Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 09.07.15 0:20  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Wyglądasz okropnie.”
Zignorował. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, jak wyglądał. Ale do szczęścia tak naprawdę potrzebował jedynie kilku godzin snu oraz porządnej dawki heroiny. I będzie w pełni szczęśliwy. Jednakże póki co trzeba było skupić się na tym małym szczurze, który z każdą kolejną chwilą coraz bardziej irytował mężczyznę. To doprawy zaskakujące, ile cierpliwości Jinx potrafił w sobie odnaleźć w stosunku do chłopaka. Normalnie już dawno ukręciłby mu kark, nie przejmując się stratą jednego ze „swoich”, by z powodzeniem móc zastąpić go kimś innym. Problemem było to, że Jinx nie chciał zastąpić go jakimś podrzędnym chłystkiem.
Westchnął ciężko i podrapał się po karku, którym po chwili poruszał pozwalając, by obolałe mięśnie chociaż trochę się rozluźniły a kości strzeliły. Czy był głodny? Sam nie wiedział do końca. Chyba przez zmęczenie odechciało mu się wszystkiego.
- Napiję się. I będę miał do ciebie jeszcze jedną prośbę, ale… – zerknął ukradkiem na jasnowłosego. - To potem. – dodał chcąc iść dalej, nim jednak zdążył zrobić chociażby jeden krok, dzieciak ponownie odegrał przedstawienie. Przynajmniej tym razem nie wykazywał oznak agresji i nie rzucił się na Taihen, tak, jak to było w przypadku Ourella. Ciężka dłoń mężczyzny spoczęła na głowie dzieciaka, powoli, wręcz leniwie przesuwając nią po jego miękkich włosach, których kosmyki uginały się pod jego palcami.
- Możesz. – powiedział wyjątkowo cierpliwie, przenosząc swoje spojrzenie na jego twarz. Na drobną sekundę przez twarz ciemnowłosego przebiegł dziwny cień, kiedy Shiro wspomniał o „koledze, który zaczął”. Dzieciak podczas choroby paplał jęzorem na prawo i na lewo różne, nieraz zupełnie absurdalne rzeczy, aczkolwiek Sheba powoli składał rozsypaną układankę w jedną całość. Jasne, że w jego głowie mógł pojawić się zakrzywiony obraz rzeczywistości, ale mimo wszystko nie dawało mu to spokoju. Kiedy chłopak wreszcie wyzdrowieje i odzyska zdrowy rozsądek, z pewnością będzie trzeba pociągnąć go za język. Nawet, jeśli oznaczałoby to użycie siły na nim. Jeżeli w burdelu znajdował się ktoś, kto notorycznie krzywdził dzieciaka, to Sheba miał zamiar go złapać. A potem upierdolić rączki przy samej piździe.
- Na pewno są już udomowione, a nie dzikie. Prawda, Taihen? – zwrócił się w stronę kobiety, kłapiąc przy tym zębami w lekki, rozdrażnieniu. Jak tak dalej pójdzie, to do następnego dnia się nie ruszą, a Jinx zamierzał jeszcze tego dnia wyruszyć do Ourella, by wspomóc go w polowaniu na to pieprzone cholerstwo.
- Czyli ustalone. Udomowione truskawki dla niego. – powiedział łapiąc od razu dzieciaka za rękę, jakby w obawie, że ten lada chwila mu zwieje I będzie trzeba gonić go po całej świątyni. Spojrzał wyczekująco na Taihen, żeby zaprowadziła ich tam, gdzie młody dostanie jedzenie a on sam będzie mógł w spokoju i ciszy porozmawiać z nią. Pozostawała pewna kwestia, którą koniecznie musiał poruszyć z nią sam na sam, doskonale wiedząc jaka reakcja byłaby chłopaka, gdyby dowiedział się tego, co Jinx zamierzał. A czas uciekał.
                                         
Jinx
Mastiff     Poziom E
Jinx
Mastiff     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Servant of Evil


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.15 11:01  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Wcale nie musiał, ale nie protestowała. Ten uścisk był całkiem inny niż to, co przed chwilą odegrała z Jinxem. Obie dłonie zawędrowały na plecy chłopaka, by kobieta już po chwili się oswobodziła. Pewnie poczochrałaby chłopaka, gdyby dłoń naczelnego alfonsa Desperacji już się tam nie znalazła. Zamiast tego zrobiła krok w tył. Hiro miał bardzo donośny głos, aż dziw, że go wcześniej nie usłyszała. Zmarszczyła brwi, lecz był to tylko chwilowy grymas konsternacji, który szybko przegnał kolejny z przyjaznych uśmiechów.
- Jestem Taihen - jak łatwo było zauważyć - z 3A.
Akurat po tej małej prezentacji pojawiła się przyboczna Prorokini. W ręku trzymała poplamiony płócienny woreczek, na ściance którego zarysowało się kilka okrągłych kształtów. Pewnie coś około czterech, może pięciu. Wierna tylko skinęła głową i znów zniknęła w jednym z korytarzy wychodzących z komnaty audiencyjnej.
Taihen nie czekała, a zwyczajnie wręczyła pakunek Jinxowi, może trochę zbyt długo trzymając jego dłoń w swoich.
Na pewno udomowione.
Trochę ją to zbiło z tropu. Nie zamyśliła się na tyle żeby umknęła jej większa cześć wypowiedzi chłopaka, a jednak jej nie słyszała. Widziała jedynie, jak poruszają się jego wargi. Chwilę zajęło nim pojęła, że oni nadal mają na myśli truskawki. W pierwszym odruchu chciała wyjaśnić, że dzikie owoce to takie zwykłe, tylko mniejsze, ale zgadywała, że niewiele by to pomogło, a wręcz skomplikowało sprawę. Dlatego też skinęła głową.
- Jak sobie życzysz, będą jak pieski w domu, a teraz chodźmy, pewnie wszystko już jest gotowe.
Nawet nie czekała aż coś powiedzą, tylko ruszyła w stronę wyjścia, w którym niedawno zniknęła Obłuda.

/zt
Zapraszam do jadłodajni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.15 18:04  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Spanie w okolicach groty ofiarnej nie było chyba do końca dobre - przez to Abigail miała teraz spore problemy z rozbudzeniem się. Tamto miejsce ma jednak zbyt silną aurę.
Co z tego, że ludzie tam potrafią krzyczeć jak wariaci - tamta jakoś się wcisnęła na balkony i poszła spać.
Nawet Benio co jakiś czas ziewał, choć ten był nieco bardziej rozbudzony. Być może chciał dorwać to, co męczyło go w grocie, cokolwiek to było. Anielica nic nie widziała, więc nie mogła wspomóc swojego towarzysza. Szła po prostu dalej, zastanawiając się nad sensem życia. Nawet nie zauważyła, kiedy zdołała dojść aż do komnat audiencyjnych, co nieco ją zdziwiło.
Chyba naprawdę nie uważam, jak chodzę... Wydawało mi się, że idę w zupełnie innym kierunku.
Anielica podrapała się po głowie i powoli wkroczyła do komnaty, rozglądając się. Było tutaj dosyć cicho, ale to akurat jej nie przeszkadzało. Co bardziej zainteresowało Abi - salka wyglądała na nieco zakurzoną. No, nie do końca czystą. Wiadomo, nie mogła być zasyfiona niczym jej pokój czy nieszczęsne tunele, bo Wielki Brat, znaczy się, Prorok patrzy, ale chyba trafiła tutaj chwilę przed czyszczeniem. To jej przypomniało tamte czasy, kiedy anioły w Kościele były niemile widziane. Myśląc o tym, anielica przysiadła na jednej z poduszek przeznaczonych dla Wiernych, po czym ponownie pozwoliła sobie na zamyślenie.
Ile to już czasu minęło?
Od jej małej zdrady aż do dnia dzisiejszego. Niby nie było to wiele, jednak coś zmieniło się w Kościele i sprawiło, że Abigail było tutaj o wiele łatwiej. Kiedyś było tutaj nieco bardziej niespokojnie, a teraz, kiedy stery objęła Prorokini, Kościół zmienił się w miejsce o wiele bardziej przyjazne - nie tylko dla Skrzydlatych, ale również dla innych. Przyjemna zmiana, ale zastanawiała się przez to, czy tutaj nadal coś się nie święci. Nie mogło, po prostu nie mogło. Coś nadal tutaj czekało, aż zdoła to znaleźć i obejrzeć ze wszystkich stron. Nie mogła pozwolić tajemnicom Kościoła na zniknięcie w tle, prawda?
- Raany, Benio, szkoda, że nie potrafię tego tak zobaczyć... - westchnęła, spoglądając na lwa - I tak w ogóle to powinnam się wreszcie nauczyć gry na skrzypcach. Co tam miecze, ja się muszę nauczyć skakać, hopać, siupać, grać i w ogóle wariować na całego. Ale jak ja to zrobię?
Nie miała nawet tego instrumentu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.15 22:06  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Jakby w odpowiedzi na słowa Abi coś poruszyło się za kotarą odgradzającą komnatę audiencyjną od łaźni. Lew zarejestrował to pierwszy, strzygąc uszami, a i anielica po chwili zauważyła, czy też usłyszała słowa, które dobiegły zza purpurowej płachty.
- Jam jest Aaaaaaooooo, zostałaś wybrana żeeeeeby zostać kimś więęęęęcej. - Zasłona załopotała mocniej, ukazując kontur poruszających się ramion. Szuranie nasiliło się, zagłuszając po części chichot. Całkiem znajomy, bo przecież Abigail była w kościele nie od tygodnia, a od dłuższego czasu. Po chwili też zza kotary wydostała się brązowa czupryna i dwoje błyszczących ślepi podkrążonych i naznaczonych dookoła bliznami. Szaleństwo szczerzyła zęby do anielicy, nie okazując ani cienia speszenia, bo przecież po co? Żyli w czasach, w których Ao był dobrym bogiem, który życzył im jak najlepiej. Na pewno nie obrazi się za drobny żarcik.
Dziewczyna zbliżyła się do wiernej.
- No hej. Słyszałaś co powiedział nasz bóg? Spełnię twoje marzenie! Nie żeby Taihen to wymyśliła, po prostu się ciesz, okej? Zagramy w grę, a jak wygrasz to dostaniesz awans. I nagrodę. Awans też jest nagrodą, ale no - puściła do anielicy oczko - ty mnie rozumiesz.
Białe zęby znów błysnęły w łobuzerskim uśmiechu. Szaleństwo spojrzała na broń u swojego paska, upewniając się, że nadal tam jest, ale nawet po nią nie sięgnęła. Zamiast tego spojrzała na lwa.
- W sumie to ładny kot. Skąd go masz?
Wyciągnęła do niego rękę, ale zwierzę raczej nie wydawało się zadowolone z nadmiernego okazywania uczuć. Kłapnęło paszczą w odpowiedzi, zmuszając gwardzistkę do odwrotu.
- No dobra. Gra. Masz dwa dni żeby przynieść mi kilka rzeczy. Kapelusz Hexa, opaskę na oko Apolyona i zapalniczkę Akane. Będziemy cię obserwować, ale! - Uniosła palec, zaznaczając powagę sytuacji. - Ale nie mogą cię zobaczyć. Odkryją, że nie ma ich rzeczy, ale nie będą wiedzieli kto je zabrał, rozumiesz?
Kolejny chichot. Gwardzistka spojrzała przez ramię w stronę kotary, jakby szukała tam jakiegoś wsparcia albo aprobaty. Żadnego odzewu. Została najwyraźniej sama z tą misją.
- A potem zaczniemy szkolenie. Jak będziesz godna czy coś. I w sumie jak dowiesz się trzech nowych rzeczy o członkach kościoła to dostaniesz jakiś bonus. Chciałaś skrzypce, nie? Tak, tak. To do zobaczenia!
Nie pozwoliła anielicy nawet dojść do słowa. Szybko wybiegła z komnaty, kierując się w stronę arterii. Zniknęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.15 21:41  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Przez chwilę na twarzy Abi pojawił się jakiś dziki grymas na twarzy, tak jakby bawiła się w rzucanie w ludzi miną Azjaty gdzie masz kreski zamiast oczu, jednak kiedy tylko wyczaiła, że robią ją w balona i że samym winowajcą jest Szaleństwo, to od razu to zniknęło.
W zamian za to pojawił się mały niepokój. Co ona tutaj robiła? Chciała się bawić w wygłupy z Ao w roli głównej, czy jak? Twierdziła, że może spełnić jej marzenie, przez co w ogóle strzeliła w kobietę nieco zdziwionym spojrzeniem.
Czekaj chwilę, koleżanko.
Jaka znowu gra? Że niby co Taih- Znaczy się, pani Prorok, wymyśliła? Pamiętała o niej w ogóle? O takiej małej, uroczej anielicy? Niemożliwe. Dotychczas pamiętali o niej dopiero wtedy, kiedy miała posprzątać, chociaż teraz znowu to się wszystko zmieniło. W końcu Ao był bardzo miłym bogiem.
- Mówisz? W jaką grę? Pamiętaj tylko, że ja wygrywam. Prawie zawsze. A przynajmniej się staram. Prawda, Benio? Prawda, oczywiście. W mieście sobie poradziłam, teraz też. Nie ma bata. - anielica nawet pokiwała głową, dodając sobie nieco pewności siebie. Ta jej jak na złość uciekła, kiedy Szaleństwo zmieniła na chwilę temat i podpytała się o Benia. Abigail spojrzała na lwa i milczała przez chwilę. Widząc, że ten nie polubił gwardzistki, uśmiechnęła się i pogłaskała go.
- Długa historia, nadal się czuję jak po halucynkach. I wybacz mu, jest nieco, ee... Nerwowy, jak zbliżają się osoby trzecie. I tak, gra. Coś ciekawego dla mnie przygotowała?
Przysłuchała się uważnie temu, co brązowowłosa minęła, upewniając się przy tym cały czas, że nie zgubiła całego sensu w połowie. Dwa dni. Trzy osoby. Starszyzna i wierny. W dodatku jej podopieczny, jeżeli publika wciąż pamięta, że anielica upierała się, że się w to pobawi. Tak więc okej, spoko.
A, jednak nie. Nie mogą się w ogóle skapnąć, że to ona im wszystko ukradła. Więc to będzie zabawa w ninja na całego.
- Mam nadzieję, że większość chwytów jest całkowicie dozwolona...? - uśmiechnęła się do samej siebie, po czym ponownie wróciła do krainy pełnej przemyśleń. Czy na pewno to jes to? Nie kręci? Nic a nic? Może ukraść te rzeczy? Hexowi to by kradła, ale gorzej z resztą. W razie czego musi się szykować na ostry opierdziel.
Z drugiej strony - czeka ją przygoda! Powinna wykorzystać okazję. Kiedy tylko Szaleństwo zniknęła z jej pola widzenia, anielica wstała i rozejrzała się po komnacie. Zachęciła też Benia do podniesienia się, a następnie skierowała się ku wyjściu.
W teorii najłatwiej będzie zacząć od Hexa, bo w razie czego nie przyłapią jej na posiadaniu innych rzeczy. Dlatego pierwszym celem będzie jego pokój.

[z/t]
//Jeżeli post nie pojawi się w celi dzisiaj - będzie jutro. Tak z góry mówię. D:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.16 22:08  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Udało się! Brawo! Za pierwszym razem Neska pomyliła kościół w górach z barem w M3, ale najwidoczniej tym razem GPS nie zawiódł i trafiła dokładnie tam, gdzie miała. Niezbyt pewnie przekroczyła próg katedry, nie bardzo wiedząc czego się spodziewać po takim miejscu. Wszakże plotki to jedno, ale czy Kościół Nowej Wiary faktycznie pomagał ludziom z problemami (i oferował darmowe leki, bo to niby po nie tu przylazła)? Trochę głupio wejść z buta i od razu przyznać, że chce się tylko wykorzystać te niby święte miejsce jako aptekę, ale skoro mieli sojusz z wojskiem, to coś z tego mają i można się spodziewać, że chętnie pomogą osobie ze S.SPEC, prawda?
- ...jest tu kto? - wkroczyła do komnaty audiencyjnej, rozglądając się za kimś odpowiadającym stereotypowi najważniejszego w firmie, czyli w tym wypadku staruszka z białą brodą do ziemi, ubranego w szlafrok.
- Nessarose Hyles, inżynier S.SPEC. Podobno oferujecie nam swoje usługi? - oczywiście chodziło jej o medycynę. Nie wiedziała prawdy o tym co się tu działo. Nigdy ją to nie interesowało, aż do teraz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.16 5:05  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Chłopak szedł właśnie korytarzem prowadzącym przez salę audiencyjną, oczywiście towarzyszył mu Kai. Nie było chyba mowy o tym, że ten przerośnięty gad go zostawi. Bazyliszek obecnie sunął ukryty w mroku przejścia do komnaty.
Sinner usłyszał kobiecy głos dochodzący gdzieś ze strony głównego wejścia.
Wychylił się z owego korytarza, którym przechodził, jego oczom ukazała się nie wysoka, lecz też nie niska, a na pewno wyższa od niego, kobieta o różowych włosach.
Nessarose Hyles, inżynier S.SPEC.
Akkudo podniósł jedną brew jakby go coś zdziwiło, mimo wszystko był to środek desperacji, a w komnacie audiencyjnej stał Spec i to sam, a nie w większej grupie.
Cóż nie zastanawiał się nad tym przesadnie i zaraz wyszedł zza rogu jednej z kolumn.
Ubrany w ciemną marynarkę, przeszła już swoje i było widać na niej ślady używania, lecz nadal trzymała się świetnie, białą koszulę, długie ciemne spodnie i buty na niewielkim obcasie. Szedł w kierunku Nessy z ciepłym uśmiechem na twarzy. Bazyliszek wił się dalej gdzieś w cieniu nie spuszczając swego pana i nieznajomej z oczu.
- Witam w Domu najdroższego Ao, Akkudo Kyūseishu - Członek starszyzny. - ukłonił się nisko, a zarazem dość paradnie przed inżynierem - Co sprowadza samotną owieczkę od pana Cronusa w nasze progi? Chyba, że to rzecz indywidualna, boś sama panienko.
Na jego twarzy ukształtował się wyraz zainteresowania i zdziwienia zarazem, coś nowego się tu wydarzyło. Zrozumiałby grupkę wojskowych, ale jedną osobę? dodatkowo inżyniera?
Pokręcił głową.
- Proszę się oczyścić. - wyciągnął niewielką niebieskawą ściereczkę, była wilgotna, i podał ją dziewczynie - Nawilżana wodą różaną, Desperacki kurz lgnie do wszystkiego co żywe.
Stał teraz oczekując na odpowiedź różowowłosego inżyniera.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.16 22:00  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
To było dziecko. Dziecko w garniaku? Nie była dobra w te klocki, dla niej wszystkie eleganckie ciuchy facetów to były garnitury, ale już pomijając takie szczegóły - to było jakiś bachor. Ona tu oczekiwała powitania od szefa szefów, a nie jakiegoś...
Ja pierdole, to ma być starszyzna? Nie chcę wiedzieć kim jest dla nich osoba w moim wieku...
- Eee... mnie, ta? - odchrząknęła, niepewna jak zwracać się do kogoś tak młodego, kto jednak zdawał się lepiej posługiwać językiem niż ona.
- Tak, indywidualna. Ja... - ...przyszłam po leki, bo nie chce mi się czekać aż mi wojsko załatwi i... - ...szukam pomocy?
To podobno oferowali. Pomoc. Duchową, nieduchową, kogo to obchodziło. Właściwie to nawet nie obraziłaby się za jakieś trafne rady czy plus pięć do powodzenia. Chociaż woda różana to też jakiś początek. Mieli tu gust, to trzeba im przyznać. Ness z ulgą sięgnęła po chustę i otarła nią twarz, potem odsłoniętą solidnym dekoltem klatkę piersiową, a następnie ramiona.
- Słyszałam, że pozwalacie ludziom osiągnąć szczęście czy coś... - dodała wzruszając ramionami, jakby wcale nie zależało jej na tych obietnicach, a nawet nie bardzo im ufała. Prawda jednak była zgoła inna, bo po spotkaniu z Repninem dziewczyna już sama nie wiedziała w co ma wierzyć. I żadna ilość rozmów po pijaku z barmanami nie mogła tego zmienić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.16 23:03  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Przechylił głowę na bok jakby próbował wyobrazić sobie jakiej to pomocy potrzebuje. Dwa, niesforne kosmyki, jego kruczoczarnych włosów opadły mu delikatnie na twarz.
- Huh, pomocy powiadasz. - odezwał się nagle łagodnym chłopięcym głosem, poprawiając złośliwe włosy - Jakiej to pomocy mogę udzielić, której Miasto-3 lub S.SPEC nie może?
Na jego twarz wpłynął pogodny dziecięcy uśmiech, za którym kryło się jednak coś więcej. Coś co przeraziłoby nie jedną osobę, lecz uśmiech ten był niemy, więc i tej osoby nie mógł ostrzec.
Zaraz przerwał chwilową ciszę.
- Nasz wspaniały Ao, pozwala osiągnąć szczęście każdemu, nie ważne kim jest. Pomoc też Ci przyniesie. - gestykulując ręką objął całe pomieszczenie i liczne religijne symbole - Jesteś bowiem w jego domu, a gościa należy potraktować z należytym mu szacunkiem, nieprawdaż panno Hyles.
Rzucił prawie że przemową do różowowłosego Speca. Jednak wrócił ręce do siebie zaprzestając "pokazywać" zdobienia komnaty.
Rzucił przelotnie jak Nessa wyciera się chustką.
- Proszę ją zatrzymać - wskazał palcem delikatnej wyglądającej dłoni na trzymaną przez dziewczynę wilgotną ściereczkę - Mam ich całkiem spory zapas. Mimo wszystko zechciałabyś może coś zjeść, wypić? Wtedy też przedstawiłabyś mi swoje pragnienia i oczekiwania względem Ao i naszego kościoła.
Przez chwilę oczekiwał w milczeniu na odpowiedź dziewczyny, jednak szybko ponownie rozwarł usta. Tym razem nic nie mówił, a szczelina powstała w tym procederze była niewielka. Z ust członka starszyzny wydobył się, delikatny sykliwy przechodzący trochę w gwizd, dźwięk.  
Kai przemknął cicho przez komnatę i przemknął nieopodal nogi inżyniera. Wielki wąż uniósł łeb na wysokość swego pana. Chłopak chwycił obiema dłońmi głowę gada i nachylił się nad nim. Wyszeptał coś do niego.
Bazyliszek spojrzał na kobietę, a zaraz opuścił swą sylwetkę ku ziemi i pomknął gdzieś w głąb jakiegoś korytarza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.16 23:22  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Niezły był, to musiała przyznać. Chociaż dzieciak, ten młody paniczyk potrafił omotać dorosłą babę słowami i gestykulacją, pozostawiając ją w zaskakującym ją samą podziwie. Chusta została schowana do jednej z licznych kieszeni spodni, zaś inżynierka już miała zabrać głos po zamyśle nad odpowiedzią, gdy jej błękitne oczęta spoczęły na przerośniętej gadzinie, a serce stanęło na kilka sekund.
To wąż. Wielki wąż. Ogromny. Zmutowany pewnie. Wąż. Wielki. Czemu? Jak... CZEMU?!
Co to robiło w kościele? I czy było tu cały czas? Nie zauważyła go i szczerze wolała gdyby tak pozostało, bo teraz momentalnie zapomniała jak się oddycha i myśli, także prawie zemdlała, gdy stwór odpełzł, a jej udało się wziąć głęboki, głośny wdech.
- Ja.... chybajużpójdętojednakniemiejscedlamnieniewyłączyłamżelazka... - słowotok jaki wypłynął z jej ust był trudny do ogarnięcia nawet przez nią samą, ale o wiele większym wyzwaniem okazało się ruszenie nogami, które przywarły do podłogi już chyba na zawsze.
Nagle wszystko przestało ją przerastać. Choroba skóry? A po co komu skóra! Powrót Repnina ze świata zmarłych? Chuj z nim! Dobijająca samotność, niewypowiedziane nigdy żale, tęsknoty i alkoholizm? To nic w porównaniu z kupą mięcha pokrytą łuskami, która dopiero co myknęła tuż przy jej nodze. Świat faktycznie stał się lepszym miejscem po wizycie w górach Shi, choć wcale nie przez pocieszające kazania wiernych tutejszego kościoła. Gdyby tylko Ness mogła poruszyć którymkolwiek ze zblokowanych przerażeniem mięśni...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.16 12:10  •  Komnaty audiencyjne - Page 6 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Gdy bazyliszek zniknął za rogiem Akkudo spojrzał na dziewczynę, którą jakby zamurowało. Był to podziw? Nie. Dodatkowo jej słowotok upewnił wymordowanego w fakcie, że musi się czegoś bać, obecnie było tu on i przed chwilą ukazały się bazyliszek.
Boisz się gadów... czy tylko węży, warto wiedzieć, przebiegła mu ta myśl przez głowę.
- Czyżbyś bała się gadów? Węży? - rzucił w jej kierunku - Wybacz, że nie wiedziałem.
Mimo wszystko czuł, że nie otrzyma logicznej odpowiedzi, a oczekiwanie aż się ocknie z przerażenia było czymś czego Sinner chciał uniknąć.
Wyciągnął ku niej ręce i powoli podszedł. Dwoje śnieżnobiałych dłoni delikatnie spoczęło na jej polikach i powoli skierowało jej głowę - a przy tym spojrzenie - prosto w kierunku dziecięcej twarzy Akkudo.
Uśmiechnął się do niej pogodnie.
- Nie ma się czego bać owieczko - zapewnił -  Ten wąż nie zrobi Ci krzywdy, nie może, nie ma takiego prawa. Będąc tu jesteś pod opatrznością najwyższego.
Powoli zsunął obie dłonie z lica Nessy.
- Chodź - złapał ją za dłoń i delikatnie pociągnął - Filiżanka herbaty Cię uspokoi.
Miał zamiar zaciągnąć dziewczynę w dalsza część komnaty gdzie stał niewielki stolik z par krzeseł.
Zaraz po tym jedna z wiernych miała przynieść im dzbanek z dwiema filiżankami, do tego kilka plackowatych słodkich chlebków, które były niedawno zrobione.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach