Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 11.09.14 9:13  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Zgrzytnęła cicho zębami. Szlag by to. Walka z nieznanym przeciwnikiem była naprawdę wysoko na jej liście najbardziej niecierpianych rzeczy. Odłożyła szczeniaka na podłogę i podążyła za leśniczym, nasłuchując i rozglądając się uważnie. Czyżby to ci tajemniczy jeźdźcy z wcześniej? Wypatrywała po drodze śladów kopyt.
Przywołana przez brodacza kucnęła obok niego. Podniosła nadpalony płaszcz ostrożnie, dokładnie go obejrzała, nawet powąchała, chociaż jej nosowi daleko było do czułości psiego. Zamyśliła się na krótką chwilę, zmówiła w myślach krótką modlitwę. Wyglądało to, jakby słowa leśniczego w ogóle do niej nie dotarły, ale kiedy w końcu się otrząsnęła, odpowiedziała całkiem sensownie.
Będę potrzebowała psa. Do tropienia. Trafi sam do domu? Nie chcę, żeby mu się coś stało.
Nie zgodziła się wprost, ale widać było, że zrobi to, o co ją poprosił.

// coś mi się w ogóle słowa nie kleją, dlatego tak krótko D<
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.14 18:28  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Owszem, niedaleko płaszcza było widać ślady kopyt. Była to kolejna rzecz, na którą zwrócił uwagę leśniczy i mimowolnie wskazał na nią, słuchając w tym samym czasie pytań kobiety. Pokiwał głową i gwizdnął przeciągle. Nawet nie minęła chwila, a pojawił się jeden z psów, merdając ogonem.
- Pójdziesz z Delilah.
I jakby w odpowiedzi pies szczeknął i podszedł do kobiety. Nawet polizał ją w dłoń, taki był odważny. Nosił obrożę, której medalik podpisany był dumnym imieniem Buba. Leśniczy spojrzał na niego czule.
- Reaguje na do nogi i bierz go. Pewnie gdy zwęszy niebezpieczeństwo nie ucieknie do domu, ale jakby co możesz go wysłać po pomoc. Ach. I uważaj, bo podczas walki może się... zapalić. To nic szczególnego, ale gdyby podpalił jakiś krzak, to proszę, ugaś go.
Było to dla niego równie oczywiste co słońce na niebie czy padający deszcz. Podszedł do psiaka i poklepał go po głowie by po chwili odwrócić się i ruszyć w stronę swojej chaty.
- Po wszystkim wróć do mnie. Pewnie herbata już wystygnie, ale mogę znowu nastawić wodę. No i nagroda. Będzie też nagroda.
Po tych słowach zniknął w krzakach. Pies za to uniósł łeb i odwrócił się w drugą stronę, tę samą w którą prowadziła wydeptana przez konia ścieżka. Powoli ruszył z nosem przy ziemi, od czasu do czasu zerkając na kobietę i dając jej znać żeby poszła za nim.
Wof wof!
Ślady prowadziły ponownie do traktu i przez niego na drugą stronę lasu. Jeśli z zewnątrz wydawał się niewielki, od środka przybrał znacznych rozmiarów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.14 19:21  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Zapalić – powtórzyła bez zdziwienia. – W porządku.
Tym razem nie przygotowywała się przesadnie długo. Oddała leśniczemu na przechowanie swoje grzyby i wszystkie chwilowo niepotrzebne szpeje, ze sobą biorąc tylko manierkę, mały nożyk i miecz, i ruszyła w las śladem psa. Pozwalała mu się prowadzić, wierząc, że wie, dokąd idzie.
W międzyczasie zastanawiała się. Co do diabła robili w tym miejscu jeźdźcy, i to z Miasta? Rajd S.SPECu? Nie byliby konno. Łowcy, Drug-On, DOGS? Tylko czemu na takim zadupiu? Pokręciła głową. Nie było sensu tego roztrząsać, skoro i tak niebawem wszystko miało się wyjaśnić. Pogładziła czule rękojeść Żmijki. Już niedługo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.14 17:08  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Pies szedł z nosem wbitym w ziemię. Węszył i szybko znajdował trop. W wielu wyprawach taki pomocnik zapewne byłby niesamowicie użyteczny. Dzięki swojemu wprawnemu węchowi dotarli do główniej drogi i zagłębili się w drugą część lasu, jak już wcześniej zostało to ujęte. Ta część wydawała się bardziej zarośnięta. Dzikie maliny oraz paprocie utrudniały poruszanie się, zaś mchy sprawiały, że grzęzły w nich stopy. Zwierzę jednak najwyraźniej się tym nie przejmowało. Koń stworzył całkiem przyjemne przejście przez te chaszcze. Do czasu.
Kompan Delilah w końcu się zatrzymał i rozejrzał. Jeśli podeszła, to nie mogła mu się dziwić. Końskie kopyta prowadziły w lewo, skręcając ponownie na drogę główną. Poszarpane krzaki i zdeptane paprocie świadczyły o tym, że przyspieszył. Najpewniej się spłoszył. Psisko za to wskazywało w prawo, gdzie na jednym z krzaków malin ostał się strzęp zielonych spodni od munduru. Zaszczekał nerwowo i zawarczał, ostrzegając przed niebezpieczeństwem.
Zbliżali się.
W tle rozległ się kolejny wystrzał, a po nim skowyt ranionego zwierzęcia. A może zmutowanego człowieka? Pies przyspieszył, skacząc w gęstwinę. Ujadał. Już nawet nie liczył się z tym, że kobieta za nim podąży. Kilka kroków za miejscem w którym przed chwilą stali znajdowała się polana. Otaczał ją odór śmierci. Krwi zmieszanej z prochem. Mężczyzna w resztkach munduru stał, celując w leżące przed nim truchło. Kolejne psisko leśnika. Miał poparzoną nogę, materiał dookoła był nadpalony, a sama skóra błyszczała niezdrową czerwienią. Szybko odwrócił się w stronę zwierzęcia oraz kobiety. Celował w nich z pistoletu.
- Jeszcze krok, a podzielisz los tego kundla.
I na potwierdzenie swoich słów, odbezpieczył broń. Splunął także na martwe zwierzę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.14 19:16  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Współczuła szkapie, która musiała przedzierać się przez ten gąszcz. Po części nawet spodziewała się znalezienia gdzieś po drodze truchła z podciętym gardłem i złamaną nogą, ale nie; najwyraźniej koń poradził sobie ze zdradliwym leśnym podłożem. To dobrze. Chodziło jej tylko o jeźdźca.
Na rozwidleniu dróg przystanęła na chwilę, zmarszczyła brwi, ale ostatecznie podążyła za psem. Udzielał jej się jego stres. Szła żwawo, na sztywnych nogach, z dłonią zaciśniętą na rękojeści miecza. Mrowiły ją korzenie, a skóra wręcz chciała jak najszybciej pokryć się ochronną warstwą kory, ale Delilah opanowała instynkt. Jeszcze nie, upomniała samą siebie w myślach. Chciała poczekać i zobaczyć, z czym będzie miała do czynienia.
No, doczekała się.
Zamarła na widok człowieka z pistoletem. Cały stres nagle ją opuścił; była bardzo, bardzo spokojna. Rozejrzała się szybko po polanie, a jej wzrok przesunął się po mężczyźnie jak po elemencie krajobrazu. Zastanawiała się szybko.
Strzel do mnie – zaproponowała mężczyźnie beztrosko, idealnie zwyczajnym tonem, jakby rozmawiali o pogodzie. Nie poruszyła się, wciąż stała wyprostowana, z lewą dłonią luźno obejmującą rękojeść Żmijki, ale pod ubraniem jej skóra zaczynała już twardnieć. Kora porastała tułów, uda i ramiona. – Strzel do mnie, a spłoniesz. Strzel do psa, wyrwę ci serce. – Przyjrzała mu się uważnie, próbując ocenić, na ile jej wierzy. – Rzuć broń.
Blefowała, ale tylko częściowo. Z takiej odległości oczywiście nie mogła mu nic zrobić, celny strzał zabiłby ją, zanim zdążyłaby się zbliżyć, ale była szansa, że mężczyzna nie trafiłby od razu. Postrzelona w rękę czy nogę, rzuciłaby się na niego i zabiła. No i był jeszcze pies...
Oblizała wargi i zmówiła najkrótszą z modlitw. Nie bała się. Co ma być, to będzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.14 12:38  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Żołnierze S.Specu wysyłani do Desperacji doskonale wiedzieli, że są spisani już na straty. Niebezpieczne misje były jak zesłanie ich na cmentarzysko słoni, gdzie mieli polec. Bezużyteczni, za starzy, zbyt brawurowi bądź niesubordynowani - to właśnie oni trafiali tutaj. Żeby rozszarpały ich Psy bądź inne zdziczałe istoty. Tak samo myślał i ten mężczyzna. Ściskał gnata w dłoni, celując w pierś Delilah. Jakoś mniej mu się uśmiechała wizja wyrwanego serca niż podpalenie przez kolejnego kundla pokroju tego, który leżał przy jego nogach. Ohydny uśmiech wpełzł na jego twarz. Może chciał ją zastraszyć? A może jednak był niespełna rozumu?
- Chyba sobie kpisz, paniusiu. Jedyne co możesz sobie wyrywać to kule z ciała - charknął, przenosząc lufę pistoletu na jej udo. Strzelił. Nawet się nie zawahał. Strzał na odlew jedynie drasnął pokrytą drewnem nogę, ale mimo wszystko zabolało.
- Następna nie spudłuje, zapewniam.
Pies w tym czasie położył po sobie uszy i wycofał się gdzieś za kobietę. Huk był zbyt duży, zaczynał się bać. Nie chciał się zbliżać do głośnego narzędzia, ale mimo wszystko instynktownie czuł potrzebę zbliżenia się do swojego martwego brata. Położył uszy po sobie i zaczął warczeć. Jego futro tliło się czerwienią, niczym dopiero co rozpalające się ognisko. Szczeknął, jednak nie rzucił się do ataku. Jeszcze nie.
Mężczyzna skwitował zachowanie psa jedynie parsknięciem. Głupie zwierzaki. Ale zaraz zaraz...
- Czy to nie porywaczka dzieci? Tak... słyszeliśmy o tobie wiele dobrego. Morduje przeciwników Kościoła, ale dziecka nie tknie. Co z nimi robisz, hę? Zjadasz? Jesteś jeszcze gorszym potworem od reszty tego ścierwa z Desperacji.
Słowa były paskudne, obślizgłe jak język, którym właśnie przejechał po wargach. Patrzył na nią jakby była jedynie łupem. Czymś, po co w każdej chwili mógł sięgnąć i okryć się chwałą. Może nawet pozwolą mu wrócić do Miasta? I awansować go na jakiś wyższy stołek. Tak. To był genialny plan.

Obrażenia: draśnięcie od kuli na prawym udzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.14 19:32  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Ból w udzie obudził w niej zwierzę. Przestała go słuchać, jego słowa stały się pozbawionym znaczenia szumem w tle. Nie dotarło do niej nic, co powiedział po tym, kiedy ją postrzelił. Jej mięśnie napinały się powoli, zwierzęcy warkot narastał w jej gardle, aż w końcu wydostał się na zewnątrz.
Bierz go! – Krzyk był krótki, twardy, prawie szczeknięcie. Gwałtownie machnęła ręką w prawo, jakby chciała pokazać psu, z której strony ma zajść przeciwnika; sama rzuciła się w lewo. Kilka rzeczy stało się jednocześnie. Po pierwsze, wyszarpnęła miecz z pochwy. Po drugie, oderwała korzenie od skóry i błyskawicznie splotła je w dwie grube macki – swoją drugą parę rąk. Jeśli mężczyzna strzeliłby do niej od razu, gdy się odezwała, pocisk prawdopodobnie właśnie wtedy by ją trafił, ale dopiero strzał w głowę albo serce czy inny ważny organ by ją zatrzymał. Po trzecie, skróciła dystans między sobą a żołnierzem najszybciej, jak tylko potrafiła, w dzikim sprincie, którego nie byłaby w stanie wytrzymać dłużej niż przez kilka sekund, ale który idealnie nadawał się do pokonania tych kilkunastu metrów, które ich dzieliły. Obiegła go z lewej. Gdyby chciał, bez problemu mógłby zdążyć się obrócić tak, by stać do niej przodem, ale wtedy miałby psa za sobą – o ile kundel jej posłuchał i rzucił się na mężczyznę tak jak mu kazała. Nie miało to zresztą znaczenia, bo zaraz sama na niego skoczyła, trzymając miecz jak wyjątkowo długi nóż i celując z grubsza w jego klatkę piersiową, z pozostałymi trzema rękami rozpostartymi. O ile wszystko poszło zgodnie z planem, wpadła na niego z rozpędu i przewróciła albo co najmniej mocno nim zachwiała, trzema wolnymi rękami złapała za ubranie, no i dźgnęła mieczem.

// kompletnie wyszłam z wprawy w opisywaniu takich akcji; mam nadzieję, że wszystko jest w miarę zrozumiałe, jakby co, to daj znać. starałam się nie pisać w trybie dokonanym, ale ciężko mi jakoś szło "D
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.14 21:56  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Plan zdecydowanie był sprytny. Mężczyzna zdziwił się, gdy Delilah postanowiła poszczuć go psem i tym razem w niego wycelował broń, gotowy obronić się przed atakiem. Zwierzę posłuchało. Szczeknęło kilka razy i ruszyło, jak mu wskazano, na prawą flankę, warcząc i miotając iskrami ze swojej jeszcze niedawno popielatej sierści. Wczepił się kłami w jego nogę, pozwalając by futro rozpaliło się na dobre, pokładając tym samym ogień pod spodnie agresora.
Pierwsze, co zrobił żołnierz S.Specu to zamachnąć się by kopnąć nieszczęsnego kundla. Zwierzak odleciał kawałek z głośnym skowytem, jednak ogień już zaczynał się rozprzestrzeniać. Teraz przyszedł czas na Inkwizytorkę. Dziki taniec, który miał za zadanie pozbyć się liżących go płomieni, sprawił, że zaczął energicznie wymachiwać rękami. Z perspektywy trzeciej osoby zapewne wyglądałoby to całkiem zabawnie, teraz jednak było cholernie niebezpieczne dla atakującej go kobiety. Co prawda pistolet nie wystrzelił, jednak jego kolba wirowała niebezpiecznie blisko jej skroni. On tego nie zauważył, ponieważ ostrze w dłoni Delilah rozproszyło jego poprzedni plan. Rzucił się na bok, unikając dwóch z jej ramion. Nóż przeciął powietrze, ale za to dwie pozostałe gałęzie zahaczyły o i tak już podartą koszulę mężczyzny. Warknął wściekle i zaczął tarzać się po ziemi, ciągnąć za sobą kobietę. Parter był miękki, przynajmniej o tyle dobrze. Teraz jego chaotyczne wymachiwanie kończynami nieco zelżało. Obrócił się, by znaleźć się nad kobietą i uniósł ramię by zdzielić ją po głowie. Wolną ręką blokował jej miecz. Z jego gardła wyrwało się głośne charknięcie, przepełnione triumfem. I co teraz - chciał rzec, jednak pies znów poderwał się do walki i skoczył mu na plecy, zapalając resztki koszuli. Dziki wrzask rozdarł ciszę. Znów rzucił się na ziemię, starając się zdjąć z siebie ubrania. Pies za to podszedł do Deli i polizał ją po twarzy.

Obrażenia: draśnięcie od kuli na prawym udzie, kilka lekkich siniaków na ciele.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.14 23:10  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Dobry piesek, pomyślała z dziką satysfakcją, widząc, jak zajął się żołnierzem. Dzięki temu miała większe pole do popisu, bardziej rozproszonego przeciwnika, no i przede wszystkim nikt na razie do niej nie strzelał. Czuła swoją tymczasową przewagę, nawet kiedy mężczyzna na chwilę przygwoździł ją do podłoża; wykorzystała ten moment, żeby z pełną premedytacją przesunąć korzeniami lewej „ręki” po ostrzu miecza. Zabolało, owszem, aż syknęła, ale w tej chwili liczył się dla niej tylko sok, który po chwili zaczął leniwie sączyć się z ran. Już się przymierzała, żeby złapać żołnierza za szyję i lekko poddusić i sparaliżować, ale nie zdążyła, bo pies ponownie się na niego rzucił.
Dobry piesek – sapnęła czule, odpychając go od siebie. Podniosła się z ziemi jak tylko mogła najszybciej i bez wahania wymierzyła mężczyźnie kopniaka w głowę. Miała nadzieję, że trochę go to ogłuszy, ale jeśli nie, to trudno. Zaraz zresztą poprawiła kolejnym kopnięciem, tym razem w bok, i z całej siły wbiła obcas w jego przedramię. Jeśli pękło, to świetnie, jeśli nie, nie szkodzi; chodziło jej przede wszystkim o to, żeby upuścił pistolet, który zaraz odkopała na bok.
Nie ruszaj się, bo zarżnę jak świnię – warknęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.14 0:58  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Mężczyzna był zajęty gaszeniem ognia na swoim ciele. Rany piekły niemiłosiernie, a włosy, które także zdążyły się zająć płomieniem, wydzielały okropny swąd. W którymś momencie przestał krzyczeć, gardło było tak zdarte, że nie był w stanie wydać z siebie choćby najcichszego jęku. Potrafił jedynie zasłonić twarz, gdy jego głowa podskoczyła jak u kukiełki pod siłą kopnięcia. Odbiła się od sosnowych igieł i opadła ciężko. Kolejny cios, tym razem w bok odebrał mu dech. Mimowolnie się skulił, naciągając poranioną skórę. Bolało, dlatego obcas w jego ręce wydał się jedynie namiastką tego co czuł do tej pory. Ledwie ugryzieniem komara. Nie puścił broni. Odbezpieczył.
W tym samym czasie psisko ognisko postanowiło zaatakować ponownie. Pewnie znów by się na niego rzucił, gdyby nie atakująca Delilah. Jedynie dlatego zrezygnował na rzecz stania niedaleko i ujadania na leżącego człowieka. Zapewne kibicował walczącej kobiecie. Uszy położone po sobie, zaś ogon wysoko podniesiony. Sierść znów przybrała swój typowy popielaty kolor i jedynie wokół pyska strzelały co rusz czerwone i żółte iskry. Pies był wściekły i zdecydowanie chciał pomścić swojego brata.
Na jego nieszczęście, właśnie to ujadanie zwróciło uwagę mężczyzny. Nie patrzył. Ból przywołał tak wielką chmarę mroczków, że jego oczy stały się całkowicie bezużyteczne. Był jedynie zdany na słuch. Nie reagował już na ciosy ani na krzyki. Musiał coś zrobić. Zabrać ze sobą chociaż jedno nim odejdzie z tego cholernego świata. Mimo że nie było tego widać, zacisnął zęby, zmuszając ciało do niesamowitego wysiłku. Przesunął ramię w stronę szczekania i pociągnął za spust. Wystrzał był wyjątkowo głośny z tej odległości. Delilah przez krótką chwilę nic nie słyszała. Jednak przez tę momentalną głuchotę przebił się skowyt. Krzyk rannego zwierzęcia.
Pies jednak nie padł. Przeszedł niezgrabnie kilka kroków, starając się dotrzeć do stóp kobiety. Jego grzbiet znaczyła paskudna rana krwi. Mimo że powłóczył łapami, usiadł obok niej i spojrzał, szukając jej oczu. Gdy już je znalazł, uniósł ogon. Zabrakło mu jednak sił na zamerdanie nim. Powoli wyciągnął przed siebie łapy. Wydawał się taki mały i słaby, gdy tak leżał wśród igliwia. Ułożył pysk przed sobą. Zapiszczał żałośnie i rozluźnił mięśnie, pozwalając by życie powoli uchodziło z niego wraz z wyciekającą z rany krwią. Nadal oddychał. Był jednak bardzo słaby.
Żołnierz S. Specu nie żył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.14 11:07  •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
Zachwiała się, jakby to w nią trafił pocisk. Rzuciła się w stronę psa, na żołnierza nie zwracając już najmniejszej uwagi; podświadomość podpowiadała, że już nie żył, że nie było sensu o nim myśleć, że trzeba było skupić się na psisku. Padła przed nim na kolana.
Dobry piesek – mamrotała. Zdarła z pleców pelerynę, kamizelkę i koszulę; kamizelkę byle jak narzuciła na siebie, pozostałe części ubrania odłożyła na bok. Zranionymi korzeniami delikatnie dotykała krawędzi rany psa, modląc się, żeby sok sparaliżował nerwy, stłumił ból. Podarła koszulę na pasy, pomagając sobie kozikiem do grzybów, złożyła w prowizoryczny opatrunek i przycisnęła do rany, z nadzieją, że sok zaczął już działać i pies nie cierpi tak bardzo. Trzęsły jej się ręce. Bała się, nie miała pojęcia, czy jej starania przyniosą efekt, czy w ogóle jest sens próbować, ale musiała. Musiała. Nie pozwoliłaby mu umrzeć bez walki.
Dobry piesek – mruknęła szorstkim od łez głosem, delikatnie drapiąc psa po łbie, między uszami. – Dobre, grzeczne psisko. No. Dobry piesek...
Patrzyła mu w oczy ze strachem przemieszanym z nadzieją, wypatrując w nich czegoś... Czegokolwiek. Znaku, że przeżyje.
Albo śmierci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Grzybobranie - Page 2 Empty Re: Grzybobranie
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach