Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 25.10.15 17:29  •  Niewielka sala  - Page 2 Empty Re: Niewielka sala
Nie wątpiła, że tylko jakieś bliżej nieznane względy polityczne chroniły wpuszczonych na teren Miasta członków Kościoła przed rychłym zaszlachtowaniem co do sztuki. Można by pomyśleć, że jako część drugiego najważniejszego stanowiska w KNW Vivian będzie miała jakieś pojęcie na temat relacji z władzami miejskimi, takie choćby minimalne. Prawda była jednak taka, że sama wymordowana nie chciała się mieszać w sprawy prorokini, jeżeli ta wyraźnie sobie tego nie zażyczyła. Służyła za doradztwo, nie za niańkę; wierzyła, że choć wciąż jeszcze młoda i niedoświadczona, Taihen ma swój rozum i będzie potrafiła rozegrać wszystkie sprawy z finiszem dogodnym dla wszystkich swoich podwładnych.
Pozbycie się osób z zewnątrz z pewnością byłoby dla S.SPEC dużym udogodnieniem. Mniej osób zza murów, mniejsze ryzyko zaburzenia idealnego ładu i porządku w M-3. A jednak zdecydowano o nagięciu kwestii bezpieczeństwa, co już samo w sobie było niejako podejrzane. Trudno jednak porywać się na zrozumienie całej tej skomplikowanej siatki układów bez uprzedniego zanurkowania w nie osobiście. Gdy się już jednak zanurzyło w plątaninie intryg, umów, relacji... powrót do swojej normalności nie wyglądał różowo.
- Wolę nie wnikać w interesy pomiędzy dyktatorem a prorokinią. Szczerze mówiąc nie interesują mnie tak długo, jak nie mają wpływu na życie moje i naszych wiernych. Być może wszyscy nadal żyjemy tylko dlatego, że wasza organizacja coś za to otrzymuje. Coś, co jest warte wystarczająco wiele, by trzymać nas przy życiu. - Musiało być coś takiego, co nadal powstrzymywało władze Miasta-3 od zrównania domu aonistów z ziemią i wybicia ich wszystkich co do sztuki. A co to mogło być? To już materiał na osobne rozważania.
Uniosła brwi, spoglądając na wojskowego z miną pełną politowania. Stare, dobre głodnemu chleb... rzeczywiście pasowało teraz jak ulał. Ale znając zasadę głodny głodnemu wypomni, milczała, jedynie uśmiechając się delikatnie.
- Przede wszystkim nie masz pełnego obrazu naszego kościoła. - Pokręciła głową. - Czerpanie radości z życia jest ważnym jego elementem, ale równie mocno dążymy do nawracania, wolności, do pomocy wszystkim naszym braciom i siostrom. Nie można o tym zapominać. - zadarła głowę do góry, spoglądając w jarzące się nieco błękitne tęczówki mężczyzny. Na oblicze rudej wstąpiła duma i opanowanie godne prawdziwie wysoko postawionej osobistości. Gdy przychodziło do spraw fundamentalnych, potrafiła zachować najwyższy poziom godności. - Nie mogę nikomu czytać w myślach i nie wiem, jakie pobudki kierują wiernymi. Byłoby wspaniale, gdyby każdy był szczery w swoich przekonaniach. A czy tak jest? Tego nie wiem. - rozłożyła dłonie na boki, subtelnie wzruszając ramionami. Chociażby chciała, znała tylko swoje własne pobudki, nie cudze. Wolała wierzyć, że przynajmniej większość członków Kościoła wstąpiła do niego ze szczerych przyczyn, a nie tylko po to, by wykorzystać rozwijającą się religię do własnych celów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 19:55  •  Niewielka sala  - Page 2 Empty Re: Niewielka sala
Sprawa zbratania się z Kościołem coraz bardziej go intrygowała. Słyszał o tej sekcie już od jakiegoś czasu. Nic szczególnego. Banda obdartusów, która.. cóż, swoje zdanie na ten temat już wyraził. Grupa ludzi, która "weseli się" by chwalić swoje bóstwo. Przytułek dla hedonistów.
Niemniej jednak, ta nadal niezbyt liczna grupa musiała mieć coś, co zainteresowało dyktatora. Dostęp do informacji na terenie Desperacji? Możliwe. Współpraca z nimi mogła być przecież znacznie tańsza niż ze Smokami. A może to wszystko było tylko podstępem i Cronus chciał tylko wyssać z tej znajomości jak najwięcej zanim postanowi pozbyć się tej grupy? Albo może pomoc wiernych ma się przyczynić do poszerzenia działalności S.SPEC w którą nawet sam Abukara był już zaangażowany? Pomysły można było mnożyć, ale czy to zbliżało go choć trochę do prawdy? Zapewne nie. Wolał więc porzucić gdybanie i skupić się na chwili obecnej  oraz rozmówcy, którym w tym wypadku była piękna wymordowana.
Pokiwał głową i lekko maskowaną ignorancją.
Tak, tak. Bezinteresowna pomoc bliźniemu. Jasne. Wcale nie kojarzy mi się to z naiwnością. Wcale.
Przez grzeczność nie skomentował jej zdania. Nie na głos. Jedynie cierpko się uśmiechnął i spojrzał na moment w otwarte okno. Zaczynało się już powoli robić zimno.
- Dobrze, że nie jesteś choć na tyle naiwna, by myśleć, że wszystkie przyjmowane przez was duszyczki to wzór cnót - skwitował, przekrzywiając głowę i wpatrując się na powrót w jej oczy.
- A ty? Wydajesz się naprawdę w to wszystko wierzyć. W to, że szukanie przyjemności i pomaganie innym jest sensem życia - prychnął. - Właściwie, z połową z tego to i ja się zgadzam. - Zaśmiał się. - Mam pytanie, Akane - zbliżył do niej twarz. - Czego częściej szukasz? Możliwości do pomocy, czy własnej przyjemności? - Kącik jego ust nieznacznie zadrgał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 22:47  •  Niewielka sala  - Page 2 Empty Re: Niewielka sala
Trudno stwierdzić, co mogło skłonić władze miasta do zawarcia bliższych relacji z rozwijającą się sektą, która dopiero powoli stawała się większym ugrupowaniem Desperacji. Choć to mógł być właśnie jej największy plus - Kościół nie był nastawiony do S.SPEC wrogo, był gotowy przyjąć różne formy zapłaty w zamian za pomoc w wielu możliwych dziedzinach, zapewne więc sojusz ten byłby dla niebieskich tańszy niż ciągłe najmowanie Smoków. Nie ma w tym nawet nic dziwnego, a jedynie zastanowić się można, na jakie profity od aonistów można w ogóle liczyć. Rzecz jasna nie bierzemy pod uwagę niektórych oczywistych względów, które niejednego już zachęciły do przyjęcia nowej wiary, nawet pomimo rzeczywistej różnicy przekonań.
- Zdziwiłbyś się, jak wiele osób wcale się nie kryje ze swoimi ciemnymi duszyczkami. - Uśmiechnęła się z odrobiną szydery, rozbawiona wzmianką o swej zaskakująco mniejszej naiwności, niż się tego Kira spodziewał. Pod pewnymi względami rzeczywiście była realistką, szczególnie gdy w grę wchodziły poglądy. Jeżeli zaś przychodziło do zaufania... cóż poradzić, tutaj wychodziła jej ogromna wada, czyli łatwowierność. Szybko odrzucała nieufność względem obcych, chyba że miała ku niej wyraźne powody. Wystarczyło dobre pierwsze wrażenie, a później jeszcze drugie, by całkowicie zjednać sobie przychylność Vivian.
Nawet nie drgnęła, gdy przybliżył się jeszcze bardziej; jedynie wpatrywała się w błękit znajdujących się naprzeciwko tęczówek, spokojnie wysłuchując zadanego jej pytania. Na sam koniec przymknęła oczy i wypuściła powietrze przez nos, jako wyraz delikatnego rozbawienia.
- Zadajesz mi bardzo podchwytliwe pytanie... - urwała na chwilę, spuszczając wzrok jak gdyby się zastanawiała. - Jeżeli ci odpowiem, że wolę pomagać ludziom, nazwiesz mnie naiwną... - na chwilę skierowała wzrok w lewo, po czym przeniosła go w prawo i kontynuowała wypowiedź - Gdybym w życiu skupiała się głównie na własnych korzyściach i przyjemnościach, stanę się tylko niewiele wartą dziwką, cóż poradzić -westchnęła nieznacznie, po raz kolejny przerywając swoją wypowiedź. - Mogę też powiedzieć, że nie interesuje mnie żadna z tych opcji, ale czy w takim razie nie przeczyłoby to słowom, które chwilę temu mówiłam? Byłoby to wierutne kłamstwo i oboje dobrze o tym wiemy. - Na koniec wbiła wzrok prosto w oczy wojskowego, spojrzenie pełne pewności siebie i niezłomności, o jakie trudno by kogokolwiek podejrzewać w wydawać by się mogło zwykłej rozmowie. - A jeżeli stwierdzę, że moje cele zawierają się w obu wymienionych przez ciebie rzeczach, to czy nie zabrzmię jak oportunistka bez własnego zdania?
Nie spuszczając ani na chwilę oczy z twarzy mężczyzny, podniosła swoją prawą rękę i niby mimochodem, a jednak celowo zawinęła sobie kosmyk włosów wokół palca. Obróciła dłonią kilka razy, na parę sekund przerywając rozmowę ciszą, której przerwanie byłoby grzechem. To był jeden z tych momentów, kiedy wolno jedynie patrzeć i myśleć, dać poprzednim słowom rozbrzmieć w eterze i zniknąć z przestrzeni dźwiękowej.
- Nie powiem ci więc, że jest to którakolwiek z tych czterech sytuacji... może tak naprawdę piąta? Może wszystkie na raz? Zawsze możesz spróbować się dowiedzieć...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach