Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 27.09.13 21:38  •  Koszmarkowy Empty Koszmarkowy
Koszmarkowy Ek1x57D
When it's time to live and let die
And you can't get another try
Something inside this heart has died
You're in r u i n s...

G o d n o ś ć_o r a z_p s e u d o n i m:
Arturo Claudio Adrich, jednakże używa angielskiej formy pierwszego imienia, a o drugim próbuje zapomnieć. Nazwisko wymawiane jako "Adri" wygląda na niemieckie, jednakże tak naprawdę pochodzi z Włoch. Obecnie nie przyznaje się do przeszłości. Swego czasu niektórzy potrafili nazywać go Koszmarem, lecz nikt nie wiedział czemu. Nawet sam Arth nie rozumie powodu tego określenia.

P ł e ć:
Mężczyzna.

W i e k:
Urodził się piątego sierpnia 1996 roku, tak więc w chwili obecnej ma 1005 lat. Dzięki przeżyciu armagedonu wygląda na jakąś szesnastkę.

O r i e n t a c j a:
Nieokreślona. Wydaje się nie mieć zahamowań, jeśli chodzi o takie sprawy. Całkowicie mu obojętne, czy prześpi się z dziewczyną, facetem, trupem, skrzynką na listy, czy jakimś innym pedofilem. Dodatkowo jest to istota straszliwie niewyżyta. Raz na jakiś czas miewa trudne do wytłumaczenia zaburzenia psychiczne odbierające mu zdolność racjonalnego myślenia i panowania nad ciałem. W takich przypadkach, zalecane jest odizolowanie go od świata, by nikogo nie mógł skrzywdzić. Albo po prostu uważać w ciemnych zaułkach.

Z a w ó d:
Można go wynająć do cichego lub głośnego zamordowania kogoś, zbierania informacji, parzenia kawy, robienia za Grumpy Cata i wszelkich innych czynności. Nie boi się żadnego zlecenia, jeśli oczywiście ktoś mu za fatygę zapłaci.

M i e j s c e_z a m i e s z k a n i a:
Eden, jednakże większość czasu spędza w Desperacji.

O r g a n i z a c j a:
DOGS.

R a s a:
Wymordowany.

R a n g a:
Opętany, a w organizacji niepozorny Ratlerek.

M o c e:
*Błyśnięcie - z punktu widzenia przeciwnika, jest to najzwyklejsza teleportacja, ale tak naprawdę Arthur bardzo szybko przemieszcza się w odległości maksymalnie czterdziestu metrów. Prędkość jest tak duża, że nie zauważa się ruchu, można przekroczyć niewielką przepaść lub przejść przez rzekę bez specjalnego pomoczenia się.
*Żrąca krew - właściwość cieczy w ciele kurdupla jest podobna do silnych kwasów. Po wydostaniu się na zewnątrz może dotkliwie poparzyć przeciwnika lub nawet wyżerać dziury w najróżniejszych materiałach.

U m i e j ę t n o ś c i:
*Świetnie posługuje się bronią białą.
*Skradanie się - chodzi bezszelestnie i mało kiedy można usłyszeć jego kroki.
*Gra na fortepianie i skrzypcach.

*Zwiększona zręczność, zwinność, wytrzymałość.
*Wyostrzony zmysł węchu (może "smakować" powietrze, a mówiąc naukowo - ma narząd Jacobsona rozwinięty jak u węży).

S ł a b o ś c i:
*Słaby wzrok, musi nosić okulary lub soczewki, inaczej ma bardzo rozmyty obraz.
*Silna arachnofobia.
*Mechaniczne kończyny czasami po prostu potrafią odmówić posłuszeństwa.
*Nawiąż do wzrostu, a będziesz mieć drugi armagedon.
*Nie przepada za przesadną jasnością.
*Gdy wpadnie w szał, nie myśli zbyt racjonalnie.
*Nie ufa broni palnej, przez co można uznać, iż się jej wręcz nieco boi.
*Wrodzona obojętność na ból - rzadka choroba genetyczna objawiająca się niezdolnością do odczuwania bólu. Z jednej strony całkiem fajnie, ale z drugiej... no cóż. Po prostu nie poczuje, kiedy sobie połamie wszystkie żebra.


Koszmarkowy FNDJ8DW
We live in troubled times
From the ghettos to an empty suburban home
We live in troubled times
And I'm 99 percent sure that something's wrong
It's a l l wrong!

A p a r y c j a:
Kurdupel metr pięćdziesiąt w kapeluszu i na obcasach. A dokładniej centymetr przed tą ładną, okrągłą liczbą, co jest dziwne, bo za życia ludzkiego sięgał głową nieco wyżej niż obecnie. Jego waga jest taka, jaka być powinna przy takiej ilości centymetrów. Waży dokładnie czterdzieści dwa kilogramy, co na pewno nie czyni go pierwszym lepszym chuderlakiem, którego może porwać najmniejszy powiew wiatru. Wręcz przeciwnie - może się pochwalić zarysem mięśni powstałym w wyniku dość regularnego ćwiczenia. Mimo tego, z daleka można pomylić go z dziewczyną, gdyż nie ma typowo męskiego typu urody. Jest raczej drobną istotą.
Ślepia w kolorze zieleni otaczają wachlarze jasnych rzęs. Pionowe źrenice wydają się być nieruchome, rzadko kiedy rozszerzają się lub zwężają jeszcze bardziej, a same tęczówki chłopaka mają dwa odcienie: spokojny szmaragd i jadowitą, ostrą zieleń ujawniającą się na ogół wtedy, gdy ktoś go mocno zdenerwuje albo nie ma nastroju. Czasami widoczne są także błoniaste powieki, przezroczysta druga para "wychodząca" z kącików oczu i chroniąca gałki przed wyschnięciem. Dzięki niej może powstrzymywać odruch mrugania i przetrwać w kurzu oraz pyle.
Długie do tyłka włosy o złocistej barwie zazwyczaj związane są w warkocz lub upięte w wysoki koński ogon. Grzywka żyje własnym życiem, opadając to na jedno, to na drugie oko, zdarza się nawet, że na oba na raz.
Blada, bardzo jasna skóra pokrywa całe ciało Arthura. Jedynie na lewym ramieniu znajduje się zielonkawa struktura przypominająca łuski węża. Ma je także na fragmencie uda przy prawej nodze i na obu biodrach. W dotyku są dość delikatne, a gdy padną na nie promienie słońca - błyszczą całkiem ładnie. Prawą łopatkę znaczą trzy podłużne, blade blizny wyglądające jak po zadrapaniu dzikiej bestii. I rzeczywiście są nimi, sądząc po zadrapaniach na metalu ramienia.
Mina wiecznej obojętności zmienia się czasem, przez co możliwe jest zaobserwowanie białych, długich, ostrych, lekko haczykowatych kłów. Jeśli ktoś je porówna do kłów jadowych węża, to trafi w dziesiątkę. Co chwilę świat ogląda także fioletowy, długi, cienki język z rozwidloną końcówką, który kojarzyć się może chyba tylko z beznogim gadem. Innym elementem charakterystycznym są dwie srebrzyste, metalowe kończyny, a dokładniej prawa ręka i lewa noga. Kolejny z wyników eksperymentów naukowców na pierwszej lepszej istocie, która, jak myśleli, nie miała prawa uciec. Się zdziwili...

O s o b o w o ś ć:
Do najprzyjemniejszych istot na pewno nie należy. Dla nieznajomych potrafi być zimny, niemiły wręcz. Jest jednym z tych, którzy szybko umieją się zezłościć i obraża się za, wydawałoby się, jakieś proste sprawy. Zazwyczaj stara się trzymać swoje nerwy krótko jak psa na smyczy, ale nie zawsze mu się to udaje. Można by powiedzieć, że zachowuje się od czasu do czasu jak dziecko. Nie wierzy wielu osobom, właściwie nawet najbardziej bliskie zawsze o coś podejrzewa. Nienawidzi kłamstw, sam również ich używa bardzo rzadko. Mimo tego, iż łatwo się denerwuje, zazwyczaj mówi spokojnym, łagodnym tonem, nawet w sytuacjach, w których inni by krzyczeli. Nie jest ani optymistą ani pesymistą. Mógłby się zaliczyć do realistów, ale ma to wszystko w nosie i uważa, że co się przydarzy, to się przydarzy, a co się już stało, to po prostu się stało i tyle. Jest szczery aż do bólu, ale czy to jest zaleta, czy może wada, to już różnie oceniają. Potrafi być uparty i stawiać na swoim tak długo, aż przyniesie to jakiś skutek. Jest odważny, nawet można powiedzieć, że za bardzo, choć i tak na widok pająka zaczyna się drzeć. Raczej nie pomaga innym, robi to dość rzadko i przeważnie, jeśli widzi w tym jakąś korzyść dla siebie. Dosyć często złośliwy. Może nie wygląda, ale jest inteligentny. Czy normalny? Nie do końca. Czasami robi coś, co w ogóle nie pasuje do sytuacji, w której się znalazł, ale to dość rzadko. Nie jest za rozmowny, stara się mówić najmniej jak tylko może. Znajomości zawiera mu się dosyć ciężko, ale jeśli już kogoś obdarzy zaufaniem, wtedy staje się dla takiej osoby inny. Potrafi być miły, towarzyski, nawet mówi więcej niż zwykle. Pokazuje swoją lepszą stronę dobrze wychowanego chłopca, któremu nie brak szacunku do innych. Mimo tego, że minę może mieć smutną, prawdopodobnie jest wtedy wesoły.

H i s t o r i a_w_s k r ó c i e:
Zwykły dzień, szara codzienność nastolatka, rzecz tak przyziemna i normalna, powtarzana niemożliwie wręcz rytualnie, że nie zwraca się uwagi na otoczenie. Droga do szkoły, osiem godzin nauki, powrót. Kto zwróciłby uwagę na mijany po drodze znak mówiący "Może chcesz chusteczkę - Kreator"? Dlaczego następnego dnia większość miasta chorowała? Czemu ta sama tajemnicza epidemia wybuchła także w wielu innych miastach i krajach? Arthur nigdy nie rozglądał się na boki, gdy pokonywał pięć razy w tygodniu tą samą dwukilometrową trasę w tą i spowrotem. Zawsze zajmował się wesołą rozmową z przyjaciółmi, wygłupami, próbą zdążenia na pierwszą albo chociaż trzecią lekcję. Nie patrzył na tajemnicze tabliczki, tak jak nie patrzył na reklamy, ulotki, wszystko inne, co go nie interesowało. Kataklizmy przybierały jednak na sile i szybko choroby nie były najmniejszym problemem. Zasilanie często przestawało działać, w telefonach brakowało zasięgu, woda nie leciała z kranu po kilka dni z powodu nagłej suszy, niedaleko wybuchł wulkan poprzedzony trzęsieniem ziemi zmiatającym miasta z powierzchni.
Ktoś mądry w rodzinie wpadł na pomysł przeprowadzki. Z Włoch, Arth trafił nagle do Japonii, z tamtejszego języka znając jedynie parę podstawowych zwrotów i nie potrafiąc przeczytać ani jednego znaku. Roztoczyła się przed nim naprawdę miła perspektywa nauki po angielsku. No cóż... przynajmniej pozbyłby się rodzimego akcentu, prawda? Byłoby miło, gdyby miał choćby niewielką szansę na przeżycie drogi do szkoły.
Zaczęło się niewinnym, choć silnym bólem głowy i brzucha tuż po wyjściu na ulicę. Szybki, taktyczny odwrót do domu i marsz do łóżka pod karą śmierci. Matka blondyna chyba nie wiedziała, że to, co mówi, naprawdę się spełni. Nigdy nie miał jakiejś specjalnie rozwiniętej odporności, choroby czepiały się go często, mocno i wyczerpując organizm. Przez pierwsze dwa dni tylko pluł krwią, ale z czasem zaczęła ona również dość obficie płynąć mu z nosa i oczu. Tracił wzrok i orientację w tym, co dzieje się dookoła. Słuch zaczął się pogarszać, skóra przybrała dziwną, szarawą barwę, włosy wypadały z głowy jak po silnej chemioterapii. Wszystkiemu towarzyszył trudny do opisania ból i błagalne szepty Arthura. Błaganie o śmierć, dobicie go. Dobiła go wysoka temperatura, która wystąpiła po jakimś miesiącu męczarni.
Nastąpiła niosąca ukojenie czerń.
Obudziło go ostre światło, odgłosy szpitalnopodobnej aparatury, głosy jakichś ludzi w białych fartuchach. I ból. Nie wiedział, co działo się wcześniej, nie pamiętał niczego. Wrzasnął, a chwilę później wbił sobie przypadkowo długie kły w dolną wargę. Zobaczył gdzieś swoje odbicie, świecące, zielone ślepia. Nagle stał się obiektem badań szalonych naukowców, którzy dokonywali w nim "ulepszeń", testując jakieś techniki, których nie znał. Zwiał przy najbliższej okazji, jednak co już szaleni naukowcy mu w ciele udziwnili, to mu zostało.

D o d a t k o w e:
*Jest dość zwinny, za czasów ludzkich regularnie trenował parkour.
*Preferuje dwa środki transportu: z buta i na deskorolce.
*Oburęczny, jednakże zdecydowanie woli posługiwać się lewą łapką.
*Można uznać, że potrafi gotować i to nie tylko wodę na herbatę.
*Lubi słuchać muzyki. Głównie jakiejś ostrej, ale i klasyczną nie pogardzi.
*Nie przyznaje się do bycia bogatym, a do tego żyje jak ostatni żul, sypiając pod mostami i w innych dziwnych miejscach.
*Zawsze nosi ze sobą broń.
*Potrafi mówić po włosku, angielsku i japońsku, z wyraźnym akcentem włoskim.
*Nienawidzi lekarzy, medyków i każdego, kto ma związek ze szpitalami.
*Jego krew jest jednocześnie czerwona i zielonkawa, to znaczy gdy się skaleczy, część wypływającej cieczy jest taka, a część taka.
*Jest niezwykle odporny na działanie alkoholu.
*Udaje ból, którego po prostu nie potrafi czuć. Udaje też bycie masochistą. I wszelkie emocje.
*Dobra pamięć, jeśli chodzi o twarze i zapachy osób oraz wydarzenia.

I was made of p o i s o n and b l o o d
C o n d e m n a t i o n is what I understood.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.13 21:58  •  Koszmarkowy Empty Re: Koszmarkowy
    Claudio. Staph. I co to ma być w ogóle za idiotyczna moc? Żrąca krew? I jak Jace go ma gryźć? Jak zatopiłby kły w jego szyi, to wyżarłoby mu podniebienie? W takim przypadku chociaż wreszcie nauczyłby się, żeby nie bawić się w wampira przy każdej napotkanej osobie, ale... no, nieważne. Pogryzie kogoś innego. Za to mam właściwie jedną uwagę co do wrodzonej obojętności na ból. Nie jest ona pełna. Każdy, bez względu na wszystko, odczuwa ból, w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak. Całkowita znieczulica podchodzi już pod moc.
    „(...)Prawą łopatkę znaczą trzy podłużne, blade blizny wyglądające jak po zadrapaniu dzikiej bestii.(...)” — owr, też chcę ci zrobić jakieś fajne blizny, a nie dajesz je od jakichś anonimowych gości. No nic, ratlerku. Wypadałoby wreszcie zakończyć monolog, dać ci akcepta, kopa w... ramię i... jak u licha może płynąć raz czerwona, a raz zielona krew? To to tam nie podlega jakiemuś połączeniu?

    Koszmarkowy Ds39
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach