Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 07.10.18 22:34  •  Kapusta glowa pusta  Empty Kapusta glowa pusta
Godność: Hans Solo? Batman? Spiderman? Niestety wszystkie dane zostały zapomniane, wszystko straciło sens. Słyszał tylko ciągle powtarzające się imię Uriel, więc uznał je za swoje.
Płeć:  Mężczyzna
Wiek:  Ojojoj, to ciężkie pytanie. Zapewne przeżył już bardzo dużo lat, niestety nie jest w stanie stwierdzić, ile dokładnie. Jego dawne życie zostało zapomniane, a nowe właśnie się zaczęło. Wizualnie 24 lata.
Zawód: Jak na razie bezrobotny. Jakąś fuchę miał, ale co to było?
Miejsce zamieszkania: Desperacja

Organizacja:  DOGS
Stanowisko: Ratler
Rasa: Wymordowany
Ranga: Opętany

Artefakt:

  • Aisu - Podczas ucieczki z piekła Wymordowany zdobył pewną ciekawą rzecz, a mianowicie dużą, drewnianą i powyginaną na końcu laskę. Mierzy ona 175 cm i ma mnóstwo żłobień oraz białych rys. Sam Uriel nie wie, czym ona dokładnie jest i co w sobie skrywa. W jednym z laboratoriów prowadzono eksperymenty nad aniołami, które to polegały na próbach wyciągnięcia z nich mocy i przelania ich na jakiś przedmiot. Niestety niosło to ze sobą śmierć Skrzydlatego. Nie wiadomo, jak na nie polowali, ale udawało im się. A ta drewniana broń należała do Anielicy, która panowała nad lodem. Piękna moc oraz silna, jednak trudna do opanowania. Długie używanie laski sprawia, że kończyny właściciela zamarzają.

Moce:

  • Biokineza – Tuz po zarażeniu wirusem, (wtedy) niebieskowłosy błąkał się bez celu po lesie. Ledwo widząc, potykając się i pragnąc umrzeć. Głodny, wyczerpany i śpiący. Szedł przed siebie, nasłuchując śpiewu ptaków, płoszące się zwierzęta. Pomału zapadł zmrok, powietrze robiło się chłodne. Widział wyjście z lasu, przyspieszył kroku, przez co potknął się i wyleciał spomiędzy drzew, lądując twarzą na wilgotniej trawie. Wszystko byłoby fajnie, mógłby się nawet zdrzemnąć, gdyby nie śliniący mu się na głowę, biały Husky. Spojrzał na jego łapy, a potem w górę. "O, piesio" pomyślał radośnie, jednak to szczęście nie trwało długo. Był to biały husky, prześliczny, jednak z jego pyska kapała piana i patrzył się na niego jak na smaczny kąsek. Nim zdążył zareagować, bestia rzuciła się na jego lewą rękę, gryząc ją i szarpiąc. Resztkami sil chwycił za większy kamień, który leżał obok niego i przywalił psu w głowę, powalając go na glebę. Potem uderzał go swoją prowizoryczną bronią znów i znów, aż całkiem opadł z sił, a wróg się nie ruszał. Z oczu zaczęły lecieć łzy. Nie chciał tego, tak bardzo tego nie chciał. Potem dopadła go ciemność i ogromne cierpienie. Trzy dni przeleżał na tej polanie, wijąc się z bólu. Gdy wszystko ustało, patrzył się w niebo. Jego włosy przybrały kolor śniegu, ślepia dostały białą otoczkę rzęs. Co dziwniejsze, z jego głowy wyrosły psie, śnieżnej barwy uszy, a z miejsca, gdzie plecy tracą swa szlachetna nazwę, puchaty ogon tego samego koloru. Długo się do tego wzwyczajał. Do pazurów również, które wyrosły ostre i długie. Oraz strasznie twarde.  
  • Pazury – Uriel posiada ostre jak brzytwa pazury, które są w stanie przeciąć nawet najtwardszą stal. Wyglądają groźnie, a sam Uriel nie potrafi ich schować. Są cały czas na widoku, przez co czasem sprawiają problem. Oczywiście mają swoje słabości. Im więcej rzeczy tnie na raz, tym słabsze się staja. Czyli nie może drapać nimi ile popadnie, bo w końcu pękną, wolno przy tym odrastając.

Umiejętności:

  • Zwiększona czujność i tężyzna (szósty zmysł, podniesiona sprawność fizyczna: zręczność, szybkość, siła etc. Wymordowani są dwa razy silniejsi od przeciętnego człowieka).
  • Wyostrzone zmysły.
  • Uriel bardzo dobrze radzi sobie w walce wręcz. Można powiedzieć, że został do tego stworzony. Jego ruchy są płynne, a ciosy pewne. Użycie rąk czy nóg to dla niego nie problem. Widać kiedyś musiał ciężko nad tym pracować i udoskonalić każdy ruch, cios, a teraz po prostu instynkt mu to przypomina.
  • Uriel bardzo dobrze posługuje się także i bronią palną - czy to pistolet, czy karabin. Wie, do czego one służą i jak z nich celnie, pewnie strzelać.
  • Uriel potrafi bezszelestnie się poruszać. Ciężka sztuka do opanowania, która została z nim mimo braku wspomnień z przeszłości.

Słabości:

  • Niskie dźwięki drążnia go oraz potrafią sparaliżować na krótka chwile. Psie uszy są bardzo wrażliwe na takie tony.
  • Jest również silnie uczulony na orzechy. Mała ilość może spowodować u niego duszności i widoczne opuchnięcia. Bardzo zabawnie wtedy wygląda, jakby ktoś go nadmuchał.

Dodatkowe:

  • Lubi jeść.
  • Uwielbia psy.
  • Niemowa.


Wygląd zewnętrzny:

    |175cm|56kg|A mówi się, że "ludzie" się nie zmieniają. Kiedyś uroczy, słodko wyglądający chłopak, o niebieskich włosach i szczęśliwych ślepiach. Logiczne jednak jest to, że po długim czasie spędzonym w niewoli, cos się w nim zmieni, a na pewno jak przebywało się w mroku. Cera zrobiła mu się trupioblada, dosłownie. Twarz biała, prawie jak kartka papieru. Do tego straszne jest wychudzony, co widać po odstających kościach policzkowych oraz przesadnie szczupłej sylwetce. Nogi jak dwa patyki, wystające biodra, żebra można sobie samemu policzyć, ręce jak u szkieletu, smukłe i lekko posiniałe palce zakończone groźnymi, długimi pazurami. W sumie, na Desperacji to za bardzo się tym nie wyróżnia. Na jego ciele widać bardzo dużo siniaków, zadrapań, otarć, ran. Piety zdarte, kostki i nadgarstki obdarte do krwi. A jeśli chodzi o twarz, to też najlepiej nie jest. Ogromne sińce pod oczami, zapadnięte policzki, suche oraz rozcięte wargi koloru wyblakłego pergaminu. Co się jeszcze zmieniło? Ślepia nie są już pełne życia, radosne. Kiedyś żywy błękit,  który świecił jak dwa szlachetne kryształy, a teraz? Wyblakły kolor, w którym mieści się tona smutku i bólu. Już się nie błyszczą, nie cieszą, ani nie patrzą na nic. Wyglądają bardziej tak, jakby patrzyły przez ciebie, a nie na ciebie. Również włosy uległy zmianie. Stały się długie, bo aż do pasa i białe, jedynie grzywka została bez zmian, dalej nachodząca na oczy. Z głowy wystają psie uszy, a z kości ogonowej ogon, co jest wynik połączenia z śnieżnobiałym Haskim. Niestety futro jest brudne i rzadsze niż powinno być, przez co ogon nie jest tak ślicznie puchaty, jak mógłby być.  Oczywiście nie można zapomnieć o dużej bliźnie, która przechodzi przez jego szyję. Również na plecach ma trzy duże bruzdy, jakby przez szpony ogromnej bestii lub grubego bata zrobione. Na prawym udzie ma mały ślad po postrzale. Ubiór? No cóż, w ciemnym pomieszczeniu cały czas leżał nago, oblewany raz zimną, raz gorącą woda. Dopiero podczas akcji ratunkowej pewnej osoby dostał długi, czarny płaszcz z ślicznymi, srebrnymi guzikami - to jego jedyne odzienie i od tamtej chwili ulubione.

Charakter/Historia:

    Obudził się w ciemnym, chłodnym miejscu, przypięty lodowatymi łańcuchami do ściany. No tak, bo przecież łatwo jest uciec z pomieszczenia o milimetrowym okienku i pancernych drzwiach. Czuł, że jego kostki i nadgarstki są już mocno od metalowych pierścieni obdarte. Co w tym było najlepsze? Leżał na betonowej ziemi całkiem goły, próbując się ogrzać swoim ogonem. Chciał się podnieść, jednak jego całe ciało przeszył ból. Był mocno posiniaczony, a plecy zaczynały go piec. Nie pamiętał, jak się tam znalazł, po co tam był, ale również jak się nazywał i co działo się wcześniej. Jego całe zżycie zapadło się w ciemność; nicość, która je pochłonęła. Glowa zaczęła go bolec, zapewne został czymś uderzony. Nie dziwiła go ta myśl, patrząc na miejsce, w którym się znalazł i to, jak sam wyglądał. Zaczął czuć niepokój. Co było oczywistą reakcją. Ślepia przyzwyczaiły się w końcu do ciemności, dzięki czemu zauważył, że w rogu pomieszczenia jest umieszczone krzesło. Czuł, jak włosy lepią się do jego spoconego i zakrwawionego ciała. Rany coraz bardziej piekły, a on zaczynał panikować. Poruszył łańcuchami, były ciężkie i mocno przytwierdzone do ściany. Nagle usłyszał jakiś hałas i ciężkie kroki. Ktoś miał oficerskie buty i mocno pachniał wanilią. Od razu poczuł nieufność, skulił ogon i położył uszy, wsłuchując się w zbliżający się hałas. Cóż, widać, że Uriel nie należał do tych ufnych. Co miał począć? Sam nie wiedział. Myślami szukał jakieś drogi ucieczki, jednak jedyne wyjście z tych zimnych czterech ścian było zapewne za jedynymi drzwiami w tym pomieszczeniu. Przeklinał w myślach, uświadamiając sobie, że marne ma szanse, i że już sporo czasu tu spędził. Jego wychudzone ciało niezbyt chciało współpracować. Nagle zalała go fala światła, co sprawiło chwilowe oślepienie. Ktoś otworzył drzwi i stał w progu, przyglądając mu się nachalnie. Niestety przez naglą zmianę oświetlenia i to, że koleś stal w przejściu, niezbyt mogli sam mu się przyrzec. Niestety nagle poczuł impuls. Rzucił się na osobnika resztkami sił, co oczywiście było bezsensowne. Łańcuchy go zatrzymały, a obręcze jeszcze bardziej wbiły mu się w nadgarstki. Poczuł piekący ból – cóż, wyglądało na to, że najpierw robi, potem myśli. Okazuje się, że Wymordowany jest trochę narwany. Chciał krzyczeć, warczeć, zadać jakieś pytania, jednak nie umiał. Nieznajomy zaśmiał się tylko, po czym powalił białowłosego kopniakiem. Runął na ziemie, mocno uderzając policzkiem o zimny beton.- Dalej uparty - usłyszał tylko te dwa słowa, po czym drzwi się zamknęły, a on został sam. Uparty... Nie wiedział, czemu go to ucieszyło. Może chcieli od niego jakichś informacji albo coś z nim zrobić, a te słowa upewniły go, że się nie dawał, że wytrwał. Mimo tortur dalej walczył. Oddany sprawie, której nie pamiętał. Trochę otuchy w takich chwilach się przydaje. Patrzył się przed siebie, myślami odpływając w nieznane, w stertę pytań bez odpowiedzi. Końcu zasnął, przytulony policzkiem do podłoża. Śnił mu się jakiś bal w pięknym pałacu o dużym tarasie. Siedział na ławce, wpatrując się w piękne, czerwone róże. - Cudowne kwiaty, które starają się bronić kolcami przed innymi - wypowiedziała postać, która nagle zjawiła się obok niego. Była spowita ciemnością, jedyne, co mógł zauważyć, to ślepia różnego koloru oraz blizna na szyi, przez którą automatycznie sięgnął ręką do własnej szramy, przez którą nie potrafił mówić. Poczuł pod palcami wypukłą i chropowatą skórę. Kim była ta osoba i czemu zjawiła się w jego śnie? - Jednak gdy wyrwie się im kolce, są tylko piękne i bezbronne. Zupełnie jak ty. - Starał się zrozumieć treść tych słów. Zachrypnięty głos ucichł, a całe otoczenie opanował mrok, by zaraz powstał las, płonący las. A on biegł w samym jego środku, chcąc kogoś zawołać, osobę, która biegła przed nim, jednak imienia nie znał, zresztą nawet pisk nie wydobył się z jego ust, ale biegł ile miał sił w nogach. Niestety został postrzelony w prawe udo, przez co upadł, a postać przed nim zniknęła. Ktoś ich gonił, i miał nadzieję, że tylko jego dopadli. Obudził się zlany potem, ciężko oddychając. "Jestem jak róża" pomyślał, wpatrując się w ścianę. Po wyrwaniu kolców łagodny, bezbronny. Nie wiedział czemu, ale głos osoby ze snu wydawał mu się znajomy, a na wspomnienie tej chrypki robiło mu się ciepło na duszy. Może to jedyna osoba, której udało się wyrwać kolce, przejść przez lodową zbroje, aż do samego ciepłego serca. Następne dni, tygodnie stały się rutyną. Rano dostawał miskę z ledwo zjadliwą papką, która smakowała gorzej niż śmierdziała, ale wybrzydzać nie mógł. Potem zaczęli go wyciągać z celi do białego, za jasnego pomieszczenia. Tam zadawali mu dziwne pytania, jednocześnie bijąc, kopiach prądem czy polewając wrzątkiem. Jego sierść na uszach czy ogonie nie była już puszysta i gęsta, a rzadka i posklejana. Nie wiedział, o co go pytają, czego chcą. Słyszał co chwilę imię Uriel oraz podsłuchał, że szykują jakąś maszynę. Nie wiedział po co. Z ich gadki zrozumiał też, że nie był sam, że było wiele cel i schwytanych jak on. Gdy wracał do swojego "lokum",  automatycznie zasypiał i śnił cały czas o tym samym. Aż do pewnego momentu, gdy zrobiło się strasznie głośno. Krzyki, trzaski, strzelania. Leżał na środku pomieszczenia, już nie przykuty do ściany. Chyba uznali, że to było niepotrzebne. Podniósł głowę, wpatrując się w stalowe drzwi. Coś tam się działo, coś przy czym uszło wiele krwi. Słyszał otwierające się drzwi w korytarzach oraz że ktoś wolał jakieś imię, jednak nie potrafił odpowiedzieć na te okrzyki. Musiała toczyć się tam fajna jatka. Podniósł się, co zajęło mu trochę czasu. Ledwo zrobił jeden krok do przodu, aż nagle jakaś eksplozja powaliła go znów na ziemię. Przetarł ślepia, znów oślepiło go światło. Chwila... wyostrzył wzrok zdziwiony. Drzwi zniknęły, a raczej zostały wysadzone. Nagle w przejściu pojawiła się postać. Kojarzył ją, te oczy, widział już je. Na twarzy osobnika pojawił się uśmiech. - Tutaj jesteś - powiedział zachrypłym głosem, który Uriel już słyszał. Ślepia mu się zaświeciły z nadzieją. Czuł, że może mu zaufać; czuł, że go zna. Wstał, trochę chwiejnie, po czym dostał płaszcz. Czarny, długi i z srebrnymi guzikami. -Mógłbyś się ubrać. - Lubił go słuchać. Założył na siebie odzienie i z radością udał się za wybawcą. Teraz dopiero zauważył jaki ten budynek był duży, a korytarze długie. Co chwilę drzwi, sale, laboratoria. Szli po cichu i ostrożnie, białowłosy tylko musiał podpierać się o ścianę. Sporo trupów leżało na ziemi, a zapewne to nie byli wszyscy i miał rację. Po chwili usłyszeli krzyki, Towarzysz chwycił go za rękę i zaczął biec, zmuszając go do tego samego. Jego kończyny chyba zapomniały, co to szybszy bieg, ledwo nimi poruszał. Zacisnął zęby od bólu, jednak się nie poddawał. Skręcili w prawo i wpakowali się do jakiegoś pomieszczenia z dużą ilością eksperymentów i jakiś urządzeń. Śmierdziało zgnilizną. Za nimi wbiegło kilka osób w białych kitlach i z pistoletami w rękach. Z korytarza dobiegły odgłosy większej grupki. Uriel chwycił przedmiot, który stał obok niego. Drewniany kij, który długością dorównywał jego wzrostowi, a na końcu był dość powyginany.  Zrobił większy rozstęp nóg, by lepiej utrzymać równowagę i wycelował w jednego przeciwnika. Poczuł zimno, chłód, ta drewniana laska nie była zwyczajna. Przyjrzałby się jej dokładnie, jednak nie było na to czasu. Uparty jak zawsze. Gdy chciał ruszyć (z ledwością) do ataku, różnooki chwycił go w pasie, wybił szybko okno, które znajdowało się tuż za nimi i wyskoczył z nim. Okazało się, że to nie było wysoko. Jakieś pierwsze piętro. Cóż, Uriel nie wpadł na ten pomysł, może z wycieńczenia. Wylądowali na miękkiej trawie, co nieco zamortyzowało upadek, jednak i tak był bolesny, a przynajmniej dla niego. Wrogowie podbiegi za nimi do okna i zaczęli strzelać. Niebieskooki poczuł nagły ból w prawym ramieniu. Dostał i to było już za dużo. Czuł, że słabnie, że już nie da rady, a przed oczami robiło mu się ciemno, ale w dłoni dalej ściskał swoją nową broń. Ostatnie, co zobaczył, to lekko zakrwawiona dłoń sięgającą do niego. Czyli drugi też nie wyszedł z tego bez szwanku? Głowa, ciężka jak ołów, opadła w dół. Ale wie, że stał się wolny, że uciekli. Skąd? Raz się przebudził i ktoś biegł z nim na rękach.


[/list]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.18 15:41  •  Kapusta glowa pusta  Empty Re: Kapusta glowa pusta
OGRANICZENIA MOCY
Aisu: 3 posty użytku, 5 postów przerwy. Do odmrożeń kończyn nakładam dodatkowe skutki uboczne: osłabienie, płytki oddech, ból głowy, w późniejszych etapach wysoka gorączka.
Pazury: uzależniam ich trwałość od decyzji MG, jednak po ich złamaniu postać musi odczekać min. jeden wątek, aż odrosną wystarczająco, by znów móc ich używać.

Akceptuję.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach