Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down



Miejsce i czas: Siedziba Łowców, okolice chwili obecnej.
Umiejętność do zdobycia: elektronika
Uczestnicy: Rosalie x Lazarus


----------------------------


Zawsze gdy w jego łbie zakiełkował jakikolwiek pomysł musiał on być zrealizowany jak najszybciej bo inaczej przepadał przysypany zrzuceniem na siebie coraz to nowszych wymysłów. Tak było i tym razem, więc Boris nawet nie zastanawiał się gdy przepytując innych łowców o namiary na jakiegoś speca od elektroniki usłyszał o lasce nie wychylającej nosa ze swojej pracowni. Ignorując wszelkie ostrzeżenia i dobre rady by jednak jeszcze raz przemyślał swój wybór ruszył na poszukiwania Rosalie, co trudne jednak nie było - łatwiej znaleźć pracownię niż łażącego po podziemiach łowcę.
Idź do niej tylko w ostateczności - przemknęły mu przez myśl czyjeś słowa, wywołując u niego rozbawione prychnięcie.
Już nawet nie potrafił ich przypisać do konkretnej twarzy, nad czym ubolewał bo z chęcią zrobiłby wszystko żeby z bezczelnym uśmiechem udowodnić, że komu jak komu, ale jemu się udało. Choć tego powodzenia wcale nie był taki pewny. W końcu jednak wszedł na korytarz, na którym znajdowało się jego przeznaczenie. Im bliżej drzwi podchodził tym bardziej zwalniał kroku. Może powinien znaleźć tego trzeciego technika? Android zawsze jest lepszą opcją niż jakaś laska. Sam nie wiedział jak długo czaił się pod drzwiami rozważając wszelkie za i przeciw, ale nie mógł tu stać wiecznie.
- Jak nie wyjdzie z nią to pójdę do niego - wymruczał pod nosem i najwyraźniej ta myśl, wypowiedziana na głos, dodała mu odwagi.
Zapukał do drzwi, wybijając na nich jakąś krótką melodię i nacisną klamkę. Sam nie był pewien czego może się spodziewać wchodząc do środka, więc na wszelki wypadek po wejściu do pracowni, co prawda przymknął drzwi, ale został z dłonią na klamce. Wziął głęboki wdech.
- Iskra? Potrzebuję twojej pomocy. - powiedział szybko - Przysługa za przysługę. Naucz mnie babrania się w elektronice.
Czuł się jakby właśnie rzucił smoczycy jakiś kawałek mięsa i liczył na to, że jednak gadzina będzie na tyle głodna by go chapnąć. Przecież siedzi tu sama, na pewno czegoś potrzebuje. Choćby jakiegoś sprzętu z powierzchni. Czegokolwiek. Proszęproszęproszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chyba dla nikogo nie jest nowością, ze Rosa siedziała zamknięta w swoim pokoju i bawiła się drukarką 3D, albo cienkopisem i linijką. Ostatnio wyjątkowo brakowało jej zapału do wymyślania jakichkolwiek projektów. Bo po co wymyślać skoro nie da się ich zastosować w praktyce? No właśnie. Jej praca wydawałaby się wtedy zwyczajnie pusta i połowiczna, jak rozwiązywanie równań bez znalezienia niewiadomej X.
niestety nikt nie wykazywał specjalnych chęci do podłożenie się dziewczynie pod ręce i obiektywnie patrząc, wszyscy postępowali jak najbardziej mądrze. Dlatego dziewczyna pogrążała się w nudnej codzienności wytwarzania elementów do mechanizmów, które nigdy nie powstaną. Dosyć smutne życie, ale to dziewczynie nie przeszkadzało w byciu zgorzkniałą, wredną i nieprzyjemną do granic możliwości. Mimo to zaskakująca była liczba osób, które u niej bywały, to tylko pokazywało, jak dobrym jest technikiem mimo złych przyzwyczajeń.
Dziewczyna akurat wkładała nowy tusz do drukarki, która miała stworzyć kieszonkę do czipa, kiedy usłyszała pukanie. Chciała już pozwolić obcemu wejść, ale ten zrobił to bez jej werbalnego pozwolenia. Dziewczyna momentalnie zazgrzytała zębami.
-Czy wy wiecie w tych ściekach, co to jest prywatność?- warknęła na niego włączając drukarkę. Jeszcze bezczelnie śmiał ją o cokolwiek prosić. Nauka. Też dobre jej co. Czy wszyscy po drodze nie byli wystarczającym ostrzeżeniem? Widać nie, albo był durniem.
-Nie. A teraz wyjdź, stań przed drzwiami, zapukaj i poczekaj na zaproszenie- mówiła powoli cedząc każde słowo, by dotarło ono do jego łowieckiego łba. Nie miała już siły do takich ludzi. Dlatego nie mówiąc nic więcej usiadła na swoim krześle i odpaliła papierosa zaraz przystawiając sobie popielniczkę i udawała jakby nieznajomy nie istniał.
Chociaż też nie do końca był jej obojętny. Rosa była inteligentną osobą i transakcja z korzyściami brzmiała wyjątkowo dobrze, nawet jeśli była tylko skrzywioną wersją protokooperacji. Ale nic z tego nie wyjdzie, jeżli nie wykaże jej trochę szacunki, albo wyjdzie. Jego dusza z ciała.
A Mgła się z nią w pełni zgadzała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Lazarus przewrócił teatralnie oczami, zatrzymując swoje spojrzenie przez chwilę na suficie. Z chęcią zapytałby jakiegoś zeusa czy innego dziadka na chmurce czy on to widzi, a jeżeli widzi to czemu nie grzmi. Prywatność. W ściekach. Żyją tu jak szczury, a nie morelowe pudle na zamku.
- Nie ma czasu na pierdoły - stwierdził bez cienia pokory w głosie.
Oczekiwał kogoś starszego, a nie jakiegoś szczeniaka, przy którym jakby się postarał to mógłby być jego ojcem. Nie ruszył się z miejsca, nie zamknął nawet dokładnie drzwi za sobą. Przynajmniej będzie miał szybsze wyjście, choć wcale nie po to by zapukać i spełniać zachcianki ściekowej królewny. Czy on tu naprawdę chciał znaleźć jakiś techniczny autorytet?
- Moja oferta jest jednorazowa, ale to nie znaczy, że nie mogę jej przedstawić innemu technikowi.
Doskonale widział, że ostentacyjnie go ignorowała. On poczeka. Niezbyt długo, ale poczeka. Gdzieś z tyłu głowy słyszał cichutkie tykanie wyimaginowanego zegara odmierzającego czas do nieubłaganie zbliżającego się momentu, w którym przyjdzie spłacić mu zaciągnięty dług. Miał tylko nadzieję, że wyrobi się ze wszystkim w czasie i nie będzie to zapłata jego głową, a raczej umiejętnościami. Dopóki lista techników, do których mógł się zgłosić była dość długa to nie miał zamiaru się przed nikim płaszczyć.
Dziesięć, dziewięć, osiem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dziewczynie, aż zadrgała powieka kiedy usłyszała jego słowa. Nienawidziła jak ktoś zwracał się do niej jakby to on jej robił łaskę. Zaraz zaciągnęła się papierosem i parsknęła z pogardą pod nosem. Chyba czas kogoś tutaj utemperować. Obejrzała go od góry do dołu i powoli wstała dalej spokojnie paląc papierosa.
-Jesteś tu nowy- stwierdziła po chwili. Nie było to pytanie, a stwierdzenie na głos faktu, który wpadł jej do głowy. Widziała go w sumie pierwszy raz w ściekach. Nigdy jeszcze nie słyszała, a jego zuchwałość już dawno znalazłaby się na językach innych.
-Ile ty masz właściwie lat? Bo na moje oko około trzydziestu pięciu- powiedziała stając w miejscu i ponownie lustrując go wzrokiem dzikich tęczówek -Więc wykaż się szacunkiem do starszych. Bo jak ja uczyłam się układu pierwiastków na pamięć, to ciebie pewnie jeszcze w planach nie było. Więc śmiało idź, jak tylko masz ochotę, ale i tak wrócisz do mnie- powiedziała w końcu i powoli wypuściła dym z płuc.
Nie lubiła zbytnio mówić, ale tamta sytuacja tego wymagała. A żeby było śmieszniej doskonale wiedziała, że niepotrzebna jest ta przekomarzanka, ale bardzo lubiła denerwować ludzi. Sprawiało jej to wręcz przyjemność. Dlatego też nie ruszyła się z miejsca i patrzyła się na niego wyjątkowo inteligentnym wzrokiem, który nie pasował do młodego wyglądu. Przy okazji chłopak mógł się przyjrzeć jej naznaczonemu ciału. Blizna po oparzeniu, rany cięte te świeższe jak i stare doskonale ukazywały się z pod czarnej bokserki, ale Rosa się już tym przestała przejmować.
-Weź go wysadź w powietrze- Mgła odezwała się w jej głowie, a dziewczyna musiała powstrzymywać chęć odpowiedzenia jej z niepoprawnym entuzjazmem i rozczarowaniem. Bo przecież nie można wysadzić w powietrze połowę ścieków.
Przechyliła głowę na bok w oczekiwaniu na odpowiedź, była uparta, a im więcej czasu miało tym mniejsze miał szanse chłopak na pozytywną odpowiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

O tym, że jest tu nowy doskonale wiedział, a nawet gdyby jakimś cudem doznał amnezji to na każdym kroku by mu to przypominano. W ciągu jednego dnia zdążył to usłyszeć już kilka razy, i podobnie jak teraz - nie zawsze pozytywnie.
- Oooo jezu.. - westchnął ciężko i przejechał dłonią po twarzy w geście jakiegoś rozczarowania.
Całkowicie zignorował jej wzmiankę o wieku, a jego wzrok utkwiony był przez dłuższą chwilę milczenia gdzieś w bok, na jakąś losową część pozostawioną w pracowni dziewczyny. Jakimś dziwnym trafem na samą Rosalie nie zwracał większej uwagi, przynajmniej nie takiej jaką powinno zwracać się na drugiego człowieka. Bardziej traktował ją jak na program komputerowy, który ciągle wywalał tego samego buga, a jemu wcale nie chciało się szukać w nim błędów.
- Nie no, powiedzieli mi, że masz nie równo pod czachą, ale ja się spodziewałem tu jakiegoś psychola z krwi i kości, a nie obrażonej na świat starej baby - powiedział już całkowicie spokojnie, jakby to wyjaśnienie miało rozwiązać wszystkie jego problemy.
Chyba zresztą rozwiązało bo Lazarus po tych słowach zwyczajnie odwrócił się i wyszedł z jej pracowni, zamykając za sobą drzwi. Na korytarzu przeszedł ledwo kilka kroków i oparł się ramieniem o jedną ze ścian. Z kieszeni wyciągnął telefon i zaczął wertować listę kontaktów. Co prawda zasięg był marny w podziemiu, ale chłopakowi zależało tylko na odnalezieniu imienia drugiego technika.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rosa zdobyłaby się na wredny uśmiech, gdyby nie fakt, że uważała tego faceta za gorszego sobie. Sadzać po jego prośbie i podejściu napisze do drugiego technika, którego Rosa traktowała jak maszynę, a nie jak żyjąca istotę. Pewnie gdyby pojawił się w jej pokoju, to by go rozłożyła na części, a z ego płyty głównej zrobiłaby sobie naszyjnik.
Nie odpowiedziała nic na jego słowa i wróciła na swoje miejsce zanim zamknęły się za nieznajomym drzwi.
Wróciła do rysowania projektu mechanicznego kota, który byłby w stanie poruszać się samodzielnie po jej pokoju, a może nawet gryźć nieproszony j gości. Może i stróżowania jest dla psów, ale Rosa woli koty. Dlatego już szybko straciła zainteresowanie wcześniejszym gościem. Zawsze tak robiła. Zapominała o wszystkich i zwyczajnie dalej sobie żyła swoim destrukcyjnym życiem.
-Dobrze zrobiłaś- zaczęła Mgła w jej głowie. Iskra westchnęła ciężko i sięgnęła po linijkę.
-Już się zamknij głupia suko- odfrunęła jej na złość.
To nie zawsze Rosa była ofiara w tej pasożytniczej relacji. Często gęsto to właśnie Mgła obrywała, ale ten nieistniejący głos nie miał emocji, które Rosa mogłaby zranić. Niestety łowczyni o tym wiedziała i wróciła do palenia końcówki papierosa. Zgasiła ją zaraz w popielniczce uważając na swoje projekty. Podciągnęła kolana pod klatkę piersiową i oparła je o stół, by zaraz skupić się na projekcie sztucznej kończyny kota.

***

Niestety, jeżeli coś idzie za łatwo, to musi się zepsuć. I tak było i tym razem. Nad Rosą wisiało zdobycie przepustki, która ją uratuje przed zdemaskowaniem w M-3, w którym zaczęła przebywać aż za często, a jak się niedługo po tym okazało, kochany pan "nie pukam, bo po co", okazał się mieć podobne potrzeby... Po kolejnych perypetiach wylądowali ze sobą w jednym pomieszczeniu. Nie wiedzieć czemu, to Rosa miała go pierwsza uczyć, co potraktowała jak ujmę na honorze, bo ewidentnie, to on wygrał w tej bitwie, jako ze osiągnął swój cel. Ten fakt, tylko bardziej rozjuszył, już i tak wściekłą Rosę, co dało naprawdę niebezpieczne połączenie. Niestety jednak nie mogła zabić tego łowcę, bo od jego nauki było zależne czy będzie mogła się zając swoim bezpieczeństwem, czy nie.
Bez sensu
- Jak ty w ogóle masz na imię? - spytała w końcu paląc na spokojnie papierosa i wpatrując się w stojącego przed nią mężczyznę. Różnica w ich wyglądzie była piorunująca, ale mimo nastoletniej głupoty w głowie, Rosa nadal była świadoma swojego wieku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dla Lazarusa fałszywa przepustka byłaby kluczem do bram normalnego życia na które mógłby sobie wreszcie pozwolić, gdyby tylko - oczywiście - dorwał taką w swoje łapska. Z chęcią rzuciłby tę całą podziemną partyzantkę w diabły przy pierwszej nadarzającej się okazji i chyba tylko to przekonało go do podjęcia współpracy z Rosą. Każde zrobi swoje i już się więcej nie zobaczą. Brzmiało jak plan idealny, choć plan wymagający sporego poświęcenia. Przynajmniej ze strony mężczyzny.
Najprawdopodobniej właśnie dlatego stał teraz przed dziewczyną z lekceważąco założonymi rękoma i niezbyt zadowoloną miną. To było ewidentne znudzenie połączone z totalną rezygnacją.
- Boris - rzucił obojętnie - Trzeba było odrobić zadanie domowe i dowiedzieć się z kim mieszkasz w tej podziemnej melinie.
Przez chwilę pożałował, że nie założył się z Dickiem o to ile wytrzyma w towarzystwie tej starej baby. Może to skłoniłoby go by jakoś próbować pobić wcześniej ustalony rekord - choćby dla samej kasy. Już nawet nie silił się na bycie uprzejmym, albo zwyczajnie tego nie umiał. Jakoś wątpił czy taki aspołeczny gówniarz jak ona, siedzący pół życia w zamknięciu, da radę go czegokolwiek nauczyć. Ale prawo pierwszeństwa dawało mu znaczną przewagę, a on miał zamiar ją wykorzystać.
- Tyle ile ogarnę z twojego tłumaczenia elektropierdół tyle oddam w programowaniu. Nie mniej ani nie więcej. Chyba że chcesz czegoś innego. - mruknął, robiąc balona z niebieskiej gumy do żucia, który pękł z niebyt głośnym choć irytującym trzaśnięciem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chyba pierwszy raz od dawna Rosa i Mgła zgadzały się w jednej sprawie - mężczyzna stojący przed nimi był najlepszym przykładem niesubordynacji i chamstwa. Technik miała ochotę rozszarpać go na strzępy, a z jego narządów i skóry zrobić elementy dekoracyjne pokoju.
Niedoczekanie
Dziewczyna prychnęła pod nosem z pogardą słysząc ten obojętny ton. Ewidentnie wyczuwał, że wyszło na jego, bo cała postawa łowcy o tym mówiła. Dziewczyna to widziała, sama często zachowywał się całkiem podobnie, co tylko jeszcze bardziej ją rozjuszało, bo jak to własnie jej broń została wykorzystana przeciwko niej? To przecież niedorzeczne.
- Nie jestem księgową - warknęła tylko w odpowiedzi na jego pytanie.
Nie musiała odwzajemniać "grzeczności", bo skoro już raz dotarł do niej, to prawdopodobnie słyszał już jej ksywkę, a jej było obojętne jak o niej mówią...ale wyjątkowo rusza ją sposób mówienia. Dlatego brew jej zadrżała, jak Boris zaczął stawiać jej warunki.
W jej własnym pokoju.
- Chcę byś się zabił, ale to chyba nie wchodzi w grę - głos Mgły w głowie Iskry, był tak wyraźny, że przez chwilę dziewczyna ogłupiała, czy to jej urojony głos, czy może jej własne, rzeczywiste myśli. Przygryzła wewnętrzną część policzka i starała się wrócić myślami na ziemię. Syknęła wrogo na Lazarusa starając się tym ukryć wcześniejszą zawiechę, która wyglądała jakby wgapiała się w mężczyznę, i nogą wyciągnęła taboret z pod stołu. Nie dostanie jakiś szczególnych względów. Niech obija dupę na drewnie.
Rosa poczekała, aż mężczyzna usiadł i w międzyczasie zrobiła porządek na stole, by zaraz odpalić papierosa.
- Znasz się na podstawowych prawach fizyki dotyczących prądu? - spytała w końcu, głosem, który nie zachęcał do rozmowy, ale musiała jakoś okazać swoje niezadowolenie, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Łowca niemal z nabożną czcią przeżuwał niebieską gumę, choć powstrzymał się od robienia kolejnych balonów. Zachowa to na specjalne okazje. W końcu to najlepsza rzecz jaką ostatnio podpierdolił z powierzchni - musi ją oszczędzać.
- A co ty znowu tak prychasz? Lewą nogą z łóżka wstałaś? - spytał, udając zainteresowanie, choć zaczynał podejrzewać, że ma chyba dwie lewe nogi skoro wiecznie jest niezadowolona.
Podświadomie doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że może ją wkurzać. Jakoś zawsze mimowolnie wychodziło, że wkurzał wszystkich dookoła, był magnesem na kłopoty i czerwoną płachtą na byka zwanego wpierdolem. Przez te wszystkie lata zdążył się już przyzwyczaić. Szkoda tylko, że nie dostawał dolara za każdym razem gdy ktoś mu kazał spierdalać bo wtedy zamiast gnić w tych katakumbach pewnie siedziałby na jakiejś dzikiej imprezie z Dyktatorem i innymi najbogatszymi ludźmi w mieście.
- Racja, nie jesteś księgową - przyznał jej, potakując głową z rozżaleniem jakby naprawdę żałował, że nie jest.
Bo, cóż - gdyby była to pewnie teraz siedziałaby zakopana w stosy papierzysk, a on zamiast z nią to chlałby tanie wińsko z innym technikiem próbując po pijaku zrozumieć czym w ogóle jest elektronika i kto stworzył wszechświat. A zamiast tego przyszło mu tylko posłusznie usiąść na podsuniętym mu taborecie i oprzeć łokcie na skraju blatu, by obiema dłońmi podeprzeć policzki. Zupełnie jakby szykował się na nudny wykład w szkole. Nie podniósł wzroku na dziewczynę. Wyłapał jej wcześniejsze wpatrywanie się w niego i wolał nie dociekać o co jej chodzi ani tym bardziej sprawdzać czy dalej się gapi.
- Ta.. - już miał przytaknąć bo przecież podstawy podstaw już poznał gdy dobierał się do miejskich zabezpieczeń, ale nagle na jego ustach zagościł dziwny uśmiech - Totalnie się nie znam, ucz mnie sensei.
Dało się wyczuć, że gnida kłamie. Nawet specjalnie zerknął na Rosalie kątem oka by widzieć jej reakcję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kiedyś być może dziewczyna była podobnym gówniakiem, popierdalczem, który łaknął wiedzy i drażnił tym wszystkich dookoła. Na szczęście już z tego wyrosła i teraz jej kolei by uczyć. Musiała wyraźnie zajść za skórę temu światu, bo jak Nexa jeszcze była w stanie tolerować, ba nawet w pewnym sensie przyzwyczaiła się do jego obecności w swojej pracowni, tak Lazarus gryzł się z jej przestrzenią i zwyczajnie tutaj nie pasował, Pewnie dlatego każdy ruch dziewczyny był wręcz przesycony ironią i upierdliwością.
Bo - bądźmy ze sobą szczerzy, dziewczyna nie byłą głupia i wyczuła kłamstwo na kilometr. W odwecie miała zamiar postawić na stół tomiszcze fizyki i kazać łowcy się go nauczyć na pamięć, a najlepiej rozłupać mu książką czaszkę, ale się powstrzymała.
Bez słowa wstała od stołu uprzednio strzepując popiół do popielniczki. Zatrzymała papierosa w ustach i zaczęła przeszukiwać jedną z szafek. Lazarus miał w tamtej chwili idealny widok na jej wychodzone ciało. Kiedy się tak na to patrzyło z boku, to można by się zastanawiać jak ona jeszcze trzyma się na nogach... gdyby była człowiekiem, to pewnie już dawno kopnęłaby w kalendarz.
Poszukiwania trwały kilak minut, aż w końcu Rosa pokiwała głową do siebie i wyjęła szary segregator, który zaniosła na stół. Jak się miało zaraz okazać, to były notatki dziewczyny z czasów kiedy sama się uczyła tego wszystkiego. Kartki zdążyły przez ten czas zżółknąć od dymu tytoniowego i waniliowego kadzidełka, które bez przerywy paliło się u dziewczyny w pokoju. W końcu Iskra zaczęła wertować kartki pomijając tematy z pirotechniki, które były jej i tylko jej i nie będzie się nimi dzielić...w końcu dotarła do kolorowej strony z napisem "elektronika" i spojrzała na nowy temat.
- Prędzej wścieklizny dostaniesz niż go tego nauczysz. Zabij go... będzie szybciej. Zwłoki ukryjesz, albo możesz zjeść...cokolwiek - Propozycja Mgły była kusząca, ale Rosa przełknęła ją wraz z własną chęcią mordu i oblizała usta.
- Napięcie jest miarą siły z jaką nośniki ładunku elektrycznego chcą się do siebie zbliżyć. Jest to pewne uproszczenie, ale oddające postać rzeczy. Im większe napięcie, tym większa jest ta siła. Jeżeli napięcie jest zerowe, wówczas tej siły nie ma. Proste, prawda? - Chciał udawać idiotę? Rosa jak idiotę będzie go traktować - Napięcie zawsze jest mierzone między dwoma punktami. Jednostką napięcia jest wolt, symbol V. Napięcie może być: stałe lub zmienne. Robotycy operują przede wszystkim na napięciach stałych, ponieważ wszelkiego rodzaju baterie i akumulatory wytwarzają wyłącznie takie napięcie. Drugi rodzaj – napięcie zmienne – ma bardziej złożoną naturę. Na ten moment wystarczy powiedzieć, że napięcie stałe nie zmienia się wraz z upływem czasu, a zmienne – owszem - mówiąc to kolejno wskazywała kolejne rysunki, czy chociażby wzory w segregatorze, czasem specjalnie zwalniając, czy nadając głosowi typowy nauczycielki ton, by celowo zirytować jak najbardziej Borisa.
Niech ma za swoje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach