Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 30.05.14 16:50  •  Welcome back! - gotowe~ Empty Welcome back! - gotowe~
Niniejszy dziennik to własność Shinji'ego Inseki.

Tak wiem, pisanie pamiętników jest dla lamusów...

Raczej wątpię, że ktokolwiek przeczyta te zapiski, najpewniej przeleżą gdzieś pod gruzami, aż czas nie zmieni ich w pył; albo zeżre je jakiś Wymordowany czy inne tatałajstwo za murami. Możecie myśleć o mnie jak tylko chcecie, jest mi to obojętne, prawdopodobnie i tak jestem już dawno martwy w chwili gdy czytacie te słowa. Jednak większość osób z jakimi utrzymywałem kontakty znała mnie pod pseudonimem Asheritt.

Pewnie zorientowaliście się już że jestem mężczyzną. A jeśli nie, to najpewniej nie umiecie czytać ze zrozumieniem... Wtórny analfabetyzm. Straszna rzecz...

Gdy piszę te słowa stuknęło mi już 31 lat. Czy tam 32, kto by to liczył. Wyglądam natomiast na jakieś 20. Jakim cudem?

Otóż jestem Łowcą. Precyzyjnie rzecz ujmując – BYŁEM Łowcą. Można powiedzieć, że wybrałem się na dawno zasłużony urlop, chociaż większość współbraci pewnie nazwie to ucieczką. Tak zgadliście.  Dezerter.

Swego czasu przewodziłem Łowcom, a teraz... Teraz jestem wolny i nie potrzeba mi żadnego stanowiska.

Nie to żebym miał coś do związków homo, ale jakoś mnie nie kręcą te klimaty. Zdecydowanie wolę panie. Heteroseksualny.

Poszukiwacz artefaktów? Można to chyba podpiąć pod zawód, no nie?

Zazwyczaj szwendam się gdzieś po Desperacji , ale zdarzają mi się też dłuższe pobyty w Mieście-3. Zapasy i takie tam. Chociaż zdecydowanie wolę moją kryjówkę poza murami.

Czas dać sobie chwile wytchnienia od tego całego burdelu z walką o władzę. Aktualnie jestem neutralny.

Zapewne słyszeliście, że każdy Łowca posiada artefakt użyczający mu różnych ciekawych mocy. Ja też mam jeden, w którego posiadanie niedawno wszedłem. To długa i dosyć krwawa historia, więc żeby was nie zanudzić, to może opiszę ją kiedy indziej. Tutaj macie specyfikacje tego cholernego pasożyta...

Nazwa: Branch of Sin ("Gałąź grzechu").
Czas trwania (+ czas odnawiania energii): W zależności od wykorzystanej krwi: 1 (+6)/ 3(+4)
Ilość użyć: Brak ograniczeń.
Wygląd (art): Coś takiego... Wybaczcie za jakość szkicu, dawno nie rysowałem. (Co do mojej pozy – no co? Chyba mogę przedstawić się cool...)Klik!  Jeśli chodzi o wygląd to jest to sporych rozmiarów tatuaż na lewej stronie klatki piersiowej, barku i nadgarstku. Wyobraźcie sobie tylko że atrament ma barwę świeżej krwi i viola! To właśnie mój artefakt.
Zastosowanie:
A teraz najciekawsza część. Co mogę robić dzięki temu niemu? Manipulować własną krwią. Nie, poważnie, to nie żart. Artefakt zwiększa produkcję mojej krwi, maksymalnie do 2000 litrów (2 m3). Sporo? Sporo. Nie wiem czy wiecie, ale gęstość krwi wynosi ok. 1060 kg/m3, więc nawet nie trzeba się zbytnio wysilać podczas walki, wystarczy że zmiażdżę przeciwnika masą. A jeśli będę miał ochotę na coś bardziej finezyjnego... Podczas aktywacji jak już wspomniałem mogę dowolnie manipulować krwią. Telekineza, zmiana kształtu, zmiana skupienia... Nie musi być ona połączona bezpośrednio ze mną. W stanie stałym jest ona na tyle wytrzymała by powstrzymać przez chwilę nawet silny ostrzał broni palnej (1 post) i konkurować z najmocniejszą stalą. Możliwe także jest wystrzelenie jej w przeciwnika w formie np. pocisków, pokrycie nią ciała na kształt zbroi (pojawia się błyskawicznie, ale w życiu nie wystawiłbym się w niej na ostrzał – 1-2 pociski albo cios mieczem i po ochronie...), utworzenie tarczy (1 post wytrzymałości), bicza, broni białej... Długo by wymieniać. Kluczem do właściwego posługiwania się artefaktem jest odpowiednie formowanie. No bo po co tworzyć np. całą włócznię, skoro mogę stworzyć ją pustą w środku? Co prawda waży przez to mniej, ale mogę za to z pozostałej krwi zrobić kolejną...

Manipulacja taką ilością krwi cholernie obciąża mój organizm, dlatego po zakończeniu używania artefaktu jestem zazwyczaj osłabiony (jak bardzo – zależy od ilości wykorzystanej krwi). Jeśli pójdę na całość to istnieje duże prawdopodobieństwo że pewnego razu nie przeżyję, bo omdlenia i zawroty głowy to chleb powszedni przy korzystaniu z mocy manipulacji. Ponadto artefakt musi się zregenerować, co zajmuje spory kawałek czasu. Dlatego jeśli już muszę z niego korzystać to zużywam 100-200 litrów (106 – 212 kg) jednocześnie.

P.S.: Czemu nazwałem artefakt pasożytem? Wyobraźcie sobie że jeśli macie szczęście to już kilka godzin po dezaktywacji jesteście w stanie w miarę normalnie biegać, a już po kilkunastu przestajecie mieć mroczki przed oczami. I cały czas czujecie się jakby ktoś was przecisnął przez wyżymaczkę, a na domiar złego jesteście wściekle głodni. Pozdrawiam!



Nic więc dziwnego, że staram się obchodzić bez artefaktu i w walce korzystam z moich umiejętności. A zaliczają się to nich:

 Broń biała

Walka za pomocą broni białej nie sprawia mi problemu, wszystko jedno czy jest to katana, dwuręczny miecz czy plastikowy nóż do fast foodów. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to i tak wypruję z wroga flaki...

 Akrobatyka

Przewroty, uniki, skoki.... Nic trudnego, mogę nawet powiedzieć, że mało kto może za mną nadążyć.

Broń palna.

Strzelby, karabiny i zwykłe pistolety nie mają przede mną tajemnic i potrafię posługiwać się nimi po mistrzowsku. Tak wiem – przechwalam się. Co nie zmienia faktu że jest to prawda.

No i jak to Łowca:
- zwiększona tężyzna (podniesiona sprawność fizyczna; zręczność, szybkość, siła etc.);
- umiejętność posługiwania się wybraną bronią na poziomie perfekcyjnym (katana);
- zwiększona regeneracja ciała;

Każdy ma jakieś słabości, nawet ja... Szczerze powiedziawszy, to w obecności przedstawicielek płci pięknej zdarza mi się zachowywać nieco mniej zdecydowanie, nie wspominając o tym, że czasem zbytnio się popisuję przed nimi. Co by ty jeszcze... A tak! Lepiej uważajcie kiedy wyskakujecie z żartami do mnie. Nie to żebym nie miał poczucia humoru, zrozumcie że czasem człowiek ma dosyć. Szczególnie po użyciu tego pieprzonego artefaktu, który cholernie obciąża organizm. Zdarza mi się wtedy że bywam niemiły. Eeeeem...taaaaaak... Ale przysięgam, że tamten gościu skończył z rozwaloną głową bo na to zasłużył, nie dlatego że taki miałem kaprys!

”Mam coś na twarzy?”

Pasowałoby się jakoś opisać... Pewnie i tak nic was to nie obchodzi, ale co tam... Więc co my tu mamy? Atletycznie zbudowane ciało (177cm wzrostu i 63 kg wagi) z bliznami na plecach i torsie, długie, kruczoczarne, sięgające do pasa włosy z czerwonym pasemkiem z prawej strony. Uprzedzając złośliwe komentarze – mam powód żeby je farbować. Mój wcześniejszy artefakt posiadał moc manipulacji czasem, a za wszystko trzeba płacić. Tsa... Zacząłem już siwieć. Heh. Śmieszy mnie to, bo przecież moja rasa może dożyć i 300 lat. Początkowo było mi głupio, ale już przywykłem. Zdaję sobie sprawę że pożyję w tym tempie jeszcze maksymalnie 30-35 lat. Trzeba zapłacić za swoje błędy. Jeśli chodzi o twarz, to chyba mogę się określić jako dosyć przystojnego. Co prawda kobiety nie omdlewają na mój widok, ale nie jest źle o tyle ile mogę określić. Chyba... Nie znam się na kobiecych gustach. Swoje czerwone oczy zazwyczaj skrywam za bursztynowymi tęczówkami soczewek. Ma to same plusy, bo po pierwsze nie widać że jestem Łowcą, a po drugie wiatr i pył mniej drażnią śluzówkę. A wierzcie mi że w Desperacji potrafią popalić..

Co do ubioru, to najczęściej noszę czarno-czerwoną kamizelkę z wytrzymałego materiału,a na nią nakładam płaszcz sięgający gdzieś do kostek i rozcięty w kilku miejscach do wysokości pasa, co pozwala na większą swobodę ruchów. Całości (chyba nie muszę pisać o tak oczywistych rzeczach jak bielizna...) dopełniają ciemne spodnie z wytrzymałego materiału i prawie niezniszczalne buty na grubej podeszwie tłumiącej kro-

Przepraszam za to urwane w połowie zdanie, ale ciężko pisać gdy kaszle się krwią. Zbytnio zaszalałem ostatnim razem przy walce ze stadkiem zdziczałych Wymordowanych i takie tego skutki. Musiałem też zmienić bandaże na torsie, bo stare przesiąkły. I w taki oto sposób dorobiłem się nowego kompletu blizn... Jak tak dalej pójdzie, to ciężko będzie u mnie o nieuszkodzony kawałek ciała. Swoją drogą, to może opiszę jeszcze swój ekwipunek, przy okazji może się zmuszę, żeby przyjrzeć się czy nie doznał zbytniego uszczerbku podczas starcia. No to zaczynajmy.

Na pierwszy ogień pójdzie mój daisho, czyli komplet mieczy, katana + wakizashi, dodatkowo noszę też przy sobie nóż tanto (typu aikuchi, pozbawione osłony na palce) . Wykonane są z wytrzymałej stali i mają grawerowane ostrza. Na każdym z nich znajduje się napis po japońsku:”Tsuba no chi genjitsu o kuria to dōyō no yume.” („Plucie krwią oczyszcza jednocześnie z rzeczywistości i marzeń.”) Katanę noszę na plecach z rękojeścią po prawej stronie. Wakizashi przyczepione jest także na plecach, jednak na wysokości bioder, równolegle do podłoża z wystającą po lewej rękojeścią, a tanto noszę w specjalnym  futerale na prawym nadgarstku. Dzięki temu przy gwałtownym ruchu ręki sam wsuwa się w dłoń.

Co do broni palnej – podobny w działaniu futerał noszę na lewym nadgarstku, z tym, że on skrywa 6-strzałowy rewolwer. Nawet nie zliczę ile razy uratował mi tyłek z opresji. No i jest jeszcze mój kochany shotgun noszony na plecach obok katany, także 6-strzałowy. Nawet największa bestia zastanowi się dwa razy przed kolejnym atakiem, gdy z bliska zarobi z tego cudeńka. Parę razy zdarzyło mi się nim zasłonić przed ciosami pazurów, więc teraz jest gdzieniegdzie powgniatany, ale działa bez zarzutu. Chociaż trzeba przyznać, że nie zabieram go do miasta, bo raczej rzuca się w oczy... Już lepiej zabrać jakiś granat. Albo też 3, które zazwyczaj noszę przypięte gdzieś z boku. Zdaję sobie sprawę, że to spory arse- A tak. Jeszcze sztylety do rzucania przy pasie, sztuk 10. Szczerze przyznaję się, że na chwilę obecną nie umiem nimi zbyt dobrze rzucać, ale w stojącego blisko przeciwnika trafię. A to zazwyczaj wystarczy, by go zdezorientować i wykończyć mieczem lub bronią palną. Ummm... Tak. To chyba wszystko. Wiem że to sporo, ale jak już wspomniałem – NAPRAWDĘ nie lubię korzystać z artefaktu, a Desperacja jest niebezpiecznym miejscem. Ciężko też tam o amunicję, więc muszę ją oszczędzać i stąd też te sztylety...

„Honor może i jest śmieszny w niektórych przypadkach. Uważam się za raczej honorowego gościa, co nie stałoby na przeszkodzie żebym strzelił komuś w plecy jeśli zaszłaby taka potrzeba. Wszystko jest kwestią odmiennego postrzegania świata. Mój system wartości może być dla ciebie śmieszny, tak samo jak twój może być dla mnie nielogiczny. Każdy żyje inaczej i kieruje się w życiu czym innym.”

Taaak... Nie jestem święty i nie boję się do tego przyznać. Robiłem w życiu wiele by przetrwać w tym wrogim świecie. Niektórych ze swoich czynów się wstydzę, inne wspominam z dumą, jednak uważam, że wychodzę na plus. Bywali lepsi, bywali też gorsi, a ja jestem tylko jednym samotnym małym Łowcą rzuconym między wrogie siły. I zmęczony tym wszystkim. Tą całą cholerną walką o kontrolę nad tym pieprzonym Miastem-3. Czy nie lepiej byłoby odbić chociaż część terenów z rąk zdziczałych Wymordowanych i zmutowanej flory i fauny? Zamiast tego Łowcy i S.SPEC wyrzynają się o ten zakichany kurnik. Ile żyć poszło na marne w tym konflikcie? Nie mam ochoty być kolejnym z nich. Być może obwołają mnie zdrajcą, być może spróbują mnie zabić za opuszczenie organizacji. Życie zaprawiło mnie w bojach. Tak więc... COME AT ME BRO!

Siedzę w swojej kryjówce obserwując płomień ogniska i zastanawiam się czy ktokolwiek zapłakałby na wieść o mojej śmierci. Wątpię... Jestem typowym samotnikiem, wolę przebywać we własnym towarzystwie. Nie to żebym miał coś do innych, potrafię też być towarzyski, ale... Sam nie wie jak to ująć... Może boję się że po mojej śmierci moi bliscy zrobią coś głupiego i też zginą? A może to coś innego. Może jestem tylko zwykłym dupkiem, który zniechęca do siebie innych? Nie mi to osądzać. Ciężko zaskarbić sobie moje zaufanie, to fakt. Jednak za przyjaciół byłbym w stanie oddać życie. Nieco żałuję tylko, że jak dotąd w moim życiu nie pojawiła się na stałe żadna dziewczyna, ale w końcu mam jeszcze nieco dni przed sobą. Może uda mi się kogoś spotkać...

Jeśli chodzi o inne cechy charakteru, to warto może wspomnieć o mojej apodyktyczności. Żeby było jasne - to nie tak że się rządzę, tylko gdy czasem widzę jakie głupie pomysły miewają ludzie to aż mnie trzęsie. Wtedy zazwyczaj przejmuję stery, podobnie jest gdy zaczyna się robić gorąco. Jednak nawet wtedy staram się analizować na bieżąco sytuację i opracować najlepszy plan działania, a wierzcie mi że potrafię być w tym dobry. Cóż, lata kierowania organizacją Łowców robią swoje.

Skoro już się tak rozpisałem, to może wspomnę też coś o swojej histo-

[tutaj kilka kartek zostało wyrwanych, tekst pojawia się dopiero znacznie dalej]

I to by było na tyle. To może tak na koniec jeszcze kilka ciekawostek o mnie:
- uwielbiam koty,
- jestem oburęczny, kiedyś miałem mechaniczną protezę lewej ręki, ale w wyniku pewnego niewiarygodnego spotkania odzyskałem utraconą kończynę; jednak trzeba przyznać że gdy artefakt jest dezaktywowany, to działa znacznie gorzej niż prawa...
- piję tylko wodę; takie...eee...zboczenie z przeszłości... Nie pytajcie...
- hmmm... ma słabość do ładnych dziewczyn,
- zazwyczaj przedstawiam się tylko swoim pseudonimem, prawdziwe imię znają tylko nieliczni,
- mój poprzedni artefakt - Chronos - okazał się posiadać bardzo...nieprzyjemny efekt uboczy; każde skorzystanie z niego skracało pozostały wiek życia o ok. 25 lat. Teraz dożyję co najwyżej do 60, no może 65 roku zycia, artefakt wyczerpał część mojej siły witalnej, co da się zresztą zauważyć. Czerwone pasemko ma bowiem ukryć fakt, że zacząłem już siwieć. Nie grozi mi co prawda demencja starcza, jednak nie wiadomo czy i jakie będą następne negatywne efekty działania Chronosa...


Ostatnio zmieniony przez Inseki dnia 21.02.15 17:15, w całości zmieniany 28 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.14 11:31  •  Welcome back! - gotowe~ Empty Re: Welcome back! - gotowe~
Meh, aż ciężko było mi przez to przebrnąć. Głównie przez moce. Chwała, że w Desperacji nie ma za wielu źródeł prądu, ale w mieście znajdą się wszędzie. No, ale niech już będzie. Za to przytnę ci możliwości w kolejnych mocach, bo faktycznie postać jest zbyt OP, gdy ma to wszystko razem wzięte. Niematerialność pozostanie mogą defensywną, czyli ochroni postać przed atakiem, ale skoro nikt nie będzie mógł zaatakować jej, to i ona nie będzie mogła zaatakować nikogo innego. Skoro elektryczność jest magazynowana w ciele, to nie użyje jej, gdy ciało się zdematerializuje. Proste wyjaśnienie.
Klon też nie będzie mógł używać mocy, bo sam jest wytworem jednej z mocy. Może sobie być kopią postaci, mieć jej umiejętności, ale moce odpadają, nawet przy ograniczonym użyciu.

Brak dokładnej wagi i wzrostu w wyglądzie. Chyba że coś pominąłem.

                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.14 18:47  •  Welcome back! - gotowe~ Empty Re: Welcome back! - gotowe~
Zmieniłem nieco i zastąpiłem klona artefaktem. Proszę o ponowne sprawdzenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.14 23:29  •  Welcome back! - gotowe~ Empty Re: Welcome back! - gotowe~
Akcept.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 17:20  •  Welcome back! - gotowe~ Empty Re: Welcome back! - gotowe~
Zwiększenie objętości krwi możesz użyć tylko raz na fabułę. Akcept.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach