Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Przytknęła nie do końca zawiniętą w piąstkę dłoń do ust słuchając jak to się biedak kurował trzy miesiące po dwóch solidnych uderzeniach. Jej parę dni zaledwie, w końcu nie dała sobie zrobić większej krzywdy, nie połamał jej niczego. Nie postrzelił jej, nie pociął i nie rozkwasił jej niczego. Ale kilka bolesnych ciosów sprawiało problemy w poruszaniu się. Tamtej nocy ledwo dopełzła do ścieków. A i pół drogi podpierała się o ściany budynków w ciemnych uliczkach robiąc postoje. Chwała za ten wysoki próg bólu bo poskładałaby się jak szwajcarski scyzoryk na tym dachu. Drgnęła gdy zażartował sobie z niej. Nie wiedziała czy ma się uśmiechnąć, jej do śmiechu nie było. Widziała jak zakrztusił się własną krwią i aż ją gdzieś w środku ścisnęło z tego powodu. Szczerze to miała nadzieję że chłopakowi nic nie będzie, chciała go przecież znowu zobaczyć. Kolejne drgnięcie gdy przepraszał, ale to ładnie się zgrało z jej sercem, które zabiło mocniej bo oczywiście doskonale pamiętała jaką słabość wykorzystał. Nawet czuła jak zaczyna się jej robić cieplej na twarzy. "O nie nie nie.. spokój.. to tylko wspomnienie.. cholera nie teraz..agh.." karciła się w myślach odganiając tamto wspomnienie jak najszybciej się dało. Całe szczęście że Ivo szybko przeszedł do dalszych wyjaśnień. Dzięki temu delikatny róż nie zdołał przybrać na barwie a jedynie błysnął na jej policzkach, schodząc z nich równie szybko co się tam pojawił. Chytry uśmieszek na jego ustach i mrugnięcie odebrała w bardzo łatwy sposób. - Wyzwanie..? Piszę się na to.. - odpowiedziała z zadowoleniem w głosie. Proponował jej sparing, więc jak miała się nie ucieszyć?! Oczy aż jej rozbłysnęły z radości. Sama chciała mu w sumie zaproponować, ale ją uprzedził. Nie skomentowała kolejnych słów, lepiej było przemilczeć. Skoro czół wstyd że przegrał z kobietą to lepiej było to pozostawić bez komentarza. Jeszcze by to odebrał w zły sposób.
Zdziwiła się gdy wspomniał jej że zostawiła mu pamiątkę w postaci blizny. "Ale przecież nie miałam broni.. więc jak?" zawiesiła się i pomknęła wzrokiem za jego ręką gdy podniósł koszulkę i ukazał jej swoje ślady. Zmrużyła nieco ślepka słuchając jego słów i pochyliła się znacznie przed nim. Dostrzegła kreskę w okolicy żeber i aż odruchowo sięgnęła ręką do jego odkrytej skóry. Opuszkami palców delikatnie dotknęła tego miejsca. Ostrożnie przesunęła paluszkiem wzdłuż blizny po cięciu. Nie wiedziała co powiedzieć, z tych wyprowadzonych ataków nie pamiętała aż tak dokładnie wszystkiego. Ale wiedziała że chciała go skrzywdzić za to całe upokorzenie i jawną drwinę w jego głosie. Aż jej się dziwnie źle zrobiło na myśl że mogła go zabić. Odchyliła się nieco żeby bardziej przyjrzeć się jego większym bliznom ale ten od razu opuścił koszulkę. - No to jesteśmy prawie kwita.. ty mi ukradłeś pierwszego całusa a ja cię prawie zabiłam.. dość uczciwa wymiana jak na mój gust.. - powiedziała uśmiechając się do niego lekko. Już przymierzała się żeby przyjrzeć się bliżej pozostałym bliznom kiedy chłopak puścił materiał koszulki. - Ej.. nie chowaj! Miałeś tam trochę więcej blizn. Chyba się ich nie wstydzisz? - spojrzała mu w twarz z wymalowaną ciekawością. Uniosła się nieco w górę tak że nie siedziała na tyłku już tylko opierała ciężar ciała na kolanie spoczywającym na wersalce. Dla stabilizacji wyprostowała drugą nogę w kolanie balansując ciężarem ciała aby nie stracić teraz równowagi. - Patrz.. - powiedziała łapiąc za koszulkę z prawej strony i uniosła ją dość wysoko, prawie że pod krawędź piersi.Druga dłoń delikatnie zsunęła krawędź czarnych bokserek poniżej linii gdzie kończyła się rozległa blizna na biodrze. Wyglądało jakby jakiś zwierze ją srogo pogryzło w tym miejscu. Kilka widocznych cienkich kresek jakby po ostrzu. - Też mam ślady walki.. choć w sumie nazwałabym to atakiem.. bo to była jakaś dzika bestia. O tutaj też mam.. prawie że symetrycznie.. - uniosła drugą dłonią skrawek po lewej stronie, tamta była ciut mniejsza. Ale też była raną szarpaną, cud że Angel się nie wykrwawiła. Struktura lewej blizny była o wiele ładniej zagojona, może dlatego że rana została niemalże natychmiast wyleczona przez anioła. W przeciwieństwie do Ivo na jej brzuchu nie było żadnej rany, ale biodra ładnie nie wyglądały. - Mam jeszcze ranę po postrzale na udzie, choć pocisk jedynie rozciął skórę, bo w ostatniej chwili zepchnęłam lufę broni w bok. A twoje wyglądały na typowo cięte rany.. chyba nie najlepiej sobie radzisz z bronią białą, co? - dodała po chwili. Nie wstydziła się swoich blizn, to były pamiątki po błędach jakie popełniła w walce. Każda blizna przypominała jej o tym co zrobiła źle. Jak na osobę którą łatwo było zawstydzić bliskością to okazała się być dość pewna siebie i zdystansowana odsłaniając sporą część ciała prze nim tylko po to żeby pochwalić się brzydkimi częściami na ciele. Nie widziała w tym nic złego, a już tym bardziej nie zdawała sobie sprawy z tego że robi coś nieodpowiedniego. Bo skąd mogła wiedzieć że zostanie to źle odebrane? W sumie to nie myślała nawet o tym jak Ivo to odbierze, chciała go po prostu zachęcić do pokazania jej swoich blizn. Może opowiedzenia nieco o tym jak je zdobył o ile nie był to krępujący temat dla niego.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Nie spodziewał się, że wspomnienie ran, które otrzymał w walce z nią, wywrze na niej tak duże wrażenie. Musiało naprawdę ją boleć to, w jaki sposób potraktowała eliminatora, mimo, że ten zdecydowanie sobie na to zasłużył. Był jej przeciwnikiem, ponadto prowokował ją w bardzo prymitywny sposób. A jednak, łowczyni musiała żałować tego co zrobiła. Świadczyła o tym pięść przytknięta do ust, jakby w geście przerażenia. A także lekki rumieniec, który na krótko zagościł na jej twarzy. Choć, jeśli się dobrze nad tym zastanowił, to mógł on oznaczać co innego.
Wiedział, że propozycja sparingu jej się spodoba. Miał to przeczucie odkąd wspomniała, że tak naprawdę to nie ma z kim ćwiczyć walkę wręcz, a kiedy dodał do tego radość w jej głosie, którą słyszał podczas opowieści o Senseiu i ich wspólnych treningach, wniosek był prosty. Nie był pewny czy szkolenie wroga z technik walki to najlepszy pomysł, ale teraz przestawał myśleć o niej jako o wrogu, więc dylemat przestał istnieć. Poza tym, jeśli miał się przyznać przed samym sobą, to podobała mu się walka z Angel i miał szczerą ochotę ją powtórzyć. Nie był przyzwyczajony do tego, że miał kogoś uczyć, ale to nie powinno nastręczać zbyt wielu problemów, bowiem białowłosa była pojętną uczennicą w sprawie metod zabijania ludzi. Słysząc zadowolenie w jej głosie, gdy zgadzała się na propozycję, uśmiechnął się do niej. Patrzenie na szczęśliwą Angel sprawiało mu przyjemność i powodowała charakterystyczne drgnięcia serca, które dodatkowo potęgowały ten efekt.
Kiedy podniósł koszulkę do góry, pochyliła się do przodu, by lepiej przyjrzeć się pozostałości po jej ciosie. Zauważył wtedy grymas na jej twarzy, wyraźnie świadczący o tym, że źle czuje się z powodu tego co zrobiła. Rozumiał to, on też miałby w tym momencie wyrzuty sumienia gdyby białowłosa zaczęła opowiadać mu o ranach, które jej zadał. Dotyk jej delikatnych palców wywoływał lekki dreszcz na jego skórze. Ciepło jej dłoni ogrzewało jego tors, który wciąż nie odzyskał normalnej temperatury po dzisiejszym deszczu. Przez chwilę zapragnął przyciągnąć ją bliżej, żeby ich kontakt nie ograniczał się tylko do jednej dłoni. Opanował się jednak wiedząc, jak dziewczyna reaguje na próby zbliżenia się do niej.
Uśmiechnął się lekko do Angel w reakcji na jej słowa. Uczciwa wymiana, pomyślał, zastanawiając się przy okazji, czy za drugiego całusa, skradzionego dzisiaj na cmentarzu też przyjdzie mu zapłacić tą samą monetą. Póki co, nie wspomniała o tym ani słowem, więc być może mu się upiecze...
Drgnął lekko, zaskoczony, gdy Angel bardziej zainteresowała się jego bliznami. Miał ich sporą kolekcję, ale nie czuł z tego powodu specjalnego powodu do dumy, nie wstydził się ich jednak. Ot, były integralną częścią jego osoby, świadczyły o lekcjach życia, które udało mu się przeżyć, walkach wygranych jak i przegranych. Czerwonooka też najwidoczniej musiała tak myśleć o swoich, bo najwidoczniej zamierzała się pochwalić, bez cienia wcześniejszego skrępowania. Serce zabiło eliminatorowi szybciej, gdy dziewczyna podciągnęła koszulkę aż pod linię biustu. Miała bardzo ładny, płaski brzuch, choć z boku przy styku z biodrami szpeciły go dwie duże blizny. Teraz to z kolei on wyciągnął rękę - opuszkami palców delikatnie wodził tam i spowrotem po zgrubiałej tkance blizny. Ranę musiało zadać zwierze o naprawdę ostrych pazurach, a dziewczyna prawdopodobnie straciła wtedy dużo krwi. Miała prawdziwe szczęście, że jeszcze żyła.
Przytaknął, krótkim skinieniem głowy na jej przypuszczenia. Faktycznie, większość jego ran była zadana za pomocą noży, co wynikało z faktu, że nie walczył z bestiami z desperacji tak często, jak inni żołnierze. Widząc w jaki sposób Angel na niego patrzy, wahał się. On, w przeciwieństwie do niej widział wszystkie aspekty tej sprawy. Miała kilka brzydkich blizn, to prawda, ale poza nimi była piękną dziewczyną i fakt, że oglądał przed chwilą jej ciało sprawił, że jego serce przyspieszyło. Zastanawiał się, do czego tak właściwie teraz zmierzają, po czym postanowił nie zastanawiać się dłużej i podążyć z nurtem. Szybkim ruchem ściągnął z siebie koszulkę, odsłaniając blizny szpecące za równo jego brzuch, jak i klatkę piersiową wraz z ramionami. Najbardziej charakterystyczna była pozioma blizna nad pępkiem, trójpalczasta blizna biegnąca na skos przez jego pierś oraz taka sama na lewym ramieniu. Poza nimi, jego tors poznaczony był wieloma drobnymi bliznami po ranach, które nie były dla niego zbyt istotne. Wskazał tę, o którą zapytała - To pamiątka po walce z łowcą, który za punkt honoru uznał asystowanie mi w dokonaniu wymuszonego seppuku. - zażartował, krzywiąc się lekko - Prawie mu się udało. Po raz kolejny zostałem uratowany na granicy śmierci.
Złapał jej rękę i przyłożył do blizny. Była gruba i twarda, różniła się od innych w okolicy - Katana typu no-dachi, łowca posługiwał się nią jak drugim ramieniem. Nie zdołałem go odnaleźć do tej pory. - kiedy o tym powiedział, w jego oku pojawił się niebezpieczny błysk. Gdy następnym razem spotka tego łowcę, zabawa skończy się inaczej. Jego głos był jednak spokojny, w tej chwili nie czuł złości. - Ta duża - wskazał na swoją pierś - to efekt spotkania mantykory na pustyni. Zdziesiątkowała naszą kompanię zanim zdołaliśmy ją zabić. - umilkł na chwilę. Stracił wtedy kilku przyjaciół, z którymi znał się od dawna. Ich śmierć była jednym z niewielu poważnych ciosów w dorosłym życiu Bergssona.
- A te małe to efekt wszystkich treningów i prawdziwych walk z wykorzystaniem noży. Kilka głębszych mam też na udzie. Niektóre o włos minęły tętnice. - Łowcy potrafią być strasznie precyzyjni...
O każdej z tych blizn mógł powiedzieć wiele - każda niosła za sobą historię starcia, które pozostawiło trwały ślad na psychice i ciele eliminatora. Każda była na swój sposób niepowtarzalna i każda czegoś go nauczyła. A on bardzo się starał, by nie popełniać tych samych błędów po raz drugi. Bo drugiego razu los już nie wybacza.
Wszystkie te blizny opisywał, wpatrując się w twarz Angel, szukając jej reakcji - czy będzie obrzydzona widząc taką ilość blizn? Przerażona? Pod wrażeniem? Chciał po prostu wiedzieć co ona o tym myśli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uwielbiała walczyć i sprawdzać swoje umiejętności gdy tylko okazja się nadarzała. Nie ważne było to czy była w czymś dobra czy nie. Liczyło się rozeznanie w obecnym poziomie jaki prezentowała. Tylko dzięki temu wiedziała co jest jej słabymi punktami i mogła się poprawić. Ciro jej wpoił jedną bardzo ważną myśl. 'Zawsze znajdzie się ktoś lepszy' to było poniekąd paliwem napędzającym ją do rośnięcia w siłę. Przebijania się przez mur który się pojawiał na jej drodze od czasu do czasu. Kiedyś była słaba fizycznie, ale to była przeszłość. Teraz jedyne z czym się borykała to bliższe relacje międzyludzkie. Długo jej zajęło żeby pozbierać się po tym co jej łowcy zrobili gdy była już jedną z nich. Potrzebowała kilku lat by zacząć na nowo ufać komukolwiek poza swoim opiekunem. Ale spędziła tyle czasu tylko w jego towarzystwie, na jego zasadach że jej komfort psychiczny z bliskością ogranicza się jedynie do sytuacji związanych z walką. Bez skrępowania przyciągnie do siebie druga osobę żeby rzucić wyzwanie czy zacząć po prostu grozić. Nie ma nic przeciwko gdy jest bardzo blisko swojego oponenta, bo bez tego nie ma szans na zwycięstwo. Ale wszystko inne, co nie ma nic wspólnego z walką jest dla niej zawstydzające, biedna łowczyni nie wie jak się zachować. Nikt jej nie nauczył, z nikim tego nie ćwiczyła więc nie ma się co dziwić że się peszy i czerwieni jak nastolatka. Najgorsze dla niej jest to że nie ma bladego pojęcia jak się tych słabych stron pozbyć, bo przecież nie podejdzie do typa i nie poprosi o taki trening. Prędzej by sobie język odgryzła.
Nie była skrępowana żeby pokazać eliminatorowi swoje blizny, to były pamiątki otarcia się o śmierć. Nie wyglądały ładnie, ale ich wygląd wcale jej nie przeszkadzał. "Nie jestem porcelanową lalką.." przeszło jej przez myśl gdy nagle pomyślała o swoich bliznach. Napięła wszystkie mięśnie gdy poczuła jego dotyk na bliźnie. Skóra mogła mieć inną konsystencje w tym miejscu, nie była gładka i przyjemna w dotyku ale była dość wrażliwa w tym miejscu. A może podświadomie przy dotyku tego miejsca przez kogoś wracało wspomnienie bólu jaki wtedy czuła. Tego nie była pewna i nawet się w to nie zagłębiała. Wzięła aż głębszy wdech i wstrzymała go na czas bycia macaną. Spojrzenie utknęło w jego dłoni śledząc każdy ruch. Za ciekawość go nie dziwiła, w końcu jej blizny na biodrach różniły się od jego własnych. Może był ciekawy jakie to uczycie gdy bestia zatopi ostre kły w twoim ciele i zacznie tobą szarpać na boki. Bo właśnie w taki sposób zdobyła tą pamiątkę. Widząc jak Ivo zabiera rękę i po chwili zdejmuje koszulkę aż uśmiech wpełzł na jej usta mimowolnie. Przekonała go! Dłoń puściła koszulkę pozwalając materiałowi powoli osunąć się po jej skórze i zakryć wszystko ponownie. Powoli usadowiła się ponownie na tyłku i rozluźniła cała. Dystans między nimi był taki że jeszcze ktoś by się zdołał wepchnąć na kanapę między nimi. Teraz w końcu miała dobry wgląd na jego tors i brzuch. Jadeitowe ślepka śledziły każdą bliznę jaką posiadał w kolejności jakiej o nich opowiadał. Rozdziawiła usta pochylając się w jego stronę tak że oparła się na jednej dłoni. Nie przerywała mu, pozwoliła w spokoju opisywać jedną po drugiej. Kiedy złapał ją za wolną dłoń i przytkną do swojego ciała aż drgnęła lekko. Ale nie dlatego że się zawstydziła, po prostu wziął ją z zaskoczenia. Czuła strukturę skóry pod palcami, była nieco inna niż jej ale tylko dlatego że rany były zadane w inny sposób i czym innym. Nie bała się dotykać kolejnych wyrytych krech na jego ciele. Czuła jak głęboko były zadane cięcia, mogła sobie wyobrazić od której strony szło ostrze i pod jakim kontem. Jaki był nacisk siły. Dla niej to było trochę jak dla ślepego czytanie książki brajlem. Westchnęła nawet cicho gdy wspominał o ataku mantykory na Desperacji. To musiało być straszne przeżycie dla niego. Sama straciła już kilku braci.
Podczas oględzin jego pociętego torsu nie odezwała się do tej pory ani słowem. Zafascynowana każdą większą blizną jak małe dziecko obserwujące witrynę sklepową na której wystawili nowe zabawki. Nie miała pierdolca na punkcie blizn, ale fascynowało ją to w jaki sposób zostały zadane, bo każda z nich opowiadała historię. Kiedy paluszki kończyły sunąć po ostatniej z blizn nagle przyłożyła dłoń do jego torsu. - Jesteś zimny.. - szepnęła podsumowując temperaturę jego ciała. Od razu jej się przypomniało że tak na dobrą sprawę tylko ona skorzystała z gorącej kąpieli. "A ja go jeszcze przekonywałam do zdjęcia koszulki.." skarciła się w myślach. Podniosła spojrzenie na niego zabierając dłoń z jego torsu. - Pod prysznic.. Marsz! - wydała polecenie jakby była generałem i wskazała przy tym wymownie palcem w kierunku skąd ona przylazła w ręczniku. - Nie będę z tobą rozmawiać do póki się nie rozgrzejesz! - dodała splatając ręce pod piersiami i odwróciła głową lekko w bok, zadzierając przy tym lekko nosek w górę. Mogłaby mu przecież najzwyczajniej powiedzieć że nie chce by się rozchorował, ale wolała użyć małego szantażu niż szczerze przyznać ze się o niego martwi.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Była ciekawa. Nie odrzucało ją to, że jego tors wyglądał jak plansza do gry w kółko i krzyżyk ani że jego skóra co kilka centymetrów jest zgrubiała i ma dziwną fakturę. Fascynowała się tym, co Ivo jej pokazywał. Eliminator widział to w sposobie, w jaki przybliżyła się do niego, tak że dzieliło ich ledwie pół metra, w pochylonym ciele rebeliantki, przyglądającej się białej mozaice blizn, w rozchylonych ze zdumienia ustach... Ale nade wszystko czuł tę fascynację w sposobie, w jaki jej palce błądziły po jego ciele. Poruszały się delikatnie i uważnie, jak gdyby odczytując opuszkami historię każdej z nich. Były ostrożne, jakby nie chcąc by umknął im najdrobniejszy szczegół, najmniejsza scena w sztuce, która odgrywała się teraz w głowie dziewczyny. Przez moment Bergsson czuł, że tym dotykiem Angel poznaje go lepiej niż za pomocą słów, że sięga bezpośrednio do jego duszy lub że przynajmniej próbuje. Taki sposób wyciągania informacji o nim samym był skuteczniejszy tym bardziej, że jego ciało nie mogło kłamać, blizny nie mogły nagle udawać, że ich właściciel nie przeżył tego o czym zaświadczają, zamiast tego musiały szczerze wobec każdego głosić o swoich przyczynach. Przez ten moment czarnowłosy poczuł się nagi i bezbronny.
Bezbronny tym bardziej, że poza historią blizn, Angel mogła odczytać swoim dotykiem jego emocje. Czuł jak mocno wali mu serce, gdy dłoń dziewczyny spoczęła na jego piersi, badając ślad po ataku mantikory. Miał wrażenie, że w końcu wyrwie mu się z klatki żeber i wskoczy wprost do ręki białowłosej. Pod wpływem jej ciepła po skórze Ivo przebiegły przyjemne dreszcze, przez które westchnął lekko. Opuszki jej palców lekko go łaskotały, wywołując na jego twarzy delikatny uśmiech. To wszystko sprawiało, że kiedy spoglądał na jej twarz, wciąż nieznacznie pochylonej w skupieniu nad jego ranami, na jej rozchylone usta, pragnął po prostu przyciągnąć ją bliżej, objąć ramionami i pocałować tak, by nie miała ochoty się od niego odsuwać ponownie. Już nawet pochylił się w jej stronę, odrobinę skracając dystans, gdy wreszcie odezwał się zdrowy rozsądek, przywołując go do porządku. Nie mógł pocałować Angel, bo wtedy już by się nie powstrzymał przed postąpieniem krok dalej. A tego kroku nie chciał wykonać nic o niej nie wiedząc. Jeśli jakaś dziewczyna wywoływała w nim takie uczucia, to była warta tego, by poznać ją lepiej od strony emocjonalnej a nie fizycznej. Dlatego po chwili wewnętrznej walki wycofał się do pozycji wyjściowej.
Drgnął, gdy przyłożyła całą dłoń, tak cudownie rozgrzaną, do jego torsu. A potem parsknął śmiechem, słysząc jej rozkaz. Nie zrobił tego złośliwie, ale ta jej mała groźba, w połączeniu z jakże groźnym spleceniem rąk na piersi była tak absurdalna i urocza, że jego maska powagi pękła. - Nie przyjmuję rozkazów od równych mi stopniem. - powiedział, uśmiechając się do niej szeroko. Sięgnął po filiżankę herbaty i pociągnął duży łyk. Ożywcze ciepło rozlało się po jego przełyku. - Zadanie wykonane. - zażartował lekko, patrząc w hipnotyzująco zielone oczy białowłosej rebeliantki. Nie wiedział co go tak do nich ciągnęło, ale ich widok był dla niego bardzo przyjemny.
- Przykro by mi było, gdybyś nie chciała ze mną rozmawiać... - zaczął z łobuzerskim błyskiem w oku - bo właśnie chciałem się zrewanżować i odpowiedzieć na twoje pytania, skoro już cię trochę wypytałem.
Miał nadzieję, że ta drobna złośliwość wystarczy, żeby przełamać Angel, w końcu jemu nie było aż tak bardzo zimno, nawet bez koszulki. To tylko kontrast z jej przyjemnie rozgrzanym ciałem powodował, że odkrywał jak bardzo jest wychłodzony. Nie martwił się o przeziębienie, ale kiedy zdał sobie sprawę że czerwonooka faktycznie się tym przejmuje, poczuł nieokreślone, miłe uczucie na sercu. To oraz zaskoczenie, bo przecież nie spodziewał się tego, że ona będzie się przejmować nim. To w końcu nie on majaczył w gorączce podczas powrotu z cmentarza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

To nie tak że chciała się rządzić bo czułą taką potrzebę, wolała wykonywać rozkazy niż je wydawać. Po prostu uznała że w ten sposób nie zabrzmi to źle. Skoro był żołnierzem to może dobrze wypowiedziany rozkaz by na niego zadziałał? Iiiii jednak nie.. Słysząc parsknięcie, spojrzała na niego kątem oka. Widziała jak sięga po filiżankę z ciepłą cieczą i upija nieco więcej. Uniosła brew, nie wyglądało na to że ją posłucha. Jednak jego wcześniejsze słowa się ładnie odbijały echem w jej uroczej główce. Oni przecież nie byli równi, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Każde z nich miało swoje mocne i słabe strony. Ładnie się nimi uzupełniali. On potrafił strzelać i się dobrze bił, ona perfekcyjnie posługiwała się bronią białą i była wytrzymalsza. Gdyby stanęli po tej samej stronie nie byłoby wroga na horyzoncie którego by nie mogli obezwładnić. Może to te przeciwieństwa ich do siebie ciągnęły? Może podobne charaktery, może podobne patrzenie na świat? Nie ważne nawet był powód, ale coś tam iskrzyło między nimi. Problem w tym że oboje musieli wybadać grunt żeby się przekonać czy warto było w to brnąć.
Zdołała się już rozeznać w jego mieszkaniu nieco, była dość ciekawską istotą jak by nie patrzeć. - Hmm.. jak na wojskowego, który się podporządkowuje innym.. jesteś dość bezczelny i buntowniczy.. - mówiła z nieukrywanym zadowoleniem w głosie. Lubiła buntowników którzy stawiali na swoim? W końcu mu uległa już kilka razy. Dała się pocałować na cmentarzu.. Ba! Ona sama zrobiła ten jeden centymetr w stronę jego ust. Nawet pozwoliła się przyprowadzić do jego mieszkania! Siedziała w jego ubraniu! Takie drobne, podświadome sygnały że jej się podobał. Ale ćśśśśśśśśśśśśś.. to tajemnica!
Powinna puścić mimo uszu pierwszy komentarz jaki padł z jego ust ale no nie mogła! To było wyzwanie! To była jawna prowokacja! Ona to czuła każdą częścią swojego ciała że musi coś mu udowodnić. Pochyliła się nieco w jego stronę, bo rzuciło jej się coś w oczy. "Idealnie.." przemknęło jej przez myśl. Dosłownie w ułamku sekundy skróciła dzielący ich dystans do zera. Przylgnęła do niego bez żadnego ostrzeżenia. Jedną ręką sięgając nad prawym barkiem, drugą rączkę zarzucała przez jego lewy bark. Jakby go chciała objąć. - Raczej nie jesteśmy na równi.. a przynajmniej jeszcze nie teraz.. - wyszeptała mu do ucha od razu się od niego odsuwając. Zrobiła to równie szybko gdy poleciała w jego stronę. Jak dystans na nowo się między nimi zwiększał to Ivo poczuł coś na plecach. Angel umiała być małym przebiegłym stworzonkiem raz na jakiś czas. Przyjemny puchaty materiał koca przyległ do jego nagiej skóry. Na sam koniec puściła krawędzie koca tak że te ładnie upadły na ramiona mężczyzny. - Od razu lepiej.. i nawet nie bolało.. co nie? - tu mu puściła oczko i uśmiechnęła się figlarnie. "Na mojej warcie nie będzie marznąć.." dodała już w myślach z zadowoleniem. - I skoro aż tak nalegasz by mi o sobie coś opowiedzieć.. to nie będę przecież ci bronić.. jak to się stało że jesteś w wojsku? Rodzice naciskali? Idziesz w ślady rodzeństwa by nie być od nich gorszy? - spytała wpatrując się w niego gdy wzięła filiżankę w dłonie i zrobiła mniejszego łyczka trzymając krawędź przy ustach.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Byli równi dlatego, że żadne nie mogło czuć się lepsze ani gorsze od drugiego. Byli zbyt do siebie podobni, nawet mimo dzielących ich różnic. Zbliżał ich wspólne spojrzenie na świat i na własne cele, a to dużo dawało, nawet jeśli charaktery się różniły. Ale to było dobre - one powinny się różnić. Nie musieli przecież być tacy sami, żeby do siebie pasować. Jak puzzle - jeśli elementy są takie same, to nijak nie da się ich połączyć, bo żeby tego dokonać muszą być w pewnym stopniu swoimi przeciwieństwami. A jednocześnie, obraz na nich musi się zgadzać. Na takiej samej zasadzie działali oni - nie mieli takich samych charakterów, a ich umiejętności bardziej się zazębiały niż upodabniały do siebie, jednak generalny obraz był tak zbliżony, że los naturalnie pchał ich ku sobie, a oni się temu nie opierali, mimo buntowniczej natury obojga.
Jej słowa na swój temat skomentował bezczelnym uśmiechem - Podporządkowuję się tylko tym, którzy sobie na to zasłużyli. - Widział, że ta mała niesubordynacja sprawiła dziewczynie przyjemność. Najwidoczniej białowłosa rebeliantka lubiła buntowników. Uśmiechnął się do siebie w myślach na to spostrzeżenie. No kto by pomyślał? Chyba tak właśnie o nim myślała, bo sygnałów, że odwzajemnia przynajmniej część uczuć zauważył już kilka. To dawało mu pewną nadzieję, że dotychczasowe działania nie będą bezowocne.
Drgnął, gdy znienacka przylgnęła do niego całym ciałem. Tak blisko... Widział jej hipnotyzujące zielone oczy z odległości kilku centymetrów... Serce znowu zabiło mu szybciej, ale zanim zdążył zareagować, dziewczyna odsunęła się od niego, zarzucając mu na ramiona koc, który leżał nieopodal na kanapie. Był zbyt zaskoczony, by być rozczarowanym, że tak szybko dystans między nimi znowu się zwiększył, zamiast tego poczuł na skórze dotyk miękkiego materiału i idące za tym ciepło. Poczuł coś na kształt wdzięczności, ale oczywiście prędzej zdezerteruje do Łowców niż przyzna się do tego przed nią. Mimo tego, musiał uznać jej chytrość - całkowicie się tego nie spodziewał.
- Punkt dla ciebie. - rzucił, sięgając po filiżankę herbaty. Upił mały łyk i zapatrzył się w parującą ciecz. - I nie, nie zgadłaś. Pewnie wiele osób idzie do wojska ze względu na naciski rodziny, ale mnie ta przyjemność ominęła. Moi rodzice nie żyli już, gdy dokonywałem tej decyzji. Ojciec był żołnierzem, to prawda, ale sam ten fakt nie miał dla mnie żadnej wartości. Z tego powodu przecież został zabity - przez łowców, aż chciałby dodać, jednak nie tym razem. Alvar Bergsson został zabity na terenie desperacji przez wyjątkowo zorganizowaną szajkę bandytów. Wywiązała się ostra strzelanina w trakcie której padło kilku żołnierzy S.SPEC, między innymi właśnie on. Podobno w bohaterski sposób wyciągnął z kotła dwóch swoich towarzyszy, ale o tym Ivo dowiedział się już bardzo późno. Kontynuował przyciszonym głosem, wciąż wpatrując się w herbatę. Tak było łatwiej, herbata nie oceniała - Matki nie znałem, zmarła w trakcie porodu. Po śmierci ojca wsadzono mnie do sierocińca. Tam... przeżyłem różne historie, o których teraz nie opowiem. Żeby skrócić tę historię, powiem tylko, że kiedy banda starszych chłopaków prawie zakatowała mnie na śmierć, zabawę przerwał im właśnie żołnierz. Był w cywilu, po służbie, a jednak zareagował. Widzisz, w moim przypadku patrol S.SPEC przybył w samą porę. - szepnął, nawiązując do tego, co Angel powiedziała wcześniej - W ten sposób zdałem sobie sprawę, że ci anonimowi ludzie w niebieskich mundurach chronią ludzi wewnątrz murów od wszelkich zagrożeń, nie tylko tych zewnętrznych. Być może to był ten moment, który o wszystkim zadecydował. A może nie. Byłem później świadkiem walki między łowcami a żołnierzami. Ci pierwsi oczywiście starali się nie mordować cywilów, ale gdy obie strony zaczynają do siebie strzelać, ciężko jest uniknąć strat mimowolnych. Widziałem jak żołnierz wyprowadza z najgorętszej strefy matkę z dziećmi, po czym otrzymuje trzy strzały w pierś. Do tej pory pamiętam jego zaskoczony wyraz twarzy i jakby milczącą akceptację... Nie strzelał przecież do nich bezpośrednio, nie stanowił wtedy zagrożenia. Ale dla nich łatwiej było strzelić mu w plecy, gdy jest zajęty ochroną niewinnych. Od tamtej pory chciałem zostać członkiem organizacji, posiadającej w swoich szeregach takich ludzi. Ludzi, którzy pod ostrzałem bardziej dbali o tych, co nie mogli się sami obronić, niż o własne życie. - urwał i milczał przez dłuższą chwilę. Potem upił łyk herbaty i odstawił ją na stolik. Podniósł głowę do góry i spojrzał dziewczynie w twarz. Jego własna była ściągnięta w smutku, poprzedni szeroki uśmiech zniknął bez śladu. - Nic nie zmienia fakt, że nie wszyscy tacy są. W każdym gnieździe znajdą się kanalie. Chodzi o to, co organizacja reprezentuje całą sobą. A za S.SPEC kryje się ład, który spaja ten mały, odizolowany od zewnętrznego chaosu świat.
Wracając do tematu... Kiedy już dostałem się do wojska, po pewnym czasie odkryli mój potencjał i zaczęli przesuwać wyżej w hierarchii. Od czasu incydentu z tymi... jävlarna zacząłem ciężko pracować nad tym, by już nigdy nie znaleźć się w takiej sytuacji bez wyjścia. Kiedy moi przełożeni zauważyli, że mam talent do pozbawiania innych życia, przesunęli mnie w szeregi eliminatorów.
- i tak stałem się kanalią dla dobra ludzkości zakończył w myślach. I w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że właśnie odkrył przed nią swój stopień. Jeśli teraz spróbuje go zabić, grzebiąc w gruzach ich kiełkującą relację, może uzyskać uznanie swoich pobratymców. Nie przejmował się tym jednak. Coś wewnątrz tego niespokojnego organu, który obijał się o jego klatkę piersiową mówiło mu, że Angel nie zrobi tego za żadne skarby i mówiło to z pełnym przekonaniem. Ten sam głos kazał mu się tak rozgadać w trakcie odpowiedzi na jej pytanie. Ten głos mącił mu w głowie i sprawiał, że nie zachowywał się tak jak zwykle, a mimo to... chciał go słuchać i zobaczyć, co stanie się później.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uniosła brew gdy wspomniał o podporządkowywaniu się. Wpatrywała się w jego twarz próbując wyczytać wszelkie emocje w tej chwili. Droczył się z nią czy mówił poważnie. W głębi duszy liczyła na to że to był tylko taki żarcik. Podobał jej się przecież taki zadziorny. Aż trochę cieplej jej się robiło gdy na jego twarzy było zadowolenie. Zastanawiała się czy Ivo byłby w stanie ją sobie podporządkować. Z pewnością nie byłoby to łatwe, Angel nie należała do zbyt uległych, a przynajmniej tak jej się wydawało. Zaskoczenie na twarzy mężczyzny było najlepszą nagrodą za jej kreatywny manewr by go ogrzać. Aż dziki błysk pojawił się w jej oczkach gdy Bergsson przyznał jej punkt. Takie zabawy jej się podobały, gdzie można było rozróżnić zwycięzcę od przegranego. No ale wracając już do ich rozmowy, czekała na informacje. Siedziała grzecznie przed nim i czekała co jakiś czas upijając łyczek herbaty, która powoli acz skutecznie się kończyła. Nie trzeba było długo czekać aby pożałować pytania. Jego historia była z kategorii tych smutnych wyciskaczy łez. Zmrużyła ślepka wsłuchując się w niego, nie uśmiechała się już. Czekała aż wszystkie słowa padną z jego ust. Wchłaniała jak gąbka zdanie po zdaniu. "Musiał być młody może w moim wieku.. wtedy byli jeszcze Ci Łowcy.. chyba.." przeszło jej przez myśl, aż się wzdrygnęła lekko wspominając to jak wpadła w pułapkę kilku łowców. Ale twardo słuchała tego jak mężczyzna brnął dalej. Aż ją coś w środku ścisnęło widząc smutek wymalowany na jego twarzy.
Dłonie lekko zacisnęła na pustej już filiżance. Trochę trwali w milczeniu tak i Angel w końcu lekko spuściła głowę. Spojrzenie wlepiła w dno filiżanki i zaczęła obracać przedmiotem w dłoniach powoli. Nie miał rodziny biologicznej, tak samo jak ona. Jego rodziną byli żołnierze, o ile mógł tak ich zaklasyfikować. - Nie wybrałam najlepszego pytania.. - powiedziała dość cicho ale na tyle wyraźnie że mógł ją słyszeć. - Nie miałeś łatwo, życie jest ciężkie. Ale to jak daleko zaszedłeś, jak wiele osiągnąłeś.. to niesamowite. Pomimo tylu ciężkich lekcji życiowych nadal tu jesteś i walczysz o to w co wierzysz. - w głosie dało się wyczuć szczyptę podziwu. Powoli podniosła główkę i spojrzenie które miała wlepione w jego tors powoli przeniosła na jego twarz. - Bycie Eliminatorem do ciebie pasuje, tak sobie w sumie was wyobrażałam.. silnych, bezlitosnych i zawziętych w walce. Te wszystkie blizny które masz.. są dowodem tego jak trudnym przeciwnikiem jesteś.. to dowody tego że potrafisz się dostosować do każdej sytuacji i wyciągnąć z niej tyle ile się da. Pokazują twój charakter.. - ostatnie słowa mówiła z delikatnym uśmiechem na ustach. Widocznie Ivo jej się po prostu podobał taki jaki był. Czy było w tym coś złego że akceptowała go takim jakim był? Odłożyła pustą filiżankę na stolik obok i oparła się ramieniem o oparcie wersalki. - Wiesz.. to trochę zabawne.. jesteśmy w tak różnym położeniu, ale mamy podobne przeżycia na naszych kontach. - wyszeptała wpatrując się w niego opierając policzek na obiciu wersalki. Delikatnie poruszyła główką ocierając się policzkiem tak żeby się dobrze usadowić, choć ta pozycja do najwygodniejszych nie należała. - Na co masz ochotę? - spytała z łagodnym uśmiechem na ustach. - Może bym zrobiła naleśniki? - dodała nie dając mu chwili na odpowiedź. Odkleiła się od wersalki, splotła dłonie ze sobą na karku i przeciągnęła się przechylając lekko głowę w bok nadal na niego patrząc. - Nie żebym się chwaliła.. ale założę się że lepszych od moich nie jadłeś.. - powiedziała puszczając mu oczko. Chciała zrobić dla niego coś miłego. Chciała zejść z tego przykrego tematu. Sam fakt że byli we wrogich organizacjach był wystarczająco przygnębiający, nie musieli dolewać sobie teraz oliwy do tego czarnego ognia. Powoli wstała z wersalki rozprostowując się cała i zaczęła powoli iść w stronę aneksu. - Umm.. potrzebuję mleka, mąki, jajek, trochę oliwy, szczyptę soli.. no i ten.. miska, patelnia.. ahh i fartuszek.. bo znając moje szczęście to cała się upieprzę mokrym ciastem przy mieszaniu.. - zaśmiała się na końcu i oparła się o blat splatając ręce pod piersiami w oczekiwaniu aż chłopak jej pomoże wszystko naszykować.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Oczywiście, że się z nią droczył. Chciał dać jej do zrozumienia, że jeśli się postara, to może któregoś dnia będzie miała na niego tak duży wpływ, że posłucha rozkazu pójścia pod prysznic bez szemrania. Albo i nie, bo Ivo potrafił być nieugięty, jeśli się na coś uparł. Jemu też podobało się droczenie się z dziewczyną, te drobne zwycięstwa i porażki, które potrafiły wiązać relacje mocniej niż cement. Aż dziwne, że z tak swobodnej zabawy przeszli w temat, który niósł ze sobą olbrzymi ciężar emocjonalny. W efekcie przyjazna atmosfera rozwiała się, ustępując miejsca czarnym chmurom przeszłości, a między Ivo a Angel zapadła tak ciężka cisza, że słyszałby głos z Litwy, ale nikt nie wołał. Zamiast tego słyszał słowa dziewczyny, którymi chciała dodać mu otuchy i podnieść go na duchu. W pewnym sensie jej się to udało - miłe słowa wypowiadane ze szczerego serca mają pewną magiczną zdolność. Nie sprawiła, że nagle stał się radosny jak skowronek, ale rozproszyła cumulonimbusy zawieszone nad rozmową i wpuściła do środka trochę światła.
Mimo tego, tempo przejścia od wspomnień ze wcale nie wesołego dzieciństwa do naleśników kompletnie zaskoczyło eliminatora. Zwłaszcza, że nietknięte kanapki stały na stole tuż obok niej. Przez chwilę wpatrywał się osłupiały w białowłosą rebeliantkę, która jednak najwyraźniej nic sobie z tego nie robiąc wstała i poszła do kuchni. W takim wypadku o dyskusji nie mogło być mowy, w końcu decyzja została już podjęta. Nie ociągając się, Ivo zrzucił z ramion koc i podążył za nią.
- Patelnia jest w szafce obok ciebie. Miska chyba też powinna tam być... - rzucił, podchodząc do lodówki. Szukając w niej mleka i jajek odwrócił się tyłem do dziewczyny, przez co mogła dostrzec kolejne blizny, zdobiące jego plecy. Najbardziej charakterystyczne były dwa zestawy czwórpalczastych blizn wyglądających, jakby niedźwiedź próbował otworzyć mu żebra od tyłu. Prawdopodobnie właśnie tak było. Nie dane jej jednak było cieszyć się tym widokiem zbyt długo - Ivo szybko znalazł żądane produkty i postawił je tryumfalnie na stole. Zaraz do tych dwóch dołączyła reszta, tak że Angel miała wszystko, czego tylko potrzebowała. Udało mu się nawet znaleźć fartuch, którego używał w sumie bardzo rzadko. Był - a jakże - czarny. Wręczył go czerwonookiej z lekkim uśmiechem. - Trochę za duży, ale w tym przypadku to chyba nie jest problem. - W końcu już i tak miała na sobie jego ubrania, na które była odrobinę za mała. Jeszcze jedno ubranie tragedii nie wywoła.
Opłukał ręce i wytarłszy je w ręcznik zapytał, stając tuż obok niej - To od czego zaczniemy? - oczywiście, że nie zamierzał siedzieć z założonymi rękami, czekając aż ona się uwinie ze wszystkim. Lubił mieć zajęte ręce w trakcie rozmowy, a pomoc przy naleśnikach stanowiła do tego idealny pretekst.
- Nurtuje mnie jedna rzecz - czy ty cały swój wolny czas spędzasz na treningach czy masz może jakaś poboczną pasję, poza walką? - zapytał z uśmiechem, chcąc dowiedzieć się o niej czegoś miłego. Z tego tematu nie dało się chyba przeskoczyć na kolejne depresyjne wspomnienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tak jak ją poinstruował, tak zaczęła grzebać po szafkach. Wygrzebała patelnię i miskę. Znalazła nawet szklankę i ubijaczkę. Wzięła od niego fartuch który zawiązała na szyi i w tali. Umyła łapki w zlewie i pochlapała kropelkami ciepłej wody twarz Eliminatora z bezczelnym uśmieszkiem. Odmierzyła za pomocą szklanki mąkę i mleko, po czym dodała jajka, szczyptę soli i dwie łyżki oliwy. Złapała za ubijaczkę w w lewą rękę, miskę przytuliła do siebie prawą. Praworęczna osoba zrobiłaby odwrotnie. - Możesz sobie w międzyczasie przygotować coś do naleśników.. nie wiem co lubisz. Powidła, bitą śmietanę.. czy tam jakieś inne kombinacje.. - powiedziała biorąc się do energicznego mieszania wszystkich składników. Fartuszek zbytnio nie pomagał przed uwaleniem się. Odrobina cieczy wylądowała na skrawku koszulki przy jej szyi, nieco na policzku, a to sobie upaćkała paluszki i grzbiet lewej dłoni, ale widać było że dziewczyna się tym nie przejęła. Skupiona na przygotowywaniu ciasta nawet nie zwracała przez chwilę uwagi na mężczyznę. Kiedy skończyła i odłożyła miskę uśmiechnęła się do niego miło. - Hobby.. poza treningami.. umm to ten.. - zaczęła ewidentnie grzebiąc w myślach gdy włączała kuchenkę i ustawiała na niej patelnię. Spojrzała na niego przez ramię trzymając za rączkę patelni. - Lubię czytać podręczniki medyczne w wolnym czasie.. - powiedziała nagle i zbliżyła lewą dłoń tuż nad powierzchnię patelni. - Lubię spędzać czas aktywnie.. biegać po dachach nocami.. - dodała po chwili gdy nalała oleju na patelnię. Po czym nalała nieco ciasta na patelnię. Odczekała nieco i upewniając się że ciasto jest gotowe zwinnym ruchem prawej ręki sprawiła że naleśnik poszybował w górę. Obrócił się ładnie i wylądował na powrót na patelni. Dobremu obserwatorowi raczej nie umknęło uwadze że Angel jest oburęczną kreaturką. - Powiedz ile chcesz.. na mnie czekają w końcu twoje kanapki.. - powiedziała zerkając na niego z uśmiechem. - Skoro ty coś dla mnie zrobiłeś.. to i ja dla ciebie chciałabym coś zrobić.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie wpatrując się w robionego naleśnika. Gdy był gotowy to zsunęła go na talerz i nalała ponownie ciasta na patelnię. - I jeśli mógłbyś zrobić jeszcze herbaty.. bo tamta mi się skończyła.. - dodała po krótkiej chwili nadal się skupiając na kolejnym naleśniku.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Odruchowo wzdrygnął się i odsunął, gdy kropelki wody spadły na jego twarz, ale uśmiechnął się do niej. Swobodna atmosfera powoli wkraczała na powrót do ich rozmowy. Chyba wolał, żeby tak było. Zbyt dużo emocjonalnych tematów dzisiaj padło, wciąż mu się kręciło w głowie, gdy wspomniał co działo się na cmentarzu tak niedawno. Teraz wolał po prostu oczyścić umysł, skupić się na przyjemnościach związanych z rozmową z miłą i ładną dziewczyną, która właśnie znajdowała się w jego mieszkaniu. Bo gdyby spojrzał na tę scenę z boku, to jej surrealizm aż kłuł w oczy - "Łowczyni smażąca naleśniki w mieszkaniu Eliminatora" - tak mógłby brzmieć tytuł obrazu, licytowanego na prestiżowych wystawach sztuki za grube miliony. Mimo tego, Ivo czuł się bardzo dobrze w tym momencie - chciał przedłużyć tę chwilę tak bardzo, jak tylko się dało. A może nawet bardziej.
Skrzywił się ostentacyjnie, gdy dowiedział się, że nie ma tu nic do roboty i może usiąść, patrząc z boku na krzątającą się rebeliantkę. Miał oczywiście jakiś dżem w lodówce i chyba na tym poprzestanie, jeśli chodzi o kreatywny wkład do naleśników. Został wzięty z zaskoczenia przez tę propozycję - jeśli inni łowcy byliby tak skuteczni w zasadzkach jak Angel, to mogliby całą północną część miasta przejąć w jeden wieczór.
Zanim zdążył wydobyć ów dżem z wnętrza lodówki, czerwonooka już była ubrudzona ciastem w najróżniejszych miejscach, aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby Ivo nie znalazł tego fartucha. Uśmiechając się do niej, sięgnął dłonią do jej policzka i palcem wskazującym otarł go z ciasta. Spróbował. Być może jedzenie surowego ciasta nie było najmądrzejsze, ale ten gest wydawał mu się właściwy. - Dobre. - skomentował tylko.
Stanął z boku i obserwował jak Angel popisuje się swoim kunsztem kulinarnym i jak za jej przyczyną naleśniki zaczęły latać. Zdołał zauważyć, że przełożyła patelnię z ręki do ręki, a jej zręczność w posługiwaniu się nią nie zmalała ani trochę. Słuchając jak mówi o swoich hobby przypomniał sobie tę pamiętną noc, kiedy jak zwykle wybrała się, by pobiegać po dachach. Żadne z nich nie spodziewało się wtedy, że tak się ta historia potoczy dalej. - Pamiętam - wtrącił - tylko uważaj jak to robisz, bo czasami pojawiają się zgłoszenia i musimy to sprawdzić. Zresztą, w ten sposób natknęłaś się na mnie. - urwał, dobrze pamiętając co stało się później. Walka, pierwszy pocałunek, połamane żebra. Chyba się mylił - jednak nawet w przypadku rozmów o hobby można zejść na tematy, które mają w sobie nutę goryczy. Potrząsnął jednak głową, odganiając nieprzyjemną myśl.
- Nie musisz smażyć całego stosu - powiedział łagodnie, podchodząc do niej z lewej strony - trzy, cztery wystarczą, bo przecież naleśniki z dżemem strasznie zapychają. I naprawdę jest mi z tego powodu miło. - odwzajemnił uśmiech, kradnąc naleśnika, by posmarować go wspomnianym dżemem. Zwrócił jednak uwagę na jej prośbę i zanim przystąpił do pałaszowania posiłku, zagotował wodę i zaparzył dla niej herbatę. - Pyszne. - pochwalił ją, po przełknięciu pierwszego kęsa.
- Czytasz te podręczniki bez głębszego celu czy później testujesz w praktyce to, czego się z nich nauczysz? - zapytał, zaciekawiony lekko. Czy to oznaczało, że jest amatorskim medykiem czy raczej chciała znać punkty witalne przeciwników? Oba wytłumaczenia miały sens z jego punktu widzenia.
Widząc, że herbata już się zaparzyła, podszedł do Angel i postawił filiżankę na blacie obok kuchenki. - A co ty lubisz jeść? Może następnym razem, kiedy nie będę już tak zaskoczony, to ja ugotuję obiad...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mieszając ciasto nawet nie zauważyła że się umazała już gdzieś. Dalej robiła swoje, do momentu gdy poczuła na policzku jego palec ścierający coś ze skóry. Zatrzymała się z mieszaniem ciasta i zamrugała nieco wybita z rytmu. Widziała jak ten jedynie oblizuje palec i dopiero się skapnęła w sytuacji. Ciepło rozlało się po jej buzi barwiąc lekko policzki na różowo, serce mocniej zabiło. Fanel szybko się otrząsnęła z tego i ponownie zaczęła mieszać ciasto. Ten dotyk był przyjemny, taki delikatny. Kilka myśli przeleciało jej przez głowę, ale wyzbyła się ich nim zdążyły wskoczyć na inny poziom. Kątem oka widząc jak wyjmuje dżem uśmiechnęła się mimowolnie i podeszła do blatu kończąc mieszanie. - Głuptas.. - szepnęła jedynie w odpowiedzi na 'wyżeranie' surowego ciasta.
Wiedziała że ma rację, wiedziała że powinna się hamować z nocnymi eskapadami. - Normalnie jestem ostrożna.. pierwszy raz trafiłam na kogoś, a nie robię tego od wczoraj. Czasami trenuję za dnia, są miejsca gdzie patrol pojawia się tylko raz w ciągu dnia.. ale masz rację będę bardziej się pilnować.. Następny może nie być taki miły jak ty.. - dodała z rozbawieniem w głosie. Smażąc kolejnego naleśnika dla niego. - Hmm.. - mruknęła mrużąc ślepka na widok kradzieży naleśnika. - Hai hai.. goshujinsama.. - powiedziała szeptem z lekkim uśmieszkiem w odpowiedzi na sugerowaną ilość naleśników. Po skończeniu kolejnego naleśnika odłożyła wszystkie produkty na miejsce. Przetarła wilgotną szmatką blat i wzięła się za mycie wszystkich naczyń z jakich korzystała. - Wiesz jak byłam mała to chciałam strasznie zostać lekarzem tak jak moja mama. Chciałam chodzić w białym kitlu, ze stetoskopem na szyi i leczyć rannych. No ale moje plany trochę się zmieniły odkąd zostałam łowcą. Wiedza medyczna jest bardzo przydatna, stosuję ją w walce głównie dla punktów witalnych. Pełna wiedza anatomiczna pomaga nie tylko zadawać śmiertelne obrażenia, ale też pomaga uniknąć takowych. Wiem jakie miejsca muszę osłaniać za wszelką cenę. Wiem jakie ciosy mogę przyjąć i jaką częścią ciała się odsłonić na atak żeby zminimalizować obrażenia. Jest to w jakimś stopniu pomocne. - odpowiadała na pytanie podczas mycia naczyń. Zakręciła kran i wytarła łapki o czystą cześć fartuszka. Po czym go zdjęła i odwiesiła tam skąd jej Ivo do podał. Po czym złapała za naleśniki i swoją herbatę podchodząc do części blatu gdzie były hokery. Postawiła talerz przed Ivo a swoją herbatkę po przeciwnej stronie. Przyniosła sobie kanapki które dla niej zrobił i wdrapała się na hoker, usadawiając się wygodnie. - Szkoda tylko że moja wiedza jest typowo teoretyczna.. może poproszę któregoż z medyków by mi pomógł z praktyką w tej dziedzinie. Wtedy będę mogła od razu zająć się twoimi ranami po sparingu.. bo wiesz.. wypadałoby się nauczyć chociaż podstaw by bronić się przed szermierzami. - wyjaśniła biorąc jedną kanapkę do ręki i robiąc pierwszego gryza. Na twarzy pojawiło się zadowolenie, aż mruknęła przeciągle. Przełknęła i popiła łyczkiem herbaty. - Nie mam chyba ulubionej potrawy.. więc masz pełne pole do popisu.. - powiedziała to tak swobodnie nie zdając sobie sprawy ze znaczenia jego słów. Wzięła kolejnego gryza i rozejrzała się po salonie. - Ładnie tutaj masz.. tak czysto i wszystko na swoim miejscu.. - pochwaliła go bo jak sobie przypomniała wnętrze mieszkania Eltyara, które musiała wysprzątać jak jej pozwolił tam mieszkać to była pod wrażeniem że są faceci którzy wiedzą jednak co to ład. Lazarus też rozrzucał wszystkie swoje rzeczy wszędzie gdzie się dało nie raz doprowadzając biedną Angel do szewskiej pasji gdy nie mogła znaleźć swoich rzeczy wśród stosu jego gratów. Ale takie uroki posiadania współlokatora.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach