Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 20 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 13 ... 20  Next

Go down

Pisanie 07.03.15 12:01  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Blondyn uniknął lecących od strony dziewczyny śnieżek. Huh... może być ciekawie - pomyślał, po czym pobiegł za jedno z drzew. Dziewczyna była jakiś kawałek przed, nim wyjrzał za drzewa... nie było jej. Kyofu wybiegł zza drzewa i przebiegł do drzewa za, którym chowała się dziewczyna. Drzewo było o dziwo dość grube.
Setsu wyskoczył jak diabeł z pudełka łapiąc Si za rękę... no, ale cóż było dość ślisko, więc poleciał z dziewczyną na ziemię. Przeturlał się po ziemi, a gdy się zatrzymał był cały we śniegu. Zaczął się śmiać. Leżał tak na ziemi dobrą chwilę śnieg cały czas padał... Ahh mógł, by tu leżeć tak całą wieczność, lecz taka sielanka nie miała trwać wiecznie.
- Powiedz Si nie chciała byś pójść do... - wypowiedź Kyofu przerwał dźwięk dzwonka z jego zegarka. Blondyn cmoknął z niesmakiem -Wybacz. Nie było tematu...- jego twarz zrobiła się ponura wręcz straszna. Wyglądał jakby miał za chwilę kogoś zamordować ze złości. Wstał z ziemi i otrzepał się. Podał rękę też Sitael (a to ci nowość) chyba pierwszej osobie od momentu jego narodzin. Stuknął dwa razy w zegarek, a po chwili wyświetliła mu się wiadomość z logo S.SPEC.
-Wybacz muszę iść... - w jego głosie było słychać nutę, że jest zły - Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś... - dodał jeszcze po cichu pod nosem -Jeśli się spotkamy.
Kyofu ruszył w stronę (północy) Budynku Władzy.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.15 12:11  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Si świetnie się bawiła, no, dopóki nie wylądowała w śniegu razem z Kyofu. No ale cóż, to też uroki zimy. Cicho chichotała patrząc jak śnieg ich przykrywa. I gdy już chciała odpowiedzieć Kyo że tak, może z nim pójść, to przerwał mu dźwięk wiadomości.
- Wyciągnę cię gdzieś kiedyś, jak będziesz miał czas.
Uśmiechnęła się do niego i skorzystała w podanej dłoni. Chłopak naprawdę przypadł jej do gustu. Można się pośmiać, jest fajny, wygląda na miłego. Może mieć tutaj znajomego.
- Spotkamy na pewno. Nie odpuszczę sobie tej przyjemności.
Pomachała mu na odchodne i sama też ruszyła w drogę, w kierunku przeciwnym do tego w którym poszedł Kyo. A potem, za jednym z drzew, zdjęła płaszcz i wykorzystała swoje skrzydła by odlecieć pod osłoną śniegu do Edenu.

/zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 19:31  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Ciemne przeciwsłoneczne okulary, buty bez obcasów, długie włosy upięte w koński ogon wysoko na głowie - ktoś tu nie chciał być rozpoznany. Przychodzi taki czas, że trzeba się pokazać. Wtedy ubierasz się olśniewająco, paradujesz wyzywająco, a potem z powrotem chowasz i pozwalasz innym na siebie czekać. Dziś jednak nie był ten dzień i One nie chciała zwracać na siebie szczególnej uwagi. Przebywała w M3 od dłuższego czasu i już zaczynała odczuwać tego skutki. Była zdenerwowana i drażliwa, coraz bardziej podejrzliwa. Czekała tylko na pierwszą lepszą okazję, żeby znów uciec do domu Desperacji. Wróci kiedy będzie potrzeba, kiedy Smoki ją wezwą. Miasto nie działało na nią dobrze. Czuła na plecach wzrok ludzi, jak gdyby wytykali ją palcami, domyślali się, że nie jest jedną z nich. Oczywiście było to niemożliwe, bo niby na jakiej podstawie? Wyglądała jak człowiek, zachowywała się jak oni, nawet zapach był ten sam. Przecież nigdy nie wyrosły jej dodatkowe rączki, piórka czy macki i za pewne już nigdy nie wyrosną pomimo ogromnego procentu wirusa w jej krwi. Była o d p o r n a. Jedni uznaliby to za zbawienie, a ona nie była do końca przekonana. Teraz już nigdzie nie pasowała, nie była człowiekiem, ani nie była do końca chora. Stała się jakimś wyrzutkiem pomiędzy złem i dobrem, chociaż zazwyczaj i tak udawała, że ma to w dupie.
Szła przez miasto szybkim krokiem a jej grube podeszwy głucho stukały o równy chodnik. Nie należała do tych spacerujących dam. Zawsze było za mało czasu, zawsze trzeba było coś do zabicia zrobienia. Nie zatrzymywała się ani nie odwracała. Patrzyła prosto przed siebie z głową uniesioną wysoko ku górze. W końcu dotarła na skwer. Miejsce jak każde inne, o tej porze wyludnione. Słońce coraz bardziej zachodziło za horyzont, w kilkanaście minut powinno zrobić się już szaro, a potem tylko rzut beretem do nocy. Do następnego zadania pozostało jej jeszcze trochę czasu. Plan był prosty - musiała przeczekać. Jak gdyby nigdy nic usiadła na jednej z ławek, wyciągnęła telefon i udawała, że pisze smsy jak normalne młode panienki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 11:32  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Asheritt siedział na ławce z rękami na oparciu rozkoszując się świeżym powietrzem. Zdecydowanie nie to co w Desperacji. Przekradł się do Miasta-3 w nocy i odwiedził kilka miejsc. Już jako Przywódca przygotował sobie kilka skrytek z amunicją i lekarstwami, tak...na wszelki wypadek. Wszystko za własne fundusze, żeby nikt z Łowców go nie nakrył na wydawaniu pieniędzy. Zerknął na stojący obok niego neseser w którym znajdowała się amunicja, leki, kilka nowych i wygodnych ubrań (nareszcie coś porządnego!), a potem zapatrzył się w niebo. Było jeszcze chłodno, jednak pierwsze promienie wiosennego słońca miło grzały Łowcę w twarz. Odetchnął głęboko, a z jego ust wydobył się mały obłoczek pary.
- Cóż, chyba pora się zbierać. W domu czeka w końcu cały zestaw luksusów... - mruknął do siebie pod nosem, w jego słychać było sarkazm. - Heh... Nie to co tutaj, prawda Inseki?
Wstał i schylił się po neseser. Teraz tylko będzie musiał przekraść się przez mur, odbyć długą podróż do kryjówki i ma spokój z zapasami na kilka miesięcy. No, nie można jeszcze zapominać o tym, żeby po drodze nie dać się zjeść. Tak - to ważny punkt programu.

Nagle wyłowił odgłos szybko zbliżających cie kroków. Ktoś najwyraźniej się spieszył. Partol? Cholera, nie chciał ściągać teraz na siebie S.SPEC-ów. Nie z bagażem który musi przetransportować. Warknął podirytowany pod nosem. Jeśli to żołnierze, to raczej z nich dużo nie zostanie w przypadku gdy wywiąże się walka. Łowca bywał...nieprzyjemny jeśli coś go zdenerwowało. I ta "nieprzyjemność" zazwyczaj kończyła się dla przeciwników skończeniem w kawałkach. Małych kawałkach, na dosyć sporej przestrzeni wokoło miejsca walki.

Jednak wyglądało na to, że nie czeka go pojedynek. Rozluźnił się gdy zobaczył, że nadchodzącą osobą jest kobieta. Sama. Asheritt zmarszczył brwi, coś mu w niej nie pasowało. Jakby...sam nie wiedział jak to opisać. "Patrzcie jaka jestem normalna, wcale nie zachowuję się inaczej!" - zdawało się mówić jej zachowanie. Do tego było już całkiem późno i mało kto zapuszczał się tutaj po zmroku. Wiecie, Łowcy itp. Podobno paskudne typy. Słyszał że ostatnio powycinali jakieś napisy na drzewach, a potem zabili kilku żołnierzy! Potworność! Tak kaleczyć naturę! Cóż, nie zaszkodzi sprawdzić.

- Przepraszam, która godzina? - zapytał uprzejmym tonem, odgarniając kosmyk włosów sprzed oczu. Powinien je wcześniej związać... No trudno. Na twarzy gościł mu lekki, speszony uśmiech, jednak mimo tego nasłuchiwał jej tonu i czekał na jakąś dziwną reakcję. A może to tylko paranoja? Za długo przebywał ostatnio w Desperacji, 4 miesiące bez spotkania istoty ludzkiej, w takich warunkach jak tam może nadszarpnąć zdrowy rozsądek każdego...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 12:20  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Tak, mimo wszystko One nie pasowała na zwyczajną mieszkankę M3. Była zbyt pewna siebie, zbyt odważna. Nie bała się chodzić sama i nie bała się ciemności, choć pewnie młode buahaha kobiety w jej wieku powinny. Przecież nastały takie niebezpieczne czasy. Nigdy nie wiadomo kto lub co mogło wyłonić się zza rogu. Zwyczajne dziewczynki w takiej sytuacji byłyby co najmniej zdenerwowane. One się nie bała, nigdy. Już dawno temu nauczyła się tłumić w sobie takie emocje jak strach. Kwestia wprawy i lat doświadczenia. Oczywiście nie zawsze się udawało, jednak w tym momencie wszystko szło po jej myśli. Jeśli pojawiłaby się jakaś przeszkoda w jej zadaniu za pewne byliby to żołnierze S.SPEC, a oni nic nie mogli jej zrobić. Dla nich była tylko człowiekiem, a nie wymordowanym, który do złudzenia go przypomina. Tęskniła za Desperacją.
Uważała się za jebanego pacjenta 0. Żyła na tym świecie tyle lat, spotkała wielu dziwnych typów - wymordowanych, ludzi, anioły i innych, a nigdy kogoś podobnego do siebie. O d p o r n e g o. Ale kto wie? Ten świat pełen jest niespodzianek, prędzej czy później trafi się ktoś chociaż troszkę podobny.
Siedziała na ławce mało przejmując się otoczeniem. Oczywiście do pewnego stopnia. Nasłuchiwała, co jakiś czas dyskretnie zerkała w boki. Zachowywała się jak dziewczyna, która po prostu na kogoś czeka. Może na kochanka? chłopaka? Nie prędko dostrzegła zbliżającą się postać. Była na siebie wściekła, że nie zauważyła go szybciej. Wówczas w ogóle by się nie zatrzymała w tym miejscu. Wietrzyła pułapkę, czyżby? Nigdy nie wiadomo. One była ryzykantką, ale nie na tyle głupią, żeby nie przejmować się obcym typem, nocą w parku, który do tego wszystkiego łazi z neseserem jak na hajs czy broń. Niemal parsknęła śmiechem, kiedy lustrowała od góry do dołu osobnika przed sobą. Jakiś taki jakniezM3, znaczy długowłosy.  Żeby tylko jakiś S.SPEC go zwęszył. Strasznie ją korciło, żeby po prostu zacząć krzyczeć, że ów osobnik chce ją napastować i zwalić im na głowę tuzin policji. Wtedy dopiero byłoby zabawnie.
Następnie padło pytanie. Gość miał pecha, bo czarnowłosa nie należała do milutkich i pomocnych koleżanek. No właśnie, która była godzina. One mimowolnie spojrzała na telefon. Zbliżała się 21. Dziewczyna podniosła wzrok, chowając telefon i uśmiechnęła się zadziornie. Przecież nie zamierzała mu powiedzieć.
- Ładna walizka.
Palnęła bez zastanowienia. W końcu chłopak nie przypominał typowego biznesmena. Tak bardzo miała ochotę dowiedzieć się co jest w środku. Rozważała nawet możliwość, żeby dowiedzieć się tego siłą. Ciekawość była to jedna z cech, nad którą ciężko było jej zapanować. Jakiś inny przykład?
M o r d o w a n i e.
Smród zwłok działał na nią uspokajająco. Wtedy czuła się bezpiecznie, w końcu jak pozbawi kogoś głowy to już jej nie zaatakuje, teoretycznie. W tym dziwnym świecie nigdy nic nie wiadomo.
- Nie za późna pora dla Ciebie, chłopczyku?
Hahahahaha, tak bardzo uwielbiała wymyślać przezwiska. Wstała z ławki i stanęła tuż przed chłopakiem. Był od niej wyższy, więc stanęła na palcach, żeby chociaż trochę dorównać mu wzrostem. Nie lubiła czuć się
niższa
mniejsza. Wpatrywała się w niego ze skupieniem. W końcu wybuchnęła trochę histerycznym śmiechem. Wydawał się taki poważny~ Przekrzywiła delikatnie głowę, jak gdyby się nad czymś zastanawiała, a kilka niesfornych kosmyków opadło na jej policzek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 22:12  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Inseki westchnął ciężko w myślach. Czemu zawsze trafiał na takie...osobliwe indywidua? No nic, lepsze to, niż brak rozmowy z kimkolwiek przez 4 miesiące... W końcu on tez może się zabawić.
- Dzięki. Jeszcze nikt nie skomplementował mojej walizki, to z pewnością...oryginalny komplement. Taaaak... - posłał jej krzywy uśmiech.
Chłopak wpatrywał się w nią chwilę bez słowa, szybko analizując sytuację w głowie. Jej zachowanie nie było typowe dla mieszkańca Miasta. A może jest szalona? Gdyby była Łowcą, to raczej by go rozpoznała. A może to Wymordowana, albo ktoś z Drug-on? Bo Aniołem zdecydowanie nie była, jakkolwiek atrakcyjnie by wyglądała. A była całkiem całkiem. Chociaż to możliwe, że brak kobiety dawał o sobie znać... Łowca nachylił się do jej ucha.
- Raczej nie, dziewczynko. Nie boisz się, że ktoś cię porwie? - wyszeptał, a potem odsunął od niej i zaśmiał cicho. - Na przykład nieznajomy z ładną walizką?
On też przekrzywił głowę, oczy pobłyskiwały mu z rozbawienia. A może tylko udawał? Kto wie kim była dziewczyna przed nim. W myślach przejrzał uzbrojenie jakie miał przy sobie. Shotgun i katanę zostawił w skrytce za murem. Wakizashi przyczepił wzdłuż kręgosłupa na plecach, rękojeścią do dołu i zarzucił na siebie nieco za duży płaszcz, maskujący broń. Sztylety, rewolwer i nóż tanto zostały na swoich zwykłych miejscach. No i zawsze zostawał artefakt, chociaż nie chciał go używać... Jednak chwilowo nie zanosiło się na to. Uniósł nieco czubkami palców lewej ręki jej podbródek do góry, zbliżając przy tym swoją twarz do jej twarzy. Trudno było odczytać wyraz jego oczu. Nagle uśmiechnął się do niej i odsunął, podnosząc walizkę.
- Chyba będę musiał spotkać kogoś innego o godzinę, bo coś czuję, że mi nie pomożesz...kotku. A może mogę cię jakoś przekonać? - zaśmiał się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 17:32  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
W obecnych czasach świat pełen był dziwolągów. Ciężko było spotkać kogoś normalnego, a może już nie istniał nikt 'normalny' i role się odmieniły. Teraz wszyscy dziwni stali się zwyczajni, bo swoją liczebnością grubo przewyższali tych niegdyś zwykłych. Wszystko przez tego cholernego wirusa. Niech lepiej ktoś znajdzie na niego lekarstwo, bo jak tak dalej pójdzie ludzie całkowicie znikną z powierzchni ziemi.
Z drugiej strony wirus przypominał trochę ewolucję zwykłych ludzi w lepsze, silniejsze istoty. Kto wie, może ta mutacja im służyła, a zwyczajnie tak się przed nią bronili ze strachu?
Uśmiechnęła się krzywo, gdy skomentował jej komplement o walizce, a raczej zwyczajnie odwzajemniła jego uśmiech - równie krzywy. Aż zaśmiała się w duchu, może byli nawet całkiem podobni? Mogła gdybać. Na anioła nie wyglądał, nie zachowywał się jak zwykły mieszkaniec M3. Wymordowany czy Łowca?
Zaśmiała się bez cienia wesołości.Dziewczynko. Chyba nie wiedział z kim ma do czynienia. One nie lubiła być lekceważona i przede wszystkim uniżona. Nikt - ale to nikt - nie miał prawa jej ubliżać, choćby nie wiem za kogo się uważał i kim w rzeczywistości był. Nieznajomy nieźle jej podpadł.
- Nie wiesz z kim rozmawiasz, gnojku.
Wysyczała jadowicie spod przymrużonych powiek i kiedy chciał dotknąć jej podbródka, chwyciła jego nadgarstek wbijając w niego długie paznokcie i spojrzała na niego nienawistnie. Niech lepiej trzyma rączki przy sobie, One bardzo lubiła krwawe wyjścia z sytuacji - wyorane paznokciami albo wybite pięściami. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że chłopak nie będzie zwyczajnie stał i czekał. Przecież nie była głupia. Nie znała zawartości walizki, nie wiedziała czy ma przy sobie jakąś broń, ale przede wszystkim lubiła ryzykować.
- Nie zmieściłabym się do walizki.
Rzuciła krótko chichocząc jak nastolatka. Nagle ulotnił się gdzieś jej zły humor. Dziewczyna była zmienna i miała 'lekkie' problemy z osobowością. Zbyt często ulegała skrajnym nastroją. Raz się śmiała, żeby za chwilę wydrapać komuś oczy. Mimo wszystko sama osobiście nie zdawała sobie z tego sprawy. Uważała się za całkowicie normalną i zdrową.
Rozluźniła delikatnie uścisk w okół jego nadgarstka. Jeśli chciał, mógł bez problemy wyrwać rękę, a jeśli nie chciał? Dziewczyna nie pozwoliła mu się odsunąć. Wręcz przeciwnie, przyciągnęła go za nadgarstek, stając na palcach, i wpiła miękkie wargi w jego usta.
One uwielbiała z a s k a k i w a ć.
W każdy możliwy sposób. Nie chciała dać mu czas na zastanowienie. Jeśli wszystko poszło po jej myśli, odsunęła się na koniec spoglądając na chłopaka niewinnie.
- Mówią na mnie One.
Dodała zadziornie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 1:45  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Pozwolił jej złapać się za rękę. W sumie to od początku chciał żeby to zrobiła, chciał zbadać szybkość jej reakcji. A był on całkiem niezły, zważywszy na to, że pewnie nie pokazała pełni swoich możliwości. Cóż...
- Nie wiem? Chyba już to powiedziałem... - zerknął na paznokcie wbijające się w jego skórę. - ...kotku. Schował łaskawie pazurki. I to zależy od wielkości kawałków na jakie by cię pocięto.
Zaśmiał się jak i ona. Chyba za długo nie miał z kim porozmawiać i teraz odreagowywał cały stres związany z przeżyciem w Desperacji samemu. No co co mu szkodzi, prawda? Mimo tego cały czas ją obserwował. Takie zmiany nastroju nie są normalne, trzeba mieć się na uwadze. Zdziwił się gdy go do siebie przyciągnęła i objął ją jedną ręką w pasie, oddając pocałunek. I uważając na język. Nie tak dawno temu prawie go nie stracił, gdy Taihen, Prorokini Ao wykorzystała moment jego nieuwagi. Drugi raz nie popełni takiego błędu. Puścił ją i cofnął się o krok. One? Coś mu mówiło to imię...jednak nie mógł sobie przypomnieć skąd je kojarzy. W każdym razie nie było związane z S.SPEC, tego był pewny.
- Hmm... Miło poznać. Mów mi Asheritt. Albo Ash, jak wolisz.- skłonił się lekko i uśmiechnął do niej. A może by tak... - Masz wolny wieczór?
Rzucił tylko luźne pytanie, jej sprawa jak to zinterpretuje. Chociaż w sumie nie miałby nic przeciwko miłemu towarzystwu pięknej kobiety.
- O ile towarzystwo "gnojka" ci nie przeszkadza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 13:07  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Ballantine przemierzał skwerek w poszukiwaniu pewnej osoby a dokładniej - One, której miał przez pewien czas robić za ochroniarza. No cóż takie dostał zadanie mimo jak bardzo, by chciał się z niego wywinąć nie miał szans chodziło tu o ochronę dość ważnej osoby dla Smoków (chociaż Ball tak nie uważał). Wszedł w jedną z alejek Wiśniowego skwerku mniej więcej tam, gdzie miał spotkać osobę noszącą dumne miano "Cesarzowej Smoków". W oddali zauważył dwoje osób, które najwidoczniej ze sobą rozmawiały/dyskutowały cholera wie, co robiły. Szedł w ich kierunku ubrany dość elegancko w porównaniu do szat jakie często nosi w Desperacji. Dokładniej miał na sobie długie ciemne spodnie. Na stopach spoczywały zrobione z ciemnej skóry półbuty. Powyżej biała koszula a na niej ciemna kamizelka w szare cienkie paski. Włosy ułożone w artystycznym nieładzie a twarz schowaną miał jak zazwyczaj pod bandażem.

Zbliżał się do nich leniwie stawiając kroki rozglądał się przy tym dokoła. Jego kroki roznosiły się po pozornie cichym skwerku było już całkiem ciemno a lampy przy alejce zaczynały powoli się zapalać. Gdy łowca nareszcie doczłapał się do stojącej przy ławce parze ludków obojętnym wzrokiem spojrzał to na dziewczynę to na chłopaka obok. Stanął obok nich i ignorując to, że byli powiedzmy w środku rozmowy zwrócił się chłodno bez krzty emocji do dziewczyny - Przepraszam. Czy nosi pani przydomek - One? - spojrzał na nią z góry, bo różnica ok. 20 centymetrów była dość mocno odczuwalna - Przysłano mnie po panią... - teraz spojrzał na mężczyznę stojącego po jego prawej zdawał mu się dziwnie znajomy, lecz nie wnikał kim jest, bo po chwili odwrócił od niego wzrok z powrotem na dziewczynę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.15 22:18  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Cóż One nie miała zamiaru dać się pokroić na kawałki, ot co! Nie było takiej opcji zważając choćby na to, że była zbyt ważną personą i miała zbyt wysokie poczucie własnej wartości. Mimo wszystko podchwyciła żart, z którego zaśmiała się głośno. Krojenie na kawałki rzeczywiście było wesołym tematem, o którym mogłaby pisać książki. W końcu jej 'praca' po części była związana z takimi rzeźniczymi zapędami. Zlustrowała dokładnie walizkę i spojrzała na nieznajomego. Jeśli pod płaszczem nie chował piły, kilofa, albo siekiery to mógłby mieć problem z niektórymi kościami, które w całości nie zmieściłyby się do walizki. Nie ma bata.
Rozmowa zapowiadała się całkiem ciekawe, pomijając fakt, że ktoś zechciał nazwać ją "kotkiem" przez co miała ochotę wydłubać mu oczy. Dosłownie. No a potem? Każdy kto ją znał wiedział, że lubiła robić co chce. I tym razem nie było inaczej. Działała pod wpływem jakiejś dziecięcej chęci zabawy i spróbowania czegoś nowego. Co powiecie na pocałunek z nieznajomym? Najwyraźniej on nie miał nic przeciwko, ale co mu się dziwić. Ładna, bo One nie uważała się za brzydką, względnie i w miarę 'miła' dziewczyna wyjawia duże zainteresowanie Twoją osobą i na dodatek bardzo chce Cie pocałować. Sounds fair enough?
Ash
Postara się zapamiętać, chociaż dziewczyna nie przywiązywała zbytniej wagi do imion. A może tylko tak się wydawało? Pamiętała to co chciała pamiętać, reszta szybko szła w niepamięć, przynajmniej na tak długo, jak nie było jej to potrzebne. One miała zwyczaj segregować ludzi na tych przydatnych i tych do odstrzału.
Wszystko nie trwało długo, a czarnowłosa nie zdążyła się zastanowić, czy rzeczywiście ma ochotę na randkę z obcym, co swoją drogą w tym momencie wydawało jej się świetnym pomysłem.
Po co komu myśleć o konsekwencjach.
Oczywiście wszystko musiało się szybko popsuć, albo też naprawić. Kto wie. Uwagę One przyciągnął zbliżający się osobnik. Odsunęła się od Asha i przyglądała nowej postaci. Z początku w ogóle nie wiedziała po co przybył. Była czujna, jednak słysząc jego słowa rozluźniła się nieco. No tak, wszystko jasne, wiedziała, że jej nowy 'ochroniarz' w końcu się pojawi. No no, wygląd to on miał. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i obeszła Warta dookoła lustrując go dokładnie.
Ujdzie.
Nie czekając długo chwyciła go pod ramię i oparła głowę na jego ramieniu.
- Dziś wieczorem niestety jestem zajęta.
Dodała po chwili skubiąc róg białej koszuli Warta. A co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.15 22:53  •  Wiśniowy skwer - Page 7 Empty Re: Wiśniowy skwer
Łowca zerknął na nowo przybyłego chłopaka, który wydawał się znać jego rozmówczynię. A były przywódca znał jego. Całe szczęście, że tamten go nie rozpoznał. Czyli Inseki jednak miał rację, że dziewczyna należy do jakiejś organizacji. A przynajmniej na to wszystko wskazywało. Zachował obojętną minę, obserwując bez słowa jej zachowanie. No cóż... Nawet jeśli go to jakoś dotknęło, to nie było tego po nim widać. No bo w końcu One była dla niego kompletnie obcą dziewczyną, więc czym tu się przejmować? Może jedynie zaprzepaszczoną okazją do odpoczynku od trudów Desperacji w miłym towarzystwie. Mówi się trudno.
- Własnie widzę. - powiedział schylając się po swoją walizkę i podnosząc ją z ziemi. Uśmiechnął się do dziewczyny krzywo. - Nieco szkoda. No ale nie będę zabierał ci więcej czasu, udanej...zabawy? Sam mam kilka pilnych spraw do załatwienia, a szansa że się znowu spotkamy jest naprawdę niewielka.
Przez chwilę zastanawiał się, czy może zaryzykować i nieco się odsłonić, ale doszedł do wniosku, że chyba nic się nie stanie jeśli zdradzi jej coś o sobie.
- Naprawdę rzadko bywam w Mieście. Powiedzmy, że nie przepadają za mną zarówno S.SPEC jak i Łowcy. Z różnych powodów. Jak za twoim kumplem.
Odwrócił się ruszając w noc, ale rzucił jeszcze na odchodne przez ramię:
- Uważaj na siebie kotku. A ty przypilnuj żeby nic jej się nie stało Ghoul. Chociaż z tego co pamiętam nie za bardzo zważałeś na moje rozkazy. powiedział, rzucając za siebie wysokim łukiem jeden z granatów jakie miał przy sobie, tak żeby bez problemu go złapali. A był pewien że to zrobią, w końcu towarzysz One był Łowcą. Byłym Łowcą, tak jak i Inseki.- Łap, coś czuję, że może wam się przydać. Powodzenia. -
Specjalnie użył dawnego pseudonimu Wartakusa. Może to przypomni mu kim jest nieznajomy z którym rozmawiała One. Nie zwlekając dłużej ruszył przed siebie lekkim truchtem, napierając szybko prędkości i zniknął w mroku.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 20 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 13 ... 20  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach