Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 18.04.16 14:12  •  Mieszkanie Rosy - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Rosy
Zapewne zanegowałaby wszelkie pozytywne aspekty gniewu. Był to przecież jeden z siedmiu głównych grzechów i nie było nic gorszego niż popełnienie któregoś z nich. Może i czasami gniew był wyzwalający i pozwalał uwolnić się od ściskających serce uczuć, ale... nie chciała już o tym myśleć. Nie chciała się zastanawiać, czy te wszystkie emocje i ich następstwa wpłyną na nich dobrze czy wręcz odwrotnie. Za dużo wszystkiego, myśli, wątpliwości i konkluzji. Chyba już od wielu lat nie miała tak intensywnych i wypełnionych różnego rodzaju aurami chwil, jak kilka tych, które właśnie miały miejsce. Miała zamiar skupić swoją uwagę na czymś zupełnie innym, chociażby z tego względu, że coś zmieniło się właśnie bezpowrotnie i mogłaby sobie nie poradzić z wykonaniem jakiegokolwiek następnego kroku. Musiała poświęcić temu na spokojnie trochę czasu, sama, albo w towarzystwie Pana. Może jej coś podpowie, wytłumaczy, sprawi, rozwieje wszelki zasiane w tej chwili wątpliwości. Nie chciała już męczyć tym przyjaciela. Widziała to zmęczenie i zażenowanie na jego twarzy. Czy mogła czuć się winna? Mieć do siebie pretensje? Nie wiedziała, a przynajmniej jeszcze nie.
Rozglądała się, upewniając się, że wyzbierała każdy kawałeczek. Bardzo często chodziła po mieszkaniu boso i nie chciałaby natknąć się na jakąś pozostałość porcelany. Byłoby to nieprzyjemne, a gdyby, nie daj Boże, coś utknęło jej w skórze nie skończyłoby się to najlepiej. Postanowiła, że gdy Ergomion już wyjdzie, jeszcze z dwa razy pozmiata i umyje podłogę. Tak na wszelki wypadek.
Uśmiechnęła się wyobrażając sobie kwitnące trawy, zieleniejące pastwisko i te szczęśliwe istotki, które wreszcie będą mogły nasycić swoje żołądki czymś innym niż tylko zebranym na okres zimowy pożywieniem. Każdy wiedział, że grunt to świeże witaminy.
- Gdyby nie moja służba, zapewne chciałabym mieć z okna widok na wzgórza.- Kiwnęła głową, myśląc o tym, jak wspaniale byłoby każdego ranka móc obudzić się dzięki pierwszym promieniom słońca muskającym policzki i pierwsze co zobaczyć przez okno to łąkę albo inny krajobraz natury. Z jednej strony bardzo by tego chciała, ale z drugiej, bardzo chciała być jak najbliżej ludzi, a to oznaczało, że musiała zrezygnować z tych wyobrażeń i trzymać się jak najbliżej dzielnic mieszkalnych jak tylko się dało.
W jej oczach pojawiła się jakaś szczęśliwa i niesforna iskierka, gdy mężczyzna zaproponował, by go odwiedziła. Z wdzięcznością skinęła głową.
- Bardzo chętnie, dziękuję. Twoje owce i zielone pastwisko to najlepsza wizytówka potwierdzająca talent Pana.- Widocznie się rozpromieniła, jakby faktycznie zapomniała o całej tej paskudnej sytuacji sprzed chwili. Zaśmiała się, gdy zwrócił uwagę na własną elokwencję i tak jak prosił, przesypała odłamki na jego dłonie. Swoje następnie otrzepała, by nie został na nich nawet pyłek.- Tak to jest, gdy całymi dniami rozmawia się jedynie z owcami.- Białe zęby zabłyszczały, gdy usta anielicy rozchyliły się do szerokiego uśmiechu. Czy było już dobrze? Miała taką nadzieję i chciała, żeby tak było. Oboje zasłużyli na to, by nie przejmować się tym zbyt długo. Mieli miło i przyjemnie spędzić czas, porozmawiać, poplotkować. Podniosła się z podłogi, zebrała ze stołu tą jedną filiżankę, która przeżyła i podreptała do kuchni, by ją umyć.
- Kawa. Brzmi świetnie.- Skinęła głową. Odłożyła umytą filiżankę i już całkowicie skupiła całą swoją uwagę na rozmówcy. No... To o czym by tu...
- Bywasz w Edenie? Dzieje się tam coś godnego uwagi?- Nie miała czasu na wyprawę do Edenu. Nie miała kontaktu z innymi aniołami. Nie miała najmniejszego pojęcia, co się tam działo i czy w ogóle cokolwiek się działo, jedyne co ostatnio do niej dotarło to to, że do Metatrona przemówił sam Pan. A skoro to była tak wspaniała i ważna informacja to chyba musiało zacząć coś się tam dziać, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 16:21  •  Mieszkanie Rosy - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Rosy
Przytyk odnośnie monotonnego towarzystwa wywołał u Ergo wielką chęć przekomarzania się, zrobienia czegokolwiek, by rozładować nagromadzone napięcie. Gdy więc włączył czajnik, oparł się lędźwiami o blat i przechylił głowę patrząc na Ros spod rudej grzywki. Uśmiechał się krzywo.
- Sugerujesz, że wpadłem w nieodpowiednie, zbyt wełniane towarzystwo? Że zadaję się z samymi baranami? Odruchowo sięgnął do kieszeni spodni po papierosy i zapalniczkę. I nawet wyciągnął je, ale przypomniał sobie, że Rosa podobnie do jego niedawnego, dziwnego gościa, nie przepadała za papierosowym dymem. Dobrze, chociaż raz wykaże się taktem, którego podobno tak mu brak.
- Mogę zapalić? I może chcesz jednego? - Uśmiechnął się lisio, niczym wcielenie samego lucyfera, który nakłania czyste serduszko do deprawacji.
Pytanie o Eden nieco go zaskoczyło, ale uznał, że nie jest to żadna kolejna próba zaczynania dyskusji, która mogłaby wszystko popsuć. Zresztą, on już do tego nie dopuści. Położył paczkę i zapalniczkę na blacie. Nadal z niej nie skorzystał czekając na ewentualne pozwolenie lub odmowę.
- Wiesz, że rzadko tam bywam. Ostatnio... chyba można liczyć to już w miesiącach. Nie wiem, nie skupiam się na czasie. Właściwie... dostałem list z Edenu. Mam wziąć udział w rozprawie jako sędzia. Normalnie nigdy bym się tego nie podjął, ale czuję, że muszę zacząć coś ze sobą robić, bo jak boga kocham, nuda wieczności mnie zabije. - To stwierdzenie było do bólu prawdziwe, ale w niepoważnej oprawie brzmiało lekko i przystępnie.
Guziczek czajnika odskoczył obwieszczając zagotowanie się wody. Ergo z niewymuszoną gracją obrócił się i podniósł go. W maleńkiej kuchni rozszedł się zapach świeżo parzonej kawy.
- Jak jesteś ciekawa, możesz wybrać się tam na wycieczkę. O tej porze roku ogrody Edenu wyglądają świetnie. - Odstawił czajnik i oparł dłonie na blacie. Wzrok zatrzymał na szafkach przed sobą. - Ja też chętnie bym to zobaczył. - dodał, tym razem bardziej do siebie niż do rozmówczyni. Po chwili rozpogodził się i podsunął naczynko z kawą do Rosy obdarzając ją jednym ze swoich oszałamiających uśmiechów.
- Wypijmy tu.
Nie podał powodu. Zwyczajnie nie chciał mówić dziewczynie, że patrzący umęczonym wzrokiem Jezus strasznie go mierził. Chciał posiedzieć w miejscu gdzie jego obecność nie była tak namacalna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.16 23:14  •  Mieszkanie Rosy - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Rosy
Zachichotała w reakcji na jego grę słów. Może sama nie była w tym najlepsza, ale nie mogła pozostać dłużna.
- Sami rogacze. Nic dobrego.- Stwierdziła z uśmiechem, mając nadzieję, że to co powiedziała choć odrobinę przybliżyło się do poziomu zabawności wcześniejszych słów mężczyzny.- Musisz znaleźć sobie nowych znajomych bo zbaraniejesz!
Po jego pytaniu spojrzała na paczkę papierosów, którą położył na blacie. Gwałtownie pokręciła przecząco głową, niczym mała dziewczynka, której obcy zaproponował cukierka, a pamiętała nauki rodziców, że nie wolno brać niczego od obcych. I choć Ergomionowi bardzo daleko było do obcego, to papierosy były czymś zakazanym i niedozwolonym. Anioł doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bała się takich ludzkich używek ale za każdym razem próbował ją namówić i skusić, licząc, że ulegnie niczym Ewa w raju.
- Zobaczysz. Kiedyś pożałujesz.- Pogroziła mu palcem, mając na myśli jednocześnie to, że próbował ją namówić do zgrzeszenia i to, że zatruwał sobie organizm tym paskudztwem.- Nie rozumiem. Co widzisz w tym fajnego?- Gestem wskazała fajki po czym otworzyła swoje niewielkie kuchenne okienko, by zapewnić odpowiedni przewiew i wyciągnęła niewielki spodek, który nic wspólnego z popielniczką nie miał, ale na ten moment miał za taką posłużyć. Lepsze to niż strzepywanie popiołu do zlewu, albo co gorsza przez okno.- Nie popieram i nie powinnam Ci na to pozwalać, ale niech będzie.
- Sędzia? To w sprawie tych grzeszników? Boże zlituj się nad ich duszami...- Przeżegnała się i rzuciła szybkie spojrzenie w przestworza, jakby łapiąc kontakt wzrokowy z Panem. Dobrze, że Ergomion się tego podjął. Była pewna, że wyda sprawiedliwy i dobry osąd, na pewno zrobi wszystko, by dobro zagościło w duszach tych istot.- Na pewno będziesz praworządnym i dobrym sędzią.- Uśmiechnęła się, trochę pocieszająco, może obawiała się, że mężczyzna wątpił w to, czy da radę i chciała upewnić go, że na pewno tak.
Wycieczka do Edenu... Może dobrze by jej to zrobiło, tak oderwać się na chwilę od codzienności i po prostu odwiedzić swoje siostry i swoich braci.
- Nie bardzo mam czas. Strasznie dużo do zrobienia.- Kiwnęła głową, dobrze wiedząc, że Ergo w to nie uwierzy, bo przecież... nic do roboty tak naprawdę nie miała, ale każdy dzień spędzała na wyczekiwaniu. Co gdyby wybrała się na wakacje do Edenu a tutaj zostałaby jakaś samotna wierna dusza, której by nie pomogła? Nie mogła do tego dopuścić.- Zieleń Twoich pastwisk jest równie piękna- Stwierdziła, bo zdecydowanie wolała odwiedzić swojego przyjaciela i pomóc mu w pracy niż wybierać się w tak daleką podróż.
Skinęła głową w podzięce i przybliżyła filiżankę do twarzy, by móc rozkoszować się aromatem świeżo parzonej kawy. Tak... to był wspaniały zapach.
- W porządku. Ale tu nie ma gdzie usiąść.- Westchnęła, mając wrażenie, że to tak nie wypada, żeby gościć kogoś na stojąco, ale musiała przyznać, że odpowiadała jej propozycja Ergo. Wolałaby, żeby duży pokój nie wypełnił się dymem papierosowym.
- Jak się tak nudzisz to może jakieś hobby powinieneś sobie znaleźć. Zbieranie znaczków czy coś.- Zachichotała, chcąc się trochę podroczyć z przyjacielem. Przecież miał tyle pracy przy owcach! A on ciągle znudzony!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.04.16 2:52  •  Mieszkanie Rosy - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Rosy
- Święte słowa. - Uśmiechnął się szeroko, ale słowa Rosy skłoniły go do refleksji. Może rzeczywiście za bardzo odcinał się od świata i dlatego wariował? Może powinien wyjść jeśli nie do ludzi, to chociaż do skrzydlatych braci i sióstr? Szybko zdławił w sobie chęć do wprowadzenia tego w życie. Było z tym za dużo kłopotu. Wszelkie uczucia dużego kalibru strasznie go męczyły i starał się ich unikać. Wystarczyły mu własne kłopoty z samym sobą.
Na wieść, że pożałuje jedynie pokiwał głową oczywiście nic nie robiąc sobie z tych gróźb. Papierosy nie mogły go zabić. Anioły nie chorowały często, a przynajmniej on nie znał żadnego ciężkiego przypadku. Palił więc dla odstresowania w zupełnie ludzkim odruchu. Nie był nawet uzależniony, robił to z czystej przyjemności.
Sięgnął po paczkę gdy dziewczyna z niej nie skorzystała.
- Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz. - Mrugnął uśmiechając się szelmowsko. Wiedział, że Rosa była przeciwniczką używek, ale nie mógł się powstrzymać przed maleńką próbą namowy. To była ich tradycja. - Dzięki. - Wziął od niej spodeczek, przesuwając się w stronę okna. Postawił prowizoryczną popielniczkę na parapecie, ale nim odpalił, przysunął sobie także kawę. W międzyczasie mruknął potwierdzenie. Grzesznicy... Nie, nie chciał teraz o nich rozmyślać. Wsunął papierosa do ust i chwilę męczył się z zapalniczką, ale gdy myślał już, że będzie zmuszony podpalać papierosa palcem, pojawił się mały, niebieski płomyczek.
- Ta, na pewno. - Odparł nieco niewyraźnie. Odpalił i zaciągnął się mocno. Sam w to nie wierzył. Nigdy nie był sędzią, ale co szkodziło spróbować? Poczucie sprawiedliwości miał w normie więc powinien sobie poradzić nawet z obecnym poczuciem własnej wartości, które teraz leżało i kwiczało. Poza tym nie traktował tego jako wyjątkowego przywileju, raczej jak przykrą powinnością. Przecież zawsze był zdania, że anioły nie powinny sądzić ludzi.
Wypuścił kłąb dymu w stronę okna, a gdy odwrócił się do Rosy spojrzeniem mówił, że faktycznie jej nie wierzy. Profesja spowiedniczki nie wymagała ciągłego przebywania w jednym miejscu wbrew temu co anielica sama sądziła.
- Więcej zrobiłabyś gdybyś zaczęła podróżować i ofiarowywać swoją pomoc napotkanym ludziom. Nie jesteś do nikogo uwiązana, a na Desperacji jest na pewno dużo więcej ludzi, którzy powinni się wyspowiadać. - Uśmiechnął się z przekąsem. Życie w mieście i na pustkowiach różniło się pod każdym względem. Wydawało mu się więc, że dumni mieszkańcy M3 są mniej skorzy do wyznawania swoich grzechów niż prości ludzie Desperacji. - Ale tak, moje pastwiska też są świetne. Więc pewnie, wpadaj jak znajdziesz wolne w napiętym terminarzu zajęć. - Mrugnął do niej. Nie chciał jej urazić drobną złośliwością, po prostu się przekomarzał, przecież właśnie taki zwykle był. Takie zachowanie świadczyło jedynie o tym, że chyba czuje się znacznie lepiej. No, przynajmniej pozornie.  
- Wiem, że nie ma gdzie. Nie zaproponowałbym gdyby mi to przeszkadzało. - zapewnił, strzepując popiół na spodek. Znów z autentyczną przyjemnością wciągnął w płuca papierosowy dym.
- Mam hobby. - Obruszył się teatralnie. Wypuścił szare smużki przez nos. - Czytam i unikam ludzi. To dobre hobby. A znaczki? To miało prawo bytu jedynie wtedy kiedy ludzkość była w formie. Chociaż... - Spojrzał w sufit udając zamyślenie. - Teraz takie znaczki muszą drogo kosztować, takie wiesz, z innych części świata. Z dawnych Stanów na przykład. Hm... pomyślę o tym. - Pokiwał głową z poważną miną jakby naprawdę się nad tym zastanawiał. Tak naprawdę wcale nie interesowały go pieniądze i mając wybór zdecydowałby się raczej na handel wymienny niż wirtualną walutę.
Zachowywał powagę tylko przez chwilę. W końcu nie wytrzymawszy parsknął śmiechem. Tak, tego mu brakowało, jakiejś namiastki normalności. Może rzeczywiście haczyk tkwił w tym, że skazywał się na samotność?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.16 16:55  •  Mieszkanie Rosy - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Rosy
Samotność jak każdy kij i medal miała swoje dwa końce i dwie strony. Potrafiła być przyjemna, dawała spokój i tak ważne dla przemyśleń chwile ciszy. Ciągłe przebywanie w towarzystwie innych potrafiło być męczące i nawet Rosa wiele lat temu po wielogodzinnym spowiadaniu była wdzięczna Panu za dziesięć minut zwykłej, nieprzerwanej niczym ciszy i samotności. Jednakże zbyt długie poddawanie się temu efektowi mogło być bardzo dołujące. Ludzie byli zwierzętami stadnymi, a więc i anioły były na to skazane i chcąc nie chcąc chociaż raz na jakiś czasy szukały towarzystwa.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust, gdy wspomniał o tym, że nie dowie się póki nie spróbuje. Jakoś nigdy jej ku temu nie ciągnęło, jedyną ludzką używką jakiej kiedykolwiek próbowała było wino ale tylko i wyłącznie podczas rytuału przemiany go w krew pańską aniżeli w celu upojenia alkoholowego jak to zwykle z ludźmi pijącymi wino bywało.
- Ewie też tak powiedziano i niewiele dobrego z tego wyszło.- Puściła mu oczko myśląc o tym, że gdyby nie ten jeden kęs jabłka Ziemia nadal mogłaby być jednym wielkim rajem a oni nigdy nie musieliby zstępować z królestwa bo nie byłoby po prostu takiej potrzeby. Upiła łyk kawy i na chwilę przymknęła oczy, rozkoszując się jej smakiem. Nie była już tak dobrze palona i tak pyszna jak przed wieloma laty ale nadal miała w sobie coś, co sprawiało, że chętnie się ją piło. Zauważyła, że przyjaciel nie bardzo ma ochotę rozmawiać na temat swojego sędziowania i wszystkim, co było z tym związane. Postanowiła więc nie ciągnąć tego tematu i nie męczyć go myślami na ten temat. Może po prostu, gdy będzie już po wszystkim i znów się spotkają zada mu krótkie pytanie jak poszło albo wreszcie sama wybierze się do Edenu i dowie się wszystkich ważnych rzeczy, obawiała się bowiem, że będąc w mieście omija ją bardzo wiele istotnych informacji.
Zarumieniła się pod wpływem jego spojrzenia. Widziała, że jej nie wierzy i może nawet było jej trochę głupio.
- Jestem uwiązana do każdej duszy chętnej by doznać zbawienia, a jeżeli jest w tym mieście choć jedna, to do miasta też jestem uwiązana.- Skinęła głową, myśląc o dziewczynie, którą poznała nad strumykiem. Nie wiedziała co się z nią działo i czy istniała jeszcze jakakolwiek szansa na nawiązanie kontaktu z jedną istotką pośród milionów innych żyjących w M-3 ale miała ogromną nadzieję, że jeszcze kiedyś, nawet w ostatnich momentach życia tej dziewczyny, uda jej się choć na moment spojrzeć w jej oczy i pomóc jej powitać Pana w sercu.- Desperacja to jedno wielkie pole walki o przeżycie. Boję się, że gdybym tam była musiałabym dobyć rapieru by uratować życie komuś albo samej sobie.- Jakie miasto by nie było... tutaj chociaż nie musiała obawiać się tego, że stanie przed decyzją, unieść swój rapier w górę i splamić jego ostrze krwią czy pozwolić sobie albo komuś innemu zginąć. Nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji, tutaj było mało chętnych do powrotu do Pana, a tam... tam po prostu było zbyt niebezpiecznie. Westchnęła ciężko, ale zaraz się cicho zaśmiała. Ergomion wyraźnie przez tyle lat nie mógł wyzbyć się nutki złośliwości, której jednak absolutnie nie miała mu za złe.
- Sprawdzę w kalendarzu i dam Ci znać.- Tym razem zaśmiała się nieco głośniej w głębi jednak zastanawiając się kiedy ona ostatni raz była tak prawdziwie zajęta.
- To wspaniałe hobby, mój drogi.- Skinęła głową, udając prawdziwie głęboką fascynację jego "unikaniem ludzi". Trzeba było przyznać, że to akurat wychodziło mu świetnie i gdyby widniało to gdziekolwiek, w jakimś oficjalnym spisie zainteresowań i hobby, Ergo byłby na pierwszym miejscu jako przedstawiciel tej dyscypliny.- Zapewne. Ale pomyśl, z jednej strony, gdybyś teraz zechciał kolekcjonować znaczki, musiałbyś nawiązać kontakt z fascynatami tego tematu, by móc zaczerpnąć jakichś opinii i wymieniać się z nimi egzemplarzami. To wymagałoby od Ciebie zrezygnowania z dotychczasowego hobby.- Posłała w jego stronę szeroki uśmiech już wyobrażając sobie te wewnętrzne rozterki i dylematy w jego sercu. Zaszyć się w swoim domu czy porozmawiać z kimś, kto mógłby mu udzielić informacji na temat jakiegoś bardzo rzadkiego okazu znaczku. To musiałaby być bardzo ciężka decyzja!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.16 14:08  •  Mieszkanie Rosy - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Rosy
- Stare dzieje. Teraz już taka drobnostka nie miałaby znaczenia. Czasy się zmieniają, Perełko. Czy raczej... zupełnie się zmieniły. Bo od kilku stuleci zdaje mi się, że świat stoi w miejscu, a przynajmniej nasza okolica. - Podrapał się w podbródek, wyraźnie się zastanawiając. - Kiedyś podróżowanie było prostsze, nie? Teraz wyprawa do Edenu wydaje mi się niesamowicie wyczerpująca.
Szybciej i bezpieczniej podróżowało się niesionym przez skrzydła, ale Ergo od kilku lat już ich nie używał, tym bardziej do dalekich wojaży, choć korciło go czasem żeby się gdzieś wybrać, zobaczyć to, czego dawno nie widział. W pewnym sensie był przywiązany do Miasta, tak jak Rosa, tylko w nieco innym sensie. Bardziej dosłownym.
Uśmiechnął się krzywo widząc czerwieniejące policzki dziewczyny. Nie chciał jej zawstydzić, ale ten rumieniec sporo mu powiedział. Anielica nie do końca wierzyła we własne słowa. Zostawił to bez komentarza, nie chcąc wprawiać jej w zakłopotanie. Za to na kolejne stwierdzenie zareagował od razu.
- Pomyśl więc, że jeśli tam nie pójdziesz, ludzie których mogłabyś uratować, zginą. - Najpierw powiedział, potem pomyślał, dlatego łapiąc się, że te słowa mogłyby naprawdę zachęcić Rosę do szwendania się po Desperacji, nagle pokręcił głową. - Nie, przepraszam. Masz rację. Nie jesteś wojownikiem. Gadam głupoty. Nie powinnaś się tak narażać. - Nie dla ludzi, dodał w myślach. Machnąwszy ręką, zlekceważył poruszony temat. Znów wchodził w rejony, w które wchodzić nie chciał. Nie w tym momencie. Rozmowa o anielskich powinnościach mogłaby znów ich poróżnić. Zamiast tego, skupił się na mniej ważkich kwestiach jak choćby planowanie kolejnego spotkania.
- Sprawdź, sprawdź. Będę czekał niecierpliwie. - Uniósł kubek z kawą w geście toastu i wypił kilka porządnych łyków nie przejmując się, że płyn był jeszcze bardzo ciepły. Odstawiwszy naczynie, strząsnął popiół na spodek i znów się zaciągnął. Dlatego gdy się roześmiał, twarz przesłoniły mu obłoczki dymu. Ros żartowała sobie z niego z taką gładkością jakby jeszcze chwilę temu nic się nie wydarzyło. Gdy przyglądał się jej twarzy, wciąż miała zaczerwienione od łez oczy. Chcąc nie chcąc jego myśli powędrowały do chwili, w której gotowy był uciec. Teraz było mu lżej, nawet jeśli obecna rozmowa o niczym była jedynie przykrywką dla wszystkich negatywnych emocji w nich drzemiących.
- Dlatego, moja miła, pozostanę przy pierwszym hobby. Wiesz, jak się człowiek do jednej rzeczy przyzwyczai, to mu potem ciężko coś zmienić - I on wyszczerzył się radośnie, umyślnie nazywając się człowiekiem. Choć zrobił to specjalnie, zupełnie nie było widać, by jakoś się tym przejął. Zabrzmiało to iście naturalnie.
- A ty, Ros? Znalazłaś sobie w końcu jakieś hobby? W tym świecie gdzie nuda potrafi zabijać? Nie powiesz mi chyba, że tylko pracujesz, hm?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach