Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 06.06.18 23:00  •  Domek Goździk(owej) Empty Domek Goździk(owej)
Niewielki budynek położony w niedużej odległości od Akademii łączący w sobie styl tradycyjnego japońskiego budownictwa z nowoczesnością, której pełno dookoła. Dosyć mały, piętrowy domek z charakterystycznym dachem i dużą ilością okien. Drewniany, otoczony zielenią, z oczkiem wodnym po prawej stronie. W stawie pływają karpie koi, nadając temu miejscu jeszcze więcej uroku.
Drzwi do środka otwierają się na przepustkę lub tradycyjnie, za pomocą klucza, choć przy drugim sposobie na telefon właścicielki przychodzi powiadomienie. Ot, dodatkowe zabezpieczenie przed próbą ewentualnego włamania. Na początek przechodzi się przez korytarz, w którym powinno się zostawić buty oraz płaszcz, przesuwane drzwi po prawej prowadzą do dobrze wyposażonej kuchni, zaś po lewej do jadalni, w której znajduje się tylko niski stół otoczony sześcioma poduszkami oraz klatka dla papug. Po dojściu do końca korytarza dociera się do drugiego, nieco większego, gdzie przez duże okna roztacza się widok na staw oraz część zieloną. Tu umieszczony został nowoczesny kominek, półki z książkami, dwa wygodne fotele i kącik z poduszkami przy oknie. Schodami przypominającymi mocno pochyloną drabinę z szerokimi szczeblami dostać się można na wyższe piętro.
Zaraz po wejściu dociera się do pokoju gamera zawierającego telewizor, konsolę i przyciemniane elektrycznie szyby, półki z masą gier, w kącie zaś ustawiona została perkusja. Dalej przejść można do łazienki oraz skromnie urządzonej sypialni, w której łóżko stanowi leżący, wygodny materac, ustawiono kilka szaf i szafek oraz biurko z komputerem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.18 16:53  •  Domek Goździk(owej) Empty Re: Domek Goździk(owej)
Wszystko było na swoim miejscu. Dom lśnił czystością i pachniał bzowym płynem do podłóg, w lodówce chłodziły się napoje oraz alkohol w formie właściwie różnej (preferowała piwo smakowe, gdzieś walała się butelka bardzo słodkiego wina, a w szafce miała kawowo-kokosowy likier, którego głównie używała do wypieków). Właśnie skończyła rolować sushi rozmawiając z mamą o totalnych pierdołach, odłożyła kolorowy kawałek na talerz, włożyła matę do zlewu. Przeciągnęła się, jednocześnie odpowiadając rodzicielce na pytanie i zapewniając, że na pewno będzie grzeczna, że wcale nie robi wielkiej imprezy na pięćdziesiąt osób i że, jeśli w ogóle przyjdzie, jedynym gościem będzie kumpel, z którym na pewno nie dojdzie do żadnych dziwnych sytuacji. "A poza tym, mam dwadzieścia pięć lat i mój ostatni chłopak zniknął w niewytłumaczonych okolicznościach. W liceum." Mama prychnęła rozbawiona w słuchawkach, które dziewczyna akurat poprawiła w uszach. Wyczyściła matę, talerz z ryżowymi przekąskami schowała do lodówki, robiąc miejsce koło smażonych kawałków kurczaka w ostrej panierce, z przepisu pozyskanego z trudem od koleżanki, która niekoniecznie chciała się dzielić swoimi tajemnicami. Kosztowało to Goździk sekretną recepturę na karmelki. Poświęcenie było jednak warte zachodu.
Zerknęła do jadalni, gdzie papugi zaczęły hałasować. Ptaki skrobały dziobami kraty klatki, a widząc atencję właścicielki, zaczęły skakać po drewnianych szczeblach bawiąc się ze sobą. Obie sztuki uwielbiały psoty wymierzane w kierunku kolorowookiej, a ona, grożąc palcem, zawsze im odpuszczała. Tym razem też rzuciła w ich stronę ostrzegawczym gestem i wyszła na korytarz, żegnając się z mamą. Bestie miały żarcie i wodę, klatka sprzątnięta ledwie dzień wcześniej. Wolała ich nie wypuszczać, bo kto wie co by narozrabiały. Zwłaszcza, że w kuchni na wierzchu leżały ciasteczka. Zerknęła na przepustkę, wysłała wiadomość, potoczyła się na górę, gdzie siadając przy perkusji zaczęła cicho stukać w bębny. Powinna raczej zrobić sobie dłuższą drzemkę przed maratonem nocnego grania na konsoli, ale miała to gdzieś. Może nie będzie sama, wtedy za szybko nie zaśnie. Albo gra okaże się na tyle wciągająca, że po zdjęciu gogli zastanie świt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.18 0:12  •  Domek Goździk(owej) Empty Re: Domek Goździk(owej)
Obecny tydzień nie zapowiadał się ekscytująco dla prostego człowieka jakim właśnie był Jigoku, ale w pewnym momencie wszystko mogło się zmienić za sprawą jednej osoby. Kiedy był jeszcze w pracy otrzymał parę wiadomości od znajomej, która zaskoczyła go treścią. Zaproponowała mu wspólne granie w towarzystwie różnych pyszności i przede wszystkim jej osoby. Ostatnim czasem nie miał nic szczególnego do roboty, zatem nie zostało mu nic innego niż przystać na tą ofertę, ale najpierw musiał odbębnić swój czas w pracy. Zresztą się też dobrze składało dla niego, albowiem od jutrzejszego dnia jego urlop się rozpoczynał. Tak więc nie musiał się przejmować małymi konsekwencjami z picia, o ile zdecydowałby w siebie wlać za dużo alkoholu w towarzystwie Goźddzikowej. Kilka godzin później, skończył robotę na dziś i udał się najpierw do swego domu, żeby coś przekąsić i odświeżyć przed wypadem do koleżanki. Oczywiście po drodze też postanowił zajść do sklepu po więcej alkoholu. Nie wiedział z jaką ilością procentów będzie miał u niej do czynienia, stąd też postanowił zakupić czteropak piw i jakąś niewinną buteleczkę sake. Jedynie miał nadzieję, że taka ilość będzie wystarczająca i nie skończy się to tragicznie. Zdawał sobie sprawę ze swojej tolerancji na alkohol, stąd też wolał się pilnować w trakcie picia, choć nie zawsze mu się udaje. Ostatecznie gdy tylko znalazł się pod drzwi jej domu, postanowił nacisnąć kilkakrotnie na dzwonek aż do skutku. Zamierzał tym działaniem się upewnić, czy zastał jej osobę, choć nie mogła się spodziewał jego w stu procentach. Przecież nawet nie dał jej znać, że wpadnie, a już nie wspominając o braku odpowiedzi na smsy. Tak więc musiał poczekać cierpliwie na rezultaty jego działania, wyszłoby niezręcznie jakby w ogóle jej nie zastał w domostwie i dzwonił jak skończony kretyn bez najmniejszego powodu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.19 9:56  •  Domek Goździk(owej) Empty Re: Domek Goździk(owej)
Nie miała stresującego życia, przynajmniej nie jeśli regularnie łykała swoje tabletki. Radośnie jednak witała każdy dzień, który mógł pozwolić się zrelaksować i poobijać. Wiedziała, że nie każdy ma tak elastyczne godziny jak ona, ale wciąż brak odpowiedzi na wiadomość pozostawiał ją w niepewności. Przyjdzie? Nie przyjdzie? Nazapierdzielała się po domu kompletnie na darmo? No w sumie przynajmniej będzie mieć czysto przez dłużej niż tydzień, choć zwykle jak nie miała co robić, a nie chciało jej się grać albo czytać to zabierała się za sprzątanie. Jego nigdy za wiele, a codziennie zbiera się więcej kurzu. Po prostu nie mogła usiedzieć na miejscu, od bezczynności bolał ją zadek i sumienie. Dlatego też czekając hałasowała sobie po cichu. Kiedyś działała tym mamie na nerwy, teraz na szczęście miała swój spokojny kącik i mogła nie przejmować się niezadowolonymi sąsiadami. Na szczęście nie wyprowadziła się do apartamentowca, bo tam to by była tragedia ze specjalnym wygłuszaniem ścian. Poszłaby na to połowa wartości samego mieszkania.
Słysząc dzwonek, od razu zerwała się z miejsca i zbiegła po schodach, zeskakując z dwóch ostatnich stopni. Teraz dopiero zaczęła się zastanawiać na poważnie jak oni będą schodzić po swoje nocne zapasy, zwłaszcza jak już trochę popiją. Zniesienie sprzętu na dół mijało się z celem, bo łazienkę miała na górze. Chyba będzie trzeba zastosować mały remont i wymienić drabinoschody na coś wygodniejszego. A jak się nie da ze względu na brak miejsca to chyba będzie trzeba zainstalować windę. I proszę, jak działała na nią impreza. Wyprawiała je tak często (raz na rok to już cud), że zaczynała myśleć o rozbudowywaniu schodów na coś wygodniejszego. Sama była przyzwyczajona, ale ile to razy się zdarzyło, że goście mieli jakieś lęki związane z podróżowaniem w górę czy dół.
Doskoczyła wręcz do drzwi, otwierając je bez wahania. Wyjrzała z radosnym uśmiechem na zewnątrz, czając się częściowo schowana. W razie co, miała do obrony pałeczki!
- Jigokuuuu - zapiała radośnie, wpuszczając go do środka. Obróciła parę razy trzymane w dłoniach patyczki, po czym zatknęła je dzielnie za brzeg leginsów niczym najlepszy strzelec Dzikiego Zachodu rewolwery. Pech chciał, że nie miała kieszeni. - Jadłeś coś? Mamy jeszcze z pół godzinki, w razie co coś upichcę - zapytała z nieukrywaną troską. Była gorsza niż najbardziej natrętne babcie, przy niej żaden znajomy nie mógł chodzić głodny. W przeciwieństwie do babci, mogła komuś przetrącić kończyny kopniakiem z półobrotu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.19 1:01  •  Domek Goździk(owej) Empty Re: Domek Goździk(owej)
Znajdując się pod drzwiami od domostwa swojej przyjaciół, zaczął się zastanawiać nad jedną kwestią, czy rzeczywiście ją zastał. Zdawał sobie sprawę, że nie była zbyt skłonna do życia codziennego w społeczeństwie, ale zawsze mogło się coś zmienić. Nie miał w zwyczaju odpowiadać na wiadomości telefoniczne, często zapominał o egzystencji takiego cuda technologicznego, gdyż z niego za bardzo nie korzystał. Nie miał problemu żeby zadzwonić do swojego szefa lub załatwić pilne dla niego sprawy, ale takie spotkanie z znajomą osobą już było problematyczne. Najłatwiej było go wyłapać na innych komunikatorach, niżeli tych co używa większość ludzi w mieście. Ostatecznie postanowił sięgnąć po swój telefon po chwili czasu, gdyż zaczął mieć coraz to większe obawy, że nie ma najzwyczajniej kobiety w domu, ale nie było takiej już potrzeby. Przed jego oczami uchyliły się nieco drzwi, a za nimi wyłoniła się istota, z którą był umówiony na małe spotkanko. Kahori. Przyglądał się dość uważnie jej personie, a nawet miał zamiar się wsłuchać dokładnie w słowa jakie wypowie, aż tu nastąpiło małe rozczarowanie. Przez chwilę się spodziewał zwrócenia mu uwagi, że nie odpisuje na wiadomości sms, a niżeli radosnego zapiania jego imienia.
Tak, to ja Jigoku. — Powiedział bez najmniejszego zastanowienia w jej kierunku i jedynie kiwnął głową na powitanie. Wchodząc do środka wzrokiem obserwował wnętrze domu, które w jego ocenie wyglądało na zadbane. Widać było gołym okiem, że ktoś spędził trochę czasu na robieniu porządków, a przynajmniej mu tak mogło się wydawać. Nie widział w końcu reszty budynku, a mogło się okazać, że jedynie wnętrze wiało czystością. Nie umknęło mu uwagi fakt małej zabawy Goździk, która w jego mniemaniu przypominała klasyczny ruch dla rewolwerowców. Jedynie był jeden szkopuł, albowiem jeźdźcy dzikiego zachodu, nie nosili na legginsów, ale kto by się czepiał szczegółów. Oczywiście wzrok skierował na twarz kobiety, gdy ta zwróciła się do niego znów z pytaniem.
Wiesz, akurat już jadłem u siebie jak wróciłem z pracy. Tak więc nie ma takiej potrzeby. — Odpowiedział i zdejmował z siebie płaszcz, a wcześniej położył siatkę z małych zakupów na podłogę. Wtedy go natchnęła jedna myśl żeby coś powiedzieć od siebie.
Wpadłem po drodze do sklepu za alkoholem. Tyle starczy i gdzieś można powiesić płaszcz? — Zwrócił się do niej. Była w końcu gospodarzem tego miejsca i od niej wszystko zależało. Miał tylko nadzieję, że nie będzie problemu z większą ilość alkoholu. Wyszłoby trochę śmiesznie jakby się okazało, że kupił, a ostatecznie i tak tego nie wypiją bo będzie za dużo. Oczekiwał więc na dalsze instrukcję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.19 21:05  •  Domek Goździk(owej) Empty Re: Domek Goździk(owej)
Wisiała na telefonie na ogół tylko po to, żeby pograć albo wstawić w sieć nowe zdjęcie ugotowanego żarcia wraz z przepisem czy krótkim filmikiem jak dane cudo zrobić samemu. Ewentualnie czasem dostawała dziwne smsy od jakiejś nieznanej jej osoby, która chyba była nieco szurnięta, ale było to na tyle zabawne, że sama odpisywała żartem. Właściwie nieznajomy po ostatniej wiadomości jeszcze nie odesłał nic zwrotnego, więc uznała, że po prostu się znudził trollowaniem, które niezbyt się w jej wypadku udało.
Nie zrugała go za nieodpisywanie tylko dlatego, że w pracy jej samej zdarzało się nie mieć czasu czy możliwości nastukania paru znaków odpowiedzi. W jej przypadku było to często wręcz niemożliwe, kiedy nurkowała w zbiorniku albo opowiadała kolejnej z rzędu grupie tę samą historię co pięćdziesięciu wcześniejszym grupom. I nie nudziło jej to! Nikt tak świetnie jak ona nie opowiadał na wyrywki ciekawostek o galaretowatych stworkach, mało kto znał ich ewolucyjną historię (czy też prawie brak tej ewolucji), dziwactwa, zachowania. No i jak nikt wiedziała, jak potrafi boleć oparzenie meduzy, kiedy jakaś przyczaiła się i przepłynęła blisko odsłoniętej dłoni. Wydała z siebie ciche, jakby lekko zawiedzione „och”, słysząc, że nie jest głodny. Ale to może i lepiej? Przez ten czas przygotują sobie pokój, przeniosą część rzeczy, zalogują się na spokojnie do swoich profili, żeby Tosiek nie musiał startować od zera u siebie.
- O, super. Tu się powieś – wskazała ręką na wolny wieszak. Nie mówiła dosłownie, ale rzadko kiedy można było oczekiwać od niej jakiegoś mało potocznego zwrotu – i daj, wrzucę do lodówki, niech się nie grzeje – wyciągnęła drobną rękę, żeby odebrać od niego alkohol. Jeśli dostała „przesyłkę”, ruszyła do kuchni i wstawiła ją na półkę.
- Dużo miałeś roboty? – spytała nieco głośniej, żeby na pewno ją usłyszał na korytarzu. Zaraz wydreptała z pomieszczenia trzymając tackę z sushi. Podała mu ją z poleceniem, żeby wniósł na górę, sama też zresztą ruszyła na górę, gdzie zostawiła pałeczki przy perkusji i przeniosła mały stolik z sypialni do pokoju. Wyglądał na solidny, ale w rzeczywistości ważył niewiele – zwykle do domu przynosiła zakupy ważące więcej. Odpaliła konsolę, dając jej spokojny czas na rozruch i pobranie ewentualnych aktualizacji, uruchomiła też same gogle, choć nie wymagały kalibracji. Wskazała gościowi jeden z foteli, żeby sobie klapnął, a sama skoczyła na dół, przynosząc dwa zestawy pałeczek do jedzenia i cztery butelki piwa w kubełku z lodem, takich jakich używało się do szampana. Zawsze to lepiej niż bieganie w tę i nazad co chwila albo pozwolenie, żeby napoje się nagrzały. Z etykietek wynikało, że dwie butelki są miodowo-gruszkowe, a dwie ponoć zawierały kawowo-karmelową nutę. Przysunęła drugi fotel i opadła na niego, wcześniej zgarniając urządzenia na głowę. Uniosła dłoń, włączając sterowanie gestami. Zescrollowała listę, zatrzymując się na Hollow World. Licznik pokazywał trochę ponad dwadzieścia minut.
- Połączenie postapo i fantasy. Ciekawe jak im to wyszło. Pewnie i tak standardowo spędzę pół godziny nad tworzeniem postaci – zaśmiała się. Uwielbiała grzebanie przy detalach, przeglądanie całej dostępnej zawartości. Rzadko korzystała z opcji skanowania własnej twarzy, na ogół później i tak wszystko modyfikowała.


[welp, z uwagi, że Tosiek się usunął, a ja jestem leniwą bułą i nie chce mi się pisać posta - zt]


Ostatnio zmieniony przez Goździk dnia 24.04.19 20:24, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.19 23:03  •  Domek Goździk(owej) Empty Re: Domek Goździk(owej)
Przebywanie w towarzystwie obcych mu ludzi nie należało do najlepszych zajęć i to z wielu powodów, które nie były traktowane na poważnie przez wielu. Nigdy nie znosił rozmów o pogodzie z losowymi klientami w sklepie, zawsze podchodził do swej pracy dość poważnie i może nawet czasami sztywno, ale przynajmniej nikt nie robił mu z tego tytułu problemów. Zdarzały się jednak sytuacje gdzie musiał poinstruować osobę w odnalezieniu konkretnego produktu, który znajdywał się w spisie handlowym punktu  sklepowego. Zdarzało mu się usłyszeć uszczypliwe uwagi, że nic nie ma ciekawego i powinno się bardziej zainwestować w ów brakujące towary. Jednak tychże słów nie można było nigdy traktować nazbyt poważnie, gdyż były nic znaczące i przede wszystkim śmieszne w samej swej okazałości. W końcu przychodzi się do sklepu po konkrety, a jak ich nie ma, to się wychodzi i szuka dalej. Wielka szkoda, że nie wszyscy są w stanie to zrozumieć i potem wychodzi jad z ludzi. Jednak nie musiał się tym przejmować w chwili obecnej, gdyż przebywał w towarzystwie swojej przyjaciółki - Kahori Hakuryū. Podążył wzrokiem na wskazane miejsce by móc powiesić swój płaszcz. Głębi ducha się zaśmiał z wypowiedzianych słówek, gdyż niewłaściwe mogły zabrzmieć dość dosadnie. Posłuchał się grzecznie o przekazaniu alkoholu w jej rączki. Kiedy tylko udała się do kuchni, zdjął spokojnie buty i zostawił je przy wejściu.
Szczerze? Nie miałem aż tak dużo roboty o dziwo. Było raczej nudno. — Odpowiedział dość głośno i wyraźnie na zapytanie w sprawie roboty. Nie miał zbyt męczącego dnia i to było faktem, nikt na samo szczęście nie wyprowadził go z równowagi, ani też nie irytował swą obecnością, stąd też nie mógł inaczej odpowiedzieć. Szybko padło kolejne polecenie ze strony kobiety, które wskazywało na podążeniu za nią na górę. Jedynie kiwnął głową na znak zrozumienia i ruszył tuż za nią, trzymając otrzymaną przez nią tackę z sushi. Stawiając pierwsze kroki na stromych schodkach, spoglądał początkowo pod siebie, obserwując bacznie jak stawia kroki. Nie miał zamiaru się przypadkiem spaść i wyrządzić sobie krzywdę przez nieostrożność. Zadanie niestety się okazało nieco problematyczne, gdy postanowił spojrzeć wyżej, zatrzymując się wzrokiem na dolnej części ciała osoby u której gościł. Nie mógł przejść obojętnie okazji by zwrócić uwagę na taki widok. Jedynie miał nadzieje, że nie zatrzyma się gwałtownie ni też nie spojrzy za siebie, zauważając gdzie śledził jego wzrok. Byłaby to dość niezręczna sytuacja. Tak bardzo będąc zapatrzony nie zwrócił uwagi na ostatni stopień, uderzając i zahaczając o niego. Auć. Udało mu się utrzymać równowagę, aby nie strącić z łap tacki z jedzeniem, ani też nie wywrócić się z hukiem. Postanowił tą sytuację zachować bez komentarza, gdyż sam na siebie to sprowadził. Teraz mu nic innego nie pozostało niż wykonać resztę poleceń, co prawda z lekko obitym palcem u nogi. Obserwował bacznie jak przenosiła stolik, a gdy go postawiła - ten postanowił położyć na nim tackę, żeby jej nie trzymać non stop jak kompletny debil. Potem usiadł na wskazanym fotelu i czekał aż zostanie wszystko przygotowane. Odpalenie konsoli, przyniesienie tego, czy innych pierdół.
Zabawne w tym wszystkim jest fakt godzinnego tworzenia twarzy postaci, a potem zakrycie go jakimś hełmem co idealnie zasłania wszystko. Nie mam racji? — Zwrócił się do niej z tymi słowami, lekko się uśmiechając. Akurat mówił to z autopsji gdyż sam spędzał sporą ilość czasu podczas kreacji postaci. Zawsze się zabierał od podstawowych kwestii jaką była facjata, a potem wielokrotnie narzekał, że fajnie wyglądający hełm wszystko zasłania i godzinna praca poszła nadaremno. Jedynie się modlił by ich kreacje postaci nie zajęło dłużej niż by się tego spodziewali.
Miejmy nadzieję, że spędzimy mniej czasu na tworzeniu postaci niż na graniu. Bo różnie to bywa z mieszaniu gatunku post apo z fantasy. — Powiedział spokojnie, mając jedynie nadzieję, że gra się nie okaże być dość słaba. Wtedy im chyba pozostawałoby znaleźć inny tytuł, albo pić alkohol o dość ciekawych smakach. Tak więc ten dzień raczej się zanosił na interesujący.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach