Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 23.08.17 2:08  •  Nora Bast - Page 3 Empty Re: Nora Bast
Spojrzał na Evana Wiedział, że mu na nim zależało i że Bastowi nie był obojętny los anioła. Miał nadzieję, że ten doskonale zdaje sobie z tego sprawę, bo wymordowany nie chciał mu tego uzmysławiać, bo już nawet nie wiedział, w jaki sposób byłaby to zrobić, gdyż wydawało mu się, że słowa nie docierają.
Ja mogę dopiero zacząć – powiedział, ale nie chciał kontynuować swojego wywodu, bo anioł i tak miałby to gdzieś. Z resztą Evan lubił się nie słuchać nikogo, nawet jeśli inni mieli rację. Westchnął. Najważniejsze teraz było zrobienie leku i podanie go Evanow. Opierdolić go i wygarnąć mógł później, gdy już ten poważniejszy kłopot będą mieć z głowy. W końcu im szybciej podadzą antidotum, tym szybciej Evan wyzdrowieje i Bast będzie miał jedno zmartwienie mniej, chociaż i tak wiedział, że dalej będzie się o niego martwić tak samo.
Musisz zmieszać teraz mój szpik z wodą, aż wszystko przybierze różowawego koloru. Potem trzeba dodać cztery krople tego, co jest w drugim naczynku i mieszać przez minutę. Na końcu mieszaninę podgrzejesz przez piętnaście minut. Będziemy wiedzieć, że jest gotowe, gdy zmieni kolor na taki brzydki zielony i zacznie śmierdzieć, więc dobrze by było, gdybyś zrobił to na zewnątrz – powiedział. Nie chciał, żeby smród i dym wypełnił jego chatę. Jasne, dało się to wywietrzyć, ale nieprzyjemne zapachy maja to do siebie, że lubią się wgryzać we wszystkie rzeczy, które otaczały, a Mercy nie chciał kłaść się na śmierdzącej poduszce. Miał nadzieję, że Evan nie będzie mieć nic przeciwko temu, że będzie musiał wyjść na zewnątrz i zająć się tym sam. Bast był zbyt wyczerpany, by dać radę się tam ruszyć.
To tylko wkłucie, wystarczy przemyć czystą wodą, posmarować antybiotykiem i pilnować, by się nie zabrudziła. Na szczęście na mnie szybko się wszystko goi – odparł szybko. Takie zalety bycia Wymordowanym. Bast był pewny, że mała ranka zniknie w ciągu trzech dni, a tyle na pewno zdoła wytrzymać. Zwłaszcza, że teraz gdy igła nie tkwiła w jego nodze, ból zdecydowanie był mniejszy. – Czysta woda jest tam w naczynku, a antybiotyk w szafce obok, możesz mi to przynieść, a ja za ten czas pomieszam tę papkę – zaproponował.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.17 12:32  •  Nora Bast - Page 3 Empty Re: Nora Bast
Został ostatnie słowo Bastowi, bo szczerze nie miał ochoty na głupie sprzeczki. Wiedział, jaki jest i raczej pod tym kątem się nie zmieni. Po co więc drążyć temat, który nie ma żadnego konkretnego celu? Evan nie zamierzał zmieniać swojego podejścia do życia. Zachowywał się tak od kilkuset lat i jest mu z tym dobrze. I faktycznie, słuchał się w rzadki przypadkach, ale jednak słuchał. Jeśli względem niego owe słowa maiły jakikolwiek sens...
Potaknął na jego słowa. Fakt, że Bloom nie pomoże mu w robieniu tego specyfiku trochę go zmartwił i rozczarował. Nie znał się na tym kompletnie, więc jeśli zrobi coś nie tak, wszystko pójdzie się jebać. Ale nie miał wyboru - musiał to zrobić. Dlatego zgodnie z jego słowami, wyszedł ze wszystkim na zewnątrz - kiedy papka była zrobiona, a anioł przyniósł wspomniany wcześniej antybiotyk oraz inne rzeczy - aby przygotować ohydny lek, który później będzie musiał wypić. Już sam jego zapach nie był zachęcający, ale lepsze to niż śmierć. Choć nie dało się ukryć, ze z początku chciał wszystkiego zaprotestować. Chociaż raz ugryzł się w język i posłusznie poszedł zrobić to, co do niego należy.
Chwilę to trwało aż przygotował cały specyfik. Znalezienie drewna, zrobienie ogniska i zmieszanie wszystkich składników w jedno, w odpowiedniej kolejności i proporcjach było dla Evana naprawdę trudne. Zawsze tego typu rzeczy sprawiały mu trudność, dlatego nigdy do tego się nie pchał. Wolał walkę na śmierć i życie niż bawić się w jakiś butelkach, fiolkach i ratować komuś dupę w ten sposób. Był trochę niecierpliwy, bawiąc się w medyka. Nie mógł doczekać sie momentu, kiedy barwa zacznie się zmieniać na tą, co powinna. Im dłużej to robił, tym bardziej sobie sugerował, że wszystko spierdolił. Dopiero moment, w którym zobaczył wspomnianą wcześniej barwę, uświadomił go, że jednak nie spierdolił i będzie mógł wyleczyć swoją chorobę.
- A jak przybrała taki kolor, to co dalej? - krzyknął będąc dalej na zewnątrz, trochę lekkomyślnie, ale też nie chciał od razu wchodzić do środka z tym wszystkim. Może było jeszcze coś, co musiał zrobić, a nie wiedział lub  zapomniał?
Jednak brak cierpliwości zwyciężyła i nie usłyszawszy odpowiedzi od mężczyzny, westchnął cicho, kończąc całą tą miksturkę, którą tutaj robił. Przelał go do wyznaczonego naczynia, a patrząc na konsystencję tego i czując ten cały zapach, niektórym mogło robić się powoli niedobrze. On dzielnie się trzymał. Spoglądając kątem oka na chatkę, w której był Bast, wrócił spojrzeniem na swój wynalazek. Kolor się zgadzał, ohydny zapach również, więc nic innego nie zostało mu jak to wszystko wypić. Wziął więc owe naczynie do ręki. i wypił. Za jednym razem. Smak miał paskudny i nie wiedział, czy przypadkiem nie pił już coś o niebo gorszego. Nie dało rady się nie skrzywić przy tym wstrętnym smaku, ale nie miał co narzekać, jeśli ta mikstura miała mu pomóc. Po wypiciu wszystkiego, zaczął gasić płomień, jak i również zbierać wszystko do domu. Czuł, że jest mu lekko niedobrze, ale nie zamierzał kwestionować wyboru Basta. Ufał mu na tyle, że był wstanie powierzyć swoje życie w jego ręce. Wszedł do środka, pomagając Bastowi. Teraz tylko czekał na wyleczenie się.

***

Minęło dwa tygodnie. Stwierdził, że rozsądne będzie jak zostanie tutaj na trochę dłużej. Pomógł Bastowi w jego codziennych obowiązkach, nawiązał z nim większy kontakt - z pewnością kiedy Evan opuści tę chatkę, przy następnym razie zobaczę się znowu za parę miesięcy, jak nie dłużej. Nie narzekał na to, lubił swoją samotność, choć czasami odczuwał wrażenie, że jest zgubiony. Tak jak teraz. Dlatego stwierdził, że idealnym momentem będzie opuścić to miejsce, nieważne jak bardzo wygodnie mu było. Zebrał się, zabierając wszystkie swoje rzeczy, które tutaj miał, po czym pożegnał się z Bastem i udał się do miejsca, które od początku było jego domem.
Do Edenu.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach