Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Pisanie 14.03.18 20:59  •  (S) Wykolejone Wagony - Page 4 Empty Re: (S) Wykolejone Wagony
Dopiero kiedy Viktor faktycznie zwrócił na to uwagę, to zobaczyła, że Hajime... W sumie, też jest Łowcą. Ba, kojarzyła go nawet, raz się chyba minęli w kanałach, choć ona chyba kojarzy wszystkie łowcowe zwierzątka. Sam fakt, że ma kolejnego młodszego braciszka do molestowania dopieszczania wywołał u niej uśmiech na ustach.
Pomimo faktu, że przed chwilą zastrzeliłaby go bez większej straty. To dopiero się nazywa selekcja, co nie?
- Ooooo! Miło poznać, nazywam się Evelyn, choć wszyscy mówią do mnie Lynne! - Powiedziała tak wesołym tonem, że w zasadzie zaraz by się rzuciła Hajime na szyję i go wyściskała, wytarmosiła za poliki i spytała, czy już ma dziewczynę. A przynajmniej taką aurę wokół siebie roztaczała.
No cóż, na to czas przyjdzie potem. Spojrzała ponownie w kierunku Viktora i uśmiech zniknął z jej twarzy. Poniekąd dlatego, że ten osobnik nie był Łowcą, ale i dlatego, że po prostu mieli problem, który wypadałoby załatwić.
- Mogę rozwalić te pnącza w pewnej odległości od wagonu gdybyście się odsunęli. - Powiedziała poprawiając swój wielkokalibrowy karabin maszynowy. Nie celowała nim w Viktora, był raczej skierowany ku ziemi, aczkolwiek była gotowa go podnieść i wywalić całą serię w pnącza znajdujące się całkiem blisko wagonu, lecz nie w samym wagonie. W końcu nie chciała zabić żyjątek znajdujących się w środku, mogłyby być to jakieś urocze stworzonka czy coś. A Lynne lubi urocze stworzonka!
Tak czy owak. Jeżeli się odsuną, wywaliłaby serię kilkunastu pocisków w roślinę, starając się przy tym nie uszkodzić wagonu i nie strzelić w tory. Rykoszet mógłby nie tylko uszkodzić wagon i tamtejsze żyjątko, ale i ich, więc tym bardziej przy tym uważała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.18 22:47  •  (S) Wykolejone Wagony - Page 4 Empty Re: (S) Wykolejone Wagony
Zaśmiał się jedynie pod nosem słysząc odpowiedź oraz obserwując ostentacyjny ukłon Hajime. Najwidoczniej trafiła pod jego skrzydła dość ciekawa osoba. Chociaż mógłby być w tym wszystkim trochę mniej uszczypliwy, ale w końcu nie można mieć wszystkiego. Może jednak Viktor da radę przekonać do siebie chłopaka?
-Nie martw się w stosunku do każdej wrogo nastawionej jednostki względem drugiej interweniowałbym, aby zatrzymać niepotrzebny rozlew krwi. Nie ważne czy byłby to człowiek, wymordowany, ożywiona roślina czy nawet kamyk przy drodze.-odpowiedział dość poważnym tonem patrząc Hajime prosto w oczy z lekko karcącym spojrzeniem-Niestety z tymi roślinami inaczej się nie da porozumieć. Jeśli dałoby się je nakłonić do uspokojenia logicznymi argumentami to bym ich użył zamiast siły fizycznej.-dorzucił spokojnie.
Chłopak mógł pomyśleć sobie na ten temat co chciał. Anioł i tak miał swoje zdanie na ten temat. Nie łatwo jest byś sprawiedliwym sędzią oraz nie ubrudzić sobie rąk krwią, limfą czy też innymi płynami przepływającymi przez organizmy żywe. Lekko bawił Viktora fakt, że Hajime jako Łowca, który raczej do pacyfistów nie należy, próbuje na tym punkcie "zaatakować" anioła. Ciemnowłosy nie zamierzał jednak z tym nic zrobić. Na większość pytań oraz zaczepek po prostu udzieli mu odpowiedzi. Czyżby uwierzył w słowa Angel? A może sprawdza Viktora czy faktycznie jest on aniołem? Wziął do ręki nóż, który podał mu Łowca. Był dobrze wyważony. Ku zdziwieniu anioła był również utrzymany w praktycznie idealnym stanie. Ciemnowłosy zastanowił się czy przypadkiem nie był nowy.
-Nie martw się chłopczyku. Upewnię się, abyś nie zrobił sobie nim krzywdy kiedy Ci go zwrócę.-odparł z wrednym uśmieszkiem-Mam nadzieję, że to nie są tylko czcze przechwałki.-dorzucił odwracając się w stronę Evelyn.
Wysłuchał jej odpowiedzi po czym "zaszturmował" na rośliny. Udało mu się odciąć jedna czy dwie macki, ale nie czekały one spokojnie na dalszy rozwój sytuacji. Wymierzyły w jego kierunku atak, który w większej mierze udało mu się uniknąć dzięki odskokowi w kierunku Łowczej parki. Został jedynie lekko zadraśnięty w ramię. Coś jednak nie pasowało mu w zachowaniu roślin. Ich reakcja była znacznie wolniejsza, niż pamiętał czy nawet jest opisane w książkach. Przypomniało mu to o czymś. W jednej z książek przeczytał, że ta odmiana "mackołapów" jest podatna na zimno. Temperatura na zewnątrz była dość niska, więc nie ma się co dziwić. Łącząc kropki wpadł na pewien pomysł. Powinni w ten sposób rozprawić się z roślinami o ile będą posiadali jedną specyficzną rzecz. Sam nie był w jej posiadaniu, ale może któryś z Łowców będzie posiadał ów przedmiot. W głównej mierze chodziło mu o Evelyn.
-Evelyn.-powiedział stanowczo podchodząc do dwójki stającej kawałek dalej-Mówiłaś coś o granatach. Czy posiadasz może granaty zwane "Elemental", a dokładniej ich lodowy odpowiednik?-zapytał-Jeśli tak to rzuć go w okolicę wejścia do wagonu. Ta odmiana roślin nie cierpi zimna, więc taki granat powinien załatwić sprawę.-wyjaśnił-Tylko rzuć go w odpowiedniej odległości, żeby nie skrzywdzić zwierząt w środku.-dodał.
Jeśli odpowiedź będzie pozytywna to sprawę macek mają z głowy. Jeden taki granat powinien wystarczyć, aby większość z macek oblegających wagon zginęła, a reszt powinna dać sobie spokój czując tak niską temperaturę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.18 1:58  •  (S) Wykolejone Wagony - Page 4 Empty Re: (S) Wykolejone Wagony
Jak dla Hijime wypowiedź Viktora była dosyć marną wymówką, bo o jakiej obronie istoty w potrzebie można mówić wtrącając się w zwyczajnie działające prawa natury. "Tylko czy faktycznie bronisz istot w potrzebie, a nie swoich wyobrażonych ideałów?" pomyślał gotów kontynuować ta barwną wymianę zdań, postanowił jednak ze względu na niewygodną i potencjalnie niebezpieczną tematykę odpuścić. Szydercza i nawet udana riposta Viktora na docinki Hajime względem noża, nieco go zaskoczyła i w jakiś sposób zaimponowała mu. "Czyli jednak umiesz mówić...Odnotowane." Z zaciekawieniem słuchał pomysłu nowo poznanej, nieco nazbyt podekscytowanej "sojuszniczki". Całe to jej przestawnie się wywołało w Hajime mieszane uczucia nieufności i dziwnego zadowolenia "Świetny pomysł, im mniej amunicji tym lepiej...heh." pomyślał, jak zwykle myśląc o dobru swoich partnerów. Nie zdążył jednak nic odpowiedzieć, gdyż jego światły i w pełni rozważny partner, praktycznie od razu rzucił się na pobliskie rośliny. Ta pseudo walka była dla niego dosyć śmieszna. Po niby nadnaturalnym i tak pewnym siebie osobniku oczekiwał więcej niż zabawy w ogrodnika nowicjusza. Zauważył jak jedna prawie by go poważnie zraniła, co dla niego było już nieco niepoważne. Nie zareagował bo nie spodziewał się tego, że jego towarzysz tak szybko znajdzie się w potrzebie. "-Już do nas wracasz? Jak widzę krucjata przeciwko miejscowym chwastom nieudana. No chyba ze prowadzimy taktykę na partyzanta. W tym wypadku proponuję wczuć się w rolę i użyć materiałów wybuchowych. Choć z tobą to wygląda na to, że ryzykownie nawet układać kamienie."
Wypowiedział szyderczo, jednak inaczej niż zwykle. Cała wypowiedź im bliżej była końca tym bardziej zwalniała, a sam Hajime brzmiał tak jakby nie wierzył w co mówi. "Szlag." "-Oczywiście bez urazy." powiedział zrezygnowanym tonem tak jakby był zdenerwowany na samego siebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.18 12:20  •  (S) Wykolejone Wagony - Page 4 Empty Re: (S) Wykolejone Wagony
Klekot sporego, ptasiego dzioba rozległ się w tunelu, jego właściciel zakrakał kilkukrotnie, zaś całości towarzyszył trzepot skrzydeł. Nie było widać z kolei samego ptaka — na oko (…haha) jakiegoś kuzyna wrony, może kruka — aż do chwili, gdy macki zamachnęły się i ku niemu na oślep. Cios był niecelny, jednak zdołał zadrasnąć zwierzę, które z kolejnym krakaniem zmienił tor lotu tak, że prawie uderzył w jedną ze ścian tunelu. Ptak, teraz już widzialny, wydawał się skołowany, choć jego spojrzenie było dość bystre.
 Granat wyrzucony przez Evelyn odbił się od podłoża i potoczył jeszcze chwilę w kierunku wagonu. Eksplozji towarzyszył pewnego rodzaju pisk, najpewniej świadczący o tym, co trójka dzielnych podróżnych zaraz zobaczyła. Rośliny stopniowo obumierały bądź wycofywały się od gwałtownego źródła zimna. Niemniej jednak znowu było słychać tupot maleńkich łapek. Zwierzęta wciąż żyły, jednak na pewno będą podenerwowane za sprawą ataku macek i tego lodowego wybuchu. Po zajrzeniu w tamtą okolicę zobaczycie miejscami ranne zwierzątka przypominające koty, spoglądające nieufnie na łowców i anioła.



dodatkowe:

WYDARZENIE ZAKOŃCZONE
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

 
Nie możesz odpowiadać w tematach