Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 28.08.15 16:25  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
Anioł strasznie się skrzywił, słysząc nagły hałas. Z całych tych emocji, o mały włos nie upuścił kamery.
Mimo wszystko, wepchnął ją do plecaka, który trzymał jeszcze zanim Astira stanęła koło niego.
Podniósł na nią lekko przestraszone zamieszaniem oczy. Maja znikać? Jasna sprawa, już się robi. Przecież Ab umie biegać i to szybko. Nawet po ciemku. Ba, mógłby się nawet zmienić w cień i prawie dosłownie zniknąć. Problem w tym, że Astira nie mogłaby mu w tym towarzyszyć, a rozdzielanie się na razie nie było dobrym pomysłem.
Chłopak już chciał się zrywać do drogi powrotnej, gdy Łowczyni nagle nim potrząsnęła.
Co? Jak?
Chwila, boisz się ciemności? Ach tak. Ty w nich nie widzisz.

Kiwnął tylko głową i oddał jej torbę.
- Poprowadzę cię jakoś - krzyknął, chwytając ją za rękę i kierując się w stronę wyjścia.
Skupił się teraz na ignorowaniu syren i sprawdzaniu terenu. Rozległ się alarm? Za chwilę może pojawić się ochrona, więc byłoby miło "usłyszeć" ją w głowie z zawczasu.
Ruszył szybko w stronę wyjścia, którym się tu dostali. Nie przeszli przecież aż tak daleko, a alarm rozległ się kilka sekund temu. Przecież to wszystko mogło się jeszcze dobrze skończyć i bez większych kłopotów!
Anioł był dobrej myśli.

Dla MG: (by nie było nieporozumień i "pojawiających" się rzeczy)
Strój:

Ekwipunek:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.15 22:40  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
Alarm ciął panującą dookoła ciszę jak nóż, wypełniając wasze zmysły słuchu raniąc I boleśnie kopiąc. Wiedzieliście, że to kwestia zaledwie paru minut, nim zjawi się ochrona, a wraz z nią paru umundurowanych. Musieliście się spieszyć. A w tej sytuacji parę minut okazywało się naprawdę drogocennym czasem. Nim jedna Abaddon zdążył zrobić krok do przodu, prowadząc Astirę przez wszechogarniającą ciemność, usłyszeliście z początku ciche warczenie, które z każdym kolejnym uderzeniem serca narastało, powoli zmieniając się w bulgoczące warkotanie. Zza winkla wychylił się najpierw pysk, potem uszy i cała reszta ciała dobermana, obok którego kroczyły jeszcze dwa inne. I cała trójka z pewnością nie wyglądała na salonowe pieski, które chciały przywitać gości, a raczej na dzikie bestie z pianą na ustach gotowe odgryźć kawałek mięsa z waszych łydek. Pytanie teraz. Kto jest szybszy? Wy czy wściekłe psy?
3…2…1….
Nie czekając na jakąkolwiek zachętę rzuciły się w waszą stronę, ujadając głośno. Od razu było widać, że nie dobiegniecie przed nimi do miejsca, skąd przyszliście. Mieliście kilka opcji, jednakże pozostało brak czasu a zastanowienie się, a decyzję trzeba podjąć szybko. Pierwszy pies dopadł do najbliżej stojącej Astiry z zamiarem wgryzienia się w jej nogę, z kolei pozostała dwójka obrała sobie za cel Abaddona, celując i w nogi i… wyżej, gdy jeden z psów skoczył w jego stronę odbijając się silnymi łapami od ziemi. A czas naglił. Zegarek tyka, nim przybiegnie ochrona.

                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.15 23:03  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
Nie czuła się dobrze. A wręcz przeciwnie, czuła się przechujowo bo chyba wolałaby stanąć na przeciwko całego batalionu wojska niż znaleźć się w całkowitej ciemności, bo potrafią być w niej rzeczy znacznie od wojska gorsze. I już, już miała wpadać w atak paniki i histerii, kiedy pośród dźwięków alarmu do jej uszu doleciało warczenie, które z początku było na tyle ciche, że nie była w stanie go dosłyszeć. Od całego tego buczenia zaczynała ją boleć głowa, jednak nie miała czasu się na tym skupić.
- Ab...- Szturchnęła go, kiedy jej oczy gdzieś w ciemności dostrzegły psią sylwetkę, z której nagle zrobiły się kolejne dwie. W pierwszej chwili miała wrażenie, że to tylko przewidzenia, przez które właśnie chciała panikować, jednak bardzo szybko zrozumiała, że to nie są koszmary, które męczą ją po nocach a cholerne trzy psy, które raczej nie były zbyt przyjaźnie nastawione.
Żadne z nich chyba raczej nie mogło się pochwalić posiadaniem steku w swojej torbie, także przekupienie psa mięsem inne niż mięso z ich własnego ciała nie wchodziło w grę. Nie chciała strzelać, strzały bowiem sprawiłyby, że ochrona przybiegła jeszcze szybciej ale czy miała jakieś inne wyjście? Pierwszym odruchem było jednak bronienie swojej nogi poprzez próbę kopnięcia zwierzęcia w pysk, wszyscy przecież wiedzieli, że tak najłatwiej pozbyć się napastliwego zwierzęcia. Jeżeli jej się to udało, skierowała broń w stronę zwierząt atakujących anioła z zamiarem władowania im po kulce w tyłek, nie zabiłoby ich to bowiem ale powinno zniechęcić do kolejnych ataków. Jeżeli nie udało jej się kopnięciem odepchnąć od siebie psa, strzeliła do niego, nie celując jednak w łeb.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.15 20:18  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
Ab skierował swe kroki w stronę wyjścia i już miał zacząć biec, gdy w całym tym hałasie zdołał dosłyszeć warczenie. Nie potrzebował w tej chwili nawet swojej zdolności do rozmawiania ze zwierzętami, by domyślić się, że nowe towarzystwo nie jest do nich pozytywnie nastawione.
Szarpnął Astirę za rękę i puścił się pędem w stronę bramy, drąc się w niebo głosy, by psy zdołaby go dosłyszeć.
- Aaaa, my jesteśmy przyjaciółmi! Kupię wam steki! Serio! Aa! - Gadał tak przez cały czas, dopóki zwierzęta ich nie dogoniły.
Psy go chyba nie słyszały albo po prostu ignorowały, bo mimo tłumaczeń, nie odstąpiły od próby ataku. Co gorsza, doganiały ich.
Anioł wyszarpnął ze spodni dwa noże i biegnąc, odwrócił się w stronę psów. Rzucił jednym z nich w nadbiegającego psa, a drugi chwycił tak, by móc nim walczyć.
Stróż widząc, że jeden z psów na niego skacze, instynktownie zmienił się w cień i zmaterializował się kilka kroków od Astiry, chcąc odciągnąć od niej przeciwników.
Zaatakował pierwszego zwierzaka nożem i w między czasie wyjął drugi nóż, by móc walczyć obiema rękami, które jak na razie były jeszcze całe.
Nie słuchacie mnie? Atakujecie? Nie jesteście przyjaciółmi. Przepraszam, ale muszę was skrzywdzić.
Atakował przy każdej możliwej okazji. To kopnięciem, to którymś z noży. Jakoś nie miał ochoty na bliższe zapoznanie się z którąś z tych paszczy.
Jeśli obrona przed psami coś dała i udało im się je unieruchomić bądź poważnie zranić, Ab chwycił ponownie rękę Astiry i poprowadził ją dalej w stronę bramy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 18:12  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
"Shit to do"
Bohater wybrał sobie dziwną porę, by zwiedzić Park Rozrywki. Teraz, kiedy miejsce było dawno po godzinach otwarcia, nie powinno przyciągać do siebie zwiedzających. Bez sprzedawców nie można było sobie nawet zafundować waty cukrowej! Niestety Dyktator nie szukał tutaj ani rozrywki, ani odpoczynku. Szukał rozwiązania dość istotnej dla niego sprawy, do czego potrzebował jeszcze jednej osoby. Na ten czas musiał się zadowolić staniem z rękoma schowanymi w kieszeniach prochowca, z beznamiętnym wyrazem twarzy, wlepiając swoje zielone oczęta na zastygły w bezruchu, diabelski młyn. Ktoś mógłby oskarżyć bohatera o nietrafiony dobór miejsca spotkania, które nie przystoi personie jego kalibru. Szczególnie tajemniczy gość, z którym Moebiusowi udało się jakoś ugadać na wspólne widzenie tutaj. Ważną rolę odgrywało poczucie prywatności, ale nieograniczonej jakimiś czterema ścianami. Park Rozrywki, o tej porze szczególnie, nie tylko spełniał te kryteria, ale również stwarzał specyficzny, tajemniczy klimat, całkiem pasujący do tematu spotkania. Choć brak możliwości zakupu łakoci dalej wydawał się być sporym minusem.
Sprawa miała dotyczyć, poniekąd, sojuszu między S.SPEC a KNW. Bohater, za czasów bycia poczciwym Gwardzistą, jakoś nie bardzo interesował się tym tematem. Teraz nie mógł tego ignorować, zważywszy na mogące wyniknąć z tej współpracy, obopólne korzyści. W rzeczywistości sprowadzało się to jednak do ciągłych prób wyciśnięcia z drugiej strony jak najwięcej, samemu dając jak najmniej w zamian. Moebius, personalnie, nie pochwalał takiego podejścia, ale jako głowa miasta świadoma czyhających za murem niebezpieczeństw po prostu musiał kombinować. I jeżeli nie będzie możliwości zmaksymalizowana zysków po stronie S.SPEC przy zminimalizowaniu strat po stronie KNW, to przykro bardzo. Każdy orze jak może.
No Theme
Ubranie z profilu (tylko prochowiec ubrał jak człowiek)
No comment. Sorry.
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 19:40  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
Opuściła kościelną kaplicę z pozoru zamyślona, spokojna i wyciszona. W rzeczywistości każde kolejne spotkanie z władzą, wprawiało ją w pewne zakłopotanie, wymuszało całkowite skupienie i ostrożność, a to na swój sposób uświadamiało Anais, że pomimo upływu lat, podwójne życie dalej jest tak samo niebezpieczne jak pierwszego dnia. Jej relacja z pierwszym Dyktatorem nie była wcale skomplikowana, bo przepustkę w większości załatwiło jej wstawiennictwo naukowców, którzy popierali uczestnictwo anielicy w tym przedsięwzięciu. Długowieczna, wierna władzy. Marionetka mająca za zadanie wkraść się między kościelne wrony. Zadanie wykonała, a nawet zdawać by się mogło, że nader gorliwie do niego podeszła, pozwalając sobie nawet na przyjęcie święceń kapłańskich. W tym przypadku utrzymywanie, że dalej jest niezmanipulowanym przez sektę trybikiem, stawało się każdego roku coraz trudniejsze i trudniejsze.
Miejsce spotkania wydało jej się śmieszne, a w pierwszej chwili pomyślała nawet, że Dyktator nie bierze na poważnie prośby kapłanki, proponując przeprowadzenie tak ważnej rozmowy w Parku Rozrywki. Ktoś mógłby wziąć ją za osobę niespełna rozumu, gdyby zwierzyła się z tego, że jest umówiona z samym Dyktatorem Miasta Trzeciego w Parku Rozrywki! Może o to właśnie chodziło? Przecież nie wybierała się na spotkanie towarzyskie! Wiedziała, że o tej godzinie bramy posesji będą zamknięte dla zwiedzających, a dostępne wyłącznie dla osób poszukujących wrażeń rodem z horroru, którego akcja dzieje się w pustym i ciemnym parku. Zastanawiała się, czy ma oczekiwać ochroniarzy kryjących się po kątach, schowanych za karuzelami i wagonikami rollercoasterów. Ktoś musiał go pilnować, prawda?
Na teren parku weszła głównym wejściem. Zrzuciła z głowy kaptur i ruszyła w stronę umówionego miejsca spotkania koło diabelskiego młyna. Wyprostowaną sylwetką nie próbowała pokazać wyższości ani przesadnej brawury, bo chodziła tak zawsze i wszędzie, ale nie zrezygnowała z niej też, nie chcąc przedstawić siebie jako osoby, którą można ścisnąć w garści. Dołączyła do Dyktatora w milczeniu, jedynie lekko chyląc głowę w geście przywitania. Ciemne oczy lustrowały uważnie mężczyznę od pierwszej chwili, w której go zauważyła. Czekała na jego pierwszy krok. Wiedziała po co tu przyszła i nie miała zamiaru marnować czasu na niepotrzebne pogawędki, jakie mogły przez nieuwagę kapłanki doprowadzić do zgrzytów między kościołem a miastem. W imię sojuszu wolała nie wzbudzać żadnych negatywnych emocji, więc sama ich nie okazywała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.17 1:02  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
"Not so amusing park"
Diabelski młyn nie należał do zbyt porywających widoków, więc Hadrian bardzo chętnie oderwał od tej obecnie nieatrakcyjnej atrakcji wzrok. Spojrzał na enigmatyczną postać kobiety, która dołączyła do niego chwilę temu. Spodziewał się, że to ona rozpocznie rozmowę. Niemalże się zaniepokoił, gdy do tego nie doszło.
- Cieszę się, że mogliśmy się tak prędko spotkać. - Odwrócił się w kierunku Anais i wyciągnął ręce z kieszeni.
O wiele bardziej by się cieszył, gdyby ta rozmowa przebiegła w mniej sztywnej atmosferze, powoli i spokojnie, często odbiegając od głównego tematu spotkania. Hadrian nie chciał robić z siebie gbura, który tylko wydaje innym polecenia i grozi, że sam Ao czy inny Allah ich nie uratuje, jak coś spartolą. Przymrużył oczy i zmarszczył lekko brwi, co było oznaką jego lekkiego niezadowolenia obecną sytuacją. Jakby niemożność kupienia waty cukrowej o tej porze nie była już dostatecznym ciosem.
- Dopełnię wymagane formalności, żeby Twoje obecne pozwolenie nie straciło ważności. Ale jakby ktoś stwarzał o nie niepotrzebne problemy, wtedy daj mi znać, a ja mu sam stworze problem. I to poważny.
Miało to zminimalizować szanse na pojawienie się niepotrzebnych komplikacji, których Moebius chciał unikać jak ognia. Dbał o swoje zdrowie psychiczne oraz swobodę w wykonywaniu swojej pracy przez Anais. Choć Dyktator oferował ewentualną pomoc, to najlepiej by jednak było, jakby kobieta jej za bardzo nie potrzebowała.
- Nie wiem, czy w udostępnionych mi danych jest zawarte wszystko, co było uzgodnione z czcigodnym Cronusem,
więc przedstawię Ci moją wizję współpracy i na tym będziemy się opierać.

Były Gwardzista nie miał zamiaru wymyślać jakichś skomplikowanych regułek i procedur, według których Anais powinna działać. Wolał postawić sprawę po chłopsku, mając na względzie wygodę swoją i białogłowy. Najwyżej jak taka forma będzie dawać mierne rezultaty, to zorganizuje się ponowne spotkanie i omówi warunki jeszcze raz.
- Na Desperacji mamy własny posterunek. Co jakiś czas zdawaj raporty właśnie tam, żebyś nie musiała niepotrzebnie latać do miasta i z powrotem, ale żeby też niektóre sprawy były załatwiane jak najszybciej. Dam znać stacjonującym tam jednostkom, że będziesz się z nimi od czasu do czasu kontaktować. A jak się zdarzy, że będzie Ci po drodze zajść do miasta,
to zapraszam do bezpośredniego kontaktu ze mną.

Nie miał zamiaru się rozwlekać nad tematami raportów, które by go interesowały. Moebius wierzył, że poprzedni dyktator dał odpowiednie wskazówki w tym aspekcie. Nie chciał dodatkowo mieszać panience Chiaki.
- Masz może coś do dodania? Wątpliwości? Pomysły? Sugestie? - Bohater położył sobie prawice na biodrze i zaczął oczekiwać odpowiedzi od swojej rozmówczyni.
No Theme
Ubranie z profilu (tylko prochowiec ubrał jak człowiek)
Ten post miał być wcześniej ale,
well, reasons :C
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.07.17 1:32  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
Hadrian wcale nie wyglądał jej na Dyktatora, więc po części zaczęła zastanawiać się, czy nie została podpuszczona i potraktowana zwykłą podmianką. Głos z tyłu głowy podpowiadał dziewczynie, że przysłali kogoś, kto będzie go zwyczajnie udawał. Nie mogli ryzykować kolejną zmianą, gdyby cokolwiek poszło nie po ich myśli. To znaczy zatem, że nie ufają Kościołowi? Nie ufają jej? Powinna mieć się na baczności? Zawsze ma się na baczności.
Niech Ao ma nas w swojej opiece.
Nie odpowiedziała w pierwszej chwili. Sprawiała wrażenie osoby bardzo cichej, ale nie skrytej. Prędzej tajemniczej, ważącej słowa powiedziane przez niego i mające być wypowiedziane przez nią. Uśmiechnęła się do niego lekko, chcąc sprawiać wrażenie odrobinę mniej niedostępnej. Nie był to może ciepły uśmiech, a bardziej gest uprzejmości, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?
"[...]wtedy daj mi znać, a ja mu sam stworze problem. I to poważny."
Mocne słowa.
Obserwowała go dalej, w ciszy wysłuchując krótkiego planu, który brzmiał jak sprawa już praktycznie załatwiona i niecierpiąca odmowy. Ułatwiało jej to sprawę, chociaż odwiedziny na posterunku mogłyby zakłócić pewien spokój, na którym się opierała w M3. Dopóki sprawy związane z władzą mogła załatwiać z dala od ciekawskich oczu Desperatów, tak w momencie podróży do posterunku, cała intymność tej chwili prawdopodobnie będzie zakłócona. Zasady tej współpracy są może jasno określone, kościół daje informacje, a władza odwdzięcza się surowcami i miejscami kultu na terenie miasta, ale czy afiszowanie się z tym wyjdzie Anais na dobre? Jest anielicą spółkującą z wrogami aniołów oraz desperatką spółkującą z wrogami desperatów.
- Nie mam nic do dodania, a w razie komplikacji zgłoszę się bezpośrednio. Proszę mi wybaczyć, ale czas mnie nagli... - Rozbrzmiała skrucha w jej głosie, skłoniła się mężczyźnie. Rozległ się głos wcale nie przesłodzony, zdecydowanie kobiecy, ale też bardzo czysty i stonowany. Uśmiechnęła się delikatnie i gdy tylko mężczyzna pozwolił jej odejść, ruszyła tam skąd przyszła, by zniknąć w półmroku.

z/t //sprawy kościoła naglą
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.17 2:09  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
- No choooodź!
---
Tak naprawdę nie zostawiła Wexowi zbyt wielkiego wyboru. Taktyką na dziś było postawienie inżyniera przed faktem dokonanym: idziesz i już. Wprawdzie nie lubiła nikogo do niczego zmuszać, ale tym razem była to konieczność. Sama Coral została wplątana w sytuacją odrobinę bez wyjścia. Nie dawniej jak pół godziny wcześniej przybiegła do niej koleżanka z administracji - Yin, cudowna dziewczyna. Taka zawsze sympatyczna, pełna energii, wpadała podczas swoich przerw i za każdym razem miała do opowiedzenia coś interesującego. Tym razem zamiast zabawnych anegdotek, nowinek z biura czy najświeższych ploteczek miała dla panny Sandford prezent. Okazał się on o tyle kłopotliwy, że był to dwuosobowy karnet do jednego z lepszych parków rozrywki w całym M-3. Bilecik był już na ostatnim dniu swojej ważności, a Yin, jak to Yin, miała już plany. Wybierała się na bodajże wieczór panieński siostry, a więc nie było szans, by wykorzystać promocję. Pani inżyniera nawinęła jej się idealnie - wcisnęła rudej bilecik w rękę, wyrzuciła skrócone wyjaśnienie z prędkością karabinu maszynowego i tyle ją było widać. W ostatnich słowach napomknęła wszak, że jest już spóźniona. Tym sposobem panna Sandford została skołowana pośrodku korytarza, z kolorowym papierkiem w ręku i lekko uchylonymi ustami. Po kilku sekundach zamrugała, po czym wykonała szybki odwrót do swojej pracowni. Tam w spokoju zapoznała się z wydrukowanym na ulotce regulaminem promocji i doszła do wniosku, że jeżeli ma wykorzystać ów osobliwy prezent, to na pewno nie zamierza wybrać się sama.
Ale kogo mogła poprosić? Siedziała w pracy nieco dłużej niż jej najbliższe znajome i większość z nich dosłownie chwilę temu wyszła do domu. Zajrzała do kilku tych, które jeszcze zostały - żadna nie miała czasu. Ostatnią deską ratunku mogłoby się okazać męskie towarzystwo... co w sumie po krótkim przemyśleniu nie wydawało się takim złym pomysłem. Co prawda Coral nie miała żadnej pewności, że jej kolega po fachu w ogóle da się wyciągnąć na taką spontaniczną wycieczkę i nie zemdleje po drodze, ale postanowiła chociaż spróbować. W końcu może jeśli weźmie się go z zaskoczenia, nie zdąży zaprotestować i opór będzie łatwiejszy do przełamania?
- Idziesz ze mną do wesołego miasteczka - oznajmiła mu na wstępie, gdy tylko skutecznie zaczaiła się na kończącego zmianę Wexa. Od razu też zamknęła nadgarstek inżyniera w żelaznym uścisku własnej dłoni - może i sięgała mu do ramienia, ale nie była totalnym chuchrem - i pociągnęła za sobą.
---
Trudno powiedzieć, czy był to cud, magia, czy jakaś tajemnicza siła perswazji, że udało jej się zawlec Mayersa aż pod samą bramkę parku rozrywki. Tam po okazaniu przez Coral promocyjnej ulotki oboje zostali przez jednego z pracowników zaopatrzeni w specjalne opaski, uprawniające do korzystania ze wszystkich atrakcji parku aż do późnych godzin nocnych. W międzyczasie ruda zatroszczyła się o to, by przedłożyć przymusowemu towarzyszowi zabawy skróconą wersję powodu, dla którego w ogóle znalazł się po drugiej stronie M-3. Konkluzja była jedna: nie możesz nie iść, bo się zmarnuje, a marnotrawstwo jest be. Zaprzeczenie byłoby bezcelowe, spotkałoby się wyłącznie z pełnym dezaprobaty spojrzeniem dziewczyny i wymownym przemilczeniem nietrafionych argumentów. Było przecież tyle atrakcji, które po prostu musieli zaliczyć, skoro już dostali je całkiem darmo!
- Oooo patrz, wata cukrowa! - zawołała, od razu ruszając w stronę wielobarwnego wózka, zapobiegliwie ciągnąc Wexa za sobą. Oczy aż jej się zaświeciły na myśl o tonie węglowodanów, które zaraz będzie mogła w siebie wpakować, czerpiąc z tego rzecz jasna najwyższą przyjemność. Oferta prezentowała się bardzo przyzwoicie; smakołyk sprzedawano w trzech rozmiarach i kilku kolorach, które robiły szczególną furorę wśród dzieciaków... i wewnętrznych dzieciaków.
- Poproszę dużą, zieloną! Ej Will, a ty? jaką chcesz?
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.17 12:41  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
Praca ostatnimi czasy wydawała mu się zbawieniem. Mógł się w niej schować w kącie i pogrzebać przy robotach, a i od pewnego czasu nie wpadał też jakoś na Coral. Być może po ostatnim spotkaniu wreszcie się do niego ostatecznie zraziła i nie będzie musiał już więcej przechodzić tej gehenny, która zżerała go kilka dni temu. Z taką właśnie nadzieję Wex udawał się już do wyjścia z całej placówki, kiedy usłyszał znajomy głos i zastygł w miejscu. Nagła awaria systemu motoryki nie była jednak spowodowana bólem kolana, który doskwierał mu od samego rana i potrzebą wspierania się na kuli. Nie, nie. Gdyby chodziło tylko o ból fizyczny, to Wex nie miałby z nim najmniejszego problemu, bo zwyczajnie się do niego przyzwyczaił. Bolało go za to co innego, ale nie potrafił określić miejsca, z którego rozchodziło się po jego ciele to nieprzyjemne uczucie. Był jednak w stanie, ku swojemu zmartwieniu, zlokalizować zewnętrzny bodziec wprawiający reakcję w ruch - Coral. Tak, to właśnie jej głos usłyszał i przed oczyma stanęły mu klatki filmowe z ich ostatniej rozmowy. Jeśli żołnierze wracający z frontu często cierpieli na PTSD, to William miał to samo, ale tylko wtedy, gdy w pobliżu był ten zielonooki wulkan energii, który jakimś cudem zawsze znajdował inżyniera wtedy, kiedy nie powinien. A dzisiaj nie powinien tego robić tym bardziej, bo Wex nie miał jak uciec. Normalnie wystrzeliłby jak z procy i zniknął gdzieś w tłumie za rogiem, ale teraz z kulą co najwyżej mógł pokuśtykać szybciej (nie myślcie, że nie próbował, bo dawał z siebie wszystko), co jednak nie przyniosło żadnych efektów. Blondyn był teraz niczym kulawa antylopa uciekająca przed głodną lwicą i niestety cała pogoń zakończyła się tak samo, jak ma to miejsce w dziczy - lwica dopadła ofiarę i zamiast ją wykończyć, zaczęła się z nią bawić. Zanim jednak to zrobiła, postanowiła wydać jeszcze z siebie ryk zwycięstwa, żeby nikt nie miał wątpliwości, jaki wyrok zaraz nastąpi. Rykiem miało być zaproszenie do wesołego miasteczka, a wyrokiem zaciągnięcie tam biednego Wexa.
- Co? Gdzie?! Nie! Nie ma mo-mowy! Chyba żartujesz! - zaczął się dzielnie bronić, ale cały opór ustał w momencie chwycenia za jego nadgarstek. Ciało, skóra, dotyk, obcy dotyk, kobieta. Nie trudno się było domyślić, że taka forma kontaktu wstydliwemu inżynierowi nie pasowała, a jeśli dorzucić do tego jeszcze fakt, że wszystko rozgrywało się nader szybko i niespodziewanie, reakcja obronna organizmu mężczyzny mogła być dość drastyczna. W takich sytuacjach u zwierząt następuje skok adrenaliny i zdolne są do rzeczy, których normalnie by nie zrobiły. Antylopa może porządnie skopać lwicę, a co może zrobić Wex? Skopanie odpadało, bo na bolącej nodze nie ustoi, ale za to... kula! Tak, kula! Inżynier przez moment spojrzał na swoje niedoszłe narzędzie zbrodni i przelotnie zważył je w ręce. Szybka myśl przebiegająca przez głowę była dość bezpośrednia "jebnij i spierdalaj", a na pierwszy rzut oka wydawała się nawet niezwykle skuteczna i kusząca. Niestety William nie był zwierzęciem, tylko człowiekiem, więc miał świadomość tego czym taka akcja może się zakończyć oraz tego, że nad wszystkim może zapanować. Kula wylądowała więc na ziemi i zamiast efektywnej oraz efektownej akcji odwetowej, inżynier zamknął się w sobie i postanowił w ogóle nie zwracać uwagi na to, co właśnie się dzieje. Oczy wbite w ziemie, ciało niezwykle sztywne, ale za to twarz czerwieńsza od najdorodniejszego buraka, jakiego tylko można wyhodować w M-3! Gdyby tylko doczepić mu kilka listków i schować od brody w dół pod stół, to być może wygrałby nawet pierwszą nagrodę na dorocznym buraczanym konkursie, ale niestety czekał go gorszy los - Park Rozrywki.
Dla Williama żadne argumenty nie miały znaczenia. Nie chciał tutaj przychodzić, nie zamierzał tutaj przychodzić, został tutaj przyciągnięty na siłę, a na dodatek jeszcze za rękę. Jakby było mało, że to wszystko wyglądało jakby byli we dwójkę na randce w wesołym miasteczku, to jeszcze musiała go właśnie trzymać za ten nieszczęsny nadgarstek. Ooo, właśnie. Przez głowę Wexa przeszła właśnie kolejna, wspaniała myśl. Może tak odgryźć sobie dłoń? Wtedy, o ile Coral nie wystraszy się już samego widoku, mężczyzna będzie mógł wyślizgnąć pozostałości ręki z uścisku. Krew posłuży jeszcze za dodatkowy lubrykant! Tylko czy warto jest poświęcać rękę dla niepewnej ucieczki? Co, jak Coral dopadnie do drugiego nadgarstka? Tego się już nie pozbędzie, bo musi grzebać przy robotach. Mayersowi pozostało tylko czekać na okazję do ucieczki i modlić się, że ta przyjdzie jak najszybciej. I kiedy sytuacja wydawała się patowa, na horyzoncie pojawiła się wata cukrowa (rym nie był zamierzony).
- Wata cukrowa... - mruknął nieśmiało pod nosem, ale dało się wyczuć, że pomimo tylu atrakcji dookoła, mężczyzna nie był zadowolony, że tu jest. Ba! Wyrwał nawet nadgarstek z uścisku, a przynajmniej spróbował. Nie zamierzał tak trwać w kontakcie z Coral przez cały czas.
- Najlepiej o smaku domowym, bo tam właśnie za-zamierzam się udać. - kontynuował, mając nadzieję, że być może tym razem dziewczyna da się przekonać. W końcu wszedł do parku, wykorzystał bilet, przeszedł się kawałek, więc to wszystko można uznać za niezmarnowanie okazji, nie? Pooddychał tutejszym powietrzem, nacieszył oczy, nadwyrężył bolące kolano, czyli wycieczka udana.
- Mogłaś tu zaciągnąć kogoś innego, Co-coral.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.17 23:23  •  Park Rozrywki - Page 2 Empty Re: Park Rozrywki
"Smooth as butter"
Anais prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy, za jak kluczowy czynnik Hadrian ją uważał. Właśnie dlatego chciał zadbać, by w razie konieczności kobieta mogła liczyć na szybką pomoc ze strony S.SPEC. Bo cholera wie, kiedy jakieś zdesperowane - pun intended - licho zacznie zagrażać kapłance, że ona sama nie będzie mogła sobie z nim poradzić. Tak długo jak panienka Chiaki będzie w nienaruszonym stanie, w takiej samej kondycji będą też informacje i plotki, którymi mogłaby uraczyć Hadriana. Prosta zależność.
Dyktator wzdrygnął powiekami na odpowiedź swojej rozmówczyni z powodu lekkiego zdziwienia. Sądził, że za chwile otrzyma solidną dawkę pytań i wątpliwości, na które będzie musiał odpowiedzieć, a tym samym rozmowa się nieco przeciągnie. Liczył nawet, że przez niektóre z zagwozdek kapłanki odgadnie warunki, jakie miała wcześniej ustalone z Cronusem. Być może Moebius nie wierzył do końca w swój dar przekonywania i jasnego przekazywania informacji? A może po prostu tak się nudził, że rozmowa z kobietą sprawiała mu wielką przyjemność i nie chciał jej tak szybko kończyć? Chwile potem pojawiło się drugie zmartwienie, gdy umysł bohatera zaczął interpretować słowa panienki Chiaki na rożne sposoby. Raczej każdy facet, po usłyszeniu dowolnej formy określenia "śpieszy mi się" od dziewczyny, zacząłby podejrzewać, że coś poszło nie tak i rozmówczyni chciała się czym prędzej ewakuować, bo nie przypadł jej do gustu rozmówca. Ale czy Hadrian powinien przejmować się takimi błahostkami?
- Z niecierpliwością będę oczekiwał Twojego pierwszego raportu - odrzekł na pożegnanie Anais, jednak nie udało mu się przy tej wypowiedzi przynajmniej lekko uśmiechnąć, acz miał taki zamiar z czystej przyzwoitości.
Gdy odprowadzał kobietę wzrokiem, w pewnym momencie przeczesał sobie włosy dłonią i westchnął. Jeszcze trochę i się przyzwyczai, że swoje dyktatorskie sprawy załatwia z tak niesamowitą skutecznością i łatwością. Już teraz nie odczuwał istnienia jakichś spisków czy nie nabierał jakichś niewytłumaczonych podejrzeń odnośnie prostoty z jaką odbyła się konsultacja z panienką Chiaki. Sporo jeszcze jednak brakowało, by Hadrian całkowicie zaczął wierzyć w swoją efektywność.
Gdy kapłanka zniknęła z oczu bohatera, ten podrapał się w tył głowy prawicą i rozejrzał się po okolicy. Nie śpieszno mu było wracać do bazy. Niestety nawet po chwili dodatkowego czekania, próżno było doszukać się czegoś, co wymagałoby uwagi Hadriana. Trochę zrezygnowany, ale trochę też zadowolony z siebie, schował ręce do kieszeni i wyruszył w stronę wyjścia z parku.

[z/t]
No Theme
Ubranie z profilu (tylko prochowiec ubrał jak człowiek)
Inny timeline-post. Dwójka wyżej niech się mną nie przejmuje.
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach