Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 25.02.15 13:45  •  Szpital. - Page 2 Empty Re: Szpital.
"Dziewczyna?" No chyba było widać, że jest chłopakiem. Zaraz... "kuzynka"? Och, chodziło o tę małą, co? Nie no, w takim razie-...
Co?
- ...jaka żona? Ja nawet nie znam tej dziewczyny. - Burknął tylko w odpowiedzi, spoglądając przez dłuższą chwilę na kobiecinę. Bardziej zajął go pysznie wyglądający sok, który zaczął siorbać, jak jakiś cholerny Nektar bogów. Tego mu było trzeba. Tak długo nie zaznał tego luksusu, że nawet nie pamiętał, jak dawno temu ostatnio miał coś w ustach. Jednak nie chciał zbytnio nadużywać gościnności, dlatego opróżnił talerz jedynie z jednej kanapki, kolejnych dokładek już odmawiając. Musiał dbać o linię, co? Hue. Poza tym, z pełną buzią się nie mówi, a Jason miał jeszcze wiele do powiedzenia.
- Kyle Haddick. I jestem białoskóry, nie widać~? - Zaśmiał się sucho, próbując rozluźnić trochę tę sztywną, oficjalną atmosferę, przy okazji puszczając oczko do lekarki. - A tak poważnie, wyrzucacie Wymordowanych na zbity pysk? Bo jeden właśnie z Panią rozmawia. I, jak mówiłem... nie znam jej. - Westchnął. - I nie wiem, co się stało. To znaczy-... jakaś ruda ją męczyła, ale potem tak po prostu poszła, a jak podszedłem do tej-... jakkolwiek jej na imię, to zaraz zemdlała. No i od tej pory nic.
Opuścił bezradnie ręce. Skąd miał wiedzieć, co się działo? Nie rozumiał ludzi, Aniołów tym bardziej... zresztą, to było aż bolesne - odpowiadać na te wszystkie pytania, wiedząc, że nic się tym nie pomoże, bo samemu też nie ogarnia się sytuacji ani tak, ani siak, ani nawet owak. Znów wydał z siebie westchnienie, nim, przerzucił wzrok na kolejnego kolesia w kitlu. Chyba nie przyszedł tu do niego z ewangelią.
"W tej chwili."
To super. A coś na następną chwilę?
"Nie mamy lekarstw."
Och. Świetnie. Tylko niech go po nie nie wysyłają.
"Chce się pan-..."
Co. Jasny gwint, nie znał jej! Błagam, niech nie wciągają go teraz w żadną odpowiedzialność za nią. Okej, może i był głupim, naiwnym gówniarzem, ale bez przesady. Nie miał zamiaru brać jej na siebie na dłużej. Nie wiedział nawet, jak ta mała cholera miała na imię-... ugh. Dość. Pójdzie do niej, pogłaszcze po łebku i rzuci "au revoir". Niech radzi sobie sama.
- Skoro mogę, to to zrobię. - Odparł, wzruszając ramionami, po czym wyminął lekarza, nawet nie pytając go o drogę. Bez przesady. Widział, skąd tamten przyszedł. I już na wstępie, zanim choćby spojrzał po sali w poszukiwaniu Bliz, rzucił lekko:
- Co tam, Aniołku? Żywa?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 15:18  •  Szpital. - Page 2 Empty Re: Szpital.
Blizarre leżała w łóżku niezbyt zadowolona z życia. No cóż, bo kto byłby zadowolony, skoro właśnie został pocięty nożem dla zabawy? Na szczęście blondyn od latających gaci sprawił się dobrze, także anielica jako tako przeżyła. Byla naprawdę wdzięczna temu chłopakowi i miała zamiar jakoś mu podziękować. W końcu się postarał, uratował ją... może mu jakieś ciasto zrobi? Nie, chociaż w sumie nie. Ona nie potrafi, prędzej spali Eden. To może kupi ciastka? O, dobry pomysł. W końcu jest wymordowanym, a mieszkańcy Desperacji rzadko kiedy mają okazję do jedzenia takich świetnych rzeczy. Sama wie, jak Ailen rzuca się na jedzenie od niej. Zjada wszystko z tak kochaną minką, że to aż wspaniałe.Tuliłaby te policzki, och tak. Podczas operacji ktoś odwiedził jej dom i przyniósł najpotrzebniejsze rzeczy, typu ubrania i komórka, mydło.
Wszystko popsuł smutny lekarz, który smutnym tonem oznajmił, że Blizzie jest śmiertelnie chora na jakiś Dual Hostem. No i jeszcze wspaniałomyślnie dodał, że oni jej nie wyleczą, bo nie mają lekarstw. A potem odszedł smutnym krokiem, smutno kręcąc głową.
No to świetnie!
Całe swoje życie ma teraz poświęcić, bo jakaś choroba? Oooo nie, nasza Blizka się nie da. Taki koksu jak nasza anielica przeżyje bez problemu.
... z małą pomocą.
A do tego jakoś tak zwykle odważna Blizzie trochę się obawiała Kościoła. Nie chciała się zapuszczać w te tereny. Czyżby się... bała?
Gdy wszedł jej wybawca, dziewczyna wyszczerzyła zęby w uśmiechu. W końcu nie może być dla niego niemiła, skoro chłopak jej pomógł, nie?
- No tak słabo, ale przeżyję. Chyba. Trochę umieram, ale w końcu takie życie, dam radę! - odparła szybko. Nie ukazuj słabości, nie ukazuj słabości. I nie bądź wredną suką. - Um... mógłbyś podać mi komórkę? Leży na stoliku. I... a jak Ty się  czujesz? - coś się zmieniło w tej naszej kochanej Blizce. Tylko co?
Wzięła komórkę i wystukała szybko smsa do Ailena.
"AILEN AILEN AILEN"
Pierwszy.
"O NIE AILEN POMOCY PROSZĘ"
Drugi.
"UMIERAM"
Trzeci.
"Nie, ale serio. Choruję na Dual Hostem i... i tylko Ty możesz mi pomóc. Tu nic nie ma, a to śmiertelna choroba. Pomocy. "
I... tyle. Dziewczyna rozkaszlała się. Wnet podbiegła do niej przysadzista pielęgniarka, podłączyła coś tam do dziewczyny, wcisnęła strzykawkę w żyłę i poklepała dziewczynę po policzku.
- Biedny aniołeczek. Umrzeć w tak młodym wieku, ech... - powiedziała, pokiwała głową i wyszła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 8:58  •  Szpital. - Page 2 Empty Re: Szpital.
"Trochę umieram, ale w końcu takie życie, dam radę!"
Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Zapewne dlatego, że nic nie zrozumiał z jej wypowiedzi, ale w dalszym ciągu. Zachowywała się tak, jakby po prostu potłukła sobie kolano i tak naprawdę wcale nikt nie musiał jej targać do szpitala, bo przecież wystarczyło nakleić jej plasterek.
- Serio? - Roześmiał się na jej pytanie, jednocześnie kucając tuż przy jej łóżku. Była tak uroczą dzieciną, że nawet nie musiał się zastanawiać, czy aby na pewno miał do czynienia z aniołem. Przecież wręcz wylewała się z niej dobroć. - Leżysz w szpitalu i nie wiadomo, co z Tobą będzie, ale pytasz, jak czuje się okaz zdrowia? Jest dobrze, Aniołku. - Uśmiechnął się łagodnie. - Tylko-... trochę mi niewygodnie w zadek. I przewiewa. Ciekawe, dlaczego-...?
Przypomniałabym sobie na twoim miejscu wydarzenia z majtkami, Kajl. Wtedy wszystko stałoby się jasne. Mimo wszystko, jasnowłosy wciąż tkwił przed nią jako debil, a nie zgrywający takowego tylko po to, żeby ją jakoś pocieszyć. Nie zrobiłby tego, bo nie wiedział, jak. A poza tym, zdawała się być taka radosna... no właśnie. Zdawała się. Tylko czemu wszyscy inni krążyli obok z grobowymi minami i modlili się za jej osóbką? W dodatku ta kobiecina od zastrzyku - co ona miała na myśli? Było aż tak źle?
- Chyba powinienem iść. - Rzucił po dłuższej chwili milczenia, gdy wpatrywał się w jej twarzyczkę. - Obyś się z tego jednak wylizała, Aniołku. A tymczasem - miło było Cię "poznać". Jakkolwiek masz na imię.
Ruszył w kierunku wyjścia z jej tymczasowego lokum, by zaraz-... zatrzymać się na momencik i odwrócić na pięcie. Nachylił się nad Blizarre, przeczesując palcami jej grzyweczkę, nim ucałował jej czoło w geście mającym najpewniej przynieść jej szczęście. I dopiero wtedy poczuł, że może sobie tak po prostu pójść, przed drzwiami odwracając się jeszcze do niej przez ramię i rzucając:
- A tak w ogóle, to jestem Kyle~.
I tyle po nim zostało. Pusta przestrzeń, cień za zamkniętymi drzwiami i lekki dotyk na jej twarzyczce, czy może raczej jego ślad, nawet niewidoczny.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Szpital. - Page 2 Empty Re: Szpital.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach