Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Powrót do M-3 był dla niego jak dla żołnierza powrót do ojczyzny. Spojrzał na swoje dawne mieszkanie, a raczej zgliszcza, które pozostały po jego dzieciństwie i młodości. Gdy widzi te szczątki na myśl przychodzi mu tylko jedna osoba i miliony wspomnień. Ciekawskie czarnowłose diabelstwo, które latało za nim jakby był nie wiadomo jaką sławą. Małe cholerstwo, od którego nigdy nie mógł się uwolnić, a mimo to i tak uwielbiał każdą rozmowę z tym inteligentnym i sprytnym bachorem. Gdy tylko znajdował się w pobliżu tego miejsca musiał wejść choć na chwilę by przynieść Róży najpiękniejszą białą różę jaka tylko była tego dnia w mieście. Doskonale pamiętał dzień, w którym ta mała wiedźma musiała dorosnąć... No dobra może nie byla wtedy taka mała... Była juz prawie dorosłą pannicą, ale wciąż zdecydowanie za młodą, by stracić matkę. Pamiętał jak przechodził tego dnia obok jej domu niosąc w dłoni najpiękniejszą białą róże, jaką widział do tej pory. Najpierw uderzył go zapach. Swąd palonej farby. Rozejrzał się. Tłum gapiów stał przy domu czarnowłosej istotki. To jej mieszkanie stało w płomieniach. Nie zastanawiając się nawet przez sekundę wbiegł by ratować dziewczynę i jej matkę, która swoją drogą szalenie szanował. Dym powodował u niego brzydki kaszel. Sprawiał, że oczy łzawiły. Ciepło... Gorąc... Był wręcz obezwładniający. Znalazł je. Na podłodze. Pozwolił by różę, którą upuścił strawiły płomienie. Przerzucił starszą z konie przez ramię, a młodszą z czułością wziął na ręce. Zaczął uciekać. Nie bał się S.SPEC. Nie bał się niczego, co był w stanie stworzyć czlowiek. Bał się, a zarazem podziwiał nieprzewidywalne piękno przyrody. Nikt mu nie pomógł. Ogień szczypnął jego ramię, jednak on nie upuścił nieprzytomnej niewiasty. Ledwo doczłapał się do wyjścia...
Teraz, kiedy tu stoi składa piękną białą róże w hołdzie zmarłej łowczyni. Matce dziewczyny, która kochała te kwiaty. Otarł samotną łzę. Pierwszą od prawie trzydziestu lat. Zaraz po tym wydarzeniu został wysłany na misje. Trzydzieści lat zastanawiał się kto zajmuje się jego małą różaną dziewczynką. Czas to sprawdzić. Zszedł do ścieków i zapytał na cały głos.
-Gdzie jest Iskra?
Ludzie, a raczej Łowcy popatrzyli na niego jak na wariata, ale wskazali mu drogę. Ruszył w tamtą stronę. Nie pukał. Wszedł. Trzymając w ręku białą róże. Nie mówił nic. Czekał, az Róża spojrzy na jego zmęczoną, stęsknioną twarz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przez trzydzieści lat to opuszczone pomieszczenie w ściekach stało się jej domem i warsztatem. Im więcej umiała tym rzadziej wychodziło i częściej pochylała się nad papierzyskami. Zamykała się w swojej otoczce bólu i żalu nie zważając na nikogo i na nic. Maszyny stały się jej powiernikami. Po długim czasie rozmowa z ludźmi stała się dla niej przykrym obowiązkiem gdy ktoś przychodził do niej po mechaniczny wszczep, czy jakiś składnik chemiczny, który miała zapewne upchnięty gdzieś w szafce. Jedyna osoba, która ją odwiedzała bez konkretnego powodu był Marcus... wice-dowódca, którego nienawidziła całym swoim poranionym sercem. Zazwyczaj jej przynosił papierosy i czasem zajmował się jej ranami, czy upychaniem w nią na siłę jedzenia. Nie miała pojęcia co to za tabletki zawsze jej przynosił, ale je łykała. Miała z mózgu wtedy plastelinę i Mgła nie ważyła się odezwać. Z drugiej strony pracowała wtedy wolniej, ale kto by się tam przejmował skoro ma jeszcze tyle lat przed sobą?
Tamten dzień nie różnił się niczym od pozostałych. Rosa jak zwykle nie miała pojęcia jaka jest pora doby. Nie potrzebowała tej informacji. Jej ciało samo ją informowało kiedy ma dość i kiedy powinna położyć się spać. Znudzona odpaliła papierosa i przytrzymała go ustami by nakreślić kolejną linię w niesamowicie dokładnym i skomplikowanym projekcie, kiedy otworzyły się drzwi do jej pokoju. Nie pukała tylko jedna osoba.
-Marcus... Wypierdalaj. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać- nawet nie podniosła wzroku. Tylko wyjęła papieros z ust by jej słowa były bardziej zrozumiałe. Kiedy jednak nie usłyszała odpowiedzi, to poniosła podirytowany wzrok czerwonych tęczówek na przybysza. W pierwszej chwili ja zatkało i przez ten martwy wzrok przeszła iskra życia, ale tak szybko jak się pojawiła... tak zgasła.
-Czego?- warknęła jak do każdego, kto zakłócał jej spokój. Udawała, ze nie widzi białej róży, na którą Mgła zareagowała bardziej gwałtownie niż dziewczyna mogłaby się spodziewać. Głos w jej głowie uważał się za jej jedyną "przyjaciółkę" i widac bardzo jej sie nie podobało, ze przeszłość do niej przyszła. Zaraz znowu spuściła wzrok do papierów i ponownie zaczęła palić jakby nikogo nie było w pomieszczeniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek zawieszony z braku usera.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach