Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 20 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 13 ... 20  Next

Go down

Pisanie 13.04.15 22:18  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Cóż One nie miała zamiaru dać się pokroić na kawałki, ot co! Nie było takiej opcji zważając choćby na to, że była zbyt ważną personą i miała zbyt wysokie poczucie własnej wartości. Mimo wszystko podchwyciła żart, z którego zaśmiała się głośno. Krojenie na kawałki rzeczywiście było wesołym tematem, o którym mogłaby pisać książki. W końcu jej 'praca' po części była związana z takimi rzeźniczymi zapędami. Zlustrowała dokładnie walizkę i spojrzała na nieznajomego. Jeśli pod płaszczem nie chował piły, kilofa, albo siekiery to mógłby mieć problem z niektórymi kościami, które w całości nie zmieściłyby się do walizki. Nie ma bata.
Rozmowa zapowiadała się całkiem ciekawe, pomijając fakt, że ktoś zechciał nazwać ją "kotkiem" przez co miała ochotę wydłubać mu oczy. Dosłownie. No a potem? Każdy kto ją znał wiedział, że lubiła robić co chce. I tym razem nie było inaczej. Działała pod wpływem jakiejś dziecięcej chęci zabawy i spróbowania czegoś nowego. Co powiecie na pocałunek z nieznajomym? Najwyraźniej on nie miał nic przeciwko, ale co mu się dziwić. Ładna, bo One nie uważała się za brzydką, względnie i w miarę 'miła' dziewczyna wyjawia duże zainteresowanie Twoją osobą i na dodatek bardzo chce Cie pocałować. Sounds fair enough?
Ash
Postara się zapamiętać, chociaż dziewczyna nie przywiązywała zbytniej wagi do imion. A może tylko tak się wydawało? Pamiętała to co chciała pamiętać, reszta szybko szła w niepamięć, przynajmniej na tak długo, jak nie było jej to potrzebne. One miała zwyczaj segregować ludzi na tych przydatnych i tych do odstrzału.
Wszystko nie trwało długo, a czarnowłosa nie zdążyła się zastanowić, czy rzeczywiście ma ochotę na randkę z obcym, co swoją drogą w tym momencie wydawało jej się świetnym pomysłem.
Po co komu myśleć o konsekwencjach.
Oczywiście wszystko musiało się szybko popsuć, albo też naprawić. Kto wie. Uwagę One przyciągnął zbliżający się osobnik. Odsunęła się od Asha i przyglądała nowej postaci. Z początku w ogóle nie wiedziała po co przybył. Była czujna, jednak słysząc jego słowa rozluźniła się nieco. No tak, wszystko jasne, wiedziała, że jej nowy 'ochroniarz' w końcu się pojawi. No no, wygląd to on miał. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i obeszła Warta dookoła lustrując go dokładnie.
Ujdzie.
Nie czekając długo chwyciła go pod ramię i oparła głowę na jego ramieniu.
- Dziś wieczorem niestety jestem zajęta.
Dodała po chwili skubiąc róg białej koszuli Warta. A co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.15 22:53  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Łowca zerknął na nowo przybyłego chłopaka, który wydawał się znać jego rozmówczynię. A były przywódca znał jego. Całe szczęście, że tamten go nie rozpoznał. Czyli Inseki jednak miał rację, że dziewczyna należy do jakiejś organizacji. A przynajmniej na to wszystko wskazywało. Zachował obojętną minę, obserwując bez słowa jej zachowanie. No cóż... Nawet jeśli go to jakoś dotknęło, to nie było tego po nim widać. No bo w końcu One była dla niego kompletnie obcą dziewczyną, więc czym tu się przejmować? Może jedynie zaprzepaszczoną okazją do odpoczynku od trudów Desperacji w miłym towarzystwie. Mówi się trudno.
- Własnie widzę. - powiedział schylając się po swoją walizkę i podnosząc ją z ziemi. Uśmiechnął się do dziewczyny krzywo. - Nieco szkoda. No ale nie będę zabierał ci więcej czasu, udanej...zabawy? Sam mam kilka pilnych spraw do załatwienia, a szansa że się znowu spotkamy jest naprawdę niewielka.
Przez chwilę zastanawiał się, czy może zaryzykować i nieco się odsłonić, ale doszedł do wniosku, że chyba nic się nie stanie jeśli zdradzi jej coś o sobie.
- Naprawdę rzadko bywam w Mieście. Powiedzmy, że nie przepadają za mną zarówno S.SPEC jak i Łowcy. Z różnych powodów. Jak za twoim kumplem.
Odwrócił się ruszając w noc, ale rzucił jeszcze na odchodne przez ramię:
- Uważaj na siebie kotku. A ty przypilnuj żeby nic jej się nie stało Ghoul. Chociaż z tego co pamiętam nie za bardzo zważałeś na moje rozkazy. powiedział, rzucając za siebie wysokim łukiem jeden z granatów jakie miał przy sobie, tak żeby bez problemu go złapali. A był pewien że to zrobią, w końcu towarzysz One był Łowcą. Byłym Łowcą, tak jak i Inseki.- Łap, coś czuję, że może wam się przydać. Powodzenia. -
Specjalnie użył dawnego pseudonimu Wartakusa. Może to przypomni mu kim jest nieznajomy z którym rozmawiała One. Nie zwlekając dłużej ruszył przed siebie lekkim truchtem, napierając szybko prędkości i zniknął w mroku.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.15 15:37  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Stał i przyglądał się One, która okrążyła go tak jakby oglądała pralkę na wyprzedaży. Gdy ta chwyciła go za ramię przewrócił oczyma w geście politowania - Ile będzie musiał wytrzymać w jej towarzystwie? - spojrzał na mężczyznę obok nich a dokładniej wpierw na jego walizkę, a wtedy na niego. Wydawał mu się bardzo znajomy, jego wątpliwości rozwiały słowa nieznajomego. Skąd znał jego pseudonim? Używał go jedynie, gdy przedstawiał się potencjalnym klientom, a ten osobnik nie zaliczał się do jednego z nich... Powiedzmy, że nie przepadają za mną zarówno S.SPEC jak i Łowcy. Dezerter? Wszystko zaczęło układać mu się w miarę sensowną całość, a kolejne zdanie "...pamiętam nie za bardzo zważałeś na moje rozkazy." jedynie umocniło jego myśl. Otworzył szerzej oczy, by lepiej przyjrzeć się mężczyźnie w bladym świetle latarni. Mały knypek z długimi czarnym włosami jak panienka tak... to musiał być on Shinji Inseki potocznie zwany Ashem. Chciał coś powiedzieć, lecz przerwał mu lecący w jego stronę granat w pierwszej chwili Ball nie był pewien, ale w końcu w ostatniej chwili złapał granat szczerze nie wiedział, na co mu taki prezent, ale jak rozdają za darmo to czemu nie brać. Spojrzał na granat i z powrotem w stronę Asha, lecz ten już był spory kawałek od nich znikając i pojawiając się niczym murzyn na przejściu dla pieszych w świetle lamp.
Westchnął i powiedział jakby sam do siebie - To on jeszcze nie zdechł? - spojrzał na One, która cały czas trzymała go za ramię - Gdzie "panienka" ma zamiar się udać? - spojrzał na nią z góry swoimi bordowymi oczyma, a głos miał jak zwykle bez krzty emocji lodowaty. Granat schował za pas skrywając go pod płaszczem.

------
Sorki, że tak krótko ale nie miałem koncepcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 18:59  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Adaviena była przyzwyczajona, że praca czasem rzuca ją w odległe końce miasta. Zazwyczaj miała z tym problem tylko wtedy, kiedy wcześniej musiała się przemieszczać tyle razy, że jedne o czym marzyła - znaleźć się w końcu w swoim mieszkaniu..(przy okazji nie trafić na Kaukaza), wypić kawę i poczytać, bądź pooglądać coś niewymagającego zbytniego pomyślunku.
Teraz, tym późnym popołudniem była zmęczona, ale musiała przyznać, że miejsce, do którego trafiła, było przyjemne w obejściu. Wiśniowy skwer. Nie widziała, czy jej krajanie mieli w naturze upodobanie do tego drzewa, czy była to fanaberia rządzących - ale udało im się. Szczególnie, że zaczynała się wiosna, więc powoli dostrzec można było pąki różowych kwiatów. Nawet niepokorna natura Ady musiała przyznać, że był to przyjemny widok.
Przechodziła jedną z alejek niespiesznie, starając się iść bliżej skraju ścieżki. I nie żeby była gapą, ale jej myśli pogalopowały gdzieś poza rzeczywistość skwerku, akurat w momencie, gdy prawdopodobnie to samo uczynił jegomość (albo zwyczajnie nie zwrócił uwagi na jej drobną osobę), na którego wpadła. Nie było to mocne zderzenie, ale jej usta już ułożyły się w kąśliwą uwagę. Podniosła głowę do góry, bo mężczyzna był wysoki (nie licząc faktu, że większość osób była od niej wyższa) i jej mina od razu zmieniła swój wyraz, przekształcając się w lekkie zdziwienie. Noż...znała tę przystojną twarz. Znała bardzo dobrze, ale tyle czasu minęło od ostatniego spotkania (nieeee..kilka lat, to wcale nie było długo, tak?), że przez małą chwilę analizowała, czy przypadkiem się nie myli.
- Reyl? - odezwała się z jednoczesnym, rosnącym na jej ustach uśmiechu. Kiedy widział ją ostatni raz, była smarkatą nastolatką, on był dużo straszy, ale wykształciła się między nimi nić przyjaźni. Czemu urwał im się kontakt? Nie pamiętała...chyba. Nie zmieniało to faktu, że los spłatał jej figla, pozwalając na ponowne spotkanie. No..chyba, że się myliła. Będzie musiała się z tego jakoś wykpić, jednak nie przejmowała się tym faktem. Nie była nieśmiałą istotką, zawsze to okazja do rozmowy, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 20:26  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
I tak sobie wędrował przez ten ponury świat, nie zwracając na nic uwagi. Od spotkania z robotem - królikiem minęło niezbyt dużo czasu, a Reyl już o tym prawie zapomniał. Zdążył przy okazji wpaść na latarnię, przewrócić się i uderzyć głową w samochód. Taki był dziś rozkojarzony. Nie było to nic dobrego w jego fachu - gdy żołnierz jest roztrzepany, stanowi bardzo łatwy cel. A Jack Reyl - jak postanowił się od dziś nazywać - nie chciał umrzeć zbyt szybko. Prawdę mówiąc, w ogóle nie chciał umrzeć.
Trafił na wiśniowy skwer. No trudno, wyglądało na to, że dziś istny dzień przyrody. Najpierw strumyk, teraz skwer...
Szedł powoli chodnikiem, a ciężkie buty stukały o podłoże. W pewnym momencie ktoś w niego uderzył - było to lekkie uderzenie, ale Reyl cały się spiął. Dopiero po chwili usłyszał, jak ktoś wymówił jego imię.
Spojrzał w dół. Ku jego szczeremu zdziwieniu ujrzał podejrzanie znajomą mu osobę... Ile lat minęło od ich ostatniego spotkania?
- Eee... Ten... Ariana, tak? - nieszczęśliwie zdążył zapomnieć jej imię. Miał na głowie tyle spraw...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.15 12:29  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Można było stwierdzić, że los/Bóg/potwór spaghetti (niepotrzebne skreślić) - zależnie od tego, w co kto wierzy - potrafił pisać najbardziej ciekawe scenariusze na życie. Bonusowe eventy, które się mogą zdarzyć - dobre czy złe zdecydowanie ubarwiają egzystencję. Ada ostatnio coś często trafiała na takie ciekawe eventy. Najpierw poznanie Oliviera...potem cała ta akcja z wyprowadzką Kaukaza i ciągle próby niepozabijania się wzajemnie, a teraz proszę - kolejna akcja.
Dziewczyna miała wrażenie, jakby sobie te "wyższe" siły upodobały ją, niczym snajper na celownik. Nie żeby narzekała, przynajmniej miała bardzo urozmaicone życie. Jednak zastanawiała się, czy nie skończą się jej pomysły na odpowiednią reakcję...
Stała teraz przed wojskowym i próbowała przypomnieć sobie szczegóły ich znajomości. Właściwie w jej pamięci przelatywały obrazy, niczym utrwalone fotografie - obrazy. Aż dziw brał, że wytrzymywał z nią wtedy, szczególnie, że będąc nastolatką była o niebo bardziej pyskata i prawdopodobnie denerwująca otoczenie.
Kiedy mężczyzna odezwał się, wydęła lekko wargi i uniosła brwi w udawanym oburzeniu.
- No ładnie, ładnie...i tak mam dziwaczne imię, a Ty potrafisz jeszcze ubogacić jego słowotwórstwo. Zgadujesz dalej, czy mam Cię wyręczyć? - tym razem na usta powrócił uśmiech, nieco łobuzerski - a druga sprawa, normalnie wstyd....że takiej ładnej dziewczyny nie pamiętasz, mam się obrazić? - oczywiście Ada żartowała. Nie miała w zwyczaju obrażać się o takie pierdoły, ale prowokować przecież mogła - taki już jej urok (jeśli można byłoby to tak nazwać oczywiście). Miała nadzieję, że Reyl nadal będzie miał do niej cierpliwość i pamięta, że taką właśnie pyskatą pannice polubił.
- Co w ogóle u Ciebie słychać? Przez tyle czasu pewnie trochę się działo? - zagaiła jeszcze. Zerknęła przy okazji na ławkę, przy której akurat nikt nie siedział. Odwróciła się więc i sama przysiadła, dając tym samym do zrozumienia mężczyźnie, żeby zrobił to samo. No chyba, że chciał zwiewać, ale nie wyglądał na takiego, co to się gdzieś pilnie śpieszy.

~~ jak wrócisz to daj znać, a na razie zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 22:26  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Jakby to powiedzieć…Sena nie był do końca pewien, dlaczego znalazł się w tym miejscu. Albo inaczej, dlaczego nie siedział w swoim cudownym, rajskim domku w Edenie i rozkoszował się radością płynącą z nic nie robienia. Raczej na pewno nie został wykopany z domu przez nadgorliwego sąsiada (którego nie posiada) ani nie musiał uciekać przed…czymkolwiek. Co więc chciał zrobić? Ostatnio często zdarzało mu się zapominać o rzeczach takich jak, na przykład, powód pojawienia się w wiśniowym skwerze i miał szczerą nadzieję, że nie jest to skutkiem jakiejś anielskiej choroby czy czegoś podobnego. Cóż, może zaczyna się starzeć? Nawet się nie zaśmiał.
Zakończywszy marny monolog rozejrzał się odrobinę nieprzytomnie, wokół ale nie zauważył nic, co mogłoby skłonić go do przyjścia w te strony. Drzewka wiśni, ławki, ludzie – było potrzeba odrobiny więcej by wzbudzić w nim zainteresowanie. Pytanie bez odpowiedzi, tak jak lubił. No, ale skoro już się tu pofatygował, to skorzysta z okazji i nie będzie AŻ tak marudzić.
Usiadł na ławce i zwrócił głowę ku niebu, obserwując chmury. Cisza, jak zawsze, nie do końca dawała spokój Senie. W końcu jeszcze kilkadziesiąt lat temu był w stanie słyszeć i żadne wyzwanie nie było zbyt trudne dla tego anioła. Teraz musi przedzierać się przez dodatkową barierę w postaci świata ciszy. Westchnął. Dopiero przyszedł, a już zdążył wpaść w depresję i to, z jakiego powodu! Doprawdy, powinien wziąć się w garść.
O, jakie to śmieszne powiedzenie. No, bo przecież nie można dosłownie „wziąć się w garść” chyba, że miałoby się ręce dwa razy większe niż ciało, a to wyglądałoby, co najmniej dziwnie…
Sena bardzo poważnie i bezsensownie kontynuował kontemplowanie nad tym niewinnym powiedzeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 23:26  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Charakterystyczny odgłos stukających o bruk pazurów rozniósł się po skwerze, niknąc gdzieś wśród wszystkich innych odgłosów miasta. Niewysokie, chude psisko mknęło lekko, mijając równo poustawiane ławeczki. Krok miała płynny, delikatny. Trójkątną głowę zwiesiła na wysokości barków, tak samo jak ogon, układający się w równej linii z grzbietem i kołyszący łagodnie na boki. Dwubarwne futro, jakże aksamitne i puszyste w dotyku, falowało nieznacznie, trącane wiatrem. Maleńkie, ażurowe płatki śniegu niknęły na tle białych znaczeń, odcinając się wyraźnie dopiero w miejscach, gdzie sierść przybierała barwę mlecznej czekolady. Puch odkładający się na powierzchni kosmyków zostawał co jakiś czas strącany, gdy psica zatrzymywała się i otrzepywała co kilkanaście metrów, najwyraźniej niepocieszona zmianą pogody i jej następstwami. Wydawała wtedy z głębi gardzieli dziwne odgłosy, przypominające prychnięcia, nieco jednak bardziej warkotliwe.
Zatrzymała się po raz kolejny, gotowa do wprawienia ciała w wirujący ruch, kiedy dostrzegła istotę. Dziwną, jasną na wzór opadającego ku ziemi śniegu. Szerzej rozwarła złociste patrzałki, wlepiając je w oczy mężczyzny.  Niżej opuściła włochatą kitę, wprawiając ją w szybkie wachlowanie. Z lewa na prawo i z powrotem. Stuliwszy przydługie uszyska, postąpiła kilka niepewnych kroków w kierunku nieznajomego i jak gdyby nigdy nic wskoczyła na ławkę, sadowiąc się po jej drugiej stronie, w odpowiedniej odległości. Odwróciła głowę, jakby tracąc zainteresowanie nieznajomym, chociaż tak naprawdę obserwowała go dyskretnie kątem oka, próbując wychwycić choćby najdrobniejszy ruch. Miał jedzenie? Mógł zapewnić schronienie? Analizowała obcego pod kątem jego przydatności, jak to miła w zwyczaju. I nieświadomie wciąż ze świstem przecinała eter ogonem, zapominając się odrobinę i coraz śmielej zerkając ku Białowłosemu. Cóż za upierdliwy kundel z niej był…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.12.15 23:55  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
[Interwencja MG]

Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie, ot ładna pogoda, relaks na ławce i pies na dokładkę, żeby dopełnić tego sielskiego obrazka. Sena mógłby spokojnie spędzić tak cały dzień, ale nie było mu to pisane. Nietypowe zachowanie chłopaka wzbudziło podejrzenia żołnierzy S.SPEC, którzy akurat przeprowadzali patrol w parku. Rozkojarzony i nieprzytomny wzrok, rozglądanie się na boki... Cóż, nie należało to do zestawu czynności charakterystycznych dla mieszkańców Miasta-3. Żołnierze rozdzielili się, dwóch zaszło chłopaka od tyłu, praktycznie nie hałasując, a jeden podszedł do niego od frontu, naszywki na ramionach zdradzały, że jest najstarszy rangą. Anioł miał pecha - trafił na ogarniętych w swoim zawodzie ludzi. Mężczyzna tak jak jego towarzysze zaopatrzony był w kamizelkę kuloodporną, u pasa wisiała mu kabura z pistoletem, a przez ramię przerzucony miał lekko zmodyfikowany karabinek szturmowy. W końcu nie wiadomo, kiedy zaatakują Łowcy, prawda? Trzeba być gotowym na wszystkie okoliczności.

- Proszę pokazać przepustkę obywatelu.- mężczyzna skinął lekko dłonią, a jego podwładni chwycili karabinki w ręce, tak na wszelki wypadek. Może to Łowca? Kto go tam wie, widać że jakiś dziwak. Jego sylwetka rzuciła cień na twarz Anioła. - Co tutaj robicie?

Głos żołnierza zawierał nutę uprzejmej prośby, jednak pod nią dało się usłyszeć stalowy ton rozkazu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 17:46  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Są takie dni, podczas których po prostu chce się cofnąć w czasie, gdzie wszystko idzie zupełnie nie po naszej myśli. Po prostu pech czy już coś więcej?
Jakkolwiek odpowiedź by nie brzmiała to Sena i tak w tej chwili czuł się, jakby ktoś wywinął mu niezły numer informując S.SPEC o jego małej wycieczce za mury, ale kto mógłby to zrobić? Ten pies, który usiadł obok niego na ławce jak człowiek? Śmiał wątpić.
Spojrzał nierozumiejącym wzrokiem na stojącego przed nim mężczyznę, przez chwilę jego wzrok zatrzymał się na karabinie, choć musiał przyznać, że nie zrobił na nim jakiegoś większego wrażenia. Nie zmieniało to jednak faktu, że miał cichą nadzieję, że tego przedmiotu żołnierz użyje jedynie w ostateczności. Ale jak to się mówi „nadzieja ginie ostatnia”.
Doskonale wiedział, co żołnierz powiedział, czytając mu z ruchu warg niemal odruchowo, ale w tym wypadku lepiej dla niego było użyć swojej głuchoty, jako punktu wspólnego niezrozumienia. Naprawdę nie miał ochoty ani na ucieczkę ani na walkę – szczególnie, że będzie musiał coś robić. Nie lubi czegoś robić.
- Przepraszam, jestem głuchy. Znasz język migowy? – zapytał, gestykulując rękami, które układały dokładnie te same słowa. Na twarzy wkradł mu się grymas zażenowania, jakby zaistnienie takiej sytuacji sprawiało, że Sena wstydził się swojej ułomności. Można próbować, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 19:53  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
W takich chwilach cieszyła się, że może swobodnie opaść na cztery łapy i udawać przeciętnego burka. Jakby nie było, psów o przepustki nikt nie pytał. Radośnie wachlując ogonem, wodziła spojrzeniem po ludziach w mundurach, od czasu do czasu zerkając również ku Białowłosemu. Rozdziawiła nawet paszczę, wywalając na wierzch różowy jęzor i przybrała jedną z niezliczonej ilości tępych min, niewyrażających niczego ponad „Ciastko? Spacer? Patyk?”. Pozornie niezbyt zainteresowana wymianą zdań (w końcu była tylko kundlem), w rzeczywistości przysłuchiwała się wszystkiemu z nikłym zainteresowaniem. Informacji nigdy za wiele.
Ziewnęła, oblizała mordę i miękko zeskoczyła z ławki, coby w następnej chwili usiąść centralnie przed mówiącym żołnierzem. Nic jednak nie zrobiła, wlepiając złociste patrzałki w mężczyznę i ciesząc się do niego bez większego powodu, jak to pies. Rozkołysany ogon roztrącał na boki cienką warstwę białego puchu, zaś strużka śliny zwisająca z języka zamarzła, zmieniając się w sopel. Poziom debilizmu, jaki była w stanie okazać, osiągnął właśnie apogeum. Chociaż… Miała jeszcze kilka asów w rękawie. Umiała udawać słupek i zaprezentować wieeele innych sztuczek. Mogła też zawsze odsłonić brzuch tudzież pełzać pod nogami, aczkolwiek te zagrania zostawiła na później. Póki co nie chciała ingerować, ciekawa rozwoju sytuacji, więc tylko się gapiła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 20 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 13 ... 20  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach