Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 21.02.17 18:14  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Złomiarnia Kinzoku
Złomiarnia Kinzoku Dw8kl8B

W centrum Desperacji - jednak nie w samym jej środku - zaledwie dwa kilometry od miasta,  znajduje się pewne skryte przed wścibskim spojrzeniem miejsce. Prawdopodobnie pierwotnie mające służyć jako awaryjny skład wojskowy, tudzież zapomniany magazyn. Aktualnie jest to niewielka samotnia pełna rdzewiejących wiat, kontenerów oraz różnej maści odpadów metalowych, pośród której pewien niemądry młodzieniec prowadził własną wojnę z napastliwą zielenią, próbującą siłą odebrać mu jego wątpliwej wartości dobytek. Nic dziwnego, że przyroda się wściekła skoro w ciągu dziesięciu ostatnich lat, jeden dzieciak był w stanie tak bestialsko zbezcześcić krajobraz zagajnika. Wilcze doły, zasieki oraz rdzawe konstrukcje wcale nie miały odstraszać klientów. To jedynie pożywka dla zieleni. 'Mięso' pozostawione na pastwę czasu, pogody i przyrody wraz z przesłaniem 'Masz i wypchaj się!'. Najciekawsze rzeczy znajdowały się bowiem skryte pod wiatami, Uszeregowane, poukładane, rozbrojone. Aż ciężko uwierzyć, że w tym całym chaosie, ktoś znalazł czas na gruntowną segregację. Części pierwsze, drugie, większe całości. Druty, druciki, śrubki nakrętki, kable, zębatki, Miedź, srebro, cyna, aluminium i wiele innych. Wszystko miało określone miejsce w tym skomplikowanym szeregu kolorów i przydatności, którego układ znał jedynie właściciel. Najcenniejsze jednak, znajdywało się w warsztacie. Największym z trzech metalowych kontenerów. Szczelnie zabezpieczonym łańcuchami i kłódkami. Tam znoszone były najdelikatniejsze komponenty i narzędzia. Nie pęknięte deski rozdzielcze, wybebeszone ze szrotów stanowiących makabryczną wizję wypadku, z którego ktoś postanowił wydobyć skasowane truchło pojazdu. Były to radia, telefony, stare konsole do gier i roboty... a raczej ich części. Bądźmy realistami. Technologia wręcz wylewała się z dawnej Japonii na pograniczu starego i nowego świata. Niestety Desperacja jak sama nazwa wskazuje, była jej niemal całkowicie pozbawiona. Nic nie przetrwało w zetknięciu z minioną katastrofą. Biedne szczątki, które ciężko nazwać namiastką większej maszyny. Trudno powiedzieć nad czym pracował będąc w środku, jednak bardzo łatwo stwierdzić iż nie sprzyjało to jego zdrowiu psychicznemu. Wokół kontenera, który nazywał swoim domem, nałogowo sadził koniczynę. Niczym jakiś pieprzony, rudy gnom zza morza. Brakowało jedynie tęczy wskazującej przybyszom jego położenie i garnca złotych monet. Mieszkał sam. Ale pewne zasady nie pozwalały mu stawiać wokół swojego baraku ani grama śmiecia. Koniczyna musiała być czysta, zielona i zdrowa. Dosłownie, hodował wokół siebie szczęście... Chociaż w odwecie, matka natura od czasu do czasu lubiła wrzucać mu do tego osobliwego kontenera dorodnego szczura, aby nauczyć go pokory. W końcu taka arogancja wobec niej, przekraczała wszelkie normy pasożytnictwa.

Barak mieszkalny był tak naprawdę podwójnym kontenerem zaopatrzeniowym. Wewnątrz znajdywało się dobrze skręcone z drewnianych palet łóżko, zwieńczone materacem sprężynowym. Naprawdę niewygodnym i głośnym. Dlatego też dość często cały ten wyleżany barłóg pokrywały znoszone szmaty, wyliniałe koce, bądź skóry w czasie chłodniejszych  nocy. Pod ścianą ustawiony został prowizoryczny, nieco przyrdzewiały stolik polowy, dwa krzesła bez oparcia, oraz jeden wygodniejszy fotel wyciągnięty z jakiegoś samochodu. Ponadto solidnie przytwierdzone do ścian półki z najpotrzebniejszymi bibelotami użytku osobistego, oraz coś czego nikt by się nie spodziewał -kuchenka elektryczna! Prawie jak życie w luksusie... co to dla złomiarza taka kuchenka? Jeden palnik, grzałka i... no właśnie. To jest właśnie powód dla którego Skuryu wybrał właśnie to miejsce, a nie żadne inne na swój dom. Prąd. Niemalże stały dostęp do prądu. W jakiś sposób kable wtopione w ziemie przetrwały kataklizmy, zaś połączone wraz z większą prądnicą napędzaną mieszanką olejowo-benzynową były w stanie dać mu to minimum stałego prądu, aby był w stanie pracować w domu lub w warsztacie. Było głośno, jednak nie na tyle aby przesadnie zwracać na siebie czyjąś uwagę. Jedyny mankament jaki bardzo doskwierał chłopakowi to brak dostępu do wody. W pobliżu nie znajdywała się żadna rzeka ani źródełko z którego mógłby korzystać. Pozostawało więc łapanie deszczówki do metalowych beczek i pojemników. Jedna z nich ustawiona na kilku cegłach ponad paleniskiem, służyła jako prowizoryczna wanna polowa. Natomiast druga - w zależności od potrzeby – zbierała wodę zapasową. Najczęściej skrupulatnie filtrowaną przez chłopaka i uzdatnianą do picia najprostszymi sposobami.

Jak na tak ciężkie warunki, w ciągu tych kilku lat udało mu się całkiem nieźle urządzić w tym miejscu. Pomijając oczywiście dziwne skrzywienia odnośnie talizmanów szczęścia, tworzenia pułapek – chociaż w większości nie wiadomo czy dana sterta śmieci ustawiona była tu specjalnie, czy tylko przypadkiem się o nią potknęliśmy – oraz rozstawiania po kątach prototypów mini robotów, niczym jakiejś tajnej jednostki, metalowych skrzatów ogrodowych... To tylko czekać aż rudzielec oficjalnie ogłosi się członkiem jednoosobowej organizacji i stanie na czele armii złomu by poszerzać swoje włości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.17 2:40  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
Terenowy jeep z mocno zdezelowanymi osiami zajechał pod teren złomowiska rozpylając wszędzie wokół pył i żwir wylatujący z gwałtownie hamujących kół.
- WOOOOOHOOOOOOOOOOOO! – Zakrzyknęła Cedna wisząc na boku otwartej maszyny uczepiona jedynie jedną ręką górnej ramy. Drugą miała uniesioną w powietrzu i zaciśniętą w pięść dodatkowo eksponując frajdę jaką czerpała z ostrej jazdy swojego towarzysza.
Gęsta chmura drobinek na moment przykryła mętną kurtyną widok przybyłym, ale to nie zniechęciło kobiety do zeskoczenia z samochodu na twardy grunt. Pomachała dłonią przed twarzą lekko krztusząc się od piasku w gardle.
- No, to tutaj Smolista. – Wyjaśnił kierowca terenówki opierając się ciałem o kierownicę. Mgła szybko opadła ukazując całkiem obiecującą placówkę.
- Złomiarnia Kinzoku, huh? Dzięki za podwózkę, Rico! – Wiwerna odwróciła się do mężczyzny i puściła mu oko. Mashiro, jej odwieczny kompan wypraw wysiadł z tylnego siedzenia samochodu ze sporą torbą po brzegi wypchaną sprzętem. – Dam ci znać jak skończymy.
- Będziesz moim dłużnikiem, Smolista. – Dodał z wyszczerzem na brudnym od smaru ryjku.
- Taaa, jasne, jasne. Naraa – odmachnęła mu ręką idąc już w stronę wejścia na teren złomiarni, gdzie podobno zasiedlił się jakiś dzieciak z talentem do roboty. Nie ma co, jak na poziom Desperacji to ta rupieciarnia nawet i dorównywała poziomowi warsztatu Cedny, a skoro na zewnątrz są klamoty nadające się nawet i na przetopienie, to co dopiero znajdzie w środku.
Szeroki uśmiech wypłynął na jej buźkę, gdy tylko pomyślała jak bardzo mogłaby się wzbogacić na tym terenie o nowe urządzonka i materiały. Aż serce zaczynało jej szybciej bić i czuła rodzące się gorąco podniecenia.
- Złom, złom, złoom… - Mruknęła sama do siebie w rozmarzeniu.
- Skup się. – Zganił ją bardzo krótko, ale treściwie Mashiro. Jej nieszczęsny głos rozsądku w sprawach takich jak te.
- Tak, tak, wiem. – Niezadowolona, że przerwał jej śnienie na jawie przeszyła go zirytowanym spojrzeniem, ale android oczywiście nic sobie z tego nie zrobił. – Eh… - westchnęła i stanęła nabierając powietrza. Przycisnęła dłonie do boków ust. – HAAAAAAAALOOOOOOOOOOOO! JEST TU KTOOOOOOOOOOOOOOOOO? KINZOKU-SAAAAAAAAAN?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.17 15:29  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
Złomiarz w pierwszym momencie nie zorientował się, iż na jego posesję wdarli się intruzi. Ryk silnika nadjeżdżającego pojazdu jakoś umknął mu pośród skwierczenia spawanego metalu oraz kompletnie absorbującego myśli, widoku wzlatujących dookoła gorących iskier. Dopiero dźwięczny kobiecy głos wypowiadający jego własne nazwisko, niczym zaklęcie wyrwał go z rutyny zajęć.
- Szefie, masz gościa! - Powiedział to do własnego odbicia w polerowanej, srebrnej tacy zawieszonej na ścianie kontenera, przy okazji odpowiadając szerokim uśmiechem i kciukiem uniesionym w górę. - Zatem koniec pracy. - Odłączył automat, aby przestał buczeć i ściągnął gogle z twarzy. Gdyby coś mu tu w końcu zadziałało jak należy, to nie musiałby gadać do siebie, czy też do głupich szczurów. Niestety młody kreator bez najważniejszych części nie stworzy nic poza pustymi skorupami. - Zaraz przyjrzymy się kto to taki. Wrócę niebawem! - Rzucił do spawanego stelaża, po czym nieco doprowadził się do porządku. Nie musiał tego robić ze względu na charakter pracy, jednak każdy flirciarz wie iż pierwsze wrażenie może być tylko jedno. Dopiero w momencie gdy oba kontenery szczelnie się zatrzasnęły, wyszedł na spotkanie z przybyszami.
Gdyby Skuryu wiedział jakie plany konkurencja potrafi snuć na temat jego kolekcji metali wszelakich, szybko pożałowałby że nie przygarnął sobie żadnego psa czy innego wielkiego zwierza. Zawsze w razie mógłby zjadać też szczury.
- WITAM! Witam, w moich skromnych progach. - Nie dało się nie dostrzec jak wzrok rudzielca sunie gładko po roboczym kombinezonie kobiety, zawieszając się na dłużej przy nagiej skórze i niewielkich choć zgrabnych krągłościach, by skończyć na jej towarzyszu. Mechanicy chyba już tak mają, że nigdy się porządnie nie ubiorą. Tu rozpięte, tam coś odpięte, podwinięte. Złomiarz nie był wyjątkiem. - Skuryu Kinzoku to ja, zaś pani jest... i nie wierzę? Jesteś taki piękny! - Zwykle nie wyminąłby żadnej kobiety bez uprzedniej wymiany grzeczności, jednak wyższe miejsce w szeregu zainteresowań rudzielca stanowiły wszelkie androidy oraz mechanizmy o podobnie programowalnej samoświadomości. Zdefiniowana płeć w tym wypadku nie robiła dlań większej różnicy. Obszedł ich oboje z szerokim uśmiechem, resztkami silnej woli zmuszając się do trzymania rąk przy sobie. - To na czym skończyliśmy? - Zwrócił się ponownie do pani inżynier, chociaż wzrokiem pożerał zupełnie inne ciało. Na pewno właśnie mentalnie rozbierał go na części. Te nogi, te ręce, ta twarz i skóra... Nieładnie tak przychodzić do złomiarza i szczuć go androidem w jego własnym domu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.17 3:51  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
Krzyknęła donośnie w pustą przestrzeń, aby po chwili z dumą oprzeć dłonie na biodrach i z uśmiechem cierpliwie czekać. Minęła chwila i zero odzewu. Mashiro rozglądnął się po otoczeniu swoim obojętnym spojrzeniem i wsadził ręce w kieszenie spodni.
- Może nikogo nie ma? – Stwierdził przechylając delikatnie swoja głowę na prawo świetnie przy tym imitując typowe, ludzkie odruchy niby tak obce dla gatunku blaszakowatych.
- Poczekaj, a zobaczysz – odpowiedziała mu z zadowolonym uśmieszkiem na pełnych wargach i wcale się nie myliła. Z bliżej nieokreślonych czeluści złomiarni wydobył się wesoły głos i zarazem złomiarz w samej osobie, który prawie bezkarnie obleciał Smolistą Hydrę wzrokiem byle tylko zatrzymać się na jej podopiecznym i jednym z lepszych dzieci jakie wydała na ten świat. Trzeba jedynie zaznaczyć, że wszystkie były złożone z metali i elektroniki.
Już miała z uśmieszkiem przedstawić swoją tożsamość Skuryu, ale ten wyjątkowo zareagował bardzo pozytywnie na androida. To wystarczyło, aby zapalić w Cednie prawdziwy płomień podniecenia tą samą dziedziną co rudzielec. W oczach przykrytych czarnymi soczewkami istnie rozświetliły się ogniki pasjonatki, a na buźkę wypłynął bardzo szeroki i wręcz nieco fanatyczny uśmieszek, gdy Aomame klasnęła w dłonie stając na palcach.
- Prawdaaaaaaa?! – Prawie, że krzyknęła przesycona radością i po chwili przylgnęła do boku swojego cyborga klepiąc go czule po klatce piersiowej i wcierając policzek w jego ramię. – To Mashiro! Jest jednym z moich najcudowniejszych tworów inżynieryjskich. Nawet nie znajdziesz drugiego takiego na świecie. Jedyny w swoim rodzaju, ahhh.
Android nie mógł jednak odwzajemnić pozytywnych uczuć dwójki, jak widać bliskich sobie fetyszami, mechaników, więc zrobił to na co pozwalały mu jego charakterystyczne algorytmy. Przybrał minę prawdziwego znużenia i próbował odkleić od siebie Cednę, która dosłownie sapała przylepiona do jego ręki.
Gdy tylko Kinzoku zarzucił propozycją powrotu do tematu Cedna nieco oprzytomniała wracając z pięknej krainy mechanicznych marzeń i odczepiła się od swojego sługi. Podniosła nieco kaszkiet do góry i oparła wolną rękę o biodro.
- Hehe, na przywitaniu chłopczyku. Jestem Cedna, ewentualnie z twoich kręgów jestem tą znaną i lubianą Smolistą Hydrą. – Puściła mu oko i okręciła się na pięcie omiatając wzrokiem bogate w surowce otoczenie. – Doszły mnie słuchy, że zamieszkał tu pewien całkiem zdolny chłopczyk, który może mieć rzeczy jakich potrzebuję, więc wpadłam z wizytą.
Dopiero po chwili zauważyła, że Skuryu nie może oderwać swoich zielonych tęczówek od Mashiro co tylko trochę pochłeptało jej własne, inżynieryjskie ego. Oparła się z zadowoleniem łokciem o humanoida.
- Ne, Mashiro, może pokażesz czego potrzebujemy? – zaproponowała spoglądając kątem oka na jego twarz. Android rzucił na nią przelotnie okiem i po chwili przytaknął z obojętną miną. Sięgnął do swojego przedramienia, w którym otworzyła się niewielka przegródka. Wyciągnął z niej niewielki nośnik danych, który po naciśnięciu wyświetlał hologram całej listy materiałów jakie potrzebowali. Rzucił ten mały chip w stronę Skuryu licząc, że złapie. Na hologramie wypisane były takie rzeczy jak”
☐ STAL
☐ MOSIĄDZ
☐ KABLE ELEKTRYCZNE, masa kabli, w chuj, jak najwięcej.
☐ MIEDZIANE PRZEWODY, podobnie jak wyżej
☐ ŻARÓWKI (od najzwyklejszych, przez reflektory, po choinkowe)
☐ 5-6 PUSZEK ROZGAŁĘŹNYCH(miedzianych)
☐ PRZEDŁUŻACZE
☐ 8 AKUMULATORÓW
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.17 0:49  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
Zatem Mashiro, tak się nazywa. Prawdziwy unikat. Rudzielec przyłożył sobie chłodne dłonie do policzków czując jak gorączka z podniecenia mu rośnie. Niemal jak miłość od pierwszego wejrzenia, aż mu się oczy zaczęły błyszczeć. Naprawdę potrzebował to przerwać. Ludzie potrafią czynić prawdziwe głupoty pod wpływem chwili euforii. Skuryu nie był wyjątkiem, musiał szybko oprzytomnieć i zachować to minimum zdrowego rozsądku, zanim obieca kobiecie całą złomiarnie, wraz ze szczurami i obiema nerkami w zamian za tego androida. Pora wrócić do tematu wiodącego.
- Smolista Hydra mnie odwiedziła? - Wyglądał jakby zupełnie nie miał pojęcia o co i o kogo chodzi. Cóż znana może i jest, ale jedyny krąg jakim otaczał się rudzielec to metalowe zasieki wokół złomowiska oraz poletko koniczyny. Nie utrzymywał kontaktów z innymi mechanikami, ani tym bardziej organizacjami, zatem nawet jeśli coś usłyszał to były to jedynie karczemno-burdelowe plotki. - Ależ mnie zaszczyt kopnął! Cieszę się iż mogę poznać Cię osobiście! - Uśmiechnął się szerzej, uznawszy w końcu iż warto wykrzesać z siebie nieco więcej entuzjazmu. Szycha to szycha, nie ma co dyskutować w tej kwestii. Zastanawiał go jedynie ten przydomek. Nie wyglądała na wymordowaną. Głowę miała tylko jedną, ogniem nie pluje, z uszu jej się nie dymi... może spaliła tysiąc obiadów? To by nawet pasowało. Wyszczerzył się na tę myśl. - Możesz mi mówić Skyu. I nie jestem już dzieckiem. - Postukał się w pierś. Dawno też nie słyszał podobnych komplementów. Ile to lat minęło? Niewielu desperatów potrafi zauważyć potencjał swoich kolegów. Tym bardziej jeśli w grę wchodziła jakakolwiek wiedza techniczna, a nie tylko rąbanka i prędkość mielenia żuchwą. To bardzo miłe z jej strony.
Złapał urządzenie - już się mogą z nim pożegnać na dobre. Co do rączki dostał to nie odda.
- Mam, a może nie mam... - zaczął, przeglądając listę - za darmo na pewno nie oddam. - Wyrecytował niczym mantrę i przekręcił głowę do boku, drapiąc się po karku. - Dużo światła, otwierasz jakiś klub? Może kiedyś wpadnę! - Zażartował sobie przeanalizowawszy listę zakupów, po czym bawiąc się chipem oparł się o bagażnik jakiegoś zgryzionego przez rdzę szrota. Zawieszenie odezwało się żałośnie wraz z giętą blachą. Cedna musi wziąć pod uwagę, iż od wysokości ceny zależeć będzie również jakość towarów. Na ten moment jednak młodzieniec nie zdradzał się ze swoim asortymentem. Gdyby chcieli go oszukać, tak zawsze ma szansę nieco utrudnić im poszukiwanie danych fantów. - Każdy czegoś potrzebuje, ja nie jestem inny. Aczkolwiek moja lista nie jest tak dokładnie sprecyzowana jak wasza. Chyba nie przyszliście do mnie z pustymi rękoma? - Spojrzał na Androida, potem na jego torbę i ponownie na kobietę. Zupełnie jak dzieciak przed gwiazdką - za którego się oczywiście nie uważał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.17 2:43  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
- Ta, ta, mów co chcesz, Skyuuuu - stwierdziła machając lekceważąco dłonią z nieśmiertelnym uśmieszkiem na ustach. Mógł i być już dojrzałym płciowo mężczyzną, ale dla kogoś tak już starego jak Ced wyglądał na dzieciaka, chociaż kto wie - mógł mieć więcej lat niż ona sama, jeśli był Wymordowanym. Coś jak jej znajomi od Smoków. Gościu ci wygląda na 15-latka, a ma kilka setek już na karku, przerąbane. Nie zmieniało to jednak faktu, że jak Smolista uznała sobie kogoś za tego i owego to zdania nie zmieniała na bardzo długi okres, więc ekscentryczny mechanik mógł się pożegnać ze swoim tytułem godząc się na nowo przypiętą etykietkę "dzieciaka".
Wyszczerzyła zęby w nieco drapieżnym uśmiechu, gdy wspomniano o pieniądzach. Oj, wiedziała, że nic za darmo na Desperacji nie chodzi. Jak chciało się coś załatwić niosło się w ręce równo warty odpowiednik, albo bardzo sugestywne gnaty. - Jasne, że nie za darmo. Sowicie cię wynagrodzę, nie martw się. Mamy do dyspozycji sporo rzeczy, ale tylko jeśli będziesz miał dobrej jakości produkty, więc... zastanów się porządnie co mi podstawiasz, Skyu. Nie chcemy się ze sobą pogniewać i wyjść z pustymi rękami. - Wyjaśniła odpychając się od Mashiro i zakładając ręce na piersi. Z jej słów, gdyby człowiek był bardzo przezorny mógłby i nawet wyciągnąć nutkę groźby, ale Cedna kompletnie nie miała tego w zamiarze. Lata w zawodzie robiły swoje z nawykami.
Mashiro położył torbę delikatnie na ziemi i zaczął ją otwierać.
- Mamy sporą sumę pieniężną, za którą spokojnie kupiłbyś samochód w M3, co już samo w sobie pokrywa koszty połowy produktów w "stanie użytkowym". Oczywiście biorąc pod uwagę średnią statystyczną cen produktów sprzedawanych na desperackiej "giełdzie" ekonomicznej, chociaż to stwierdzenie to jeden wielki żart porównując stan ekonomii Desperacji, a cywilizowanych światów. Co więcej posiadamy sporo narzędzi w stanie "świeżym" lub "lekko używanym", złom, który na chwilę obecną nam się nie przyda, ważne informacje, które dla ciebie mogą się okazać bardzo przydatne oraz w pełni sprawny i działający komputer stacjonarny z monitorem i zużytą w 74% klawiaturą. Nie wszystko jest jednak w tej mało pojemnej torbie. To o czym mówię znajduje się w pojeździe naszego towarzysza czekającego 583 metry dalej. - Mashiro pięknie wyjaśnił ogólnikowo jak na niego co mają w swoim asortymencie do zaoferowania oraz powyciągał ze swojego bagażu wszystkie narzędzia zaczynając od zwykłych kluczy francuskich, przez obcęgi i młotki, po śrubokręty i nawet lutownicę kończąc. Oczywiście ułożone były w perfekcyjnym ładzie na ziemi pomiędzy nim, a Skuryu.
- Więc jak będzie, Skyuuuuuu? - Spytała Cedna stając z boku ułożonego kwadratu części i nachylając się do rudego z chytrym wyrazem twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.17 4:11  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
- Mówię jak jest. - Wzruszył ramionami, a za moment założył sobie nogę na nogę i machał stopą nieco zniecierpliwiony, wsłuchując się w miarowe skrzypienie zdezelowanego pojazdu. Specjalnie ją zagłuszał, widać było że nieco się też naburmuszył. Owszem, wszyscy tutaj oszukiwali w sprawie wieku, zdaje się być najbardziej opłacalnym "umrzeć" za młodu, aniżeli w przekwicie. Nie wiadomo jak mogą potoczyć się nasze losy, nikt jednak nie chciałby być uwięziony w ciele starca po wieczność. Co do jakości, nie trzeba mu było powtarzać dwa razy. Znał swoje miejsce i wiedział, że skoro ktoś tak niezwykły fatyguje się do Ciebie osobiście, to lepiej go nie zawieść. Chociaż z drugiej strony, powinni mieć na uwadze również fakt iż są w złomiarni na Desperacji, nie zaś w sklepie Miasta-3. Tutaj nie ma reklamacji oraz przebierania w asortymencie. Co się ma, to się da.
Przestał machać nogą i stroić fochy, kiedy tylko Android rozpoczął swoją wypraną z uczuć - ale za to jak konkretną i zgrabnie opatrzoną w praktyczne uwagi - przemowę. Ponownie się ożywił, śledząc ten perfekcyjny układ mniej lub bardziej popularnych narzędzi oraz przedmiotów. Samo wspomnienie o sprawnym komputerze było argumentem nie do odrzucenia. Popatrzył na dumną z siebie i swojej oferty Panią Smolistą Hydrę. Zastukał palcem w kolano i powstał. To pewne, że się zgodzi. Co innego kraść takie rzeczy narażając to i owo, a co innego dostać w zamian.
- Czy poza waszym kolegą 583 metry dalej, ktoś jeszcze wie o tym, że tu jesteście i co ze sobą przywieźliście? - Przestąpił z nogi na nogę. - Wybacz, jednak muszę nieco zmodyfikować waszą ofertę. Założenia cudownego Mashiro nie są błędne, jednak realia bywają nieco inne. Jedynie głupcy pożądają gotówki w miejscu, w którym brak towarów. - Zaśmiał się, przykładając sobie dwa palce do głowy. - Prędzej dostanę kulkę w łeb, aniżeli ktoś sprzeda mi samochód ze standardów M3. - Wyszczerzył się, parodiując odstrzał. - Pieniądze dla takiego Desperata jak ja, są niemal tyle samo warte co liście na drzewach. Za to informacje które posiadasz, rzeczywiście mogą mi się przydać. - Teraz wycelował wyimaginowanym pistoletem w Cednę - Póki głowa cała, nauczysz mnie swojej sztuki. - Opuścił rękę by podrapać się po nosie. - Przygarnę komputer, narzędzia i resztę śmieci. Gotówki możesz, dorzucić mi tyle by starczyło na trzy wypady do baru i abym jeszcze mógł postawić komuś coś mocniejszego. Wszak kto pije sam, tego się nieszczęście trzyma... - Puścił jej oczko. - To jak? Umówisz się ze mną na małe szkolenie instruktażowe? Zaimponowałaś mi tym niepowtarzalnym bóstwem. Chciałbym móc zobaczyć więcej. - Wyciągnął dłoń w jej stronę. Ryzykowna oferta, równie dobrze może się zgodzić i już nigdy nie pokazać rudzielcowi na oczy. Jednak kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. - Umowa stoi? Android nam świadkiem - Jako ta obiektywna strona, zdolna zapamiętać dane słowa po ostatni sprawny układ scalony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.17 15:40  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
- Czy poza waszym kolegą 583 metry dalej, ktoś jeszcze wie o tym, że tu jesteście i co ze sobą przywieźliście? Cedna i Mashiro równocześnie potaknęli w odpowiedzi. Połowa organizacji wiedziała, że Smolista Hydra wyjechała do tej złomiarni po szmelc, nie było co się kryć. Dziwne jednak pytanie ze strony chłopaka. Jakby planował morderstwo i zabranie ich całego żelastwa, ale nie wiedział jak mocno miałby przerąbane, gdyby ofiary nie wróciły do domu.
Rhoneranger westchnęła słysząc, że chłopak nie chce gotówki. To był właśnie problem Desperacji. Co biedniejsi i mało znaczący mieszkańcy nie potrafili nawet liczyć, więc co im po papierkach kiedy do ust nie ma co włożyć. Drug-On przez liczne układy i zlecenia dostawało masę szmalu, głównie z S.SPEC, który i tak wydawali na handel … tez z S.SPEC, bądź Łowcami. Zwróciła jednak mu znowu swoja uwagę, gdy wspomniał o informacjach i uśmiechnęła się chytrze widząc, że jednak targ idzie w bardzo przyjemnym kierunku. Przynajmniej Rudy Skąpiec się ucieszy, że Wiwerna nie wydała hajsu.
- Jasne! – Odpowiedziała od razu. – Już mi się podobasz, Skyu. To jest prawdziwy człowiek biznesu. Nie pierdoli się z detalami. – Posłodziła mu z szerokim uśmiechem krokodyla i nawet podeszła i go uderzyła lekko dłonią w plecy ku pochwaleniu tego genialnego pomysłu. – Zostawię ci moje dane kontaktowe i dam znać, kiedy zwolni mi się trochę czas… albo w sumie. – Rozglądnęła się po złomowisku i zastanowiła, czy chłopak w ogóle będzie miał jakiś dostęp do komunikacji. – W sumie zapomnij, po prostu złóż mi kiedyś niezapowiedzianą wizytę w Wieży. Popytaj o Warsztat Smolistej Hydry i szybko go znajdziesz. – Puściła mu oko i ścisnęła jego dłoń z entuzjazmem i krzepą godną średniowiecznego kowala. – No, a teraz weźmy się do skolekcjonowania mojej listy życzeń. – Dodała ocierając o siebie dłonie z ognikami ekscytacji w czarnych oczętach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.17 2:32  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
Westchnął ciężko. Morderstwa nie planował. Aż takiej sławy pośród organizacji nie chciał... to pytanie tylko na wypadek gdyby coś miało pójść nie tak lub towar miał się nie spodobać. Będzie mógł oszacować sobie poziom przyszłych problemów z prowadzeniem działalności. Dobrze też, że zrezygnował z większych pieniędzy. Nie wiadomo co by się stało gdyby w świat desperatów rozeszły się plotki o nagłym przypływie gotówki w złomiarni. Sama ta mieścina nie wydawała się niebezpiecznym miejscem, a już na pewno nie jej właściciel. Skuryu wolał dmuchać na zimne i spać spokojnie, bez potrzeby obstawiania całego domu polem pułapek.
Liczyć umiał bardzo dobrze. Inaczej nie mógłby się nazywać mechanikiem. Z myśleniem też nie miał większych problemów, chociaż inteligencja wykraczała nieco poza standardowe normy przez co jego zachowanie dla postronnych może się wydawać dość egocentryczne, bądź po prostu dziwne.
- Chyba jakoś dam radę. Na pewno wpadnę. - klepnięty wyprostował się i wyszczerzył w szerokim uśmiechu. Umowa zawiązana. Nieco się zdziwił na wspomnienie o telefonie. Cedna byłaby jedyną osobą do której mógłby dzwonić. Pierwszy numer w życiu. Musiałby naprawić i obudzić któreś z wygrzebanych ze śmietnika urządzeń. Nigdy nie przyszło mu do głowy aby się z kimś kontaktować w ten sposób. Doda sobie to jako nowe wyzwanie na kolejne kilka dni. Uda mu się coś naprawić albo polegnie i wpadnie jako niezapowiedziany gość. - Zostaw. Może kiedyś mi się przyda. - Przytaknął wymieniwszy uścisk dłoni. - Zatem do roboty! - Odwrócił się na pięcie, podbiegł do jakiejś metalowej sterty i wykopsał z niej całkiem sprawną taczkę. - Przyda się na wasze 'zakupy'! - Zaraz po tym nacisnął jeszcze kilka razy chip z listą i zniknął za górą drutów i blachy. Dobrze, że kiedy nie ma pomysłu na to co robić w wolnej chwili, to siedzi i rozczłonkowuje te szroty. Inaczej teraz byłby problem z szybkim pozyskaniem konkretnych surowców. Stali było wiele, wyszukiwał głównie te lepszą, jeszcze nie pożartą przez nic, chociaż trochę obitą i mocno zarysowaną, przez co nie świeciła się już tak łądnie jak powinna. Wymagała lekkiej polerki. Mosiądzu było mniej. Ten lubi pokrywać się różnymi nalotami, zatem schowany był w suchym miejscu, w jednym z otwartych magazynów. Kabli, przewodów i przedłużaczy było bez liku. Nieco dłużej musiał kombinować przy żarówkach. A to sobie wymyślili... i pewnie dobrze by było aby jeszcze były sprawne? Przekopał kilka pudeł, z różnościami i przy okazji zgarnął również nieco rozgałęźników. - Wszystko? - Spojrzał na taczkę i jeszcze raz pomrugał sobie listą drapiąc się po skroni. - Akumulatory... - Coś z czym najtrudniej będzie mu się rozstać. - Aż osiem. Zaraz znajdę jakieś. - Zdjął kłódkę z magazynu w którym zwykle pracował. Łańcuch opadł na ziemię, zaś sam rudzielec zniknął za drzwiami. Musiał poodłączać kilka swoich konstrukcji. Inaczej liczba by się nie zgadzała. Całkowite, ręczne rozebranie jednego samochodu bądź maszyny zajmuje niemal miesiąc. Pojedynczo zaczął wynosić każdy z akumulatorów. - Przydałaby się druga taczka... dacie sobie radę? Prosiłbym następnym razem składać zamówienia z większym wyprzedzeniem. Wiedziałbym czego szukać. - Co prawda i tak znoszę tutaj większość tego co znajdę, jednak nie na wszystko zwracam uwagę. Zmęczył się nieco tym bieganiem. Najwyraźniej euforia wywołana androidem i pierwszym tak dużym zamówieniem powoli go opuszczała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.17 5:26  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
Cedna szeroko się uśmiechała widząc, że współpraca z młodziakiem idzie cudownie gładko i bezkonfliktowo. Nawet i się wysilać nie musiała z targowaniem, co bardzo, ale to bardzo zadowalało samą Panią Inżynier. Sięgnęła do wnętrza swojego kombinezonu gdzie pod prawą piersią schowany był mocny nóż z czarnego metalu, który służył jej bardzo dobrze przez lata. Wraz z nim w swojej lewej dłoni ruszyła ochoczo do samochodu, na którym niedawno jeszcze zasiadywał jej nowy „przyjaciel po fachu” i oparła się o niego (przodem oczywiście) wbijając czubek noża w karoserię. Odwróciła głowę tylko na moment widząc przyniesioną taczkę.
- Hmm… raczej będą dwie potrzebne… - Mruknęła, ale chłopak mógł nawet tego nie usłyszeć zakręcony wokół zbierania całego ustrojstwa. Rhoneranger wróciła do noża i maski samochodu i zaczęła pięknymi ruchami ryć w karoserii zdezelowanej maszyny, na której kawałek po kawałku zaczął pojawiać się numery. Zdecydowała się podać chłopakowi numer jej warsztatu, bo na prywatny trzeba było sobie zasłużyć czymś więcej. Mashiro w tym czasie ruszył do samochodu, gdzie wraz z Rico podjechali samochodem przywożąc komputer. Następnie wyciągnął jeden policzek zrulowanych pieniędzy z torby i dał na całą stertę reszty narzędzi jakich się pozbywali tego pięknego popołudnia. Rhoenranger po skończonej robocie schowała nóż do pokrowca i zaczęła chodzić wokół nowo pojawiających się „cudeniek” sprawdzając ich stan. Na koniec uśmiechnęła się przepraszająco do Skyu.
- Sorka, sorka, Kinzoku-chan. To tak w sumie sami dostaliśmy „pomysłem” nagle, więc no… - Wyjaśniła przyglądając się z zadowoleniem zebranym materiałom. Było tego… sporo… zdecydowanie więcej niż jedna taczka, co bardzo radowało Rhoneranger jako, że na stworzenie systemu elektrycznego w „całej” wieży Smoków było niemałym wyzwaniem. Przeszła całe złom zbliżając się do rudzielca. – No chłopcy, pakujcie. – Machnęła na towarzyszy, którzy zaczęli ogarniać sprzęt, a ona w tym czasie podeszła do rudzielca od boku i sprzedała mu nie za krótkiego całusa w policzek. – Dzięki, Skyuu. – Puściła mu oko odchodząc już. – Interesy z tobą to czysta przyjemność.
Rhoneranger weszła na bok samochodu znowu zawieszając się jedną ręka na górnej ramie. Android i Rico zapakowali ostatnie złomy i również wsiedli do samochodu. Kobieta machnęła złomiarzowi na pożegnanie, ale gdy zaczęli już odjeżdżać jeszcze krzyknęła. – BĘDĘ CZEKAĆ NA TELEFON~ - i wystawiła kciuka w górę, zanim nie zniknęli za górą złomu wyjeżdżając tym samym ze złomiarni.

[ZT]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.17 18:55  •  Złomiarnia Kinzoku Empty Re: Złomiarnia Kinzoku
Mięso.
Czuł zapach świeżej padliny. Słodka woń świeżej krwi roznosiła się wokół dziwnych budynków znajdujących się nieco na uboczu Apogeum.
Szedł z nosem blisko ziemi, uniósł go jednak, kiedy zdał sobie sprawę, że ścierwo tkwi gdzieś wśród dziwacznych konstrukcji.
Poruszył uszami, rozglądając się na wszystkie strony. Zdobycz nie zdążyła jeszcze zwabić ścierwojadów, to dobrze. Zostanie więcej dla lisa. Z drugiej strony, brak padlinożerców świadczy też o tym, że teren nie jest zbyt bezpieczny. Inaczej już dawno coś zgarnęłoby zdobycz. Na Desperacji dobre mięso nie uleży dłużej niż kilka minut, nim cokolwiek je pożre.
Zawahał się. Głód dawał o sobie znać, ale czy to znaczy, że trzeba aż tak ryzykować?
Zaczął krążyć wokół magazynów i porozrzucanych wszędzie elementów samochodów oraz maszyn. Ze zdziwieniem spostrzegł poletko zielonej koniczyny. Aż na moment zapomniał o tym, że jest głodny. Zielona trawa! Na środku Desperacji! To jakieś zioła? Mieszka tu zielarz? Albo ogrodnik? Podszedł do poletka i zaczął uważnie obwąchiwać koniczynę. Nie pachnie mu jak nic, co znajdował w torbie Ourella. A może jest jadalne?
Chciał już skubnąć kawałek roślinki, kiedy zdał sobie sprawę, że to równie dobrze może być trucizna. Uniósł gwałtownie głowę. Trujące, leczące czy jadalne? Na dwoje... A nawet troje babka wróżyła.
Wsadził łapę w zieleń. Zimna, przyjemna. Świeże roślinki, niedawno wzeszły, wraz z końcem zimowych mrozów. Bardzo przyjemne uczucie, zanurzyć się w czymś takim. Póki co nie zauważył, by piekło czy w jakikolwiek sposób raniło poprzez dotyk. Więc chyba jest w porządku.
Korciło go. Naprawdę mocno i okropnie korciło. Zjeść, wytarzać się w zieleni czy zostawić to, bo może być niebezpieczne?
To oczywiste, co wybrał. Jest lisem. Nie mógł nie walnąć się w koniczynki i z zacieszem na pysku rozciągnąć niemal na całą szerokość poletka.
A myślał, że takie dobrodziejstwa tylko w Edenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach