Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down




BLIŻEJ NIEOKREŚLONE TERENY DESPERACJI.
OSIEM LAT WCZEŚNIEJ...


__________________________________________________________________

Przeprowadzka do M-3 była najbardziej spontaniczną decyzją jaką w życiu podjął. Chociaż od tego czasu minął prawie rok, Kurtz nadal nie potrafił wyzbyć się wątpliwości czy aby dobrze zrobił. Podjął w końcu wyjątkowe ryzyko, pakując się na nieznany mu teren. Jednak wiedziony impulsem oraz świadomością, że pozostanie w M-6 sprowadzi na niego kłopoty, bez wahania spakował swoje rzeczy i jedynie pożegnał się z matką i siostrą. Pomimo wątpliwości zabrał ze sobą jeszcze, jedną osobę; gówniarza dla którego zaryzykował najpewniej zbyt wiele. Szczerze obawiał się rozpoczęcia życia na własną rękę w miejscu, którego w ogóle nie znał, jednak szczęśliwym trafem, nazwisko jakie nosił Dante, było pewną przepustką do służb mundurowych po roku przerwy od pracy. Musiał przez ten czas załatwić dużo rzeczy, aby móc na stałe pozostać w mieście bez groźby odesłania z powrotem jego bądź blond młodzika, który dzielił z nim mieszkanie. Teraz znów nosząc mundur wojskowy, wylądował ponownie na samym dnie hierarchii, co w sumie irytowało go na każdym kroku. Mógł na spokojnie zająć wyższe stanowisko niż zwykłego szeregowca, którego miano dostał wraz z podstawowym wyposażeniem. Mimo młodego wieku nie przyjmował dobrze faktu, że ma nad sobą kogoś kto wydaje mu rozkazy, przebywając w M-6 przywykł do większej swobody działania. Kido Arata nie był szczytem marzeń jeśli chodzi o przełożonego, ale w sumie nie można było na niego narzekać. Nie był katem jak inni, chociaż miał manie podnoszenia głosu i rzucania rozkazami na prawo i lewo, traktując swoją robotę szalenie poważnie. Kurtz obserwując ludzi, którzy współpracowali z Aratą dłużej, wyjątkowo im współczuł, bo ten gość mógł doprowadzić do załamania nerwowego. Poza tym jeśli Dante nie mylił się to zwłaszcza w ostatnich dniach Kido stał się nieznośny, chociaż nie potrafił określić cóż się mogło zmienić, bo nie znał go prywatnie i nie zamierzał poznać. Pozostawało mu, jedynie słuchać złośliwych komentarzy jakie rzucali towarzysze znający dowódce lepiej niż On i wnioskujący więcej z zachowania ów mężczyzny. Dziś wyjątkowo nie mieli typowo rutynowej akcji, zamiast sprawdzić ograniczony teren Desperacji, musieli znaleźć idiotę, który zabawił się w złodzieja i spieprzył z ważnymi dokumentami prosto na otwarty teren. Znalezienie go tutaj, było jak szukanie igły w stogu siana. Niemiec nie mówił tego na głos, ale pod względem ochrony danych M-3 było chujowe i chociaż miejsce w którym się wychował, nie było najlepsze pod względem technologii, to taka akcja z kradzieżą nigdy się tam nie wydarzyła. Nikt nie był na tyle głupi, aby tam aż tak zaryzykować.
Obecnie jednak przez przykre zrządzenie losu i zawodne pojazdy, wylądowali w otoczeniu, które każdego z nich napawało pewnym niepokojem, ale każdy z żołnierzy szedł wiernie za dowódcą i nawet Kurtz w tej chwili nie zamierzał narzekać na fakt jawnej dominacji jednostki. Chciał wrócić do M-3, do swojego mieszkania, do Mike'a, który pewnie znów walnie focha, że zostawił go na tak długo, ale szybko mu przejdzie. Będzie mógł odpocząć po tym co działo się tutaj... teraz. Uniósł wzrok na niebo, słońce grzało okropnie, a pełen mundur nie poprawiał samopoczucia grupy, jak i każdego z osobna. Mimo, że nie powiedział tego na głos to marzył aby już zapadła noc, bo chociaż było wtedy niebezpiecznie to zdecydowanie chłodniej. Obejrzał się na żołnierza idącego obok, gość rzucał przekleństwami od ponad godziny i jakoś nie kończył mu się zasób wulgaryzmów. Co było w sumie godne podziwu. Kiedy nagle padła propozycja postoju przy ruinach jakiegoś budynku z którego zostały ledwie dwie ściany, każdy z Nich ukrył się w cieniu. Dan siadł ciężko na tyłku, zerkając na Kido, który zajął akurat miejsce jakiś metr od niego.
- Jest chociaż pewność, że idziemy w dobrym kierunku i znajdziemy tego dupka jeszcze dziś? - spytał nagle, odważając się spytać o to, czego nikt z pozostałych wolał nie mówić na głos. W końcu było to w pewnym sensie podważenie dowódcy oraz ufności jego orientacji w terenie.- Trochę długo to trwa – dodał ciszej, bardziej do siebie. Krajobraz nie zmieniał się od dłuższego czasu i nikogo dotąd nie spotkali, stąd też coraz bardziej wątpił czy dziś znajdą swój cel, który zdezerterował i na domiar złego zabrał ze sobą coś czego nie powinien.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek do archiwum, a nawet do kosza, bo Kurtz zwiał < / 3
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach