Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 04.10.15 12:24  •  Balkony Empty Balkony
Choć nie do końca takie jak może się każdemu wydawać. W tym wypadku "balkony" to zawieszone na połowie wysokości sali "klatki schodowe", okalające ją w całości, co zaś pozwala na bardzo przyjemny sposób obserwowania całego bankietu z daleka. Lub po prostu popatrzenia z góry na wszystkich innych, heh.

Nie, to nie tak że on jest niezadowolony. Serio, to nie tak.
On jest poprostu... Zbyt poruszony całą tą sytuacją. Cały ten bal doprowadzał go białej gorączki, choć z pewnością nie było to możliwe do zobaczenia. Och, te lata ćwiczenia "pokerface'a" na coś się w końcu przydały.
Mimo to jednak, nie był w stanie być tam na dole, pomiędzy ludźmi z Desperacji. Myśl że zostali od tak wpuszczeni tutaj, z uśmiechem na ustach i jeszcze ubrani przez państwo go troszkę, troszeczkę, odrobinkę denerwowała. Tycią odrobinkę.
Wcale nie ściska barierek do tego stopnia że kostki palców mu bieleją.
Wcale nie wpatruje się w tłum wyszukując choćby jednego przekrętu ze strony "inaczej" wyglądających ludzi.
Wcale nie ma ochoty teraz ich wszystkich wystrzelać.
Och, Cronusie, jak dobrze że go chwilowo nie widzisz. Pewnie gdybyś to widział byłbyś zmuszony go odesłać gdzieś indziej i zostać bez ochrony! A przynajmniej bez ochrony wewnątrz sali.
Tak, jak to dobrze że tutaj nikt go nie widzi. A przynajmniej nikt znajomy, bo mijające osoby starały się "nie przeszkadzać" osobie w mundurze gwardzisty w robieniu, hm, tego co robi.
Tak, był w mundurze. Tym bardziej oficjalnym, oczywiście.
Piękna przemowa, tak, z pewnością przywiązywał do niej uwagę.
Awh, damn it. Chyba dopiero jak by się upił to mógłby to przyjąć na spokojnie. No nic, chwilowo uznajmy że jest, hm, "troszeczkę". Tak odrobinkę.
Zdenerwowany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.10.15 15:04  •  Balkony Empty Re: Balkony
Siwowłosy powoli wspinał się po stopniach, aż na samą górę stalowej konstrukcji. Gdy jego stopa opuściła już ostatni stopień spojrzał na osobę która stała przy barierce "balkonu" ubraną w paradny mundur gwardzisty, był Faust gwardzista, którego Rogan znał raczej z widzenia i kiedyś tam parę zdań może zamienili, lecz w aktualnej sytuacji był chyba jedną z najbardziej znanych mu tu osób. Podszedł trochę bliżej - Ursegor, tak myślałem że to ty - a udało mu się zebrać na lekki uśmiech - Tyle zamieszania, że nie mam się gdzie podziać, żyję całkiem długo, a prawie nikogo tu nie znam - skrzywił się nieznacznie.
Usiadł na jednym z ustawionych tam foteli i spojrzał po towarzyszu, wyraźnie spiętym - Nie ma co się tak tym stresować- omiótł go przyjaznym spojrzeniem -Może i są zza muru, ale Cronus wie co robi. Zaufaj mu.
Rozejrzał się po balkonie i ujrzał niewielki stolik z kilkoma szklankami i butelką whisky. Zgarnął dwie szklanki i butelkę.
- Napijesz się? - nie czekając na odpowiedź nalał od razu do drugiego naczynia i dorzucił po dwie kostki z niewielkiej lodóweczki przy jego siedzeniu.
Ciężko usiadł z powrotem na fotel i przyglądał się ludziom na dole. Sączył trunek powoli tak jakby się nad czymś zastanawiał. Może tez nie był do końca pewien czy wpuszczanie Kościoła Nowej wiary do Miasta było aby najlepszym rozwiązaniem? Kto go tam wie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.10.15 20:32  •  Balkony Empty Re: Balkony
Skupienie blondyna osiągało najwyższe możliwe poziomy ostrości na jakie pozwalało posiadanie jednego oka - na widoku. Gdyby wzrok mógł zabijać, przez salę przetoczyłaby się esensja kosiarza, wycinająca każdego, wyglądającego choć odrobinę inaczej człowieka. Liczebność sali pewnie by się zmniejszyła o jakąś 1/4, ale cooo tam. Nikt by nie zwrócił uwagi na posprzątanie śmieci, czyż nie?
Z napięcia aż podskoczył, słysząc czyiś głos wołający go po pseudonimie. Obrócił się gwałtownie w kierunku źródła dźwięku, a widząc dość znajomą twarz, odetchnął z ulgą.
- Och, to tylko ty, Rogan. Wystraszyłeś mnie. - Zamarudził, luzując niemal łamiącą się pod naciskiem jego dłoni barierkę z bladym uśmiechem przebiegającym przez twarz. Wciąż kątem oka (a że miał jedno to było to widoczne) zerkał w stronę sali balowej, dalej, jak paranoik szukając jakiegokolwiek przekrętu.
Chyba po tym balu pierwsze co zrobi to pójdzie spać. A drugie to zwizytuje jakiegoś psychiatrę.
- Och, ale z pewnością większość osób skojarzy Ciebie. Jeśli ty nie znasz ich a oni znają Ciebie, to zawsze jest jakiś wstęp do rozwinięcia, prawda? - To zawsze lepiej niż zacząć obustronnie od zera. Wtedy jest jakaś podstawa rozpoczynająca znajomość, nie trzeba jej budować. Nawet jeśli informacje jednej osoby na temat drugiej pochodzą tylko z plotek - to już coś.
- Hm? Ja się wcaaale nie stresuję. - Ironizujące przeciągnięcie mówiło samo za siebie. Przejmował się, i nawet ufając dyktatorowi nie był w stanie tak poprostu siedzieć i patrzeć, uśmiechając się do tych dwulicowych żmij zza murów miasta, jakie szukają tutaj tylko ucieczki od swojego beznadziejnego żywota. Czy się urodzili, czy zostali tam wysiedleni, czy sami uciekli - to ich sprawa. S.Spec nie ma, i nie powinno mieć wobec nich interesu żadnej pomocy.
A najlepiej powinno się wypalić całą tą pustynię żywym ogniem. Leave no one alive!
- Nie mam dobrej kondycji do alkoholu, ale myślę że jedna kolejka mnie nie zabije, i być może przez to przypadkiem nie wyrzucę nikogo przez ten balkon. - Podniósł - tym razem szczerze - kąciki warg do góry w uśmiechu, wycofując się od barierki i zbliżając do Rogana. Cała sala była porządnie wyposażona, chytra baba z Radomia czułaby się jak w domu, czyż nie?
Przyjął szklankę whisky, zajmując drugi z "foteli" i sącząc powoli trunek wciąż jego oko ciągnęło do osób na sali.
Resztki woli powstrzymywały go od rzucenia w niektóre z osób jakie widział tą szklanką.
Albo zejścia tam i rozbicia jej o ich głowy.
Nieeee, wcale nie jest zestresowany.
Nie jest.
NIE JEST!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.10.15 20:43  •  Balkony Empty Re: Balkony
*robi wjazd, tylko nie traktorem* v:

Kto to wymyślił.
Kto to. Kurde. Wymyślił.
Nadal nie rozumiała decyzji z góry. Dlaczego oni w ogóle zdecydowali się wpuścić dzikusy z KNW do miasta? Jasne, jej chrześcijańska dusza kazała jej siedzieć cicho i być w miarę tolerancyjna, ale i tak się ich obawiała. Jakich to historii na ich temat się nie nasłuchała! Spalają na stosie niczym w średniowieczu, tną na żywca i w ogóle nie lubią tych, co są na tak dla prawdziwego Boga. Nie wiedziała w tym momencie, co było gorsze, te dziwne istotki, czy może rebelianci. Albo psy.
...Dobra, chyba aż tak źle być nie mogło.
Ale walić to, w końcu nie musiała siedzieć przez cały czas w budynku. Luiza poprawiła nieco swoją ciemnozieloną suknię, zerknęła jeszcze raz na torbę i upewniła się, że ma coś na uspokojenie, a następnie skierowała się w stronę balkonów, bo czemu nie. Nie wysłuchała nawet do końca przemowy, bo nie miała ochoty słuchać tego bełkotu, jaki to dyktator zadowolony ze współpracy.
Serio, dziadku Cronusie? Dlaczego to zrobiłeś?
W końcu jednak wparowała na jeden z "balkonów", gdzie były jeszcze dwie inne osoby. Połowa biedy, chciała być sama, ale nie do końca zadowoliła ją świadomość, na kogo wpadła.
Osobista gwardia dyktatora. Ojej.
Z trudem, ale jednak, ukryła swoją nieco kwaśną minę i poprawiła okulary.
- Dobry wieczór, panowie. - rzuciła w stronę Rogana i Ursegora, wysilając się na delikatny uśmiech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.15 15:25  •  Balkony Empty Re: Balkony
- Szczerze. Ja również nie jestem dobry w piciu... - skrzywił się - ... ale kogo to obchodzi?
Sączył powoli trunek ze szklanki i obserwował bawiących się na dole ludzi. Słowa Ursegora zaciekawiły Rogana. Większość tych na dole powinna go znać a on sam w gruncie rzeczy może znał tam z trzy osoby. Naprawdę ciekawe.
- Mówiłeś większość powinna mnie skojarzyć, ale po czym? Rozumiem gdybym obnosił się z mono mojego klanu, lecz obecnie nie mam go na swojej szacie - spojrzał na gwardzistę siedzącego obok. Jego ton głosu był niski lecz zarazem przyjemny dla ucha, co sprawiało że konwersacja z nim była zdecydowanie milsza niż z większością osób o podobnym tonie.
Wyczekując odpowiedzi Rogan nie usłyszał wchodzącej na balkon jeszcze jednej osoby. Rudowłosej  dziewczyny, która właśnie przekraczała ostatni stopień schodów na balkon. Yoshiyasu odwrócił się dopiero gdy dama w zielonej sukni przywitała dwójkę gwardzistów. Spojrzał po niej i delikatnie się uśmiechnął - Witam, panią... niestety, nie znam pani nazwiska.
Dziewczyna wyglądała na niezbyt pocieszoną faktem iż Kościół Nowej Wiary ma zacząć działać w obrębach miasta. W sumie mężczyzna się jej nie dziwił. Wiele osób miało co do tego wątpliwości, lecz częściowo Rogan sam nie uważał specjalnie tego pomysłu za najlepszy, ale też go nie krytykował był zwyczajnie w świecie neutralny do całej tej sytuacji. Przecież nie będzie musiał trzymać tej ludzkiej części kościoła w swojej posiadłości... prawda?
Gwardzista opróżnił swoją szklankę i miał zamiar nalać sobie ponownie ale nagle zatrzymał butelkę.
- Nie chciałaby pani napić się z nami? - spytał się rudowłosej dziewczyny i zaczął nalewać sobie do szklanki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.15 16:26  •  Balkony Empty Re: Balkony
Spokojnie, przyjmujemy czołgi. Wjeżdżaj.

- Nie wiem jak ty, ale wolałbym nie mieć kaca jutro bez potrzeby. - Rzucił, przyglądając się przez moment alkoholowi gdy przerwał jego picie. Och, co z blondynem nie tak, że nie może wypić więcej niż trochę zanim go szlag trafi. Zawsze musi być jakiś problem, zawsze jakaś równowaga. Ysh.
Kamienna twarz nie pozwalała reagować na smak alkoholu, ani zresztą też nie miał na to ochoty. Powolna trucizna, żeby to chociaż było smaczne. Skądże znowu.
Ale może podziała i się rozluźni. Oby, inaczej w którymś momencie jego napięcie pęknie, zmieni się w rewolwerowca i będzie sprawdzał zasadę "jeden strzał, jeden trup" w użyciu.
- Jesteś gwardzistą, czyż nie? Ludzie widzą cię jako osobę obok najważniejszych person w Mieście. Widać cię na ekranach w telewizji, czy na paradach. Jak mają cię nie rozpoznać więc? A jeśli faktycznie nie - mundury też potrafią zrobić swoje. - Nie jest to może sława pokroju "och, Panie Fauście, proszę o autograf na swoim czołe!", ale z pewnością jest to forma rozpoznawalności w jakimś stopniu.
Niebieskie oko ciągle wgapiało się w tłum. Po wypiciu alkoholu ze szklanki wyprostował ramię, pozwalając swojemu ramienia wraz z takową wystawać poza oparcie nieco. Co rusz ściskał i luzował palce, nerwowo.
I BUM!
Nie spodziewał się że kolejna osoba do niego zagada, a zaskoczenie sprawiło dryg nerwowy, konkretnie - zaciśnięcie dłoni. Szklanka pękła w dłoniach, co niemal natychmiast zwróciło jego uwagę.
- Gah, verdammte! - Warknął, potrząsając dłonią, zrzucając z niej nadmiar szkła. I skąd teraz niby weźmie bandaż? No nic... Uznajmy że będzie krwawić.
Stąd też skrył dłoń za oparciem fotela, wzdychając ciężko.
- Przepraszam, to chyba nie najlepszy sposób na poznanie się. - Wstał z fotela, kryjąc lewą, poranioną dłoń za plecami i skłonił się rudawej Panience z uśmiechem, zakrywając większość emocji jakie mógł tym wykrzywieniem ust.
Uch, jak dużo można tym zmienić! Po ukłonie wysuną dłoń do Bereniki, przedstawiając się.
- Faust Jäger, miło mi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.15 18:04  •  Balkony Empty Re: Balkony
Uśmiech bibliotekarki nieco się poszerzył, kiedy jeden z gwardzistów przyznał, że nie pamiętał jej nazwiska. w przeciwieństwie do nich była niewielką, szarą myszką, chodzącą po północnej części miasta aby pomóc czy nosić kawę, jeżeli była taka potrzeba, więc ciężko było, aby ją w ogóle znać z imienia. Sama przecież nie starała się jakoś specjalnie ukazywać reszcie - w końcu lepiej było wykorzystać chwile wolnego na czytanie, a nie rozmawianie na siłę, bo znowu spotkało się znajomego.
Luiza cudem nie zrobiła kroku do tyłu, kiedy usłyszała nieprzyjemny dźwięk. Coś pękło? Ktoś umarł? Było blisko, więc nie mógł to być żaden z gości, w końcu nie rozbijają sobie butelek na głowach. To był blondyn, który zaraz rzucił coś po niemiecku.
Czekaj.
Niemiecki. Ten dziwny język. Dobra, Luizo, spójrz na drugiego i kontynuuj z nim rozmowę.
- Luiza Kamińska. - przedstawiła się i kiwnęła głową. - Proszę się jednak nie krępować i korzystać z imienia. Z pewnością jest łatwiejsze do wymówienia.
I przy okazji nie będziecie go dziwnie przestawiać czy dodawać samogłosek tam, gdzie nie trzeba. A przynajmniej jeden z nich, bo przecież chwilę temu miała okazję usłyszeć piękny niemiecki, więc ten drugi typ z pewnością nie miałby takich problemów.
Jej wzrok po chwili skierował się ku butelce, która przypomina whisky. O, czyżby i gwardziści zdecydowali się dzisiaj nieco odpocząć i napić? Dobra, niech piją. Gorzej, jeżeli się, nie daj Boże, nawalą jak wariaci i zaczną odstawiać jakieś teatrzyki. Nie, tylko nie to, ona też chce mieć chwilę spokoju, nie przyszła tutaj, aby zaraz pilnować dorosłych chłopów, którzy pozwolą sobie na nieco więcej tego jednego dnia.
Zaraz jednak i jej zaproponowano nieco trunku, ale rudowłosa pokręciła głową.
- Dziękuję, ale nie skorzystam. Nie przepadam. - gdyby zaproponowali jej jakąś butelkę winą, to pewnie by się przyłączyła, ale nie.
Spojrzała teraz na drugiego gwardzistę. Brew automatycznie się uniosła, co dawało przy jej uśmiechu nieco złośliwy wyraz. To tak, jakby chciała rzucić coś w stylu "No nie mów?". Zaraz jednak gwardzista się ogarnął i przedstawił. Jednak był Faustem. Ciągle nie mogła zapamiętać. Wyciągnęła jednak swoją dłoń i postarała się usunąć ten nieco złośliwy wyraz twarzy.
- Mnie również. Panowie planują teraz okupować tę okolicę z butelką, czy jednak niedługo wracają do sali? Ja wiem, że nic się nie powinno dziać, ale kto wie, czy pan Asellus nie będzie was potrzebować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 21:34  •  Balkony Empty Re: Balkony
- Czy ja wiem? - odpowiedział pytająco - Nie bywam często na paradach, a jak już jestem nie wychylam się specjalnie zza szeregów.

-------
Gdy po balkonie rozniósł się dźwięk pękającego szkła, Rogan spojrzał tylko błagalnym wzrokiem na Ursegora. Coś mu nie wychodzi udawanie, że jest super spokojny i wszystko jest "ok". No ale co poradzić, ma chłop swoje powody... chyba.
Ashikaga uśmiechnął się nieznacznie do rudowłosej dziewczyny, fakt jej nazwisko połamałoby zapewne jego język w drobniutkie kawałeczki, więc używanie jej imienia brzmiącego "Luiza" było o wile prostsze. Tak więc gwardzista przystał na ten pomysł... bo w sumie i tak nie miał wyboru.
Na brak chęci dziewczyny co do trunku jakim raczył się z Faustem, zareagował nijako. Wzruszył ramionami i nalał sobie go do szklanki. Wyciągnał rękę i pokazał palcem gdzieś wgłąb balkonu - O ile się nie mylę każda z tych konstrukcji powinna posiadać telefon do składania zamówień kelnerom. Jeśli ma pani na coś ochotę proszę się nie krępować i pójść zadzwonić - cofnął rękę.

Gdy kończył opróżniać szklankę usłyszał głos dziewczyny ponownie: Czy będą okupować to miejsce z butelek?. Yoshiyasu delikatnie się skrzywił.
- Nie powiedziałbym tego w taki sposób. Co do sprawy czy pan Asellus będzie nasz potrzebował. Kazał nam się bawić, dodatkowo mamy dzień wolny od służby - uniósł nieznacznie kącik ust - i raczej ja jak i Pan Faust nie przepadamy za tłumem osób, które podają nam rękę do uścisku, a my za Chiny ich nie znamy - zaśmiał się gardłowo przez zamknięte ust.
Wstał z fotela i odłożył szklankę na metalową tacę i podszedł poprzednio wymienionego telefoniku do kontaktu ze służbą/kelnerami.
Podniósł słuchawkę - Balkon numer... 3. Tak, jakiś bandaż i kogoś by zamiótł szkło. Nie. Rozumiem. Dziękuje - rozmowa między gwardzistą, a osobą zza słuchawki telefonu była dość szybka i nie zawierała zbędnych informacji. Gdy odłożył słuchawkę spojrzał na Ursegora i jego krwawiącą rękę.
- Zaraz ktoś tu przyjdzie - nachylił mu się do ucha i szepnął tak by Luiza go nie usłyszała - Rozumiem, że się denerwujesz ale uspokój się. Zrobisz tylko wstyd dyktatorowi jeśli ktoś się dowie jaki to jego gwardzista jest nerwusem - jego ton głosu był karcący, ale zdecydowanie nie oschły. Bardziej niczym ojciec, który pouczał syna.
Rogan wrócił z powrotem do pionu - Wybaczy panienka takie szepty w towarzystwie, jeśli mój przyjaciel się zdecyduje i oczywiście ktoś posprząta bałagan wywołany jego... - Yoshiyasu zatrzymał się na chwilę - ... mała niezdarnością w tym nietypowym dniu. Bardzo prawdopodobne że zejdziemy na dół z bliżej nam jeszcze nieznanym celem.
Gwardzista stał teraz przy barierce ustępując jednocześnie (można tak rzec) miejsca dziewczynie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.15 18:55  •  Balkony Empty Re: Balkony
Dajcie mu trochę spokoju noooo, jest młody, niedoświadczony w roli gwardzisty tak, jak może być Rogan, a w dodatku jest nacjonalistą z dodatkiem idealisty. Wszystko pięknie i ładnie, ale jak coś tak koliduje z jego wierzeniami i ideami, to cały jego, skrupulatnie kolekcjonowany spokój zwyczajnie trafia szlag i...
Dzieją się takie rzeczy. Dłoń za plecami nieznacznie piekła, czuł też jak lepka posoka wydostaje sie z jednej z ran. Inne najwidoczniej były zbyt powierzchownymi rozdarciami skóry, by powodować krwawienie, poza tą jedną. Wracając jednak do sytuacji.

Dziwnie się poczuł na swój sposób. Jakby nagle Rogan postanowił mówić za niego, nie dając mu żadnej możliwości mówienia za siebie. Przynajmniej zdołał uścisnąć dłoń Luizy w geście przywitania. Yay, radość! Chociaż tyle. Potem przez dłuższy czas nie odzywał się, zwyczajnie stojąc i rzucając co rusz nerwowe spojrzenie w kierunku sali, jakby chciał dojrzeć choćby jedno, jedno nieodpowiednie zachowanie, by jego niecierpliwość i nerwowość była jakoś uzasadniona. Jakkolwiek. Do cholery, dajcie mu cokolwiek. Nielegalnie wkręconego wymordowanego, jakieś dziwne działania. COKOLWIEK!
Albo zwariuje.
Gdy Rogan zbliżył się do niego i najwidoczniej skarcił go, jedyną reakcją blondyna było przewrócenie okiem i oparcie się o barierkę dłońmi, podnosząc wzrok sponad sali gdzieś wyżej, nie chcąc patrzeć w ich stronę. Milczał. Musi nabrać spokoju. Oczyścić umysł i myśli.
Zamkną więc oko i zaczął głęboko oddychać, próbując ukoić swoje nerwy. Chociaż tyle może zrobić, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.10.15 19:05  •  Balkony Empty Re: Balkony
Dziewczyna tylko cichutko westchnęła.
Cały czas przyglądała się Faustowi, zastanawiając się, co było powodem tego wypadku. Zdenerwowany? Zaniepokojony z powodu obecności tych kościelnych? Gwardziści też byli ludźmi, więc normalne było, że i ich mogło coś zaniepokoić czy po prostu się nie spodobać, ale Luizie zawsze się wydawało, że oni muszą być do takich rzeczy przyzwyczajeni. A tu proszę - młodszy rozbija szklanki, starszy cieszy się, że nie musi być blisko dyktatora i rozmawiać z ludźmi, których za cholerę nie zna.
Cóż, do niektórych wojskowych trzeba się przyzwyczaić. Ale ona i tak wiedziała, że nie wszyscy są aż tak źli.
Bibliotekarka tylko machnęła dłonią, kiedy Rogan przeprosił za potajemne rozmowy z drugim gwardzistą. Nie dziwiło ją to specjalnie - znali się dłużej, z pewnością było od groma tematów, o których woleli rozmawiać w cztery oczy, bez ciekawskich spojrzeń innych. Nawet jeżeli tematy były powiązane z pracą.
- Nie ma problemu. - bibliotekarkę w duchu nawet nieco ucieszyło to, że gwardziści być może za jakiś czas zdecydują się oddalić. Tłum ludzi w sali głównej męczył ją i to okropnie, więc jeżeli tamci by stąd poszli, Berenika wreszcie by zyskała swój mały raj. Posiedzi, popatrzy na ludzi z góry na osobności i w ogóle, radość na całego. Taka z niej społeczna jednostka, yup.
Martwił ją jednak nieco stan Fausta. Gwardzista raczej powinien wyglądać na pewnego siebie, a z zabandażowaną ręką i niespokojnym spojrzeniem za wiele nie zrobi. Polka sięgnęła po swoją torebkę i sprawdziła, czy wzięła ze sobą leki na uspokojenie.
- Zobaczmy, może coś mam... - mruknęła do samej siebie, szukając dalej - Panie Jäger? Jeżeli coś pana trapi lub zżerają pana nerwy, to mam przy sobie leki na uspokojenie. Jeżeli się panu, rzecz jasna, przydadzą. Tylko wody by trzeba było załatwić...
Zaproponować może. Czasem i na tym polegała jej robota w S.SPEC.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.10.15 22:07  •  Balkony Empty Re: Balkony
Stał tak przy barierce balkony delikatnie spoglądając przez ramię na zamieszanie w dole. Nieznajome twarze zlewały się z tymi mu znanymi i  odwrotnie, gdzieś w oddali majaczyła mu sylwetka dyktatora. Rogan wrócił wzrokiem do swojego obecnego towarzystwa, by zaobserwować Luize proponującą mu leki na uspokojenie. Ciekawe co z tego wyniknie, lecz sam Yoshiyasu zbytnio nad tym się nie zastanawiał bo właśnie na balkon wszedł ubrany w dość klasyczny i prosty smoking, kelner trzymający w ręku srebrną tacę. Znajdował się na niej wałek ciasno zawiniętego bandażu, szklanka wody i niewielka bawełniana chusteczka. Dodatkowo w drugiej dłoni trzymał szufelkę i zmiotkę.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Kazano mi tu przyjść i posprzątać oraz przynieść parę rzeczy - dość młody kelner uśmiechnął się lekko zmieszany całym zdarzeniem - Jeśli państwo pozwolą... - podszedł do stolika między fotelami i położył na niej srebrną tacę, po czym podszedł do leżącego na ziemi szkła. Uklęknął i zaczął delikatnie podnosić co większe kawałki szkła.
Rogan stał i specjalnie się nie odzywał. Nie miał powodu, ot co. Wrócił wzrokiem na salę, a na balkonie zapanowała chwilowa cisza.
Kelner zamiótł już szkło i podniósł się do pionu. Spojrzał na Ursegora.
- Potrzebuje pan czegoś jeszcze? Czy ten bandaż panu wystarczy, panie Ursegora? - zapytał chłopak kierując się aż wręcz podręcznikową zasadą okazywania szacunku wysoko postawionym, mimo iż kelner był w podobnym wieku.
Zwrócił się jeszcze do Rogana - A pan, panie Yoshiyasu? - siwowłosy spojrzał na niego wyrwany z rozmyślania.
Yoshiyasu pokiwał głową w geście, że nic mu nie jest potrzebne, ale po sekundzie się odezwał.
- Ale może panienka Luiza czegoś by sobie życzyła? - zwrócił się do rudowłosej dziewczyny posyłając w jej stronę, nieznaczny uśmiech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Balkony Empty Re: Balkony
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach