Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10 ... 15  Next

Go down

Pisanie 03.05.15 17:05  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Na pięknego i gładkiego Ao, jak można być tak upartym, mimo wszystko?
Dwa dni. DWA PIERDZIELONE DNI. Pełne zwrotów akcji, ukrywania się, szukania dogodnej kryjówki, bez snu, jechała na chlebie i wodzie niczym jakiś męczennik. Bo jakiś cholerny android se stwierdził, że śmiesznie by było, jakby ciachnął pomocną anielicę. I nadal chciał to zrobić. Mimo dwóch dni ukrywania się. Ja perwolę. Zdechnij, bakłażanie jeden.
Dopiero teraz zaczęła odczuwać te dni, które musiała poświęcić na ucieczkę od tej cholery. A ten nawet jej odetchnąć nie dał. Kuźwa jedna. Grr. Ziomek, znajdź jakąś meliskę tworzoną specjalnie dla androidów, Może nawet znajdzie coś takiego, jak się postara. Dlaczego nie.
Ważne jednak, że anioł, którego dorwała wraz z Beniem, nie rozpoznał jej, a jego potrzeba niesienia pomocy była silniejsza od podejrzliwych zerknięć w jej stronę. W takich wypadkach chwaliła tego staruszka za to, że wcisnął taki kicz do mózgów aniołków. To często lubiło się ujawniać nie wtedy, kiedy trzeba, przez co tylko obrywają. Ale jednak, dzisiaj miała nieco szczęścia i dorwała wiatraka, który zechciał jej pomóc, bo musiał. Dobrze dla niej, biedak natomiast mógł zauważyć, że ma cholernego pecha. Ale był dobrą przynętą na wściekłego androida - dzięki temu Abi i Benio będą mieli chwilę na dobry atak. Lew może nawet odgryzie mu tę metalową (?) łapę, będzie wesoło. Ale ciul wiedział, ile ma asów w rękawie.
Anioł starał się podejść do tego spokojnie i pokojowo, ale szarża androida zmusiła go do obrony, nawet, jeżeli będzie musiał go pozbawić życia. W końcu to był jawny atak - a w takim momencie, jeżeli nie ma wyboru, anioł ma prawo atakować. Potem będzie za to sądzony, ale jednak, czasem przy obronie trzeba sięgnąć po mniej pokojowe środki. Jednak atak androida był dla niego zbyt mocny. Krew trysnęła, a anioł aż stracił dla nich głowę.
Teraz!
Benio w tym momencie rzucił się z pazurami i kłami na androida, starając się go dotkliwie podrapać, a po drodze też najlepiej mocno przegryźć łapę. Zabrać broń. Cokolwiek. Było to niebezpieczne, ale chciał tym dać czas Abi, aby ta zrobiła swoje magie. I dlatego anielica podeszła bardziej od tyłu i szybko przejechała dłonią po czym się tylko dało, aby ograniczyć ruchy androida. Bo to działa na wszystkich. Bez wyjątków. Nawet blaszane puszki nie wygrają z grawitacją. Niezależnie od tego, czy Leniek zdołał kogokolwiek zaatakować przed ograniczeniem ruchów, to i tak po tym zarówno Abi, jak i Benio oddalili się od niego wręcz natychmiastowo - z ranami albo bez.
- No to masz problem, ziomek. - rzuciła, cały czas nieco wyższym głosem - Jak się zjawi ktoś z Zastępu, to już będzie problem. Może jednak się nieco... Uspokoisz, co?

Ograniczenie ruchów przeciwnika - post 1 na 2.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.15 17:28  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
On też miał lepsze rzeczy do roboty niż przed dwa dni gonienie jednej ofiary, ale gdy nie zwalczył wirusa na samym wstępie, ten rozwiną się do całkiem samoświadomego kontrolowania poczynań właściwego systemu. Sam bieg zużywał dość sporo mocy, jak i te ataki po drodze, ale wciąż miał jej jeszcze ZA DUŻO, i regenerował energię w zbyt dużym tempie, by wyłączyć się przez krytyczny poziom energii. Nie mógł obejść protokołów i dołączyć do awaryjnego wyłącznika zasilania, odzyskać kontroli. To była ta sytuacja, do której nie powinien dopuścić. Nawet gdyby zabił jednego czy dwóch wymordowanych, to byłoby lepsze, niż gonienie dwa dni do Edenu, miejsca gdzie mieszkają Anioły, w większości niewinne i nawet nieświadome, że ten facet może ich zabić za sam fakt życia...
Tak jak tego anioła tutaj, który chciał najpierw podejść pokojowo. To był jego błąd. Gdyby zdołał dobyć broń, uniknąć ataku, zrobić COKOLWIEK więcej, może zdołałby przeżyć, a tak... Mechaniczne ramię androida odebrało mu życie poprzez jedno, szybkie cięcie, pozwalające jego głowie odlecieć do ciepłych krajów i dalej...
I wtedy pierwsze zaskoczenie. Lew, który jak dotąd nie tworzył zagrożenia, postanowił zaatakować. Android nie miał wielu opcji działań...
Ale szybko jego planowe działanie wytworzyło jedną. Maszyna wypuściła broń z dłoni, i... Złapała lwa w locie. Konkretnie - najpierw złapał jego łapę, odchylając swój tors na bok by uniknąć pogryzienia, a potem wbił mechaniczne palce w tors, tą właśnie dłonią wykonując dość zamaszysty ruch wypychający, wyrzucając lwa spory kawałek dalej w powietrze. Siła jaką włożył w ten ruch była na tyle duża, że aż pozostał przez chwilę w pozie po rzucie, by ustabilizować swoje ciało po tym rzucie... Po czym wyprostował się, i w takiej pozie został. Program uzyskiwał setki błędów na temat tego, że nie mógł drgnąć, a ten chaos w działaniu wirusa pozwolił mu odzyskać szczątki kontroli. Tak! To jest to! Paraliż! On może powstrzymać virusa w tak zaawansowanym stadium!
- Nie pozwól mi się poruszyć! Paraliż jest tym, czego potrzebuje by wyzwolić się spod działania wirusa! Utrzymaj ten stan, bo bez broni jestem skuteczniejszy w zabijaniu niż z nią. W ciągu 4 sekund od których wypuściłem broń wirus wytworzył w mojej pamięci ponad 4285 sposobów na zabicie cię w ciągu 3 sekund. I ciągle tworzy kolejne. Utrzymaj mnie sparaliżowanego, lub użyj elektryczności i wywołaj spięcie! - Podnosił głos wyraźnie, ale nie mógł inaczej. Jeśli tego nie zrobi, kolejne osoby będą zagrożone śmiercią. A tego nie chce! Zabija tylko wtedy, gdy jest naprawdę potrzeba. W obronie innych, w obronie siebie, lecz nigdy bezcelowo, nie "bo tak", bez względu na to z czym walczy i dlaczego. Powoli udawało mu się uzyskać dostęp do awaryjnego odcięcia zasilania. Jeszcze kilka chwil... Jeszcze tylko kilka chwil...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.15 20:11  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Cholera jasna, co.
Ten android wreszcie zaczął, gadać, ba! Chciał jej nawet pomóc poprzez podpowiedź, co zrobić, aby go w miarę uspokoić! Wychodziło na to, że rzeczywiście był jakąś mikrofalówką. I w dodatku miał problemy z samym sobą, co naprawdę ją martwiło. Ale była ta nikła szansa, że android wreszcie się uspokoi, a Abigail będzie miała wreszcie szansę na odpoczynek po tym szalonym biegu, jaki musiała wykonać wraz z Beniem, aby wreszcie mieć spokój. Benio też pewnie by nie pogardził chwilą odsapki - nawet teraz, kiedy został odrzucony przez androida, nie ruszał się z miejsca, w którym wylądował, zerkając na anielicę tak, jakby chciał powiedzieć, żeby była ostrożna, bo on jest na krańcu swoich możliwości.
Odpocznij chwilę, przyjacielu.
Na twarzy Abi pojawił się delikatny, ciepły uśmiech, kiedy zerkała na swojego zwierzaka, ale szybko zniknął, kiedy znowu spojrzała na androida. Damn, jak długo ma trzymać ten paraliż? Chwilę? Minutę? Dwie? Dziesięć?
Godzinę?
Fakt, zdolność jest epicka, ale tylko na chwilę! Inna sprawa, że często z niej korzysta, więc jeżeli teraz android nie dorwie możliwości restartu czy czegoś tam, to jest szansa, że przy drugim paraliżu będzie w stanie już do tego dotrzeć. To zawsze trochę wiary więcej. Rozejrzała się jednak po terenie z nadzieją, że będzie tu jakaś mała podróba Zeusa, coby mogła pierdzielnąć w androida prądem - w końcu oni tego za bardzo nie lubią, nie? To zawsze jakieś zabezpieczenie.
- A może po prostu wbiję Ci nóż w jakieś kable, co? I poleję wodą? - rzuciła bez większego przejęcia, grzebiąc w torbie. - Albo pobiję Cię Biblią, znaczy, tfu, doktryną Ao. To będzie najlepsza nauczka Twojego życia. Czekaj... 4285 sposobów w ciągu 3 sekund? Ło kurna facet, co Ty, Terminator? I tak przeznaczenia nie oszukasz, damn!
Aż odskoczyła. Miała ochotę po prostu zwiać. Teraz, kiedy android nie mógł się ruszyć. Z drugiej strony była jednak ciekawa, co ma do powiedzenia. I może się przydać, kiedy pojawią się tutaj anioły - zmusi go, przykładowo, do pomocy w ucieczce, bo wiadomym jest, że nie powitają jej tutaj z otwartymi ramionami.
Paraliż tylko powoli się kończył. Abigail podeszła do Benia i spojrzała, czy ten nie nabawił się ran. Znalazło się kilka niezbyt ładnych plamek po palcach na torsie, ale to wszystko. Ten po chwili wstał, a następnie spojrzał wrogo na androida, jakby chciał mu powiedzieć, że jeżeli teraz się rzuci na nich, to ma problem. Duży problem. Chętnie odpowie.
A Abi rozglądała się za możliwościami ewentualnej ucieczki. Nieważne, czy to będzie Lentaros, czy anioły - i tak ma nieco przewalone.

No i kurde, znowu zapomniałam.
Ograniczenie ruchów 2/2, koniec działania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.15 12:12  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
To wcaaaaaaaaaaaale nie tak że zapomniałem tu odpisać ._.

No weź, to nie tak że naprawdę miał coś przeciwko Abigail. Serio! Naprawdę! To nie jego wina... Tak. To nie jest jego wina, że jest "chory". Tak to jest jak korzysta się z oprogramowania freeware, i przerabia się je na self-made a potem wychodzą takie efekty, jak zbuntowany, pół-emocjonalny, w 1/4 świadom swojej egzystencji i w 1/8 uznający się za "żywego" android. Tak, dokładnie tak. Ale przynajmniej teraz jest zdolny do zwalczenia zawirusowanego programu. Ma szansę! To musi tylko chwilę dłużej potrwać... Dosłownie chwilę dłużej.
Nie musi być długa... Ale powinna być wystarczająca. Może nawet po wyjściu z tego i jeśli nie zdąży, uda mu się - po krótkiej chwili - wyłączyć się w końcu. To jedyna alternatywa teraz...
- Jeśli nie potrafiłabyś nim rozciąć stali, równie dobrze możesz go próbować wbić w kamień. Da podobny efekt. - Może trochę ironicznie, ale cholera, ile razy ma wyjaśniać, że na niego trik z polaniem wodą nie podziała? Jest pod względem (czasem na swoją niekorzyść) zabezpieczony.
- Nie ma czasu na wyjaśnianie! Utrzymuj to, zamróż mnie całego, zrób coś, bym się nie ruszył! - Tak, zdecydowanie przez dłuuugi czas tak mocno nie podnosił głosu, jak teraz przez te kilka chwil. Gdy paraliż powoli ustępował, mniejwięcej to co się z nim działo można porównać do tego:
Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Latest?cb=20150117171854&path-prefix=pl
Tylko w nieco szybszym tempie, no i oczywiście on nie był fioletowym królikiem, ale dość podobnie "dygał" z jednego punktu ułożenia ciała w drugi, aż do momentu gdy paraliż puścił... Wtedy android się zatrzymał, i wbił swoje spojrzenie w anielicę. Wciąż pobłyskiwało czerwienią, ale nie tak wyraźnie, co może oznaczać że jest co raz bliżej kresu. W tej chwili... W praktyce się nie ruszał. Stał nieruchomo, jedynie z tym spojrzeniem wbitym w żółtooką anielicę. Jeszcze moment! Jeszcze chwila...
Ruszył. Wolnym krokiem, robiąc długie przerwy między każdym ruchem, kierując się prosto na anielicę. Proponuję coś zrobić. Choćby... Odsuwać się w tył. Zawsze jakaś opcja, bo chwilowo android nie może nic poradzić, próbując dobić się do komendy awaryjnego wyłączenia. Próbuje. Serio.


Ostatnio zmieniony przez Lentaros dnia 29.05.15 17:13, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.15 16:53  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Dlatego najlepiej jest być żywą istotą, nie masz wtedy takich problemów! Problem jednak jest jeden - Leniek nagle nie dostanie życia, wróżka mu tego nie da. No i jak się zepsuje, to można ewentualnie mieć nadzieję, że da się go jakoś naprawić - kij wie jak, ale może jednak. A jak zepsuje się psychika takiej Abi czy innego ludzika, to może być malutki "problem". Szansa na naprawienie będzie pewnie niska. I co wtedy? Jak Ci się nagle jakaś bibliotekara zmieni w szaleńca, to już wcale nie będzie zabawnie. Pomyślisz sobie "Może pójdę do biblioteki, znajdę fajną książkę, pogadam z tą jakże przyjemną panienką", a tu nagle jeb, przyjemna panienka rzuca się na Ciebie z nożem.
Dobrze, że Leniek nie jest uroczą panienką.
Wtedy może nawet smutno by się jej zrobiło, bo miałaby bić jakąś śliczną dziewuszkę, przez co potrzeba ratowania swojego życia poszłaby się kochać. Już to robi... Ciekawość i chęć poznania szalonego androida również jest w jakiś sposób dla niej ważna. To jest aż dziwne. Ktoś się na Ciebie rzuca z bronią - chcesz go poznać? Abi, serio? Może jednak zacznij panować nad tą ciekawością? Psychol Ci nie powie, dlaczego chciał Ci wyrwać serce.
Ale Leniek chyba nie jest psycholem. Raczej. Gorszych w KNW można spokojnie znaleźć. Albo u najemników.
Tak czy siak, nadal nie wiedziała, co tak naprawdę powinna zrobić, aby nieco uratować sytuację. Android zaczął dziwnie machać głową we wszystkie strony i znowu spojrzał się na nią ze spojrzeniem terminatora, więc nie było fajnie. Było wujowo. Widocznie jednak nie był w stanie dobić się sam z siebie do TEGO, aby się opanować. Anielica mogła spróbować go zamrozić, jasne - ale już raz uratował się bez większych problemów. Miała znowu ryzykować? Nieco się tego bała. Jeszcze by jakiegoś anioła coś załaskotało, bo usłyszał, że lód się gdzieś łamie. Musiała mieć nadzieję, że jednak zaaraaz cooś wymyyśli. Bo android zaczął się ruszać, skierował się nawet w jej stronę. Benio wreszcie ruszył się i spojrzał groźnie na androida. Szkoda, że jego ryk nie mógł na niego zadziałać, cholera.
No i ciul wie, czy by nie doszedł, gdyby nie to, że gdzieś niedaleko nich walnął piorun. Abigail aż podskoczyła i spojrzała na górę, wyraźnie zdezorientowana - chmur aż tak dużo nie było, w dodatku nigdy nawet nie zagrzmiało! Zauważyła jednak jakąś postać, która niewątpliwie chciała w ten sposób zwrócić na siebie uwagę.
Anioł. I cholera wie, czy nie jest z jakiegoś zastępu. Wylądował on pomiędzy anielicą a androidem, po czym przyjrzał się im. W dłoni trzymał całkiem nieźle wyglądający miecz - z odległości widać było, że daleko mu do artefaktu. A wiecie, co się dzieje, jak Abigail coś się podoba?
No właśnie.
- Macie natychmiast się uspokoić. - powiedział spokojnie, przenosząc swój wzrok na androida - I przestań świecić tymi oczami, błagam. Terminatorem nie jesteś.
- Proszę pana, ja polecam się nieco... Oddalić. - wcięła mu się chamsko anielica, nawet już nie próbując jakoś zmieniać swojego głosu. - Jeden anioł już kopnąć w kalendarz, a jakaś ochrona się tutaj "chyba" przyda, nie? Noo i jeemu nieeco odwaala. Znaczy nie panuje nad sobą. Cokolwiek. Halp?
Anioł ponownie zerknął podejrzliwie w jej stronę, jakby co najmniej chciał zadać pytanie w stylu "O, a Ty od kiedy się nami martwisz?", ale resztki innego anioła i chęć utrzymania się przy życiu chyba jednak były ważniejsze od podejrzanej anielicy i jej lwa nemejskiego.
Abi natomiast zrobiła kilka kroków do tyłu i zachęciła Benia, aby też to zrobił. Bo jak zaczną latać pieruny, to jednak trochę biednie będzie.
- Kurna, że też popcornu nie wzięłam. - rzuciła pod nosem - Tylko pamiętaj, przyjacielu, nie baw się w Zeusa! Benio tego nie lubi... Jeszcze mi biedaka wystraszycie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 10:04  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Ej no, gdyby nie fakt że jest w tym ciele, mógłby i nawet uroczą panienką być. Oprogramowanie androida może zostać przeniesione do innego ciała, albo nawet urządzenia, choć nie wyobraża sobie życia... Hm, egzystencji w mikrofalówce albo lodówce. Serio, nie. Naprawdę nie, zdecydowanie nie, kompletnie i całkowicie nie. Woli mieć dwie nogi, dwoje rąk i inne, humanoidalne dodatki. Do tego został stworzony. Pewnie i odnalazłby się w innej roli, ale nie. Serio. Nie. Poprostu zwyczajnie nie. Nie, nie i nie. Koniec tematu!
I nie, Leniek nie jest psycholem. W jaki sposób program komputerowy może być psychiczny? On jest tylko i wyłącznie logiczny. No, z drobnymi odchyłami, jak ma się problemy z wirusami komputerowymi.
Jedyne co w praktyce by wystarczyło, to jeszcze moment w bezruchu. Serio, to by wystarczyło w całkowitej, kompletnej i normalnej zupełności. Ale nieeee, ktoś postanowił sobie że będzie jechał na wstecznym, robiąc krok na krok Lena. To nie jest aż tak znowu pomocne. Serio. Ale, ale, coś się dzieje! Zjawił się nowy cel. Ten cel był uzbrojony i prawdopodobnie niebezpieczny. Tak! To było to, czego potrzebował!
Wymuszenie na systemie dobycia broni. To jest jeszcze tych kilka, cennych sekund jakich brakuje systemowi by zdołał odzyskać kontrolę. Dlatego też, nie robiąc sobie wiele różnicy z zarówno anioła jak i anielicy i lwa za nim, przyśpieszył, kierując się jednak w bok, całkowicie olewając ich. Tak dosłownie jak i w przenośni. Dość szybko znalazł się przed wbitym w ziemię ostrzem, jakie następnie bez większych problemów z takowej wyrwał. To był ten moment.
System override - shutdown in progress.
10 seconds left.

Tak, w końcu udało mu się dostać do komendy awaryjnego wyłączenia! Tak!
Maszyna wykonała szybki zwrot na pięcie, stając przodem do swoich oponentów.
8 seconds left.
Ruszył. Szybki, zdecydowany krok, klinga gotowa do cięcia z dołu, skierowana ostrzem ku oponentowi.
4 seconds left.
Jest już blisko, szykując się do cięcia. Prawie wykonuje zamach, i...
0 seconds left. Shutdown, all process killed.
Zatrzymał się. Kilka kroków od anioła poprostu staną w miejscu, w bezruchu, z ostrzem niemal podnoszonym do cięcia. Blackout. Oczy całkowicie zgasły, a androidzie ciało zesztywniało w prawie że pośmiertnym stylu.
Dead?
In some way.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 15:03  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Gdyby ktoś spróbował przenieść program Lentarosa do "ciała" kobiety, to Abigail po prostu prychnęłaby śmiechem. Najpierw chciała przebierać dżina z KNW w dziwne kiece, a teraz jej jeszcze mieliby opowiadać historie o terminatorze, którego historia skończyła się całkiem podobnie? Wtedy by jej nawet popcornu nie starczyło. Pochłaniałaby go w takiej prędkości, że całe miasto nie zdołałoby jej załatwić odpowiednich porcji, żeby się w końcu nie zacięła z miną "Eej, mój popcorn zniknął, gdzie on znowu polazł, no?", czy coś. Na szczęście nic się jeeszcze nie działo.
Nie będzie Lena w kiecce. Tego by już pewnie nie przeżyła. Albo pękłaby ze śmiechu, albo to on znowu dostałby perwolca.
Abigail cały czas przyglądała się uzbrojonemu aniołowi z nieukrywaną ciekawością. Będzie w stanie pozbawić androida "przytomności"? Zniszczy go? Nie, nie ma takiego prawa. Anielica cały czas pamiętała, jaki prezent można było dostać za zabicie kogoś. Androidów też się jakoś nie chciało niszczyć, bo i to potrafiło wyglądać tak, jakbyś właśnie zabijał człowieka. Zwykłe anioły miały mnóstwo problemów i ciągano je chyba nawet po sądach. Panowała prosta jak budowa cepa zasada "Nie mordujemy, bo nie jesteśmy zabójcami. Staramy się szukać innego sposobu na uratowanie siebie. Zabicie jest be, ale jeżeli nic już się nie da zrobić, to po prostu potem będziecie mieć sąd na głowie".
Na dobrą sprawę Abi już nie tylko zabiła, ale i zdradziła swoich, więc nie dla niej nawet sądy... Ale i tak dobrze, że Lentaros był androidem. Przynajmniej w tym momencie. Niektóre anioły były sprytne i zwalały winę na innych. A jak zwalisz coś na zdrajcę, to prędzej Ci uwierzą, proste. Raz zwaliła, drugi raz też, czemu miałoby nie być trzeciego?
Niemniej coś zaczęło się zmieniać. Ruchy jej towarzysza nieco zwolniły. Wyglądał tak, jakby się nad czymś zastanawiał... Możliwe, że udawało mu się dorwać za coś, co mogło uratować im skórę. Ominął ich i pobiegł w stronę swojej broni, a następnie spojrzał na nich.
- Z bólem serca to robię, ale spytam, bo ogarniasz nieco więcej. - anioł spojrzał ponownie w jej stronę z grymasem na twarzy - Lepiej teraz wiać, czy widzisz jakieś zmiany?
- ...Nie no ziomek, spoko, jak mi dasz swojego miecza to ja Ci mogę nawet miasto pokazać. Kurna, to jest piękne. Te zdobienia, kamyczek, długość broni, ja perwolę, miłość od pierwszego ujrzenia. Dawaj mi ją, teraz.
Mina anioła musiała być bezcenna. On się jej pyta, w jaki sposób powinien ratować ich życie, a ta mu gada o mieczach i chce mu jeszcze, cholera, zakosić. Nadajecie na tych samych falach, towarzyszu?
- Pogięło? Odpowiedź na pytanie!
- To oddaj mi swój miecz, parówo jedna |:
Tak, ta emotka była potrzebna. Dzięki niej wiadomo, jaką minę miała Abi. Ta powaga nawet ją rozbrajała.
Ale w sumie dobrze zrobiła, bo mimo kolejnej szarży... Android się zatrzymał. Niewiele brakowało, a już by ich ciachnął. Abigail i jej drugi koleżka w tym samym momencie spojrzeli na siebie, a z ich ust wyrwało się jakże głębokie "Aha". Nawet krok w bok zrobili jakby ktoś kazał im wykonywać ruchy w tym samym czasie, co wymusiło u Abi głupi uśmieszek. Podeszła do Lentarosa od tyłu i zapukała w ramię.
- Ej, lodówko, jest tam ktoś w domu? - zapytała, ponownie próbując udawać poważną - Haaalo, pali się, wyłazić, szujo jedna! Teraz! Z Edenu wychodzimy, nie ma spania, zwiedzamy!
- Nienienieee, nigdziee nie idziesz. Sądy przyjmą Cię z otwartymi ramionami! I reszta też. Damy herbatkę, ciasteczka, pozwolimy Ci się przespać, bo ganialiście tutaj jak dzieci i w ogóle, tyle miłości wam damy. - anioł posłał Abi złośliwy uśmieszek, ale ta w zamian za to podeszła do niego i kopnęła go w kostkę. Benio zdecydował się nieco "pomóc" wesołej anielicy i w tym samym czasie przypadkowo za mocno drapnął anioła w rękę, w której trzymał miecz, a następnie złapał go w zęby tak, aby się nie pociąć. Abi szybko odebrała mu broń i się jej przyjrzała badawczo.
...No cudo, po prostu. Kurna, to się u niego marnowało.
- To ja to konfiskuję. - dorzuciła po chwili, po czym uśmiechnęła się jak niewinne dziecko. Następnie wyciągnęła inne ostrze z dłoni Lentarosa, a następnie dorwała go jakoś za płaszcz wraz z Beniem. Zaczęli go ciągać w stronę wyjścia, bo tak.
A anioł... Cóż, trochę go coś podrapało. Miał jednak nadal szansę na atak, bo brak broni nie zmieniał faktu, że był niezłym Zeusem. Sam Leniek też był ciężki do wyniesienia, a nawet Benio mógłby się zgiąć, jakby miał go przyjąć na siebie. Więc robota wyciągania androida szła im bardziej niż opornie. Anioł właśnie wstawał i zbierał się do ataku, ale Abigail puściła puszkę i rzuciła w jego stronę lodowym oszczepem. Problem w tym...
Że miała moment bycia ciotą i upuściła sobie coś ciężkiego na nogę. Gratulacje, Abi, to coś waży chyba z tonę, a Twoja cudowna stopa cierpi. Jeszcze w dodatku Benio go puścił, przez co było ładne "łup". Anielica z trudem powstrzymała się od wiązanek w stronę puszki; w zamian za to szybko uwolniła swoją nogę. Pojawiła się też jakaś łezka w oku, bo tak jakby właśnie rozwaliła sobie stopę ANDROIDEM. Bolało w ciul, a jej kości były tak słabe, że nie wytrzymały.
- W mordę jeża, mendo, ile Ty ważysz?! - anielica tylko zerknęła na bardzo żywego androida, po czym wróciła wzrokiem na anioła, który właśnie nie mógł powstrzymać śmiechu. Nic dziwnego, ale to było w ciul bolesne.
Tylko Ty potrafisz sobie rozwalić nogę, zrzucając takiego terminatora na nią...


...Musiałam. |: I coś mi się rozpisało, łoł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 16:41  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Ej no, przecież fakt że byłby w innym ciele nie zmieniłby ani trochę jego charakteru. Dalej mógłby być tym samym terminatorem, tylko z cyckami! Żadna różnica, nieco inny wygląd. Dalej ta sama siła, dalej ten sam złom, dalej wszystko to samo, tylko lekka zmiana aparycji. No, dobra, może nieco większa niż mała, ale i tak żadnej różnicy w "psychice" by nie było!
Ciężko byłoby w sumie rozsadzić androida na kawałki. Musiałby mieć siłę zdolną do rozrywania metalowych części, a w to można powątpiewać. Nawet naprawdę ostra broń bez odrobiny siły by nic nie dała. No a poza tym skoro miałby zakaz na zabijanie, choć z drugiej strony to android nie jest znowu taką istotą którą się "zabija". Jego się wyłącza, to też, hm, no nic. Sprawdzi się w przyszłości, tak? Tak? TAK? albo nie.
To nie tak że android miał jak się "odnieść" do tego, co akurat dzieje się poza jego ciałem. Ktoś go obszedł, ktoś go stuka dłonią, ktoś coś mówi, ktoś coś robi... I ktoś teraz go wlecze. I ktoś go przewrócił, a on temu komuś rozwalił stopę. Yay! ZEMSTA, ZEMSTA, ZEMSTA NA WROGA! Z BOGIEM LUB BEZ BOGA!~
A teraz wróćmy do Lena, który koniec końców zaczął się "wybudzać" ze swojego, ekhem, wyłączenia. Nawet nie był już zesztywniały, tylko jego ciało zaczęło przypominać nieco bardziej "ludzkie", giętkie i w ogóle. Choć wciąż rozciągał się i wybudzał na stopie anielicy. Trwało to moment lub dwa, po którym zwlekł się z jej kończyny i podniósł do pionu, przytykając prawą dłoń do szyi i kręcąc głową w kółko. Dźwięki jakie przy tym wydawał przypominały skrobanie metalu o siebie, plus minus łamanie się tysięcy gałęzi w jednej chwili i iskrzenie spawarki. Wymieszajcie to i mniejwięcej powstanie dźwięk jaki wydawał przez te kilka sekund kręcenia głową. Zaraz po tym spojrzał, już tym razem czarnymi, spokojnymi oczętami na Abigail, i bez zbytnich pytań wyrwał jej swoją broń z rąk, a następnie skrył na swoje miejsce, by potem zwrócić się przodem do podśmiewującego się aniołka. Podparł dłońmi biodra i przekręcił głowę tak, by była lekko na boku.
- A więc, ten tego. Jako że wróciłem już do normy, powinienem przeprosić za stan tego osobnika tam. Nie zrozum mnie źle, przybył w złe miejsce i o złej porze. Proszę teraz o opuszczenie tego miejsca przez Ciebie. - Opuścił dłonie, prostując również głowę... By potem jego ramiona wystrzeliły do góry, w geście prostowania się. Ponownie seria trzasków przypominających użycie prasowarki na złomie.
- Nie obawiaj się, już nie zrobię nikomu krzywdy. Przynajmniej bez powodu. - Zapewnienia ze strony nader spokojnego i "uczynnego" androida z pewnością mogą nie pozostać bez echa, ale tak czy tak...
Po przeciągnięciu się wykonał krótki, szybki zwrot na pięcie przodem do Abigail, lustrując ją wzrokiem od butów do czupryny. Musiał ją jakoś zapamiętać, wcześniej nie miał okazji się jej zbytnio... Przyjrzeć, powiedzmy.
- Przepraszam za tą gonitwę. Jestem Lentaros i nie chcę cię skrzywdzić, przynajmniej teraz. - Kultura na wstęp, prawda? Prawda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 12:47  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Niemniej jednak terminator w kiecce wyglądałby komicznie. Czy byłby na tym świecie ktoś, kto potrafiłby wziąć go na poważnie? Jeszcze pół biedy, gdyby po prostu był kobietą, ale jakby dostał jakieś zwariowane, jeszcze do tego, nie daj Ao, różowe ciuszki, to już w ogóle byłaby kaplica. Ale dzięki temu nikt by się nie spodziewał Hiszpańskiej Inkwizycj... Znaczy się, takiego Lentarosa. Podejdzie, ludzie się pośmieją, jak będzie trzeba to pomoże w doborze trumny, przytnie, jak będzie trzeba i w ogóle, co za miły android.
Oczywiście mowa była o przycinaniu nóżek, a nie trumienki, ale tego nikt nie słyszał, tak? I nikt się nigdy nie dowie.
Jej noga... Bolała. Co jak co, ale wyleczenie zmiażdżonej stopy może być, delikatnie mówiąc, cholernie problemowe. Równie dobrze może wyjść na to, że amputacja i znalezienie sobie czegoś równie metalowego, co puszka przed nim, będzie o niebo lepsza. I pod względem czasu, i środków. Choć cholera ich tam wie, być może jakiś uzdrowiciel z Kościoła był pomniejszoną wersją chodzącego staruszka, rzucającego cudami. Albo wie, jak pozmieniać kostki w nodze. Oni praktycznie wszystko potrafili, może nawet jej nogę naprawią. Trzeba się będzie podpytać. Abi spojrzała nieco smutna na Benia, który chyba był w stanie wyłapać spojrzenie anielicy. Będzie musiał przez najbliższe kilkanaście dni działać jako jej taksówka, czy tego chce, czy nie. Ewentualnie zwali jakoś winę na tę puszkę.
Nie, czekaj. Właśnie jej coś wisi.
Pieprzone dni, które musiała zmarnować na uciekanie w stronę tego cholernego Edenu, byle przeżyć!
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, choć nie pasował on do naszej Abi. Gdyby ktoś się zastanowił, mógłby dojść do tego, że w jej głowie pojawił się jakiś zły plan. Albo jakiś zalążek. Ten gość po prostu nie ma wyboru. Już mu chciała wylecieć z krzykiem, ale nagły spokój i powitanie całkowicie zbiło ją z tropu. Nie tylko ją - anioł również przestał się śmiać i zerknął na niego jak idiota, który za wuja nie zrozumiał wywodu drugiej strony.
- ...No siema, Leniek. - Abi przymknęła oczy, przez co wyglądała, jakby miała zamiast nich dwie ukośne kreski - Abi, znaczy się, Abigail. Fajnie wiedzieć, że już mnie nie chcesz zabić, więęc, eee... - tutaj zerknęła na anioła, który właśnie już miał ochotę walnąć jakimś pierunem, bo właśnie ktoś tutaj dał mu dowód na to, że rozpoznał kogoś, kogo można ciachnąć - Możesz mi pomóc wyjść z tego powalonego "raju". Doprowadzić do gór. Cokolwiek. I JEBNĄĆ W ŁEB TEGO PATAŁACHA, BO MNIE WKURWIA. Ale miecz ma zajebisty, więc to ustrojstwo biere ze sobą, tak? Tak.
- Ej, ej, żadnego "patałacha", mendo jedna. Nie porównuj mnie do siebie.
- Spieprzaj. - anielica zarzuciła najpoważniejszą miną, jaką tylko mogła - A, Leniek, jeszcze możesz mi nogę naprawić. Nie wiem jak, ale Ty musisz coś wymyślić. No, ruszamy, ruszamy, idzieeemy wycieczka dalej, zwiedzać, nie spać. Ty też, Benio!
Lew tylko wydał dźwięk podobny do wzdychania, po czym powoli ruszył za Abi. Ta natomiast złapała Lentarosa za nadgarstek i zachęcała cały czas do ruszenia za nią. Ciężko jednak iść, skacząc na jednej nodze i jeszcze do tego androida ciągnąć. Więc drugi anioł już chciał znowu pierunami cisnąć.
Ale Benio nie lubi Zeusów, więc ryknął porządnie, jak to lwy nemejskie potrafią. Anioł podskoczył i rzucił pierunem w ich stronę, ale i tak spudłował. Rzekłbyś "No jaka ciota", ale teraz wszyscy mieli inne rzeczy na głowie.
- Zły Benio, nie, Benio, ten aniołek jest niedobry! Chodź tu do mnie, słodziaku! - zawołała Abi, nie odwracając się nawet. Lew wyglądał na niezadowolonego, ale w końcu ruszył. Problem w tym, że aniołek za nimi był wkurzony (i nieco przerażony, swoją drogą), ale anielica miała teraz miecze, lodówki i rozwalone stopy. Ona się tym nie zajmie.
- Powiedz mi, że umiesz uspokajać ludzi. Ale namawiać, bo mnie ten anioł wkurza. - rzuciła w stronę Lentarosa - TYlko bez zabijania, bo i tak już jednego masz na głowie. Powiedz mu coś ładnego i chooodź wreeeszcie z tego Edeeeenu, bo już mi się niedobrze robi, jak patrzę na te pseudo-raje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 14:32  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
W różowych ciuszkach można być tak samo zabójczym jak w czerni, brązie, czerwieni czy bieli. Poza tym - róż nie byłby jeszcze taki zły. Gdyby był kobietą w sukni ślubnej, nagle wyjmując jakoś broń spod takowej i zmieniając się w cholerny blender do siekania ludzi warzyw, wtedy by dopiero to była rzecz niespodziewana. Nikt wszak nie spodziewa się inkwizycji Lena na ślubie. Chyba że jako czyjaś drużba, albo ksiądz...
Wróć. Lenny ksiądz. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie... Nie. Poprostu nie. Koniec tematu. Nie. Żadna sutanna, żadne tego typu bzdety. Nope.
A czy aby anioły nie są znane ze swojej szybszej regeneracji? W końcu jakoś muszą się zbierać do kupy po tych dniach stróżowania ludziom, zbierania za ich na siebie kulek, skalpów i innych ataków. Stopa w kawałkach chyba nie powinna być taka straszna, patrząc na to wszystko, prawda?
Prawda?
Albo i nie. Chwilowo jednak nie był nawet świadom, że kogoś przyprawił o prawdopodobny gips na dłuższy czas. I że ta osoba zna kogoś, kto był i pewnie wciąż jest w podobnej sytuacji, hehe.
Złe plany, o nie. Złe plany są złe, są passe, są zawsze nieprzyjemne dla wykorzystywanego w nich androida jakim jest Len. Już był zmuszony do szukania komuś drzwi, przesiadywania na spotkaniu zwierząt folwarkowych, ktoś mu wcisnął do klatki piersiowej jakiś magiczno-technlogocziny sprzęcik od którego potrafi czarować lód prawie jak anioł. Prawie.
W każdym razie jednak, nie spodziewał się takiej reakcji na jego, cóż, standardowy sposób wymowy i postępowania. Oboje wydawali się zbaranieć, ale może to nic dziwnego. Jeszcze kilka chwil temu był bezimiennym, niemym zabójcą, jaki był gotów ich zabić za sam fakt egzystencji. Szybka zmiana charakteru i już ludzie nie rozumieją co się dzieje, tsh. Takie nieprzystosowane istoty.
Skupiony na słowach anielicy nie interesował się za nadto osobą za jego plecami, choć może powinien. Nie wyglądał na zainteresowanego ich mają "dyskusją", bardziej był zainteresowany faktami. Uniósł lekko brew do góry, słysząc o "naprawianiu" nogi. Jest aniołem, jak więc niby ma naprawić bioniczną istotę?
- Póki nie jest zmechanizowana, nie jestem w stanie ci pomóc w inny sposób, niż amputować. - Na dowód swoich słów, lekko podważył kciukiem osłonę katany, powodując delikatne wysunięcie się ostrza. Nie żartował. Prawie nigdy nie żartuje, ani nie kłamie. Tym bardziej też w tym wypadku.
Schował jednak ostrze, gdy tylko anielica zaczęła go ciągać w kierunku z jakiego prawdopodobnie przybiegli. Nieco niechętnie ruszył się z miejsca, idąc za nią, do momentu ryku i odgłosu przeskakującej powietrze błyskawicy. Wyrwał ramię z jej uścisku i obrócił się przodem do anioła, który ośmielił się jeszcze przypomnieć o swojej obecności. Przy okazji został poinstruowany by zrobić coś z tym aniołem, bez zabijania jednak. Hm... To może okazać się skomplikowane, ale-
- Zobaczę co da się zrobić. - Pomimo bycia na wolnym powietrzu, wiatr nie był zbyt wzmożony, dlatego też mógł użyć jednego z "trików" jaki nauczył się jakiś czas temu. Uniósł prawą dłoń do góry, która tuż po tym geście pokryła się szronem i lekko błyszczącą, lodową powłoką, wydzielając z siebie formę białej, gęstej mgły. Ochładzał powietrze, powodując że wilgotność powietrza zmieniała się w mleczno-podobną chmurę mgły, rozszerzającą się dość szybko. Szybko android w niej zniknął, a anielica i jej lew zostali odcięci wzrokowo od anioła po drugiej stronie mgły.
Jakiego zresztą zaraz powitali, po przeleciał przez tą chmurę głową do przodu, prawdopodobnie nieprzytomnie już opadając na ziemię w pobliżu ich dwójki. Co się konkretnie stało?
Dość proste. Android w szybkim tempie obszedł we względnej ciszy anioła w tej mglistej chmurze, zachodząc go od tyłu i wydzielając mu solidnego kopniaka w tył głowy. Z pewnością coś takiego mogło coś popsuć... Ale postarał się, by nie było zanadto mordercze.
Tak czy inaczej jednak, zaraz po tym wyszedł z chmury, dołączając ponownie do anielicy w ciszy.

Kriokineza - 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 18:07  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 5 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Rzeczywiście, to już w ogóle byłoby niezłą niespodzianką. Ale tak samo nikt się nie spodziewa takich imprez po uroczych panienkach w różowym wdzianku, dopóki to nie wygląda podejrzanie. Już nawet japońskie uczennice są bardziej podejrzane. Cholera wie, co trzymają w tych torbach.
Fakt, anioły regenerują się szybko. Co innego jednak jakaś rana cięta, a dosłownie zmiażdżone kości, jakimi teraz anielica mogła "szpanować". Nowych kości nagle sobie w pięć dni nie stworzy. Będzie musiała to jakoś poskładać do kupy, jeżeli się da, opatrzyć... I wierzyć, że to się zaleczy. Bo zaleczy. Tyle razy już łamała kości, że w pewnych momentach była nawet przyzwyczajona do faktu, że coś jej utrudnia chodzenie. Ale złamać i zmiażdżyć to dwie zupełnie inne dolegliwości.
No nic. Może jednak je uratuje.
Gdyby znała po prostu kogoś, kto zna się na metalowych wersjach, to może nawet pozwoliłaby sobie na jakieś amputacje i nowe nóżki. Ale nie zna nikogo takiego. Kręci się w ogóle gdzieś na Desperacji taki człowieczek? Albo wymordowany? Fajnie by było, mógłby się na coś przydać.
Abi nawet nie zdziwiła się, kiedy usłyszała odpowiedź Lentarosa. Czego się mogła spodziewać po takim terminatorze? Że zupę jej kiedyś ugotuje? Przechowa nieco mięska? Przytnie sukienkę? Może jeszcze zdoła się zająć Beniem? Raczej to, w czym był najlepszy, to psucie się w złym momencie i szarżowanie ze swoją bronią. Innych możliwości, cóż, nie było. I tak dobrze, że tylko próbował ją straszyć, kiedy wyciągał ponownie swoją broń. Gorzej by było, gdyby naprawdę chciał teraz jej ciachnąć tę nogę - za wesoło by się nie skończyło. I jeszcze, nie daj Ao, ułatwiłby robotę temu tam aniołowi, na boku. To już w ogóle byłaby kaplica. Na szczęście widać było, że Leniek jest bardziej po jej stronie, aniżeli tego drugiego. Czyżby jego program miał w sobie coś takiego jak "wyrzuty sumienia"? Jeżeli tak, to nic dziwnego, że olewał tego drugiego. W przeciwnym wypadku miałby raczej wywalone na to, że dwójka aniołów źle się na siebie patrzy.
Nawet był w stanie iść za nią, kiedy zaczęła go ciągnąć. Gorzej, że nie był z tego faktu zadowolony, co wyglądało tak, jakby Abi ciągnęła go na jakieś zakupy, bo ktoś musi nosić jej nowe ciuszki, podczas gdy ona będzie wydawać hajsy. Zareagował jednak na nieudany atak anioła, za co ta miała ochotę mu aż podziękować. Zdziwiła się nieco nagłym ochłodzeniem i mgłą, jaka się pojawiła nie z jej woli. Przyglądała się androidowi aż do momentu, kiedy ten zniknął z jej pola widzenia, przez co w ogóle zaczęła się niepokoić. Omal nie podskoczyła kiedy przy niej wylądował jej "przyjaciel", w dodatku nieprzytomny. Dla pewności sprawdziła jego puls - nie chciała mieć już większych problemów. Na szczęście wyczuła go, więc anioł był całkiem mocny.
- Okeej... Więc możemy iść. Powoli, bo ja z tą nogą nie wyrabiam, tak. Możesz mnie odprowadzić w okolice gór Shi? I przy okazji możesz coś powiedzieć na swój temat, bo nie obraziłabym się, gdyby ktoś, kto próbował mnie zabić, zacząłby opowiadać co, jak i dlaczego. Serio. - powiedziała, idąc powoli w stronę wyjścia. Benio cały czas szedł obok niej, będąc w razie czego gotowym na pomoc swojej właścicielce, gdyby ta jej potrzebowała.

Okeej. Myślę, że w następnym poście można dać już z/t - potem mogą zawędrować gdzieś w okolice gór i chwilę jeszcze porozmawiać. I wtedy skończy się to wydarzenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10 ... 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach