Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 12.11.13 7:31  •  Nora Yunosuke Empty Nora Yunosuke


. . .

Nora chłopaka de facto nie jest norą, a jaskinią. Nie ważne jednak jak nazywałby to miejsce. Ludziom zawsze będzie trudno uwierzyć, że ktoś mógłby tu mieszkać. To dobrze. Im trudniej uwierzyć tym trudniej znaleźć.
Wnętrze jaskini jest dość luksusowe jak na... no, jaskinię. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko zasługa natury, ba, postapokaliptycznej natury. Aranżacja wnętrza jest w pełni rozplanowana przez Yunosuke i nawet o sprzęt do życia sobie zadbał. Tak szczerze to pomogło mu paru znajomych, a resztę zwyczajnie ukradł, ale to przecież nieistotne szczegóły. Ważne, że jest i działa.
Brak prądu i bieżącej wody na początku stanowił ogromny problem. Z czasem jednak chłopak nauczył się żyć "w dziczy" i radzić sobie jak cywilizowana istota, mimo mieszkania we wnęce skalnej. Łono natury skrywa naprawdę wiele tajemnic, a jak potrafi się je odkryć to nagle wszystko staje się prostsze. Niczym magia, ciekawe czy naukowcy o tym wiedzą. Pewnie nie, są zajęci grzaniem tyłków w laboratorium... Nie ważne.
Przejdźmy do kwestii najważniejszej w tym temacie, czyli tego jak urządził się nasz kocurek. No to może suchy opis? Po wejściu do jaskini przez pierwsze trzy czy cztery metry ciągnie się coś na wzór wąskiego korytarza. Sufitu uczepione są stalaktyty, które na pewno nie robią miłego wrażenia. Najostrzejsze są przy samym wejściu, lecz im dalej się poruszać tym sufit staje się łagodniejszy. Dalej można spotkać się z czymś podobnym do przejścia, które jest zasłonięte jakąś starą płachtą. Oczywiście o ile ktoś odważyłby się zajść tak daleko w całkowitej ciemności, która ogarnia "korytarz". Yuno już się przyzwyczaił i potrafi tu trafić z zamkniętymi oczyma, dla kogoś nowego może to jednak stanowić problem. Może między innymi dlatego jeszcze nikt poza nim tutaj nie zawitał.
Dalej! Omówmy to co znajduje się za prowizoryczną kurtyną, czyli główny i jedyny pokój kotopodobnego! Pomieszczenie jest bezkształtne i ma nawet sporą wnękę ze zbiornikiem wodnym, ale gdyby miało tu powstać prawdziwe mieszkanie to trzeba przyznać, że wystrój byłby interesujący. Co z tą wodą? Ano w pewnym miejscu przez ścianę wpływa strumień wody, który wpada do zbiornika wyżłobionego w skale i ucieka otworem gdzieś pod taflą. To tak jakby woda miała stały przepływ. Kot się wycwanił i urządził sobie z tego miejsca mini łazienkę. Innymi słowy to tam przemywa twarz, czasem się myje i czyści różne rzeczy. To by było tyle, jeśli chodzi o formę mieszkanka. A co z umeblowaniem? Pierwsze co rzuca się w oczy to ognisko, które znajduje się bliżej tylnej ściany. To teraz pytanie jak młody Mutant radzi sobie z dymem. Nie radzi. Drewno, które spala nie wytwarza jakichś ogromnych ilości sadzy i dymu, a wszelkie resztki uciekają licznymi otworami skalnymi. Przecież mówiłem o cudach natury. Niedaleko ogniska jest stary, acz całkiem porządny materac. Oczywiście kradziony, jak większość rzeczy tutaj. Na nim leży trochę porwany koc i niemal płaska poduszka. Dalej można znaleźć poobcieraną szafkę kuchenną, w której to kot trzyma swoje zapasy i niewielki zasób naczyń. Gdzieś pod ścianą stoi nowa, acz nieco zniszczona kanapa. To na niej zazwyczaj leżą porozrzucane ubrania i ręczniki. Obok kanapy stoi wiklinowy kosz, w którym trzymana jest reszta ubrań. Inne rzeczy walają się gdzieś wokół. Jest tu też kilka lamp oliwnych, które niemal nigdy nie gasną. Całkowita ciemność zapada tutaj tylko zimą, kiedy więcej stworzeń szuka schronienia i jest czujniejsze na takie rzeczy jak światło czy zapachy. Co prawda zimą rzadko spędza tu czas, bo woli zatrzymać się u kogoś znajomego i przeczekać mrozy, ale wolałby nie wracać do zdemolowanego lokum.

A gdyby chłopak mógł narysować plan swojego domu to zrobiłby to tak, o:

Kliknij, aby powiększyć.



Ostatnio zmieniony przez Yunosuke dnia 24.01.14 15:07, w całości zmieniany 5 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.13 18:37  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Ściskał nadgarstek Sakida dość mocno, nie chcąc go zgubić w mrokach, choć obaj widzieli dość dobrze w ciemności. Po prostu wolał go nie puszczać, wiedząc iż jest on całkiem nowy w tych okolicach. Zwłaszcza w tych okolicach, znaczy w górach. Tutaj nigdy nikt się nie kręcił, bo po prostu nie było po co. Dlatego tak lubił to miejsce. Szanse, że ktoś znajdzie jego kryjówkę? Marne.
Przez jakiś czas wędrowali wśród martwych drzew i czerwonych kamieni aż dotarli do miejsca, które wyglądało na zupełnie nieuczęszczane. W piachu przed nimi dało się jednak zauważyć zatarte ślady, które pasowały tylko do jednej rzeczy. Do butów Yunosuke. To już dawało dowód na to, że poza nim nie ma tu nikogo innego i nikt się tu nie pałęta. W ogóle to jakby chciał to mógłby tu trzymać zwłoki i nikt by się nie dowiedział. Na razie jednak nie miał ochoty na takie hardkorowe zabawy. Może kiedyś, jak mu się nierówno pod sufitem zrobi, a jego mottem życiowym zostanie "You Only Live Once".
Zatrzymali się przed mrocznym wejściem do jaskini. Młody puścił nadgarstek towarzysza i pchnął go do przodu. Popychał go lekko w głąb ciemnego tunelu, co jakiś czas ostrzegając przed stalaktytami, aż się zatrzymali. Kocur odchylił płachtę i wprowadził gdzieś bruneta.
Poczekaj, nie ruszaj się. Swoją drogą już możesz się odzywać.
Po tych słowach odszedł od niego kawałek, całkowicie znikając w mrokach tego dziwnego miejsca. W pewnym momencie Sakid mógł zobaczyć jak coś się rozpala, dokładniej ogień. Ognisko zaczęło się żarzyć, leniwie rozgrzewając i zajmując płomieniem drewno. Tymczasem kot podszedł do jednej z lamp oliwnych i ją zapalił. Była to ta zaraz obok zbiornika wodnego, ponieważ akurat tamto miejsce było najbardziej zacienione. Światło od ognia i lampy powoli wypełniło całe pomieszczenie, odsłaniając z czerni wszystkie przedmioty jakie się tu znajdywały. Minęło kilka chwil, a dla tej dwójki było tu niemal tak widno jak za dnia. Oczywiście biorąc pod uwagę zdolności ich oczu.
Witaj w mym luksusowym apartamencie. Usiądź sobie i czuj się zaszczycony. Jesteś pierwszą osobą, którą tu zaprosiłem. W ogóle pierwszą osobą oprócz mnie, która zapuściła się tak daleko w góry.
Mówił kucając przy szafce i wkładając do niej wszystkie swoje zdobycze dzisiejszego wieczoru. Był zadowolony, całkiem dużo fantów uzbierał. Trochę pieniędzy, jakaś biżuteria, niekompletna zastawa, świecznik, jakieś książki no i mnóstwo jedzenia, które wytrzyma w panujących tu warunkach dość długo. A przynajmniej wystarczająco długo. Świetnie, wypad się jednak udał. Złożył swoją torbę-bajerówkę i schował ją do kieszeni spodni. Zaraz po tym przeciągnął się z cichym pomrukiem. Zdjął glany i rzucił je gdzieś na bok, stając boso na kamiennej podłodze. Jak na miejsce wyżłobione w skale to było tu całkiem przytulnie. Chwycił za rzemyk z tyłu szyi i zaczął go rozwiązywać.
Nie wiem czy obserwowałeś drogę tutaj, ale muszę cię ostrzec. Nie możesz nigdy przenigdy nikomu powiedzieć o tym miejscu. Inaczej będę musiał zabić ciebie i osobę poinformowaną.
Uśmiechnął się, rozwiązując starannie gorset. Jak na niepraktykującego paradowania w takich strojach to szło mu całkiem zwinnie. Chwilę potem gorset zniknął z niego, a chłopak stał tak z odkrytym ciałem. Raczej nie przejmował się co pomyśli brunet, w końcu sam nie był lepszy z tym swoim przepasanym brzuchem. Yuno odetchnął z ulgą, starając się obejrzeć otarcia.
A tak poważnie to naprawdę nie możesz nikomu powiedzieć. To miejsce to największy sekret.
Spojrzał na swojego gościa, rzucając część kostiumu gdzieś obok swoich butów. Po tym podszedł do wody i przemył twarz, machnął przy tym ogonem. Wow, należy mu się odpoczynek. Jego odpoczynkiem będzie zajęcie się gościem, tak dla odmiany. Jak miło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.13 22:53  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Argh, Sakid, gdybyś... Wróć, właśnie stoisz na jednym z możliwe najniebezpieczniejszych terytoriów Desperacji! Wróć, idziesz! Nieważne! Gdybyś miał pecha, jedna z tych bestii jaką omijałeś z daleka zrobiłaby z ciebie mielone zanim w ogóle byś to zauważył, bo zajmuje ci myśli jakiś kociak, o którym rozmyślasz jak jakaś nastolatka zakochana w idolu popu. Mein gott, ogarnij się trochę ślepy, bo faktycznie stracisz ten wzrok... Razem z dotykiem, smakiem, dźwiękiem, mową... Życiem. Drugi raz.
Właśnie o tym mówiłem. Sakid dopiero chwilkę, naprawdę krótką, ale chwilkę po tym, jak kot go złapał, ocknął się z zamyślenia. W duchu skarcił siebie za to, ale wyczucie zapachu tego osobnika go uspokoiło. Yuno... Tak, podłożył mu się tak idealnie, ach. Mimo wszystko, pocieszające że rudy nie jest jego wrogiem. Gdyby był... Byłoby źle. Początkowo spięty, rozluźnił się szybko, gdy usłyszał głos rubinowookiego. Cicho... Fakt, to bardzo ważne. Gdy został puszczony, obrócił się w kierunku chłopaka z delikatnym uśmiechem, i kiwnął zgodnie głową na jego gest. Gdy poczuł jak jego dłoń łapie go za nadgarstek, tak jakoś zauważył że ma całkiem mocny chwyt... I jest cięższy. Cholera! Czy ktoś tu jest od niego lżejszy? Ekhem... Fakt. Jesteś skórą i kośćmi, względnie. Czego oczekujesz?
W miarę możliwości bez większych problemów nadążał za chłopakiem i jego ruchami, choć gdzie nie gdzie ciężko było złapać równowagę bez kociego wyczucia równowagi jakie ma Yunosuke. Wąż akurat nigdy tego nie potrzebował, bo pełza po ziemi... Koniec końców jednak, droga okazała się mniej zdradliwa niźli by sam sądził, co było zaskakujące. Acz musiał przyznać, do tego miejsca mało kto by zechciał przyjść z własnej, nieprzymuszonej woli. Starał się rozglądać i zapamiętać lokalizację oraz drogę do niej... Zapewne jeszcze tu wróci. Wróć... Czemu chce tu wrócić? Aaaargh, nieważne.
Gdy zatrzymali się przed wejściem, spojrzał na rudzielca... Tylko po to by ujrzeć jak znika za jego plecami i zaczyna go wpychać do jaskini. To było dziwne uczucie, a mina Sakida wyrażała coś w stylu "what the hell are you doin?" Koniec końców, nie oponował, starając się wymijać stalaktyty, o jakich informował go chłopak gestami.
Gdy dotarli do końca, a Sakid został wprowadzony przez jakąś płachtę w całkowity mrok, splótł ramiona na klatce piersiowej, wpatrując się w źródło głosu kota, a gdy ucichł... Kij, w ciemność. Począł słyszeć jakieś dźwięki, stukotania, chrzęsty... I pomieszczenie zaczęło się powoli rozjaśniać dzięki płomieniom. Płomienie... W mordę, czemu to zawsze muszą być one? Starając sie nie skupiać zbytnio na ogniu, a na świetle i rozświetlanym miejscu, rozejrzał się wokół, oceniając mieszkanko. W między czasie właśnie usłyszał Yuno, przedstawiającego swoje domostwo, przy okazji mówiąc że jest jedną z pierwszych osób prócz niego, które zapuściły się tak głęboko. Na jego twarz znów powrócił delikatny uśmiech.
- Muszę przyznać że nieźle się tu urządziłeś. Długo ci zajęło przystosowywanie tego do życia?
W miarę ostrożnie i z lekką dozą niepewności, z dłońmi splecionymi za plecami szedł ku kanapie, odgarniając sobie odrobinę miejsca, by móc usiąść, co też zrobił. Po tym jak usiadł ściągnął z pleców pochwę z No-Dachi, jakie odstawił gdzieś pod ścianę, po czym usiadł w miarę wygodnie, złączając dłonie w mostek, jaki postawił sobie na wysokości brody, łokciami opierając się o kolana. Gdy to zrobił, wrócił do obserwacji kociaka, uśmiechając się. Niah, naprawdę słodki był i strasznie miło mu się patrzyło na niego. Kij, nie kapował tego, co za urok na niego rzucił ten kociak, ale... Tak wyszło. Pokręcił głową, by po chwili tego czynu również się nieco przeciągnąć z cichym mruknięciem. Jakby nie było... Jeszcze nie przywykł troszkę do nocnego trybu życia, do jakiego jest zmuszony teraz.
Słowa chłopaka zwróciły uwagę czarnowłosego, zrozumiał je dokładnie, bez problemu też pojmując, czemu tak. To logiczne. Chłopak chroni swoją prywatność. Dodatkowy środek przykucia uwagi to to, iż tenże chłopak pozbywał się gorsetu... Trochę przyćmiło to przekaz, ale Sakid go zrozumiał.
- Jasne, rozumiem to, ale zabić mnie? Po co zabić kogoś, kto już nie żyje?
Spytał z nieco dowcipnym uśmiechem. Cóż, fakt, jaka logika jest w zabijaniu kogoś, kto już nie żyje? Noł fahking logik. Na moment zerknął na swój ubiór, głównie na smycz, której jakoś się nie pozbył. Ygh... Odpiął ją, obwiązując sobie wokół ramienia, bo w praktyce nie miał co z tym innego zrobić, a nie chciał tu chłopakowi śmiecić, bardziej niż już ma. Na kolejne słowa kiwnął głową, uśmiechając się znów serdecznie.
- Nie musisz powtarzać, Yuno. Rozumiem czemu chronisz swoją prywatność tu... I zresztą, masz w tym rację. Dziękuję, że mi to pokazałeś. Hm... Od dawna tu mieszkasz? Mimo wszystko, miejsce wygląda jakbyś włożył w nie trochę pracy.
... No co? Ciekawość, ludzka rzecz, a on jeszcze coś z człowieka ma, więc pyta... Pyta... I pyta. Zawsze lepiej wiedzieć i nie pytać, niż nie wiedzieć, a nie móc spytać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.13 23:37  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Droga tutaj w istocie nie była tak prosta jak mogłoby się zdawać. Brunet pewnie pomyślał, że nie jest tu tak strasznie, ale to było tylko złudne wrażenie. W końcu prowadził go ktoś kto zna ten teren na pamięć. Nic dziwnego, że z taką łatwością unikali naturalnych pułapek i stworów. Zapewne gdyby truposz musiał dotrzeć tu sam to zrozumiałby jak bardzo jest to trudne. Na drodze stoi pełno dzikich zwierząt, wystających konarów i przedmiotów, na które nie chciałoby się upaść. Dla kota to świetne miejsce i naturalna bariera, chroniąca jego mieszkanko. Gorzej dla gości, choć nigdy żadnych nie planował... A tu masz.
Bez słowa wyjął z ucha kolczyki i podszedł do swojej super szafki. Otworzył szufladę i włożył do niej ozdoby, a na ich miejsce włożył zwykłe srebrne kółka. To samo zrobił z kolczykiem w ogonie. Następnie ściągnął skórzane rękawice i odłożył je na bok. Poruszał palcami, patrząc na swoje pazury. Zbliżył się do ściany i przesunął nimi po skale, co wywołało nieprzyjemny dźwięk. Jakby ktoś ciągnął zwłoki po ziemi. Zostawiło to również ślady pazurów, zresztą kolejne. Jakby się przyjrzeć to niemal cała ściana jest podrapana. W końcu trzeba na czymś ostrzyć pazury. Chłopak został teraz w samych spodniach oraz obroży i kajdanach z łańcuchem. Wyglądał jak jakiś sługus. Nie, bardziej... Niewolnik. Kocur strzelił palcami, napinając przy tym ramiona. Całe jego ciało na chwilę się spięło, a światło płomieni uwydatniło tylko wystające żebra i biodra. Niby waży więcej od Sakida, ale to nie jest istotne. Mimo wszystko wyglądał jak anorektyk. Być może waga u Mutantów działała jakoś inaczej, nie wiadomo. Spytać jakiegoś naukowca, na pewno mają to gdzieś spisane. W końcu przechodził po coś te różne badania. Ciekawe czy Xarent miałby takie informacje... Trzeba go kiedyś zapytać. Znaczy pomęczyć, tak będzie łatwiej.
Zwiałem dwa lata temu, właściwie to niecałe. To miejsce znalazłem sam, ale gdyby nie pomoc znajomych to nigdy bym się tu nie urządził tak dobrze. Zbieranie tych rzeczy zajęło parę miesięcy, a wszystko co tu widzisz jest kradzione. Swoja drogą nie przejmuj się bałaganem, raczej domyślasz się, że nie spodziewałem się gości. No i kto by dbał o porządek w pieprzonej jaskini.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Odpiął obrożę, a potem bransoletki i wrzucił ozdoby do wcześniej wspomnianej szuflady. Pokręcił głową. Od razu lepiej, przynajmniej nic go nie krępowało. Spojrzał na swoje nadgarstki i westchnął. Nie dość, że miał rękawiczki to i tak jego skóra była obtarta. Jakie to denerwujące, że takie głupie rzeczy robią mu krzywdę. No cóż, chociaż tyle, że go to nie boli, a jedynym negatywem jest ewentualne zakażenie, które mogłoby wdać się do ran. Ale nawet jeśli coś by się stało to sobie poradzi. Musi. Na zażartowanie mężczyzny odpowiedział dziwnym spojrzeniem. Chciał się już odezwać, ale sobie darował. Cóż, wszystko co krwawi można zabić. A trupy krwawią. Dałby radę. Nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Zresztą i tak nie miał zamiaru krzywdzić swojego towarzysza, póki co wydawał mu się raczej przyjemny.
Tu się udomowiłem od samego początku i pewnie jeszcze długo tak pozostanie. Oczywiście chętnie skorzystałbym z oferty mieszkania u kogoś, ale na tych terenach taka szczodrość to rzadkość, poza tym za bardzo się starałem, aby doprowadzić to miejsce to stanu używalności. W sumie to podoba mi się tu.
A niech Sakid pyta ile tylko chce. Chłopak już dawno tyle nie gadał co tego wieczoru i było to całkiem miłą odmianą. W końcu ma się do kogo odezwać, choć szczerze nigdy nie myślał, że będzie spraszał do swojej kryjówki pierwszego lepszego gościa, którego poznał na balu. Coś jednak było w tym facecie, coś co wzbudzało w rudym zaufanie do niego. Zgubna rzecz, ale nic na to nie poradzi. Yuno zaczął zbierać rzeczy, przeważnie ciuchy porozrzucane po okolicy. Strój Halloweenowy wsadził za szafkę, a resztę ciuchów wrzucił do kosza. Buty natomiast odstawił na bok, zaraz koło wejścia. Stanął na środku swojego lokum i westchnął. No, ogarnięty on i ogarnięte otoczenie. To teraz co robić? Nie wiedział. Nigdy nie miał gości ani znajomych pokroju Wymordowanego. Naprawdę nie miał pojęcia co powinien powiedzieć lub zrobić. Więc co w takim razie? Szczerość.
Hah, pierwszy raz kogoś goszczę... Nie wiem co mam powiedzieć ani co zrobić. Nie za wiele mogę też zaproponować w tym miejscu.
Uśmiechnął się nieco przepraszająco i podszedł do czarnowłosego. Przyglądał mu się przez chwilę, w szczególności jego ciału. Wcześniej nie zwracał na to uwagi, ale chłopak jest całkiem ładny. Może nie jakiś super macho i w ogóle, ale to nawet lepiej. Zaraz po tym Yunosuke odwrócił wzrok i usiadł obok Sakida, wręcz niebezpiecznie blisko niego. Zauważalne było, iż trzęsą mu się ręce. Musiał się denerwować. To fascynujące jak bardzo potrafi to po sobie ukryć. Gdyby nie te dłonie to pewnie nikt by się nigdy nie domyślił, że kocur może się jakkolwiek stresować zaistniałą sytuacją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.13 18:13  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Cóż, w tej chwili nie zwracał uwagi na fakt, iż jest wiedziony najprostszą i najmilszą trasą, wymijającą wszystkie przeciwności, potwory i wrogości. Było to w sumie dosyć logiczne, bo co za gospodarz przeprowadza swojego gościa przez labirynt pułapek czy czegoś innego? Raczej tylko ktoś, kto by chciał takową osobę sprawdzić. W tym wypadku jednak, Sakid miał o tyle szczęścia że jego przewodnik nie postanowił przetestować go, sprawdzając jak sobie radzi w ekstremalnych warunkach. Hallelujah, przeżyjemy te drugie życie jeszcze troszkę.
Obserwował "rytuał powrotu do domu" kociaka z pewnym zaciekawieniem, uważnie obserwując zachowania i działania chłopaka. Widać że poprostu zmienia ubiór w coś wygodniejszego, dosyć logiczne. Ubiory na święta są zazwyczaj niewygodne i niemiłe... Zerknął na moment na siebie. Hm... Jego strój "halloween'owy" jest w sumie tylko nieznaczną modyfikacją tego, jak normalnie wygląda, khu. Inny kolor opaski(w tym wypadku bandaży), zamiast poszarpanego płaszcza bez koszuli, forma koszuli bez ramion, osłaniającej brzuch i fragment klatki piersiowej wyłącznie. No i ta obroża... Okej, jej nie miał standardowo, ale teraz jest całkiem miłym dodatkiem.
Z tego zamyślenia chwilowego wyrwał go nieprzyjemny dźwięk, jaki kot wywołał, ostrząc pazury. Przeszedł go zimny, nieprzyjemny dreszcz od tego odgłosu, bo jego słuch wyostrzał się z każdym dniem mocniej i mocniej, gdy wzrok musiał kryć pod bandażami. Obrócił się ku niemu, a potem spojrzał na swoje szpony. W sumie... Nie wiedział o tym nic...
- Ja też tak muszę?
Spytał tak nagle, w pewnym sensie z wyrwaniem z kontekstu, wracając wzrokiem na chłopaka, który postanowił uwydotnić sporą ilość szkieletu i mięśni swojego ciała. Musiał przyznać że w takim spojrzeniu mógł się przyjrzeć niemal każdej kości... I nie zmieniało to faktu, że nawet pomimo wyglądu anorektyka, był urokliwym i ładnym chłopaczkiem. Chłopaczkiem, jaki mu się podobał, jaki w dziwny sposób go oczarował, jaki... Jest, i jakim jest Yuno.
Przysłuchał się słowom, wyłapując ważniejsze fakty. Czyli kot nie jest tak samotny, ma swoich znajomych. To dobrze... Chociaż ich ma. Na ostatnie słowa wzruszył barkami z uśmiechem.
- Uwierz mi, tacy by się znaleźli. Hm... Mówisz że mieszkasz tu sam, a ci twoi znajomi jacy pomogli ci urządzić to miejsce, nie wiedzą gdzie one jest, tak?
Nie chciał póki co pytać, kim oni są. To trochę zbyt prywatne i zbyt... Intymne pytanie. Wszak, nie przesadzajmy, znają się może z godzinę, niech mają swoje sekrety przed sobą.
Wychwycił to dziwne spojrzenie. Cóż... Nie wszystkich śmieszą jego żarty, to fakt, czasem się koniec końców tak zdarza. NIe muszą mieć tego samego poczucia humoru, prawda? To jest rzecz ustalona, no i dla każdego inna, a on nie zamierzał niczego zmieniać w Yuno na siłę. Taki jaki jest, taki mu się podoba. I podobać będzie.
Na słowa kota o tym, że zamieszkałby u kogoś, zerknął ku wyjściu i westchnął cicho. Tak... Jego dom. Jego wzrok wrócił na kota, a on sam raczej nie chciał rozmyślać zbytnio o tym. Jedyne czego mu brakuje z domu, to gitary. Och... Miał taką świetną gitarę... Gdyby tylko mógł ją odzyskać, argh! Ale teraz, gitary są dosyć... Starymi przedmiotami, mimo wszystko, i zdobycie takiej to nic prostego.
- Gdyby nie to, że sąsiedzi by mnie widłami i pochodniami wyganiali za sam mój wygląd, a wojsko zrobiłoby sobie ze mnie poligon ćwiczebny, to chętnie bym cię przyjął do swojego domu w mieście. Trochę mi go brakuje... Głównie gitary jaką tam zostawiłem. I teraz w sumie nie mam domu, poza tą... Formą dziury w piaskach, gdzie "organizacja"... Dogs chyba się to nazywa, ma swoją siedzibę. W teorii do nich należę... Ale praktykę i teorię dzieli spory dół niestety. Nieważne.
Machnął ręką w powietrze, odrzucając ten temat gdzieś w siną dal, nie mając pomysłu i chęci, by to rozgrzebywać. Jakoś niezbyt się nim przejmowali... Ale czego by miał się spodziewać, skoro jest kimś... Czymś zupełnie nowym, kogo... Czego nikt nie zna? Właśnie. Czego się spodziewał to nie wie.
Obserwował jak krząta się po swoim mieszkaniu, próbując ogarnąć w miarę możliwości ten śmietnik, który miał. Widać mimo wszystko, że chce w jakiś sposób ugościć Sakida, to miło, naprawdę.
No cóż, spodziewał się tego. W końcu, sam mówił że nie przyjmuje gości... Bez problemu więc można było stwierdzić, że nie wie, jak z takimi postępować. W sumie... Co ma mu doradzić? Chyba nie ma czego w prawdzie.
- Nie doradzę ci nic. Poprostu... Rób co chcesz, możesz nawet i na mnie nie zwracać uwagi i iść spać. Poprostu... Chciałem cię znów zobaczyć, znów cię ujrzeć.
Uśmiechnął się z pewną dozą nieśmiałości ku Yunosuke, z lekka zaskoczony własną szczerością. No nic... Co powiedział, tego nie cofnie. Widząc jak jest lustrowany, nagle poczuł się taki... Oceniany. W sumie, nie bardzo wiedział co z tym patentem zrobić, więc jedyne co, to wpatrywał się w twarz czerwonookiego. Nic więcej, z uśmiechem na twarzy. Gdy ten jednak odwrócił wzrok, tak jakoś... Dziwne odczucie go złapało, nie wiedział w sumie, jak to opisać. Niepewność? Kij wie.
Chcąc nie chcąc, zrobiło mu się miło z tego, że kot usiadł obok niego. Z miejsca jego fioletowe oczy skupiły wzrok na chłopaku, obserwując go i jego zachowanie. Przeklina swój wzrok często, ale w tym wypadku dzięki niemu dostrzegł spięcia mięśni u górze... A na dole, iż trzęsą się dłonie. Bez zastanowienia, gdy tylko ujrzał ten gest, pochwycił swoimi dłońmi dłonie kotowatego, uśmiechając się do niego.
- Spokojnie Yuno... Spokojnie... Nie denerwuj sie, nie bój... Nie wiem co czujesz, ale czuć tego nie musisz. Spokojnie, Yuno... Csiii, spokojnie...
Szepnął na zakończenie, chcąc nadać swojemu głosowi kojącego, przyjemnego tonu, jaki by uspokoił rozchwianego emocjonalnie kociaka. Nie chciał by tu był strzępkiem nerwów czy coś...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.13 20:14  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Kot ostrzył pazury, ponieważ był... no kotem. Każdy kocurek ma ten pociąg do drapania różnych rzeczy, poza tym dźwięk mu nie przeszkadzał. Przyzwyczaił się, a uczucie tarcia pazurków o jakąś powierzchnię było całkiem przyjemne. Po prostu lubił to robić, tak samo jak lubił, gdy jego szpony są ostre i gotowe do ewentualnego ataku. Poza tym jego dłonie nie mają pospolitego kształtu. Jego palce przy końcach się zaokrąglają, a zamiast zwykłych paznokci ma dosłownie śliczne, ciemne, zagięte pazurki. W końcu Mutant, co nie? Spojrzał na dłonie Sakida i przyjrzał się jego paznokciom.
Meh, raczej nie. Szybciej być uszkodził sobie te swoje szpony, niż je naostrzył. Ja jestem kotem jakby nie patrzeć. Nie muszę tego robić, ale lubię.
Wykonał w stronę gościa gest w stylu "mrau" i uśmiechnął się zadziornie. Pasowało mu takie zachowanie, aż dziwne, że częściej tak nie robi. On woli być jednak spokojny i odosobniony. Dziwny typ.
No nie wiedzą. Pomogli tylko w zorganizowaniu mebli, które potem sam tu przytaszczyłem. Trochę z tym było roboty, ale dałem radę. Właściwie to jest jedna osoba, która zna te okolice... Nie wie jednak gdzie dokładnie znajduje się moja Nora. Kiedyś go tu zaproszę, wypadałoby. Hm... Ja mam jako taki wstęp do Miasta. No a moje zajęcie to głównie kradzież, więc... Jeśli chcesz to mogę spróbować zwędzić gitarę z twojego byłego domu. Nie byłoby to proste, ale wykonalne. Co do organizacji to szczerze trzymam się od nich z daleka. To tylko kolejna kwestia, która uprzykrza życie. No i nikomu tam nie można ufać. Jak dla mnie to te ugrupowania są dość podejrzane. Wolę się nie mieszać w te pierdoły.
Ależ się rozgadał, to jakaś nowość. Najwyraźniej powoli otwierał się przed czarnowłosym, a pierwszym tego objawem było właśnie rozgadanie. Wobec byle kogo nigdy nie wypowiedziałby tylu słów naraz. Nie warte zachodu. Jeszcze trochę, a zacznie się śmiać razem z Sakidem. Drogi Yunosku, jesteś taki łatwowierny... Jednakże Wymordowany, siedzący teraz przy nim był wart tego całego zachodu i nie było czego się obawiać. Na szczęście. To naprawdę dobrze, że trafił akurat na niego ze wszystkich stworów, które kręciły się na tamtym balu. Właściwie to nie trafił, a został przez niego wyciągnięty z towarzystwa... Nie ważne. Już go tak nie bolała ta kwestia.
Drgnął jak porażony prądem, kiedy jego dłonie zostały ujęte w ręce truposza. Nie spodziewał się tego ani trochę. Spojrzał na niego nieźle zmieszany, a jego uszy się położyły. Ogon zaś niecierpliwie przesunął się po plecach Sakida, zupełnie przypadkiem.
Jeszcze raz powtórzysz "spokojnie", a zapewniam cię, że skończysz z głową pod wodą.
No tak, typowa reakcja jak na rudzielca. Nie wie jak się zachować, więc skupi się na kwestii, która go irytuje chociaż trochę. Mimo, iż ton jaki przybrał był dość złowrogi to nie dało się wyczuć w jego słowach złych intencji. Po prostu nie. Wyszło to raczej jak groźba rzucona na wiatr. Szept bruneta wywołał jednak lekkie dreszcze u kota. Dawno nie słyszał tak delikatnego i czułego głosu... Jednakże kocur w istocie wcale się tak bardzo nie denerwował. Po prostu nie wiedział co ma robić i to go stresowało, a ta sytuacja teraz... Już w ogóle nie wie co ma zrobić. Spojrzał wgłąb fioletowych oczu, a do głowy wpadło mu wspomnienie tego co robili, zanim się poprzedni rozstali. Na jego twarzy pojawił się niekontrolowany rumieniec, a wzrok czerwonych ślepi poleciał gdzieś na bok.
Nie denerwuję się... Po prostu nie wiem co robić, to dla mnie nowe.
Mruknął, lecz wciąż nie patrzył na towarzysza. Ukradkiem zerknął na ich splątane dłonie. Miał tylko nadzieję, że starszy nie weźmie do siebie słów i zachowania chłopaka zbyt dosłownie. Jeszcze by się wystraszył, a wtedy to kotopodobny byłby już w ogóle bezradny. Swoją drogą nadal siedział bez żadnych ubrań poza spodniami. Czy było mu zimno? Ani trochę. Jest wrażliwy na zmiany temperatur, ale ciepło bijące od płomieni ogniska ogrzewały otoczenie wystarczająco dobrze. Więc skąd ta reakcja pilomotoryczna? To musiało być jakoś związane z obecną chwilą. W każdym razie było to bardzo widoczne. Wątłe światło uwydatniało takie rzeczy, a ich wrażliwe oczy wyłapywały to jeszcze lepiej. Przez chwilę siedział tak w bezruchu, po czym postanowił wziąć się w garść. Spokojnie zabrał ręce i nieśmiało się uśmiechnął.
Zaproponowałbym ci coś do picia, ale nic nie mam.
Zażartował, odsuwając się kawałek od swojego gościa. Obrócił się i położył się na kanapie, opierając głowę o bok byłego ludzia. Skoro ma robić co chce to będzie robił co chce, czyli odpoczywał. Nie przejmował się co zrobi czarnowłosy. Ba, nawet był ciekawy reakcji na kocie zachowanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.13 23:41  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
No cóż, raczej wężo-sokoło-człowiek nie miał świadomości o tym, czy może mieć tego typu pociąg czy nie, czy musi w podobny sposób ostrzyć swoje szpony, by były zdatne do użytku... Jakby nie było, jest zupełnie "zielony" w tych kwestiach, wszak, ile dni minęło od jego "zmartwychwstania"? Dwa? Trzy? Nie miał pojęcia w sumie, ale na pewno tego wiele nie było, i z każdą sekundą odkrywa każdy, nowy skrawek samego siebie. To też, żeby mieć z tym jako tako normalnie, woli się wypytywać o to.
Uśmiechnął się szeroko na te kocie "mrau" i jego zadziorny uśmiech. Nie no, teraz to naprawdę, aż nie sposób było się uśmiechnąć na ten widok, był tak słodki w tym... Taki kociak poprostu. Kociaczek, kocurek, kociak.
- Dobziu koteczku, tylko nie rób ze mnie drapaka. Nie ma nawet na czym ostrzeć pazurów.
Z miejsca wolał o tym napomknąć, jakby nie było, faktycznie nie było jak go przyrównać do jakiegoś drapaka, a patrząc na stan jaskini i umeblowania, raczej już sporo używał tych pazurów na otoczeniu, ni? Prawda.
Słuchał uważnie kociego wywodu. Hm... Patrząc na to co poznosił i zagrożenie w okolicy, to faktycznie nie miał z tym zbyt łatwo. Hm... Ciekawe o jakiej osobie jest mowa w sumie? Przy napomknięciu o tym, że kotek mógł zwinąć gitarę Sakida z jego domu, ten od razu rozpromieniał formą nadziei. Gdyby mógł dostać tą gitarę, och... Ale by było miło, a przynajmniej miałby jakieś zajęcie, i może formę sposobu na odcięcie się od zwierzęcych myśli, drzemiących wewnątrz jego umysłu. Tak, to dobry plan. Z lekka pokiwał głową przecząco na jego ostatnie słowa. Nie mógł się tu zgodzić.
- Nie do końca, Yuno. Spójrz na mnie... "Zmartwychwstałem"... Może dwa dni temu? Gdyby nie znalazła mnie członkini tego ugrupowania, zdechłbym z głodu. Pomijając fakt że rozszarpałem i pożarłem wcześniej żywcem dwóch ludzi z patrolu wojskowego, którzy mogli być moimi towarzyszami broni w poprzednim życiu...
Dopiero gdy to powiedział, zdał sobie sprawę z tych słów. Z lekka zmieszany i niezbyt pewien, co powiedzieć dalej, postanowił szybko zmienić temat na coś... Przyjemniejszego.
- Kim jest ta osoba? I uhm... Gdyby to nie był dla ciebie taki wielki problem... Byłbym ci niesamowicie wdzięczny gdybyś, może nie tyle co ukradł, co "oddał właścicielowi", czyli mi, tą gitarę. W nagrodę chętnie bym ci coś zagrał i zaśpiewał do tego, jeśli lubisz czasem muzyki posłuchać. No i... Miałbym dług, i byłbym niesamowicie wdzięczny.
Tak, chociaż dobra rzecz na zmianę tematu. No i hej, przestańmy z łatwością Yunoska, taki jego urok. Chociaż na plus jest to, że w tym wypadku ta łatwowierność skierowana została ku właściwej osobie, bo Sakid, jak niewiele osób, jest naprawdę uczuciową osobą, emocjonalną, altruistyczną... Romantykiem, the. I nigdy by nie zranił kogoś takiego jak Yuno... No i ma też inne powody, dla których by tego nie zrobił, ale mniejsza.
Poczuł to drgnięcie pod własną skórą, a wzrokiem wychwycił zmieszanie na twarzy kocurka. Tkwił mu na twarzy ciepły uśmiech, jakim starał się uspokoić i ukoić poddenerwowanie kociaka, podobnie jak tym gestem. Nie miał chyba aż tak zimnych dłoni, hm? Czując jak po plecach przesuwa mu się ogon, przeszedł go dziwaczny dreszcz, ale... Cóż, starał się nie poznać tego po sobie.
- Spokojnie.
Szepnął z zadziornym uśmiechem, acz głos ten był... Nieco inny. Niższy, w pewnym sensie... Uwodzicielski nawet, ale też i odrobinę żartobliwy. Zastanawiało go, czy faktycznie kot go wrzuci do tego baseniku, czy sobie daruje. PO chwili jednak uniósł na moment jedną ze swoich dłoni ku głowie Yuno i pogłaskał go czule, po czym wrócił nią do obejmowania jego dłoni. Bez większego problemu ujrzał, jak kotowatego zalewa rumieniec i nagle odwraca wzrok. Naprawdę tak go to wspomnienie zawstydza? W sumie, ciężko się dziwić. To był pierwszy pocałunek kotowatego... I tak zepsuty w dodatku... Sakid sobie tego chyba nie wybaczy. Pogłaskał delikatnie dłonie chłopaka, słysząc słowa Yuno.
- Nie szkodzi. Rób to, co uważasz za stosowne, czego pragniesz, co serce ci podpowie... Jestem twoim gościem i, w pewnym sensie, jestem na twojej łasce i niełasce. Jestem cały twój, Yuno.
A Ez nie miał problemu z patrzeniem na kotowatego, i nie wystraszył się niczym. A z tymi ubraniami... Cóż, trupiarz jakoś nie zwracał uwagi na to, że jego ubiór jest raczej... Skromny, i zimno powietrza powinno mu przeszkadzać. I może i przeszkadza, ale poprostu... Nie, zwyczajnie nie zwraca na to uwagi. Póki czegoś nie umieści się w swoim centrum uwagi, póty jest nieszkodliwe, przynajmniej tak można na to spojrzeć. Pozwolił kotowatemu zabrać dłonie, a jego nieśmiały uśmiech wciąż odwzajemniał swoim, ciepłym i czułym.
- Nie szkodzi, nie umieram z pragnienia.
Na gest kota i położenie się na Sakidzie, ten postanowił nieco zadziałać. Ściągnął buty stopami, po czym wsunął nogi pod chłopaka tak, by ten był między nimi, wciągając go sobie na brzuch. Mając kociaka bliżej, zaczął czule głaskać jego włosy dłonią, drugą zataczając palcem wskazującym delikatne okręgi na jego skórze torsu.
- Uhm... Mam pytanie... Czy to... Co robiliśmy tam... Podobało ci się? Yhm... Nie było to jakoś... Złe odczucie? W końcu, sam mówiłeś... To... Twój pierwszy raz był...
Mówił nieco przerywając, przez pewną dozę nieśmiałości i nieumiejętności doboru słów do kwestii, jaką chciał powiedzieć. No cóż... Tak jakoś wyszło, hm.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.13 6:40  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
I dobrze, niech wypytuje się o wszystko. Mutant pomoże i doinformuje go na tyle na ile potrafi. Nawet fajnie tak jest być czyimś przewodnikiem po życiu pośmiertnym... będąc żywym. Ciekawe doświadczenie. Być może Yuno nie jest zbyt pomocną osobą, ale lubił sprawiać wrażenie mądrego i doświadczonego. Cóż, w pewnych kwestiach były to cechy prawdziwe, ale nie we wszystkich. W każdym razie niech Sakid pyta, póki może, bo jeśli się rozstaną to potem zapewne długo się nie spotkają. Nie ważne.
Co do tego drapaka to każde ciało by się nadało, nawet tak chude. Rozcinanie skóry ludzkiej pazurami to też miłe uczucie... Ale przecież skąd kot mógłby to wiedzieć? W końcu nie był zmuszany do różnych nieetycznych rzeczy w laboratorium, no skądże! Nie było żadnych testów, w które byłyby zamieszane trupy. No co wy, absurd... Tiaa... Jednak nie ma się czym martwić. Kociak nie miał zamiaru podrapać nowego kolegi. Przynajmniej na razie.
Na temat organizacji już się nie odzywał. Dobra, pomogli, ale jak widać można było poradzić sobie samemu, a on był na to żywym przykładem. Owszem miał znajomych do pomocy, ale tych znajomych poznał już na terenach Desperacji. Przecież po ucieczce nie miał nic poza krwią na rękach, poszarpaną nogą i równie poszarpaną psychiką. Jeszcze burze śnieżne, które wtedy trwały... Nie dość, że kot boi się burz to jeszcze musiał przedzierać się przez ponad metr śniegu. A jakie były jego pierwsze kroki? Przez kilka pierwszych dni ukrywał się w pustych pniach martwych drzew i między skałami. Żywił się tym co zdołał upolować, czyli małą, obrzydliwą surowizną. Jak widać wszelkie organizacje są zbędne. No i w dupie miał te ich wojenki. Dobra, koniec tematu. Po prostu nie chciał mieć z tym nic wspólnego. I padło pytanie o osobę. Przez chwilę musiał się zastanowić, co mu powiedzieć.
Możesz nie wierzyć, ale pomógł mi anioł ateista. Co do gitary to zobaczę co będę mógł zrobić, ale to w najbliższym czasie.
Uśmiechnął się. A ten cały jego urok to wrzód, o. Na kolejne "spokojnie" pokazał brunetowi swoje kły, zupełnie jakby chciał na niego warknąć. A jego kły może i nie należały do najokazalszych, ale nadrabiały ostrością i poziomem bólu zadawanego przy ewentualnym ugryzieniu. Nic jednak nie zrobił, nie było sensu. Słuchał jego słów w ciszy, bo nawet nie wiedział co odpowiedzieć. "Rób co chcesz", "jestem twój"... To dość silne słowa, których nie mógł tak po prostu zignorować. A jednak zrobił to.
Nie bardzo wiedział co starczy zamierza, gdy wziął go między nogi... Jakkolwiek to nie brzmi. Cała ta sytuacja go krępowała i to dość mocno. Nie miał jednak czasu się nad tym rozwodzić. Pytanie trochę zbiło go z toru, ale wrócił na prostą.
Nie obchodzi mnie to, że był to mój pierwszy pocałunek. Wielu rzeczy jeszcze nie doświadczyłem, a kiedyś przecież trzeba spróbować. I wiesz... W sumie to mi się podobało...
Z tymi słowami kocur chwycił niepewnie tył głowy Sakida, a swoją odchylił w tył. Ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie, ale młody nie miał zamiaru zwolnić.
Właściwie to... Chciałbym to powtórzyć. Mogę?
Stres pożerał go od środka, ale mimo to i nie czekając na odpowiedź po prostu przesunął się bliżej. Złożył na ustach Sakida delikatny pocałunek. We wszystkim co robił rudy było widać niezdarność i niepewność, a tym bardziej brak doświadczenia. Starał się jednak i nie przerywał.


Ostatnio zmieniony przez Yunosuke dnia 16.11.13 13:27, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.13 10:50  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Och... Naprawdę muszą długo się nie spotykać? On chętnie by się spotykał z tym kociakiem regularnie, nawet na zwykłą wymianę słówek, uśmiechów i docinek. Nawet na krótki moment, na zwykłe "hej" by wystarczyło. Mein gott, moment... Od kiedy ty tak nagle chcesz go ciągle spotykać? Nie, moment, to już było wcześniej. Meh! Tak wiele pytań, tak bardzo żadnych odpowiedzi... Eech, losie.
Nie sposób się zgodzić że było coś... Miłego w rozcinaniu szponami skóry i ciała innej osoby. Uczucie jak przerywa się łączenia skóry, więzadła mięśni, jak krew oblepia te szpony... Pragnie się więcej i więcej... Aż w końcu z biednej osoby często zostaje niezidentyfikowane, krwiste konfetti. W tym wypadku jednak miał nadzieje, że obaj się wzajemnie nie podrapią ani nie poszarpią. Mimo wszystko, lubił swoje ciało w jednym kawałku, a i Yuno w jednym kawałku wygląda lepiej, niż w parunastu.
A więc temat zamknięty, może i faktycznie pod tym względem się nieco różnią, ale... Nie, nie ważne, nie ma po co tego dalej roztrząsać. Poprostu każdy z nich ma inne spojrzenie na to, kot jest indywidualistą i samotnikiem, zaś Sakid wyniósł z poprzedniego życia "stadność", wszak w wojsku rzadko kiedy walczy się w pojedynkę przeciw wrogowi. Wrogowi... Którym teraz się stał. Ech, ten los jest naprawdę cholernie zabawny.
Hm, aż tak problematyczne było pytanie a pro po tej osoby? Oczekiwał odpowiedzi z wyraźnym zaciekawieniem, ale ta której się doczekał była... Nieco niespodziewana. Anioł-ateista? Pomijając fakt że nigdy anioła nie widział... To ateista? Przez moment na jego twarzy pojawił się wyraz "what the hell are you talking about to me", ale... Cóż, wszystko jest możliwe, więc wrócił do poprzedniego wyrazu.
- One naprawdę istnieją? Znaczy, słyszałem że istnieją, ale jakoś nie dowierzałem w to... I ateista? Dosyć... Dziwne połączenie.
Kiwnął głową z krótkim, acz szczerym i miłym "dziękuję", odwzajemniając uśmiech kociaka. Ne, i nie przesadzajmy że urok to jakiś wrzód, khu. Urok można wykorzystać jako broń! Przykładem jest to, że teraz Yuno mógłby dosłownie wszystko zrobić z Sakidem, a ten nawet by nie zauważył, oczarowany. Poszerzył uśmiech na widok kłów, ukazując swoje, zakrzywione nieco w tył, wężowe kły. Z pewnością też mógłby się "odgryźć" dosyć boleśnie nimi. Nie oczekiwał po Yuno tego, by jakoś specjalnie zareagował na te słowa, najzwyczajniej w świecie one pasowały idealnie do tej sytuacji... Dlatego ich użył.
Cóż, domyślał się iż kociak jest skrępowany, ale chciał pokazać, że w tym wypadku nie ma zupełnie czym się przejmować, czy czego wstydzić. Wysłuchał go, uśmiechając się ciepło, gdy usłyszał, że podobało mu się... Poczuł jego dłoń na swojej głowie, widział też jak się zbliżyli... Czuł jego oddech na swojej twarzy, a on pewnie odczuwał jego. Chciał już odpowiedzieć, lecz nie zdążył, gdy jego usta zostały zajęte przez kociakowe wargi. Pochwycił kota za ramię i bok dłońmi, przekręcając go na brzuch, po czym przyciągnął do siebie, z całą pewnością i czułością odwzajemniając pocałunek, oraz pogłębiając go, wsuwając swój język do jego ust. Z pewnością mogło to być dziwne uczucie... Lecz chciał tego. Całował go czule, głęboko, powoli nadając pocałunkowi namiętności, obejmując jego kruche ciałko swoimi ramionami, pomrukując cicho w trakcie pocałunków. Mmm... Rozkosznie słodziutkie usteczka Yunosia...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 0:50  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Byłoby na czym ostrzyć pazury. Zawsze może zerwać z niego skórę i zadowolić się kośćmi... Ale to chyba niezbyt pozytywna wizja, zwłaszcza dla truposza. Martwy czy nie - bez ciała daleko nie zajdzie. Co do samego gestu to dziwne, aby mu nie pasował. Kot zachowujący się jak kot, brzmi raczej logicznie. Ale raz jeszcze, szkoda, że Yunosek nie robi tak na co dzień. Chociaż ciekawe ile wtedy miałby adoratorów. Pewnie nie mógłby się odgonić od potencjalnych partnerów... No i by było niebezpieczniej dla niego. Nah, lepiej żeby pozostał taki jaki jest. Zaraz, wait. Czy autorzy właśnie nie wymienili swoich opinii na temat jak to miło rozszarpywać ludzi? No dobra, to przecież normalne.
Nie będzie podawał tutaj nazwisk. O ile jego kumpel w ogóle ma nazwisko, sam nie wiedział. W każdym razie tak, anioł i ateista w jednym. Taki wybryk natury. Do tego bardzo zbereźny anioł. Samego Yuno intrygowała postać ślepca, który mu pomagał, ale nigdy nie zainteresował się tym na tyle, aby pogadać z nim konkretniej czy może zbliżyć się emocjonalnie. To nie dla niego. W ogóle to czemu on jeszcze nie jest upadłym aniołem? Najwyraźniej robił coś, co zapewniało mu posadkę w niebiańskich zastępach. Ciekawe jak długo to jeszcze potrwa... Nie ważne. Kocur nie odpowiadał już na jego słowa. Nie było sensu tłumaczenia tego. Sam nie był wszystkiego pewien, a jakby zaczął opowiadać to pewnie by jeszcze bardziej naplątał. Czasem lepiej siedzieć cicho.
Tak, z pewnością urok kociaka da się wykorzystać na wiele sposobów. Tu jest jednak haczyk. Wszystko zależy od tego kto ten urok wykorzystuje. Jeśli to on to robi w celu osiągnięcia korzyści własnej to okej. Gorzej, jeśli to ktoś inny to wykorzystuje lub wykorzystuje jego samego do swoich niecnych planów. To już mało przystępna wizja. Zresztą przez ten swój urok ma wielu nieprzyjemnych gości za plecami. To nie dar, to przekleństwo.
Nie wiedział czemu to robi. Krępował się tą sytuacją, krępował się w ogóle tym, że ktoś jest w jego ukochanej dziurze. Pierwszy gość, a już się z nim całuje. Nie, to niewłaściwe, tak nie można. Nagła zmiana pozycji sprawiła, że przeszły go dreszcze. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje, a jedyne co czuł to dotyk ust Sakida na swoich wargach, jego język między swoimi zębami. Yunosuke się zaczerwienił, próbując odwzajemniać pocałunek najlepiej jak się da. Średnio mu to wychodziło. Brak jakiegokolwiek doświadczenia robił swoje. Chwycił bruneta za ramiona i zacisnął na nich swoje roztrzęsione dłonie. Przez chwilę nie mógł nic zrobić, ale nagle zerwał pocałunek, odsuwając się trochę. Drobna nić ze śliny zerwała się pomiędzy ich ustami, kiedy chłopak próbował ogarnąć co się w ogóle stało. Po to on to zrobił? Cholera. Nie dobrze.
Sakid, nie możemy...
Mruknął, robiąc wszystko tylko, żeby nie spojrzeć mu w oczy. Westchnął. W jego oddechu wyczuwalne było roztrzęsienie.
Czuję, że... Nie powinienem, wybacz...
Położył uszy po sobie, a ogon zaczął rytmicznie uderzać o oparcie kanapy. Jego twarz również czysto wyrażała jak mu przykro. Mogliby iść dalej, ale... Po prostu nie chciał. Nie czuł, że właśnie tego pożąda. Nie było w tym tego czegoś, co jest zbędne w takich chwilach. Ba, można powiedzieć, iż czuł się do tego zmuszany. Z rezygnacją się odsunął i oparł o oparcie mebla. Nie spoglądał na Wymordowanego, bał się trochę jego reakcji. Czuł się niezręcznie. To wszystko było niezręczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 10:24  •  Nora Yunosuke Empty Re: Nora Yunosuke
Podobno zawsze zostaje dusza, ona wciąż może iść w swoją stronę, bez ciała. Nie to żeby był nader religijny czy coś, ale skoro ta cała "dusza" podobno istnieje, to niech się przyda. I nie, nie boi się wylądowania jej w piekle i wiecznych męk i tak dalej. Każdy człowiek ma na tyle grzechów na sobie, że to pożal się Borze poprostu, więc nawet nie ma po co się zmieniać. Hm, kot nie zachowujący się jak kot... To nie jest w sumie tak nielogiczne jak się nie wydaje. Jak ma się zachowywać Sakid, będąc kawałkiem sokoła, kawałkiem węża i człekiem? Ma skrzeczeć sykliwie? Syczeć skrzekliwie? Skrzeczeć przy mowie i przeciągać "s" w każdym wyrazie jaki je ma? Got dziezus, nope! Don't wanna any.
Hm... Chyba tak, chyba właśnie to zrobili. To coś złego? Toż to tylko rozrywanie i rozszarpywanie ludzi. Nic specjalnego, prawda? Póki nie zaczną prowadzić programu kulinarnego "1000 potraw z ludzkiego mięsa", dopóty nie będzie tak źle.
Nie oczekiwał po nim że będzie miotać nazwiskami. Nie są ani blisko, ani daleko od siebie, ale też to nie oznacza, że mają się teraz spowiadać sobie z każdego sekretu... Co nie zmienia jednakowoż faktu że wymordowany zainteresował się aniołem. Nie pod jakimś konkretnym względem cielesnym czy psychicznym, a... Samą jego aparycją. Tym że to anioł. Z tego powodu chciałby go poznać, zobaczyć jakie to to dziwactwa są dziwne. Co prawda niezbyt dowierzał w ich prawdziwą "świętość" czy tam anielskość, ale tak czy tak, chętnie by go poznał. Dla samej możliwości poznania tego... Tego... Tego... Eee, czegoś. Tego faceta, o. Bo anioł, tak? Męski, tia? No, to facet to dobre określenie.
Przekleństwo, jeśli ma się nieodpowiednie towarzystwo. Dar, jeśli umie się z tego skorzystać w każdej sytuacji. Ciężko jednak znaleźć "mistrza uroku", który by przez to nie miewał czasem problemów wagi lekkiej czy cięższej, prawda? Urok jest jak broń... Ale kto bronią wojuje, ten od tej samej broni najczęściej ginie, zgodnie z pewną mantrą. Hm... Urok zabójczy... W sumie, coś w tym jest.
Starał się być rozluźniony, choć sam był odrobinę spięty sytuacją i tym, jak zareaguje kociak. Starał się być delikatny i czuły, ze wszystkich sił próbując nie sprawić w nim poczucia zmieszania czy strachu. Widział jednak doskonale, że chłopak nie czuje się komfortowo, że... Nie chce. Pomijał to jednak, chcąc jakby uwięzić to gdzieś na krawędzi świadomości, nie pozwalając temu przysłonić celu, jakim był Yuno. Czuł że go pragnie... Mocniej, z każdą sekundą bardziej i bardziej. Widział jego rumieńce, czuł jak roztrzęsione dłonie ściskają jego ramiona, lecz nie chciał tego widzieć ani czuć. Nie chciał tego postrzegać, nie chciał...
Co ty robisz, Ez!? Upiłeś się tym pożądaniem?! Ty nie chcesz dla niego dobrze... Pragniesz go, i tyle. Cieleśnie, chcesz go zerżnąć i sobie pójść, kłamiesz, kłamiesz, kłamca! To chyba to sake jakie pił z Lucky się w nim odzywa, a zwierzęce instynkty tylko to pogłębiają...
Zerwany pocałunek skwitował zduszonym warknięciem, wpatrując się w oczy chłopaka, jakby samym wzrokiem chciał go ostro zerżnąć. Zacisnął dłonie na jego ciele, wbijając szpony nieznacznie w jego ciało... Nie pozwolił mu się odsunąć, zaciskając swoje chude, acz nader silne w tej chwili, ramiona wokół jego talii. Jego uśmiech niebezpiecznie się poszerzył, zaś w oczach tańczyły iskry pożądania. Wyraz jego twarzy można było skwitować jednym stwierdzeniem. Rape face. Typowy rape face.
- Tak długo jak się czegoś pragnie, niewłaściwe może być jedynie nie spełnienie tego pragnienia. Lepiej żałować czegoś co się zrobi, niż żałować, że się nie zrobiło.
Z dosyć dużą siłą popchnął chłopaka, kładąc go na plecy i przyszpilając swoim ciałem do kanapy. Przyssał się namiętnie do jego szyi, tworząc na jego delikatnej, chłopięcej skórze malinkę. Lewą dłoń zaciskał na jego ramieniu, wbijając szpony w skórę Yuno, gdy druga przesunęła się przez nagą klatkę piersiową w dół, ku spodniom. Położył dłoń na spodniach w miejscu krocza i zaczął nią masować przez materiał spodni takowe krocze. Był niemal zupełnie głuchy na sygnały, jakie posyłał mu kot... Że nie chce. Krew szumiała mu w głowie z pożądania, i teraz jego celem było posiąść Yuno... Ukochać go... Posiąść... Nawet wbrew jego woli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach