Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

- Zaraz tam mordercę... może seryjnego samobójcę, parówkowego skrytożercę i fałszerza cudzych listów miłosnych? - Zachichotała cicho, przykładając zaciśniętą dłoń do ust. - Nigdy nie wiesz. Nawet ja sama jeszcze nie wiem, na kogo wyrosnę, więc sporo ryzykujesz - stwierdziła, zamyślając się nieco. Gdyby miała jakieś niecne plany, kamuflowałyby się one idealnie pod postacią złotowłosego aniołeczka o niewinnym wyrazie twarzy. Kto by takie urocze stworzenie podejrzewał o cokolwiek złego? Nikt, ot co. I takie zjawisko tez nie bierze się znikąd. Akurat w przypadku Lise takie założenie nie byłoby omylne, więc nie ma się czym przejmować. Wpuszczenie jej do swojego domu to żadne ryzyko. Prędzej przypadkiem zrobiłaby krzywdę sobie niż cokolwiek ukradła czy zepsuła.
- Może po prostu nie znasz tego celu, ale on jest. Czasem rzeczy nietrwałe przydają się bardziej niż te, które zostają na zawsze - powiedziała, uśmiechając się do dżina pocieszająco. Nie przychodził jej do głowy w tej chwili żaden konkretny przykład, ale była przekonana, że tak musi być. W końcu intuicja jeszcze nigdy jej nie zawiodła, a czuła wyraźnie, że ma rację. Także wcześniej miała dobre przeczucie, że warto zainteresować się ciekawym zielonowłosym osobnikiem. Już widziała, że wyjdzie jej to na dobre. Jednego dnia zrządzeniem losu zyskała brata i nowy wspaniały dom - po co chcieć więcej? Teraz potrzebowała już tylko tego swojego szczęścia nie stracić.
Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w ogień, przewijając w pamięci wszystkie wydarzenia mijającego dnia. Bardzo wiele zależało właściwie od przypadków. Ciekawe, czy gdyby w którymś momencie zamiast w lewo skręciła w prawo, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej... choć nie chciałaby się przekonać o tym w rzeczywistości. Tak, jak się stało, było dobrze. Wreszcie czuła się bezpiecznie i na swoim miejscu, nie musiała więcej szukać.
Nie chciało jej się już wstawać ani ruszać. Zresztą nowy współlokator chyba podzielał jej zdanie, gdyż przestał się odzywać i zamarł w bezruchu. Wkrótce sama podążyła jego śladami, najzwyczajniej w świecie ucinając sobie drzemkę na kanapie w salonie, naprzeciw wesoło trzaskającego w kominku ognia.


Wątek zakończony
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach