Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 06.05.18 23:50  •  Rhodesians Never Die Empty Rhodesians Never Die
Rhodesians Never Die KZWBbEB

Godność: Raymond Thomas Walpole
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata
Zawód: Lekarz chirurg
Miejsce zamieszkania: M3
Rasa: Człowiek



Umiejętności:


Talent chirurgiczny - Był jednym z lepszych, kiedy kończył akademię medyczną i uratował życia niezliczonej ilości istnień na linii frontu. Niektórzy mówią, że po prostu marnował się w S.SPEC, podczas gdy mógł pracować w szpitalu i zrobić tam karierę. Potrafi zoperować kogoś bez dostępu do większości nowoczesnych narzędzi na tyle dobrze, by zwykli lekarze nie dostrzegli różnicy między jego operacją, a operacją kilku chirurgów z dostępem do takowych narzędzi. Można rzec, że wśród pewnych kręgów krążą legendy na temat jego pewnej ręki, która nawet nie drgnie o ile nie dostanie polecenia z mózgu Raymonda, że ma drgnąć... Choć to tylko legendy. Co nie?

Ogólna wiedza medyczna - Oczywiście jego służba w S.SPEC wymagała też bardziej ogólnej wiedzy, polegającej głównie na wypisywaniu leków na przeziębienie i leczeniu ludzi z choróbsk oraz zakażeń. Wiedzę tą rozwinął jeszcze bardziej po zwolnieniu się z wojska i przejściu do cywila, głównie po to by móc przyjmować więcej ludzi i lepiej działać na rzecz leczenia tychże... No i dlatego, że po prostu medycyna go interesuje.

Człowiek Herbata - Jeżeli chcesz wiedzieć cokolwiek o parzeniu herbaty, to jest człowiek, którego szukasz. Wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie w rodzinie Walpole'ów przeszła teraz na niego i robi użytek z tej wiedzy w codziennym życiu, choć oczywiście lubi się też nią dzielić. Ale nie całą, no bo prawdziwy mistrz herbaty nie zdradza swoich sekretów.

Wytrzymały fizycznie - Rzecz jasna służba wojskowa, ba, samo przygotowanie do niej trwale zwiększyła jego kondycję oraz wytrzymałość fizyczną. Wprawdzie dalej jest tak samo kuloodporny (Czytaj: wcale), ale przynajmniej może dłużej wykonywać czynności męczące fizycznie, dłużej poruszać się pieszo i tak dalej...

Zapalony strzelec - Akurat jedyne co przypomina mu dawną służbę i całkiem mu się spodobało to strzelanie. I nie, nie strzelanie do wszystkiego co się rusza. Strzelanie sportowe, do celów. Nieruchomych i nieżywych. Chodzi przynajmniej raz w tygodniu w wolny dzień na strzelnicę postrzelać z różnych rodzajów broni, choć najbardziej lubi karabiny automatyczne kalibru 7.62x51 mm.



Słabości:


Alkoholik - Nie dawajcie mu alkoholu. Ale naprawdę. Nie róbcie tego. Chyba że lubicie jak ktoś się wam potem pół nocy żali jakie to miał złe życie, a potem skacze jak poje... Porąbany i cieszy się tymże życiem tak bardzo, że jeszcze by wciągnął krechę i podpalił lokalny urząd policji.
Ale raczej tego nie lubicie, co nie?

Uzależniony od papierosów - Nie ma się nad czym rozwodzić za bardzo. Po prostu musi wypalić przynajmniej jednego dziennie, inaczej trafia go jasny szlag.

Uzależniony od morfiny - Tego uzależnienia nabawił się po zwolnieniu z S.SPEC. Miał wtedy pewne problemy z sobą i jako certyfikowany lekarz z szerokim dostępem do różnych leków zaczął zażywać akurat morfinę i korzystać z jej właściwości uspokajających i nasennych. Nie trzeba chyba mówić, że szybko przemieniło się to w uzależnienie. I jest naprawdę nieprzyjemny jak mu się odmówi dostępu do niej, nie mówiąc już o tym, że kicha, wymiotuje (z obu stron), a także ma inne paskudne objawy odstawienia "leku".

Depresja - Bezpośrednim powodem jego zwolnienia z S.SPEC było to, że już nie dawał rady psychicznie. Z dnia na dzień było z nim coraz gorzej, a tuż po zwolnieniu nawet rozważał skończenie z sobą i prawdopodobnie jedynym czynnikiem powstrzymującym go przed tym (do dzisiaj) jest fakt, że ma złote ręce do leczenia ludzi. Wyrobił w sobie postanowienie, że jak nie może żyć dla siebie, to będzie żyć dla innych i... Trzyma się go, choć balansuje na krawędzi woli do życia.

Problemy z sercem - Zażywanie morfiny, geny oraz wszystkie traumatyczne doświadczenia z wojska sprawiły, że jego serce wymaga stałej dawki leków by jakiegoś dnia nie wykorkował. Jeżeli choć raz zapomni ich wziąć to jest spora szansa, że po prostu serce mu przestanie bić lub dostanie zawału... Ba. Ta szansa nadal istnieje nawet jak bierze leki, choć jest ona o wiele mniejsza i zmniejsza się z każdym tygodniem ich zażywania.

Problemy z nogą - Oficjalnym powodem zwolnienia była jego niezdolność do dalszej służby spowodowana dosyć rozległą raną w lewym kolanie Raymonda, przez którą do dzisiaj musi się poruszać podpierając się na lasce lub po prostu kulejąc.

Uzależniony od herbaty - Dzień bez herbaty jest dniem straconym. Dziękuję.

Opryskliwy - Niiiby zadedykował swoje życie innym, ale i tak potrafi się obrazić o pierdołę, którą akurat uzna za ważną i dosyć długo pamięta o tym, że się go w ten sposób obraziło. Nie ułatwia tego fakt, że mimo tych wszystkich pozorów bycia dżentelmenem potrafi w dosyć wredny sposób zwrócić na to uwagę podczas losowej konwersacji o ile się go wcześniej nie przeprosiło.

Porządek musi być - Nie radziłbym przestawiać mu rzeczy. Naprawdę, to jest to jego swoisty odcisk i lepiej na niego nie nadepnąć. Tylko spróbuj, NO SPRÓBUJ NIE ODNIEŚĆ TEJ KSIĄŻKI NA MIEJSCE.

Pan Ironia - Lubi odnosić się czasami z ironią i sarkazmem do swojego rozmówcy, jeżeli ten go w jakiś sposób zirytuje (a nie jest to takie trudne). Zwykle piętnuje w ten sposób wadę w rozmówcy, która akurat go wnerwiła w danym momencie. Nawet jeżeli to nie jest wada według normalnej klasyfikacji. Jak coś mu się nie podoba, to powie ci o tym w zabawny dla niego i dosyć nieprzyjemny dla ciebie sposób.



Wygląd:


Raymond jest całkiem wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną. Waży 180 funtów (Ok. 82 kilogramów), a jego wzrost to około 6 stóp (188 centymetrów). Na pierwszy rzut oka nie za bardzo rzuca się w oczy i... Jest to dobre spostrzeżenie. Ot, kolejny Europejczyk, który jakimś cudem znalazł się w M3, chociaż co do Europy to ma on tylko trochę wspólnego, ale o tym później. Dopiero jak podejdzie się bliżej zobaczy się pewne charakterystyczne cechy wyglądu Raymonda. Pociągła twarz, która - może się wydawać - nie ma żadnych kątów i uwypukleń, nie mówiąc rzecz jasna o policzkach, które też jednak są trochę schowane za sprawą niezbyt wyraźnych kości policzkowych. Nawet zarostu nie ma - goli się dosyć często i regularnie. Jedyne co wysuwa się naprzód to zadarty lekko w górę, dosyć spory nochal, któremu trochę brakuje do stereotypowego, żydowskiego nosa, ale i tak ma pewne gabaryty, jakimi może się pochwalić. Drugim dużym obiektem na twarzy, a w sumie koło twarzy Raymonda są jego uszy, które również są dosyć spore, co chociażby widać po płatku małżowiny usznej Brytyjczyka. Mniej więcej na tej samej wysokości, a w sumie to nieco wyżej od jego uszu znajdują się jego oczy. Wydaje się, że przymrużone, ale po prostu nie są zbyt imponujących rozmiarów, jak już to raczej rozciągnięte wszerz, niż wzdłuż. Chłodne, często puste spojrzenie tych szaro-brązowych tęczówek przyciąga uwagę i sprawia, że czasami nie można od nich oderwać wzroku. Ciężko stwierdzić czy wyrażają pogardę wobec osoby, w której te ślepia wlepia, czy wobec samego siebie, o czym mogłyby świadczyć jego brwi. Wręcz przyległe do oczu, krzaczaste i wydające się podkreślać ironię jego spojrzenia oraz jego życia. Wysokie czoło Raymonda chowa jego grzywka, niedbale zaczesana częściowo naprzód, częściowo na boki, przez co zwykle wpada mu w oczy lub odkrywa jakąś część czoła. O dziwo, tak wygląda najlepiej. Naprawdę nie wygląda dobrze, jeżeli się go porządnie uczesze.. To samo można powiedzieć o reszcie jego fryzury, która przypomina artystyczny nieład. Kompletny burdel, w którym widać jednak jakieś staranie i zamysł autora. (Staraniem i zamysłem była - rzecz jasna - chęć starannego ułożenia włosów)
Ciało Raymonda jest całkiem dobrze umięśnione, choć kulturystą jego nazwać nie można. Ot, po prostu nie ma czego się wstydzić, nie licząc paru blizn tu i ówdzie, a także dosyć sporych rozmiarów szramy na lewym kolanie, która przypomina otwartą, niegojącą się ranę, choć de facto już dawno się zagoiła i jest raczej bolesną blizną.
Mężczyzna zwykle ubiera się w garnitury. Różnego koloru, w zależności od dnia i humoru. Raz założy kompletnie czarny, wręcz pogrzebowy, innym razem szary, a innym jeszcze ciemnogranatowy... A tak, łączy je wszystkie raczej ciemna barwa. W sumie jedyne co ma kolorowego na sobie to krawat, i to tylko czasami. Koszulę zwykle zakłada szarą lub białą, standardowego kroju lub z luźnym kołnierzykiem, podobną do tych dziewiętnastowiecznych.



Osobowość:


Jeżeli kiedykolwiek wyobrażaliście sobie brytyjskiego dżentelmena, siedzącego wygodnie w fotelu, popijającego herbatę 24 na dobę i zwracającego się do wszystkich "Mister" lub "Madame" to... Dobrze trafiliście. Chyba? Być może. Na pewno ten opis pasuje do Raymonda Thomasa Walpole'a, choć od brytyjskiego dżentelmena nieco się różni. Tak, tak, owszem, zwraca się do wszystkich dosyć oficjalnie, jest miły, ustępuje paniom miejsca i otwiera im drzwi, ale zarazem zwraca im uwagę jak ich tusza sprawia, że nie mogą się przez te drzwi przecisnąć.
Tak, Walpole jest w pewnym sensie wredny. Cała ludzkość powinna dziękować Stworzycielowi czy tam komuś za to, że obrażanie ludzi to nie jest jego hobby. Albo on sam, bo pewnie by go nadziali na pal żywcem za niektóre uwagi na temat cech charakteru lub wyglądu, które go w danym człowieku denerwują lub jak po prostu dana osoba jest dla niego wyjątkowo irytująca. Przynajmniej o tyle dobrze, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się wybuchnąć i kogoś po prostu zmasakrować,
bo prawdopodobnie byłby w stanie to zrobić. Potrafi trzymać swoje nerwy na wodzy, nawet jeżeli ktoś po prostu go obraża. Może dlatego, że czuje się poniekąd od takiej osoby lepszy? A może wyłącza swój zmysł słuchu na ten czas i kontynuuje dyskusję na swoim poziomie albo go ignoruje? To wie tylko sam Raymond i raczej się tą informacją nie podzieli.
Poza tym... Jest to naprawdę miły gość...! Chyba że akurat jest na głodzie. Papierosów, herbaty lub, co gorsza, morfiny. Powiedzenie, że wtedy jest nie do zniesienia, to jak powiedzenie, że historia Rosji i Polski jest odrobinkę przykra. Innymi słowy, to spore niedopowiedzenie. Facet dostaje drgawek, gada jak najęty, zapętla się, potrafi nawet do kogoś wylecieć z łapami i zacząć go bić jak coś się w nim lub w niej nie spodoba. W skrócie mówiąc - kompletnie traci samokontrolę. Na szczęście lepiej to wygląda jak nie da mu się herbaty lub fajek, bo wtedy po prostu ma minę grumpy cata i jest obrażony na cały świat.
Aaaaale! Kiedy zaspokoił głód i jakimś cudem akurat dana osoba go nie wkurza, pokazuje się od naprawdę miłej strony! Poczęstuje herbatą, chętnie porozmawia na różnorakie tematy i nawet pożyczy książkę czy co innego. Ba, nawet raz na jakiś czas się uśmiechnie i walnie jakiegoś suchara o porównywalnym poziomie wilgotności co Sahara. Trzymajcie jego suchary z dala od domu, chyba że chcecie by cały chleb wam sczerstwiał Jednakże, po prostu stara się być miły dla ludzi, a na pewno im pomagać, nawet z szkodą dla siebie. Tak, to jest ten typ gościa, co najpierw tak cię obrazi, że się rozpłaczesz, a potem wyniesie cię z płonącego domu, okryje kocem i udzieli pierwszej pomocy, po czym opłaci pobyt w szpitalu, bo akurat zdarzyło się, że jesteś biedny/a.
Czasami ma jednak takie dni, że nie jest w stanie do robienia czegokolwiek. Jedyną rzeczą jaka może go wtedy poruszyć to cudza krzywda i możliwość pomocy takiej skrzywdzonej osobie. Jednakże, jeżeli akurat nie masz złamanej lub uciętej ręki, lub innej kończyny, to będzie tak dalej siedział, pił i wpatrywał się w sufit, zastanawiając się czy w sumie nie warto byłoby z sobą skończyć. Takie uroki depresji.
Nie potrafi też kochać. I to nie dlatego, że nie chce być kochany lub nie umie kochać, bo w głębi serca na pewno umie. Raczej dlatego, że uważa, że na miłość nie zasługuje i trzeba by było go naprawdę mocno przekonać, by zmienił zdanie.



Ciekawostki

- Nie mówcie mu, że jest Brytyjczykiem. Trochę go to irytuje.
- Identyfikuje się jako Rodezyjczyk. Tak, tak, to państwo nie istnieje całą kupę czasu, ale jego rodzina z dziada na pradziada utrzymywała o tym pamięć i teraz padło na niego i w sumie nie ma nic przeciwko temu.
- Ogólnie, zna kilkanaście piosenek z tamtego rejonu geograficznego.
- Umie też kilka języków, a dokładniej łacinę, angielski i japoński.
- No i zawsze interesowała go gra na skrzypcach, ale nigdy nie mógł się zabrać do nauki gry na tychże.
- Z alkoholi preferuje whisky irlandzką oraz dobre piwo.
- Z papierosów tylko grube.
- Z powodu swojego pochodzenia ma trochę śmieszny akcent, podobny nieco do szkockiego lub irlandzkiego akcentu.


Ostatnio zmieniony przez Raymond T. Walpole dnia 29.06.18 0:30, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.18 20:35  •  Rhodesians Never Die Empty Re: Rhodesians Never Die
Karta gotowa do sprawdzenia~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.18 23:12  •  Rhodesians Never Die Empty Re: Rhodesians Never Die
- Jego rodzina pochodzi z Rodezji (dzisiejsze Zimbabwe), także identyfikuje się jako mieszkaniec RODEZJI. Nie ZIMBABWE. Powtórzcie za mną. R O D E Z J A.
Na bazie tego tematu można jednoznacznie stwierdzić, że tylko sześć państw utrzymało swoje pozycje. Fabularnie Zimbabwe nie istnieje od 2012 roku.

Edit: Akcept.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach