Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 18.03.17 23:13  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
Kiedy Cedna zaczęła iść w jego stronę spojrzał na nią podejrzliwie. Tego co ta niepoważna kobieta zamierzała zrobić nawet się nie spodziewał.
W momencie, gdy Smolista chwyciła twarz, poczuł mentalny ból każdego mięśnia, a gdy jej wargi dotknęły jego ust ten zniknął momentalnie, zastąpiony gorzkim smakiem dymu papierosowego, przekazanego w sposób studencki. Jak Cedna go puściła momentalnie zaniósł się kaszlem, w końcu na siłę wepchnęła mu dym do płuc.
Pochylając się spojrzał na nią dość cierpko.
- Jeżeli tak ma wyglądać twoja zapłata, to zdecydowanie wolałbym pieniądze.
Uniósł się ponownie do pionu pozwalając sobie rzucić jeszcze do tej nieprzewidywalnej kobiety.
- Jeśli dożyjemy...

Wstał z brzegu sadzawki i z paczką fajek w ręku ruszył do pozostawionych przez siebie rzeczy.
Otrzepał je z kurzu, a następnie założył na swoje jeszcze wilgotne ciało. Gdy już zebrał wszystko co jego, zaczął kierować się w stronę wyjścia.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.19 1:36  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
Schodząc z murów wysyłała wiadomości. Twarz miała kamienną mimo śmieszkowego tonu, w którym próbowała utrzymywać każde zdanie. Czuła się coraz gorzej i naprawdę nie było jej do śmiechu w tych nagłych, uroczych okolicznościach. Z każdą chwilą coraz mniej wierzyła w to, że dolegliwości są po prostu przemęczeniem, przeziębieniem lub reakcją organizmu na zmianę pogody. I tak pizgało, więc stawy nie mogły boleć ostrzegając przed pizganiem. Gorzej nie będzie, a na poprawę pogody wszystko zaczynało jej przechodzić. Oglądała co chwila ręce, przyglądała się rękawom zużytej wojskowej kurtki, jakby chcąc się upewnić, że nic jej podstępnie nie pogryzło i nie zaraziło, kiedy próbowała podładować baterię i napić się czegoś mocniejszego w barze. Ka cholera się do niej przypałętała?
Zgodnie z zaleceniem Wiecznego zawędrowała do medyka. Dała się obejrzeć z góry na dół, z dołu do góry, pod każdym z możliwych kątów, z zewnątrz i wewnątrz. Zaczynały ją piec oczy, a światło gryzło nieznośnie, zmuszając do przymykania powiek, uciekania wzrokiem i chronienia nadwrażliwego zmysłu. Sądząc po tym, że dostawała również dreszczy - pojawiła się gorączka. Z początku diagnozą była grypa, jakaś wredna odmiana. Postawiona całkiem sensownie, skoro ostatnio biegała wszędzie po pustkowiach niezależnie od wiatru i temperatury, mając na sobie co najwyżej starą, kiedyś niebieską kurtkę. Ktoś też równie dobrze mógł na nią nakaszleć, bo sam był zarażony tą francą, spotykała kaszlących bardzo często na swojej wyboistej drodze. Potem jednak Gaku zmienił zdanie dostrzegając pojawiające się krosty. Nie był zbyt pomocny, chciał co najwyżej wcisnąć jej coś na uśmierzenie bólu i zbicie gorączki, ale po krótkiej walce słownej wyperswadowała mu zużywanie zasobów na takie pierdoły. Była zdania, że stawy oraz plecy pobolą i przestaną, a gorączka sama jakoś spadnie. Wystarczy, że się prześpi, zrobi jakieś chłodne okłady czy coś. Uciekła medykowi jak najszybciej, zanim znowu chciałby jej coś wcisnąć.
Zgarnęła ze swojego niezbyt wielkiego pokoiku schowaną butelkę, dwie szklanki zrobione całkiem sprytnie ze starych słoików oraz koc. Nie była pewna gdzie się podziać, bo nawet nie wiedziała czy zaraża i w jaki sposób. Jak grypa, to pewnie drogą kropelkową. Ale to jednocześnie nie była grypa, więc może nie zarażała w ogóle. Po długich minutach plątania się po korytarzach wreszcie postanowiła wleźć tam, gdzie rzadko kto właził - do łaźni. Nie zamierzała się jednak kąpać. Usiadła po prostu gdzieś w kącie, odstawiając szkło na posadzkę. Owinęła się szczelnie kocem, dygocząc z zimna. Mimo wszystko, tu chyba było najcieplej, a Yury i tak jakoś ją tam znajdzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.19 15:40  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
Po przetransportowaniu zwierzyny na Smoczą Gorę, miał ochotę położyć się w na wysłużonym przez lata służby materacu i uciąć sobie kilku godzinną drzemką, ale nie miał jeszcze sklerozy. Wiedział do, czego się zobowiązał i mimo swojego sposobu bycia miał świadomość, że ta sprawa była z kategorii tych niecierpiących zwłoki, stąd też wcześniej umówione spotkanie ze Skuld nie wyleciało mu z głowy. Napisał do niej krótką wiadomość (z rozczarowaniem stwierdził, że Ego nie wysłał mu zwrotnej z numerem Kito) i w przerwie na oczekiwanie odpowiedzi, wybrał się na spacer w poszukiwaniu choć jednej znajomej gęby, choć o tej porze trudno było kogoś znaleźć.
  Miejscówka najemników nie była zaludnionym miejscem. Większość jej mieszkańców przebywała w terenie na zleceniach, niemniej dopisało mu szczęście. U drzwi z jednego z pomieszczeń rozpoznał znajomy kształt w formie sylwetki. Jeden z członków świty Shane'a. Był odwrócony do Wiecznego tyłem, toteż chcąc zwróci na siebie jego uwagę, poklepał go po ramieniu.
  — Przestraszyłem cię?
  Na ustach ukazał się ironiczny uśmiech. Bezbarwne spojrzenie Cedrica złapało kontakt wzrokowy z przełożonym. Biomech dojrzał w jego oczach coś na wzór drwiny, ale zignorował ten przebłysk.
  — Nie. Słyszałem jak idziesz. Strasznie głośno oddychasz. — Obdarzył Wiecznego uśmiechem o podobnej treści co jego własny.
  — Cudownie. Jest sprawa. Obstaw wejście na Smoczą. I gdyby u jej wrót pojawił się ktoś z wieściami o jeźdźcach, zawołaj po mnie. Będę… — Wyjął z kieszeni starego klocka. Już wcześniej czuł wibracje, ale dopiero teraz się nimi zainteresował. — …w łaźni.
  — Rozkaz, szefie — powiedział bez cienia entuzjazmu, choć z wyraźnym naciskiem na ostatnie słowo (awans Yury’ego był tak nieoczekiwany, że wielu ze smoczych weteranów nadal się z nim nie pogodziło, choć od tej chwili minęło ponad dwa lata) i zniknął w celu jego dopełnienia.
  Yury schował komórkę, ale na jej miejscu pojawił się papieros. Przyjrzał mu się jak czemuś, co kosztowało fortunne. Strasznie głośno oddychał, czyż tak?
  Skierował swój krok ku miejscu spotkania z byłą wojskową. Rzadko tam bywał, więc zanim tam trafił, zgubił się kilkukrotnie, ale koniec końców odniósł prawie pełen sukces. Dostrzegł skuloną kobietę stojącą przy brzegu źródła. Najwyraźniej nie miała zamiaru skorzystać z jego usług. Szkoda.
  — Czym się kierowałaś się przy wyborze tego miejsca? — W jego oczach malowało się rozbawienie. Przystanął obok owiniętej kocem Skuld, ale nie patrzył na nią. Przypatrywał się nieruchomemu zbiornikowi. O tej porze roku jego zawartość musiała być lodowata. — To sugestia, bym zadbał o higienę czy może pretekst, aby mnie tu zwabić i utopić?
  Powiódł wzrokiem po ścianie jaskini, ale żaden element krajobrazu nie przykuł jego uwagi, w efekcie czego zatrzymał go na kobiecej sylwetce.
  Żartował.
  Na pierwszy rzut oka było widać, że Hayashi ze swoją surową urodą nie należała do subtelnych przedstawicielek płci pięknej. To, że śmierdzi wygarnęłaby mu od razu, gdyby coś poczuła. I pewnie poczuła. Jego ubrania przesiąkły krwi zabitej przezeń zwierzyny.  
  — Wiesz co za świństwo cię rozkłada?
  Wsunął papierosa do ust, którego wcześniej obracał w palcach. Znał ją szmat czasu i nie życzył jej śmierci. Nie po to ściągnął ją w to miejsce, by patrzyć jak umiera. Ponadto była jedną z nielicznych osób, które podzielały jego stosunek do S.SPEC. Nikt o zdrowych zmysłach nie pozbyłby się silnego sojusznika,
  Przyłożył płomień zapalniczki do końcówki papierosa, po czym się nim zaciągnął. Wypuszczając dym, wbił niego spojrzenie. Nie było tutaj wiatru, który mógłby go porwać. Przez kilka chwil stał nieruchomo w powietrzu z trudnym do określenia kształtem.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 13:27  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
Zwinęłaby się w kłębek i glebnęła gdzieś czekając aż jej przejdzie albo w spokoju umrze. Niestety, najpierw musiała zdać raport z nie tak dziwnego zjawiska zaistnienia burdelu w barze i nieco bardziej dziwnej obecności trzepiących się wszędzie motyli. Nie zrezygnowała z tego, ale i tak poszła gdzieś, gdzie nie będzie ludzi. W końcu na co komu włażenie do źródeł, kiedy woda rurami została poprowadzona w inne rejony. Czekała dzielnie na Kido, rozważając słowa medyka, do którego z tak niewielką chęcią się udała. Lekarze zwykle byli zbyt delikatni, jakby się bali, że dobiją pacjenta. Umrze to umrze, jak każdy kiedyś. Tylko silni mieli szansę na przetrwanie.
Nie odwróciła wzroku w jego stronę, gdy pojawił się obok. Patrzyła cały czas na kamienną ścianę, zahaczając również o powierzchnię błękitnego zbiornika. Ciekawe, że na brudnej, szarej i paskudnej Desperacji czasem dało się natknąć na takie urocze zakątki. Gdyby nie choroba, może właśnie wsunęłaby stopy albo nawet i całą siebie do źródła. Nie zamierzała jednak ryzykować zarażenia każdego, kto miałby styczność z wodą. Może nie roznosiła tej francy, a może wręcz przeciwnie.
No. Śmierdzisz jak stado kóz – rzuciła ironicznie w odpowiedzi. – A jak cię utopię to będę mieć szansę wepchnąć się na twój stołek, ho ho ho ho – dodała zaraz, kończąc wypowiedź diabolicznym śmiechem czarnego charakteru. Zaraz jednak spoważniała, wyraźnie mając coraz mniej sił i chęci na głupoty. – Tu jest chociaż ciepło i dużo bardziej wilgotno.
Poprawiła koc, wyprostowała się. Oczy ją piekły, ale gdyby powietrze było suche, czułaby się jeszcze gorzej. Nie przeszkadzały jej „zapachy” codzienności, zdążyła przywyknąć do tego, że całe pustkowie capi gorzej niż zapchany ludźmi autobus w upalny dzień z odkręconym ogrzewaniem. I gorzej niż jak pojawiający się w takim tłumie menel. Jakby była delikatną dziewczynką wyczuloną na punkcie czystości, to drapałaby własnymi rękami mury M-3, żeby tylko tam jakoś wrócić. A na pewno nie dołączyłaby do wojska, dzięki czemu nigdy nie znalazłaby się w tym śmierdzącym padole.
Medyk stwierdził, że to grypa, ale zaczęły mi wyłazić jakieś krostki jak przy ospie i trochę się pogubił – podrapała się po boku nosa, a następnie zgarnęła butelkę i jedną ze słoikoszklanek. Nalała rdzawego płynu i podała naczynie mężczyźnie, kiedy ten miał już wolną rękę. Powtórzyła czynność z drugą szklanką. Skoro koc nie pomagał na zimno, to może alkohol zadziała? Upiła mały łyk. Smakowało znacznie lepiej niż większość tego, co dało się dostać na Desperacji, ale sama nie była pewna czym to w ogóle było. Ważne, że nie wykręcało twarzy na drugą stronę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 17:09  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
Smarkula, przyszło mu do głowy, gdy bez skrupułów odniosła się do towarzyszącego mu smrodu, ale nie czuł urazy. Sam ją do tego sprowokował, a jednym z warunków ich znajomości była właśnie bezwzględna szczerość. Poza tym Skuld nawet za czasów ich wojaczki była pyskata i nie raz dostawała za to po mordzie, a Yury nigdy nie wymagał od niej szacunku. Wiedział, że na takowy jednak trzeba sobie zasłużyć, a on... no cóż. Nigdy nie miał ku temu odpowiednich predyspozycji, robiąc co mu się żywnie podobało. Ostatecznie nawet w miarę uporządkowany Warner przygarnął od niego kilka nawyków.
  — Ha, przejrzałem cię na wylot, ale wiesz przecież, że przy doborze odpowiedniej argumentacji — popatrzył na nią wyjmowanie, unosząc sugestywnie brwi ku górze; gdyby miała dekolt na wierzchu z pewnością sprawdziłby jego zawartość, ale przy jej obecnej kondycji mógł co najwyżej go sobie wyobrazić  — nie musisz używać wobec mnie przemocy, by tego dokonać. — Parsknął z rozbawieniem, bo tak czy owak nigdy nie miał na nią ochoty.
  Znowu wsunął papierosa do ust i zaciągnął się niemal z nabożną czcią. Przez okres dwóch tygodni nikotyna pokazywała mu środkowy palec, a raczej organizm nie mógł sobie poradzić z jej adoptacją. Dopiero niedawno udało mu się pójść z nałogiem na kompromis i musiał się z nim na cieszyć tak długo, jak to możliwie, póki wirus nie zrobił swoje.
  Poczuł wibracje w kieszeni. Wyjął z niej małe urządzenie, które prezentowało się jak antyk. Nieśmiertelny telefon komórkowy z dawnych lat. Jedna z dwóch materialnych pamiątek po przednim życiu. Zerknął na wyświetlacz. Ego. A któż inny. Odczytał wiadomość, mimowolnie krzywiąc usta w uśmiechu.
  — Kojarzysz Natsumi Kito? — zapytał po chwili, odpisując krótko dzieciakowi i zapisując jej numer na ubogiej liście kontaktów pod wdzięcznym nickiem Kurdupel. Ten wyraz najlepiej opisywał czarnowłosą kobietą, z którą nie widział się już szmat czasu, ale zaledwie kilka godzin wcześniej uznał, że najwyższy czas odświeżyć tą starą znajomość. Musiał dowiedzieć się, jak najwięcej o Apokalipsie. Ponadto w tym momencie tylko laboratoria wyposażone w nowoczesny sprzęt mogły wyprodukować lekarstwo na przypadłość Hayashi. — Nie musisz. W każdym razie, jak dobrze pójdzie, wyjdziesz z tego bez szwanku, ale musisz mi zorganizować próbki swojej krwi.
  Przykucnął obok Skuld. Nie bał się, że się zarazi. Gorzej być  nie mogło. Gorączka nadal się utrzymywała. Ciekawie, jak jego rozmówczyni zareagowałaby na wiadomość, że nie rozmawia już z człowiekiem wyposażonym w kilka mechanicznych elementów, a trupem, który powrócił do życia, dzięki przypadłości, którą gardzili, będąc wojskowymi?
  Ujął w ludzką dłoń szklankę i przyjrzał się jej mętnej zawartości.
  — Na zdrowie. Twoje — podkreślił, po czym wysiorbał duszkiem całą zawartość wyszczerbionego naczynia. Nie poczuł nawet przyjemnego ciepła na gardle. Wszystko paliło go od środka i dopiero  niedawno zauważył, że z źródła unosi się para, więc jego wcześniejszy wynik obserwacji był błędny. — Opowiadaj, jak do tego w ogóle doszło — podsunął po chwili, opierając plecy o chropowatą powierzchnie ściany. Bez pytania napełnił obie szklanki. Czuł suchość w gardle.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.19 23:53  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
On śmierdział, ona pewnie też. Tak naprawdę nie walił stadem kóz, nie potrafiła określić czym dokładnie poza resztkami krwi. Była marnym człowiekiem, więc jej powonienie mocno się ograniczało, w dodatku miała skrzywioną przegrodę nosową co momentami utrudniało zaczerpywanie głębszych wdechów. Nigdy nie zachowywała się tak jak przystało na kobietę, a wręcz zmieniła się w coś zupełnie niepodobnego żeńskiej płci. Choć gdyby gender padło wszystkim na mózgi, dalej uznałaby się za kobietę. Nie była idiotką, biologii nie dało się oszukać. To, że upodabniała się do mężczyzny było tylko i wyłącznie zasługą wychowania bez matki w wojskowym środowisku. Niby powinna okazać szacunek wobec starszego, ale... nie pamiętała nawet stopnia Kido. Nie przykładała wagi do czegoś, co aktualnie nie miało już znaczenia i prawdę mówiąc nie obchodziło jej czy miała więcej gwiazdek na ramieniu i orderów na piersi niż Yury. Teraz była niżej w hierarchii, a jednak szacunku w jej zachowaniu wiele się uświadczyć nie dało. Wystarczył jednak jeden znak, a nawet by zasalutowała mimo tego jak beznadziejnie się czuła.
Uśmiechnęła się, unosząc kącik ust w górę. Przecież powinien dobrze wiedzieć, że nie pchała się nigdzie na stołki, a już na pewno nie na jego. Jeszcze oddziałem miastowych żołdaków to mogła zarządzać, ale całą zgrają skaczących sobie do gardeł ludzi i nieludzi? Na terenie, którego nie znała? Nie ma mowy, choćby jej mieli dopłacać. Wystarczy już jak raz jej wyrżnęli oddział. Trupów nie namówi do rozwalenia Miastu murów i rozstrzelania kilku urzędasów z północy. No sama tego nie zrobi, choćby bardzo chciała.
Zerknęła na niego ponownie, kiedy zadał pytanie. Musiała chwilę pomyśleć, niezbyt kręciła się wokół kobiet za swoich czasów w M-3, ale coś w kościele dzwoniło. Kiwnęła lekko głową w odpowiedzi. Kojarzyła, jakaś miła pani na dość wysokim stanowisku. Całkiem niezła babka, szło z nią załatwić sporo spraw, miała łeb na karku. Nie wiedziała tylko czemu spytał, bo raczej nie wylądowała na Desperacji. Chyba.
Coś się da załatwić. Tylko mnie nie klonujcie, wystarczy spierdolenia na metr kwadratowy – oznajmiła spokojnie. Nie chciała mieć klona, replikanta czy jakąkolwiek podróbę siebie. Zarabiała na swoją reputację, więc nie da jej zniszczyć jakiemuś probówczakowi.
Uniosła pseudo szklankę jak do toastu, a następnie wypiła. Trzeba się było przygotować do opisania z pozoru typowego dnia w Apogeum.
Weszłam do Przyszłości, zagadał mnie jakiś dziwny dzieciak. W sumie mówił prosto do głowy, nie ruszał wargami, więc zignorowałam resztę sali. Kiedy tak mówił, że szuka kogoś lub też czegoś, do środka przylazł jakiś nowy koleś, chyba jeden ze stałych bywalców. Jakoś w tle zaczęła się chyba bójka, a mi przed twarzą zaczął latać jakiś dziwny motyl, obsypał mnie pyłkiem i spierdzielił. Dość szybko wybuchła jakaś dzika panika, więc się ulotniłam czym prędzej. Nie chciałam dostać od jakiegoś wymordowanego czy innej obrzydliwej kreatury – skróciła. Była trochę chaotyczna, ale nie mogła zebrać myśli. Głowa ją bolała, oczy piekły, a i stawy dawały mocno o sobie znać. Pewnie jeśli mężczyzna zacząłby zadawać bardziej szczegółowe pytania to jakoś by odszukała w pamięci konkretne wydarzenia. Większość pobytu w barze skupiała się na tym dzieciaku i teraz dopiero to wychodziło. – Wszyscy w sumie najbardziej uciekali od tego kolesia, który wszedł zanim zaczął się burdel. Był... obrzydliwy. Z wyglądu. I to wyjątkowo jak na standardy Desperacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.19 16:12  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
Zwykle nie wspominał zmierzłych czasów, więc nie pamiętał swojego wojskowego. Nie miał wątpliwości, że był od niej wyżej hierarchii ale jakie to miało znaczenie? Było, minęło. Żadne z nich nie miało zamiaru wracać do przeszłości, kiedy to nadstawili karku za nic. Za sprawiedliwość, która nie istniała, o czym przekonał się dwa lata przed upozorowaniem własnej śmierci. Niemniej zaskoczenie na twarzy Skuld było warte zachodu.
  — Wyluzuj, mała. Nie stać mnie na prywatnego androida. Nawet nie wiesz, jak drogie w utrzymaniu jest ustrojstwo, które mam na sobie.
  Obrócił szklankę w dłoni, pozostawiając na niej jeszcze więcej śladów po swoich pożółkłych od tytoniu opuszkach.
  Nie przerywał jej, gdy mówiła. Wcielił się w rolę wyjątkowo dobrego słuchacza, choć zwykle brakowało mu do tego cierpliwości, teraz jednak miał poczucie, że nie może zignorować tego tematu. Sam stanął oko w oko z czymś, z czym nie radzili sobie Wymordowani. Czyżby te dwie sprawy były ze sobą powiązane? Nie miał pewności, ale wewnętrzny głos w głowie podpowiadał mu, że istniała taka opcja, wszak byłoby to zbyt duży zbieg okoliczności, on nie wierzył w zbiegi okoliczności. Pojawił się ktoś, kto chciał wyłudzić od przywódców artefakty. Jedynie, czego nie mógł się tutaj doszukać, to celu. Po co komuś przedmioty o magicznej właściwościach? Aby wrosnąć w siłę? Zademonstrować całej Desperacji swoją władzy i potęgę? Nie. Odrzucił tą opcję, gdyż mężczyzną, którego spotkali na swojej drodze podczas polowania wykazywał się nie pojętą siłą, której nadal nie potrafili objąć ani słowami, ani rozumem. Była poza jego zasięgiem.
  Wypił jednym, potężnym haustem całą zawartość szklanki, gdy opowieść Sklud dobiegła końca. Nie potrzebował więcej szczegółów. Kobieta dostarczyła ich mu aż nadto.
  — Słyszałaś pogłoski o tym, że Przyszłość nie jest w stanie wykarmiać wszystkich gości? Obiło mi się o uszy, że zwierzęta padają jak muchy. Myślisz, że to ma ze sobą jakiś związek?
  Przyjrzał się kobiecie. Skąd mogła to wiedzieć? To była tylko wyssana z palca hipoteza, którą wysunął po zasłyszanej od niej, kto ją zaraził. Motyl, co? Myślenie nigdy nie było jego mocną stroną.
  Wyjął paczkę papierosów.
  — Zapalisz? — Ujął w palce jeden egzemplarz nałogu i wsunął go sobie do ust, wystawiając paczkę ku kobiecie.

edit z 02.04.2019 r.
  — Na mnie już pora. Trzymaj się mała. Dam znać, jak się czegoś dowiem. Gdybyś czegoś potrzebowała, wiesz, gdzie mnie szukać. — Schował paczkę do kieszeni i ruszył ku wyjściu. Pierwsze kąpiel, kilka godzin snu i dalsze przyjemności.

    _zt

  || Póki co ewakuuję się z tematu, bo mam kilka naglących spraw do załatwienia, ale daj znać, jak będziesz mieć więcej czasu i chęć na kontynuacje.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.19 1:20  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
 Jeśli którąś z jej umiejętności można było zakwalifikować do kategorii mistrzostwa, z pewnością byłoby to zgrabne unikanie zbędnej pracy. Zbędnej, bo to przecież nie tak, że nie robiła nic; zwyczajnie nie lubiła, kiedy obarczano ją kompletnie nieistotnymi sprawami, takimi dla których wręcz nie warto podnosić się z miejsca. W dodatku niektórzy mieli irytujący zwyczaj podawania zleceń pojedynczo, przez co ile razy miała wreszcie nadzieję na fajrant, prosto w twarz rzucano jej kolejną fuchę. Tak jakby nie dało się od razu! Załatwiłaby sobie wtedy wszystko za jednym zamachem. Jak widać jednak niektórym Matka Natura poskąpiła podstawowego pomyślunku, czyniąc tychże osobników niezbywalnym powodem frustracji.
 Chcąc nie denerwować się zbyt często – w końcu złość piękności szkodzi, a ona biedna już nie miała czym szastać – wypracowała sobie całkiem niezłą technikę unikania każdego, kto mógłby czegoś od niej chcieć. Żadna głęboka filozofia; wystarczyło poobserwować zwyczaje mieszkańców Smoczej Góry i z grubsza ustalić, które miejsca w jakich porach cieszą się najmniejszym oblężeniem. Do łaźni na przykład najczęściej zaglądano rano i wieczorem, w najbardziej standardowych porach kąpieli. Nikt normalny by się tam jednak nie zapuszczał tuż przed południem, kiedy słońce znajdowało się już wysoko na niebie i wręcz zachęcało do wychynięcia z jaskiń.
 Mei rzecz jasna nie planowała na razie oddawać się ablucjom; do wodnej jaskini zeszła w poszukiwaniu spokoju. Nie miałaby nawet nic przeciwko towarzystwu, byle tylko owo towarzystwo nie wymagało od niej niczego związanego z wysiłkiem. Tak to mogłaby porozmawiać, a raczej posłuchać czyichś opowieści, bo gadatliwa raczej nie bywała. Na razie jednak była całkiem sama, bez żadnego skrępowania rozłożona na plecach tuż przy powierzchni wody. Jedną rękę mogła swobodnie zanurzyć w najpłytszej części zbiornika. Na ślepo wymacywała małe, okrągłe kamyki, które raz po raz podrzucała. Te z cichym pluskiem lądowały nieco dalej w błękitnej toni, nie wnosząc absolutnie nic do istnienia świata. Zero produktywności.
 Dokładnie tak, jak to sobie zaplanowała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.19 2:51  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
  Cóż, Ceresa można było spokojnie zakwalifikować do grona tych nadgorliwych. Nie lubił siedzenia w spokoju i zawsze musiał znaleźć sobie jakieś zadanie. Nie interesowało go to, co to było. Jednego dnia sprzątał tylko po to, by móc za chwilę zrobić bałagan i zacząć sprzątać od początku. Nie lubił nic nie robić. Lenistwo nie wchodziło u niego w grę. Oczywiście odpoczywał. Nie miał problemu żeby uciąć sobie drzemkę albo poobserwować swoje rośliny. Nie lubił jednak, gdy obarczano go zadaniami, które w ogóle go nie interesowały. Osobiście bardzo lubił zagłębiać się w tajniki nauki. Czasem zdarzyło się, że ktoś przyniósł mu jakąś książkę lub też jej fragmenty, dzięki którym różowo włosy mógł się zainspirować do działania. Wtedy też siedział nad stronami i czytał, chcąc wyciągnąć z nich jak najwięcej informacji. Lubił się uczyć i dokształcać. Widział w tym swego rodzaju pasję i cel. W końcu nie miał nic innego, a to pomagało mu zachować resztki zdrowego rozsądku.
  Niekiedy jednak przesadzał i zapominał o całym świecie. Nie było to zbyt mądre z jego strony. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie powinien tak robić, bo może sobie zaszkodzić. Niemniej jednak co tu zrobić, jeśli nagle dostaje się nagłego przypływu weny i naukowego olśnienia?
  Siedział przy swoich notatkach, nie zauważając nawet, że w jego zamkniętym pokoju zaczyna robić się duszno, a to mu szkodziło. Sięgnął więc po swoją piersiówkę, by napić się zawartej w niej wody. Nic tam jednak nie zastał i ze smutkiem stwierdził, że musiał już z niej pić i zapomniał jej napełnić. W całym tym naukowym roztargnieniu zapomniał o najważniejszej rzeczy – o nawadnianiu się!
  Niechętnie więc opuścił swój pokój, zamykając go bardzo dokładnie. Nie miał co prawda klucza, więc każdy mógł tam wejść, ale sam fakt zamknięcia drzwi sprawiał, że czuł się lepiej. To że dawny świat już dawno się zakończył, a jego samego od czasu do czasu porastały kwiatki nie znaczył, że powinien wyzbywać się takich drobnych ludzkich czynności.
  Skierował się prosto do smoczych łaźni. Panowała tam idealna wilgoć, która powinna uchronić go przed uschnięciem. Z przykrością stwierdził, jak szybko przychodzi mu już używanie roślinnej nomenklatury, jeśli chodzi o określanie siebie samego.
  Nie zajęło mu długo, by znaleźć się na miejscu. Pomimo ciepła, jakie tam panowało, wilgoć była zbawienna. Chłonął ją całą skórą. Skierował się prosto do niewielkiego zbiornika wody, by zanurzyć w nim dłoń. Ciepła woda od razu poprawiła mu humor. Uśmiechnął się więc lekko, a następnie przetarł wilgotną dłonią po skórze drugiej ręki, swojej szyi i twarzy, a następnie wkropił kilka kropel do swojej piersiówki, którą następnie szybko zakręcił. Nie mógł zapomnieć o tym, by teraz zostawić ja odkręconą, gdy już wróci do pokoju. Teraz jednak postanowił posiedzieć w łaźni jeszcze przez chwilę, by nawodnić się nieco lepiej.
  Nie był tam jednak sam, szybko bowiem dostrzegł jasne, niemal białe włosy Mei. Zmrużył lekko swoje oczy.
  – Mei, nie masz jakichś zajęć? – zapytał. No tak, typowy nadgorliwiec zakłada, że inne osoby też ciężko pracują.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.19 20:41  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
Cisza i spokój były dokładnie tym, do czego dążyła, a co udało jej się właśnie osiągnąć. W błogim poczuciu sukcesu chwile mijały przyjemnie, a że nigdzie jej się nie spieszyło, nie musiała nawet sprawdzać czasu. Przecież gdyby coś się nagle stało, z pewnością znajdą ją tu i zawołają na ratunek. Na razie zaś lepiej, by nikt niepowołany nie zawracał jej głowy, bo prędzej czy później na bank wciśnięto by jej jakieś upierdliwe, dające się odłożyć na później zadanie. Niektórzy to naprawdę nie rozumieli idei bez pośpiechu, wciąż wszystkich poganiali i wydawało im się, że jak czegoś nie ma na już, to równie dobrze może nie być tego wcale.
 Monotonny ruch ręką i przyjemne ciepło wody sprzyjały pogrążeniu się w myśli, szybko więc odpłynęła w dal; to kręciła się gdzieś we wspomnieniach, to dla odmiany zbaczała w obszary kompletnej fantazji. Równocześnie błądziła wzrokiem po sklepieniu jaskini, nim wreszcie nie postanowiła przymknąć oczu. Zanurzenie w ciemność odcinało od "tu i teraz" jeszcze mocniej, pozwalając całkowicie oddać się ścieżkom wyobraźni. W ten sposób, choć pozostałe zmysły rozkręcały pracę do wyższych obrotów, reakcje na bodźce następowały wolniej.
 Nie było trudno usłyszeć nawet cichych kroków przybysza, nim jednak rozleniwiony organizm zdążył choćby drgnąć, wyraźny głos przerwał beztroskie nieróbstwo. Najpierw uchyliła się jedna powieka, zaraz za nią druga, w kilku mrugnięciach pomagając oczom na powrót przyzwyczaić się do światła.
 — Mam bardzo ważne zajęcie — mruknęła, po czym wyjęła dłoń z wody i przeciągnęła się leniwie. — Moim zajęciem jest unikanie zajęć i lojalnie uprzedzam, że jeszcze nie skończyłam — wyjaśniła, dla podkreślenia groźby celując w Ceresa palcem. Oby nie miał żadnej pilnej sprawy, bo ani odrobinę nie chciało jej się ruszać z miejsca. Płaski kamień nie był może najwygodniejszym legowiskiem, ale był płaski i mieściła się na nim w pozycji horyzontalnej. To wystarczało, by nie miała najmniejszej ochoty się stamtąd ruszać.
 — A ty? Wpadłeś popływać? — Uśmiechnęła się delikatnie. Choć jej dobry nastrój dałoby się bez trudu skruszyć, na razie nie miała powodu, by o cokolwiek się złościć. Jeśli tylko Salamander nie zamierzał wmuszać w nią pracy, jego towarzystwo było doprawdy miłym akcentem dzisiejszego dnia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.19 21:22  •  Podziemne Źródła - Łaźnia. - Page 2 Empty Re: Podziemne Źródła - Łaźnia.
  Przyjrzał się białowłosej, która najwyraźniej w świecie przyjemnie bawiła się wodą. On sam nie odczuwał wielkiej radości z moczenia się, bo jego skóra dość szybko zaczynała się marszczyć, za czym szalenie nie przepadał. Nie miał pojęcia skąd to zniesmaczenie się u niego wzięło, ale już tak było. Może po prostu zbytnio kojarzyło mu się to ze starością, której tak bardzo się bał? W sumie teraz mu jednak ona nie groziła, bo żyjąc już duży szmat czasu nie postarzał się ani o dzień, więc zakładał, że już na zawsze pozostanie w takim stanie lub też zamieni się ostatecznie w krzak, co obecnie wydawało mu się dość prawdopodobne.
  On sam uważał, że prawdziwą ciszę i spokój osiągnie tylko wtedy, gdy wykona wszystkie powierzone mu zadania. W końcu wtedy nie będzie musiał martwić się goniącymi go terminami i innymi tego typu rzeczami. To dopiero można było nazwać bezstresowym życiem. Nie miał więc pojęcia, co muszą czuć osoby, które goni jakiś termin. Nie miał pojęcia, czy w przypadku Mei właśnie tak było, ale w sumie nic nie stało na przeszkodzie, żeby miał tak nie uważać.
  Zmrużył swoje blade oczy, wpatrując się badawczo w kobietę. Ogólnie wszystko co robił sprawiało wrażenie, jakby chciał to zbadać i dokładnie przeanalizować, jakby pragnął, by nie umknął mu najmniejszy szczegół.
  – A czy za nieróbstwo nie jest się wyrzucanym z grupy, czy coś? Powinni się pozbywać nieprzydatnych jednostek – powiedział otwarcie, nie zdając sobie sprawy z tego, że mogło to nie być specjalnie miłe. Albo zdawał sobie z tego sprawę ale niespecjalnie się tym przejmował? Obie opcje były równie prawdopodobne, więc być może obie były prawdziwe. W jego przypadku to bardzo prawdopodobne.
  – Przyszedłem się nawodnić i po odrobinę wody – odpowiedział, zakręcając swoją piersiówkę. Jego artefakt nie potrzebował wiele wody do aktywacji. Teraz już jak tylko odkręci artefakt, to będzie mógł lać wodę tak długo, jak tylko nie zapomni jej na powrót zakręcić. Nie chciał tu przychodzić po raz drugi, bo nie przepadał za wychodzeniem z pokoju bez większej potrzeby. Chociaż z drugiej strony przyjemnie było rozprostować swoje kończyny.
  – I w ogóle przydałaby mi się twoja pomoc. Potrzebuję kilku narzędzi, mam nadzieję, że będziesz mogła mi je na trochę pożyczyć – zapytał, próbując się miło uśmiechnąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach