Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 16.05.14 9:16  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Oj tam, oj tam, na pewno coś jej tam drgnęło! Przecież był taki seksiakiem! Prawie jak Shahruk Khan! Uśmiechnął się szeroko, kiedy wspomniała o tym, że go kojarzy. No proszę! Czyli wieści roznoszą się szybko.
-Jakoś tak wyszło.-stwierdził i poczochrał się po czuprynie. Nie żeby się zawstydził czy coś, ale w sumie to całkiem miłe usłyszeć takie słowa od kogoś obcego. Był fejmem!
Zaśmiał się głośno. Po raz kolejny dostała ataku wesołości. No paczcie Państwo! Nie zdążył jej nawet odpowiedzieć, zanim nie zaatakowała jej jakaś zmutowana hiena. W tym momencie przestał się śmiać. Czyżby jego ofiara sama przyszła? Mógł to wydedukować z opisu dziewczyny i z tego, jakie panującą miedzy nią a nim relacje. A to ciekawa scena! Takich oto nawet na filmach dokumentalnych nie znajdziecie. Domyślił się jednak co chciała powiedzieć dziewczyna. A właściwie o co zapytać.
-Tak jakby jesteśmy.-powiedział włożył ręce w kieszenie. Może też by wypadało zamienić się w zwierzaka? Nieee, nie ma po co marnować energii.-
Siemanko!
-rzucił wesoło i uśmiechnął się od ucha do ucha. Aż nie mógł się powstrzymać, żeby nie uderzyć po przyjacielsku swojego ukochanego brata. Głupio tylko, że nie pomyślał o rozmiarach hieny. Najwyżej będzie spierdzielał. -Z bratem to już nie łaska się przywitać. Wiem, że Panienka całkiem dobra, ale wiesz... trochę się nie widzieliśmy. Jakieś tysiąc lat?-zaczął liczyć na palcach. Nie doliczył się. Zabrakło mu palców.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.14 12:09  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Na prawdę chciał ją rozszarpać nawet było to widać. Rozwarta szczęka wisiała nad Lirbis zupełnie jak przeznaczenie. Szalone warczenie splatało się z chichotem i prawdopodobnie każdą inną istotę zjadał by teraz strach, ale nie. Ta musiała mieć niewyparzony język. Był bliski zabicia jej, zwłaszcza gdy usłyszał wątpliwy komplement. Schylił się błyskawicznie niżej i nawet miał jej szyję między zębami. Już, jeszcze troszkę, centymetr i w ogóle, gdy ten drugi zaczął mówić i zwrócił na siebie uwagę. Zdołał kobietę jedynie zaślinić, gorzej jak bernardyn. Hyena odepchnął ją odruchowo łapą w bok.
Bydle podniosło więc łeb i jarzące się fioletem ślepia spoczęły na jasnowłosym mężczyźnie. Jego brat? A co on u diabła tutaj robił? Powinien albo siedzieć w zamknięciu albo lepiej byłoby gdyby zdechł. Tak jakby i tego było tu komuś trzeba do szczęścia. Udało mu się przeżyć.
Hiena wdychała głęboko i mocno powietrze oddychając szybko i wydobywając z siebie jedynie warkot. Bozia ma w opiece dewiantów najwyraźniej. Chadzał jeszcze jako człowiek do szpitala psychiatrycznego odwiedzać Salamona i nie były to wcale najcudowniejsze wspomnienia. W zasadzie tylko on go odwiedzał, rodzice zwyczajnie bali się już do niego przychodzić będąc właściwie w podeszłym wieku. Zawał i te sprawy.
Zmienił się do postaci człowieka, ale oczy miał tak samo rozdrażnione co pod postacią hieny.
- Kopę lat - wymamrotał. Oblizał odruchowo zęby i przełknął ślinę aż grdyka mu podskoczyła. - Czego tu szukasz?
W jednej chwili zdał sobie sprawę, że na pewno będzie musiał zabezpieczyć swoją jaskinię. O tak, nie pozwoli swojemu bratu tam wejść, właśnie dlatego, że była tam Auraya. A czort wie co temu jasnowłosemu strzeli do głowy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.14 15:43  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Był ohydny. Miała gdzieś czy ją zeżre czy nie, mówiła jak było. Paskudnie śmierdział. Tak się jednak złożyło, że ten drugi był jego bratem, więc stracił nią zainteresowanie. Zdążył jednak ją oślinić. Wzdrygnęło nią. Kiedy ją zostawił użyła artefaktu aby się wymyć. Niestety już dzisiaj nie będzie mogła się nim chłodzić. Było jej niedobrze, spojrzała spod łba na jednego i drugiego, poczymmjsk gdyby nigdy nic ściągnęla z pleców łuk, usiadła pod murkiem i zaczęła przy nim majstrować. Nie daruje mu tego zaślinienia, o nie! Do tego przemienił sie w człowieka i to nieszczęsne oko znowu działało jej na nerwy, o centkach i pręgach nie wspominając. Jaki miała plan działania? Przymocowywała markery do strzał. Tak. Miała go ostrzelać markerami, a trafiała gdzie chciała zawsze. Więc siedziała sobie jak dziecko bawiące się nową zabawką. Była tak zajęta, że kompletnie nie zracała na nich uwagi. Nie było sensu rzucania się na niego normalnie, już się o tym przekonała. Nie należała do silnych wymordowanych. Nadrabiała to szybkością, ale bezpośrednia konfrontacja z takim bydlakiem to polamane kości i śmierć.
W końcu Lirbis wstała i ostentacyjnie zaczęła odmierzać kroki. Oddaliła się kilkanaście metrów od nich, wymierzyła do Mirona z łuku i wystrzeliła strzałe z wymienioną końcówką na marker. Trafiła go prosto w plecy. Była niesamowicie spokojnani zdeterminowana. Zważywszy na prędkość strzały musiało boleć. Dziewczyna uśmiechnęła się drapieżnie.
- Z pozdrowieniami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.14 19:03  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Rodzinka nie chciała go odwiedzać, bo była podła i zła, że miała tak świetnego syna, a sami było do bani. Taką miał teorię i niej postanowił się trzymać. Rzadko kiedy dopuszczali kogokolwiek na wizyty do Salamona, a jeżeli już, to był to zwykle jego brat. Chciał, czy nie chciał, chociaż tyle mu zawdzięczał. Szczerze powiedziawszy ni wybaczył rodzinie do dnia dzisiejszego, że strącili go w to piekło. Przez pobyt w ośrodku jeszcze bardziej zachorował, ale to nic.~
-A jak myślisz?-rzucił w stronę brata. Nie rozumiał jego zdziwienia. Przecież to było nader oczywiste, że prędzej czy później będzie chciał znaleźć na tym świecie kogoś sobie bliskiego. -Jakoś tak zaplątałem się w tę organizację i oto jestem!-powiedział z wesołym uśmiechem na twarzy. Wyglądał jak dziecko, które dostało wiadro słodyczy.
W międzyczasie spoglądał na to, co kombinuje dziewczyna. Nie spodziewał się tego, że postanowi wycelować w jego brata z markera. Dziwne. Chyba świat nie był jeszcze tak do końca zbadany.
-Rozumiem, że to jakieś zaloty, tak?-rzucił ze zdezorientowaną miną w stronę dziewczyny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.14 21:43  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
- Jakoś... tak... - sapnął i cmoknął również zaraz z niesmakiem. Przełknął to co powiedział z potwornym obrzydzeniem wymalowanym na twarzy. Hyen akurat co prawda mało interesował się kto jakie piastuje stanowisko w tej organizacji, ale teraz aż zaciekawił się kim był Salamon. Swoją drogą... cóż za ironia z tym imieniem? Kompletny wariat i słynny biblijny król-symbol mądrości. Los jest przewrotny niczym diabeł.
To bolało. Serio. Nawet jeśli jest się tak gruboskórnym osobnikiem. Bolało jak jasna kurwa. Nie musiał się przemieniać by obrócić się w stronę kobiety i wydać z siebie zwierzęcy wrzask. Wściekłości, nie bólu. Teraz miał to wręcz wytatuowane na umyśle "zabić Lyr". Zadeptał marker, który opadł na ziemię zaraz po tym, jak trafił Mironowe plecy. Zrobił to z taką siłą i nienawiścią, że tylko patrzeć jak pisak rozparł się jak zapałka.
- Nie potrzebna mi nowa kobieta - warknął. - A już na pewno nie taka wiedźma.
Podniósł kamień z ziemi i wycelował nim prosto w Lyr. Oczywiście należało liczyć na jej refleks i, że w porę uskoczy w bok... Bo jak nie, no cóż. Jak trafi w głowę to nie będzie zabawnie.
- Odchrzań się ty pojebie - warknął w stronę Lirbis. - Przykro mi, ale miano czołowego psychola w organizacji właśnie zapierdolił ci ten tutaj. - Wskazał kciukiem na brata.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.14 14:00  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Zaloty. Dobre sobie. Oślinił ją, a przecież się na niego nie rzuci, to nie miało sensu, już dawno to ustaliła. W odróżnieniu od większości wymordowanych nie była silna. Wszystko zdawało się przenieść na lekkość i szybkość. Wpatrywała się z uwagą jak strzała trafia dokładnie tam gdzie chciała. Może traciła przy Mironie zdrowe zmysły, ale na szczęście nie cela. Musiało boleć, bo znowu się na nią wydarł. Niemniej jednak oddała za swoje. Była zbyt uparta by odpuścić, choć doskonale wiedziała, że już dawno mogłaby zwiać. Wpatrywała się z lekkim uśmiechem w Mirona, kiedy jej uwagę przykuł szelest w krzakach. Dojrzała tam parę świecących, dobrze jej znanych oczu. Potem wszystko działo się szybko. W mgnieniu oka dosięgnęła drugiego żelaznego wachlarza i rzuciła nim w krzaki. Trafiła oczywiście, a potem dostała kamieniem. W tamtej chwili wiedziała dwie rzeczy. Po pierwsze znaleźli ją, po drugie pękła jej kość, najpewniej obojczyk. Chwyciła się za niego. Zakołysało nią. Przy jej posturze był to straszny ból. Zaryczała dziko w stronę Mirona. Przez chwilę patrzyła na niego przymrużonymi oczami, by ostatecznie stać się śmiertelnie poważna. Nie on był teraz największym problemem. Nieboszczyk w krzakach był szpiegiem ze znanej jej, ale nie zżeszonej z tutejszymi grupy. Czego chciał? Najpewniej podać jej dokładne miejsce przebywania. Komu? Tym którzy zapewnie z nim przyszli. Czego od niej chcieli? To oczywiste. Była chodzącym zbiorem informacji. Takich, które wielu chciałoby znać. Plany budynków, hasła, treści tajnych akt. Każde zlecenie to kolejne, zdobyte informację. Im większa renoma, tym więcej zainteresowania jej osobą. Im więcej zainteresowania, tym wiecej ścigających. 
- Szlag by to. - Mruknęła podchodząc do zwłok i wyciągnęła z ciała wachlarz. Wciąż trzymała rękę na uszkodzonym miejscu. Jakby to miało jakoś pomóc... Wytarła wachlarz, przymocowała na skórzanym pasie przy udzie, zarzuciła zdrową ręką łuk na plecy i spojrzała na braci. Była w kropce. Musiała wrócić w góry aby dojść do siebie. Walczyć nie mogła, a tego w krzakach w końcu zaczną szukać, co oznacza że ruszą za nią. Pytanie czy ośmielą się wejść na terytorium Drug-On. Istnieje szansa, że tego nie zrobią i śmierci tego nieudolnego szpiega się po prostu domyślą, a ona już będzie w swojej górskiej kryjówce, a tam to już nikt najpewniej nie wlezie. 
- Wiesz co jest dziwne? - Zwróciła się do Mirona.
- Że nie zadałeś jednego istotnego pytania, a nawet dwóch - Wyliczyła na palcach odsuwając się do tyłu. Nie było w niej ani grama psychozy, którą zazwyczaj pobudzał.
- Czemu Cię wtedy szpiegowałam i kto mi to zlecenie dał. - No i miała rację. Była szpiegiem, więc tamto spotkanie nie było przypadkiem. Zatem ktoś ją zlecił aby szpiegowała Mirona, a mimo iż spartoliła wówczas robotę ukazując swoją pozycję i mówiąc dobitnie traćąc rozum... to jednak swoje zrobiła. 
- Pilnuj jaskini Hieno, bo są ludzie, którzy mają Ci więcej do zarzucenia niż wymalowana japa, jedno oko nieadekwatnie kolorystyczne do drugiego i kompletnie niesymetryczne umaszczenie. Miłego dnia panowie - Rzuciła jeszcze i wystrzeliła do przodu. Była cholernie szybka, a i tak wolniejsza niż zazwyczaj przez uszkodzoną kość. Chwilę później zniknęła im z oczu.
z/t

Wybaczcie, że dopiero teraz, ale miałam ciężki, szpitalny weekend i tablet odmawiał mi posłuszeństwa, jak już Hyena wie :<
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.14 14:31  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Wywrócił tylko oczyma, kiedy jego brat wysnuł swoją teorie. Nie był wcale, aż tak szalony, żeby od razu mianować go największym pojebem w organizacji. Przecież był bardzo ogarnięty.
Ale potem zadziało się coś dziwnego. Jakieś magiczne szasty prasty i akcje niczym z filmów akcji. Skołowany stał cały czas w tym samym miejscu i oglądał dziwne zdarzenie. Wydało mu się cholernie nierealistyczne i jakby wyciągnięte z innej bajki. Świat to było jednak dziwne miejsce.
A potem widział już jak dziewczyna się oddala i znika za horyzontem.
-A! No właśnie! Bo mówiła, że Cię szpiegowała. Zafrasowało mnie to. Jesteś albo taki ważny, albo coś nabroiłeś. Hm?-powiedział stając naprzeciwko Mirona.-W ogóle to miło Cię widzieć, że jesteś cały i w ogóle.-dodał po chwili drapiąc się po fioletowej czuprynie. Nie powinni iść teraz na jakąś kawkę i poopowiadać sobie to się działo w tym cudownym tysiącleciu, kiedy się nie widzieli! Przecież Salamon miał tylko ciekawych opowieści, szczególnie jeśli chodziło o te z czasów, kiedy władał swoim małym gangiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.14 15:11  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Lyr zniknęła pozostawiając za sobą pewien niesmak i kilka wątpliwości. To w zasadzie nie było tak, że nie pomyślał by o to zapytać, po prostu jak ją tylko zobaczył zapomniał o Bożym świecie bo tak wielką wściekłość wywoływał u niego jej widok. Jednak wcale nie to teraz go zastanawiało. Właściwie bardziej to, dlaczego jeszcze jej nie uśmiercił choć miał idealne momenty do tego? Choćby teraz, wystarczyło mocniej zacisnąć szczękę, szybciej ugryźć i nie byłoby idealnego szpiega Lirbis. Coś go jednak powstrzymało i wcale nie był to Salamon. Na myśl o tym wezbrała w Mironie jeszcze większa złość.
Znów słowa brata odwróciły uwagę Hyeny od rozmyślań. Może to i lepiej, jeszcze odkryłby coś czego żałowałby do końca życia, a koniec w zasadzie byłby blisko bo sam by sobie pewnie strzelił w łeb albo wysadziłby się razem z amunicją w swojej jaskini. O Aurayi i tak nikt nie wiedział, nikt by pewnie nie płakał i nie zauważył. Plan idealny.
- Cóż. Zdaje się, że jest wiele osób, które życzyłyby mi śmierci - odparł Salamonowi spoglądając mu prosto w oczy. Na tej liście mogliby być członkowie różnych organizacji, terroryści, ludzie czy rodziny osób, które po prostu padły ofiarą Mirona gdy ten akurat poczuł ssanie w żołądku. Cóż. Natura to kapryśna kochanka.
- Aż dziwnie mi tego słuchać - wymamrotał. - Wybacz, że nie podskoczę z radości na twój widok. Ktoś właśnie strzelił mi w plecy i wydał na siebie wyrok. Także... ten.
Tak, nawet pomasował odruchowo miejsce, w które dostał.
- Przejdźmy do rzeczy. Czego chcesz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.14 9:18  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Dziewczyna nie była wcale taka okropna, żeby od razu planować na niej akt zemsty albo zabójstwa. Można nawet powiedzieć, że Protelkowi wpadła w oka. Domyślał się jednak, że to kobieta, za którą trzeba się nachodzić, a on zdecydowanie wolał te łatwe do zdobycia. W końcu to tylko baba, nie będzie za nią latał jak pojeb.
-Nie bądź takim pesymistą.-rzucił tylko i wzruszył ramionami. Salamon zawsze sobie wmawiał, że jak ktoś na niego poluje, albo atakuje,t o nie chce go zabić za jego winy, tylko z czystej zazdrości. Zazdrości o zajebistość. -Nie przesadzasz? To tylko marker, a ona jest naprawdę słodka.-zaśmiał się jak uroczy pojebaniec, co to przed chwilą zamknęli go w wariatkowie. Pamiętał jak czasem przywozili "nowych". Salamon lubił im dokuczać i znęcać się nad nimi, tak, że ich choroby jeszcze bardziej się pogłębiały. Jednak od momentu, kiedy chodził za anorektyczką i wyzywał ją od tłustych świń skłaniając ją tym samym do samobójstwa, wypuszczano go tylko z takimi psycholami jak on.
-Niczego konkretnego. Tak się tułałem po świecie, gang mi się po drodze rozpadł, chciałem gdzieś dłużej zagościć, a słyszałem, że tutaj rezydujesz, więc postanowiłem tu trochę pomieszkać. Ot, cała filozofia.-podparł się rękoma pod boki. Był typem człowieka, który nigdy nie wiedział co zrobić ze swoim ciałem i w rezultacie miotał się na wszystkie strony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.14 12:06  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Miron nie uważał się za pesymistę. Co prawda zdawał sobie sprawę, że zmienił się nieco w swoim zachowaniu. Uważał jednak, że to wynik wirusa, to, że na wierzch wyszły raczej jego złe cechy a przyćmiły te dobre. Co mogło być też wynikiem śmierci jego najbliższej rodziny, ale jak już Miron miał się za realistę. Nazywał rzeczy po imieniu i nie zamierzał się z tego spowiadać ani usprawiedliwiać.
- Ludzie za mniejsze przewinienia umierają. Mamy między sobą porachunki, zabiję ją prędzej czy później i... ygh... ona słodka? Że niby w którym miejscu? - Warknął. W tej chwili rzeczywiście nie był w stanie tego dostrzec, inne jakże negatywne uczucia przyćmiewały dla niego jej ewentualną urodę. Zresztą, jak już wcześniej mówił on nie szukał kobiety, a już na pewno nie tylko po to by ją zerżnąć na stole. Uważał się za ponad takie rzeczy. Zresztą nadal nosił obrączkę, od ponad tysiąca lat. Zmyłka dla napalonych lasek czy pamiątka? Może i jedno i drugie.
Uniósł brew wyżej.
- Tu? W Smoczej Górze? Trzeba chyba powiadomić mieszkanki żeby zaryglowały drzwi od środka i najlepiej nie wychodziły. - Swoją drogą to żadna tajemnica, że miał swoją pieczarę gdzieś w tunelach tej góry, całe szczęście trudno było ją znaleźć.
Podszedł do zajęcy, które wcześniej wypuścił na widok Lirbis i pozbierał je wszystkie za uszy. Tym sposobem będzie miał dla młodej zapas i nie będzie musiał zapieprzać w tę i we w tę. Zwyczajnie mu się nie chciało. Nagle nerwowo zerknął na brata.
- Ale oczywiście masz gdzie spać i nie liczysz na to, że ktoś, w sensie ja cię przygarnę? - Warknął tak by zaznaczyć jak bardzo nie podobałby mu się ten pomysł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.14 11:14  •  Zewnętrzne mury - Page 3 Empty Re: Zewnętrzne mury
Kolejny dowód na to, że diametralnie się różnili, choć byli z tej samej krwi. Salamon był optymistą i to taki, do bólu, do cholernej przesady.
Wzruszył tylko ramionami na jego słowa.
-Każda kobieta jest słodka. Szczególnie jak się wyrywa i krzyczy tym swoim uroczym głosikiem "nie! nie!"-oczywiście zademonstrował ten głos. Jak wielką przyjemność usłyszeć to mu sprawiało wiedzieli już chyba wszyscy, którzy choć chwilę z nim rozmawiali.
Szczerze powiedziawszy Aardwolf nigdy nie miał kobiety na stałe. Nie wiedział jak to jest. Nigdy nie pakował się w związki, nigdy nikogo nie kochał w zdrowy sposób. Ciekaw był czy kiedyś będzie mu to dane? Szalenie wątpliwie.
Zaśmiał się jak pojebaniec na słowa wypowiedziane przez brata.
-Nie przesadzaj, nie jestem aż taki zły!-powiedział z rozbawieniem na twarzy. Doprawdy, przecież nigdy nikomu nie chciał specjalnie zrobić krzywdy. A, że przypadki chodzą po ludziach i udało mu się właśnie przez nie, zabić kilka kobiet to nic.
-No właśnie nie!-powiedział uderzając się w udo otwartą dłonią.-Liczyłem, że pomożesz mi w tej sprawie. Albo przez jakiś czas przenocujesz mnie u siebie, dopóki czegoś nie znajdę. Będę grzeczny! Przyrzekam!-powiedział błagalnym tonem i zrobił słodkie oczka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach