Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 07.10.15 19:49  •  Niewielka sala  Empty Niewielka sala
Ot niewielka sala znajdująca się w tym samym budynku, w którym odbywa się bal. Jest ona przeznaczona na przyjęcia ze znacznie mniejszą ilością gości. Mamy tu stoły, krzesła, scenę... Ściany są błękitne, pokryte białymi zdobieniami. Piękny biały parkiet zachęca do tańczenia, a kryształowy żyrandol po zapaleniu światła mieni się tysiącami barw. Przez wielkie okna do pomieszczenia wlewa się światło księżyca i można podziwiać wielki ogród otaczający budynek. Znajdują się tu również szklane drzwi prowadzące na niewielki taras.
Dziś sala jest opuszczona, gdyż to nie tutaj odbywa się przyjęcie. Drzwi pozostały jednak otwarte. Prawdopodobnie przez nieuwagę jednego z pracowników.


Kiyoshi chciał się stamtąd wydostać. Nie ważne, gdzie miał się ukryć. Byle dalej od głównej sali. Chmara praktycznie obcych mu ludzi i ciągłe granie w tym przedstawieniu strasznie go męczyły. Nawet wypicie kilku szklanek sake mu nie pomogło. Chyba nawet pogorszyło jego samopoczucie.
- Głupia szopka - burknął pod nosem, wychodząc z sali. Po drodze o mało nie potrącił jakiegoś kelnera.
Spacerował jakiś czas po korytarzach, ale niestety nawet tu nie mógł znaleźć spokoju. Było jeszcze za wcześnie, żeby się stąd wyrwać. Głupio było mu to przyznać, ale po raz pierwszy miał ochotę się gdzieś schować. Przed tym zgiełkiem. Przed ludźmi, muzyką, barwnymi strojami, babskimi plotkami, gadką o pogodzie i sztucznymi komplementami. To było czyste okrucieństwo, że kazali mu tutaj przyjść. nawet wymordowani w Desperacji nie byli aż tak podli.

W końcu odnalazł odpowiednie miejsce. W tej części budynku muzyka z głównej sali praktycznie nie była już słyszalna. Abukara szarpnął za podwójne drzwi i wszedł do jakiegoś pomieszczenia.
Kolejna sala balowa? Ile tego tu mają?
Zdziwił się trochę, ale nie narzekał. Światła były pogaszone, a stoły zasłonięte. To miejsce było puste.
- Nareszcie - westchnął i udał się do przeciwległego końca sali. Otworzył na oścież drzwi balkonowe i usiadł na stole, na przeciw nich. Wyjął z kieszeni marynarki paczkę papierosów i odpalił jednego. Co jak co, ale tytoń jakoś zawsze go uspokajał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 20:31  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Dostać się na elitarną potańcówkę wcale nie było łatwo, nawet gdy się należało do największych szych w Desperacji. Co jak co, ale starszyzna Kościoła Nowej Wiary to bardzo ważna część hierarchii, doradcy samej prorokini, trzy kolejne najważniejsze po niej osoby. Skoro więc już zaliczała się do prawdziwych osobistości, to miała ją ograniczyć jej pierwsza śmierć?
Niedoczekanie.
Plan był prosty. Schować ubrania do torebki jednej z wiernych, buty wręczyć innej, a do trzeciej wślizgnąć się jako maleńkie futerkowe zwierzątko. Zresztą ta ostatnia rychło zniknęła gdzieś z jednym ze strażników, po czym można by się spodziewać, że mężczyzna nie dość, że przeżyje bardzo przyjemny wieczór, to jeszcze z pewnością przymknie oko na schowany w torebeczce panienki nietypowy szal. W ten oto właśnie sposób Vivian znalazła się w damskiej łazience, schowana w kabinie ze wszystkimi swoimi rzeczami. Na szczęście była w stanie wbić się w sukienkę bez pomocy osób trzecich i po niedługim czasie opuściła toalety jak gdyby nigdy nic.
Za tłumami jakoś nie przepadała, szczególnie że po krótkim rozglądnięciu się nie widziała szczególnych perspektyw na poznanie kogoś ciekawego. Nie zamierzała rezygnować z dobrej zabawy, ale postanowiła dać towarzystwu i sobie trochę czasu, a póki co - pozwiedzać. Złapała w dłoń kieliszek wina od przechodzącego nieopodal kelnera i zagłębiła się w korytarze. Mijała wiele pokojów i drzwi, jednak zainteresowała ją pewna sala. Konkretnie przyciągnął jej uwagę fakt, że drzwi nie były domknięte, co w takim miejscu wydawało się odrobinę dziwne. W końcu to budynek należący do władzy, czy przypadkiem wszystko nie powinno być dobrze strzeżone? Pchnięta ciekawością otworzyła drzwi szerzej; ciche skrzypnięcie mogło oznajmić osobie przebywającej wewnątrz, że właśnie pojawił się ktoś nowy. Oczom Vivian ukazała się postać, jednak z przyczyn oczywistych nie widziała twarzy. Drobnymi, acz stabilnymi krokami (obcasy, ach, obcasy) skierowała się ku stołowi. Po drodze przejechała dłonią od czoła w kierunku tyłu głowy, przeczesując szkarłatne pasma palcami.
Zdecydowanie, to mogło być ciekawe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 21:02  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Puścił trzymanego w zębach papierosa i oparł ręce za plecami. Wpatrywał się w zamyśleniu w przestrzeń za oknem.
Nareszcie trochę spokoju.
Wziął głęboki oddech. Rześkie wieczorne powietrze, wdzierające się do pomieszczenia było miłą odmianą dla zaduchu jaki panował na sali wypełnionej po brzegi ludźmi. Tamto pomieszczenie niby było klimatyzowane, ale jednak to nie to samo. Zaduchu, jaki towarzyszy takim przyjęciom nigdy nie da się ominąć. A już zwłaszcza tego przytłaczającego zapachu ciężkich, kobiecych perfum.
Czy one myślą, że będą bardziej atrakcyjne, jeśli wyleją na siebie cały flakon tego paskudztwa? Pomyślałyby o ludziach, którzy będą przez to cały wieczór cierpieć.
Wzdrygnął się na myśl o mieszance, jaką one wywołały i jaką jeszcze przed chwilą musiał wąchać.
Jeszcze raz nabrał głęboki wdech nosem, po czym wrócił do zaciągania się nieco bardziej zanieczyszczonym powietrzem. Cóż, zapach dymu tytoniowego też lubił.
Usłyszał, że ktoś za nim otwiera drzwi. Siedział do nich bokiem, ale i tak musiał się odwrócić by sprawdzić, kto to.
Przekręcił nieco głowę, by dowiedzieć się, kto ośmielił się zakłócić jego spokój, z zamiarem "grzecznego" wyproszenia jegomościa, gdy nagle dostał jakby cios w twarz.
Kurwa.
Mimowolnie otworzył usta, przez co jego ukochany papieros wylądował na podłodze. Kiyoshi tego jednak nie zauważył. Był zbyt zapatrzony na zbliżająca się Vivian. Musiał teraz wyglądać naprawdę zabawnie. Gdyby była nieco bliżej, mogłaby dostrzec, że na moment odjęło mu mowę. Ba, do pełni tego obrazu brakowało tylko, by puściła mu się z nosa krew. Na szczęście, tego typu wpadki mu się nigdy nie zdarzały.
Opanował się po chwili i przybrał neutralny wyraz twarzy, mając nadzieję, że kobieta mimo wszytko nie dostrzegła tego, co się przed chwilą wydarzyło. Światła nadal były pogaszone, więc miał na to duże szanse.
Uśmiechnął się nonszalancko.
- Patrzcie państwo, kogo tu przywiało. Akane... - Jego głos wydawał się ciepły jak na niego. Jakby naprawdę cieszył się na jej widok.
W sumie, widok na prawdę go cieszył. Ciekawe, jak przebiegłoby ich pierwsze spotkanie, gdyby wtedy też miała na sobie tego typu sukienkę, a nie bezkształtny płaszcz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 21:23  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Zdecydowanie przyjemniejsze było przebywanie w niemalże pustej sami niż w zatłoczonym pomieszczeniu, gdzie mieszały się wszystkie możliwe ludzkie głosy i zapachy. Taka mieszanka wybuchowa potrafiła przyprawić o mdłości, stąd też szybka ewakuacja była bez wątpienia najlepszym pomysłem. A gdzież można się schronić od wszystkich tych osób, jeżeli nie w miejscu wyraźnie oddalonym od największego ich skupiska? Wybór nieużywanej sali to właściwie ratowanie życia.
Stuk, stuk, stuk.
Ciche echo uderzeń obcasów o podłogę wyraźnie zwiastowało przemieszczanie się kobiety po pokoju. Zdziwił ją fakt, że papieros tak niespodziewanie opuścił usta siedzącego na stole mężczyzny. Rozpoznała owego osobnika i raczej zaskakującym był taki wypadek, dlatego też przyjrzała się uważniej jego twarzy. Czyżby go zatkało? Trudno stwierdzić w półmroku, ale z cała pewnością mogła swobodnie rozpatrywać taką opcję jako najbardziej realną. Prawy kącik ust wymordowanej uniósł się lekko w górę, tworząc odrobinę kpiący uśmieszek. Co jak co, ale panna Andersson nie miała w zwyczaju tracić rezonu i pewności siebie, nawet w takiej sytuacji. Teraz chyba rzeczywiście przydałby się krwotok z nosa rodem wyjęty z anime, jednak chyba zbytnio ujęłoby to powagi całej scenie. Chociaż rzeczywiście, z perspektywy osoby trzeciej zachowanie Kiry musiało być zabawne, zaś gdyby wziąć pod uwagę Akane - pochlebiał jej fakt, że zwróciła na siebie całą możliwą atencję mężczyzny. Przyjęła to nawet trochę z satysfakcją, gdyż przy ich pierwszym spotkaniu odnosił się do rudej raczej lekceważąco.
Po kilkunastu drobnych krokach znalazła się przy stole i przystanąwszy około metra od wojskowego, oparła jedną dłoń na biodrze, a drugą na blacie w niedalekiej odległości od nóg swego znajomego. Spojrzała na niego tym samym wzrokiem, którym mierzyła go od pierwszej chwili, gdy zauważyła tego cholernego przystojnego gnojka w jaskini pod Górami Shi. Ironiczny uśmiech wciąż nie ustępował z jej twarzy, gdy nachyliła się odrobinę, nie spuszczając oczu z twarzy Kiry.
- Coś ci upadło, Kira. Aż tak nienawidzisz przyjęć, że chcesz nas tu wszystkich podpalić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 18:12  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Biomech nie zamierzał się tak szybko przyznawać do wrażenia, jakie na nim wywarła. Wolał udawać, że nic z tego co tu zaszło, nie miało miejsca. Niestety, to nie miało być takie łatwe. Wymordowana najwidoczniej dostrzegła pewne przesłanki, jakoby w mózgu Kiry mogło przed chwilą nastąpić małe spięcie.
Mężczyzna ani drgnął, kiedy do niego podchodziła. Nadal siedział rozluźniony, przypatrując się zbliżającej sylwetce z lekko przymrużonymi oczami. Kiedy w końcu przed nim stanęła, starał się skupić wzrok na jej twarzy.
Kurwa, ty to robisz specjalnie. Ty MUSISZ to robić specjalnie. Jaka kobita zakłada sukienkę z TAKIM dekoltem i nie jest świadoma, co robi nachylając się?
Oddychał spokojnie i wpatrywał się w jej oczy, choć myśli galopowały właśnie w zupełnie innym kierunku. Lekko się uśmiechnął na jej komentarz. Nie mógł przecież dać jej się tak łatwo podejść. Zsunął się lekko ze stołu, by zadeptać jedną nogą papierosa.
- Spodziewałem się, że to któryś z przełożonych. Ostatnie na co mam teraz ochotę, to słuchanie tyrady na temat palenia wewnątrz tego budynku - skłamał bez mrugnięcia okiem.
Przyjrzał jej się, dokładnie studiując całą jej sylwetkę, którą świetnie podkreślała dopasowana i mocno wycięta kreacja.
Akane wiedziała w co się ubrać, by zawrócić męskiej części gości w głowie. Zieleń doskonale komponowała się z jej cerą i rudymi włosami. Tego nie dało jej się odmówić.
Uśmiechnął się jednym kącikiem ust, podnosząc swoje niebieskie ślepia z powrotem na jej oczy.
- Ładna sukienka - rzucił krótko nie tracąc uśmiechu. Być może nie był to wyszukany komplement, jakich wiele mogła usłyszeć od zgromadzonych na sali oficerów, ale i tak mógł być uznany za znacznie cenniejszy. Padł z ust Abukary i to z jego własnej woli, a to nie zdarzało się często.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 19:02  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Gdyby Akane urodziła się kilka lat temu, może nie byłaby świadoma tego, jak niektóre kreacje wpływają na przedstawicieli płci brzydkiej. Miała już jednak sto czternaście lat stażu na ziemskim padole i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że odsłonięcie odpowiedniego kawałka ciała potrafiło panom dosłownie wszystko z głowach poprzewracać. Co prawda spodziewała się po tym konkretnym osobniku większej obojętności, więc tym bardziej odczuwała satysfakcję z faktu, że udało jej się zrobić na nim wrażenie. Chrzanić wszystkich dygnitarzy z głównej sali, którzy też z pewnością doceniliby urok kobiety; jej zależało na wygranej właśnie z Kirą. "Wygranej", ponieważ przy pierwszym ich spotkaniu wywiązała się nitka rywalizacji - nie wiadomo do końca na jakim polu i o jaką stawkę, ale walka, choć subtelna, była zacięta.
Ale trzeba przyznać w imieniu wymordowanej, że dobre wrażenie nie było jednostronne. Inaczej jest oglądać nieznajomego w bardziej polowym stroju, a zupełnie różną sprawą jest porządny garnitur. Tu, w M-3 z pewnością mógł szarpnąć się na coś z wyższej półki i Vivian nie mogłaby zaprzeczyć, że byłą to wspaniałą inwestycja. Mężczyzna w eleganckim stroju, choćby na co dzień wydawał się przeciętny, z nagłą zyskiwał +100 do seksapilu.
A Kira w żadnym wydaniu przeciętniakiem nie był. Gdyby Anderssonówna była bardziej wrażliwą niewiastą, już by jej pewnie zmiękły kolana na widok wojskowego. Ale takiej opcji nie bierzemy pod uwagę, na to była zbyt opanowana. Zresztą, przynajmniej przez jakiś czas to ona tu pociągała za sznurki i zamierzała z tego korzystać.
- Wiesz, tyradę mogę ci zawsze załatwić. Na dowolny temat. Podobno całkiem nieźle mi to wychodzi... - zakończyła w taki sposób, że trudno było dojść, czy na pewno nadal ma na myśli prawienie kazań dotyczących szkodliwości palenia. Tego, gdzie w trakcie wypowiadania słów krążył umysł rudej, pewnie nigdy się nie dowiemy. Może i lepiej, dzieci czytają.
Zastanawiała się, jak długo niebieskooki wytrzyma bez gapienia się na nią jak sroka w gnat. Nie przeliczyła się za bardzo, gdyż w końcu musiał ulec magii dekoltu i rozcięcia, jak chyba każdy zdrowy posiadacz chromosomu Y. Sama również nie odmówiła sobie krótkiej wędrówki wzrokiem po całej sylwetce wojskowego. Na jego wypowiedź przechyliła głowę lekko ukosem, zaś palce dłoni spoczywającej na blacie stołu zaczęły delikatnie gładzić drewno, jak gdyby kobieta robiła to zupełnie bezwiednie. Wbiła spojrzenie zielonych tęczówek w twarz rozmówcy i lekko zmrużyła oczy, zupełnie niczym osoba węsząca jakiś podstęp w tym jednym, krótkim przecież zdaniu. W końcu przygryzła lekko dolną wargę, a wypuściwszy ją spomiędzy zębów, westchnęła subtelnie.
- Cóż, mistrzem komplementów to ty nie jesteś... ale doceniam staranie. - Nie zamierzała wprost przyznawać, że miłe słowa mocno pozytywnie podziałały na jej ego. Słowa wyrażały przeciwną opinię, ale po mimice łatwo było wywnioskować, że komplement mimo wszystko ją zadowolił. W końcu Kira jak dla odmiany powiedział jej coś miłego, należy się cieszyć tą chwilą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.15 10:45  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Machinalnie poluzował nieco kołnierzyk koszuli. Nie był przyzwyczajony do takiego stroju, co mimo wszystko, mogło być widoczne. "Szarpał się" z nim przez chwilę, ale widząc, że niewiele mu to da, po prostu rozpiął jeden z guzików koszuli. Krawatu już i tak nie miał. Zdjął go pewnie już jakoś na początku. O ile noszenie koszuli i galowych spodni był jeszcze w stanie znieść, o tyle ten paskudny pasek na szyi tylko go irytował. Był kompletnie nie praktyczny i jedyne, co mu się z nim kojarzyło to podduszanie kogoś.
Hm. To w sumie nie taka zła wizja..
Zaśmiał się bezgłośnie do swoich myśli i wbił wzrok w podłogę. Zmierzwił sobie włosy wolną ręką i znów spojrzał na Akane.
- Oj, nie wątpię, że byłabyś w stanie. - Uśmiechnął się do niej szelmowsko, na moment zapominając, że jego oczy powinny być utkwione w jej twarzy.
Kurwa, czemu ona musi dalej tak stać?
Skierował oczy gdzieś w bok na stojący na parapecie za nią wazon, po czym odepchnął się ze stołu i stanął na nogach. Zaczął powoli przechadzać się wzdłuż ściany nie patrząc na wymordowaną. Chwila na zebranie myśli i wzięcie się w garść. Nie lubił tracić nad sobą panowania. Był świadom, że wystarczy tylko jeden głupi ruch w tej chwili, by dać kobiecie niepotrzebną satysfakcję.
Zrobiła na nim wrażenie. Musiała już to zauważyć. Niepotrzebnie. Już i tak dość błędów popełnił w ciągu ostatnich kilku minut. Wystarczająco się wkopał, opuszczając na ten moment gardę.
Taa. Wielkiemu, nieczułemu blaszakowi spodobała się kobieta. wielkie mi co. Bo to niby pierwsza.
Stanął przed otwartymi drzwiami na taras i włożył ręce do kieszeni, wpatrując się w wielki księżyc.
- Nie zwykłem prawić komplementów - mruknął nie odwracając się w jej stronę.
Znowu wydawał się tak samo oschły, jak przy pierwszym spotkaniu. Te kilkanaście sekund pozwoliło mu wziąć się w garść i odzyskać opanowanie. Ale co będzie, kiedy znów będzie musiał na nią spojrzeć.
Zaklął pod nosem.
Kiyoshi, weź się chłopie w garść. To, że jakaś kobieta ubrała kieckę nie oznacza, że masz tracić głowę.
- Dlaczego opuściłaś salę? Czyżby znacznie wprawniej prawione komplementy cię znudziły? - parsknął. Znów budziła się w nim dziwna złość na tę kobietę, która po raz kolejny nie była niczemu winna. No, może tym razem nieco bardziej. Ten strój w domyśle miał mieszać płci brzydszej w głowach. Oczywiście, nie wszyscy panowie musieli być tym faktem zachwyceni. Musiał się przecież znaleźć taki Kira, który był w stanie zirytować się na kobietę za to tylko, że ośmieliła się ładnie wyglądać na balu.
Z drugiej jednak strony, miło na nią popatrzyć...
Ciężko było opisać ich relacje. Chyba nawet Abukara nie był w stanie określić, czy jej obecność bardziej go cieszyła, czy wyprowadzała z równowagi. Chociaż nie. To drugie, to na pewno. Pytanie tylko, w jaki sposób?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.10.15 21:01  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Z milczeniu obserwowała cichą walkę pomiędzy mężczyzną a jego odzieniem; Kira vs. koszula - ostateczne starcie. Mogła wyglądać na mało przejętą tym, co się w tym pomieszczeniu w ogóle wyprawia, jednak umysł wymordowanej cały czas pracował na najwyższych obrotach. Była świadkiem już jednego drobnego potknięcia swego obecnego kompana i w żadnym wypadku nie zamierzała popełniać tego samego błędu. Choć w istocie nie była osobą szczególnie pragnącą dominacji, to w tej drobnej rywalizacji nie zamierzała odpuszczać szybko. W końcu skoro od samego początku ciemnowłosy odnosił się do niej z dość wyraźną wyższością, więc teraz, mając okazję, nie mogła jej przepuścić i nie pokazać mu, kto tak naprawdę rządzi.
Who run the world? Girls. And what runs the world? Boobs.
O mało nie parsknęła śmiechem, gdy znów nie powstrzymał się od spojrzenia nie tam, gdzie wymaga tego kultura. Widocznie starał się zachować fason, ale najwyraźniej ten sam człowiek, który bez większych problemów obronił się przed ogromnym pająkiem, nie był w stanie wytrzymać ofensywy nieco większego dekoltu. Tego zapewne nie obejmowało szkolenie wojskowe, choć może kilka lekcji panowania nad reakcjami biologicznymi by się przydało. Powstrzymała gwałtowniejsze przejawy rozbawienia i tylko prychnęła cicho, cały czas zerkając na Kirę z wyraźnie usatysfakcjonowanym wyrazem twarzy.
Gdy ten ruszył na przechadzkę po sali, początkowo nawet nie drgnęła, jedynie ruchem oczu wodząc za przemieszczającą się osobą. Dopiero kiedy przystanął przed drzwiami i nie patrzył, Vivian powoli, małymi kroczkami obeszła stół, cały czas jeżdżąc po nim koniuszkami palców, jak gdyby rysowała za sobą ścieżkę na ciemnym, drogim drewnie. Zapewne każdy pojedynczy przedmiot z tego pomieszczenia byłby droższy niż cały obecny majątek wymordowanej. Ale w Desperacji fikuśne wazony nie miały wielkiej wartości; o wiele bardziej liczyła się woda pitna, żywność, odzież... rzeczy, których nie brakowało mieszkańcom miasta. Takie drobne rzeczy docenia się zazwyczaj wtedy, kiedy trzeba sobie jakoś radzić bez nich.
- Nie przywykłam do takiego zgiełku, nie da się usłyszeć własnych myśli. Zresztą, atmosfera tam jest jakaś taka... sztuczna. - Tak naprawdę to nikogo do tej pory nie zebrało na oryginalniejszy komplement niż ładna sukienka bądź ładna fryzura, więc Kiyoshi mógłby nawet szczycić się miejscem w czołówce najmilszych osób - przynajmniej miała wrażenie, że wypowiedź była szczera, zaś co do snobów z głównej sali nie mogła być tego taka pewna.
Cicho zastukała paznokciami w gładki blat. Zdecydowanie nie można było mieć najmniejszych wątpliwości, że zwyczajnie testowała cierpliwość i opanowanie mężczyzny. Na dobrą sprawę wszystko podawała mu na tacy, ale żeby cokolwiek zdobyć, musiał się postarać. Sięgnąć, zabrać... niczego nie będzie mu ułatwiała, a wręcz przeciwnie - z ironicznym uśmieszkiem będzie mu przypominać o tym, jak niewiele może zdziałać wobec zaledwie odrobiny kobiecego uroku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.15 19:11  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Był już praktycznie spokojny. Jedynie cień irytacji ciągle czaił się gdzieś w jego głowie. Irytacji, która była równie irracjonalna co cała ta sytuacja. On naprawdę mógł popełnić jakiś głupi błąd przez kobietę? Nawet ładna kobietę?
Oj Kira, chyba dawno nie zawierałeś nowych znajomości z płcią przeciwną, że dałeś się tak podejść. Praca cię aż tak pochłonęła czy co? Trochę opanowania chłopie. Bo jeszcze zaczniesz się zachowywać jak szczyl, który w życiu nie widział nagiej kobiety.
Postąpił jeszcze dwa kroki do przodu i oparł się o framugę drzwi z typową dla siebie nonszalancją. Przywykł już do obecności wymordowanej. Uodpornił się na jej najnowszą broń, którą było jej odzienie albo raczej jego brak w niektórych miejscach.
Usłyszał za sobą stukot jej obcasów, co momentalnie go otrzeźwiło z zamyślenia. Odwrócił niechętnie głowę w jej kierunku. Na twarzy malowała się tak dobrze już znana obojętność. Cóż, zobaczymy, jak długo uda mu się ją utrzymać.
Skinął głową i zaśmiał się pod nosem bezgłośnie.
- Taa. Coś o tym wiem. Cała sala wypełniona sztywniakami w garniakach i kobietami w połyskujących strojach, z hektolitrami duszących perfum. Do tego cała masa obyczajów, nakazów, zakazów i zasad "dobrego wychowania". - Przewrócił oczami z rozbawieniem. - Na cholerę to wszystko? Przecież odgrywanie całej tej szopki jest tak męczące, że człowiek nie może się nawet dobrze zabawić - parsknął. Mówił otwarcie i szczerze. Poza tamta salą nie miał ochoty na udawanie osoby, którą nie był. Tutaj nie zamierzał trzymać się tych sztywnych reguł, które mu narzucali. Mógł mówić to, na co miał ochotę. A miał ochotę otwarcie skrytykować całe to przedstawienie. Drażniła go ta sztuczność, podobnie jak ją.
Uśmiechnął się jednym kącikiem.
- Czyżbyśmy znaleźli w końcu jedną rzecz, w której się zgadzamy? - Podniósł jedną brew, wpatrzony w jej osobę. W tej chwili zdał sobie sprawę z tego, że ja lubi. Lubi tę irytującą, pyskatą, nawiedzoną Desperatkę. Jej pewność siebie, gierki i sposób, w jaki się do niego odnosi. Lubił się z nią gryźć. A robiło się już niepokojące.
Kurwa, cieszę się, że tu przyszłaś. Przynajmniej nie jest już tak nudno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.15 22:47  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Konwersacja ciągnęła się całkiem przyjemnym rytmem, nawet jeżeli delikatna nić rywalizacji nadal się ciągnęła od jednej obecnej w pomieszczeniu osoby do drugiej. Tak to już było - nigdy nie opuszczali gardy, oboje zawsze gotowi do słownego odwetu wobec drugiej strony. Na charakterek nie da się nic poradzić.
Przeszła jeszcze kawałek wzdłuż stołu, małymi kroczkami, nadal nie odrywając od niego opuszków palców. Przebierała nimi po gładkim drewnie, malując w niewidzialny sposób abstrakcyjne linie i wzory, bez żadnej regularności czy zasady. Jej ruchami kierowała tylko wyobraźnia, nie ograniczając się żadnym narzuconym z góry celem. Nie patrzyła na stojącego w balkonowych drzwiach mężczyznę. Wzrokiem wodziła za własną dłonią, jak gdyby ta niewinna, właściwie pozbawiona sensu zabawa interesowała ją o wiele bardziej od obecnego towarzystwa. To była jednak tylko maska, gdyż cały czas nasłuchiwała, kiedy się odezwie. Intrygowało ją, co jeszcze będzie miał do powiedzenia i jak się dalej zachowa. Nie potrafiła tego przewidzieć i właśnie ta zagadka była w tym wszystkim najlepsza. Nie znali się długo, ale wystarczyły te dwa spotkania, by Vivian zapragnęła poznać reguły funkcjonowania tego człowieka; to, co sobą reprezentował; każdy tajnik osobowości, może nawet przeszłości. Trudno stwierdzić, dlaczego właśnie on i właśnie tak, ale nie ciągnęło jej do poszukiwania przyczyn.
- I na co im to wszystko? Przedstawienie dla tych, którzy chcą wierzyć, że tutejsze władze mogą się z kimkolwiek dogadać. Założę się, że byliby gotowi wybić tu wszystkich przybyszów z zewnątrz w imię bezpieczeństwa i ładu, czyż nie tak? -Podniosła dłoń ze stołu i nie odrywając od niej wzroku, zgięła rękę w łokciu do góry. Poruszyła palcami, obserwując swoją ludzką formę z jakby zadumą. Dopiero na ostatnie słowa przeniosła wzrok na mężczyznę. Oczekiwała odpowiedzi? Była na to szansa, ale nie konieczność. Było to chyba bardziej przemyślenie niż pytanie.
- Zresztą. Nawet gdyby w tym był rzeczywisty sens, to w takim tłumie nie da się zachować siebie. Wszyscy wciśnięci w ciasne ramy tego, co wolno, a czego nie. Po co się dusić w gorsecie dobrych manier, jeżeli można się go pozbyć? - Ręka powróciła na stół, teraz stanowiąc oparcie dla całego ciała wymordowanej.
Na ostatnie pytanie uśmiechnęła się znacząco, niemo potwierdzając, że zgadza się z wypowiedzianą w nim opinią. Tak naprawdę oboje mieli ze sobą dużo wspólnego, nie tylko w charakterze, ale i w poglądach. Widocznie dobrze się dogadywali, chociaż z perspektywy osób trzecich mogło to wyglądać jak dość... patologiczna relacja, jednak zgodnie ze znanym powiedzeniem, wzajemne docinki tylko potwierdzały pozytywne emocje między tą dwójką.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.10.15 14:06  •  Niewielka sala  Empty Re: Niewielka sala
Nie odrywając wzroku od ciemnej nocy, w milczeniu pokiwał głową. Był pewien, że S.SPEC byłby w stanie się do czegoś takiego posunąć. Ba, dziwiło go nawet, że tego tym razem nie zrobili. Ach, pewnie tylko ze względu na politykę. Wszyscy cywile już wiedzieli o odwiedzinach Desperatów. Wymordowanie ich tu i teraz, na balu mogłoby postawić władzę w złym świetle. Tak bardzo liczyła się tutaj polityka. Wszystko, co było widoczne dla ogółu społeczeństwa musiało być idealne. Miało zamydlić im oczy. Udowodnić, że w Mieście panuje porządek i harmonia; że bez S.SPEC to wszystko by się rozpadło. Dzięki temu teatrzykowi ludzie chętnie przymykali oczy na eksperymenty w laboratoriach czy rzeź, która niejednokrotnie miała już miejsce w Desperacji, a w której i sam Abukara niejednokrotnie uczestniczył. Zapewne, gdyby władze planowały dziś pozbyć się niewygodnej sekty, to Kiyoshi wiedziałby już o tym. No i kazano by mu dzisiaj przynieść broń...
- Cronus ma pewnie jakiś interes do Taihen. To, co podał do ogólnej wiadomości nie wystarczyłoby, aby od tak pozwolił wam wejść do miasta. Szerze, to dziwię się, że znając waszą kryjówkę, jeszcze nie zlecił ataku na nią - oświadczył beznamiętnie.
Zaśmiał się bezgłośnie, słysząc jej komentarz.
- Taka chętna do pozbywania się ubrań? - zażartował. Oczywiście musiał przyczepić się właśnie ostatniego zdania. Chyba nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. Z resztą, głodnemu chleb na myśli...
Odwrócił się teraz do niej całym ciałem i oparł plecami o framugę. Podniósł jedną brew. Nadal nie rozumiał sensu istnienia tej religii. Co prawda, nie rozumiał istnienia żadnej, ale na tej się teraz skupiał.
- Waszym jedynym życiowym celem jest przyjemność? Pijecie, mordujecie, ćpacie, pieprzycie się gdzie popadnie. Całe wasze życie ma być "hołdem dla Ao, który cieszy się z waszego szczęścia". Taki obraz waszej "religii" mi ukazano. Tak was widzą osoby z zewnątrz. Powiedz mi więc, Akane. - Postąpił kilka kroków w jej kierunku. - Czy wasi członkowie naprawdę wierzą w to, ze gdzieś na chmurce siedzi sobie jakiś gość i nad nimi czuwa, czy wstępują do was tylko ze względu na tę jakże wygodną filozofię? - Zatrzymał się tuż przed nią, wpatrując się w jej oczy. Nie dzieliło ich nawet pół metra. Mimo panującego w pomieszczeniu półmroku, jego tęczówki były doskonale widoczne. Bił od nich delikatny, niebieski blask, który nadawał im nieco nienaturalny, ale i intrygujący wygląd.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach