Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 14.04.19 16:04  •  Zniszczone miasteczko Empty Zniszczone miasteczko
Kilkanaście zrujnowanych budynków na krzyż, jakaś wyschnięta studnia w centrum tego zapomnianego zadupia. Idealne miejsce na kryjówkę dla tych mniej bojowych stworzonek. Zbliżał się wieczór, więc tym bardziej trzeba było znaleźć jakieś schronienie. A nóż się coś do jedzenia przy okazji wywęszy. Zmęczona, spragniona i głodna, czyli taki standardowy stan od kilku miesięcy. Miała nadzieję że się w końcu przyzwyczai do tego wszystkiego a może jej los w końcu kiedyś się odmieni na lepsze. Zbliżając się do pierwszego budynku na skraju zatrzymała się nagle. Poruszyła prawym uchem, nasłuchując. Miała wrażenie że coś usłyszała, przeleciała spojrzeniem najbliższą okolicę. Zaciągając się zdrowo powietrzem w nadziei że wyłapie jakiś zapach w powietrzu. Pokręciła na boki głową odpędzając nieprzyjemne myśli. - To przez to zmęczenie.. - wymamrotała ocierając rękawem pot z czoła. Po czym przechodząc obok popękanej ściany budynku zajrzała przez szczelinę do środka. Nic jednak nie wyłapała swoim ciekawskim spojrzeniem, więc ruszyła dalej. Miasteczko wyglądało na opuszczone, ale kto wie ile w tym mogło być prawdy. Ostrożnie się poruszając przed siebie przecisnęła się przez dziurę w w drewnianych drzwiach. Przepełzła na czworaka zahaczając kimonem i lekko je nadszarpując w procesie. Rozejrzała się po wnętrzu pomieszczenia i prostując się zrobiła może dwa wolne obroty wokół własnej osi podziwiając zniszczone wnętrze chaty. Obłożone grubą warstwą kurzu meble były dowodem że nikt tu nie urzędował od dawna. Podeszła do poręczy i po skrzypiących ze starości schodach zaczęła iść w górę. Zgarniając paluszkami pajęczyny ze starych obrazków wiszących na ścianie. Przyglądała się im z zaciekawieniem. Na górze okazało się być tylko jedno pomieszczenie. Duże łóżko i jakieś dwa zniszczone fotele pod rozbitym oknem. Podeszła bliżej ściany i rzuciła okiem na zewnątrz. Nie dostrzegając niczego niepokojącego podeszła do łóżka i powoli weszła na nie sprawdzając w jakim jest stanie. - Mięciutkie.. - wymruczała z zadowoleniem. Trafiły jej się dzisiaj warunki noclegowe jakich nie miała od kilku dobrych miesięcy. Spanie na ziemi nie należało do najprzyjemniejszych w porównaniu do miękkiego materacu. Obniuchała materac próbując wyłapać jakiś zapach, ale szybko zrezygnowała z tej czynności. Potarła nosek paluszkami, materac nie pachniał najlepiej, czuła staroć. Wzdrygnęła się lekko i ułożyła się na środku łóżka. Zacisnęła mocniej szczęki i wbiła pazurki w materiał. Zacisnęła mocniej powieki i wydała z siebie głośniejszy pisk. Twarz zaczęła się zmieniać, pyszczek nieco wydłużać i porastać powoli futrem. Cała jej ciało zaczęło powoli zmniejszać swój rozmiar. Ogon podkuliła pod siebie, kolejne piski sugerujące że dziewczyna bardzo cierpi wydobywały się z jej gardła gdy dłonie zaczęły się kurczyć i przyjmować bardziej wilczą formę, włosy robiły się krótsze, uszy nieco urosły. Przewróciła się na bok i skuliła drapiąc po materacu, czując jak wszystkie mięśnie i kości ją bolą. Wtuliła pyszczek w materiał kimona chcąc stłumić odgłosy jakie z siebie wydobywała. Materiał ubrania stawał się coraz większy, cięższy. Ale to było tylko złudzenie, to ona stawała się mniejsza z każdą chwilą. Wijąc się w ubraniu z bólu, piski przeszły w zwierzęce odgłosy, zupełnie jakby ktoś obdzierał biedne zwierzę ze skóry.
Po czasie wszystko ucichło, nie było już pisków, tylko ciche sapanie małego stworzonka zagrzebanego w pobrudzonym kimonie. Potrzebowała chwili żeby dojść do siebie, najchętniej by po prostu usnęła teraz ale jej brzuszek dawał jasne sygnały że trzeba zdobyć jakieś pożywienie. Nieznośnie burczenie zmusiło lisiczkę do podniesienia się i powolnego wygrzebania spod materiału. Czarny nosek wychylił się pierwszy, obwąchując pomieszczenie. Po czym wyłonił się cały biały pyszczek z wielkimi uszami. Fenek wygramolił się z trudem i zeskoczył z łóżka. Delikatny chód po starej podłodze już nie wywoływał skrzypienia jak wcześniej. Nawet schody milczały gdy zeskakiwała z jednego na drugi aż wylądowała na dole. Węsząc po podłodze kichnęła może z dwa razy i ruszyła do małej wyrwy w ścianie pomieszczenia, przez nią przecisnęła się bez problemu. Pochylając się bardzo nisko nad podłożem pomknęła przed siebie do innego budynku z rozwaloną częścią ściany. Węsząc za czymś do jedzenia.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.19 22:01  •  Zniszczone miasteczko Empty Re: Zniszczone miasteczko
Zbliżał się wieczór. Pora doskonała, by zjeść kolację, zakończyć codzienne obowiązki, czy sprawdzić, czy dość dobrze zabezpieczyło się wszystkie wejścia i można przespać spokojnie całą noc. Niezbyt dobra pora na pogoń za starymi wrogami. Śledztwo, tropienie w środku nocy było utrudnione, łatwo było też wykryć idącego po cudzych krokach, a poza tym trzeba było liczyć się z nadciągającą nieuchronnie sennością.
Byłoby zbyt wiele, by wymagać od Rashna wzięcia pod uwagę powyższych, banalnych twierdzeń. Jego na wpół dzika natura skłaniała raczej do podążania za obranym celem, nawet jeżeli nie było to logicznie uzasadnione. Nie myślał nawet czego chce od śledzonej lisicy. Na razie nie było to ważne. Choć być powinno.
Był zbyt daleko, musiał więc uważać na każdy krok. Kopnięcie małego kamyczka, wpadnięcie na uchylone drzwi, czy skrzypiąca pod nogami deska mogła sprawić, że jego ofiara zauważy go zbyt wcześnie, a przez to ucieknie i straci tylko czas.
Było blisko, gdy musiał się schować za płotem, by nie zostać dostrzeżonym. Na szczęście w porę dostrzegł ruch białego uszka.
Nie miał jednak zamiaru wchodzić do środka za dziewczyną. Było zdecydowanie za wcześnie na to. Nie wiedział, czy nie dojrzy nikogo w środku. Nie mógł nawet przewidzieć, czy to nie jest wszystko pułapka, która ma pozwolić na wykrycie jego osoby. Dlatego Rashn przykucnął przy dziurze, przez którą jeszcze nie tak dawno lisica weszła do środka.
Nasłuchiwał. Słyszał dobrze skrzypienie starego drewna, wiedział, że ktoś wszedł na górę. Liczył, że nie była to trzecia osoba. Poruszył kilka razy nosem. Nie poczuł żadnego nieznanego zapachu. Niczego co wskazywałoby na obecność kogoś jeszcze. Nie mógł mieć pewności, lecz postanowił zaryzykować.
Usłyszał dochodzący z góry pisk. Z początku nie skojarzył tego dźwięki. Był nieprzyjemny, nagły i sprawił, że Rashn, który dopiero co wszedł do środka, zatrzymał się i nie wchodził na górę. Przez chwilę nawet myślał o ucieczce, lecz coś go powstrzymało.
Z czasem zaczął rozumieć, że to dziewczyna musiała wydawać taki dźwięk i nie powinien się go bać. Mógł oznaczać cierpienie, a cierpiący nie są zwykle groźni. Nie słyszał jednak dźwięków pochodzących od nikogo innego, co ważniejsze nie wyczuł żadnego innego zapachu. Przynajmniej nie takiego, który mógł należeć do kogoś żywego. Nie walczyła. Nic nie wskazywało na to, by padła czyjąś ofiarą.
Już wcześniej postanowił, że chociaż sprawdzi, czy będzie jej w stanie pomóc. Nie po to śledził dziewczynę tak długo, by teraz to wszystko miało okazać się niczym. Zatrzymał się jednak.
"Co jeżeli rodzi?" - Przemknęła mu przez głowę myśl wyjątkowo niepokojąca. Słyszał, że to wiązało się z bólem, nawet kilka razy miał okazję słyszeć skutki tego cierpienia, lecz zupełnie nie wiedziałby jak w takiej sytuacji pomóc.
I w zasadzie wszystko mu pasowało do tej koncepcji. Dlatego popełnił błąd, który sprawił, że się nie spotkali. Podczas gdy on w zwątpieniu postanowił sprawdzić sąsiednie pokoje, stawiając ostrożnie kroki, zakończyła się przemienia w szczura z nazbyt dużymi uszami. Gdy wrócił do pomieszczenia ze schodami jego cel był już dawno poza budynkiem na łowach.
Rashn zdziwiony nieco faktem, że dźwięki ucichły postanowił to sprawdzić.
Ostrożnie wspinał się po schodach na górę. Pod jego stopami schody kilkukrotnie przemówiły, a jego niepokoiła cisza.
Najbardziej niepokojący był jednak widok ubrań leżących na łóżku, lecz bez ich właścicielki.
Było na pewno mnóstwo wyjaśnień, lecz mężczyzna został kompletnie zaskoczony tym wszystkim i żadne nie potrafiło mu przyjść do głowy. Zbliżył się i podniósł ubranie. Przeszukał je dokładnie, czy na pewno nie znajdzie jakichś resztek ciała, wskazujących na to, że dziewczyna po prostu wyparowała.
Zwinął materiał i przytrzymując go lewą ręką, zaczął prawą przeszukiwać łóżko. Tu odkrył więcej śladów. Widział miejsca, w które zostały wbite pazury i nie rozumiał.
Opadł na twarzą na łóżko i westchnął tylko cicho. Nie miał pomysłu co teraz powinien zrobić. Zbliżała się noc, powinien być w zupełnie innym miejscu. Jednak to nie wyglądało tak źle. Mógłby tu zostać przez jakiś czas. Do rana. Może w tym czasie do jego głowy przyjdzie jakiś pomysł, który pozwoli mu rozwikłać zagadkę? Dopiero po chwili przyszło do głowy, że może wrócić po ubrania. Skoro jednak i tak postanowił tu zaczekać, to jedyne co zrobił to przeniósł się wraz z porzuconym strojem na fotel i nasłuchiwał uważnie każdego dochodzącego do niego dźwięku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.19 1:31  •  Zniszczone miasteczko Empty Re: Zniszczone miasteczko
Przemykanie z domu do domu było męczące, zwłaszcza zaraz po przemianie. Wszystko ją jeszcze bolało, łapki powoli stąpały po powierzchni. Usiadła kilka razy żeby odsapnąć. Pochłaniając wszelkie możliwe zapachy w okolicy by wywęszyć coś do jedzenia. W jednym z domów znalazła kilka puszek z jedzeniem. Z radości aż zrobiła kilka kółeczek, wyglądało jakby goniła czubek własnego ogona popiskując radośnie. Ale puszki w zębach nie zaniesie do miejsca gdzie miała wybrane legowisko, a tutaj było sporo wyrw w ścianach i temperatura raczej nie będzie przyjemna nocą. Położyła się na burczącym co jakiś czas brzuszku. Pyszczek opadł na brudną podłogę i ślepia utkwiła w konserwach. Przez chwilę się tak przyglądała swojej zdobyczy. Nie miała już siły żeby przyjąć ludzką formę a w tej formie nie była w stanie dorwać się do żarcia. Podniosła się powoli i ruszyła dalej w poszukiwaniu czegoś innego. Raczej tu wróci, może następnego dnia!
Po długich poszukiwaniach znalazła suchy kawałek chleba. Była w stanie nawet go złapać w pyszczek i przetransportować do tymczasowego legowiska. Powoli przebierając łapkami, co jakiś czas zatrzymując się żeby poprawić kawałek suchego pożywienia. W końcu dotarła do domu tą samą dziurą w ścianie co wcześniej się wymknęła. Pierwsze co zauważyła to ledwo wyczuwalny zapach jeszcze się unoszący w pomieszczeniu. Podkuliła ogon i wbiła kiełki mocniej w suchą pajdę chleba. Zaczęła węszyć za nieznajomym, w dodatku ledwo wyczuwalnym zapachem. Doprowadziło ją to do schodów. Przełknęła ślinę i powoli zaczęła się zakradać nadal wchłaniając tą niepokojącą woń. Była teraz znacznie mniejsza i niestety zbyt słaba żeby stawić czoła zagrożeniu. Powinna uciec z miejsca, porzucić wszystko co tu zostawiła! Ale ciekawość nie pozwalała od razu znikać z tego domu. Musiała wiedzieć do kogo należał ten zapach. Jej waga obecnie była tak mała że żaden ze stopni nie odważył się zaskrzypieć. Im bliżej piętra była, tym zapach stawał się intensywniejszy. Źrenice zrobiły się większe, małe serduszko waliło w klatce piersiowej jakby miało się z niej zaraz siłą wyrwać. Wychyliła łepek znad ostatniego stopnia i skanując spojrzenie dostrzegła Jego!
Siedział w fotelu, w ręce trzymając jej ubranie! Znieruchomiała wpatrując się w wymordowanego. Długie kilku minutowe obserwowanie szybko odświeżyło jej pamięć. Znała go! Okradła go z jakiejś błyskotki, którą chciała sprzedać ale ostatecznie ją zgubiła. Zastanawiała się przez chwilę co ma zrobić. Uciec czy dać o sobie znać? A może schować się i tropić go aż nadarzy się okazja żeby zwinąć coś innego? Albo chociaż odzyskać ubranie! Zrządzenie losu skrzyżowało ich ścieżki ponownie, a przynajmniej ona w to wierzyła. Ruszyła się, chciała wskoczyć z ostatniego stopnia ale zahaczyła ostatecznie suchą kromką o krawędź podłogi wydając cichy odgłos stuknięcia. Zatrzymała się nagle i wlepiła złote ślepia w czarnego lisa sprawdzając czy ją usłyszał.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.19 1:14  •  Zniszczone miasteczko Empty Re: Zniszczone miasteczko
Cisza.
Opuszczone miejsca charakteryzują się niezwykłą właściwością budzenia niepokoju każdym nawet najmniejszym szelestem liści, czy odgłosem stąpania małego zwierzątka po kamienistej drodze. Nie dlatego, że dźwięki te mają w sobie coś mrocznego, dziwnego i wywołującego lęk, lecz dlatego, że w zwyczajnych okolicznościach są niesłyszalne.
Nie zwraca się na nie uwagi, bo albo zostają zagłuszone przez inne, głośniejsze dźwięki, albo nawet usłyszane wydają się mało interesujące przez swoją ulotną naturę.
Rashn za pomocą swoich uszu słyszał ciszę. W najbliższej odległości nie było nikogo. Poruszanie się po ruinach często generowało o wiele więcej hałasu niż poruszanie się w miejscach utrzymanych w miarę dobrym stanie. Każdy krok mógł spowodować skrzypienie starych desek lub nawet ich uszkodzenie, każde oparcie ręki o ścianę mogło spowodować odpadnięcie kilku kamyczków z rozpadającego się muru. Na ziemi walało się mnóstwo zbędnych przedmiotów, z których każdy mógł wydać jakiś dźwięk.
Lis był więc tu całkiem bezpieczny. Mogły zagrozić mu bądź to istoty niematerialne, które za nic sobie miały wszelkie ludzkie zasady, bądź to osoby na tyle wprawione, że były zdolne poruszać się całkowicie bezszelestnie, nawet w tych warunkach, bądź też w końcu stworzenia tak małe, że nie miały większego znaczenia. Nie mógł bowiem wiedzieć o jakimś robalu pełzającym właśnie w pobliżu jednej ze ścian pokoju, lecz ten nie stanowił dla niego żadnego zagrożenia.
Cisza została jednak przerwana i ku przerażeniu Rashna źródło dźwięków zdawało mu się być dziwnie bliskie. Przez chwilę był naprawdę wystraszony i wstrzymał oddech, lecz gdy tylko skierował swoje spojrzenie w tę stronę przymknął oczy zażenowany tym, że coś takiego wywołało u niego strach.
Tylko czym było to dziwne stworzenie trzymające kawałek chleba. Najbardziej charakterystyczne były ogromne uszy. Jakby zdecydowanie za duże jak na tak niewielkie ciało. Tak małe, że pierwszą myślą był jakiś zmutowany gryzoń, lecz Rashn szybko skarcił się w myślach za tak niedorzeczne wnioski. Było bardziej jak jakiś pies, a może nawet jak lis. Nawet było podobne do lisa, tylko jakieś takie mniejsze i te uszy trochę niewymiarowe. Może jakiś mutant? Szczenię - ofiara wad genetycznych. Choć było całkiem urocze. Nie wyglądało jak dwugłowe martwe niemowlaki, czy ledwo żywe myszy o kilku ogonach.
Nie mógł jednak dłużej patrzeć się na to stworzenie, te mogło uciec w każdej chwili. Szczególnie, że wiedziało, że zostało zauważone. Chyba że jest ślepe. Jeżeli teoria z mutacją byłaby prawdziwa, to nie było to wcale wykluczone.
- Cześć dziwne stworzonko! Nie bój się, nic Ci nie zrobię, podejdź. - Mówił głosem przyjaznym, licząc, że zwierzę - nie rozumiejące jego mowy - prawidłowo odczyta jego intencje. Ostrożnie wyciągnął jedną rękę do przodu z otwartą dłonią skierowaną wnętrzem do góry, tak jakby coś na niej miał. Była co prawda pusta, lecz liczył, że uszate stworzenie zbliży się, by sprawdzić czy niczego nie ukrywa, a może po prostu powąchać? chciał je obejrzeć bliżej.
I nawet przez chwilę w jego głowie nie pojawiła się myśl, że to może nie być zwyczajne zwierzę. W końcu gdyby mogło przyjąć jakąś groźniejszą formę, to dlaczego nie pokonywało schodów w niej, tylko niosło nieporadnie kawałek starego pieczywa w zębach? O wiele łatwiej było mu uwierzyć, że był to zwykły futrzak, który dorwał gdzieś jedzenie i chciał je zanieść do swojej norki, czy gdzie tam takie śmieszne uszate żyją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.19 0:28  •  Zniszczone miasteczko Empty Re: Zniszczone miasteczko
Sama w sobie Sei była bardzo zwinnym małym stworzonkiem, zmęczenie, głód i trzymany spory kawałek suchej kromki chleba to byłą niebezpieczna kombinacja. Zdradziła się i ich ślepia się spotkały. Klatka piersiowa lisiczki zaczęła unosić się i opadać znacznie szybciej ale przygarbiona postawa na czworaka tego nie zdradzała. Nie miała przecież z nim szans, mogła uciec ale porzucenie ubrania nie wchodziło w grę.
Przechyliła lekko łepek widząc jak ten wyciąga rękę w jej kierunku. Doskonale rozumiała co do niej mówił, tylko się zastanawiała co zrobić. Jak to wszystko rozegrać żeby nie być stratną. Położyła uszka po sobie i ostrożnie zaczęła iść w jego stronę. Kroczki były malutkie więc trochę to zajęło. Upuściła znalezione jedzenie przy jego nodze i wyciągnęła się maksymalnie, zbliżając nosek do jego dłoni. Zaczęła go obwąchiwać po wierzchu dłoni jakby szukała na niej czegoś. W rzeczywistości chłonęła zapach wymordowanego jak gąbka wodę. Zapamięta jego zapach na bardzo długo dzięki temu.
Zdając sobie sprawę że jego dłoń jest pusta nagle padła plackiem na brzuszek przed nim, cała wyciągnięta. Przekręciła się ba plecy, ogonek podkupiła między nóżki, uszka nadal miała położone po sobie. Trzeba było pokazać uległość przed większym i silniejszym osobnikiem.
Nie wiedziała czy ją będzie kojarzył, postanowiła postawić wszystko na jedną kartę i grać przed nim zwykłego liska. Gotowa nawet pomrukiwać jeśli by ją zaczął głaskać.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.19 16:46  •  Zniszczone miasteczko Empty Re: Zniszczone miasteczko
Zwierzątko pełzające do Rashna powolutku na swoich krótkich nóżkach było w istocie niezmiernie rozkoszne. Rozczulenie nie trwało jednak zbyt długo. Do chwili kiedy Fenek położył się na plecach, zdając sobie sprawę, że mężczyzna nie oferuje mu żadnego pokarmu.
Rashn spojrzał przed siebie, a jego uszy drgnęły nieznacznie. Usłyszał coś? Może tylko mu się zdawało, bo już po chwili wyciągnięta do lisiczki dłoń dotknęła jej brzuszka, drapiąc po nim delikatnie. W tym samym czasie pogładził materiał, z którego było wykonane skonfiskowane przez niego ubranie pewnej złodziejki.
Tej samej, którą Rashn zgubił i może jakiś ledwie słyszalny dźwięk dał mu nadzieję, że dziewczyna wróciła, a cała jego wyprawa nie poszła na marne?
Gdy oczy czarnego lisa znów skierowały się ku małemu stworzeniu z uszami nieco zbyt obszernymi jak na tak liche ciałko, to Fenek był już w zastawionej na niego pułapce. Prawa dłoń, która go głaskała jednocześnie uniemożliwiała ucieczkę.
Oczywiście jeżeli dziewczyna grała dalej grzecznego lisa i mruczała, to nie miała pojęcia o sidłach mężczyzny.
Nie chciał jednak wyłącznie przytrzymać liska, a raczej go podnieść, a do tego potrzebował drugiej ręki. Mógł zrobić to jedną, ale wiedząc jakie są dzikie zwierzęta: niezwykle płochliwe i często agresywne. Wolał nie ryzykować, że zostanie ugryziony i upuści biednego liska, czy choćby że ten wyślizgnie się z uścisku. To mogło się wszak skończyć nawet połamaniem tych malutkich łapek.
Podniósł ją i przechylając lekko głowę przyglądał się temu dziwowi z bliska.
- Nie bój się mnie. - Starał się to powiedzieć głosem spokojnym, próbował zapewne wzbudzić jej zaufanie wiedząc, że nierozumne stworzenia może nie pojmować słów, ale powinno umieć przynajmniej poprawnie odczytać idące za nimi emocje.
- Jesteś uroczym.... nie wiem czym jesteś. - Przyznał się, gdy Fenek został ostrożnie posadzony na jego kolanach. I w zależności od tego, czy próbował się wyrywać wcześniej, czy też grzecznie dał się usadowić był trzymany, by nie uciekł, bądź tylko głaskany po grzbiecie.
Jeżeli lis grzecznie siedział na jego kolanach, to sięgnął jeszcze po przyniesioną przez niego zdobycz. Może się jeszcze przyda. W innym jednak wypadku chleb pozostał na ziemi obok stóp Rashna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.19 4:24  •  Zniszczone miasteczko Empty Re: Zniszczone miasteczko
Nie robił gwałtownych ruchów więc grzecznie leżała i faktycznie zaczęła pomrukiwać gdy głaskał ją po odsłoniętym brzuszku. Pomimo tego uszka nadal leżały po sobie a ogonek miała między nóżkami sygnalizując mu że nadal się go boi, ale był większy więc się mu poddała. Kiedy przytrzymał ją jedną ręką poruszyła główką na boki i cicho pisnęła. Serduszko waliło tak mocno że czarny lis musiał to czuć w większym czy też mniejszym stopniu.
Oczywiście nie leżała jak kłoda widząc jak mężczyzna sięga w jej kierunku drugą ręką. Trochę się poruszyła ale nie szarpała się jakoś gwałtownie. Złote ślepka błądziły po twarzy wymordowanego i zwierzątko zapiszczało cicho gdy było podniesione do góry. Wisząc w powietrzu skupiło się i łapkami zaczęło drapać go po ręce, jakby bało się że spadnie w dół. Na szczęście ten gest nie trwał długo i Rashn położył sobie zwierzątko na kolana. Sei szybko przykleiła się do jego brzucha, skuliła w kuleczkę i prawie znieruchomiała na kilka minut.
Czując jak jest głaskana po grzbiecie, z chwili na chwilę zaczęła się rozluźniać. Przymknęła na chwilę zmęczone oczka i oddała się przyjemnej pieszczocie. Ciche pomruki jasno sugerowały że zwierzakowi podoba się takie traktowanie. Nawet było jej ciepło bo byłą wtulona w niego. Samiec wytwarzał przecież ciepło, nie to co zimne deski podłogi na której jeszcze przez chwilę leżała. Co jakiś czas otwierała jedno oczko sprawdzając co się dzieje, ale zmęczenie brało górę i lisiczka faktycznie miała ochotę zasnąć. Jednak co jakiś czas ledwo przytomnym spojrzeniem omiatała najbliższą okolicę. Powieki same się zamykały i po czasie stworzonko najzwyczajniej w świecie usnęło na kolanach Rashna.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.19 5:46  •  Zniszczone miasteczko Empty Re: Zniszczone miasteczko
Zasypiająca lisiczka mogła słyszeć strzępki zdań wypowiadanych przez Rashna. Odpływając na szerokie wody oceanu snów słyszała, że czekał na nią. Nie na zwierzę, którym aktualnie była, lecz na kobietę, która ośmieliła się go okraść. Do jej uszu dotarły również moralizatorskie słowa, że powinna więcej i lepiej jeść oraz obietnica, że ofiaruje jej przynajmniej jeden posiłek przekazana w słowach: "powinienem Cię nakarmić".
Przez ten cały czas, gdy dziewczynę ogarniała senność, głaskał ją powoli, patrząc przed siebie i wciąż nasłuchując czy nie zbliża do nich jakieś zagrożenie.
Był teraz odpowiedzialny nie tylko za swoje własne dobro, a również za małe, niewinne, głodne i zmęczone stworzenie zaznające odrobimy spokoju i bezpieczeństwa na jego kolanach. Z drugiej strony fakt, że nie jest sam działał na niego uspokajająco. Obecność Fenka niczego nie zmieniała, wciąż gdyby pojawiło się niebezpieczeństwo, to byłoby ono takim samym zagrożeniem. Jednak teraz z czymkolwiek będzie musiał się zmierzyć, nie będzie jedynym. Poczucie znajdowania się w takiej samej sytuacji jak inni potrafiło podnieść na duchu.
Nastał jednak czas, że nie można było dłużej zwlekać. Wsunął dłoń pod ubranie, tak by te było przewieszone przez jego ramię oraz umieścił na nim małego liska. Bez względu na to czy uznał, że skoro dziewczyna je porzuciła, to nie zasługuje już by móc po nie wrócić, czy chciał je w przyszłości sprzedać lub była to zemsta za to, że został okradziony - wziął jedyne co Sei miała i wykorzystał by umilić podróż fenkowi.
Nie wiedział jednak, że złodziejka i jego nowe zwierzątko to jedna i ta sama osoba. Nie wiedział więc, że to pozostawienie kimona byłoby tym mniej moralnym z rozwiązań. Nie zastanawiał się zresztą, czy to co robi było moralne.
Zszedł ostrożnie po schodach, tak by zminimalizować niepokojące dźwięki wydawane przez stare, drewniane schody, przeszedł przez dziurę przyciskając zwierzątko do siebie, by nie spadło, gdy nie mógł go przytrzymywać.
Drogą którą musiał przebyć nie była wcale zbyt długa, jednak musiał być ostrożny, gdyż nie tylko musiał uważać na ewentualne zagrożenia, lecz również przez cały czas dbać o to, by niewinne stworzenie nie zsunęło się i nie przebudziło nieprzyjemnym upadkiem.

Zt x 2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach