Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 04.05.14 19:39  •  Spieglein, Spieglein an der Wand... Empty Spieglein, Spieglein an der Wand...
Jeśli to przetrwasz - stawiam ci Magnuma z migdałami.

Es war einmal mitten im Winter, und die Schneeflocken fielen wie Federn vom Himmel herab. Da sass eine Königin an einem Fenster, das einen Rahmen von schwarzem Ebenholz hatte, und nähte. Und wie sie so nähte und nach dem Schnee aufblickte, stach sie sich mit der Nadel in den Finger, und es fielen drei Tropfen Blut in den Schnee. Und weil das Rote im weissen Schnee so schön aussah, dachte sie bei sich: "Hätt' ich ein Kind, so weiss wie Schnee, so rot wie Blut und so schwarz wie das Holz an dem Rahmen!"

Spieglein, Spieglein an der Wand... T5VXV5B

Spiegel wenn sie vor den trat und sich darin beschaute, sprach sie:
"Spieglein, Spieglein an der Wand,
Wer ist die Schönste im ganzen Land?"
So antwortete der Spiegel:
"Frau Königin, Ihr seid die Schönste im Land."


Dawno, dawno temu, choć może nie aż tak dawno, jak mogłoby się wydawać, gdzieś w oddali od wszelkich skupisk cywilizacji, żyła sobie młoda kobieta, dorastająca w niemal całkowitym ubóstwie, głodzie i biedzie. Żyła ona z dwunastką rodzeństwa, rodzicami i starą babką-wdówką. Jako jedyna z całej ich - mogłoby się zdawać, że pechowej - trzynastki miała szansę na wyrwanie się ze szponów biedy i trafienie do miasta. Wszystko za sprawą niezwykłego talentu, jakim obdarzył ją sam Bóg. Była ona bowiem niezwykle charyzmatyczną dziewczyną, w dodatku z zadatkami na wielkiego muzyka, o czym świadczyły wszelkie pochwały względem pięknego głosu. Los sprawił, iż na festiwalu w jej rodzinnej wsi, na którym dane jej było wystąpić, znalazł się bogacz, najpewniej z rodziny kogoś naprawdę wpływowego i dobrze urodzonego, który bez reszty zakochał się od pierwszego wejrzenia właśnie w niej. Miłość ta była bajkowa, a nie chciał on pozostawiać kobiety samej do tego stopnia, iż zabrał ją wraz z sobą w rodzinne strony, a całemu jej rodzeństwu, rodzicielom, a nawet i starej babce przekazał majątek mający pomóc im wyjść z ubóstwa aż do ich śmierci, którą mieli przebyć z uśmiechem na dotychczas sinych, suchych wargach. Mimo wszystko ojciec nie chciał zgodzić się na to małżeństwo, jednak pod namową matki przymknął na to oko i puścił córkę wolno wraz z jej wybrankiem.
Jednakże to nie wystarczyło, by szczęście utrzymywało się długo. Obydwoje małżonków często czuło pustkę, jak gdyby czegoś brakowało w ich pozornie idealnym, sielankowym życiu. Żona przysiadła kiedyś w ogrodzie, lustrując piękno rozsianych w nim kwiatów, i spojrzała wreszcie na męża, by rzec: "potrzebne nam dziecko. Takie śliczne, białe, niczym śnieżna biel tych lilii w naszym wodnym oczku, takie czerwone, jak krwista czerwień różanych krzewów pod altaną, i tak czarne, jak czerń tych dalii, które zasialiśmy na grobie mojej babki", a mąż jej odparł, iż w przyszłym jeszcze roku dziecko przyjdzie na świat, gdyż zbliżała się już zima i niemożliwym było, by urodziło się jeszcze przed minięciem nowego roku.


Da war sie zufrieden, denn sie wusste, dass der Spiegel die Wahrheit sagte. Schneewittchen aber wuchs heran und wurde immer schöner, und als es sieben Jahre alt war, war es so schön, wie der klare Tag und schöner als die Königin selbst.


Spieglein, Spieglein an der Wand... 3Mwvcdf

Als diese einmal ihren Spiegel fragte:
"Spieglein, Spieglein an der Wand,
Wer ist die Schönste im ganzen Land?"
So antwortete er:
"Frau Königin, Ihr seid die Schönste hier,
Aber Schneewittchen ist tausendmal schöner als Ihr."



Wraz z końcem maja urodziło się nasze dziecko. Dziewczynka biała, jak śnieżne lilie z wodnego oczka, czerwona - jak krwiste róże spod altany - i czarna, niczym smoliste dalie z grobu starej babki. Teść nazwał ją na cześć tej babki Schneewittchen, czyli po prostu "Śnieżka". Opowiadał, że babka, czyli jego matka, wyszła za mężczyzne pochodzenia niemieckiego i sama biegle mówiła w tym języku, a przed swoją śmiercią prosiła, by tak właśnie ją nazwać, jeśli urodzi się biała, jak wodne lilie z naszego ogrodu. Mimo wszystko my zaplanowaliśmy już dawno inne imiona, więc stało się to jedynie swego rodzaju zamiennikiem - przezwiskiem, które przyczepiło się do niej i idealnie jej pasowało. Co do imion zaś... do teraz nie umiem ich wszystkich dokładnie zapamiętać, zapisując je sobie często na karteczce, kiedy miałem załatwiać cokolwiek w jej imieniu. Ona zaś po tych dziewiętnastu długich latach jest wręcz ekspertem w przedstawianiu się, jak gdyby wiedziała, że to sprawi przyjemność matce, która sama je wszystkie wymyślała, tuż przed śmiercią podając je położnej i wydając z siebie ostatnie tchnienia. Zmarła podczas porodu z uśmiechem na ustach, prosząc, bym stworzył naszej córce prawdziwy, ciepły dom, choć bez niej to przecież nie było możliwe.
- Więc jak będzie mieć na imię wasza córeczka, państwo Amasakawa?
- Mio, od tych pięknych wiśniowych drzew, z jakimi kojarzą się jej rumiane policzki, Misao, by pamiętała, jak wspaniałą jest kobietą, i że nie wolno jej tego zmarnować, Mizuki, bo urodziła się podczas najśliczniejszej pełni, jaką w życiu widziałam, Ren...
W tamtym momencie odkaszlnęła cicho i gestem ręką nakazała kobiecie przestać pisać.
- ...zapisane przez "koi". Żeby wiedziała, jak bardzo jest nam bliska i jak ją kochamy. Shiori, gdyż jest zupełnie nowym rozdziałem w naszym życiu. Hotaru, bo, jak świetliki w lesie, zawsze będzie naszym światełkiem nadziei, wskazującym drogę. I Sayaka. Bo będzie krystalicznie czysta i dobra, niezależnie, jakie potknięcia zdarzy jej się zaliczyć.
Właściwie, zdawało się, że już w chwili, w której wypowiadała te słowa, aparatura zaczęła niebezpiecznie przeciągle wyć, a mała Mio wierciła się niespokojnie, zaciskając paluszki na jej ubraniach i zaczynając cicho łkać.
Dzisiaj mam wrażenie, że choć dzieci powinny cokolwiek zapamiętywać dopiero po kilku latach życia, ona nie straciła wspomnień o umierającej matce, zawsze myśląc głównie o niej. TYLKO o niej.
Do pewnego momentu przynajmniej. Mała, słodka królewna, dana nam z nieba, choć w ludzkiej skórze.


Da rief sie einen Jäger und sprach: "Bring das Kind hinaus in den Wald, ich will's nicht mehr vor meinen Augen sehen. Du sollst es töten und mir Lunge und Leber zum Wahrzeichen mitbringen." Der Jäger gehorchte und führte es hinaus, und als er den Hirschfänger gezogen hatte und Schneewittchens unschuldiges Herz durchbohren wollte, fing es an zu weinen und sprach: "Ach, lieber Jäger, lass mir mein Leben! Ich will in den wilden Wald laufen und nimmermehr wieder heimkommen."


Spieglein, Spieglein an der Wand... BAKHHIQ

Und als gerade ein junger Frischling dahergesprungen kam, stach er ihn ab, nahm Lunge und Leber heraus und brachte sie als Wahrzeichen der Königin mit. Der Koch musste sie in Salz kochen, und das boshafte Weib ass sie auf und meinte, sie hätte Schneewittchens Lunge und Leber gegessen.

Niespełna rok później mężyczna pojął sobie za nową żonę dumną, wręcz pyszną kobietę. Była to pani oziębła, niezdolna do zniesienia sprzeciwu z czyjejkolwiek strony, w dodatku uważająca się za najlepszą w każdej możliwej kategorii, nie mówiąc już nawet o pięknie. Nawet każdego wieczoru spoglądała w swoje ukochane lustro o złotej ramie i pytała go, niczym zła królowa: "Lustereczko, powiedz przecie - kto jest najpiękniejszy w świecie?". A że była to zła królowa, to i jej lustro zdawało się być zaklęte i otrzymać dar mowy. Jej kochankowie, których miała na pęczki i ukrywała ich przed swoim mężem, wraz z każdym pytaniem co do swojej piękności odpowiadali jej: "Tyś królowo najpiękniejszą na całym świecie".
Lata jednak mijały, a córka mężczyzny dorastała, stając się powoli młodą kobietą. Wtedy też królowa zapytała lustereczko, kto jest najpiękniejszy w świecie, kto nim pozostanie i kogo będą wielbić po wsze czasy jej partnerzy, którzy zgodnym chórem odpowiedzieli: "Tyś najpiękniejsza jest w tym pokoju, lecz tam za ścianą przerasta cię twoja pasierbica".
Wściekła się więc królowa i pieklić zaczęła niezmiernie, że córka jej męża uważana jest za atrakcyjniejszą i tak zielona się z zazdrości zrobiła, że aż zaniemogła i złapać oddechu nie umiała przez jakiś czas. Następnie rzuciła do jednego z kochanków: "Dlaczego więc do niej nie pójdziecie i to jej nie pokażecie, jak być kobietą?", uśmiechając się złowrogo i wypychając po kolei każdego z nich za drzwi, aby kosztowali ust dziewczynki i czynili z nią, co im się spodoba. Jeden z nich chciał już posunąć się za daleko, ale w tym momencie do domu wrócił mąż macochy, a widząc porozrzucane wszędzie męskie ubrania, pospieszył do sypialni swojej i swej żony, która wskazała na drzwi pokoju małej Śnieżki. Gdy wszedł do pokoiku, wściekł się niemożliwie i krzyknął, by wynosili się wszyscy, wypędzając z domu zarówno ich, jak i swoją żonę, którą zostawił na pastwę losu na ulicy. Po wszystkim wrócił do córki i otulił ją ramieniem, chcąc uspokoić jej przerażenie, i rzekł: "Wiedziałem, że ta kobieta jest okrutna. Jednak matka twoja prosiła mnie o stworzenie ci domu. Nie myślałem, że wszystko zajdzie tak daleko", na co Śnieżka mu odrzekła, iż i tak swego ojca będzie kochać i nie ma mu za złe niczego, co uczynił.


Da fing es an zu laufen und lief über die spitzen Steine und durch die Dornen, und die wilden Tiere sprangen an ihm vorbei, aber sie taten ihm nichts. Es lief, so lange nur die Füsse noch fortkonnten, bis es bald Abend werden wollte. Da sah es ein kleines Häuschen und ging hinein, sich zu ruhen.


Spieglein, Spieglein an der Wand... WqdFp2M

Als es ganz dunkel geworden war, kamen die Herren von dem Häuslein, das waren die sieben Zwerge, die in den Bergen nach Erz hackten und gruben. Sie zündeten ihre sieben Lichtlein an, und wie es nun hell im Häuslein ward, sahen sie, dass jemand darin gesessen war, denn es stand nicht alles so in der Ordnung, wie sie es verlassen hatten.

Jej towarzystwo stawało się moim nałogiem. Działała na mnie, jak pokaźna dawka heroiny w organiźmie, a ja pragnąłem tylko więcej i więcej.

Poznałem ją jakoś w wakacje przed rozpoczęciem gimnazjum, choć może jednak było to w sam dzień zaczynający moją drogę w nowej szkole, kiedy dowiedziałem się, że będę uczył się wraz z nią. Nie wiem w sumie, co mnie w niej zainteresowało. Swoim zachowaniem po prostu ściągała uwagę ludzi i aż chciało się poobracać w jej towarzystwie. Wszędzie było jej pełno i na pewno nikt nie sprzeczałby się, gdybym przyznał, jaką była niepoprawną optymistką. Zresztą, swoim uśmiechem i całym podejściem zarażała także innych. To tak właśnie zwróciła na mnie jakąkolwiek uwagę.
Miałem zwyczajnie gorszy dzień, choć nie dawałem tego po sobie poznać. Wyglądałem, no cóż, jak ja - to samo spojrzenie, ten sam ton, to samo zobojętnienie, a czasem i lekki uśmiech. Mimo wszystkich możliwości, jakie wykorzystałem, by się okamuflować i nie sprawiać innym problemów, całą nieprzyjemną aurę wychwyciła ta dziecina. Podeszła do mojej ławki, już bez tej całej pogody ducha, jaką się odznaczała. Właściwie, dotąd jeszcze w niczyich oczach nie dopatrzyłem się tak ogromnego współczucia. "Empatyczna" to naprawdę za słabe słowo, by można było ją określić. Właściwie, to nie zdziwiło mnie tak bardzo, jak fakt, że w ogóle spędziła cały dzień z kimś, kogo właściwie nie znała. Wspomniała nawet, że była umówiona, ale zaraz wszystko odwoła, żeby się mną zająć.
Wyglądała na dość rozumną, ale widać było, że bierze do siebie nawet rzeczy, których za nic w świecie by nie chciała. Miała w sobie tę niesamowitą wrażliwość, której brakowało całemu światu, a która zdawała się zamknąć wszystkie swoje pokłady na to Miasto w jej główce, czy tam serduszku. Była bardzo pogodna i towarzyska, a do tego świetnie odciągała uwagę od tego, co trapiło człowieka. Ciągle gadała, ale kiedy chciałem coś powiedzieć - grzecznie zaczynała słuchać, jakby była tak zaprogramowana. Przedstawiała swoje zdanie z niewielkim, niemal niezauważalnym, ale jednak dystansem, nie chcąc nikogo urazić i zdenerwować, w miarę czasu rozkręcając się i o wszystkim wypowiadając się z większą swobodą. Kiedy mijaliśmy kolejnych ludzi, w większości niezbyt dojrzałych chłopców ze starszych klas, w mojej głowie tkwiły jedynie słowa "naiwna" i "niewinna". Wręcz nie mogłem się napatrzeć, z jaką niesamowitą głupotą przyjmowała od nich komplementy, nie rozumiejąc, dlaczego w ogóle płyną w jej kierunku. Nie miała problemu z nawiązywaniem kontaktów z nowo poznanymi osobami, ale jednocześnie nie pozostawiała poprzedniego rozmówcy. Wciąż utrzymywała kontakt wzrokowy ze mną, ale nie wołała tym o pomoc, ani nic z tych rzeczy. Po prostu tkwiła sobie oczyma w mojej duszy i powtarzała: "pamiętam o tobie". Do późnego wieczora targała mnie po mieście i proponowała rozwiązania dla mojego problemu. Moi rodzice właśnie mieli problemy finansowe, a do tego chcieli się rozwieść, więc wszystko nakumulowało się w mojej głowie. Ona wyłożyła wszystko tak prosto, że to było aż niemożliwe. Po prostu nie mogłem nie odetchnąć z ulgą.
Dopiero na sam koniec dnia spytała, jak w ogóle mam na imię, samej się przedstawiając. I to chyba właśnie jej imię było pierwszą jej dawką.


Die anderen kamen gelaufen und riefen: "In meinem hat auch jemand Gelegen!" Der siebente aber, als er in sein Bett sah, erblickte Schneewittchen, das lag darin und schlief. Nun rief er die andern, die kamen herbeigelaufen und schrien vor Verwunderung, holten ihre sieben Lichtlein und beleuchteten Schneewittchen. "Ei, du mein Gott! Ei, du mein Gott!" riefen sie, "was ist das Kind so schön!"


Spieglein, Spieglein an der Wand... 3fRcJ6b

Als es Morgen war, erwachte Schneewittchen, und wie es die sieben Zwerge sah, erschrak es. Sie waren aber freundlich und fragten: "Wie heisst du?" - "Ich heisse Schneewittchen," antwortete es. "Wie bist du in unser Haus gekommen?" sprachen weiter die Zwerge. Da erzählte es ihnen, dass seine Stiefmutter es hätte wollen umbringen lassen, der Jäger hätte ihm aber das Leben geschenkt, und da wär' es gelaufen den ganzen Tag, bis es endlich ihr Häuslein gefunden hätte.

Wstrzykiwałem kolejne porcje w swoje żyły wraz z każdym dniem, w którym dane mi było ją zobaczyć. Przez dwa długie lata zbierałem się, by w ogóle spróbować.
Nie kochałem jej.
To było zwykłe, szczeniackie zauroczenie, które powiedziało mi, że potrzebuję jej bliskości. Nawet nie pamiętam, czy to ja, czy ona wykonała pierwszy krok, ale wiem jedno - byłem wtedy szczęśliwy, jak skurwysyn. Każdego ranka słyszałem dzwonek do drzwi mieszkania, dobiegałem do nich i otwierałem z szerokim uśmiechem, czasem zaspaniem, a czasami nawet marudną miną, która jakoś nie zdawała się jej przeszkadzać. Niejednokrotnie opuszczała lekcje, kiedy ja chorowałem. Nie traktowała tego, jako ucieczkę. Był to dla niej cel wyższy.
Właściwie, podczas choroby miałem tylko jedną czynność do wykonywania - spanie. Nie widziałem świata poza snem, więc wylegiwałem się na swojej antresoli, jak skończony idiota, nawet nie wyczuwając niczyjej obecności. Nawet, kiedy rodzice wpuszczali ją do środka, a ona właziła po drabinie na moje łóżko, prawie się na mnie kładąc, w ogóle nie wyczuwałem jej ciężaru. Była jak puch i mogła ważyć jakieś czterdzieści kilka kilo. Nie, nie była anorektyczką, bulimiczką, ani nic z tych rzeczy. Była normalną dziewczynką, bez jakiegokolwiek fioła na punkcie figury, która i tak mogła zostać określona jako bardzo szczupła - po prostu nie grzeszyła wzrostem. Klasa niejednokrotnie śmiała się z tego niespełna metra pięćdziesiąt czystego uroku, ale nie było to złośliwe. Uważali ją za kochaną. Wracając - nic nie mogło mnie obudzić podczas choroby. Chyba, że to coś nazywało się "Mio" i miało swoje tajemne sposoby, od których aż chciało się otworzyć oczy i spojrzeć w te jej - niesamowicie piękne, o intensywnej barwie turkusu, sprawiające wrażenie ogromnych, ale zachowujących swój migdałowy kształt. Wystarczało, że nachylała się nad czyjąś twarzą i pozwoliła wyczuć słodką, kwiatową woń, jaka zawsze unosiła się w jej otoczeniu. Chyba mógłbym tak chorować całe życie i budzić się, obserwując tą ledwo zarysowaną, szczupłą buźkę. Nigdy nie mogłem stwierdzić, czy jest mieszanką, czy rodowitą Azjatką, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Bardziej skupiałem się na tym, co przyciągało najwięcej uwagi - jej skóra wyglądała zupełnie, jakby była porcelanową laleczką. Biała, niczym czysty śnieg, spadający z jeszcze czystszego nieba na bukiet zimowych róż, trzymany przez pannę młodą. Nadawała jej jeszcze bardziej delikatnego wyrazu, a każdy ruch, jaki wykonywała tym szczupłym ciałem zdawał się być niezmiernie subtelny. Za każdym razem, kiedy choćby zginała te swoje długie palce, wydawało mi się, że odbywa się występ, którego nie można zakłócić choćby kaszlnięciem. Nazwałbym ją chyba "białą damą", gdyby nie kaskady włosów, sięgających aż jej ud, zawsze przysłaniających prawą część twarzy - tak po prostu. Były podobne do lśniących, kruczych piór, ale chyba nawet te nie mogłyby się z nimi równać głębokością czerni. Nie wiem, czy coś może być "mniej" lub "bardziej" czarne, ale te włosy były zdecydowanie... "bardziej". Jak krew splamiona grzechem, która winna być barwy czerwonego wina, bo - jak mawiają - każdy krwawi czerwienią, niezależnie od swojego brzemienia. Przez pierwsze dni nie umiałem się nawet przyzwyczaić do myśli, że jej wargi wcale się krwią nie zalały. Że to nie była ani posoka, ani niesamowity makijaż, jaki przecież i tak był zakazany w naszej szkole. Wyglądały, jak rozżarzone węgle, które mogłyby opleść gorącem w jednej chwili, ale nie poparzyć.
Ale ona cała była zimna, jak trup. Tak paradoksalnie do tego ciepła na sercu. Mimo wszystko swoje lenistwo wolałbym owionąć chłodem.


Die Königin aber, nachdem sie Schneewittchens Lunge und Leber glaubte gegessen zu haben, dachte nicht anders, als sie wäre wieder die Erste und Allerschönste, trat vor ihren Spiegel und sprach:
"Spieglein, Spieglein. an der Wand,
Wer ist die Schönste im ganzen Land?"
Da antwortete der Spiegel:
"Frau Königin, Ihr seid die Schönste hier,
Aber Schneewittchen über den Bergen
Bei den sieben Zwergen
Ist noch tausendmal schöner als Ihr."



Spieglein, Spieglein an der Wand... PoiUG3b

Die ehrliche Frau kann ich hereinlassen, dachte Schneewittchen, riegelte die Türe auf und kaufte sich den hübschen Schnürriemen. "Kind," sprach die Alte, "wie du aussiehst! Komm, ich will dich einmal ordentlich schnüren." Schneewittchen hatte kein Arg, stellte sich vor sie und liess sich mit dem neuen Schnürriemen schnüren. Aber die Alte schnürte geschwind und schnürte so fest, dass dem Schneewittchen der Atem verging und es für tot hinfiel. "Nun bist du die Schönste gewesen," sprach sie und eilte hinaus.

Wspominałem, że jej nie kochałem? Pomimo tego wszystkiego. Pomimo wszystkich tych zbliżeń, pocałunków i całej tej sielanki, nie czułem do niej niczego poważnego. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero po jakimś czasie, traktując ją w końcu, jak ostatnią szmatę i zostawiając ją na lodzie, samą ze sobą. Ze swoim przerażeniem i niemocą. Mógłbym do teraz wyliczyć każdą jej fobię, każdą chorobę, każdą słabostkę, która mogła zaważyć o jej życiu. Przede wszystkim bała się bycia porzuconą, o czym dowiedziałem się właściwie tuż przed faktem, kiedy nie miałem szans się wycofać. Spytałem wtedy, czego najbardziej się obawiała. Mogłem nie pytać, bo wtedy coś stanęło mi w gardle, ale przecież musiałem. Bała się i możliwości bycia osamotnionym i samej samotności. Nigdy nie mogła znieść zbyt długiej ciszy, gdyż działała jej na nerwy, i to tak niesamowicie, jak nikomu innemu, kogo kiedykolwiek przyszło mi spotkać. Musiała rozmawiać; inaczej czuła się nieswoja, wręcz zagrożona. Nie wytrzymywała też ciasnoty. To była właściwie klaustrofobia, więc nawet nie ma co się oszukiwać.
Do tego wszystkie te schorzenia. Los już na "dzień dobry" dał jej kopa w dupę i ochrzcił mianem osoby o słabym sercu, płucach i ogólnie niezdarnej. Niemal nigdy nie potrafiła zasnąć. Bezsenność nie dawała jej spokoju przez cały czas i udawało jej się przedrzemać jakiś czas dopiero wtedy, kiedy już opadała z sił. Co chwila bolały ją mięśnie, a całe jej ciało było niesamowicie kruche.
To przez to? Nie. Po prostu nie byłem zbyt dojrzały. Nie wiedziałem, czego chcę. Najwyraźniej miała skończyć, jak ściera, i to już nie był mój problem.


Sie hoben es in die Höhe, und weil sie sahen, dass es zu fest geschnürt war, schnitten sie den Schnürriemen entzwei; da fing es an ein wenig zu atmen und ward nach und nach wieder lebendig. Als die Zwerge hörten, was geschehen war, sprachen sie: "Die alte Krämerfrau war niemand als die gottlose Königin. Hüte dich und lass keinen Menschen herein, wenn wir nicht bei dir sind!"


Spieglein, Spieglein an der Wand... E79JPCQ

Da antwortete er wie sonst:
"Frau Königin, Ihr seid die Schönste hier,
Aber Schneewittchen über den Bergen
Bei den sieben Zwergen
Ist noch tausendmal schöner als Ihr."
Als sie das hörte, lief ihr alles Blut zum Herzen, so erschrak sie, 'denn sie sah wohl, dass Schneewittchen wieder lebendig geworden war. "Nun aber," sprach sie, "will ich etwas aussinnen, das dich- zugrunde richten soll," und mit Hexenkünsten, die sie verstand, machte sie einen giftigen Kamm.


Chciałam go tylko zatrzymać przy sobie. Choćby na chwileczkę móc znów się do niego przytulić. Żeby chociaż na sekundkę był obok i uśmiechnął się do mnie, stwierdzając, że jestem głupiutka. Żeby znowu powiedział, że mnie kocha i że nie chce mnie zostawiać. Że nigdy tego nie zrobi. Że będzie najbliżej, nigdy nie spojrzy na nikogo innego... co z tego, że zwrócił na mnie uwagę? W ostateczności nawet nie był obok. Widział, co chcę zrobić. Zauważył nożyk w ręku i wiedział, co oznacza to spojrzenie, ale i tak nie próbował mnie zatrzymywać. Tkwiłam w szpitalu dobry tydzień i musiałam się wyzewnętrzniać, jak ostatnia idiotka, choć zwykle to ja wysłuchiwałam problemów innych. Płakałam, kiedy widziałam, czułam, słyszałam, a nawet pomyślałam o czymś, co się z nim wiąże. Ale dla niego tak musiało być. To nie była jego sprawa, czy skończę z pociętymi nadgarstkami i szyją. To przecież moja decyzja i jego to nie dotyczyło. Pewnie nawet o mnie nie pomyślał, kiedy minął się ze mną na tym paskudnym korytarzu, na którym zrobiłam dla niego więcej, niż mógłby sobie zamarzyć.
- Cały się potłukłeś! Czy ty nie możesz choć raz zrobić sobie czegoś, kiedy w szkole wyjątkowo JEST pielęgniarka? Albo, no nie wiem, w ogóle tego nie robić?
- Wiesz, to chyba ty jesteś tu najlepszą pielęgniarką~. Sam twój uśmiech jest lekarstwem. W dodatku masz taaakie delikatne dłonie~!
Zapewne nie chciało mu się choćby minąć szpitala, w którym leżałam - dokładnie w tej samej sali, co on, kiedy zasłabł i leciałam do niego, jak idiotka.
- Ej, Mio... zaśpiewaj mi kołysankę. Ty zawsze tak ślicznie śpiewasz. Nie wracasz teraz ze skrzypiec? Albo z gitary? Albo z czegokolwiek? Szkoda... zagrałabyś mi jeszcze...
Nie wierzę w możliwość jego wejścia do tego pomieszczenia i zerknięcia na moje łóżko. To, w którym leżał też on, w towarzystwie tych samych pielęgniarzy.
- Przyniosłaś mi ciasto? To kochane. Sama je piekłaś? Och... rozumiem. Nawet nie wiesz, jak się teraz cieszę, Księżniczko.
Tracę choćby nadzieję na to, że jeszcze kiedykolwiek przyjdzie nam się śmiać we dwoje tak, jak mieliśmy to zawsze w zwyczaju, kiedy jedno było u drugiego i zaczynaliśmy swoje parodie od czapy.
- Wiesz, Księżniczko? Tak sobie myślę, że mogłabyś odegrać każdą rolę. Wcielić się we wszystkich i wszystko.
Szkoda, że kiedy byłam tym wszystkim, to głównie odgrywałam rolę jego kundelka, łażąc za nim krok w krok i poświęcając się, jak idiotka. Byłam, jak jego cień, a on nawet nie podarował mi tego jednego uśmiechu. Tego wsparcia, kiedy akurat najbardziej tego potrzebowałam.
- Jak ty to robisz, że zawsze jesteś tuż za mną, kiedy o tobie pomyślę? Śledzisz mnie? Na bank robisz za stalkera~.
Spokojnie.
Już nigdy nie będę go niepokoić swoim wścibskim, psim nosem.


Als sie des Kaufs einig waren, sprach die Alte: "Nun will ich dich einmal ordentlich kämmen." Das arme Schneewittchen dachte an nichts, liess die Alte gewähren, aber kaum hatte sie den Kamm in die Haare gesteckt, als das Gift darin wirkte und das Mädchen ohne Besinnung niederfiel. "Du Ausbund von Schönheit," sprach das boshafte Weib, "jetzt ist's um dich geschehen," und ging fort.


Spieglein, Spieglein an der Wand... Q9iHD9s

Zum Glück aber war es bald Abend, wo die sieben Zwerglein nach Haus kamen. Als sie Schneewittchen wie tot auf der Erde liegen sahen, hatten sie gleich die Stiefmutter in Verdacht, suchten nach und fanden den giftigen Kamm. Und kaum hatten sie ihn herausgezogen, so kam Schneewittchen wieder zu sich und erzählte, was vorgegangen war. Da warnten sie es noch einmal, auf seiner Hut zu sein und niemand die Türe zu öffnen.

I pozostawiona została królewna sama sobie, płacząc gorzko dniami i nocami, otulając się kołdrą, bez niczyjego towarzystwa przesiadując na swoim łóżku, nie wiedząc, co począć ze sobą, jakby całe życie uleciało z niej w chwili, w której książę ją opuścił. Także zmarł ojciec dziewczynki, czyniąc z niej sierotę i powierzając ją reszcie rodziny w opiece. Chojność ich nie znała granic, a pomoc, jakiej jej udzielili, piechotą zwykle nie chadzała. Pomogli jej w miarę przywyknąć do wszystkiego, choć królewna nigdy o księciu nie zapomniała i nigdy nie zapomni.

"Spieglein, Spieglein an der Wand,
Wer ist die Schönste im ganzen Land?"
Da antwortete er wie vorher:
"Frau Königin, Ihr seid die Schönste hier,
Aber Schneewittchen über den Bergen
Bei den sieben Zwergen
Ist noch tausendmal schöner als Ihr."



Spieglein, Spieglein an der Wand... Ss92ixg

Als sie den Spiegel so reden hörte, zitterte und bebte sie vor Zorn. "Schneewittchen soll sterben!" rief sie, "und wenn es mein eigenes Leben kostet!" Darauf ging sie in eine ganz verborgene, einsame Kammer, wo niemand hinkam, und machte da einen giftigen Apfel. Äusserlich sah er schön aus, weiss mit roten Backen, dass jeder, der ihn erblickte, Lust danach bekam, aber wer ein Stückchen davon ass, der musste sterben.

Neutralność.
Kazali mi być neutralną. Stwierdzili, że jeśli zobojętnieję i nie będę stawać po żadnej stronie, to jakoś się ustatkuję. Nie wiem, czy chodziło im o wyzbycie się jakichkolwiek uczuć, ale tego to ja nie zrobię za nic. Chociaż, faktycznie, udało mi się nabrać trochę dystansu. Teraz tylko myślę, jaką idiotką byłam, kiedy próbowałam się zabić przez jednego skończonego debila. Mama na pewno nie byłaby dumna. Więc zamiast tego wszystkiego wzięłam się za siebie. Może to trochę egoistyczne, ale nie będę tracić czasu na kogoś takiego. Kogoś, kogo imię ledwo pamiętam.
"Haruto"? Czy coś takiego.


Sie klopfte an. Schneewittchen streckte den Kopf zum Fenster heraus und sprach: " Ich darf keinen Menschen einlassen, die sieben Zwerge haben mir's verboten!" - "Mir auch recht," antwortete die Bäuerin, "meine Äpfel will ich schon loswerden. Da, e i n e n will ich dir schenken." - "Nein," sprach Schneewittchen, "ich darf nichts annehmen!"


Spieglein, Spieglein an der Wand... I9tvrDO

Schneewittchen lusterte den schönen Apfel an, und als es sah, dass die Bäuerin davon ass, so konnte es nicht länger widerstehen, streckte die Hand hinaus und nahm die giftige Hälfte. Kaum aber hatte es einen Bissen davon im Mund, so fiel es tot zur Erde nieder. Da betrachtete es die Königin mit grausigen Blicken und lachte überlaut und sprach: "Weiss wie Schnee, rot wie Blut, schwarz wie Ebenholz! Diesmal können dich die Zwerge nicht wieder erwecken."

Dane osobowe:
Nazwisko: Amasakawa (甘さ川)
Imiona: Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka (美桜操美月恋栞蛍さやか)
Płeć: żeńska
Rok/miesiąc/dzień urodzenia: 2982/05/27
Znak zodiaku: Bliźnięta
Adres zamieszkania: XXXXX XX/XX, XX-XXX - Miasto-3
Wykonywany zawód: brak
Stopień wykształcenia: średni (aktualnie studentka wyższej akademii teatralnej i muzycznej)
Stan cywilny: panna


"Spieglein, Spieglein an der Wand,
Wer ist die Schönste im ganzen Land?"
So antwortete er endlich:
"Frau Königin, Ihr seid die Schönste im Land."
Da hatte ihr neidisches Herz Ruhe, so gut ein neidisches Herz Ruhe haben kann.



Spieglein, Spieglein an der Wand... 0mqeOrk

Sie hoben es auf suchten, ob sie was Giftiges fänden, schnürten es auf, kämmten ihm die Haare, wuschen es mit Wasser und Wein, aber es half alles nichts; das liebe Kind war tot und blieb tot. Sie legten es auf eine Bahre und setzten sich alle siebene daran und beweinten es und weinten drei Tage lang.

Pseudonim: Schneewittchen.
Orientacja seksualna: heteroseksualizm.
Organizacja: brak. Pozostaje neutralna.
Rasa: człowiek, bez dwóch zdań.
Ranga: Studentka Wyższej Akademii Teatralnej.


Dann setzten sie den Sarg hinaus auf den Berg, und einer von ihnen blieb immer dabei und bewachte ihn. Und die Tiere kamen auch und beweinten Schneewittchen, erst eine Eule dann ein Rabe, zuletzt ein Täubchen.


Spieglein, Spieglein an der Wand... IN1Xert

Nun lag Schneewittchen lange, lange Zeit in dem Sarg und verweste nicht, sondern sah aus, als wenn es schliefe, denn es war noch so weiss wie Schnee, so rot wie Blut und so schwarzhaarig wie Ebenholz.

Umiejętności:
• uzdolnienia muzyczne (wokal + gra na instrumentach strunowych szarpanych, skrzypcach i instrumentach klawiszowych, w tym klawiszowo-strunowych)
• talent aktorski
• umiejętności cukiernicze
• wiedza w zakresie pierwszej pomocy
• ...stalkowanie?


Es geschah aber, dass ein Königssohn in den Wald geriet und zu dem Zwergenhaus kam, da zu übernachten. Er sah auf dem Berg den Sarg und das schöne Schneewittchen darin und las, was mit goldenen Buchstaben darauf geschrieben war.


Spieglein, Spieglein an der Wand... 9YJKQbg

"Lasst mir den Sarg, ich will euch geben, was ihr dafür haben wollt " Aber die Zwerge antworteten: "Wir geben ihn nicht für alles Gold in der Welt." Da sprach er: "So schenkt mir ihn, denn ich kann nicht leben, ohne Schneewittchen zu sehen, ich will es ehren und hochachten wie mein Liebstes."

Słabości:
• autofobia
• ammidyphobia
• klaustrofobia
• choroba płuc i serca (występujące krwioplucie)
• niezdarność
• bóle mięśni
• słabe kości
• bezsenność
• anemia
• skłonności masochistyczne
• dystymia


Da geschah es, dass sie über einen Strauch stolperten, und von dem Schüttern fuhr der giftige Apfelgrütz, den Schneewittchen abgebissen hatte, aus dem Hals. Und nicht lange, so öffnete es die Augen, hob den Deckel vom Sarg in die Höhe und richtete sich auf und war wieder lebendig. "Ach Gott, wo bin ich?" rief es.


Spieglein, Spieglein an der Wand... VCiKG62

"Ich habe dich lieber als alles auf der Welt; komm mit mir in meines Vaters Schloss, du sollst meine Gemahlin werden." Da war ihm Schneewittchen gut und ging mit ihm, und ihre Hochzeit ward mit grosser Pracht und Herrlichkeit angeordnet. Zu dem Feste wurde aber auch Schneewittchens gottlose Stiefmutter eingeladen.

Dodatkowe:
• prowadzi stronę poświęconą osobie znanej jako √2 (no, przynajmniej niektórym tak znaną);
• ma wręcz obsesję na punkcie baśni i poezji, czasem samej coś skrobiąc. Ot, tak sobie;
• jest fujoshi, nie mówiąc już nawet o tym, że w internecie jest znana jako autorka fanfic'ów;
• pochodzi z mieszanej rodziny, przez co zna kilka języków. Ojciec i wuj to rodowici Brytyjczycy, konkretniej urodzeni w rodzinie angielskiej; rodzina ze strony matki to Japończycy, ale jej pradziadek od strony babki był narodowości niemieckiej, a dziadek - francuskiej. Mimo wszystko biegle porozumiewa się jedynie po japońsku i angielsku, a resztę języków zna średnio;
• "choruje" na synestezję;
• wierzy w książęta z bajki, do tego z wilczymi uszami i ogonem;
• żyje sobie, jak ostatnia królewna, w jakimś bogatym apartamencie;
• ma słabość do kwiatów i słodyczy;
• tak, jest loli. Come at me, Yuno;
• plotki powiadają, że posiada gdzieś tatuaż, ale jeszcze nie wiem, jaki i gdzie. Na razie nacieszmy się bliznami na nadgarstkach i szyi;
• ma zajebistego wujka, od którego weźmie kasę na dziwki, ale nikt o tym jeszcze nie wie, więc ciiii.
...
SHIT, WYGADAŁAM SIĘ;
• fangirluje Eliott'a, no pech;
• dobra, Sebastiana też;
• a gdyby znała Ryana, to jego... no, w sumie, jego może nie. Smutek. DOBRA, JEGO TEŻ.


Wie sie sich nun mit schönen Kleidern angetan hatte, trat sie vor den Spiegel und sprach:
"Spieglein, Spieglein an der Wand,
Wer ist die Schönste im ganzen Land?"
Der Spiegel antwortete:
"Frau Königin, Ihr seid die Schönste hier,
Aber die junge Königin ist noch tausendmal schöner als ihr."



Und wie sie hineintrat, erkannte sie Schneewittchen, und vor Angst und Schrecken stand sie da und konnte sich nicht regen. Aber es waren schon eiserne Pantoffel über Kohlenfeuer gestellt und wurden mit Zangen hereingetragen und vor sie hingestellt. Da musste sie in die rotglühenden Schuhe treten und so lange tanzen, bis sie tot zur Erde fiel.


Kurna, jesteś hardkorem. Już idę do sklepu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Znów ten natłok imion... I tekstu. *dzielnie czyta wszystko* Ogólnie musiałem przekopiować, bo prawie wypaliło mi oczy, mimo zmienionego koloru. Tak. Idź się zapchaj zatrutym jabłkiem. Akcept.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach