Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

- Słyszeliście tą akcję?
- Jaką akcję?
- No o tym nowym wojskowym. Podobno obmacał jakąś małolatę. Dacie wiarę? Wojskowy!
- Aaa, to. Ciekawe, jak bardzo mu się oberwie. Moim zdaniem powinni wylać go za coś tak absurdalnego. To obcokrajowiec, no nie? Polak jakiś. Oni to mają w łbach gówno, a nie mózg!
- Nie przesadzaj. Ale trzeba przyznać, że nieodpowiednio postąpił. Oby dostał tam niezłe baty. Bo wiecie... Podobno jest pod rozkazami Generała Vellarda.
- Tego Vellarda? No to jak nic ma przesrane u niego.


Tak. Bardzo sympatycznie rozpoczął się ten dzień. Od samego rana ptaszki ćwierkały, z nieba dosłownie lał się deszcz, a o zapchanych ulicach korkami, które ciągnęły się kilometrami już nawet nie wspomina. Idealny dzień, aby komuś wpierdolić! Kto będzie tym szczęśliwym wybrankiem? No kto?
Vellard już trzecią noc pod rząd nie spał. Miał ważny projekt do zrealizowania, przez co nawet nie chciał pozwolić sobie na odrobinę snu. A nawet jeśli, to i tak szanse na zaśnięcie wynosiły 0,0001 procenta. Niezwykle mało, ale co poradzić! Mimo wszystko pozwolił sobie na odrobinę odpoczynku przy gorącym kubku czarnej, gorzkiej kawy oraz zwyczajnym croissantcie bez nadzienia, ale z warzywami oraz wędliną. Pozwolił sobie także na skromny prysznic. Nakarmił również swojego wrednego ptaka, a kiedy ogarnął się tak w 100%, wyszedł z mieszkania, udając się w stronę budynku władzy na swoim motocyklu, a kiedy dotarł na miejsce, a trwało to niewyobrażalnie długo przy tych korkach, udał się w stronę swojego gabinetu, a tam z rozmachem usiadł na krześle przed biurkiem. Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że Vellard nie tryska humorem i lepiej nie włazić mu pod skórę, o ile z tego gabinetu chce się wyjść w jednym kawałku. Włączył komputer, westchnął trochę zrezygnowany, przeczesując swoje kruczoczarne włosy. Przeciągnął się trochę leniwie na krześle i wziął się za papierkową robotę. Szczerze mówiąc to miał ochotę na zupełnie co innego, na coś bardziej żywego. No ale tym także trzeba się zająć! Zaraz do jego gabinetu weszła sekretarka, informując go, że niebawem zjawi się tutaj niejaki Adrian Spadziński. Ach, no tak. Drogi Adrian... Cóż, trochę ucierpi, no ale! Mógł trochę powstrzymać swój okres buntu i zachowywać się bardziej ludzko, szczególnie, kiedy jego sytuacja na aktualny moment nie wyglądała najlepiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Eliminator wstał dziś trochę wcześniej niż zwykle. Nie było to specjalnie trudne, gdyż kanapa w jego gabinecie, na której nocował od kilku dni, czekając na jakieś bardziej ludzkie zakwaterowanie w M3 już odpowiednio dbała o to by nie posiadał nadwyżek w dziennej porcji snu. Swą codzienność rozpoczął więc od odpowiedniego zepitetowania swego łoża by następnie zająć się kwestią wycyganienia od kogoś jakiegoś żelazka. Miał dziś spotkanie z generałem więc siłą rzeczy był zmuszony naciągnąć na siebie wizytowy mundur, który musiał jakoś się na nim prezentować. Sam nie miał takowego sprzętu przez wzgląd na spartańskie warunki w jakich egzystował. No ale może właśnie dziś miało się to zmienić? Z taką przynajmniej myślą Adrian zmył resztki pianki do golenia i zaczesał włosy do tyłu. Spojrzał jeszcze na buty czy są odpowiednio wypastowane po czym ruszył w stronę gabinetu. Czy się denerwował? Nie. Już tyle razy w swym życiu przez to przechodził nie tylko przez wzgląd na sytuację w których wymagał tego protokół, lecz również za sprawą mniejszych bądź większych ekscesów, że obrósł w obojętność. Z doświadczenia się już nauczył, że za drzwiami spodziewać się można było wszystkiego i niczego i z tym też nastawieniem zapukał do wrót prowadzących do jaskini lwa. Gdy usłyszał odzew naparł na klamkę dłonią i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi, by następnie stanąć na baczność. Zasalutował
- Adrian Spadziński melduje się. - Zakomunikował, po czym gdy tylko generał gestem lub słowem mu odpowiedział schował ręce sztywno wzdłuż ciała, bądź za siebie jeśli pozwolono mu spocząć. Czekał tak potem na ujawnienie powodu jego wizyty tutaj stwierdzając, że jego generał to dryblasowaty wampir. Czad.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

W zasadzie nie miał weny na tego typu wizyty. Co prawda myśl o znęcaniu się poprawiała mu nieco humor, ale nie, to nadal nie to. Sporo słyszał o jego cudownych wyczynach, wiedział, jaki ma charakter, który swoją drogą będzie trzeba trochę utemperować. Zdążył się na niego natknąć podczas swojego pobytu w Polsce, czego Adrian nie powinien pamiętać. A teraz jeszcze będzie musiał się opiekować takim szczeniakiem. O ile w ogóle słowo "opieka" tutaj pasuje.
Ze spokojem wypełniał dokumenty, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Nawet nie zdążył poprosić sekretarki o filiżankę herbaty, która ukoiłaby jego podły humor. Tak szybko? Ciekawe, czy masz coś na sumieniu - przeszło mu przez myśl, zaraz dając znać, że może wejść.
Po przekroczeniu progu gabinetu, Kaukaz mógł ujrzeć całkiem wygodną, skórzaną kanapę po jego lewej stronie, wygodniejszą od tej, na której aktualnie sypiał. Obok niej była sporych rozmiarów paprotka, a nad nią obraz z tematyką wojenną. Na wprost jego oczu znajdowało się ciemnobrązowe biurko, a przed nim Generał. Za plecami Generała, po obu stronach ściany, znajdowały się szafki z książkami oraz segregatorami, gdzie z pewnością były różnego rodzaju dokumenty. Ściany zostały pomalowane na biały kolor, a podłoga została przyozdobiona jasnymi panelami. Panował tutaj ład i porządek, nawet sam Generał nie grzeszył niedoskonałością. Z pewnością przy tym miejscu można było się odstresować, tylko skąd ta aura niepokoju?
- Spocznij Żołnierzu - odpowiedział, tym samym odkładając pióro na bok. Oparł się o oparcie krzesła, zakładając nogę na nogę, a palce splątał ze sobą razem. Chłodne spojrzenie przeniósł na twarz Adriana, oblizując przy tym zeschnięte i popękane wargi. A wory pod oczami dodawały mu tylko uroku osobistego!
- Adrian Spadziński... Sporo słyszałem o Tobie. Od dnia dzisiejszego Twoje wybryki nie będą miały miejsca, a jeśli jakiś się zdarzy, z pewnością zajmę się tą sprawą bardzo dokładnie i boleśnie. Zrozumiałeś? - stwierdził na dzień dobry, ciągle patrząc się na jego twarz. Na ustach Vellarda pojawił się błyskotliwy, chwilowy uśmiech, który nie należał do sympatycznych uśmiechów - Może tak zaczniemy już od zaraz? Jesteś tu raptem parę dni, a doszły mnie słuchu o molestowaniu seksualnym na dziewczynie z tego wojska. Niejaka Risu Mizuyama, lat osiemnaście - stanowczość jego głosu z każdym słowem rosła, jednak nie krzyczał. Był opanowany, spokojny. Ciekawe na jak długo - Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje możesz za sobą pociągnąć? Więc słucham, co masz na swoją obronę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zgodnie z przykazem Kaukaz się rozluźnił. Stanął w lekkim rozkroku, chowając ręce za plecy i w takiej też pozycji, niewzruszony przyglądał się jak generał zarzuca nogi na stół w nonszalanckim geście. Nie zrobiło to dobrego wrażenia na Adrianie, bo już podświadomie był to powód dla niego, do sklasyfikowania siedzącego przed nim człowieka do grona tych aroganckich typów z nabrzmiałym ego. Nie było to istotne, że jemu samemu w teorii również nie wiele brakowało by znaleźć się w tej szufladce, jednak nie było to teraz istotne. Problemem zaczynała być wiedza generała.
- Tak jest. - Odpowiedział pewnie, nie reagując nijak na ten jego uśmieszek, a przynajmniej dopóki nie wypłynął temat Monday zdając sobie tym samym sprawę, że pierwsze dobre wrażenie właśnie przed chwila poszło się spektakularnie jebać. Brew nieznacznie mu dygła w nerwowym tiku.
- Gdybym wiedział, że według waszych standardów jest nieletnia to...- Źle zaczął. Przerwał więc myśl szorstko i zaczął od nowa. - To plotka. Zwykła plotka, generale.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie, nie. To nie tak, że chciał udowodnić swoją arogancję z nabrzmiałym ego. Chciał tylko pokazać, kto tu tak naprawdę rządzi. Z tego co mu wiadomo, Spadziński nie jest łatwym typem. Wie, za co tutaj trafił i ma za zadanie utemperować jego charakterek. General nie pozwoli sobie na byle jakie traktowanie. Na przykład nigdy nie pozwoli na to, aby żołnierz go uderzył, jak to było w przypadku jego Głównodowodzącego. Niech tylko spróbuje podnieść na niego rękę, drugą rękę, nogę, głowę, cokolwiek, a z pewnością ją straci.
Generał zaśmiał się kpiąco pod nosem po usłyszeniu słów Adriana Spadzińskiego. Aż przykro mu się go zrobiło. Chociaż nie, przykro mu dopiero będzie, kiedy Vellard będzie zmuszony zabrać mu aktualne stanowisko na którym znajduje się mężczyzna bądź go stąd wypieprzyć. Tak, wtedy z pewnością dostanie po mordzie.
- Nie uważasz Spadziński, że przybywając do tego kraju, doskonale wiedząc jaki jest ku temu powód, w pierwszej kolejności powinieneś zapoznać się z tutejszym prawem? Nie znajomość prawa nie zwalnia Cię z jego przestrzegania. Powinieneś to wiedzieć, a mimo to nieźle sobie pograłeś na samym początku - przerwał na moment, z biurka zdejmując swoje cudowne nogi. Wstał z krzesła, powolnym krokiem udając się do jednej z szafek z szufladami. Otworzył ją kluczykiem i zaczął coś przebierać, najprawdopodobniej czyjeś akta - Plotki? Rozumiem. A co jeśli Panienka Mizuyama osobiście do mnie przyszła i nakablowała na Ciebie? To też wtedy podchodzi pod plotkę? A może zrobiła to z czystej złośliwości, aby Tobie dogryźć, co? Zupełnie obcej osobie. Tak dla zabawy stwierdziła, że doszło do molestowania, a sprawcą był jakiś Adrian Spadziński, wzięte pierwsze lepsze nazwisko z akt. Błagam, nie rozśmieszaj mnie - kontynuował swoją myśl, a z szuflady wyciągnął czyjeś akta. Przejrzał jego dość szybko, a kiedy upewnił się, że to są dokładnie tej osoby akta, zamknął szufladę na klucz i powrócił na swoje miejsce siedzenia. Akta natomiast trzymał w dłoni, ponownie spoglądając na Spadzińskiego, tym razem spojrzał mu głęboko w oczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- W nic sobie nie pograłem bo do niczego co jest mi zarzucane nie doszło. To plotka. - Powtórzył bardziej zdecydowanie, a prócz tego w jego głosie dało się posłyszeć nutę frustracji. Dlaczego musiał się powtarzać przypominając sobie jednocześnie tą patologiczno-absurdalną scenę. Wiedział, że zostanie ona źle odebrana i plotka potoczy się własnym życiem, lecz nie spodziewał się, że będzie musiał się z niej tłumaczyć przed generałem. Zmrużył ślepia. Właśnie teraz jego beznamiętny wyraz twarzy pozyskiwał rysy frustracji. Nie podobało mu się, że robiono z niego zboczeńca z góry na podstawie plotek, a ponadto żywnie kpiono z jego wyjaśnień.
- Rozśmieszyć? - W oczach jego zabłysła lekka iskierka, a usta delikatnie się wygięły w uśmiech - Z całym szacunkiem, Panie generale, jednak posiadając taką wyobraźnię, jestem święcie przekonany, że jest Pan w stanie samemu sobie zapewnić odpowiednią rozrywkę. - Zadarł lekko brodę ku górze w wyzywającym geście, jednocześnie stawiając opór spojrzeniu Vellarda. Wiedział, że go wkurwił, lecz chuj z tym. Generał czy nie, nie będzie pozwalał by robiono z niego jakiegoś niewyżytego kartofla bez podstaw.  
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dobrze sobie radził z oskarżeniami, jakie padały z ust Generała. Jeszcze nie wybuchł, więc było dobrze. Dobrze dla nich, dla Adriana i dla Vellarda. Wziąć randomowy temat, który dotyczy Kaukaza i na jego podstawie budować różnego rodzaju plotki. Albo urozmaicić trochę temat swoją własną wyobraźnią. Tak, Salvation miał bogatą wyobraźnię, z którą starał się kryć. Nic dziwnego, kiedy po słowach Adriana, delikatnie się uśmiechnął. Ale to tyle.
Akta odłożył na biurko. Chwycił słuchawkę od telefonu, który był na biurku i zadzwonił do sekretarki, prosząc o dwie herbaty w filiżance. Po tych słowach odłożył słuchawkę, a do rąk znowu wziął te akta.
- Spokojnie żołnierzu, testowałem Pana - odparł beznamiętnie z równym beznamiętnym wyrazem twarzy. Nie powie, miło było patrzeć na te oczy, które były przepełnione jadem przez słowa Vellarda. Ciekawe czy bardziej będzie wkurzony teraz niż parę minut wcześniej.
Po paru minutach, sekretarka weszła do gabinetu z herbatami. Postawiła je na biurku i uśmiechnęła się do panów, dłużej jednak zatrzymując swój wzrok na Adrianie. Vellard podziękował za herbatę, a sekretarka sobie poszła. Właśnie dopiero teraz akta, które ciągle trzymał, skierował ku Adrianowi.
- Masz, przeczytaj je. Są to akta jednej dziewczyny. I lepiej usiądź, herbatkę sobie wypij, a później powiem Ci, co dalej - mruknął w jego stronę, sięgając po swoją filiżankę z herbatą i upił z niej parę łyków. Czas na chwilę pokoju przed kolejną burzą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Testował?. Twarz Kaukaza mimowolnie przybrała typowe rysy twarzy wyrażające fakt, że takie sprawdziany go nie bawią. Ogólnie już spodziewał się, że jeśli chodzi o poczucie humoru to Vellar miał te bardziej zjebane. A przynajmniej w odczuciu Polaka. W każdym bądź razie pobyt w M3 zapowiadał się wprost uroczo.
Jego wzrok przykuły po chwile akta, które niedbale wylądowały na stoliku. Adrian bez skrępowania podążył za radą generała. Podszedł, zasiadł i wziął w dłonie papier obdarzając nieco nieufnym spojrzeniem Vellarda. Wszystko wszystkim, lecz ta herbatka brzmiała mu co najmniej podejrzanie.
- Z całym szacunkiem, ma Pan świadomość, Panie generale, że sektor naukowy to nie moja działka? - Nie był pewien czy przypadkiem w jego papierach, które przybyły do tutejszej jednostki nie wkradł się jakiś błąd lub efekt śmieszkowego psikusa kogoś z polskich kadr. Dlaczego? Otóż akta niejakiej Adavieny miały formę typowo laboratoryjny charakter sugerujący, że dziewczyna to jakiś eksperyment. Z samej treści nie wyniósł jednak za wiele bo wciąż miał problem z pianym japońskim, jednak nie dał tego po sobie poznać. - No chyba, że to cel do wyeliminowania. - Było to wątpliwe gdyż wiedział z doświadczenia, że instytut wojskowy rzadko pozbywa si swych okazów no ale zdarzało się, gdy te stanowiły jakieś zagrożenie lub istniało prawdopodobieństwo, że nie potrafią się w jakimś stopniu podporządkować. Ze zdjęcia dziewczyna na taka nie wyglądała, lecz pozory lubiły mylić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tak, testował. On często lubi testować ludzi dla swoich własnych fanaberii. Chce wiedzieć, ile dana osoba będzie wstanie z nim wytrzymać. W pracy jest bezwzględny, bywa cholernym sukinkotem oraz nie stroi od żartów. Można spokojnie powiedzieć, iż kiedy pracuje, to tą prace traktuje cholernie poważnie. No i koleś ma zapędy sadystyczne. To oczywiste, że będzie czasem często wyżywać się na swoich podopiecznych. Dlatego jest mu potrzebny ktoś z mocną psychiką. Ktoś, kto nie odpadnie czy nie puszczą mu nerwy, kiedy Vellard będzie miał ochotę trochę pomęczyć ów osobę, na przykład takiego Spadzińskiego.
Fakt, Adrian mógł się nie spodziewać tego, że Vellard da mu czyjeś akta do przeczytania. W zasadzie na ogól nie powinien tego robić, w końcu to nie jego funkcja, aby miał prawo czytać cudze akta. Chyba że chodziło o kropnięcie kogoś, ale tak też nie było. Więc po co Vellard dał mu do przeczytania ów akta? Cóż, dobrze będzie, kiedy mężczyzna będzie znać jakiekolwiek informacje na temat osoby, którą będzie się opiekować. Tak, opiekować, a konkretniej chronić. Są ku temu powody, aby to właśnie robił, więc Adrian będzie musiał pogodzić się z tą brutalną prawdą. Tak, zdecydowanie Salvation będzie zadowolony widząc jego "ucieszony" wyraz twarzy.
- Owszem, mam. Ale w tym wypadku ma Pan pozwolenie na przeczytanie tych akt. Śmiało, czytaj, nie krępuj się - uśmiechnął się delikatnie do niego. Nie był to sympatyczny i miły uśmiech, ale był. Siorbnął sobie raz jeszcze herbaty, a filiżankę odstawił na poprzednie miejsce. Był cholernie tajemniczy. Tak tajemniczy, że mężczyzna nie spodziewał się tego, czego zaraz usłyszy. A wnętrze Vellarda po prostu śmiało.
- Nie, nie musisz zabijać tej Panienki. Powiem Ci nawet, że nie możesz tego zrobić - zrobił chwilową pauzę, poprawiając się w fotelu - Będziesz ją chronić - odparł po chwili, ponownie wzrok zatrzymując na jego oczach. Chyba proponowanie, aby usiadł było najlepszym rozwiązaniem, bo z pewnością ów informacja zwaliła go z nóg.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Adrian podejrzliwie spoglądał na Vellara...Jego ton głosu, jak i zachowanie, aż prowokowały, lecz Adrian po prostu zanurzył się w głębinach papierologii, niczym płetwa rekina pod taflą ciemnego oceanu.
krzywił się, gdy tylko zdał sobie sprawę, że ma w rękach akta dotyczące jakiegoś laboratoryjnego wychowanka. W co też ten sukinkot pogrywał? Polak nie wiedział i jakoś miał wrażenie, że nie chce wiedzieć. Niechętnie odsunął z przed twarzy papiery słysząc, że generał się do niego zwraca. Nie oderwał jednak od nich oczu wpatrując się nieustannie w fotografię umieszczoną w prawym górnym rogu. Panienka, co? Aż tak dobrze znał się z obiektem do kasacji, który nie był do kasacji. Adrian ciągnął brwi w geście głębszej konsternacji, jednocześnie sięgając mimowolnie po swoją filiżankę herbaty. Próbował rozgryźć spisek, który ewidentnie się tworzył. Nie kropnąć więc co? Po co mu to trzymać w łapach? Kolejny sprawdzian? Co, będzie musiał mu to potem, jakoś streścić czy...a, nie, jednak nie, będzie musiał ją chronić. A w sumie spoko, procedury dostania broni...
Chwila.
Co.
Chronić.
Co.
CO.
Adrian aż się opluł herbatą, którą w tym momencie pił. I właściwie nie tylko się, lecz również zostawił spektakularny herbaciany szlaczek na aktach, biurku i samym mundurze Vellara...
- C-Co? - Resztka naparu zaległa mu w gardle nie przeszkodziło mu to jednak by krztusząc się dać upust swemu zbulwersowaniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zdecydowanie to, co usłyszał Kaukaz... W życiu nie spodziewał się tego. Ktoś, kto na co dzień zajmuje się zabijaniem, nagle ma kogoś chronić? Wydawało się to kompletnie bezsensu, nie miało to ze sobą żadnego powiązania, no ale jednak... Jednak Vellard pokusił się, aby to Adriana naznaczyć na opiekuna tej dziewczyny. Uważał, że taka dyscyplina będzie dla niego idealna. Nauczy się cierpliwości, może przestanie tak rozrabiać, może. Przy okazji może jemu, Salvadorowi uda się zbliżyć nieco bardziej do Panienki. W końcu to Vellard zabił jego ojca, a ona nawet nie ma o tym zielonego pojęcia.
Spodziewał się szoku ze strony żołnierza. Jednak myślał, że wykaże się trochę kulturą osobistą i zachowa swoją klasę. Nie, niestety tak nie było. To był Polak, więc w sumie czego on się spodziewał. Na nieszczęście Kaukaza, kiedy to tak bardzo przeżył tą fascynującą wiadomość, opluł samego Generała. Jego mundur właśnie poszedł się jebać, bo ten nie potrafił wstrzymać swojej reakcji. Ba! Zdołał opluć jego twarz. Nie wiedział, czy ze złości ma go wyjebać teraz z gabinetu, czy przypierdolić mu tak, że gwiazdy mu się pojawią nad głową. Nie, jednak wybierze opcję wywalenia. Ona będzie bardziej bezpieczna.
Z wyraźnym wkurwem na twarzy (a bardzo się starał być chociaż troszkę miły), wstał z przed biurka i podszedł do Adriana. W między czasie wyciągnął chusteczkę z kieszeni i powycierał sobie twarz. Zaraz po tym, wyrwał z jego rąk zniszczone akta, które rzucił na biurko. Samego Spadzińskiego wziął za fraki i zmusił do wstania z kanapy.
- Teraz mi grzecznie stąd wypierdalaj i nie pojawiaj mi się na oczy - odparł w Adriana ojczystym języku, z niejakim akcentem, najprawdopodobniej nie robiąc przy tym żadnego błędu gramatycznego i składniowego. Zaraz po tych słowach siłą wyrzucił go z gabinetu, a o powrocie nie było mowy. Przynajmniej nie do momentu aż mu nie przejdzie. A jeśli będzie chciał się z nim siłować, oberwie drzwiami i najwyżej wróci ze złamanym nosem. Cóż, bywa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach