Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Dzień jak co dzień, nic nadzwyczajnego się w zasadzie nie działo. Cały dzień była zalatana bo oczywiście nie mogła odpuścić ani jednego dnia treningu. Już prawie rok nie widziała swojego senseia. Ale wiedziała że ten skurwiel staje się lepszy z chwili na chwilę, nie ważne co robił i gdzie przebywał. Musiała być lepsza, musiała w końcu pokazać mu co potrafi. Chciała być przeciwnikiem z którym Eltyar będzie chciał trenować na serio. A nie tylko wytykać jej błędy podczas walki. "Ta jego jebana spostrzegawczość.. Zawsze widzi więcej i szybciej reaguje.." warknęła w myślach przy zamachnięciu się kolejny raz mieczem. Powtarzała sekwencję prawą i lewą ręką na przemian. Trening znowu zakończył się po kilku godzinach spędzonych w opuszczonym magazynie. Westchnęła biorąc za ręcznik i otarła twarz z potu. Zabrała swoje rzeczy i wyszła w tylko sobie znanym kierunku. Katana przypięta do pasa spoczywała przy jej boku, raczej nikt jej nie zaczepi. Było już stosunkowo późno kiedy przechadzała się obrzeżami miasta kiedy dostała sms'a. Na twarzy wpełzł uśmieszek i skręciła w jedną z uliczek. Weszła do jednego z barów podchodząc do kontuaru sparodiowała wojskowe salutowanie barmanowi. Wskoczyła na taboret i od razu zgarnęła kosmki białych włosów z czoła. - To co zawsze.. ale razy dwa.. znajomy dojdzie.. - powiedziała z uśmieszkiem i rozpięła czarną skórzaną kurtkę. Po chwili przed nią zostały postawione dwa kieliszki zalane, złotawej barwy cieczą, kilka ćwiartek cytryny i solniczka. - Będziesz na niego czekać czy napijesz się ze mną po jednym.. dawno cię tu nie widziałem.. - zaśmiał się barman i nalał sobie kieliszek podsuwając go pod kieliszek dziewczyny. - Wiesz że nie piję dużo.. ale z Tobą się napiję.. za stare dobre czasy.. - zaśmiała się oblizując wierzch dłoni i posypując solą. Złapała za kieliszek którym się stuknęła z barmanem i odbębniła procedurę picia tequilli od a do z. Po czym odstawiła kieliszek uderzając nim o kontuar i zaczęła miętolić kawałek cytryny w ustach. -Taaa.. nie pijesz bo ci pewnie Ciro nie pozwala.. A tak między nami to po ilu tym razem odlecisz? - spytał barman szykując drinka dla innego klienta w między czasie, na co Angel jedynie wystawiła język w jego stronę jak małe dziecko. - Nie odlecę bo nie mam skrzydeł! - wyszczerzyła się bezczelnie.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

- Kolejny dzień w raju. - burknął sam do siebie nasz zarośnięty jegomość, trzymając w prawej dłoni szklankę wypełnionej do połowy bursztynowym płynem o mocno alkoholowej woni. Uniósł nim delikatnie swój kapelusz i przechylił naczynie, połknął whiskey na jeden hejnał. Szybkim i energicznym ruchem odstawił naczynie i oparł się o krześlane oparcie. Lekko przymroczonym, ale jednak dalej wyczulonym, wzrokiem krążył po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Bar. Speluna. Karczma. Dookoła niego stoliki, w powietrzu unosząca się woń dymu papierosowego i alkoholu. Nie miał wątpliwości, że jego detektywistyczna natura go nie zawiodła i dobrze wydedukował, gdzie jest. W centralnym miejscu sali lada z błyszczącymi kieliszkami, za nim mężczyzna w czarnym fartuchu i jasnej koszuli. Bacznie obserwował otoczenie. Jakiejś dużej popularności nie miał ten bar i mógłby się sanepid przyczepić, ale za to trunki tanie. To się ceni. W pewnym momencie zauważył siedzącą kobietą lejącą w siebie zdecydowanie za dużo alkoholu niż powinna. Zwęszył okazję. Jego natura podrywacza wzięła górę. Nie mógł przepuścić tej okazji. Musiał zagadać, po prostu musiał. Odepchnął się od wygodnego krzesła, w którym spędził kilka ładnych godzin i lekko chwiejącym się krokiem dotarł do baru.  Z początku udawał, że nie widzi znajdującej się obok niewiasty. Zgrywał niedostępnego. Po kilku minutach i dwóch przechylonych przez kobietę kieliszkach bujnął się w bok, w jej stronę. Złapał za kapelusz, odłożył go na blat. - Nie smutno Ci tak samej pić, kochana? - rozpoczął delikatnie zaniżonym głosem, chcąc nadać innej atmosfery przy pierwszym poznaniu. - ... może się dołączę?
Usiadł nieco bliżej, zauważył, że po jej prawej stoi stos pustych, szklanych kieliszków, a po jej lewej zaledwie jeden, w dodatku pełny. Coś przykrego musiało się jej przydarzyć. Idealny moment, aby uderzyć. Pewnie chłopak lub coś w tym guście. Dziewczyna jest rozbita emocjonalnie i nagle zjawia się on... dr Argen P. Rose. Ściereczka na niewieście łzy. Wskazał palcem na ów kieliszek. - Mogę? - zapytał po chwili czekając na jej reakcje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Oczywiście nie zauważyła tego jak jakiś obcy typ się pałęta obok. Przecież czekała na kogoś, dawno się nie widzieli o nadarzyła się okazja aby nadgonić te kilka tygodni. No właśnie. Minęło może z pół godziny a jej obiecany towarzysz się nie pojawił. Złapała za telefon i od razu wybiła jego numer. Przykładając słuchawkę do ucha, zmarszczyła nieco nosek w niezadowoleniu słysząc z miejsca pocztę głosową. - Co jest do cholery.. - mruknęła czekając aż nastanie ten irytujący odgłos, dający znać że może zostawić wiadomość. - Viktor.. gdzie ty do cholery jesteś? Miałeś być pół godziny temu.. to do Ciebie nie podobne.. odezwij się do mnie jak najszybciej.. - nagrała się na pocztę chłopaka i wyłączając telefon trzepnęła ręką o blat kontuaru. - Ohh.. nie stresuj się pewnie coś mu wypadło.. telefon padł.. wiesz jak jest Angie.. - puścił oczko barman i dolał jej do pełna. Dziewczyna zerknęła na kieliszek i westchnęła ciężko. Idealne wyczucie czasu, a raczej przy dobrej percepcji Argen właśnie wyczaił dobry moment żeby zagadać. Odwróciła w jego stronę twarz przyglądając się mu ze spokojem wymalowanym na twarzy. - Technicznie rzecz biorąc czekałam na kogoś.. no ale.. - urwała wracając wzrokiem na wyświetlacz telefonu. Kilka sekund i schowała go do kieszeni kurtki. - Twoja wola.. jeśli chcesz.. ja nie będę Ci bronić.. - powiedziała nieco chłodniejszą barwą tonu i wychyliła kolejny kieliszek. Dorwała się do ćwiartki cytrynki zatopiła w niej ząbki wysysając kwasek. Odstawiła kieliszek i machnęła ręką na barmana żeby nalał do pełna znowu. Ogólnie nie powinna pić, nigdy nie miała mocnej głowy do procentowych trunków. Co nie znaczyło że też czasami chciała rozładować trochę napięcia w inny sposób niż za pomocą miecza. Na policzkach już powoli wpełzał delikatny rumieniec, biedna niewinna duszyczka. Ale zdecydowanie do bezbronnych nie należała, katana przy jej boku wiele sugerowała przecież. - No.. to zdrowie.. - mruknęła do siedzącego obok faceta. Zbliżyła kieliszek go typa i lekko go stuknęła swoim.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Późna pora, gdzieś koło dziesiątej wieczorem. Samotna kobieta i amant w jednym barze. To nie mógł być przypadek, ani boska ingerencja. Jakoby los chciał, aby te dwie zupełnie obce sobie osoby znalazły się w tym miejscu, o tej samej porze, tego samego dnia. Rzec można, że było im to przeznaczone, aby usiąć razem przy barze i się napić, poznać. Dziewczyna była nieco zakłopotana. Było to widać, a ona raczej tego nie ukrywała. Biegała wzrokiem od wyświetlacza telefonu, przez swój kieliszek, a na obserwacji Argena kończąc. Widocznie czekała na kogoś, a ten ktoś się nie zjawił. Cóż, zdarza się. Ale szkoda kobiety. Ba, co to za ktoś, kto taką petardę wystawia do wiatru. Argen stuknął się kieliszkiem z nieznajomą, przechylił go i mając jeszcze trunek w ustach kiwnął palcem wskazującym barmanowi, dając mu tym samym niewerbalny przekaz, aby dolewał. Odstawił kieliszek na blat. Przejechał ręką po głowie poprawiając włosy i skierował wzrok na niewiastę. Zjawiskowa. Smukła. Czysta perfekcja. - Wybacz mi mój tragiczny brak manier, ale przy kobiecie takiej jak ty każdy może stracić głowę. Zwą mnie Argen Percival Rose. - rozpoczął anioł ponownie obniżając głos o kilka tonów. - A ty? Zdradzisz mi swoje imię? - po chwili dodał. W tym samym momencie pojawił się barman z nową, jeszcze nie otwartą butelką w dłoni. Argen delikatnie przysunął swój i nieznajomej kieliszek bliżej wodzireja, który już odbezpieczał procenty. - Co taka piękna kobieta robi w takim miejscu? - zapytał jak na prawdziwego miłośnika kobiet przystało. Wyciągają papierosa z paczki i odpalił go. Zaciągnął się. Czekał na jej ruch i na barmana aż poleje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zbyt długo nie bawiła w barze, zbyt dużo nie wypiła ale rumieńce na policzkach sugerowały że w głowie mogło już lekko szumieć. W końcu nigdy nie miała mocnej głowy do procentowych eliksirów. Ale kiedy pije się w znanym towarzystwie to można sobie pozwolić na o wiele więcej swobody. Taki był przecież plan na dzisiaj, chciała się od prężyć i może trochę poluzować smycz na szyi. Ciro sam chlał kiedy miał okazję i nie raz czuła od niego alkohol "Skoro jestem jego uczennicą.. to powinnam brać przykład z mojego mentora.. a co się będę ograniczać!" i z tą myślą wychyliła kolejny kieliszek uderzając nim o blat kontuaru. Minusem było że anioł z którym miała się spotkać na pogaduchach wcale się nie pojawił. Ale opatrzność ma ją w swej opiece i zesłała kolejnego opiekuna zbłąkanej, łowieckiej duszyczki. Jego słowa sprawiły że spojrzała na niego z zaciekawieniem. Dłuższa chwila musiała minąć żeby się domyśliła o co mu chodzi. Oczywiście kompletnie nie ogarnęła komplementu ze strony dżentelmena i parsknęła śmiechem. Szczerze ją rozbawił do łez, aż oparła się bokiem o krawędź blatu, przedramię wylądowało na blacie i uderzyła kilka razy otwartą dłonią o blat. - Dobre! Hahahaha.. biorąc pod uwagę że lubię ostrą zabawę.. trafiłeś.. nie należy mi zachodzić za skórę.. - mówiła z rozbawieniem i klepnęła go w plecy dość mocno jak na kobietę. Po czym poprawiła przypasany do biodra miecz tak aby nie uwierał przy zmianie pozycji. Obróciła się w jego stronę. Pierwsze lody przełamane, zasługa źle zrozumianych słów czy też alkoholu? Teraz to już nie miało najmniejszego znaczenia. Skoro typ sam zagadał, czemu nie poszerzać swoich kręgów znajomości. A nóż okaże się nowy znajomy przydatny. - Angel.. po prostu.. - powiedziała z rozbawieniem. - To nie jest miejsce dla.. porządnych obywateli miasta.. jeśli wiesz co mam na myśli.. - powiedziała puszczając mu oczko. Sam fakt że to miejsce znalazł już świadczyło o tym że do wrogich jednostek nie należał.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Wątek zawieszony z braku aktywności w pisaniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach