Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 17 z 19 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19  Next

Go down

Pisanie 02.12.18 1:19  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Całe wydobycie szło tak sprawnie, jak tylko dało się to przeprowadzić z trzęsącymi się z niepokoju rękoma. Pierwotne zagrożenie minęło, ale nikt nie mógł powstrzymać się od stosunkowo częstych zerknięć przez ramię. Mimo iż peryferia zostały obstawione, każdy pamiętał wpadkę, jaka nastąpiła po rozesłaniu zwiadu po okopaniu się w błocie.
Mimo wszystko, monotonia działała na Ivo uspokajająco, wręcz zaczynał wierzyć, że straty, jakie ponieśli, nie poszły na marne. A to mogło być mu bardzo potrzebne, w końcu Rudy też wyglądał, jakby miał lada chwila umrzeć i prawdopodobnie nawet szybka pomoc Jacka mu nie pomogła. Starał się nie uronić łzy, ale zimny wiatr wiejący mu w oczy i tak ją wycisnął. Na szczęście nikt jej nie zauważył.
Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi i otrzymał meldunek, że właściwie, to część techniczna jest już na ukończeniu, zaordynował przygotowania do wymarszu. Kiedy materiały zostały załadowane, wszyscy byli gotowi do drogi.

ZT x 3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.19 23:38  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Zamknął trzymaną w dłoniach księgę, westchnął cicho, zadzierając głowę ku niebu. Wskazówka zegara nieubłaganie zbliżała się do Godziny Zero. Już niebawem nastanie to, do czego go stworzono. To,do czego dążył przez całe swoje istnienie.
Zaćmienie słońca zbliżało się nieubłaganie szybko. A tylko wtedy jego moc osiągnie swe apogeum. Potrzebował jedynie pięciu artefaktów, aby zresetować cały świat, aby zacząć wszystko od nowa. Nie przypuszczał aż tak wielkiego oporu ze strony tych kruchych istot. Ale jak każdą istotę, tak i ich był gotów złamać. Niczym zwiędłą i wysuszoną gałązkę.
Uśmiechnął się do samego siebie i wyciągnął dłoń przed siebie. Drugą przyłożył do bladego nadgarstka i nacisnął długim paznokciem na skórę. Ciemna krew niespiesznie zaczęła spływać, tworząc zawiłe sieci jakby pająk zaczął je tkać. Kilka kropel upadło na suchy piasek, wsiąknęła w niego momentalnie. Jasne światło rozbłysnęło.
- Już czas.

                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.19 11:20  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Nie było możliwości walczyć ze światłem. Paradoksalnie jasność kojarzyła jej się z czymś dobrym. Ciepły blask ognia, jaśniejące na horyzoncie promienie słońca, przyćmiony rozbłysk zakurzonej żarówki rozpraszający ciemność. Tym razem bieląca się łuna zabrała ją siłą z jednego miejsca w inne. I żadna próba oporu nie mogła tego przerwać.
  Ciche jęk bólu wydostał się z jej ust, gdy ramiona ciemności rozstąpiły się nagle. Jasna łuna na horyzoncie nie pozwoliła zorientować się w porze. Było wcześnie, czy bardzo późno? Jak bardzo ta dziwna teleportacja namieszała w otoczeniu i gdzie właściwie się znalazła?
  Przesunęła dłonią po twarzy starając się odzyskać ostrość spojrzenia, pozbyć się resztek mroku, który towarzyszył jej w trakcie przenosin poprzez pustkę. Czuła, jakby ciemność lepiła się do niej jak gęsta, brudna maź, ale gdy spojrzała na swoje ciuchy nie było na nich nic, poza brudem naniesionym z górskich szczytów. Powietrze się zmieniło. Zakaszlała czując krew zalegającą na nowo w ustach.
  Podparła się na dłoni i powoli wstała, najpierw przygarbiona, potem wyprostowana, ale równie chwiejna. Rozejrzała się na boki, ale poza nią nie było tu nikogo więcej. W pierwszej chwili tak myślała. Osty blask słonecznej tarczy padał prosto na jej twarz, ale coś zasłaniało jego czystą wizję. Nie tylko cień globu padający na ognistą kulę, ale jakaś sylweta.
  Ostrożnym gestem sięgnęła po nóż.

/Sorki za jakość, ale nie mam bladego pojęcia co robić, co się dzieje, gdzie jesteśmy, jak to ma wyglądać, co widzę, a czego nie widzę. Mamy jakieś terminy? na kogoś czekamy?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.19 17:32  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Czuł się dziwnie.
Nie mógł tego porównać do strachu, sądził zresztą, że bać się można wyłącznie tego, czego się nie zna. A on w życiu poznał praktycznie wszystko. Zakrawało to jednak o jakiś niepokój, w gardle osiadły niemal duszące człowieka miazmaty. Zacisnął też gwałtownie powieki, bo rażące światło przedzierało się przez rzęsy jak igły przetykające cienką tkaninę. Nawet nie zauważył, kiedy zadarł ku górze ramię, aby osłonić wzrok przed ostrą łuną. Wszystko zadziało się tak prędko, że w pierwszej sekundzie bodźcie odbierało jedynie ciało – umysł pozostał w osłupieniu, wyłączony, tonąc jeszcze w nieprzeniknionej bieli. Może trzymał się poprzedniej, znośnej scenerii.
Blizny na policzku wymordowanego nagle pojaśniały, gdy naprężył mięśnie twarzy; wykrzywił się paskudnie, wychwytując jęk znajomego głosu.
Jeszcze przed chwilą znajdowali się w głębi desperackiego lasu, a potem film uciął się, jakby zabrakło kadrów.
Co, do cholery, się działo?
Otworzył oczy, minimalnie, przeciągając wzrokiem po dolnej części pleneru – tej, której nie zasłaniała ręka. Wtedy zauważył ruch dłoni i palce chwytające po broń.
Coś w umyśle kliknęło; niemo dla świata, ale dla Growa głośno i kategorycznie, odblokowując zastygły w rdzy mechanizm. Cały się spiął, zmuszając zesztywniały organizm do opuszczenia barku. Spomiędzy warg natychmiast wychynęły zęby. Warknął nisko, również wbijając wzrok w zarys sylwetki.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.19 18:01  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Rozbłysk intensywnego światła zajrzał mu w ślepia, podrażniając obecnie przystosowane do ciemności spojówki. Poczuł wybierające się pod powieką wilgoć, gdy je zamknął, a potem utracił kontakt ze stabilnym podłożu, odnajdując się w nicości, w przestrzeni pozbawionej kształtów, a nawet przestrzeni, wolnej od powietrza, a przynajmniej on miał problem ze złapaniem tchu.
Otwarł na powrót oko po konfrontacji kolan z twardym podłożem. Podniósł się i rozejrzał dookoła. Wcześniejszy, awangardowy wytwór architektury zniknął bez śladu. Zastał znajome, desperackie otoczenie i dwie stojące nieopodal sylwetki - mężczyzny oraz kobiety, których widział pierwszy raz na oczy. Po Nayaden nie było ani śladu. Rozpłynęła się wraz tamtą iluzją.
  — Co to za fajerwerki? Wiecie? — zapytał ich ochryple, ale w głosie nadal tkwiły poprzednie emocje w postaci złości i rozdrażnienia. — A może to wy byliście twórcami poprzedniej iluzji? — Wrogie spojrzenie utkwił najpierw w kobiecie (była mniej więcej w podobnej kondycji, co Hayashi), ale ostatecznie dłuższej zatrzymując go na mężczyźnie. Z ich dwójki to on wyglądał bardziej podejrzanie. Dopiero po chwili zorientował się, że coś jest nie tak. Czarnowłosa ściskała w dłoni nóż ze wzrokiem skupionym w jednen punkt. Sięgnął instynktownie ręką do kabury. Zacisnąwszy ludzkie palce na uchwycie od pistoletu, wyszarpał go z ukrycia. Odbezpieczył broń i wycelował w bliżej nieokreślony kształt sylwetki znajdującej się przed nimi. Z ust uleciało rosyjskie przekleństwo.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.19 19:18  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
"Nani the f*ck?!"
Machinalnie zasłonił się przed nagłym, niespodziewanym blaskiem. A potem poczuł niekomfortowe, paraliżujące uczucie, ogarniające pierw nogi a potem stopniowo obezwładniające resztę ciała. Hadrian nawet nie miał czasu, by ogłosić swoje zdegustowane głośnym "shit". Intruz w bazie? Niemożliwe. A przynajmniej nie byłoby możliwe, gdyby nie egzystencja istot, których zdolności wychodziły poza granicę logiki. Ten atak jednak mocno wykraczał poza możliwości, którymi cechował się Argen, dawny anioł stróż Moebiusa. I to było najgorsze.
Zignorował szept, który zabrzmiał w jego głowie, uznając go za jeden z objawów niewyjaśnionych doznań. Bardziej interesowało go to, co z tego wszystkiego wyniknie. Czy to był po prostu koniec? Śmierć spowodowana nadprzyrodzonym atakiem, którego nie tylko nie można się było spodziewać, to jeszcze w żaden sposób się przeciwstawić? Już przypadkowy zgon po randce-niespodziance z seryjnym zabójcą o pseudonimie "Truck-kun" wydawało się lepszym sposobem na dokonanie żywota, choć wiele osób byłoby w stanie porównać jego machinacje do tego, co doświadczał obecnie Hadrian.
Świadomość bohatera nie odpłynęła jednak w nicość, a ciało na wieczność nie pozostało w trupo-podobnym odrętwieniu. Ulżyło mu? Nie w tym życiu! Zmysły na nowo zaczęły wracać do Moebiusa, przez co jego umysł zaczął działać na pełnych obrotach. Instynktownie wiedział, że jego otoczenie musiało ulec gwałtownej zmianie. Albo to, albo ktoś dalej zabawiał się jego odczuciami. Wzmocniło to w nim czujność i prymitywną wręcz chęć walki o własny byt. Bardziej logiczna część Moebiusa żądała wyjaśnień i klaryfikacji tego, co w ogóle się z nim stało. Jednak bojowe nawyki grały tutaj pierwsze skrzypce.
Hadrian gwałtownie zerwał się z pozycji, w której tutaj przybył. Na jego twarzy widać było zezłoszczony grymas. Machinalnie wręcz sięgnął do kabury z Noblesse Oblige, jak najszybciej chcąc przygotować broń do konfrontacji z potencjalnym wrogiem. Sprzymierzeniec raczej by mu nie zaserwował przecież tego typu nieprzyjemnych doznań. Dopiero po tym pozwolił sobie na szybką analizę sytuacji, w jakiej się znalazł. Szmaragdowe oczęta, emanujące teraz wrogością, szybko zaczęły skanować najbliższą okolicę. Hadrian na pewno nie był już w bazie S.SPEC, a specyficzne powietrze, którym teraz musiał oddychać, tylko bardziej utwierdzały go w tej myśli. Wymierzył kolejno rewolwerem w każdego z obecnych, skupiając się pierw na tych, którzy sami sięgnęli po broń.
- "Jasne, że jestem w mniejszości" - przeszło mu przez myśl.
Ktokolwiek sprowadził tutaj Moebiusa najwidoczniej bardzo chciał się go pozbyć, przygotowując kilkuosobową napaść. A tak przynajmniej się mogło początkowo wydawać. Po chwili Hadrian zaczął mieć wątpliwości co do motywów swoich napastników. Jeżeli ktoś chciał rzeczywiście mu zrobić krzywdę, to miał ku temu świetną okazję, kiedy bohater był sparaliżowany. Nieznajomi wokół, zamiast wykazać się natychmiastową agresją, sami zdawali się przygotowywać na odparcie ewentualnego ataku. Coś tutaj się nie kleiło, albo sprawca całego tego zajścia chciał nieźle namieszać ex-Gwardziście w głowie.
- Ktoś jest mi w stanie wyjaśnić, co się tutaj dzieje?
Zmierzył wzrokiem każdego z osobna. Gdyby nie lata praktyki, nuta nierozważnej wyrozumiałości i szczypta ciekawości, pewnie już chwilę temu z nerwów pociągnąłby za spust.
Ubranie z profilu (bez prochowca, z jedną kaburą i noblesse oblige)
Yomaha, Yomaso ~o~
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.19 23:03  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Przeszywający jasnością błysk jeszcze przez krótką chwilę oślepiał proroka. Gdy w końcu otoczenie zaczęło nabierać kolorów, a widmo snu, w którym jeszcze minut temu był pogrążony, odeszło, mięśnie momentalnie napięły się odczuwając zbliżające się niebezpieczeństwo.
Spojrzeniem omiótł pospiesznie otoczenie w jakim się znaleźli, chcąc oszacować ewentualne szanse na ucieczkę, bo przecież nie będzie pchał się w sam wir niebezpieczeństwa bez wyraźnych szans na wygraną, a dopiero potem skupił się na innych osobach znajdujących się tuż obok niego. Jedna kobieta, czterech mężczyzn. Mało feministyczny bilans, pomyślał sarkastycznie. Ale wystarczyło jedno spojrzenie, aby mina mu zrzedła.
Ten skurwysyn.
Wsunął dłonie w kieszenie bluzy, którą miał na sobie, zaciskając je mocno w pieść, aby powstrzymać się przed wybuchem. Że też ze wszystkich osób, akurat ON musiał tutaj być. Splunął w bok, wpatrując się w jasnowłosego Wilczura wzrokiem przepełnionym pogardą i nienawiścią. Nie zwracał najmniejszej uwagi na nikogo innego, jakby na całym świecie został tylko on, i Arcanine.
                                         
Akela
Prorok     Opętany
Akela
Prorok     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Noah Caleb O'Harleyh


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.19 9:47  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
To był moment. Krótki moment, w którym anioł czuł się całkowicie bezradny. W jednej chwili stał przed obliczem sądzonej dziewczyny, która niecierpliwie czekała na swój przyszły wyrok, a w drugiej całe otoczenie zniknęło sprzed jego oczu. Światło było na tyle oślepiające, że w obronnym geście uniósł przed siebie przedramię, chcąc uchronić swoje oczy przed niemalże boskim blaskiem.
____Czy to ON wreszcie powrócił?
____Była to zaledwie chwila złudzenia, zanim coś zimnego do szpiku kości oplotło się dookoła jego nóg. Odruchowo szarpnął się bezradnie, jednak to coś, co właśnie wyrosło spod ziemi, nie chciało dać za wygraną. To źle – coraz bardziej zapadał się w dół, a zimno stawało się jeszcze bardziej nieznośne. Co jeśli nie wyrwie się i nie uda mu się ochronić pozostałych na sali? Czy byli bezpieczni?
____Zanim zdążył rozeznać się w sytuacji, światło zniknęło, nie pozostawiając po sobie nawet mroczków, które lubiły irytować swoim dzikim tańcem przed oczami. Zniknęła także sala sądu i trójka jego towarzyszy, na miejscu których pojawiły się obce twarze. Mógł wyczuć, że nie było wśród nich aniołów, jednak to nie stawiało go w innej sytuacji – był święcie przekonany, że wszyscy byli braćmi. Mając w głowie tę świadomość, nawet nie przyszło mu na myśl, by sięgnąć po jakąkolwiek broń czy przygotować się do ataku. Stał nieruchomo w miejscu, w którym się znalazł, ze zmartwieniem przyglądając się całej reszcie, która – być może – planowała powybijać siebie nawzajem.
____Proszę. Na pewno jest jakiś inny sposób, by z tego wybrnąć ― rzucił uspokajająco, choć w gruncie rzeczy nie miał pojęcia wewnątrz jakiego chaosu właśnie się znajdowali. Czy dyplomacja nadal była rozwiązaniem?

Odnowa mocy mówienia prawdy: 1/4
                                         
Laviah
Archanioł
Laviah
Archanioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laviah. Po prostu.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.19 22:09  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Mężczyzna uśmiechnął się smutno, lecz nie poruszył się. Zamiast tego z cienia za jego plecami wyłoniły się cztery sylwetki, które chcąc czy też nie, górowały nad zebranymi, a ich aury były niemalże przytłaczające. Jeżeli ktoś jeszcze przed paroma chwilami wierzył, że mają nikłe szanse stawiając na przewagę liczebności, teraz ów nadzieje rozsypały się w drobny mak.
Wszystko dookoła jakby zamarło, świat się zatrzymał a każda żywa istota w odległości dwóch kilometrów schowała się w norze w obawie przed wydaniem jakiegokolwiek dźwięku.
- Spokojnie, broń nie będzie potrzebna. - mężczyzna wreszcie przemówił, podnosząc się z kamienia, na którym do tej pory siedział. Wciąż trzymał w swoich dłoniach księgę, jakby nie zamierzał nigdy się z nią rozstać.
- Nie chcę waszej krzywdy, wierzcie mi. - głos miał wyjątkowo spokojny, wręcz kojący, pozbawiony wszelakiej nuty agresywności i zła, choć jego wizualny wygląd przypominał koszmar z dziecięcych snów.
- Chcę was ratować. Wszystkich. I nie tylko was. Całe pokolenia. Spójrzcie. - uniósł palec zakończony długim i nieco zakrzywionym paznokciem, wskazując na słońce, które górowało nad ich głowami.
Rozpoczęło się zaćmienie. Kilka dłużących minut, a ciemność obleje ich ciała.
- Kiedy słońce spotka się z księżycem, będę mógł zresetować świat. Przywrócić balans. Ocalić planetę, która umiera. Zostało jej niewiele czasu. Przez tysiąc lat nie udało wam się odbudować. Zbyt długo czekałem, czas działać. Oddajcie mi je, oddajcie mi swoje artefakty, a wszystko się zakończy. - tym razem wyciągnął dłoń w ich stronę, zachęcając do posłuchania jego prośby.


Uwagi.
1. Obowiązuje kolejność: Yuu->Arcanine->Yury->Hadrian->Akela->Laviah
2. Macie 48h na odpis. Każdy z was. Czyli przykładowo: Od momentu wysłania tego postu, Yuu ma 48h na odpis. Kiedy Yuu odpisze, automatycznie Arcanine ma 48h na odpis itd.
3. Starajcie się pisać posty nie dłuższe, jak długość awataru.


                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.19 10:23  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
  Świetnie. Ściągnął ich tu do siebie jakiś wariat. Dosłownie tylko tego brakowało jej do szczęścia, by jakiś nadgorliwy sekciarz tajemniczą zdolnością rzucił nią między obcych ludzi sądząc, że w pół minuty zaakceptuje swoje nowe położenie. Nadal czuła skołowanie, ale pojawiający się jeden za drugim pozostali na moment pochłonęli jej uwagę. Growlithe... rozpoznała też natychmiast Dyktatora. Jego parszywą mordkę oglądała zdecydowanie za często jak na kogoś, kto nigdy nie spotkał Moebiusa osobiście. Od jednego biła też aura nadmiernej dobroci. Ten musiał być aniołem. Każde z nich dzierżyło jakieś istotne stanowisko, a więc reszta... Nie zawieszała na nich spojrzenia zbyt długo, także musieli być kimś.
  — Kim jesteś? — zapytała jednak potwora, którego bez ostrzeżenia otoczyło czterech mu podobnych. Jednego z nich miała już okazję poznać. Dłoń zacisnęła się mocniej na sztylecie. — Ratować? — warknęła kpiąco. Nieco zbyt dumnie jak na osobę, która ledwo co stała na nogach i ścierała z kącika ust krew.
  Stojący przed nimi miał bez wątpienia moc. Trudno powiedzieć jak wielką. Wystarczającą, by sprowadzić do siebie kilkoro ludzi. Reszta towarzystwa służyła mu najpewniej do rozgłaszania swoich utopijnych kazań. I zapewne też do grożenia tym mniej skłonnym do słuchania.
  Zamilkła jednak, gdy wspomniał o artefaktach. W tym momencie zgłupiała. Nie miała przy sobie nic istotnego. Ostatnie tygodnie choroby nie pozwalały jej taszczyć ze sobą całego magazynu łowców. Elektryczny sztylet był jedyną wartościową rzeczą, ale nie mogło chodzić o niego.
  Obserwując nieznajomego spoglądała też na słońce, które niknęło za czarną tarczą.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.09.19 1:18  •  Wichrowe szczyty. - Page 17 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Byli jak zwykli ludzie stłoczeni w ciasnym pomieszczeniu. Nie tylko obcy dla siebie, ale także pozbawieni lingwistycznych zdolności, jakby wszyscy pochodzili z obcych sobie krajów. Growlithe starał się nie spuszczać wzroku z siedzącej na głazie postaci, ale kiedy po bokach i za plecami poczuł serię ruchów, kątem oka zerknął w kierunku przybyłych. Coś mówili, ale to nie miało żadnego znaczenia. Słowa ledwo przybierały formę; nawet gdyby chciał, nie potrafiłby znaleźć dobrych odpowiedzi. Co się tu działo? Nie wiedział.
Czy było inne rozwiązanie?
Przeskakując z twarzy na twarz – każdy, prócz łowczyni, był tylko uczepionym ciała ryjem – wrócił do głównego show.
Pewnie nie.
Pewnie koniec końców i tak dojdzie do najgorszego. Pewnie będą gryźć, pluć i szarpać się za sprawy, których nie rozumieją; sprawy, które ich nawet nie dotyczą.
Na tę myśl jego najeżona postawa tylko się przygarbiła. Tymczasem tajemniczy mężczyzna wstał i przemówił. Oczywiście. To musiało mieć w końcu miejsce. Tylko dlaczego teraz – gdy nie miał artefaktu przy sobie?
Gdyby ktokolwiek chciał wam coś oddawać – wycedził przez zwarte zęby – już dawno byście to mieli. Czy to nie daje do myślenia?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 17 z 19 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach