Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

W niewielkim rozmiarowo pomieszczeniu razem z kurzem i wilgocią, zagnieździł się zapach stęchlizny i mrok, miejscowo załamany przez wdzierające się przez na wpół otwarte okno blade snopy światła produkowane przez wysoko wiszący na firmamencie księżyc. Cisza zapadła w nim na długo, ale została w końcu przerwana przez trzepot anielskich skrzydeł. W białych lotkach gdzieniegdzie połyskiwały zaschnięte krople krwi, którymi były oblepione. Ich dwudziestoczteroletni właściciel zawisł na nich w bezruchu w powietrzu, gdy oczy - jedno szare, drugie sztuczne, lawendowe - zatrzymały się na jednym interesującym go punkcie. Wylądował zatem zgrabnie na spróchniałych panelach, które siłą rzeczy powinny zaskrzypieć pod ciężarem jego ciała, jednak to nie nastąpiło. Opanowane do perfekcji bezszelestne poruszanie w takich sytuacjach zdawało swój test, a może była to przede wszystkim zasługa budowy ciała. Pod tym względem anioł nie był hojnie obdarzony przez naturę. Mierzył metr siedemdziesiąt trzy, waga zaś zamykała się w granicy sześćdziesięciu pięciu kilogramów.
Szczupła sylwetka z wyraźnie zarysowanymi, ale nieszczególnie też rozwiniętymi mięśniami przykucnęła, a drżące palce mocno zacisnęły się na imitującej lisi psyk masce. Głuchy huk odbił się echem od ścian, kiedy została przełamana przez nie na pół. Po głowie jej właściciela znów potoczyły się urywki wspomnień. Bombardowały go jak bomby zrzucone na Japonię podczas II wojny światowej. W tiku nerwowym mocniej przycisnął opuszki palców do jej nieregularnej krawędzi, obserwując z umiarkowanym zainteresowaniem jak sztuczne tworzywo przecięło w tamtym miejscu skórę, na której pojawiła się rysa i konsekwentnie wypłynęła z niej leniwie krew. Na jego twarzy nie odcisnęło się wyraźne piętno, alarmujące o bólu wywołanym tą czynnością. W zasadzie nic nie czuł. Może to zasługa podwyższonego progu bólu, może masochistycznych skłonności, może świadomości, że jego ciało od zawsze wykazywało tendencję do szybkiej regeneracji i prędzej czy później (w zasadzie to w przeciągu jednego dnia) zadrapanie się zabliźni, a w kolejnych dwóch zniknie bez śladu, a może po prostu dlatego, że popadł w emocjonalny marazm. Nie znał odpowiedzi i nie chciał jej poznać.
Odchylił głowę do tyłu, wypuszczając z ust głośno powietrze. Wbił puste spojrzenie w zacieki na suficie, przez co niesforna, niewyregulowana grzywka zsunęła się z jego czoła. Z tej perspektywy można było dostrzec bladość karnacji, jakby była odporna na uroki desperackiego słońca, na które notabene był narażony, mieszkając na nękanym przez apokalipsę terenie. I sieć blizn gęsto rozsypanych po nagim torsie. Niektóre z nich na przestrzeni lat nie zabliźniły się, zatem były czynne niczym wulkany. Otwierały się przy nadmiernej aktywności fizycznej ich właściciela, będąc tym samym dość znaczącą przyczyną osłabienia podczas kryzysowych sytuacji.
Przycisnął plecy do ściany, obejmując się drżącymi ramionami. Nie było mu zimno. Nie odczuwał różnic temperatur z powodu zaburzenia termoregulacji, dlatego też jego gruczoły potowe nie wytwarzały odpowiedniej ilości potu i skóra była szorstka. Teraz była też naelektryzowana. W zasadzie białe, faliste, sięgające kilka centymetrów za linię karku włosy też znajdowały się pod napięciem. Za ten stan rzeczy odpowiadała moc żywiołu w postaci elektryczności, która wymykała mu się spod kontroli stosunkowo często, siejąc spustoszenie nie tylko wokół jego najbliższego otoczenia, ale także w organizmie. Stała się też bezpośrednią przyczyną licznych śladów po oparzeniach na ramionach.
Wzdrygnął się. Po chwili znów pojawiły się znajome obrazy. Były przez niego odtwarzane na okrągło niczym poszczególne kadry z filmu. Łączły się ze sobą, tym razem tworząc logiczną całość. Wyraźne jak nigdy przedtem. Świadomość powróciła wraz z regularnym, miarowym oddechem i odgłosami zbliżających się do miejsca pobytu skrzydlatego kroków. Zareagował automatycznie. Pociągnął za oplatający jedno z jego ramion łańcuch, który w pakiecie z obciążnikiem był przymocowany do rękojeści jego ukochanej broni w charakterze prostego sztyletu z przedłużoną klingą. Broń biała była jego brożką; mógł władać niemal każdym jej rodzajem z wzorowym rezultatem, lecz i w tym zakresie posiadał swoich ulubieńców, do których zaliczał różnego rodzaju sztylety, kusarigama i wakizashi.
W momencie, kiedy klamka poruszyła się nieznacznie, w pokoju pojawiła się gęsta, utrudniająca widoczność mgła, która posiadała unikatową właściwość - podżegała panikę w umyśle znajdujących się w jej zasięgu osób, choć ten sięgał co najwyżej dwóch metrów. On sam odnajdywał się w niej doskonale, być może głównie za sprawą sztucznego oko, dlatego stanął na równe nogi i, wykorzystując podarowaną w genach przez obojga rodziców zwinność, zakłócił przestrzeń osobistą intruza.
W pomieszczeniu rozległ się specyficzny dźwięk, trochę podobny do tego, który był obecny podczas łamania kości. Paradoksalnie stanowił trzecią, najbardziej unikatową i w gruncie rzeczy najmniej użyteczną umiejętnością anioła. Otóż ten słyszał bicie serca każdej istoty, przez co był w stanie określić długości jej życia. Każde serce biło inaczej. Miało własny rytm i swój niepowtarzalny koniec w postaci specyficznej, ale krótkiej kompozycji, która rozbrzmiewała w uchu byłego Inkwizytora na długo, tworząc w jego głowie intensywny chaos. Ten niekiedy doprowadzał go do bólu głowy, a czasem nawet do krwotoku z nosa, przeraźliwego pisku w uszach i dekoncentracji.
Na jego wąskich, popękanych ustach wkradł się psychodeliczny uśmiech. Strach i panika wyparowały. Hotaru Taiki już wiedział co należy zrobić, by odzyskać emocjonalną równowagę.

Ograniczenie mocy:
→ elektryczność - nie dotyczy z powodu braku kontroli nad nią;
→ wytwarzanie mgły - 3 posty trwania, 4 posty przerwy;
→ słyszenie bicia serc - brak takowych, spowodowy jej nieszkodliwością.


Dodatkowe informacje:
→ W ofierze podczas Rytuału Oczyszczenia złożył swojego najlepszego przyjaciela.
→ Tatuaż, zdradzający jego przynależność do KNW, a właściwie jego szczątki znajdują się na łopatce. Został wypalony własnoręcznie przez anioła za pomocą ładunku elektrycznego. Na zewnętrznej stronie uda posiada jeszcze jeden – znak runiczny.
→ Na nadgarstku nosi bransoletkę z anielskich piór.
→ Kolorystyka jego ubrań jest utrzymana w ciemnym tonie. Dominuje zazwyczaj fiolet i czerń.
→ Imię, którym aktualnie się posługuje, nadał mu człowiek, którego przez długi okres czasu tytułował Mistrzem. Jego anielskie imię to Lafayette.


* Dmitry Glukhovsky


Ostatnio zmieniony przez Hotaru dnia 22.08.17 20:48, w całości zmieniany 5 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Karta gotowa do sprawdzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Daj znać, jak już zacznie kontrolować elektryczność. Akcept.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach