Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down




MALARIA
Christiane Nüsslein-Volhard
1029 lat | płeć zdecydowanie piękna | choroba zakaźna


Ewolucja ukształtowała żywe stworzenia, zasadniczo tak oszczędnie, żeby postrzegać mogły one jedynie informacje im niezbędne dla przetrwania osobniczego i/albo też gatunkowego. Nic więc dziwnego, że na darwinowskiej drodze rozwoju, w sposób naturalny, narodziły się osobniki ludzkie ten fenomen jawnie i bezkarnie wykorzystujący na korzyść swych własnych celów. Idealnym przykładem reprezentacyjnym tego nadgatunku homo sapiens sapiens, zwanym kolokwialnie "manipulatorami", jest Noblistka sama w sobie, która syci się naiwnością i posłuszeństwem słabszych od siebie jednostek niczym komarzyca spijająca łapczywie krew swoich ofiar.
Niegdyś powszechnie szanowana w spektrum naukowym kobieta dorobiła się w swej długiej karierze eksperymentalnej trzech tytułów doktoranckich, dwóch nagród Kavli’ego, jednego Nobla z dziedziny neurologii oraz członkostwa w powszechnie znanym i utworzonym w zamierzchłych czasach Kongloremacie, którego kasandryczny charakter nie mógł być przewidziany nawet przez najznamienitsze umysły takie jak jej.
W trakcie obfitych w pozytywne wyniki badań nad osobliwym gatunkiem komarów szerzących spustoszenie wśród czerni kontynentu Afrykańskiego będąc pospolitym roznosicielem znacząco bardziej frapującego zarodźca malarii wybuchły pierwsze klastery zarażonych niespotykanym wirusem X. Ambarasujący dla całego świadka naukowego incydent przerósł oczekiwania całej gawiedzi, a nagle powstała i lawinowo poszerzająca się jak pożar buszu moda łączności humanoidalno-zwierzęcej nie ominęła samej Noblistki.
Ludzkość, jak i jej pojęcie, została rzucona w swoisty tygiel gatunkowy, gdzie elementy kalejdoskopu genowego uległy gwałtownemu przetasowaniu oddając nam samym sarkastyczne żarty o człowieczeństwu przeplatane ironią nieśmiertelnego życia. Noblistka zawsze uważała, że koncepcja, wedle której ludzie mają w sobie stare zwierzęta, na oklep unoszące nowy rozum, była zwyczajnym zlepkiem mitologicznych prywitymizmów, jednakże w nowym świetle świata post-apokaliptycznego musiała przyznać, że starzy filozofowie w raczej żałosny sposób przewidzieli apokalipsę rodzaju ludzkiego. Jej samej łaskawie udało się uniknąć pogrążenia w hańbie mutacji na poziomie anatomicznym pozwalając by tylko morfologia jej komórek zachowała w niej podwały człowieczeństwa stwarzając z niej niesamowicie dobrze wyglądającą jak na ilość przeżytych lat nosicielkę patogenów u schyłku lat 20. Włosy, na przestrzeni stuleci nie nabrały nagle w stężeniu melaniny pozostawiając je równie blade, co pustynny piasek. Względny brak nadmiernej ilości pożywienia nie przyczynił się do zwiększenia objętości komórek tłuszczowych na chudej talii, wąskich udach, czy płaskim brzuchu, ale też nie wpłynęło negatywnie na nieco większy rozmiar - ważnych przy wychowywaniu potomstwa - piersiach. Standardowe sto siedemdziesiąt siedem centymetry wzrostu z sześćdziesięcioma kilogramami wagi, czy złote oczy również nie wychyliły jej ponad skalę typowo człowieczej istoty.
W swojej długowiecznej katordze przez świat zatrzymany w czasie zdołała dorobić się wielu szczytnych tytułów, zasłużonych opracowań, publikacji, wywiadów, partii politycznych, ugrupowań społecznych, a nawet skarbów, które za czasów “życia” jakie znała były zwyczajnie bojkotowane bezprecedensową nielogicznością.
Takim przykładem był zasadniczy amulet o dość satyrycznej nazwie “Pieśń Sukkuba”, którego użycia Nüsslein-Volhard nie omieszkiwała oszczędzać w podbojach kontynentów.
Równolegle z infantylnym zachowaniem artefaktu szły trzy inne dopełniające siebie nawzajem umiejętności, dzięki którym ta, zwana Malarią, zdołała umyć ręce, metodą strusio-piłatową nie mieszając się do niczego, co - choćby w odległych konsekwencjach - zahaczało o potęgowanie środków zagłady grożącym utopiom nowego świata. Przynajmniej nie bezpośrednio.
Korzystając ze swego geniuszu i szeroko pojętej, wręcz sama pokusiłaby się o stwierdzenie absolutnej(!), wiedzy medycznej ujarzmiała wiele razy na kartach swej historii dzikie żądze śmierci pod wieloma kryptonimami swej zacnej osoby. Tak samo skutecznie kierowała wyskubane z moralności skostniałe palce Żniwiarza na tych, którzy jej podpadli, wysublimowanymi środkami trującymi, które zdolna była wytwarzać w najpodlejszych warunkach nawet z dala od idyllicznych laboratoriów cywilizacji. Wywinąć się z kolei z uścisków bezmózgich neandertalczyków o zwierzęcej urodzie, gdy tylko witała w strefach niebezpiecznych, była w stanie dzięki despotycznej gadce nasyconej ekstremum feminizmu zapewne doprawioną szczyptą gibkości gimnastycznej.
To ostatnie z kolei przysporzyło się (niezrzeszonej spośród licznych grup) do utworzenia i przynależności Noblistki do Wiekuistego Stowarzyszenia Ekstermicznych Feministek obecnie rezydujących na Desperacji, którego myślą przewodnią jest walka o to, aby każdy osobnik zwany mężczyzną z upośledzonym chromosomem Y miał ograniczone prawa osobiste do najbardziej podstawowych z możliwych oraz zmuszony był do niewolniczej pracy na rzecz dobra kobiecego ogółu ze sporadycznym wykorzystaniem seksualnym do urozmaicenia procesu rozpłodowego gatunku.
Oczywiście trzymany w manichejskim uścisku wirusa organizm Christiane wykształcił kontrmutacje uprzykrzające swobodnego życia mieszkanki na zmianę zamieszkującej różnorodne strefy globu. Cierpiąc na hermatolagnię, kolokwialnie nazwaną “fetyszem” krwi, Malaria jak jej imienni roznosiciele - nieszczęsne komarzyce - by przeżyć pożywia się krwią wszelkiego rodzaju. Nie regenruje jej to ran, nie wzmiacnia jej organizmu, nie nadaje nowych mocy, aczkolwiek sama twierdzi, że nadaje jej skórze i włosom niesamowitego blasku zaspokajając jej chorobliwy głód. Choroba o zapewne podłożu psychicznym nęka byłą naukowiec od czasów mutacji. Kolejnym utrapieniem, które bardzo możliwe jest przyczyną pierwszego jest anemia, dzięki której porcelanowa cera pozostaje blada po wielogodzinnej wędrówce przez pustynię. Z kolei słabość do młodszych od niej o minimum 10 lat “chłopców” była zawsze mocno zakorzenioną wadą, której w żaden sposób nie dało się wyplenić z umysłu, a która na przestrzeni wieczności kompletnie straciła na wartości pozostawiając słone rozgoryczenie nachalnie topione w kieliszkach wykwintnego wina.


Po słowie

w swym wiecznotrwałym życiorysie zdołała zasmakować życia już w każdym Mieście wiecznie podrabiając dowody, wykorzystując siatkę znajomości i skutecznie przebierając w wyglądach
prymitywne warunki pozamurowe nie odstręczają jej zapału i perfekcyjnie odnajduje się na zrujnowanych terenach dzikich mutantów
admiruje luksus, prostotę i bogate wnętrze
entuzjastka sztuki nowoczesnej
anachroniczny, męski zegarek w 24-karatowym złocie z resztkami meteorytu sprzed (obecnie już) 3 tysięcy lat o czarnej oprawie zdobi wiecznie jej lewy nadgarstek - nigdy niedostarczony prezent dla Szczeniaczka
nawet najciaśniejsza propaganda nie jest w stanie stłamsić głosu wolnego ludu w sieci, gdzie w siłę wirtualną oraz rzeczywistą rośnie ruch Wymordowanych Feministek anonimowo zapoczątkowany przez Malarię, o które prawa walczą ludzie w miastach niegodzący się na ich cierpienie; uważają, że pomimo bycia wymordowanymi, nadal zasługują na humanitarne traktowanie i pomoc. Ilość zarażonych tym chorym pomysłem rośnie w tempie epidemicznym.
nigdy w historii nie zaprzestała brutalnych eksperymentów i pohamowania chorych ambicji
ulubionym zapachem jest konfrontacja cytrusowej woni pomarańczy z gorzką nutą goździków
wyrafinowany zapach perfum zawdzięcza kompozycji orientalnych przypraw i żywic do złudzenia imitujących unikatowy aromat opium
tkanki śluzówki w patologiczny sposób reagują na sierść domowych kotów
surowe pomidory kreują stany zapalne układu pokarmowego
niepohamowane zapędy dominacyjne




Ostatnio zmieniony przez Malaria dnia 19.10.17 0:57, w całości zmieniany 3 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

GOTOWE
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Akcept.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach