Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 06.05.14 21:33  •  Antykwariat. Empty Antykwariat.
ANTYKWARIAT

Na rogu, między tętniącą życiem kawiarenką a okazałą kwiaciarnią, są wąskie drewniane schodki, które łatwo przeoczyć. Jeśli w końcu się je zauważy, to niewiele brakuje, aby dostrzec drewniany szyld, nieśmiało spoglądający na przechodniów z poziomu ich nóg i cicho oznajmujący, że tuż pod nimi znajduje się jakiś sklep.
Jeżeli już ktoś zdecyduje się zejść po owych schodkach w dół, po swojej prawej stronie odkryje drzwi, z numerem stacjonarnym właściciela na szybie, a za nimi tabliczkę, najczęściej z napisem: zamknięte. I tutaj zazwyczaj kończy się przygoda.
Jeżeli jednak trafi się na moment, że za szybą ujrzy się magiczne słowo otwarte...
Pomieszczenie jest właściwie całkiem sporych rozmiarów, ale ciężko to zauważyć przez książki, które są tutaj główną ozdobą i wyposażeniem wnętrza.
Książki na półkach. Książki na stosach. Książki na stołach. Książki stare i nowe.
Książki zniszczone i uratowane. Książki fantasy, historyczne, bestellery minionego stulecia, najnowsze powieści, stare gazety, magazyny, książki przyrodnicze, obcojęzyczne, z obrazkami, wiersze, kryminały - wszystko ułożone wedle jakiegoś porządku, zrozumiałego tylko dla właściciela.
Ze względu na jedynie dwa, w dodatku niewielkie okna oraz ograniczenie dostępu światła przez labirynt półek i kolumn książek, w środku panowałby półmrok, gdyby nie krążące w powietrzu kule ciepłego, niezbyt rażącego światła - jedne zawieszone w przestrzeni, inne wolno dryfujące pomiędzy regałami, ale wszystkie na tyle liczne, by rozświetlić cały sklep i wystarczająco dyskretne, by nikomu nie przeszkadzać.
W kilku punktach rozmieszczone są trzy fotele, na których zazwyczaj zasiada jedynie kurz. Gdzieniegdzie można się jeszcze natknąć na stary, niedziałający zegar z kukułką, kilka doniczek z cieniolubnymi roślinami oraz nieliczne obrazy, mocno naruszone przez bezlitosne szpony czasu, zazwyczaj przedstawiające jakieś widoki, tudzież anonimowe postaci. Na strategicznym miejscu, odpowiednim, by widzieć z niego wejście, stoi długa, z wierzchu przeszklona lada (z książkami za szybą), a za nią siedzi właściciel, którego zazwyczaj zauważa się dopiero, kiedy zacznie się go szukać, a który z kolei zawsze wie, kiedy ktoś do niego zawita, dzięki niezawodnemu dzwonkowi przy drzwiach.


Ostatnio zmieniony przez Nithaniah dnia 12.08.14 19:49, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.14 15:53  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
Niesiona na skrzydłach nudy dryfowała po całym mieście w poszukiwaniu czegoś ponadprzeciętnego, co by zajęło chociaż przez chwilę jej znużony umysł. Mijała miejsca, które znała na pamięć i te, które lubiła trochę mniej. Witała skinieniem głowy stałych mieszkańców oraz obdarowywała delikatnym uśmiechem zagubione stworzenia Ziemi, przybywające do Edenu po trochę zrozumienia. No i jedzenie, ubrania, kawałek podłogi do spania z poduszką wliczoną w cenę. Każdy kolejny dzień był do przewidzenia, wszystko żyło swoim rytmem, jak wczoraj, tydzień temu, trzy miesiące temu. Ta sama długowłosa piękność mieszkająca przy piekarni wychodziła do ogródka i karmiła ptaszki, ten sam wymordowany przychodził z nadzieją wyłudzenia kilku groszy. Eden napisało swój scenariusz, który sprawdzał się dzień w dzień. Tylko od czasu do czasu emitowany odcinek specjalny, lecz trzeba było być szczęśliwcem by natrafić na ten dzień.
Boże, daj mi siły by przeżyć do wieczora - pomyślała, krzyżując ręce na biuście chcąc odgrodzić się od całego świata.
Kiedyś z radością wypisaną na twarzy przyglądała się każdej istocie w tym mieście, z chęcią wychodziła do miasta, obcowała z innymi. Taka była jej natura, która z biegiem czasu została zabrudzona przez Ludzki Świat. Sama nie widziała czy się śmiać, czy płakać. Z jednej strony straciła to co było w niej najlepsze, straciła siebie, swoje powołanie, a z drugiej strony zaczęła dostrzegać prawdę, która ją ratowała i otworzyła oczy. Nie chciała wybierać, co samo w sobie było grzechem. Powinna wybrać Boga, w którego wierzyć będzie zawsze, ale... Właśnie. Zawsze pojawiało się to ale. Dlatego starała się żyć z boku, z dala od tych, którzy zadawaliby zbędne pytania.
Odetchnęła głęboko i otworzyła oczy. Rozejrzała się dookoła powoli, oceniając swoje położenie. Ciekawe ile czasu stała w miejscu? Złapała się na tym już po raz n-ty w tym tygodniu, co nie było dobrym znakiem. Śmiesznie to musiało wyglądać, gdy stała na środku ulicy z zamkniętymi oczami przez kilka minut. Dobrze, że tu nikt nie miał ją za dziwaka. Po prostu szanowali jej zachowanie, co było niezwykle wygodne.
Przejeżdżając wzrokiem po budynkach i nieznajomych sylwetkach, coś przykuło jej wzrok. Oczy zaczęły pożerać kształt małego szyldu, którego nigdy wcześniej nie zauważyła. Antykwariat. Bosko. Mieszkając tutaj od dłuższego czasu nie miała pojęcia o istnieniu tego miejsca... Tylko ona miała takie szczęście.
Szybkim krokiem podeszła do zmyślnie ukrytych schodów i ostrożnie zeszła na dół, stąpając trochę nieufnie po kamiennych stopniach. Opuszkami długich palców przejeżdżała po naruszonej czasem poręczy, rozkoszując się dotykiem ciepłego drewna, oddychała głęboko, czując już z daleka zapach starych książek i kurzu. Błagam, niech będzie otwarte. Ostatnie dwa schodki wręcz przeskoczyła by dopaść szybciej okryte cieniem drzwi. Złapała za chłodną klamkę ogarniając wzrokiem tabliczkę z napisem "otwarte". Rzesz cholera. Jedyna dobra rzecz, która się jej przytrafiła od bardzo długiego czasu. Nacisnęła na klamkę, próbując uspokoić bijące serce. Przed nią otworzył się prawdziwy raj. Co tam Eden i jego bogactwa. To dopiero była zagubiona kopalnia skarbów. Przekroczyła próg zamykając za sobą cicho drzwi. Zafascynowana widokiem tylu książek nie usłyszała nawet dzwonka, który zabrzęczał stosunkowo głośno w porównaniu do panującej w antykwariacie błogiej ciszy.
Od razu podeszła do pierwszego z brzegu regału lustrując wzrokiem okładki książek. Wiele tytułów było jej znanych, lecz dostrzegała również kilka perełek, które od razu lądowały w jej objęciach. Była jak zaklęta, jej ciałem zawładnęła niewyjaśniona ekstaza. Nic teraz nie odwróciłoby jej uwagi od papierowych tworów ludzkich, nawet Armageddon. Zadrżała, lecz sama nie wiedziała czy z podniecenia czy z chłodu skórzanych opraw ksiąg. Dotyk chropowatych kartek, stęchłe powietrze i drobinki kurzu unoszące się przy każdym jej ruchu... To było to. Wagabunda znała sporo języków, lecz w tej chwili zabrakło jej słów.
Przytłoczona książkami, które trzymała, usiadła tam gdzie stała i oparła się o drewniany regał. Odchyliła głowę, oddychając głęboko. Dziękuję - przeszło jej przez głowę. Miała nadzieję, że antykwariat jest otwarty do późna, bo ma zamiar tu trochę zabawić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.14 17:54  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
Powiódł wzrokiem po tytułach na półce. Nie. Nie tu.
Odłożył książkę, która wydała ciche tąpnięcie w zetknięciu z podłogą i sięgnął po następną. Tę czynność kilkukrotnie powtórzył, aż znalazł takie tomy, które miały się znaleźć w obecnym miejscu.
Kiedy zbierał się do przenosin w inną część sklepu, wszechobecną ciszę bezlitośnie zabił dźwięk dzwonka przy drzwiach. Zamarł w połowie skłonu w stronę małego stosu książek, nasłuchując.
Kilka kroków.
Cisza.
Może w czymś pomóc?
Szuranie książek.
Nie, nie trzeba.
W końcu podniósł stos tomów i ruszył w przeciwną część sklepu, przesuwając się między półkami niczym duch. Poodkładał kilka książek w różnych miejscach, aż w końcu dotarł w pobliże wejścia i klienta.
Kątem oka przyglądnął się postaci na podłodze.
Pardon - klientki.
Widząc, jak dziewczyna wręcz pożera książki, wrócił do układania, nie chcąc jej przeszkadzać.
Dawno nie zamiatał. Nie miał okazji, bo nie otwierał sklepu od prawie tygodnia, ale to marna wymówka. Dzisiaj tkwił tu całą noc i nie można powiedzieć, że zabrakło na to czasu. Wstyd i hańba, Nithaniahu.
- Kilka metrów dalej jest fotel - rzucił w przestrzeń, jednak w przeciwieństwie do uprzedniego dzwonienia jego słowa nie rozdzierały ciszy w tak brutalny sposób.
Odkurzył grzbiety książek, ale nie przewidział, że podłoga też będzie musiała być zdatna do użytku. Właściwie nie był pewien, czy chociaż ściągnął materiałowe pokrowce z foteli. Właściwie zmiana tabliczki na otwarte była tylko nic nieznaczącym ceremoniałem. Właściwie rzadko spodziewał się jakichś klientów.
Zważył w ręce grube tomiszcze i z konsternacją wbił wzrok w półkę przed sobą, tłumiąc ziewnięcie.
Właściwie nie miał pojęcia, gdzie było miejsce tego atlasu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.14 19:26  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
Wertowała zachłannie każdą książkę, przyglądała się nawet najmniejszemu obrazkowi umieszczonemu na pożółkłych stronicach, odczytywała wszystkie drobne zapiski dawnych właścicieli. Chłonęła samogłoski, znaki interpunkcyjne oraz przypisy. Przygryzała wargi w skupieniu, poruszała rytmicznie stopą wystukując znaną tylko sobie piosenkę. Mimo powagi wypisanej na bladej twarzy w jej oczy wkradł się błysk, który zdradzał jej podekscytowanie i zadowolenie. Poranne przygnębienie oraz niepotrzebne myśli odleciały w niepamięć, pozwalając Wagabundzie na całkowite poddanie się ekstazie, z której tak łatwo nie uda jej się wyrwać.
Błyskawicznie, a jednak z niebywałą czułością przewracała kartki tomiku poezji czytając wers za wersem z co raz większą łapczywością. Pogrążona we własnym Edenie zaczęła z przyzwyczajenia pukać się palcem wskazującym o szczękę. Dawno już nie była w takim stanie - całkowitego odizolowania i głęboko skrywanej radości, którą nie często jej dane było okazywać. A książki, czasopisma, atlasy, komiksy były dla niej czystymi emocjami ludzi. Uwielbiała odkrywać nowe emocje, doznania, odwiedzać miejsca, o których jej się nie śniło. To był jedyny ślad po Bożym Świecie. Po Świcie, gdzie wszystko było takie jakie powinno być, gdzie wszystko było dokładnie takie jakie stworzył je Pan. Dawało jej to namiastkę przeszłością. Tylko kropelkę, która oczyszczała odrobinę jej zanieczyszczone serce.
Odłożyła na bok tomik poezji i zabrała się za trochę większą książkę w kolorowej okładce. Atlas zwierząt - głosił złoty, nieco wyblakły napis. Już miała uchylić pierwszą stronę zaciekawiona zawartością, kiedy do jej uszu dotarł dźwięczny i miły głos. Kilka sekund siedziała bez ruchu przetwarzając dane i wyrywając się bezlitośnie ze swojego świata. Zamknęła atlas i gwałtownie wstała, rozglądając się na boki. W końcu zaczepiła wzrokiem o nieznajomego mężczyznę, który najwidoczniej był właścicielem tego miejsca. Było widać to w jego zachowaniu, w tym jak swobodnie stał i poruszał się wśród tych wszystkich regałów. Przyglądała się mu zaciekawiona, stojąc jak kołek. Chciała coś odpowiedzieć, lecz całkowicie o tym zapomniała lustrując jego sylwetkę i twarz. Po minucie, a może trzech w końcu zamrugała kilka razy zdezorientowana i odruchowo uśmiechnęła się delikatnie.
-Witam - przywitała się oschle, co całkowicie nie współgrało z ustami wygiętymi w przyjemnym dla oka grymasie. Zaraz jednak ocknęła się całkowicie i przypomniała sobie słowa mężczyzny. Odgarnęła z czoła zabłąkane kosmyki, które wypadły z upiętego wysoko koka, po czym odchrząknęła cicho. - A tak... Przepraszam. Nie zauważyłam.
Nie miała za co przepraszać, ale sama do końca nie wiedziała co mówi, co robi. Jej ruchu były chaotyczne, a gdy zbierała z podłogi książki, mruczała coś niezrozumiałego pod nosem, wybudzając się jeszcze z ekstazy. Było to trochę dla niej czymś w rodzaju szoku termicznego. Wyrwana ze swojego Edenu i oblana zimnym kubłem wody, która miała ją przywrócić do żywych, potrzebowała paru chwil żeby dojść do siebie. Cudownie. Najlepsze kilka minut w tym tygodniu zostało bezceremonialne przerwane.
Podeszła do wskazanego fotela i ułożyła na nim swoje skarby. Sama siadła na miękkim podłokietniku, kładąc dłonie na kolanach. Ponownie odchrząknęła, zbierając myśli.
- Więc... - zaczęła, dobierając starannie słowa. - To pan jest właścicielem? - Zagadała, tracąc dziwny błysk w oczach, który towarzyszył jej jeszcze kilka minut temu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.14 20:27  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
Kątem oka przyglądał się przeprowadzce dziewczyny, jednocześnie rozmyślając nad miejscem dla bezpańskiego tomu. Kiedy klientka odeszła we wskazane miejsce, zatrzymał się dokładnie tam, gdzie wcześniej siedziała, lustrując wzrokiem grzbiety ksiąg na samym dole.
Ha... Tu cię mam.
Przyklęknął na jedno kolano, zrobił miejsce dla atlasu i w końcu ułożył go na odpowiedniej pozycji. Coś nie spodobało mu się w ułożeniu pozostałych książek, bo trwał tak przez chwilę, przypatrując się tytułom, ale w końcu stwierdził, że nie wie, co jest nie tak i podniósł się.
Krytycznie spojrzał na czystą plamę na podłodze, jaką zostawiła po sobie dziewczyna pośród morza kurzu.
Może to już zaczątki pedantyzmu. Ale nie zmienia to faktu, że kiedyś będzie trzeba odszukać miotłę.
Słysząc pytanie dziewczyny wyszedł zza regału, tak, żeby mieć ją w polu widzenia.
- Owszem - przytaknął, a widząc, z jakim namaszczeniem potraktowano książki, przez jego twarz przebiegł cień słabego uśmiechu.
Przez moment przypatrywał się jej z niezbadanym wyrazem twarzy, po czym wolno ruszył w stronę biurka, na którym piętrzyły się kolejne stosy tomów wszelakiej maści.
- Nie chciałem pani przeszkodzić - dodał, po drodze wyrównując grzbiet wystający poza półkę - Niech pani siada, gdzie chce. Tylko szkoda by było, gdyby zebrała pani na sobie cały kurz z podłogi - wyjaśnił.
Pobieżnie przeglądnął tytuły i zabrał ze sobą połowę wieży z potężnych ksiąg.
- Proszę dać znać, jeśli moja pomoc będzie potrzebna - dodał, przechodząc obok dziewczyny - Chociaż widzę, że raczej da sobie pani radę - wymownie spojrzał na stosik piętrzący się na fotelu, po czym ruszył dalej, ze swoimi tomiszczami do uporządkowania. Zatrzymał się kilka metrów od klientki i zaczął szukać miejsca dla egzemplarzy potężnych 'podręczników do historii', jak nazywał wszelakie utwory związane z dziejami ludzkości.
Tym razem nie powstrzymał potężnego, choć bezgłośnego ziewnięcia. Nieprzespane noce zrobiły z niego całkiem porządnego mola książkowego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.14 16:57  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
Trochę z przyzwyczajenia, a bardziej w zamyśleniu gładziła dłonią skórzaną oprawę jednej z książek, które położyła obok siebie na fotelu. Wodziła palcami po pozłacanych napisach wyniosłych ksiąg oraz po grzbietach nieco mniej majestatycznych tomiszczy. Przez jej głowę przelewały się różne myśli, nad którymi do końca nie panowała, pozwoliła na swobodne przemieszczanie się dziwacznych obrazów i wspomnień. Ostatnio co raz częściej łapała się na tym, że po prostu traciła nagle kontakt z rzeczywistością na dobre kilkanaście sekund. Chociaż różnie to bywało. Czas zaczął się wydłużać z każdym dniem, przytłaczając ją co raz większą ilością niepotrzebnych myśli.
Z letargu wyrwały ją dopiero słowa mężczyzny i cichy stukot jego butów. Zamrugała kilka razy nerwowo, odrywając dłoń od książki. Ponownie odgarnęła kilka zbłąkanych kosmyków z twarzy, po czym wygładziła przód bluzy, jakby w nadziei, że to w jakiś sposób ją uspokoi.
- Ach tak - skwitowała bez większego umysłu, jeszcze do końca nie dając sobie radę z własnym mózgiem, który dopiero zaczynał się rozgrzewać. - Nie myślał pan nad większym szyldem? Uważam, że to bardzo ciekawe miejsce. - Odkaszlnęła. - Mieszkam tu już od... No, długo i jestem w tym antykwariacie pierwszy raz. A mam nosa do książek.
Nie wiedziała o czym ma mówić, więc po prostu dukała w przestrzeń to, co jej ślina na język przyniosła. Nie przepadała za rozmowami, lecz gdy już znajdowała się w jednym pomieszczeniu z jakimś osobnikiem to lubiła podtrzymywać gadkę, dla zwykłego zachowania pozorów i uniknięcia krępującej ciszy. Zauważyła, że blondynowi nie przeszkadzała cisza, jednak ona była trochę skrępowana, lecz sama nie wiedziała do końca czemu. Mniejsza.
- Jasne. Dzięki za troskę - wypaliła, podnosząc się z fotela by otrzepać tył kurtki. Nie przejmowała się brudem na jej ubraniach, jednak zrobiła to w odruchu, znowu za bardzo nie panując nad swoim ciałem. Przy okazji przesunęła nieco książki znajdujące się na fotelu by przysiąść przy nich i wygodnie oprzeć się o miękkie obicie. Mruknęła zadowolona bardziej do siebie, a następnie złapała za pierwszą z brzegu księgę. Opasły atlas spoczął na jej kolanach, wywołując delikatny uśmiech na jej twarzy. Zdmuchnęła nadmiar kurzu z okładki. Książka została napisana w języku, którego nie znała, lecz i to jej nie powstrzymało od przejrzenia każdej kartki z osobna w poszukiwaniu czegoś nowego. Prawdziwy mól z niej, nie ma co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.14 17:30  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
Większy szyld, co?
Jasne, że miejsce ma potencjał. A on - jako właściciel - bezwzględnie ten potencjał zabija. Co poradzić? Nie jest stworzony do prowadzenia interesu. Zwłaszcza, jeśli ten mały 'biznes' ma jedynie stanowić wymówkę do trzymania niebotycznej ilości książek, które ciężko było pomieścić w domu.
- Zbyt rzadko otwieram ten sklep, żeby starać się o rozgłos. Prawdę mówiąc... - na moment się zawiesił, szukając miejsca dla dwóch opasłych tomiszczy - Poszczęściło się pani. Właściwie - przez ten tydzień było zamknięte.
Tak, być może nieregularne godziny otwarcia również przyczyniały się do małych obrotów. Gdyby bardziej potrzebował pieniędzy, może zacząłby mieszkać w swoim domu, zamiast tylko pomieszkiwać w nim, a tym samym częściej bywać na dole, w sklepie.
Gdyby.
Gdyby naprawdę zależało mu na sprzedaży tych książek, już dawno zorganizowałby sobie zastępstwo.
Gdyby mógł, wcale nie wracałby do Edenu.
Gdyby mógł, nie ruszałby się z Nieba.
Przeklęte poczucie obowiązku.
Nie, nie... Nie wytrzymałby tam na górze. Ciężko powiedzieć, gdzie czułby się gorzej - w Królestwie Niebieskim, bezczynnie przyglądając się życiu ludzi, czy też tutaj, uczestnicząc w nim i użerając się z ukochanymi dziećmi Boga.
Z trudem powstrzymał kolejne ziewnięcie i wrócił do pracy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.14 18:08  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
- Poszczęściło? - mruknęła, chcąc przyswoić słowa mężczyzny. - Tak, na pewno - komentowała pod nosem, odkładając opasłą księgę na stosik, który sama stworzyła. Nie będzie się naprzykrzać właścicielowi. Zauważyła, że był zajęty, a ona tylko zawracała mu głowę swoim bezsensownym gadaniem. Może innym razem i w trochę odmiennych okolicznościach będzie im dane porozmawiać nie tylko o książkach. A może i nie. Czas pokaże, chociaż świat jest taki mały, że na pewno jeszcze kiedykolwiek na siebie wpadną. Jeśli nie tutaj to w równie odosobnionym miejscu. Widać było, że nie tylko ona, ale również blondyn nie przepadał za towarzystwem. Zawsze mogła się mylić. Nie ważne. Głupie spekulacje, które doprowadzą ją do niczego. Głupota.
Wstała z fotela, po czym złapała za książki i odniosła je na wcześniejsze miejsca. Dokładnie zapamiętała, którą powieść gdzie leżała, pomiędzy jakim tomikiem. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby w takim miejscu zostawiła po sobie bałagan, nawet jeśli w antykwariacie i tak już panował chaos. Nie odłożyła tylko jednej książki - poezje anonimowego autora. Spojrzała na cenę z tyłu książeczki, a następnie wyszukała w kieszeni kurtki drobniaki, które położyła na ladzie.
- Miło było pana poznać. Oby pan częściej otwierał to miejsce. - Ukłoniła się grzecznie wpychając tomik do obszernej kieszeni bluzy, po czym szybkim krokiem podeszła do drzwi i wyszła z antykwariatu.
Wspięła się po schodach, oddychają ciężko. Wraz z opuszczeniem tego miejsca, straciła całkowicie dobry humor. Znowu to samo. Monotonia, którą myślała, że dzisiaj porzuci. Pora znaleźć sobie coś do roboty.
Chłodny wiatr pchnął ją do przodu, zmuszając do rozpuszczenia włosów i zarzucenia puchowego kaptura na głowę. Ciepło i dobro się skończyło, niestety. Spuszczają wzrok ruszyła przed siebie.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.14 22:17  •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
Przyglądał się, jak dziewczyna odkłada wszystko na miejsce. W pierwszej chwili chciał ją powstrzymać, bo i tak miał tutaj mało do roboty, ale w końcu zrezygnował i pozwolił sobie docenić jej dobre chęci.
To na swój sposób miłe widzieć, że ktoś darzy książki takim szacunkiem. Chociaż Nithaniah miał wiele 'ale' odnośnie ludzi i wszystkiego, co z nimi związane, to na swój sposób podziwiał ich pisane dzieła. Cała spuścizna zawarta na kartach papieru. Nie tylko Biblia. To słowo Boga.
Prawdziwie interesujące były te myśli, które wyszły bezpośrednio z umysłu człowieka. Te rozsądne, rzecz jasna.
Tak, to prawda, że zaniedbuje ten antykwariat. Powinien się za niego wziąć.
- Postaram się - rzucił na pożegnanie, uśmiechając się lekko i odprowadzając wzrokiem klientkę.
Proszę, pierwszy dzień otwarcia po przerwie i już tyle drobniaków w garści. Są postępy.
- Do widzenia - pożegnał dziewczynę, gdy wychodziła, po czym z ociąganiem wrócił do układania książek.
Po upływie około dwóch godzin skończył i nie spodziewając się więcej klientów na ten dzień, poszedł do siebie.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Antykwariat. Empty Re: Antykwariat.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach