Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Eden :: Góra Babel


Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 26.11.19 1:37  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
Słuchała go z uwagą przez cały czasz. Na wzmiankę o taryfie ulgowej lekko odetchnęła z ulgą. Była w tym doprawdy nowa, miała jakiś wstępny zarys swoich mocy. No i skrzydła już urosły na tyle by móc się podjąć sztuki latania. Przechyliła lekko głowę w bok zaskoczona ostatnim zdaniem jego pierwszej wypowiedzi. "Czekaj co?" przemknęło jej przez myśl zanim zdała sobie sprawę co on właściwie powiedział. Widząc jak na nią patrzy z większą intensywnością w ślepiach i jeszcze bezczelnie skanuje ją całą od stóp po czubek głowy aż poczuła się niezręcznie. Biorąc pod uwagę jego wcześniejsze słowa aż zaczęła się robić czerwona na buzi. "B..Brudne m-myśli o o o.. o mnie?!" poliki aż ją zaczęły piec. Takich rzeczy nie mówi się na głos.
Pisnęła cicho gdy Lenke nagle odskoczył a w miejscu gdzie przed chwilą stał pojawiło się mniejsze wyładowanie elektryczne. - Nic Ci nie jest? - spytała lekko wystraszona patrząc na niego czy czasem nie jest ranny, ale przez to jaki był umazany brudem nie dało się tak łatwo stwierdzić. Pokiwała głową wierząc mu na słowo z tym piorunem. Wspominając o pocałunku aż się zburaczyła bardziej, odruchowo przykładając dłoń do ust. Gdyby była trochę bardziej przebiegła to może by zauważyła że on to robił specjalnie dla żartu. Ale była zbyt ufna i naiwna.
- To wszystko naprawdę nie brzmi aż tak źle. Jest aniołem nie bez powodu. - udało się w końcu zmienić temat i mogła choć na chwilę odetchnąć pełną piersią pozwalając by jej buzia wróciła do normalnego koloru. Przez chwilę się zastanowiła nad jego słowami. - Do momentu aż jego psoty nie będą jakoś krzywdzące to nie widzę problemu, jeśli sprawi mu to radość.. pewnie i tak mu wszystko wybaczę.. - wzruszyła bezradnie ramionami.
Trochę ją zdziwił tą propozycją. - Taniec? - powtórzyła po nim zaciekawiona. To brzmiało ciekawie, nie tańczyła jeszcze z aniołem. Oczywiście wyobrażała sobie właśnie walca albo coś z podobnej kategorii gdy Lenke musiał wspomnieć o piorunach. - A jakie są nienormalne tańce? - pożałowała tego pytania z chwilą gdy przypomniały jej się teledyski które zdarzało jej się zobaczyć w telewizji. Zagłębiając się w to bardziej znowu się zarumieniła. "N..nie będę przecież z nim TAK tańczyć! Nawet go nie znam! Z resztą nawet.. nie umiem tak tańczyć.." biedna już się pogrążyła w myślach do stopnia gdzie nie zwracała uwagi jak idzie. Efektem czego wlazła w anioła stojącego na polanie. - Uh, przepraszam.. zamyśliłam się..- wymamrotała otrzepując białą sukienkę z brudu, którym umazała się gdy wlazła na Jorga. Rozejrzała się po pięknej polanie. Widok był tak piękny że dech jej zaparło na kilka krótkich chwil. Odwróciła się do swojego tymczasowego nauczyciela i pokiwała lekko głową. Zamknęła ślepka i schowała skrzydła, po czym zmaterializowała je otwierając powieki i wbijając w niego spojrzenie. Zamachała skrzydłami delikatnie. - Miałam okazję poćwiczyć materializację i dematerializację. - wyjaśniła. Przechylając lekko główkę w bok próbowała powtórzyć po nim niemiecką formułkę. - Ich bin eine Walder..Welderdbeere..? Tak to miało być? - spytała sprawdzając z nim czy nie przejęzyczyła się czasem. - Czy to zaklęcie jest używane przez wszystkie nowe anioły przy lataniu? Bo myślałam że można tylko ze swoich mocy korzystać i nic poza tym. - wyjaśniła wpatrując się w niego z zaciekawieniem.
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.19 1:28  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
- Ależ skąd! Po pierwszych stu latach nauczyłem się już ich jakoś unikać. Z kolei po dwustu mogę nawet przewidzieć kiedy chcą mnie porazić, więc uniki są jeszcze łatwiejsze. Przyzwyczaisz się! - rzucił to tak radośnie, jakby zachęcał Yukino do igrania z piorunami. Żadne jej nigdy nie porażą (chyba, że Lenke będzie w pobliżu), ale chciał sprawdzić czy młoda anielica faktycznie jest taka niewinna na jaką mu wygląda. Zakazany owoc kusi w końcu najbardziej, więc całkiem możliwe, że spod tej powłoki cnotki wypełznie zaraz jakiś wąż zachęcający do zjedzenia jabłka.
- Aj tam, gadasz głupoty. Anioły też nie są doskonałe, a od jakiegoś czasu anioły nie są tworzone już przez Pana. Sami decydujemy o tym, kogo między nas wpuścić, czego pewnie doświadczyłaś na własnym sądzie. Podejrzewam, że ten cały Lenkenmann jest z tego gorszego sortu aniołów. - stwierdził z udawanym obrzydzeniem. Na wspomnienie o aniele wzdrygnął się nawet i delikatnie zatrząsł tak, jakby chciał z siebie zrzucić wszystkie myśli o tym Niemcu. Celowe dyskredytowanie swojej osoby w oczach anielicy było działaniem celowym. O wiele lepiej wkupi się w edenową grupę, jeśli zacznie myśleć tak jak oni, a nie było tajemnicą to, ze większość aniołów spoglądała na Niemca nieprzychylnym okiem. Zdawał sobie z tego sprawę, ale że było mu to na rękę, to nie zamierzał ich wyprowadzać z błędu. Ba! Było to w ich najlepszym interesie, żeby w nim trwali. Właśnie dlatego mała Yukino musiała do nich dołączyć. Już on się o to postara.
- No, taniec. Taki ludzki. Widziałem go raz czy dwa! Był dziwny, ale może uda mi się go odtworzyć. Czekaj... - podrapał się po głowie, przeszukując jednocześnie najdalsze zakamarki swojego umysłu aby dotrzeć do zakazanego tańca, który za jego życia zostałby uznany za wyuzdany - Jeśli dobrze pamiętam, to cały trik leży w kolanach. Patrz... Musisz je delikatnie zgiąć, biodra wypinasz do tyłu, rękoma podpierasz się na kolanach, a później kręcisz! - zaczął entuzjastycznie tłumaczyć i efektem całej, krótkiej nauki było nic innego jak zwykły-niezwykły TWERK. Lenke kręcił teraz dupcią może nie tak zgrabnie jak te wszystkie laski w internecie, ale trzeba było mu przyznać, że jego poślady trzęsły się całkiem nieźle - Coś takiego! Coś takiego na pewno powinno go zadowolić! Może chcesz sama spróbować? - rzucił, oglądając się w jej stronę przez własne ramie. Tym razem nie miał jednak zbytniego zamiaru jej zawstydzać. Po prostu nie zaproponuje, żeby zatańczyła z nim walca wiedeńskiego, jak go pewnie nie zna. Wybrał po prostu coś, co wydawało mu się o wiele bliższe czasom, w których żyła Yukino. Może niezbyt fortunnie, ale to nie miało znaczenia. Starał się!
- To jest zwrot, który pomaga Ci skoordynować ruchy skrzydeł. Widzisz... Zawsze zastanawiałem się jak połączyć ruszanie skrzydłami z normalnym funkcjonowaniem. Jeśli ktoś był człowiekiem, to nie nauczy się od tak machać nowymi częściami ciała. Właśnie do tego służy to zaklęcie. Wpływa na Twoją świadomość na poziomie podprogowym i programuje Twoje funkcje behawiorystyczne w taki sposób, żeby były kompatybilne z rezonansem poznawczym Twojego mózgu. Proste, nie? - wyjaśnił, chociaż w zasadzie nie wiedział co takiego. Znaczy... Wszystkie te słowa kojarzył, ale zlepił je ze sobą całkowicie przypadkowo tylko po to, żeby Yukino była jeszcze bardziej przekonana o jego nieomylności. W końcu mądre słowa odbierają wolę do zadawania dalszych pytań. Anioł przez cały czas miał nawet przyłożoną dłoń do swojej brody, żeby wyglądać na jeszcze bardziej inteligentnego.
- No, ale koniec z naukową gadką. Powtarzaj za mną z całych sił. Tak, jakbyś miała wypluć płuca, okej? Niech usłyszy nas cały Eden. - zaczął, spoglądając na Yukino wzrokiem nieprzyjmującym sprzeciwu jako opcji - ICH! BIN! EINE! WAL-DER-BEE-RE! - krzyczał na całe gardło, uważnie sprawdzając czy Yukino za nim powtarza. To była bardzo ważna część treningu!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.19 9:39  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
Ciepły śmiech rozniósł się wzdłuż traktu wraz z szumem w koronach drzew.
  Ptasie pazury otoczyły grubą gałąź utrzymując sylwetkę wymordowanego w równowadze, a skrzydła zastygły za jego plecami wyciągnięte daleko w tył, dopóki jednym potężnym machnięciem nie przeciągnął ich przed siebie. Liście wokoło zaszeleściły i zadrżały, lecz on sam trwał w bezruchu.
  Dwie osoby. Tyle był w stanie wychwycić jego czuły słuch. Dwie osoby, które nawet nie próbowały się ukrywać, były wręcz nieznośnie głośne. Mężczyzna i kobieta, anioły. Beztroskie, swobodne stworzenia, których krwi nie był w stanie zabrudzić wirus, pogrążone w pląsach, jakich naturę trudno było poprawnie zinterpretować.
  — Na miłość Pana. Rozumiem, że to kwestia motywacji, ale nie róbcie tego całemu Edenowi — odezwał się z gałęzi ponad ich głowami. Promienie słońca przebijały się przez gęsty dach liści oświetlając od tylu jego nastroszone pióra drapieżnego stworzenia. Ptasi płaszcz odstawał lekko w miejscu, gdzie znajdowała się nasada pierzastej pokrywy, a potem opadał luźno na kształt pierzastego ogona.
  Zgarbił się nad pustą przestrzenią. Ślepota miała pewne zalety - Serin nie obawiał się upadku z wysokości, bo nie wiedział jaka odległość dzieli go od stałego gruntu.
  Ostre czubki pazurów zaryły w miękkiej korze zostawiając za sobą małe bruzdy.
  — Innymi słowy to siła sugestii, a nie prawdziwe zaklęcie. — Uśmiechnął się dobrodusznie, z kpiną. — Jeżeli nie uwierzysz w to, że potrafisz latać, nigdy ci się nie uda. — Pióra za jego plecami skrzyżowały się ze sobą, kiedy złożył skrzydła. Uniósł nieco podbródek nasłuchując, znak uroborosa na opasce zasłaniającej część twarzy imitował pojedyncze oko, którym wymordowany zdawał się coś widzieć pośród chmur na błękitnych niebie. — Nawet tutaj słyszę, jak te anioły, które mijałem nieco wcześniej śmieją się z ciebie, dziewczyno. Hm, a może to przez te metody nauki?
  Przykucnął wygodniej i uniósł dłoń do twarzy. Zagiął policzek na palcach wracając spojrzeniem do dwójki skrzydlatych stworzeń.
  Bezimienny chętnie by się im przyjrzał.

Leśny trakt - Page 3 PC6kp6x
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.19 5:27  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
Nie mogła zaprzeczyć że była pod wrażeniem tego jak dobrze uniknął pioruna! Wpatrywała się w niego zaskoczona a jak już się dowiedziała że ma więcej niż 200 lat to aż rozdziawiła usta. Wcale nie wyglądał na swój wiek, mógł być może kilka lat starszy od niej, tak przynajmniej wnioskowała. Pokiwała głową w górę i w dół ale po chwili zdała sobie sprawę że mu przytakuje. - C..co? Do czego mam się przyzwyczaić do tego że ty będziesz co chwilę musiał robić uniki przed prądem? Bo ja raczej nie będę mieć jakiś.. jakiś brudnych myśli.. nie jestem taka.. - zaprzeczyła już nieco ciszej. Przez chwilę wspominając o tym jak wyglądało jej życie w mieście. Czytanie romansideł to co prawda było jej hobby ale tak były raczej jakiś romantyczne sytuacje a nie jakieś zboczone akcje.
- Ale to anioły wybierają, wiec chyba mają jakieś kryteria wyznaczone. Gorszy sort aniołów?To brzmi bardzo źle. Nie wierzę póki nie poznam go osobiście! Nie spotkałam jeszcze złego anioła! - wyjaśniła mu nawet już nie takim skruszonym i wystraszonym tonem. Tych słów była pewniejsza. Wierzyła że w każdym jest choć odrobina dobroci, nawet w kimś takim jak jej własny oprawca.
Przechyliła lekko głowę słuchając jego wyjaśnień odnośnie specyficznego tańca jaki miał się rzekomo podobać Lenkowi. Entuzjazm Jorga sprawił że zaczęła mu się uważnie przyglądać. Przyłożyła palec wskazujący do dolnej wargi i kiwała głową ze rozumie polecenia aż do momentu kiedy anioł nie zaczął ruszać energicznie tyłkiem. Dosłownie spaliła się czerwienią i wolną ręką zakryła szybko oczy. Palec z ust szybko zabrała i wyciągnęła tą dłoń przed siebie w geście zatrzymania go. - T..to nie jest taniec.. znaczy jest.. ale.. j.jest zbyt wyuzdany! J.. ja tak nie umiem! - zaczęła dukać, machając dłonią w geście zaprzestania. Nadal miała drugą dłoń na oczach. - Myślałam o jakimś wolnym tańcu.. a..ale nie o czymś takim.. - dodała po chwili.
Odkaszlnęła po chwili i rozchyliła palce dłoni, zerkając nieśmiało na anioła. Jak przestał kręcić tyłkiem to po odetchnęła głośniej czując jak zrobiło jej się nieznacznie goręcej. Dobrze że miała na sobie sukienkę na ramiączka i co jakiś czas jej skórę muskał wiatr. To pozwalało nieco szybciej ochłonąć biednej dziewczynie. - Może zdołam wymyślić coś o wiele ciekawszego od tego.. - skomentowała z lekkim uśmiechem. Miała nadzieje że z Lenke się łatwiej negocjuje niż z Jorgiem.
Skupiając się na jego słowach zamachała delikatnie skrzydłami jego wyjaśnienie miło nawet sens. Bardzo dobrze je wyjaśnił i był tak przekonywujący że ciężko było naiwnej anielicy nie uwierzyć. Skinęła głową ze zrozumieniem i zaczęła bardzo głośno starać się dobrze z nim zsynchronizować! - ICH! BIN! EINE! WAL-DER-BEE-RE!.. ICH! BIN! EINE! WAL-DER-BEE-RE!.. - powtarzała za aniołem co raz to głośniej, aż zakrzyknęła na całe gardło. - ICH! BIN! EINE! WAL-DER-BEE-RE!!! - pewnie by sobie zdarła tym cale gardło gdyby nie doszedł ich obcy głos kogoś nieopodal nich. Przeniosła spojrzenie na postać siedzącą na gałęzi. - Ah! - jęknęła wskazując dziwną postać aniołowi. Chciała coś więcej dodać ale nie wiedziała zbytnio co. Istota była dziwna, nie przypominała anioła, przynajmniej nie z tymi ptasimi nogami. - Ja..ja przepraszam jeśli byłam za głośno.. - wydukała skruszonym głosem. Przełknęła głośniej ślinę i zrobiła kilka kroków bliżej Lena prawie się za nim chowając. Ostatnie słowa sprawiły że dziewczyna się zaczerwieniła ze wstydu. - Na.. na prawdę? Śmieją się ze mnie? - w głosie dało się usłyszeć nutkę smutku. Aż delikatne dłonie ujęły ostrożnie przedramię Jorga gdy prawie się schowała za jego sylwetką. Miała ochotę się zapaść pod ziemię. - Chciałam się tylko.. nauczyć latać.. - dodała już nieco ciszej, sam Lenke mógł mieć problem z usłyszeniem jej ostatniej wypowiedzi.
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.19 22:25  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
  Serin zaśmiał się dobrodusznie na słowa kobiety. Teraz miała dowód, że chociaż jedna osoba rzeczywiście znalazła w jej działaniach powód do kpin. Tym razem nie musiał nawet kłamać, Yukino wręcz prosiła się o śmiech, krzycząc treść wyssanych z palca zaklęć, które w najlepszym przypadku usprawniały jej gardło, a nie skrzydła.
  — Nie wszystkie anioły latają, niektóre przez całe swoje życie zostają na ziemi... do tego trzeba się nadawać. — Przyklęk na jednym kolanie, łapiąc równowagę pomiędzy gałęziami. Lubił edeńskie drzewa, były ogromne i bez problemu utrzymywały jego ciężar. Nawet kiedy kości, przemienione strukturą na ptasie, traciły swoją oryginalną wagę, niewiele suchych desperackich roślin sobie z tym radziło. Mimo to, pozwolił by skrzydła za jego plecami rozprostowały się na nowo i zleciał, a częściowo zeskoczył z góry w kierunku kobiety, z gracją przed nią lądując. — Czujesz do tego powołanie? Łaskotanie w piersi, przez które chcesz rwać się do lotu? A może wiatr, jeden z żywiołów przemawia do ciebie wyraźniej niż inne? — pytał, kręcąc głową na boki jak sowa, której geny zmieszane były z jego własnymi. — Nie? Nie i jeszcze raz nie?
  Poprawił szatę, by ptasie szpony na jego stopach ukryły się pod materiałem. Nie musiały od razu zdradzać jego rasowej przynależności, wolał, aby kobieta uznała go najpierw za anioła. Może nieco pokracznego, ale nadal jednego ze swoich.
  Skupił się na otoczeniu i na dziewczynie. Była, sądząc po głosie, dość młoda. Kiedy się do niej zbliżył, odkrył również, że była przyjemnie niska. Sądząc po niepewności w jej tonie, musiała zginąć bardzo niedawno, może nawet nie poradziła sobie jeszcze ze swoją obecną sytuacją. Wciąż pachniała czystością, zapewne jej dusza przeszła sąd całkiem niedawno.
  Młoda, dobra i naiwna! Ucieszył się. Miał jeszcze czas, żeby przekabacić ją na stronę Bezimiennego pana.
  — Na szczęście w naszym społeczeństwie jest miejsce dla każdego, nawet dla ślepców jak ja... czy aniołów bez talentu do latania, jak ty. — Dźgnął ją lekko czubkiem palca w okolicach piersi. Nie interesowała go osoba drugiego anioła, wyłącznie ta młoda dziewczyna, na opinię której mógł zdecydowanie łatwiej zmanipulować.
  Dla wzmocnienia efektu rozłożył mocniej skrzydła, prezentując je przed kobietą w całej ich okazałości. Nie byłby wcale gorszym nauczycielem, tyle że wcale nie zamierzał Yukino pomagać z jej problemami. Pasiaste piórka ugięły się lekko pod wpływem wiatru, pasowały do ich otoczenia, natury, drzew, ziemi. Amarylis dużo bardziej wpasowywał się w eden niż te przesadnie piękne, białoskrzydłe anioły.
  I chociaż nie widział, doskonale o tym wiedział.
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.20 22:39  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
Patrzyła na wymordowanego siedzącego na gałęzi wysokiego drzewa z podziwem. Jego pierwsze słowa trochę zabolały. Widziała jak nagle się wybił w górę i z gracją wylądował przed nią. Wzdrygnęła się lekko gdy pojawił się nagle tak blisko. Ale jej uwagę bardziej przykuły jego barwne skrzydła. Były piękne. Spojrzenie przeniosło się na twarz nieznajomego. - Łaskotanie w piersi? - powtórzyła po nim, przykładając dłoń do dekoltu. - Czuję ekscytację.. radość z możliwości wzbicia się w niebiosa.. ale.. ale też strach.. bo nigdy tego nie robiłam.. - wyjaśniła wpatrując się w niego. Ostrożnie wysunęła dłoń przed jego twarz i powoli pomachała przed jego twarzą. - Na prawdę nic nie widzisz? To musi być przykre.. nie móc podziwiać otoczenia.. - w głosie pobrzmiewała nutka żalu. Zrobiła jednak krok w tył żeby dać mu nieco swobody. - Jak jesteś w stanie latać, nie widząc niczego w koło? Czy nie ranisz się przy tym czasem? - spytała z czystej ciekawości. Obcy był wyjątkowy, miał innej barwy skrzydła niż pozostałe anioły, w ptasich barwach ale równie majestatyczne. Zerknęła przez ramię na swoje własne bielusieńkie i powróciła wzrokiem do wymordowanego. - Nie wiem czy jestem stworzona do latania, ale chciałabym chociaż spróbować.. przekonać się na własnej skórze.. - dodała po chwili, choć w głosie pobrzmiewała nutka strachu.
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.20 11:59  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
  Obecność anielskiego mężczyzny odrobinę mu wadziła, dlatego kiedy w końcu wylądował, odsunął się delikatnie do tyłu prowokując dziewczynę, aby się ku niemu zbliżyła. Kroczek po kroczku, wszystko należało wykonywać z należytą ostrożnością, wręcz leniwie, jakby od niechcenia.
  — Strach? — zapytał cicho, z dyskrecją okrywając usta dłonią. — To niedobrze! Strach jest rzeczą ludzką, ale my przecież nie jesteśmy już ludźmi, prawda? — Zadrapał grunt szponami i wykrzywił usta w drwinie. Najwyraźniej mu się poszczęściło, dziewczyna była tak bardzo naiwna, tak bardzo dziecinna! Wszystkie jej drobne gesty, to machanie dłonią przed oczami, a w zasadzie przed opaską, która skrywała pod sobą jego niewidome spojrzenie. Najwyraźniej sądziła, że skrywał przed nią jakąś tajemnice. — Posługuję się resztą zmysłów. Wzrok... nie jest wcale potrzebny. To tylko kolejne narzędzie grzechu, którego można się wyzbyć w imię Pana.
  Potrząsnął z ekscytacją ramionami, pióra u nasady skrzydeł nastroszyły się wyraźnie.
  Oczywiście miał na myśli swojego Pana, nie tego bezużytecznego boga, któremu służyły anioły. W porównaniu do ich władzy, działania Bezimiennego miały na celu zadowolenie wyznawców. Ta wiara nie opierała się na ślepym podążaniu za bytem, który wcale nie istnieje, była bardzo namacalna, wręcz materialna.
  Chciał jej o tym powiedzieć. Już. Natychmiast.
  Zamiast tego machnął dłonią przed sobą, chwytając ją za drobny nadgarstek.
  — Jest tylko jeden sposób, żeby się tego nauczyć. Wiesz o tym. — Blady uśmiech wykrzywił na nowo jego twarz. Szarpnął ją w swoim kierunku łapiąc drugą ręką za przedramię. Palce zacisnęły się mocno na jej skórze, paznokcie zatopiły w miękkiej tkance, a jego skrzydła rozłożone na nowo uderzyły silnie w grunt, odpychając ich od podłoża. Wnosili się.
  Niezależnie czy chciała mu w tym pomóc, albo starała się wyrwać, ciągnął ją ze sobą ku górze, ponad korony drzew, ponad leśny trakt który znikał w dole.
  — Zdaj się ma wolę pana. Tylko prawdziwa wiara przynosi rezultaty! — ponaglił ją szorstko. — Przecież Pan — ta ułudna zjawa, wasza odpowiedź na wszystko, anielska zarazo — nie pozwoliłby Ci zginąć, prawda? Jeżeli twoim przeznaczeniem jest latać, dasz radę. Jeżeli uznał, że twoim zadaniem jest umrzeć, to po co w ogóle próbować żyć wbrew jego woli?
  Mnie Bezimienny nigdy nie porzuci. Bezimienny działa dla mnie, chroni mnie, każe mi żyć. Więc żyje. Każe mi się strącić z nieba, więc to zrobię...
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.20 1:28  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
Zamrugała słuchając jego pierwszych słów, to co mówił miało sens. Zerknęła przez ramię na swoje skrzydła. Rozchyliła lekko wargi. - To prawda.. już nie jesteśmy ludźmi.. trochę ciężko mi się z tym jeszcze pogodzić. Nie dowierzam że jestem teraz aniołem.. - przyznała mu się, ściszając nieco głos. Nie zastanawiała się nad tym zbyt często. Tak bardzo chciała wrócić do M3, do swojej adoptowanej rodziny i przyjaciół. Nie chciała żeby się martwili jej śmiercią. Ale usłyszała że musi najpierw opanować podstawy swoich mocy i latanie.
Przechyliła lekko głowę w bok z zaciekawieniem. - Kolejne narzędzie grzechu? - powtórzyła po nim. - Ale wzrok nie służy tylko do tego.. - była tak naiwna, tak głupiutka jeszcze. - Musisz mieć bardzo dobrze rozwinięte te pozostałe zmysły.. to fascynujące.. - dodała po chwili. Nie znała nikogo, kto byłby pozbawiony któregoś ze zmysłów. Wyobrażała sobie że życie takiej osoby musiało być trudniejsze w pewnych momentach.
Wzdrygnęła się gdy nagle złapał ją za nadgarstek. - T..tak ale.. to trochę.. drastyczne podejście.. może można zacząć od jakiś podstaw.. nie wiem.. u-ułożenie skrzydeł? Pozycji ciała najlepszej do lotu?! - w głosie dało się wyczuć panikę. Widać zastanawiała się nad tym od dłuższego czasu. Młode pisklęta zostały wypychane z gniazda gdy nadszedł ich czas do nauki latania. Ale ona przecież nie była pisklęciem.
W oczach miała przerażenie gdy nieznajomy anioł wzbił się gwałtownie w górę razem z nią. - Czekaj.. ja.. ja nie jestem gotowa.. proszę! - czy zaczęła panikować? Zdecydowanie, serce waliło jak szalone w piersi. Czuła jak stopy odrywają się od ziemi i wolną dłonią złapała go za przedramię. - Ale.. to.. to chyba nie tak działa! Proszę nie puszczaj mnie! - wbiła spojrzenie w jego twarz zbyt przerażona by spojrzeć w dół. W oczach zbierały się łzy, spływając po jej policzkach, kapiąc w dół. Kurczowo się go trzymała, ale gdyby użył większej siły to by ją zrzucił bez problemu. - B..Bła..Błagam! Ja nie chcę znowu umierać.. - wydukała. Gdyby mogła to by się w niego wtuliła z całych sił, ale trzymał ją w takiej pozycji że dosłownie wisiała zdana na jego łaskę.
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.20 21:54  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
  Masywna powierzchnia skrzydeł wyrwała się ponad korony drzew, na trakt posypały się liście. W ułamku sekundy znaleźli się na niebie, w miejscu gdzie żadna przeszkoda nie mogła stanąć na drodze pozbawionego wzroku wymordowanego. Pióra rozpierzchły się na boki, pojedyncze, długie lotki przesłoniły na moment słońce. Z cienia, w którym znaleźli się we dwoje, wydobył się wyłącznie szorstki głos Wieszcza:
  — Zdaj się na swojego boga, dziewczyno.
  Ląd w dole znikał, zieleń rozpływała się w błękicie atmosfery, przestrzeń wokół nich ciągnęła się w każdym możliwym kierunku. Został tylko bezkres nieba i oni, anielica, którą zawodziła umiejętność lotu oraz ptasi wymordowany, dla którego fruwanie było wszystkim. Jak drapieżne stworzenie pochwycił ją w silnym uścisku i ciągnął ze sobą ku górze. Nie zatrzymywał się, wznosił wyżej i wyżej z każdym uderzeniem potężnych skrzydeł.
  Chłodne podmuchy owiewały ich ciała. I gdzie teraz był jej nauczyciel, kiedy dziewczyna najbardziej go potrzebowała?
  Tylko prawdziwe anioły - skrzydlate bestie o ptasich genach docierały w najwyższe strefy niezmierzonego błękitu. Bezimienny dawał każdemu moc czynienia tego, w czym był najlepszy. Nie wymagał, by walczyć z własnymi słabościami, tak jak czarnowłosa ścierała się z swoim ogromnym lękiem w tym momencie.
  I kiedy ziemia zamieniła się jednolitą połać zakrzywioną na horyzoncie, gdy las Edenu stał się jedynie ciemną plamą, Serin powoli poluźnił swój uścisk. Najpierw dłonie prześlizgnęły się o kilka centymetrów w górę jej ręki, a następnie palce zahaczyły o dłoń drżąc z wysiłku, jakim było utrzymywanie jej ciężaru.
  — Jaka szkoda, że twój bóg nas opuścił. Nawet on cię w tym momencie nie uratuje, prawda? — Zgarbił się i machnął nogami w jej kierunku, z całej siły odpychając od siebie dziewczynę za pomocą ostrych szponów. Jeżeli grawitacja nie zrobiła jeszcze swojego, to taki niespodziewany cios powinien poradzić sobie z ostatkiem jej sił. — Będziesz spadać... spadać i przeklinać w duchu swojego Boga, prawda? Bo on nie ma siły, aby cię uratować. A ty nie potrafisz latać, nie wiesz jak tego dokonać, lęk jest wszystkim co w tym momencie odczuwasz. To on. Twój Bóg Cię na to skazał!
  Zawinął w powietrzu i jak pikujący drapieżny ptak doścignął ją w powietrzu lecąc bez problemu tuż obok. Nie, żeby pomóc. Wyłącznie po to, aby przypominać jej o beznadziei pana, w którego wierzyły naiwne anioły.

/Słowa wypowiedziane kursywą są wieszczeniem z użyciem mocy artefaktu - 1/3
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.03.20 17:09  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
Widziała jak zieleń polany i małe oczko wodne na jej środku powoli zlewają się w jedno. Łzy napływały jej do oczu, zacisnęła je w przerażeniu. Gdy ponownie je otworzyła nie widziała już podłoża. Jasne obłoki chmur przysłaniały wszystko, jasne promienie słońca oślepiały gdy się w nie patrzyło. Spojrzenie wbiło się w wieszcza. Intensywnie niebieskie ślepia ani na moment nie odrywały się od jego twarzy. - Błagam.. - wyszeptała czując jak ze strachu zaczyna ją całą paraliżować.
Jego słowa wwierciły się w jej umysł z taka łatwością jak gorący nóż przebijał się przez miękkie masło. Oczy zrobiła większe gdy poczuła jak uścisk na jej ręku zelżał. "NIE.." krzyknęła w myślach bo przez rozdziawione usta nic się teraz nie było w stanie wyrwać. Pisnęła głośno gdy puścił jej rękę. Zacisnęła mocno powieki, łzy nie ciekły po policzkach, ciągnęły się mocno od kącików po skroniach w górę. Spadała. Z zawrotną prędkością jej ciało sunęło w dół. Otworzyła powieki słysząc dalsze słowa wieszcza. Napawały ją przerażeniem gdy pikował wzdłuż jej spadającego ciała. Splotła z przerażenia dłonie ze sobą. - Ojcze Nasz, któryś jest w niebie.. święć się imię Twoje.. przyjdź królestwo Twoje.. bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi.. - zaczęła się modlić, bo nie pomyślała o niczym innym. Teraz jak odrodziła się jako anioł, on musiał istnieć. Gdzieś musiał być, patrzeć na wszystkie swoje stworzenia. Przerażenie rosło z każdą chwilą ale ona nie przestawała. - .. chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.. i odpuść nam nasze winy.. jako i my.. - wymordowany nie usłyszał dalszej części modlitwy, Yukino zniknęła mu nagle z oczu. Spotęgował jej strach do stopnia gdzie podświadomie użyła mocy którą została obdarowana przez stworzyciela z chwilą odrodzenia jako Anielica.
Teleportowała się tuż nad taflą wody która zamortyzowała jej upadek diametralnie. Z piskiem wpadła w zimną ciecz. Zaraz po tym się wynurzyła kaszląc i plując wodą przed siebie. Zgarnęła czarne, lepiące się do twarzy włosy z buzi szukając skrzydlatego wymordowanego i drugiego anioła. Oczko wodne było dość płytkie. Klęcząc woda sięgała jej do klatki piersiowej. Nadal się jednak trzęsła nie tylko ze strachu ale i teraz dodatkowo z szoku i zimna. Łapczywie zaciągając się powietrzem. - Ja... ja żyję.. - wydukała łapiąc się za głowę.
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.20 16:34  •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
  Słowa modlitwy gubiły się w szumie pędzącego powietrza. Dziewczyna poruszała ustami jak ryba wyjęta z wody i chociaż błagała o pomoc własnego boga, ten najwyraźniej nie planował w czymkolwiek jej pomagać. Grunt, który nieco wcześniej zlał się w zielonobłękitną masę, teraz znowu nabierał indywidualnych kształtów rozciągającego się pod nimi edeńskiego lasu.
  Korony drzew zbliżały się do nich zdecydowanie za szybko.
  — Oh, nie wygląda na to, aby bóg cię słuchał — wysyczał przez zaciśnięte zęby do samego siebie. Spanikowana dziewczyna pewnie i tak nie miała w sobie dość opanowania by nasłuchiwać w takiej sytuacji jego głosu. W zasadzie nie zależało mu na rekrutacji nowych członków do swojej jednoosobowej w tym momencie sekty. Bawił się zjawiskiem religii i nie traktował go zbyt poważnie.
  Pióra załopotały głośno kiedy zwrócił je pod skos spowalniając swoje opadanie. Yukino oddała się od niego, jej głos z każdą chwilą cichł, aż w końcu urwał się gwałtownie. Sądził, że w tym momencie nastąpi odgłos zderzenia ciała z gałęziami, ale okolica trwała w ciszy.
  Trwała w niej zdecydowanie za długo.
  Obniżył lot nasłuchując szumu liści.
  Zniknęła z radaru jego zmysłów. W takich chwilach jak ta mógł żałować, że stracił wzrok, ale zamiast tego skupił się na pozostałych bodźcach. Ptaki nie poderwały się z drzew, zwierzyna trwała nadal ukryta w leśnym poszyciu, powietrza nie zabarwiła woń świeżej krwi. Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna wreszcie zrobiła pożytek ze swoich skrzydeł.
  Ja... ja żyję..
  Cichy głos przeszył powietrze jak grot strzały. Jak pies tropiący Amarylis zwrócił się natychmiast w kierunku źródła i na kilka sekund zastygł w powietrzu. Tylko ptasie skrzydła poruszały się nadal rytmicznie utrzymując go w górze.
  Kącik ust drgnął w poirytowaniu.
  Rzucił się z nieba w kierunku sadzawki i wylądował całym ciężarem ciała na dziewczynie. Ptasie szpony przycisnęły jej uda do mułu. Nachylając się nad nią złapał za włosy próbując wepchnąć jej głowę pod powierzchnię wody. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Leśny trakt - Page 3 Empty Re: Leśny trakt
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Eden :: Góra Babel

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach