Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 05.02.14 21:11  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne


Wzruszyła delikatnie barkami, gdy tylko schował telefon do kieszeni przylegających do nóg rurek. Prawdę mówiąc nie patrzyła wtedy na niego wcale, a odruch, jakim go obdarzyła chwilę później, zdawał się być idealnie wyćwiczonym gestem, prezentowanym za każdym razem, gdy kogoś spotykała. W istocie tak właśnie było. Na większość cudzych słów reagowała tak samo. Nic nie wiedzieli. Nie byli w stanie postawić się w jej sytuacji, tak samo, jak ona nigdy nie będzie mogła postawić się w sytuacji kogoś innego. Na świecie nie ma dwóch identycznych kropel wody, nie ma dwóch tych samych ludzi.
„Na gwałt, zauważając po twoim tonie”.
Jej barki po raz kolejny uniosły się i opadły w obojętnym geście. Chyba nie zwróciła uwagi na to, że to... żart.
W porządku, jeśli tylko chcesz. Mam jedną ślicznotkę. I tak nie pobędzie u nas za długo, więc będziesz mógł zrobić z nią, co ci się żywnie podoba. Tylko, no niestety, będziesz zmuszony wpierw mnie o tym poinformować. Dla własnego bezpieczeństwa.
Na koniec słów uśmiechnęła się. Dokładnie tak, jakby przejmowała się jego dobrej, co w praktyce mijało się z prawdą okrężną drogą, jak stąd na Urugwaj. Raina miała to do siebie, że w jej umyśle wydrążyła się już poważna rana, zadana przez pracę. Choć na co dzień była raczej przyjemną osobą, z którą śmiało można obejrzeć film, układając bose stopy pod jedną i tą samą poduszką, gdy przychodziło co do czego, ledwo dopuszczała kogoś do słowa.
Do niszczarki? ― oburzyła się. ― To bardzo ważne papierzyska! Znaczy! Dokumenty, bez których moi podopieczni sobie nie poradzą! ― prychnęła, odwracając nagle głowę z marudnym wyrazem twarzy.
Po prostu chodź. Mam nadzieję, że nie należysz do gadatliwych osób...

| zw → gdzieś do lochów cię wezmę.
Tylko... ten, stworzę je. owo'  |
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.15 17:07  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
Blaidd siedział na krześle stojącym koło otwartego okna. Miał stąd piękny widok na zadrzewiony placyk w dole, po którym kręcili się pojedynczy pacjenci i kilka pielęgniarek. Oczy miał zamknięte, kilka kosmyków, które opadły mu na twarz, łaskotały go w czoło, poruszane ciepłym letnim wiatrem. Lekarze pozwolili mu pozbyć się wreszcie szpitalnej koszuli, więc miał na sobie spodnie od munduru oraz nieformalnie rozpiętą koszulę. Pod spodem wyraźnie widać było gruby opatrunek. Lewą rękę oparł swobodnie na udzie, prawą trzymał na parapecie – dłonią dotykał grzbietu książki o ciemnoniebieskiej okładce. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że drzemie. Tak naprawdę krążył jednak myślami wokół ostatnich zdarzeń. Nie pamiętał zbyt wiele, wszystko było niczym paskudny sen. Zdawał sobie jednak sprawę, że to prawda oraz ile zadań w związku z tym jeszcze go czeka. Głęboko wewnątrz rwał się do działania, jego choleryczna natura jak nigdy dawała o sobie znać. Tylko rozsądek powstrzymywał go od niespokojnego krążenia po pokoju, niczym lew zamknięty w klatce, w oczekiwaniu na zwolnienie ze szpitala. Wiedział, że minie jeszcze sporo czasu zanim będzie nadawał się do jakiejkolwiek służby. Obecnie nawet czytanie książki szybko go osłabiało, nie byłby w stanie wykonać nawet prostej papierkowej roboty. Uzbroił się więc w cierpliwość, za cel stawiając sobie szybki powrót do zdrowia. Nawykł do działania, więc nie było to dla niego łatwe. Nie okazywał jednak tego w żaden sposób – starał się być uprzejmy i spokojny jak zwykle. Był wdzięczny lekarzom, którzy złożyli go do kupy oraz pielęgniarkom, które długi czas prawie nie odchodziły od jego łóżka – nie chciał sprawiać im dodatkowych kłopotów w związku ze swoimi humorami. Często siadał więc przy oknie i pogrążał się w lekturze. Teraz też sięgnął po odłożoną pół godziny temu książkę i wrócił do przerwanej historii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.15 1:05  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
Ostatni raz przejechała szczotką po włosach i zrezygnowała. Samo przeczesanie ich zajmowało jej dwa razy więcej czasu niż zwykle; powoli godziła się z faktem, że będzie musiała odstąpić od swojej rutyny, przynajmniej na miesiąc, czyli aż do zagojenia się prawej ręki. Miesiąc albo więcej, chociaż lekarze byli optymistyczni.

Ayako odruchowo sięgnęła po jedną z leżących na stoliku książek, ale jedno spojrzenie na litery przypomniały jej, jak bezsensowne było to działanie. Od kiedy pozwolono jej odzyskać przytomność, niemal bezustannie była pod wpływem silnych środków przeciwbólowych. Była za  to wdzięczna; rany były wciąż świeże i sprawiały jej ból. Niestety, skutkiem ubocznym leków było otępienie i problemy ze skupieniem uwagi. Nie potrafiła przysiąść nawet nad książką fabularną; o rozliczeniach i planach ustaw starała się nie myśleć, wiedząc, że w ten sposób doprowadzi się jedynie do frustracji i wyrzutów sumienia.

Musiała się przejść. I zapalić. A przynajmniej wyjść z tego pokoju. Wątpiła, by ktokolwiek miałby jej to za złe, przynajmniej póki pozostanie w obrębie zabudowań szpitalnych. W najbliższym czasie jej ochrona znacznie się zaostrzy, tak jak zawsze bywało po większych nieszczęściach – wszyscy powiązani z nim ludzie będą stroszyć piórka, próbując pokazać, że to nie oni zawiedli w swoich obowiązkach. A potem zapomną, odpuszczą, przez co katastrofa wydarzy się ponownie. Ayako wstała, ciągle z książką w ręku, i wyszła na korytarz. Może na dworze uda jej się choć trochę przeczytać.

Przez drzwi pobliskiej sali zauważyła znajomą sylwetkę i zawahała się. Spał…? Nie, raczej nie. Nie mogła zobaczyć jego twarzy, ale ułożenie ciała wydawało się zbyt celowe jak na sen. Przystanęła, opierając się o framugę, nie będąc pewna, czy ma ochotę z kimkolwiek rozmawiać. Ale od tak dawna nie mieli okazji się zobaczyć…
- Dzień dobry, Jiro. – Zbliżyła się cicho i usiadła na krześle obok. Uśmiechnęła się lekko do mężczyzny, po czym jej wzrok padł na książkę.
- Przeszkodziłam ci? – zapytała, składając dłonie na kolanach, najwyraźniej nie zamierzając wstać nawet, gdyby Blaidd udzielił odpowiedzi twierdzącej.



Ostatnio zmieniony przez Nathair dnia 19.09.16 21:46, w całości zmieniany 3 razy (Reason for editing : powtórzenie)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.15 22:28  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
Nie nacieszył się długo lekturą. Nie mógł się skupić na czytaniu. Jego myśli wciąż i wciąż wracały do niedawnych wydarzeń. Wystarczyło, że przez chwilę przestał się pilnować, a książkę mimowolnie opuścił i oparł na nogach. Głowa opadła mu na oparcie, niewidzący wzrok skierował gdzieś w przestrzeń za oknem. Obrazy przesuwały się w jego umyśle, jakby oglądał album ze zdjęciami. Po raz setny chyba roztrząsał sprawę, mimo że niewiele z niej pamiętał - na dodatek nie do końca zdając sobie z tego sprawę.
Z tego stanu wyrwał go dźwięk czyichś słów, dochodzący do niego jakby z ogromnej odległości. Słowa przemknęły przez jego mózg szybko, nie był w stanie zrozumieć ich znaczenia. Parę sekund zajął mu powrót do rzeczywistości. Widząc w drzwiach Ayako, odruchowo wstał. Zaraz potem jednak zacisnął zęby i oparł się o parapet, gdy poczuł rozdzierający ból w boku. Zamknął na moment oczy, czekając aż minie i skupiając się na miarowym, niezbyt głębokim oddechu. Dopiero potem wysilił się na lekki uśmiech. - Nie, nie przeszkodziłaś. Wejdź proszę. - odparł, prostując się. Gestem wskazał jej niedawno zajmowane przez niego krzesło. Sam oparł się o ścianę. - Jak się czujesz? - zapytał po chwili, rzuciwszy w jej stronę kilka nienachalnych spojrzeń.

//przepraszam za marny post, ale piszę bardzo ,,z doskoku''. Sporo mam teraz roboty, ale po weekendzie powinno się nieco unormować (a przynajmniej mam taka nadzieję...)//
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.07.15 22:08  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
- Nie, nie wstawaj – widząc, jak Jiro traci równowagę, wyciągnęła rękę, chcąc go podeprzeć; nagła świadomość, że i tak nie będzie specjalną pomocą, zatrzymała ją w połowie ruchu. Opuściła dłoń, patrząc na mężczyznę z niepokojem.
- Może powinnam kogoś zawołać? – zasugerowała delikatnym tonem, schylając się lekko, obserwując jego twarz. Nie wyglądał dobrze. Oczywiście, trudno było spodziewać się czegokolwiek innego, po ranie, którą odniósł… niemniej, Ayako dziwnie się czuła, będąc świadkiem jego bólu. Wykraczało to ponad zwykłe współodczuwanie: miała wrażenie, że Blaidd wolałby nie być widzianym w swoim obecnym stanie, a szybkość, z jaką  zmusił się do przezwyciężenia go, tylko ją w nim utwierdziła.

- Lepiej od ciebie, jak widzę – pokręciła głową, po czym oparła zdrową dłoń o stół. Z roztargnieniem przeczesała grzywkę, patrząc w nieokreślonym kierunku. – Chyba nie do końca jestem w stanie uwierzyć, że mogłam to przeżyć. Czuję się, jakbym – przerwała, szukając słów – jakbym znajdowała się w pożyczonym czasie, który w każdej chwili może się wyczerpać i wyrzucić mnie z powrotem… tam – zamilkła, ciągle patrząc się przed siebie.
- Pewnie nie powinnam cię męczyć takimi rzeczami – uśmiechnęła się do niego przepraszająco, po czym dodała:
- Zwłaszcza, że zostałeś ranny z mojego powodu. Przykro mi. To nie powinno się wydarzyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.07.15 22:08  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
Po krótkim ataku bólu, spowodowanego nieprzemyślanym ruchem, Blaidd w miarę szybko doszedł do siebie. A na pewno na tyle, aby nie okazywać, że coś mu dokucza. Na pytanie Ayako jedynie pokręcił głową przecząco. Jedyne co w tej chwili mógł zrobić lekarz, to podać mu leki przeciwbólowe - które może i pomagały, ale jednocześnie wprowadzały go w otępienie.
Chociaż tego nie okazał, zauważył jej nagły ruch jej ręki, jakby chciała go podtrzymać. Był jej za to wdzięczny. A także za to, że ostatecznie tego nie zrobiła. Faktem było, że nie lubił być w sytuacji, kiedy jest zależny od innych. Najbardziej bał się właśnie tego - że kiedyś, w skutek obrażeń, będzie potrzebował czyjejś ciągłej opieki, aby funkcjonować. Sama myśl o tym sprawiała, że krzywił się lekko i szybko wyrzucał ją z pamięci.
Pochylił lekko głowę, słuchając słów Ayako. Jednocześnie obserwował ją z nienachalną uwagą. Naprawdę cieszył się, że nic się jej nie stało. Tym bardziej, że sam nie popisał się na tej akcji. Czuł wyrzuty sumienia, że doprowadził do sytuacji, w której została tak poważnie poraniona. Patrzył, jak przeczesuje włosy palcami - ich czerń kontrastowała z bielą bandaża. Wokół unosił się zapach szpitala. - Mi pomógł powrót do pracy. - powiedział cicho, spoglądając za okno. - Nie będę cię jednak okłamywał, że kiedyś zapomnisz. - dodał po dłuższej chwili.
Słysząc jej kolejne słowa, uśmiechnął się krzywo i pokręcił głową. - Niesłusznie. Nie ma w tym twojej winy. - odparł. Żałował, że nie może jej bardziej pocieszyć. Nie wiedział, co mógłby powiedzieć. Wiedział jak dogadać się z żołnierzami, jak ich wesprzeć i podnieść na duchu. W jej przypadku jednak wszystko, co przychodziło mu do głowy, wydawało się nieodpowiednie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.15 15:08  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
- Pewnie masz rację – oderwała rękę od czoła i spojrzała przez okno. Wyglądała, jakby chciała coś dodać, ale tylko pokręciła wolno głową.

Uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Miło, że tak mówisz, ale to nieprawda. Popełniłam parę błędów i, niestety, nie tylko ja za nie zapłaciłam. – Uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił, pozostawiając Ayako z lekko nieobecnym wyrazem twarzy. – Będę musiała spotkać się z rannymi i rodzinami zmarłych. Jeśli mam być szczera, trochę się tego boję. Odpowiedzialność za innych to straszna rzecz – ponownie pokręciła głową. – Straszna. Chociaż pewnie nie muszę ci tego mówić. – Cały S.SPEC słyszał historię o ostatniej misji Watahy. Wielu było zdziwionych, że po tak słynnej klęsce Redfern nie tylko zachował stanowisko, ale wręcz dostał awans… Ale oni nie mieli dostępu do wszystkich faktów.

Ayako złożyła ręce na kolanach, patrząc prosto na Blaidda. Jej ton stał się o wiele bardziej rzeczowy, niż chwilę wcześniej.
- Przynajmniej udało nam się dowiedzieć pewnych rzeczy o strukturze Łowców. To była pierwsza akcja na terenach miasta, w której uczestniczyłeś, prawda? - nie wyglądała, jakby zamierzała się tłumaczyć z informacji, jakie posiadała na temat działań Jiro. - Możliwe, że będziesz musiał się przekwalifikować. Stłumienie ataków terrorystycznych jest ważniejsze, niż poszerzenie terenów miasta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.15 14:52  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
Pokręcił lekko głową. - Nie możesz brać na siebie wszystkiego. - odparł. Nie mówił o tym, bo wiedział, że nie przyjmie tego do wiadomości, ale sam nie uważał, żeby jej winą było nawet to, że dała się porwać. To była jedna z tych rzeczy, która może przydarzyć się każdemu ważniejszemu od szeregowca. Co najwyżej jej wina leżała w doprowadzeniu do sytuacji, w której nic nie dało się już zrobić. Ale też nie do końca - w końcu nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
- Powinienem ci towarzyszyć, jako osoba prowadząca akcję. - powiedział, bardziej oznajmującym niż pytającym tonem. Przez jakiś czas będzie wyłączony ze swojego normalnego trybu pracy, poza tym powinien spojrzeć w oczy rodzinom ludzi, których tego dnia prowadził. Ten widok powinien pomóc mu popełnić w przyszłości mniej błędów. Bo jasne było, że je popełni - doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że to nieuniknione. Można jedynie starać się popełniać ich jak najmniej.
Na dalszą część jej słów nie zareagował, nie licząc odwrócenia wzroku i lekkiego zmarszczenia brwi. Wiedział, co miała na myśli. Jemu jednak wciąż było ciężko o tym rozmawiać.
Z ponurych rozmyślań wyrwała go zmiana w tonie głosu Ayako. Pochylił lekko głowę i spojrzał na nią z uwagą. Kiwnął twierdząco głową w odpowiedzi na jej pytanie. Nie wnikał skąd o tym wie. Tak po prawdzie, to niezbyt go zdziwiło, że zapoznała się z historią jego służby. W końcu była prawą ręką Dyktatora, bycie na bieżąco ze wszystkim, co dzieje się w S.SPEC, było w jej kompetencjach.
- Spodziewałem się, że to usłyszę. Chociaż może niekoniecznie od ciebie. - uśmiechnął się krzywo. Po chwili westchnął, przeczesując włosy palcami i spoglądając za okno. - Zgadzam się, że trzeba ostro wziąć się za Łowców i nie można czekać ani chwili dłużej. Zamierzam wziąć się za to jak tylko wrócę do formy. - powiedział. W trakcie tych słów otaczająca go, niewidzialna aura zmieniła się. Perspektywa zadań do wykonania sprawiała, że zdawał się wracać do życia.
- Z mniej ważnych spraw... - odezwał się po dłuższej chwili, wyraźnie nagle sobie o czymś przypominając. - Doszły do mnie wieści o planowanym balu. Wiesz może o tym coś więcej...?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.15 13:53  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
- Wszystkiego nie – przytaknęła rozbawiona. Sama idea, że mogłaby próbować przejąć na siebie cudze niepowodzenia, wydała jej się uroczo naiwna. – Ale nie wzięłam pod uwagę możliwych opóźnień w komunikacji, nie poczekałam na przybycie kontr-prowokatorów, miałam zbyt słabą ochronę… Drobne rzeczy, które razem składają się na katastrofę. – Wzruszyła ramionami. – Muszę przyznać, że przeceniłam Łowców. Myślałam, że będą wystarczająco rozsądni, by nie ryzykować publicznego zamachu. Wcześniejsza porażka powinna ich czegoś nauczyć.

- Wybacz. Nie chciałam ryzykować, że ktoś zdąży cię wyprzedzić – przeczesała palcami grzywkę, znowu tracąc służbowy ton. – Cieszę się, że sam zacząłeś o tym myśleć. Jak tylko informacja stanie się powszechna, połowa S.SPECu rzuci się do rywalizacji – wyglądała na zmęczoną, jakby widziała podobną sytuację parę razy więcej, niż by chciała. - W najbliższym czasie możesz znaleźć się w centrum uwagi - ostrzegła, ale nie mogła ukryć lekkiego uśmiechu. Jiro wydawał się bardziej zmotywowany do zmiany, niż spodziewała się, że będzie. Poczuła ulgę i raz pierwszy od paru miesięcy prawdziwie optymistycznie pomyślała o przyszłości swojej i miasta. Może uda się przywrócić armię do stanu sprzed trzydziestu lat? Sprzed niepotrzebnego rozrostu biurokracji, zawsze ukrywającego nieczyste machinacje. Sprzed fali dowódców, których jedyną zasługą było dobre urodzenie. Sprzed tej niedorzecznej sytuacji, w której żołnierze nie są pociągani do odpowiedzialności za niepotrzebną agresję wobec obywateli.

Zganiła się za nadmierną reakcję. Zmiany jeszcze nie było, nawet porządni ludzie mogą okazać się przytłoczeni stanowiskiem, a Viper był równie prawdopodobnym kandydatem. Viper... Co za szkoda, że nie był w większym stopniu podobny do swojego ojca.
- Bal? Tak, zgadza się. Dyktator Asellus zaprosił do miasta przedstawicieli ruchu religijnego z terenów pustynnych. – Odruchem typowym dla przedstawicieli dawniejszej władzy, czuła potrzebę doprecyzowania, o którym z przywódców mówi; podejrzewała, że jeszcze przez dłuższy czas nie pozbędzie się tej maniery. – Ich religia od jakiegoś czasu rozprzestrzenia się wśród obywateli. Przewodzi im dość młoda dziewczyna, wielbiona jako prorokini. Urodzona w mieście – potarła dłońmi skronie, próbując zebrać myśli. – Jest dezerterką, ale, niestety, nie pamiętam ani szczegółów tej sprawy, ani jej imienia.
- Bal ma być uczczeniem sojuszu. Ludzcy wyznawcy dostają schronienie, a my w zamian dostajemy religię i atrakcję sezonową. Wyrównana wymiana - dodała całkowicie bezbarwnym głosem, pozbawionym nawet śladu ironii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.15 18:30  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
Przytaknął lekko, nie było tutaj nic do dodania. - Ty przeceniłaś, ale reszta wojska dotąd wydawała się mieć odwrotne podejście. Aż dziw, biorąc pod uwagę jak bardzo Łowcy zdołali zaszkodzić już miastu... - powiedział. Jeszcze pół roku temu, nawet będąc oficerem, mało o nich wiedział. Fakt, że specjalizował się bardziej w działaniach w Desperacji, ale i tak jest to nie do pomyślenia. Czuł jednak, że po ostatnich wydarzeniach w końcu się to zmieni. Nie może być inaczej, nie po tym w jakim stopniu zaleźli mu (i nie tylko jemu) za skórę.
Uniósł lekko brwi, słysząc jej kolejne słowa. - Chyba nie rozumiem. Jak to 'wyprzedzić'? - mimo, że jego stanowisko wymagało niekiedy maczania się w polityce, odrzucało go na samą myśl, że może być wplątany w jakąkolwiek walkę o stołki. Nieco zachmurzony, ponownie skierował oczy w stronę widoku za oknem. Oparł się jedną ręką o parapet i pochylił nieznacznie. Nie powiedział tego na głos, ale nie zależało mu, wręcz nie chciał, szczególnego rozgłosu. Zależało mu jedynie, aby w spokoju i rzetelnie wypełniać swojego obowiązki jako wojskowego.
Dlatego z zadowoleniem przyjął zmianę tematu. Nie musiał nawet o nic pytać, bo Ayako od razu przeszła do wyjaśniania sytuacji. Westchnął ledwo zauważalnie. Zapowiadała się ważna impreza, w której zapewne będzie musiał uczestniczyć. Nie uśmiechało mu się to, ale jak mus to mus...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.15 0:19  •  Skrzydło szpitalne - Page 2 Empty Re: Skrzydło szpitalne
Spojrzała na Blaidda zdziwiona.
- Myślałam, że wiesz. Ash Ezra został zdegradowany. Jeśli mam być szczera, jestem zdziwiona, że dopiero teraz. Od początku był koszmarnie nieudolny - przerwała na chwilę.
- Jesteś jednym z kandydatów na jego następcę. Ty i generał Viper. Generał Salvador ma mniejsze doświadczenie i nie tak silne lobby rodzinne, więc prawdopodobnie można go odrzucić.
Spojrzała na Jiro, ale odwrócił wzrok. Nie podobała mu się ta wizja. Nie powinna być zdziwiona, nigdy nie należał do ludzi zabiegających o awans. Rzecz niesamowicie rzadka, zwłaszcza na tak wysokim stanowisku.
- Przykro mi - powiedziała cicho, patrząc na złożone na stole dłonie.
- Wiem, że nie chcesz brać w tym wszystkim udziału i wcale ci się nie dziwię - westchnęła i pokręciła głową. - Polityka bywa naprawdę brutalna i brudna, ale tak naprawdę sprowadza się do odpowiedzialności. Jak wszystko - przerwała na chwilę, szukając słów.
- Uważam, że byłbyś najlepszą osobą na to stanowisko - powiedziała wprost, nadal wpatrując się w mężczyznę, licząc, że złapie jego wzrok. Czuła wyrzuty sumienia, ale nie zamierzała zaakceptować jego uników. Zbyt wiele od tego zależało.

Nie odpowiedział, wiec Ayako również zamilkła. Bal... Będzie musiała złożyć wizytę prorokini, dowiedzieć się jak najwięcej o niej i ich religii, być może pomóc jej się przygotować. Atrakcja atrakcją, ale dopuszczenie, by skompromitowała się na wstępie, mogło tylko zaszkodzić. Zastanawiała się, jaką może być osobą; przejrzała nagrania i wyniki badań, ale nic nie mogło równać się ze spotkaniem twarzą w twarz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach