Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

- Nie mogę nawet zaprzeczyć, a bardzo bym chciała. - zaśmiała się rozbrojona tym faktem. Ale czego mogła się spodziewać? Wiedziała że to spotkanie może być pełne niesamowitych wiadomości ze strony rudzielca. Sama nie miała zbyt szalonych opowiastek dla niej, żyła pracą i alkoholem jak nie musiała pracować. - Podobno cierpliwość popłaca, tak słyszałam przynajmniej. - puściła jej oczko i upiła ostatniego łyka i zerknęła w stronę kosza który wcale nie był tak daleko od ich stolika. Biorąc kubek na wysokości polika próbowała oszacować z jaką siłą i pod jakim kontem rzucić plastikowym przedmiotem żeby trafić. W końcu płynnym ruchem nadgarstka wykonała dość celny rzut. kubek odbił się od brzegu kosza lądując w śmieciach. - 5 punktów.. mogło wyjść trochę celniej.. - zaśmiała się wstając z ławeczki. Przeciągnęła się aż coś jej strzeliło w plecach. - Ja ci znajdę godnego męża! I wcale nie będę musiała tak bardzo kolorować faktów.. po prostu wybiorę jakiegoś masochistę. - wystawiła jej język i zgarnęła wszystkie papierki po bułkach. Zaniosła do kosza i wróciła po Coral. - To co? Zwijamy się stąd? Kawa i ciastko w tej kawiarenki przy akademikach! Pamiętasz? Ona jeszcze tam jest! Zawsze mieli tam najlepsze ciastka i kawę! Oh! Chodź o Bogini Śrubek! - zaśmiała się wystawiając jej język. Nie zamierzała jeszcze zdradzać jej kto ją tak nazywał za jej plecami.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

 — Podobno cierpliwość popłaca...
 — To pewnie dlatego nie jestem jeszcze bogata — odparła rozbawiona. Akurat z tą cechą ludzkiego charakteru raczej nie byłą w zgodzie, przynajmniej na pewno gdy chodziło o relacje z Kurayami. Długa rozłąka przyjaciółek jeszcze przed ukończeniem studiów była ogromnym wyzwaniem, nic więc dziwnego, że w momencie ponownego spotkania Sandfordówna niemal wychodziła ze skóry z radości. Pozornie opanowana powłoka mogła być myląca na pierwszy rzut oka, ale owo zniecierpliwienie dało się dostrzec w pewnej gwałtowności gestów i intensywnym spojrzeniu, które pani inżynier wwiercała w dawną współlokatorkę — zupełnie, jakby ta miała zaraz zniknąć po raz kolejny i tylko nieustanna obserwacja mogła ją przed tym powstrzymać.
 — To i tak był niezły strzał. Oby ze swataniem poszło ci równie dobrze. — Pokusiła się o kolejny komentarz, nadal sceptyczna co do tego tłumu kandydatów, w którym lekarka mogłaby przebierać w poszukiwaniu wybranka dla przyjaciółki. — W najgorszym wypadku, jeśli nikogo nie znajdziesz, będziesz musiała sama się poświęcić — odgryzła się natychmiast. Nazywać chęć związania się z Coral masochizmem stanowił przytyk niemożliwy do zignorowania! Nie należy zapominać przecież, że to właśnie ruda miała już na koncie jedno małżeństwo... nieudane, bo nieudane, ale przynajmniej jakieś! Czyli 1:0 dla Sandford, koniec dyskusji.
 — Oooo, popieram pomysł. Jejku, aż czuję jak mi wracają wspomnienia! — Ucieszyła się na pomysł odwiedzenia jednego z ich ulubionych miejsc dawnych czasów. Zignorowała nawet ten nieszczęsny pseudonim, nadany jej przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo po co. Podniosła się z ławeczki i poprawiwszy podwijającą się bluzkę, ruszyła ku wyjściu. Do kawiarenki w pobliżu akademika trafiłaby nawet z zamkniętymi oczami, wysforowała się więc na przód. Sai i tak bez problemu ją dogoni, miała więcej wzrostu i dłuższe nogi.
 — Retyyy, nie byłam tam od wieków! Masz dzisiaj passę na dobre pomysły, skarbie — dodała jeszcze, już po wyjściu z lokalu wykonując energiczny piruet w pół kroku. Zdecydowanie, warto było urwać się z pracy dla takich przeżyć.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach