Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 07.06.17 23:09  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Uważał, że na Desperacji już nie aż tak ciężko było znaleźć rzeczy, które byłyby w stanie dobrej używalności. To już nie te czasy, gdzie dosłownie Desperacja spowijała się pustkami. Teraz to tylko poszczególne jej fragmenty czy miejsca takie były. Na przestrzeni tych wszystkich lat można śmiało powiedzieć, że wiele rzeczy się rozwinęło. Poniektórzy mają już nawet prąd w niektórych burdelach czy barach, co śmiało można uznać za sukces. Ale mimo wszystko nadal ciężko było zdobyć jakieś dobre i solidne rzeczy, więc komplet krzeseł, który pasowałby do wnętrza norki może sprawić niemały problem. Dobrze, że Evan nie miał takich problemów i w zasadzie było mu wszystko jedno. Równie dobrze mógł ułatwić Bastowi zadanie i przynieść parę krzeseł ze swojej rezydencji, w której od dawien dawna nikt nie był.
Rzadko kiedy widział radość wypływającą z Blooma, która pojawiała się na widok anioła. Zwykle stara się ją ukryć, co aż za dobrze wiedział. Mimo wszystko go znał i mniej więcej potrafił ocenić, kiedy potrafił być szczęśliwy, a kiedy zły. Przynajmniej tak mu się wydawało. Niemniej ostatnimi czasy coraz mniej spędzali ze sobą czasu, przez co sporo rzeczy mogło się pozmieniać. Ale
przynajmniej był pozytywnej myśli i zawsze jakoś ciepło robiło mu się na sercu, kiedy widział lub wyczuwał radość ze strony Basta. Było to coś innego pośród mord, które pragnął Twojej śmierci. Dlatego opiekuńczość chłopaka wywoływała minimalny uśmiech na ustach Ravena. I choć na dłuższą metę ta cała opiekuńczość mogła wydawać się irytująca, to dla niego potrafił zachować resztki cierpliwości i nic nie mówić.
Wywrócił lekko oczy, wchodząc do wnętrza nory i lekko zmierzwił włosy białowłosego.
Jak zwykle czepliwy.
- Oj tam od razu się nie śpieszy - mruknął trochę od niechcenia, w międzyczasie masując lekko obolałe i zmęczone oczy. Od dawna nie spał, co powoli dawało mu we znaki - Po prostu musiałem trochę dłużej zostać. Porozmawiać z moim szefem i takie tam - wytłumaczył się, pozwalając sobie usiąść na przygotowanym wcześniej krześle, nie bardzo interesując się tym, że Bast przygotował je dla siebie. Westchnął cicho - Oj już przestań paplać. Lepiej mi powiedz w jaki sposób mam zdobyć ten szpik - bo w końcu na sprawach medycznych się nie znał. Był specjalistą od bójek i takich tam. Szczególnie od "takich tam".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.17 20:21  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Spojrzał na niego spod uniesionych brwi. Nie dowierzał jego słowom. Dla Basta życie było ważne, więc gdy jemu co się działo, to nie przestawał się kręcić, dopóki nie znalazł czegoś, co mu pomagało. Evan był jednak inny i wymordowany doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Zdążył się już nauczyć i przyzwyczaić do nietypowej osoby anioła.
Myślałem, że wiesz z czym wiąże się ta choroba i co może się stać, jeśli szybko nie pozbędziesz się tego cholerstwa – mruknął, krzywiąc się nieco. Pouczanie Evana nie było mu na rękę. Owszem uwielbiał go drażnić i doprowadzać do białej gorączki, bo wtedy na niewzruszonej anielskiej twarzy pojawiały się pulsujące żyłki. Dzięki temu olbrzym wyglądał nieco bardziej ludzko, a to podobało się Bloomowi. Lubił się również mądrzyć, chociaż wiedział, że anioł miał więcej doświadczenia od niego. Niemniej jednak Evan często bagatelizował swój stan, a tego robić nie powinien. Już nie chciał się przyznać do tego, że jeśli anioł nie przestanie bagatelizować swojego stanu i chorób, to może zginąć. Bast nie wyobrażał sobie nawet życia bez skrzydlatego, ale nie chciałby tego przyznać.
Szukałem tego szpiku, ale nie wyszło, więc wymyśliłem co innego... – zawahał się, bo nie chciał tego nawet proponować. Niemniej jednak zdrowie Evana było ważniejsze niż jego własna wygoda. W końcu pomęczy się tylko trochę, chyba że pojawią się nieoczekiwane komplikacje. Westchnął i poszedł w głąb pokoju. Z kąta wyciągnął małe zawiniątko, które po odkryciu okazało się być dużą igłą i strzykawką.
Wbijesz mi tę igłę w udo aż do samej kości i pociągniesz. Zaboli jak cholera, ale będziesz mieć świeży szpik, a ja szybko się zregeneruję. Wytłumaczę ci jeszcze wszystko – wyjaśnił, mając nadzieję, że anioł jest dość sprawny manualnie, by nie zrobić jakiegoś poważniejszego błędu.
Sam nie wiedział, jak dobrze wbić taką igłę w nogę, ale domyślał się, jak można to zrobić. Podszedł do łóżka i przyszykował miskę, z pozostałymi składnikami. Na łóżku położył koc i zdjął spodnie, pozostając w samej bieliźnie. Nie chciał zabrudzić ubrań krwią. Westchnął cicho i położył się na łóżku. Poklepał miejsce obok siebie, mając na celu przywabienie Evana.
Musisz wbić igłę w tym miejscu pod kątem mniejszym niż dziewięćdziesiąt stopni. Tylko z wyczuciem. Przez skórę i mięśnie przebijesz się łatwo, więc nie rób tego ze zbyt dużą siłą i prędkością. Jeśli poczujesz opór, to znak że natrafiłeś na kość. Wtedy musisz pchnąć mocniej i jeśli opór się zmniejszy to znak, że wbiłeś się w kość do mojego szpiku. Wtedy pociągniesz za tłoczek. Nie jest to takie trudne za jakie się wydaje – powiedział, uśmiechając się lekko, jakby chciał pokrzepić Evana, chociaż w tej chwili to on potrzebował pokrzepienie i mówienia, że wszystko będzie dobrze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.17 18:43  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Evan trochę nie potrafił patrzeć na świat przez lekceważące oczy. Życie dla niego było czymś, do czego nie przywiązywał szczególnej wagi. Kiedy ocierał się o śmierć, nie czuł żadnych specjalnych emocji, które nim szargały. Już nie. Przez te lata nauczył się, że jeśli śmierć rzeczywiście zechce się o niego upomnieć, to tak będzie. Dlatego nie wściekał się tak jak chłopak teraz. Jasne, na pewno było to dla niego jakimś szokiem, że złapał chorobę, przez którą mógł umrzeć, ale też nie potrafił spojrzeć na to na tyle poważnie, aby tego nie przeciągać. Śmiesznie jednak jest umrzeć przez swoją własną głupotę.
- Skoro wiesz lepiej ode mnie, to dlaczego nie weźmiesz się do roboty tylko będziesz mnie pouczał? - odbił piłeczkę w jego stronę, unosząc nieznacznie brwi ku górze. Skąd miał wiedzieć, że rzeczywiście nie będą to jego ostatnie chwile i nie chciał się przynajmniej pożegnać z tymi, z którymi widział się praktycznie na co dzień? I chociaż przez chwilę spędzić ten czas pokojowo z Bastem. Ale już tego głośno nie mówił. Nie miał na to ani chęci, ani siły. Właśnie w takich chwilach wychodził cholerny egoizm anioła.
Uniesione brwi w bardzo szybkim tempie zmarszczyły się w wyraźnym niezrozumieniu, który równie szybko przeszedł do szoku. On miał niby wyciągnąć ten cały szpik? Spoko, umiał radzić w kryzysowych sytuacjach, ale to było zupełnie coś innego. Na medycynie znał się tyle co nic, dodatkowo nie wiedział, czy potrafiłby sobie wybaczyć śmierć jednej z najbliższych mu osób. Ponownie zaczęły go szargać egoistyczne emocje, przez które chciał się sprzeciwić Bloomowi na tak szalony plan. Śmiesznie jest wybierać między swoim życiem, a życiem bliskiej Ci osoby.
- A jeśli się nie zgodzę? - to było zbyt oczywiste, Evanie. Dlatego nie zdziwił się, kiedy pełen sprzeciwu spojrzenie obeszło ciało anioła, a właściciel tych oczu już szykował się do kolejnych pouczeń i mówienia jakie to nieodpowiedzialne by było. Oczywiście Raven bardzo chętnie mu zwróci uwagę za czystą hipokryzję. Nieodpowiedzialny był on teraz, kiedy kazał Evanowi robić tak nieludzkie rzeczy.
Podszedł do niego, siadając na wyznaczonym miejscu. Zlustrował go dość chłodnym i ponurym spojrzeniem, trzymając cały sprzęt w dłoni. Zachował jednak zimną krew i nie pozwolił wyjść wszystkim emocjom na zewnątrz, dając tym samym znak, że trochę się stresował, a nawet i martwił obecną sytuacją. Patrzył się na niego wystarczająco długo, aby po tym czasie wziąć głęboki wdech i według instrukcji chłopaka zrobić to, co powinien. Nie zamierzał go pocieszać, ani ich wspierać. To nie było w stylu anioła. Tym bardziej, że czasem trudno mu wychodziło czytanie między wierszami. Dlatego już bez większego przeciągania, zamachnął się pod kątem, który wspomniał Bast i wbił się w skórę, z wyczuciem o jakim wcześniej mówił. Zacisnął przy tym szczękę, dopiero teraz wypuszczając powietrze, którego wcześniej nabrał. Z początku faktycznie było łatwo, później czuł już wyraźny opór, przez co był zmuszony użyć trochę siły, ale w niewielkim stopniu. Przebijanie się przez kość mężczyzny było najgorszą z czynności - w zasadzie nawet nie wiedział, czy dobrze się wbił, a mimo to kontynuował powiedzianą mu niedawno instrukcję. Kiedy czuł, że w końcu przebił się przez kość, pociągnął za tłoczek. Serce mu trochę waliło, a czego w tym momencie się najbardziej obawiał, to to, że usłyszy, iż źle to zrobił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 2:38  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Na co masz się niby nie zgodzić? – zapytał z oburzeniem w głosie. Jeśli Evan myślał, że Bast mógł sobie odpuścić, to się mylił. Owszem, anioł mógł pogodzić się z chorobą, ale wymordowany ta łatwo nie mógł dać za wygraną, zwłaszcza gdy ostatni składnik lekarstwa miał tuż pod nosem. No przecież byłoby to śmieszne, gdyby Evan miał się wykończyć, ze względu na to, że miałby się nie zgodzić. Owszem, Mercy mógłby sam sobie wbić ten szpikulec w nogę, ale nie wiedział, czy dałby radę zrobić to już teraz w tym momencie. Miał pewność, że anioł upora się z tym szybko.
Bast nie potrzebował żadnych słów otuchy i ociągania się. Pragnął, by cała procedura przebiegła szybko i możliwie jak najmniej boleśnie, dlatego też chciał, by Evan skupił się na tym co miał mu do powiedzenia blondyn. Nie można było pozwolić sobie na większe błędy, bo chociaż paraliż mu nie groził, to jednak nie chciał stracić nogi albo wykrwawić się na śmierć. Obserwował jak anioł bierze w dłonie przyrząd do nakłuwania i pobierania szpiku. Zacisnął pięści na kołdrze, ścisnął szczękę i zamknął oczy. Z początku nie chciał tego oglądać, ale po chwili zrozumiał, że musiał nadzorować to wszystko. Noże nie dla tego, by ewentualnie kierować aniołem w jego poczynaniach, ale ze względu na to, że widząc to wszystko będzie nieco spokojniejszy.
Gdy igła wbiła się w jego skórę, to nie było tak źle. Wiedział, ze proces się zaczyna i teraz nie było odwrotu. Z jednej strony bał się odczucia bólu, ale z drugiej cieszył, że wkrótce będzie mieć to za sobą. Gorzej było później, gdy Evan wbijał się w mięsień. Gdy dotarł do kości, ból osiągnął swoje maksimum. Bast lubił ból. Świadczyło to bowiem o tym, ze wciąż żył i miał przed sobą kolejne dni.  Nie był jednak masochistą. Zacisnął dłonie na kołdrze tak mocno, że palce mu pobielały. Zrobiło mu się gorąco, a twarz poczerwieniała. Czuł jak na czole zbierają mu się kropelki potu. Nie odwrócił jednak wzroku i cały czas obserwował poczynania ciemnowłosego.
Gdy tylko przestał czuć parcie, to ból nieco zelżał. Zasysanie szpiku już nie bolało. Mętny płyn powoli wypełniał odpowiednie miejsce. Czekali tylko na to, aż zbiorą wystarczającą ilość. Bloom oddychał spokojnie, starając się uspokoić nerwy. Nie powinien się denerwować, mając wbitą w nogę długą igłę.
Czasem każdy potrzebuje pouczenia. Nie jesteś nieśmiertelny i obchodzić niektórych ludzi – powiedział. Nie potrzebnie wdawał się w takie dyskusje. Wiedział, że nie powinien nawet zaczynać takiego tematu, bo znał anioła i mógł się domyślać, jak zareaguje. – Teraz wyciągnij tę igłę, już więcej szpiku nie potrzebujemy. Musisz to jednak zrobić wolno, by nie uszkodzić żył – wyjaśnił, szykując się na kolejną dawkę bólu. Ponownie zacisnął palce na kołdrze. Połowa męki była już za nim. Dla Evana mógł się jednak tak poświęcić. Nie był pewny, czy dla innych zdecydował by się na taki krok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.07.17 20:26  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Szybko uciął głupią dyskusję, komentując to krótkim "nieważne", wiedząc, że dalsza rozmowa na ten temat nie miała sensu. Fakt faktem nie chciał narażać życia młodzieńca na ratowanie swojego mając na karku już tyle lat. Innym powodem był to, że łączyła ich specyficzna więź, której Raven nie do końca mógł jeszcze zrozumieć, ale wiedział, że ona jest. Zawsze w interakcjach międzyludzkich było mu ciężko, o czym Bloom doskonale wiedział. Dlatego moment, w którym Evan się zawahał był znaczący dla chłopaka, bo w ten sposób anioł podświadomie mu mówił, że w jakimś stopniu zależy mu na Bastcie. Powinien go za to cenić, a nie karcić.
Za wszelką cenę starał się, aby to poszło jak najszybciej i mniej boleśnie, ale praktyka nigdy nie wychodziła tak idealnie. Evan roił to po raz pierwszy, więc miał prawo do pomyłki. Z pewnością też zajmie mu to dużo dłużej niż u kogoś, kto miał z tym jakiekolwiek doświadczenie. Czasem zadziwiał go optymizm chłopaka, ale z drugiej strony któryś z nich musiał nim być. Z oczywistych powodów z góry wiadomo, że Raven nigdy nie zaliczy się do grona tych szczęśliwych osób.
Wzięcie głębokiego oddechu pozwoliło mu na to, aby zachował zimną krew. Rzadko kiedy pokazywał swoje słabości, ale tym razem przez chorobę jego psychika była dużo słabsza. Niemniej to byłby najgłupszy moment, aby oddać się niepotrzebnym emocjom, dlatego ze spokojem, a przynajmniej z całych sił starał się być spokojnym, wykonywał procedurę wskazaną przez blondyna. To były ciężkie i najdłuższe parę chwil w życiu anioła i z pewnością nie ostatnie. Oddychał spokojnie, choć przez moment jego oddech był nieco przyśpieszony. Oblizał zeschnięte na wiór wargi, patrząc się uparcie w miejsce, w które wbił igłę. Udało mi się przez wszystko przebić. Teraz mogli tylko czekać. Pozwolił sobie jednak zerknąć kątem oka na niego, kiedy Mercy wykazał chęć dyskutowania o nim o czymś takim.
- Niektórych, czyli Ciebie? - spytał wprost, pozwalając sobie unieść jedną brew ku górze. Rozbawił go tym zdaniem, dlatego z jego ust dało usłyszeć się również ciche prychnięcie, a tym samym niechcący poruszył igłę, przez co mógł zadać lekki ból Bastowi - Wybacz - powiedział półszeptem, spojrzeniem wracając na ogromną igłę, aby więcej nie popełnić takiego błędu. Potakną lekko głową na jego słowa, po czym tak jak powiedział, zaczął wyjmować z niego wolnym tempem igłę. Była to krótka chwila, ale dosyć ciężka i nieprzyjemna dla nich obu. Kiedy udało mu się z tym uporać, Raven odetchnął  ze słyszalną ulgą w głosie, a nawet zimny pot pojawił się na jego twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.17 18:07  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Wiedział, a raczej domyślał się, że może znaczyć dla Evana nieco więcej niż inni spotykani przez niego ludzie, czy tam wymordowani. Anioł również nie był mu obojętny. Najpierw traktował go jak przyszywanego ojca, bo w końcu mężczyzna wychowywał go i zajął się nim, gdy Bast został porzucony. Swojej matki ani ojca nie znał, więc cieszył się, że w ogóle ktoś zechciał się nim zająć nie oczekując niczego w zamian.
Nie mógł zaprzeczyć temu, że ból w nodze był potworny. Zacisnął dłoń na materiale, który pełnił rolę kołdry, jednak ani to, ani zaciśnięta mocno szczęka nie pomogły w przezwyciężeniu tego bólu. Do jego oczu napłynęły łzy. Jeśli ktoś miał kiedyś podobny zabieg, to wie, jak bardzo to bolało. On nie był nawet w stanie ubrać tego w słowa, gdyż takich najzwyczajniej w świecie nie znał. Jęknął jedynie, gdy igła przebiła się przez kość. Czuł się tak, jakby coś próbowało rozsadzić mu nogę od środka. Pulsujący ból rozchodził się falami od miejsca ukłucia po palce u stopy i ostatnie odcinki kręgosłupa. Wymordowany czuł to nawet w palcach dłoni. Bolesne chwile przeciągały się i miał wrażenie, że trwają w nieskończoność i nigdy nie ustąpią.
Odetchnął z ulgą, gdy igła wolno zaczęła się wysuwać. Oddychał szybko i płytko, jakby chciał zemdleć, jednak wiedział, że skoro ból tego nie sprawił, to nie będzie mu tak łatwo stracić przytomności. Westchnął, gdy było już po wszystkim. Zrobiło mu się gorąco.
Może i mnie. Myślisz, że mnie nie obchodzi, co się z tobą dzieje? Mam tylko ciebie, czy ci się to podoba czy nie – powiedział, przykładając dłoń do miejsca, w którym była wbita igła. Poruszył nogą. Cała była obolała, jednak mógł nią ruszyć. Znaczyło to tyle, że nie poszło tak źle, jak mogło. Uśmiechnął się pod nosem.
Teraz musisz tylko wymieszać wszystkie składniki, które są przyszykowane na stole albo przynieść je tutaj, żebym ja to zrobił. Potem lekarstwo będzie już prawie gotowe – powiedział, uśmiechając się lekko do anioła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.17 11:35  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Czasem faktycznie traktował go jak syna, chociaż niektóre zachowania wskazywały na to, że był po prostu o niego zazdrosny. Trudno wtedy było stwierdzić, co konkretnego chodziło mężczyźnie po głowie. I tak odkąd Mercy dorosną, widywali się coraz mniej i coraz rzadziej. To było dość normalne jak na Desperację. I tak cud, że w ogóle jeszcze się widywali. Widocznie ich więź była na tyle silna, że nie potrafili o sobie po prostu zapomnieć.
Z bólem w nodze nie mógł nic zrobić. Nawet jeśli będzie odrobinę delikatniejszy i tak niewiele to da, a proces wyciągania szpiku mógł pójść niepowodzeniem. Mógł jedynie pocieszyć go tym, że z każdą sekundą i minutą było coraz bliżej niż dalej. Teraz tylko kwestia wygojenia rany, a Evan przez ten czas będzie mógł robić mu za kamerdynera. Niech lepiej nie przegapi tak wygodnej chwili.
Widział jak stopniowo ból z niego schodził, kiedy wyjmował z jego nogi igłę. W głębi duszy cieszył się, że mieli to już za sobą, ponieważ nie musiał już patrzeć na jego cierpienia. I choć emocje miał jak ze stali, to mimo wszystko patrzenie na kogoś bliskiego kto cierpi nie było wygodnym momentem, ani tym bardziej widokiem. Sam Evan przetarł spocone czoło, nie ukrywając w ten sposób, że bał się zrobić mu krzywdę, kiedy wykonywał ten cały proces. Szczęśliwie wszystko poszło jak po maśle. Teraz kwestia tego, aby zrobili dla niego lek, gdzie kompletnie się na tym nie znał. I wolał w to się nie mieszać.
- Już, skończ. Lepiej powiedz, co mam robić dalej - uciął głupią dyskusję, nie chcąc w ten sposób przyznać mu racji. Zaraz jednak usłyszał to, co powinien zrobić dalej, dlatego też przyniósł mu wszystkie potrzebne rzeczy, pytając się prawie za każdym razem, czy na pewno dobrą rzecz bierze. Spojrzał się na jego nogę - Może ją najpierw opatrzmy? - powiedział ze spokojem, siadając obok niego, aby przyjrzeć się jego ranie. Bandażem nogę zawsze potrafił zawiązać, więc opatrzenie czegoś takiego nie było trudne. Chyba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.08.17 2:08  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Spojrzał na Evana Wiedział, że mu na nim zależało i że Bastowi nie był obojętny los anioła. Miał nadzieję, że ten doskonale zdaje sobie z tego sprawę, bo wymordowany nie chciał mu tego uzmysławiać, bo już nawet nie wiedział, w jaki sposób byłaby to zrobić, gdyż wydawało mu się, że słowa nie docierają.
Ja mogę dopiero zacząć – powiedział, ale nie chciał kontynuować swojego wywodu, bo anioł i tak miałby to gdzieś. Z resztą Evan lubił się nie słuchać nikogo, nawet jeśli inni mieli rację. Westchnął. Najważniejsze teraz było zrobienie leku i podanie go Evanow. Opierdolić go i wygarnąć mógł później, gdy już ten poważniejszy kłopot będą mieć z głowy. W końcu im szybciej podadzą antidotum, tym szybciej Evan wyzdrowieje i Bast będzie miał jedno zmartwienie mniej, chociaż i tak wiedział, że dalej będzie się o niego martwić tak samo.
Musisz zmieszać teraz mój szpik z wodą, aż wszystko przybierze różowawego koloru. Potem trzeba dodać cztery krople tego, co jest w drugim naczynku i mieszać przez minutę. Na końcu mieszaninę podgrzejesz przez piętnaście minut. Będziemy wiedzieć, że jest gotowe, gdy zmieni kolor na taki brzydki zielony i zacznie śmierdzieć, więc dobrze by było, gdybyś zrobił to na zewnątrz – powiedział. Nie chciał, żeby smród i dym wypełnił jego chatę. Jasne, dało się to wywietrzyć, ale nieprzyjemne zapachy maja to do siebie, że lubią się wgryzać we wszystkie rzeczy, które otaczały, a Mercy nie chciał kłaść się na śmierdzącej poduszce. Miał nadzieję, że Evan nie będzie mieć nic przeciwko temu, że będzie musiał wyjść na zewnątrz i zająć się tym sam. Bast był zbyt wyczerpany, by dać radę się tam ruszyć.
To tylko wkłucie, wystarczy przemyć czystą wodą, posmarować antybiotykiem i pilnować, by się nie zabrudziła. Na szczęście na mnie szybko się wszystko goi – odparł szybko. Takie zalety bycia Wymordowanym. Bast był pewny, że mała ranka zniknie w ciągu trzech dni, a tyle na pewno zdoła wytrzymać. Zwłaszcza, że teraz gdy igła nie tkwiła w jego nodze, ból zdecydowanie był mniejszy. – Czysta woda jest tam w naczynku, a antybiotyk w szafce obok, możesz mi to przynieść, a ja za ten czas pomieszam tę papkę – zaproponował.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.17 12:32  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Został ostatnie słowo Bastowi, bo szczerze nie miał ochoty na głupie sprzeczki. Wiedział, jaki jest i raczej pod tym kątem się nie zmieni. Po co więc drążyć temat, który nie ma żadnego konkretnego celu? Evan nie zamierzał zmieniać swojego podejścia do życia. Zachowywał się tak od kilkuset lat i jest mu z tym dobrze. I faktycznie, słuchał się w rzadki przypadkach, ale jednak słuchał. Jeśli względem niego owe słowa maiły jakikolwiek sens...
Potaknął na jego słowa. Fakt, że Bloom nie pomoże mu w robieniu tego specyfiku trochę go zmartwił i rozczarował. Nie znał się na tym kompletnie, więc jeśli zrobi coś nie tak, wszystko pójdzie się jebać. Ale nie miał wyboru - musiał to zrobić. Dlatego zgodnie z jego słowami, wyszedł ze wszystkim na zewnątrz - kiedy papka była zrobiona, a anioł przyniósł wspomniany wcześniej antybiotyk oraz inne rzeczy - aby przygotować ohydny lek, który później będzie musiał wypić. Już sam jego zapach nie był zachęcający, ale lepsze to niż śmierć. Choć nie dało się ukryć, ze z początku chciał wszystkiego zaprotestować. Chociaż raz ugryzł się w język i posłusznie poszedł zrobić to, co do niego należy.
Chwilę to trwało aż przygotował cały specyfik. Znalezienie drewna, zrobienie ogniska i zmieszanie wszystkich składników w jedno, w odpowiedniej kolejności i proporcjach było dla Evana naprawdę trudne. Zawsze tego typu rzeczy sprawiały mu trudność, dlatego nigdy do tego się nie pchał. Wolał walkę na śmierć i życie niż bawić się w jakiś butelkach, fiolkach i ratować komuś dupę w ten sposób. Był trochę niecierpliwy, bawiąc się w medyka. Nie mógł doczekać sie momentu, kiedy barwa zacznie się zmieniać na tą, co powinna. Im dłużej to robił, tym bardziej sobie sugerował, że wszystko spierdolił. Dopiero moment, w którym zobaczył wspomnianą wcześniej barwę, uświadomił go, że jednak nie spierdolił i będzie mógł wyleczyć swoją chorobę.
- A jak przybrała taki kolor, to co dalej? - krzyknął będąc dalej na zewnątrz, trochę lekkomyślnie, ale też nie chciał od razu wchodzić do środka z tym wszystkim. Może było jeszcze coś, co musiał zrobić, a nie wiedział lub  zapomniał?
Jednak brak cierpliwości zwyciężyła i nie usłyszawszy odpowiedzi od mężczyzny, westchnął cicho, kończąc całą tą miksturkę, którą tutaj robił. Przelał go do wyznaczonego naczynia, a patrząc na konsystencję tego i czując ten cały zapach, niektórym mogło robić się powoli niedobrze. On dzielnie się trzymał. Spoglądając kątem oka na chatkę, w której był Bast, wrócił spojrzeniem na swój wynalazek. Kolor się zgadzał, ohydny zapach również, więc nic innego nie zostało mu jak to wszystko wypić. Wziął więc owe naczynie do ręki. i wypił. Za jednym razem. Smak miał paskudny i nie wiedział, czy przypadkiem nie pił już coś o niebo gorszego. Nie dało rady się nie skrzywić przy tym wstrętnym smaku, ale nie miał co narzekać, jeśli ta mikstura miała mu pomóc. Po wypiciu wszystkiego, zaczął gasić płomień, jak i również zbierać wszystko do domu. Czuł, że jest mu lekko niedobrze, ale nie zamierzał kwestionować wyboru Basta. Ufał mu na tyle, że był wstanie powierzyć swoje życie w jego ręce. Wszedł do środka, pomagając Bastowi. Teraz tylko czekał na wyleczenie się.

***

Minęło dwa tygodnie. Stwierdził, że rozsądne będzie jak zostanie tutaj na trochę dłużej. Pomógł Bastowi w jego codziennych obowiązkach, nawiązał z nim większy kontakt - z pewnością kiedy Evan opuści tę chatkę, przy następnym razie zobaczę się znowu za parę miesięcy, jak nie dłużej. Nie narzekał na to, lubił swoją samotność, choć czasami odczuwał wrażenie, że jest zgubiony. Tak jak teraz. Dlatego stwierdził, że idealnym momentem będzie opuścić to miejsce, nieważne jak bardzo wygodnie mu było. Zebrał się, zabierając wszystkie swoje rzeczy, które tutaj miał, po czym pożegnał się z Bastem i udał się do miejsca, które od początku było jego domem.
Do Edenu.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach