Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 21.02.14 2:17  •  Deep in the caves. - Page 2 Empty Re: Deep in the caves.
Triumf niemalże wypalił ogniste napisy w jego ślepiach. Dane mu było oglądać koniec tak wielkiego, silnego stworzenia, piszczącego, wygrażającego się w swoim własnym, niezrozumiałym dla nikogo języku. Niemoc, brak kontroli, świadomość, że jeszcze chwila, a nawet oddech nie będzie konieczny. Growlithe pochylił lekko łeb, jakby zechciał przyjrzeć się temu widowisku z zupełnie nowej perspektywy. Taniec pająka i jego ostatnie próby utrzymania życia wydawały się zabawne. Shatarai rozszarpywała ciało, Ressiel pozbawiła go wzroku. Teraz stawonóg był niepotrzebny. Nawet jeśli cudem by ocalał, jego rany mogłyby zwabić inne drapieżniki. O wiele gorsze od Growlithe'a. Te nie kierowałyby się człowieczymi zmysłami, nie miałyby oporów przed pożarciem go. Co z tego, że to zwykłe ścierwo, robal, chwast do wyrwania, którego nie powinno się tknąć choćby kijem?
„Przepraszam. Naprawdę przepraszam!”
Wilk niechętnie oderwał spojrzenie od nieruchomego aktora, aby utkwić znużony, wręcz podirytowany wzrok w dziewczynie. Nawet pod postacią zwierzęcia był w stanie przybrać taką minę, która jasno mówiła sama przez się: „jeszcze tylko ciebie tu brakowało”. Cicho liczył na to, że ta ucieknie w popłochu, zostawiając go sam na sam z sobą samym. Jakkolwiek kiepsko by to teraz nie zabrzmiało, ta nadzieja tkwiła w nim aż do chwili, w której usłyszał głos. Trudno. Skoro żyje, to żyje. Skrzywił się lekko, przestawiając wolnymi ruchami łapy. Przeszedł jeszcze przez kłody z nóg pajęczaka, by ostatecznie stanąć przed dziewczyną już w formie bardziej humanoidalnej. Uniósł wtedy dłoń, a Ressiel i Shatarai ruszyli w jego kierunku. W pewnym momencie łapy wilczycy po prostu oderwały się od ziemi, porwał ją niewidzialny wicher, który rozmył jej sylwetkę i sylwetkę orła. Malutki huragan zniknął, wchłonięty przez wierzch ręki białowłosego.
Nie reagował na jej wywód. Przesunął palcami po ranie na boku, krzywiąc się przy tym dokładnie tak, jakby jeszcze chwilę temu rasistowska emerytka przyłożyła mu teczką w łeb. Czuł delikatne pulsowanie, ale ignorowanie podobnych ostrzeżeń należało już do rutyny. I tak musiał przejąć się czymś znacznie... khm, głośniejszym? Powiódł spojrzeniem za wzrokiem Anny. On również zauważył (no nie, serio?!) jaskawe zwierzątko. Przechylił wtedy głowę na bok, jak szczeniak i... zdawać by się nawet mogło, że wszystkie negatywne emocje zostały wyparte przez ciekawość.
„Mógłbyś?”
Przez cały jej (wyczerpujący z pewnością) wywód nie spojrzał na nią choćby na sekundę. Nawet czarne uszy wystające spomiędzy miękkich, rozwichrzonych włosów nie reagowały zbytnio na jej słowa. Mimo to, gdy tylko zadała to krótkie pytanie, Growlithe kiwnął potwierdzająco głową niemalże natychmiast. Jak mógłby nie pomóc w takiej sytuacji? Cichy, miękki krok, spojrzenie utkwione w szarpiącym się ciałku. Pojęcia zielonego nie miał, co takiego zrobił w poprzednim życiu, że teraz go tak karano. Pomoc pomocą, ale robienie za bohatera dla kieszonkowych stworzonek nie było tym, co mieściło się w „Top 3 – co muszę zrobić przed ponowną śmiercią”. Zachowywał się zresztą, jakby podchodził do agresywnego psa, a nie puszystej kulki, z strzaskanym ogonem.
Ssshhhh.
Ślimaczym tempem wysunął dłoń w jego kierunku. Na wypadek, gdyby opowieść Anne była prawdziwa, skierował ku zwierzęciu wierzch dłoni, tak, aby w każdej chwili móc ją odsunąć, nie tracąc przy tym palców. Znalazł się już na tyle blisko, aby drugą rękę móc oprzeć o kamień i spróbować przechylić go wystarczająco, aby bestii udało się wydostać ogon z uścisku.
Malutki ― skomentował pod nosem, a w jego umyśle rozbrzmiał głos Shatarai. „Mizianie po brzuszku”. Oh, dajcie spokój. Naprawdę miałby to zrobić? Z rozczulającym wyrazem twarzy skupiać się na głaskaniu pluszaka, bo tak nakazywały jakieś głupie kodeksy? Niezapisane słowa idiotów? Mowy nie ma. Po prostu nie. Z tą też myślą, jego dłoń skierowała się na miękkie futerko, okrywające brzuszek kromstaka.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.14 11:18  •  Deep in the caves. - Page 2 Empty Re: Deep in the caves.
Na widok skinienia głowy dziewczyna od razu zamilkła, zakrywając usta dłonią, byleby tylko nie wydać z siebie przypadkowego dźwięku. Niebieskie oczy wlepiły się w ostrożnie poruszającego się białowłosego, który powoli zbliżał się do kromstaka. Małe stworzonko na początku rzeczywiście nie zdawało sobie sprawy z tego, że ktoś się zbliża. Kontynuowało swoją szarpaninę z kamieniem, od czasu do czasu popiskując, jakby chciało zwabić swoich małych pobratymców, jednak ci zapewne uciekli w popłochu przed ogromnym pająkiem, a możliwe, że część z nich została już pożarta, bo wziął je za dziwaczną odmianę owadów (i tak były dla niego równie małe).
Uszy zwierzęcia przylgnęły do czaszki, a łapy ugięły się, jakby tym sposobem mogło ono wtopić się w ziemię. Niestety jaskrawe futro bynajmniej na to nie pozwalało. Migoczące ślepia z lekkim przestrachem, ale i z zainteresowaniem przyjrzały się nowej przeszkodzie na swojej drodze. Nos poruszył się, chcąc wychwycić zapach, który najwyraźniej był nieco uspokajający, skoro drobna bestia nadal tkwiła nieruchomo i nic nie wskazywało na to, by jej stan się pogarszał.
Kamień zaszurał lekko o podłoże, a na ten dźwięk stworzonko drgnęło. W zasadzie zachowywało się, jak mały pies, dlatego też automatycznie chciało podkulić pod siebie ogon, co sprawiło, że od razu zorientowało się, iż ten jest już wolny. Uszy stanęły na sztorc, ale kiedy mały chciał dać susa i uciec, wpadł prosto w otwartą dłoń Growlithe'a. Oczywiście to wcale nie było przyjemne doświadczenie. Przynajmniej na początku. Zwierzę znów zapiszczało i już rozchyliło drobny pyszczek, by zaraz... po prostu go zamknąć. Jedna z tylnych łapek poruszyła się rozkosznie, gdy kromstak poczuł delikatny dotyk na swoim brzuchu, który rzeczywiście był tak wrażliwy, jak mówiła Anne. Nie minęła chwila, a stworzonko wydało z siebie rozmarzony odgłos i otarło się łebkiem o dłoń Wymordowanego, by zaraz przesunąć po jego skórze drobnym językiem jak zadowolony pupil. Myśleli, że jeszcze w głowie była mu ucieczka? W żadnym wypadku. Mały wręcz złapał się kurczowo ręki albinosa i nic nie wskazywało na to, by miał zamiar ją puścić.
Rudowłosa podeszła bliżej, wyraźnie zdziwiona taką koleją rzeczy i zerknęła z góry na zwierzę, kręcąc głową z niedowierzaniem. Wciąż zachowywała stosowny dystans, byleby nie przestraszyć nowego przyjaciela Jace'a.
No, no. ― Zmarszczyła delikatnie nos i uśmiechnęła się lekko. ― A tak w ogóle... Będziesz miał kolejną gębę do wykarmienia ― dodała jeszcze. Prawdę mówiąc, nie spodziewała się, że jej towarzyszowi pójdzie tak gładko. Najwyraźniej zwierzęta rzeczywiście musiały go lubić i wyglądało na to, że z wzajemnością. ― Niektórym niewiele potrzeba do przywiązania się ― westchnęła cicho, ale zaraz odwróciła się bokiem i ruszyła wolno w obranym kierunku. ― No to chodźmy.
Nie rozwodząc się długo, rudowłosa dotrzymała swojej obietnicy i wyprowadziła mężczyznę z jaskini. Droga rzeczywiście wcale nie była taka prosta, więc gdyby był tam sam, na pewno potrzebowałby odpowiedniej mapy, choć nie wiadomo, czy byłby w stanie ją ogarnąć. Nie wydarzyło się już nic niebezpiecznego, choć zapewne dlatego, że lisica postanowiła być jeszcze bardziej ostrożna i teraz za każdym razem uważniej obserwowała teren. Trochę wydłużyło to ich wspólną podróż, ale przynajmniej Wo`olfe nie dorobił się nowych ran, a później mógł wrócić do domu ze swoim nowym nabytkiem, nie martwiąc się już o to, że jeszcze kiedyś będzie musiał zobaczyć dziewczynę.
And they lived happily ever after...

MISSION COMPLETED
| To już koniec tej jakże pasjonującej chujowej misji. |
Cieszmy się i radujmy. Generalnie to masz już bestię, stwierdziłem, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej i zmuszać cię do opisywania drogi dalej, bo wiadomo jak to jest. Pewnie i tak „relację” z bestią rozwiniesz na swój sposób. No to tyle z mojej strony. *idzie mu wpisać*
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach