Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down


"Znów ta czarna kawa"



Kolejny raz umówili się na kawę. Powoli zaczął to być ich mały rytuał. Zawsze w piątek po pracy, godzina punkt osiemnasta.
Kawiarenka "Pod Amorem".

Ubiór Logan: Kobaltowa sukienka na krótki rękawek, sięgająca jej zgrabnych kolan. Włosy spięte w luźne upięcie, z którego jak zwykle wypadają blond pasma. Do tego granatowy sweterek, czarna torebka i pod kolor dopasowane szpilki z czerwoną podeszwą.
Drobna biżuteria, intensywniejszy makijaż z krwistymi ustami, szczypta kwiatowych perfum i Logan gotowa na miłe popołudniowe spotkanie.

Ubiór Vellarda:Błękitna koszula, silny zapach perfum, lekko stonowane jeansy, buty wojskowe, pasek od spodni, zegarek na lewym nadgarstku oraz rękawiczka na  dłoń. Włosy zrobione na żel tak postawione do tyłu.


SESJA TRWAJĄCA


Była za piętnaście szósta, kiedy to Rosalie spokojnym krokiem przeszła przez próg ulubionej kawiarenki „Pod Amorem” . Nazwa dość specyficzna i dwuznaczna, jednak parzyli tutaj praktycznie najlepszą kawę w mieście, przynajmniej według kubków smakowych blondynki.
Od razu przywitała się z kelnerem, a ten kulturalnie zdjął z jej ramion sweterek. Znali się już dłuższy czas, dlatego jak to już wcześniej bywało przeszli na luźniejszej ton rozmowy.
Zamówiła cappuccino z aż potrójnym espresso. Może i nie powinna pić takiej ilości kofeiny, ale niekiedy wręcz była zmuszona dopalać w ten sposób swoją energię. Dziś był ciężki dzień w pracy. Masa papierkowej roboty, spotkania i tak poszło dziewięć godzin, bo i tak przyszła wcześniej do biura niż powinna. Gdyby tak ktoś bliżej się jej przyjrzał, dojrzałby to zmęczenie wypisane w oczach i worki, które okryła kolejną szpachelką makijażu, aby wyglądać jak człowiek. W końcu kobieta zawsze powinna dbać o swoją prezencję w subtelny sposób.
Prawdę powiedziawszy okropnie nie miała ochoty nigdzie wieczorem wychodzić, jednak ten uparciuch (swoją drogą jej przełożony, ale kto by na to uwagę zwracał) tak mocno się na to nastawił, że nie było zmiłuj. Ostatecznie zgodziła się, bo przecież nie będą się kłócić.

Chwilkę rozejrzała się po kawiarni i zajęła jak to zwykle swój ulubiony stolik, nieco w kącie, ale nadal przy oknie z przyjemnym dostępem do światła. Zawsze przed spotkaniem dzwoniła do tutejszego managera, aby zarezerwował dla niej to miejsce. Jak już się do czegoś przyzwyczaiła, to nie lubiła zmieniać przyzwyczajeń. Zwłaszcza kiedy humor nie do końca jej dopisywał.

W końcu filiżanka uderzyła o drewniany stoliczek,
- Panienko oto kawka - rzucił do niej kelner posyłając ciepły uśmiech, który odwzajemniła.
- Dziękuję Mike. Ufam, że równie dobra co tydzień temu, później wezmę zwykłą czarną jeśli można - odpowiedziała, a ten skinął głową i odszedł do kolejnego stolika. W międzyczasie doszły jeszcze ze trzy pary do środka, a po generale nie było śladu.
Nieco zdziwiona zerknęła na zegar w kącie. Było już po osiemnastej. Salvador nigdy się nie spóźniał, a przynajmniej nie w jej obecności. To był chyba pierwszy raz kiedy nie przyszedł o czasie, aż stuknęła kilkukrotnie krwistymi paznokciami o blat.
Nie była zła ani tym bardziej zirytowana, może trochę zmartwiona, lecz bardziej zrezygnowana. Śmie się spóźniać, kiedy przez pół dnia ględził jej pod nosem, że poszedłby z nią na kawę. Będzie musiał mieć wyjątkowo dobre wytłumaczenie…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dzień jak zwykle pracowity, ale co się dziwić, kiedy roboty zawsze było od cholery? Nigdy do końca nie wiedział, w co najpierw ręce włożyć i czym powinien zająć się najpierw. Na całe szczęście miał Logan. Ona w dużej mierze ratowała go i zazwyczaj ze wszystkim był na czas, dzięki czemu miał okazję pomęczyć Panienkę Evans o popołudniową kawę w ich ulubionej kawiarni. Długo ją męczył, nie wiedząc, czy Panienka specjalnie nie zgadza się na wspólny wypad, czy rzeczywiście jest zmęczona. W końcu po niej rzadko kiedy widać zmęczenie, więc Vellard z tym miał niejaką trudność. Ale koniec końców udało mu się ją nakłonić do tego, że ta kawa wcale nie jest takim głupim pomysłem jak się wydaje. Zgodziła się, a on usatysfakcjonowany tą wieścią, wrócił spokojnie do swojego mieszkania, mając nadzieję, że nikt ani nic nie spieprzy mu tego dnia. W końcu nie mógł pozwolić, aby cotygodniowy wypad przeszedł sobie koło nosa jakby nigdy nic.
Na jego nieszczęście nie było tak kolorowo jak mogło się to wydawać. Kłopoty zaczęły się w momencie, kiedy po chwilowym odpoczynku usłyszał dźwięk swojego telefonu służbowego. Pod skórą czuł, że zbliżają się kłopoty i nie mylił się. Pilnie był wzywany do budynku władzy, ponieważ dyktator ma mu coś ważnego do powiedzenia. Oczywiście na zwykłej rozmowie się nie skończyło - musiał załatwić jakąś sprawę w urzędzie, od czego nie powinien być on, a zupełnie ktoś inny, ale nie chciał się już wykłócać. Tak długo mi się z tym wszystkim zeszło, bo przecież po drodze musiał być korek, kiedy do siebie wracał, że na spotkanie z Rosalie zwyczajnie się spóźnił. Niezwykle głupio się czuł, a zarazem był tak wkurzony, że to poezja. Wrócił na moment do siebie, wziął prysznic, przebrał się, a z mieszkania wystrzelił jak z procy. Niewiele później znalazł się na miejscu spotkania, gdzie Panienka już na niego czekała. Spojrzał na zegarek w telefonie - Cholera, za długo - przeklął w myślach, zdecydowanym krokiem zbliżając się do stolika, przy którym siedziała Logan. Usiadł widocznie poddenerwowany faktem, że się spóźnił. Przecież on się nie spóźnia! Zawsze musi być na czas.
- Przepraszam Cię, myślałem, że się wyrobię. Cronus miał do mnie sprawę i wyjątkowo długo mi się to zeszło - stwierdził, wzdychając zrezygnowany, prosząc kelnera o zwykłą czarną kawę, bez cukru i mleka. Musiał jakoś ochłonąć, a kwaśna kawa będzie najlepsza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zamrażam z powodu braku aktywności.
W razie chęci wznowienia - słać PW.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach