Komiksy, ach komiksy. Wciągnęłam się niedawno, sięgając najpierw po Wbrew Naturze - Mirka Andolfo.
Bardzo przyjemna kreska, wciągająca historia o tym, jak Leslie poprzez swoje „erotyczne” sny działa wbrew temu co mówi prawo. Niestety mam za sobą tylko pierwszy tom, ale jeśli ładnie poproszę, to poczytam pozostałe 2.
Następnym komiksem, który czytałam było Giant Days. Borze, jakie to urocze i śmieszne. Obecnie przeczytałam do tomu 4, a widzę, że jest ich już 7. Trzeba będzie kiedyś nadrobić. Mam 2 bohaterki, z którymi mogłabym się utożsamić. Ale dziewczyny z pewnością przyciągają kłopoty. I gołębie, boziu, motyw z gołębiem jest przezabawny.
Harleen, komiks, na który trafiłam przez przypadek przeglądając twórczość Stjepana Šejića i to był strzał w 10. Po obejrzeniu Ptaków Nocy miałam niedobór Harley, a kreska Stjepana tak do mnie przemawia (nadal w kolejce czeka Sunstone od niego). Te okładki, mimika. No błagam, to jest cudne. No i historia o ich poznaniu się bardziej do mnie przemawia pod względem scenariusza niż w Suicide Squad (filmowym).
Teraz na tapecie u mnie widnieje Raven Kami Garcii z ilustracjami Gabriela Picolo. Głównie przez ilustracje Picolo, które raz po raz latały po pintereście, a gdy odkryłam, że moja tapeta jest z komiksu, to chciałam go przeczytać. Jak tylko przeczytam to podzielę się świeżą opinią, na razie wzdycham do Raven na 11 stronie.