Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 01.05.17 17:01  •  no more, not this time, not again  Empty no more, not this time, not again
no more, not this time, not again  Ip9b3vF
GODNOŚĆ
Zmieniła imię, papiery nie mają znaczenia, a wydźwięk? Owszem. Przedstawia się jako Jasmien Haike. Nie ujawnia dawnego imienia,Debbie.
PŁEĆ
bez cienia wątpliwości ta uznawana za bardziej atrakcyjną, kobieta
WIEK
zwykle odpowiada żartobliwie, że już przestała liczyć, ale spoglądając prawdzie w oczy- wizualnie 17,a rzeczywiście 23.
ZAWÓD
Obecnie brak. Poszukuje zleceń.
MIEJSCE ZAMIESZKANIA
Jako jedna z "przeklętych" tj. wymordowana - przynależy do Desperacji.
ORGANIZACJA
Łowcy
STANOWISKO
 Bez zleceń, bez próśb i życzeń nie mogłaby istnieć. Potrzebuje stałych wymagań. Stale musi dla kogoś pracować. Ona potrzebuje rzucić się w wir pracy by móc zakopywać w głowie, to co najbardziej ją katuje. Tonięcie w pracy jest naprawdę dobre, szczególnie że i ona staje się lepsza w wykonywaniu swych zadań. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. - Wtyka.
RASA
wymordowana, bo Ktoś tego chciał.
RANGA
Opętana, w przyszłości Wtyka

MOCE
b i o k i n e z a [ rasowa ]
Pełna możliwość przemiany w Sóweczkę (odmiana sowy drapieżnej).
Pod postacią sowy sylwetkę ma krępą, z krótkim ogonem i szeroką głową. Nad żółtymi, wręcz złocistymi oczami widoczne są białe brwi nadające sóweczce groźny wygląd. Mimo niewielkich rozmiarów jest prawdziwym postrachem ptaków, bowiem potrafi upolować zdobycz tak dużą, jak ona sama.
[liczba postów nieograniczona]

+ 2 artefakty [wedle schematu , aby było czytelnie]

Nazwa: Błogosławieństwo skrzydeł
Czas trwania (+ czas odnawiania energii): Jedno przywołanie skrzydeł sprawia, że dziewczyna zużywa sporą część swej energii, a to przyczynia się do jej osłabienia. Już po pierwszym użyciu tej mocy, dziewczyna odczuwa silne bóle pleców co utrudnia jej nieco poruszanie się i nie może ponownie użyć mocy przez kolejne 4 posty(przerwa). Przeciwnik zaś nie ma możliwości przez 4 posty zaatakowania ich dopóki po czterech postach nie zniknie ochronna bariera.
Ilość użyć: nieograniczona
Ilość przedmiotów:1
Wygląd (art): KLIK
Opis: Błogosławione skrzydła powinny być nieodłączną częścią aniołów. Widocznie uznano, że nie tylko na ich ciałach będą sprawować swe wybrane zadania. A skoro Jasmien przynależała za życia do tej  jednej  z najbardziej pokrzywdzonych jednostek, jeden z Aniołów postanowił obdarzyć ją czymś niezwykłym jakoby jej nieco to wynagrodzić. Otrzymała "mały" podarunek w postaci złotego naszyjnika z przywieszką na kształt aureoli. W momencie niebezpieczeństwa powinna potrzeć ową obręcz, aby przywołać skrzydła na swe plecy. Bariera ochronna wokół właściciela rozpościera się na odległość; wzwyż do dwóch metrów, w szerz na trzy metry. Pojawiają się zaraz po potarciu naszyjnika i działają na długość trzech postów.
Towarzyszy temu niezbyt przyjemne uczucie, dość bolesne ale w zamian, chroni lepiej jak nic innego.
Zastosowanie:
Ich zadaniem jest ochrona właściciela oraz dodatkowej jednej osoby, którą schroni on pod skrzydłami. Chronią  one swych "podopiecznych" przed wszelkimi, niepożądanymi atakami magicznymi.

Nazwa: Toksyczne pocałunki
Czas trwania (+ czas odnawiania energii): Wystarczy jeden wyrzut toksycznych pocałunków  aby potrzebowała odpoczynku. By odzyskać możliwość skorzystania z nich po raz kolejny, musi odczekać 3 posty. Przeciwnik również słabnie na 3 posty ( zaczyna czuć się ociężały i występują u niego mocno spowolnione reakcje)
Ilość użyć: nieograniczona
Ilość przedmiotów: 1
Wygląd (art): klik
Opis: Jasmien nigdy nie należała do wzorowych dziewczynek. A za młodu, kiedy była sześcioletnim dzieckiem zwędziła sąsiadowi porządny, złoty sygnet. Nie przypuszczała jednak, że przypisana mu jest jakakolwiek moc.
Zastosowanie:
Poprzez ucałowanie dłoni, w sposób który całuje się rękę by podesłać "powietrznego"buziaka swej sympatii (w tym przypadku zaś wrogowi)posyłamy tzw. toksyczne pocałunki. Ich zadanie polega na oblepieniu skóry przeciwnika czymś na podobieństwo odbicia warg dziewczyny. Jednak, to coś..przysysa się przybierając niejaką postać tzw. malinki, gdzie zaczynają być widoczne  naczynia krwionośne. Spijają one krew oraz energię tym samym błyskawicznie osłabiając przeciwnika. Jednak by artefakt prawidłowo zadziałał, wargi dziewczyny muszą dotknąć tej części pierścionka, w której umiejscowiony jest rubin. Inaczej przywołanie, nie zadziała.
Wysyłane buziaki dotrą do przeciwnika, który znajduje się jedynie w odległości do pięciu metrów. Przywoływane działają od chwili ucałowania rubinu. Kiedy dojdzie to nadużycia mocy, przykładowo; wywoła "toksyczne pocałunki" trzy razy pod rząd, dziewczyna odczuje mocne osłabienie, może również dojść do tzw "mroczków" przed oczami. Na dłuższą chwilę musi spauzować. [na trzy posty]

UMIEJĘTNOŚCI
Rasowe plus:
- jest całkiem niezła w walce wręcz
- zielnictwo
- zręczna złodziejka, na 99% nie zauważysz kiedy coś Ci kradnie, bo robi to szybko i bezszelestnie



SŁABOŚCI
h e t e r o c h r o m i a     c z a s o w a
Bywa czasami tak, że w przypływie intensywnych emocji, jedno z jej oczu zmienia barwę. Staje się nadzwyczajnie żółte. Wpada w odcień złota, czy też miodu. Jak kto woli. Przyczyna? Najprawdopodobniej jest to skutek biokinezy.
Wzrok dziewczyny przyciąga uwagę z powodu nietypowego spojrzenia, które często wydaje się być zarazem puste ale i pełne czegoś, co chciałoby się dorwać za wszelką cenę. Wzrok Haike nabiera barw i głębszego znaczenia gdy dojrzy krew - to ją ewidentnie pobudza.

k l e p t o m a n k a
Niestety od czasu do czasu może coś zwędzić, czasami wręcz odczuwa taką potrzebę. Może kiedyś uda się ją z tego wyprowadzić.. Ale kto powiedział, że nie lubi błyskotek?

w y c o f a n i e
Może sprawiać wrażenie wycofanej społecznie, z tytułu niechęci podejmowania jakiekolwiek bliskości. Wewnętrznie ma świadomość, że bliskość w pewien sposób działa na nią intensywnie, ekscytująco i dlatego stara się tego unikać. Tak bardzo lubi dotyk  jednocześnie go nienawidząc, za jego silny wpływ na psychikę.
Pragnienie czegoś tak mocno, może sprawić, że będziemy słabi.

m i ł o ś ć  do   z w i e r z ą t
Czy jest coś, co można obdarzyć tak silnym uczuciem? Nie wiem..na dzień dzisiejszy od wszystkiego i wszystkich woli ona zwierzęta. Oby tylko nie zapominała zbyt często, że na pobliskich terenach zwierzętami mogą okazać się też wrogowie..  

WYGLĄD ZEWNĘTRZNY
Jasmien to dziewczę drobne, chude, znać jej wszelkie kości. Zaczynając od obojczyków, kończąc na biodrowych. Ma długie ciemne włosy sięgające do połowy pleców. Często zaplata z nich dwa warkocze opadające wzdłuż jej ramion. Posiada wielkie, poważne oczy barwy niebieskiej, wydobyte niczym skarb z dna oceanu.
Często miewa wypieki na policzkach, zwłaszcza kiedy robi jej się gorąco, zatem dość często można dostrzec na jej licu rumieńce. Chodzi lekko, delikatnie stąpając po ziemi, jakby się obawiała iż obudzi smoka. Ma melodyjny głos, który łatwo wpada w ucho. Skrzywdzony chrypką, która tym bardziej sprawia, że głosu nie da się pomylić czy też zapomnieć.
Szczupłe ręce zakończone chudymi paliczkami. Wiecznie zimne dłonie i stopy; małe 35,5.
Wąska w ramionach, wąska w talii. Kuper jedynie się odznacza, bo jest odstający bardziej niż wszystko inne. Krągły i jędrny. Piersi małe, więc nie ma się czym chwalić. Chociaż zwykle chodzi w białej, luźnej koszulce bez żadnego stanika i faktycznie da się zauważyć coś przy chłodniejszej temperaturze. No przecież na czymś było trzeba oszczędzać, a naturalne piersi są akurat piękne. Po co mają się gnieść w push'upach? Jasmien, nigdy nie była ich zwolenniczką.
Wąskie, obcisłe spodnie często okrywają jej szczupłe nogi, które gdyby nie krzywe kolana byłyby naprawdę zgrabne.
Buzia nieco podłużna, aczkolwiek rysy żuchwy nieco zaostrzone; wpasowujące się w niejaki trójkąt [ niemalże jak Jennifer Lopez ]. Usta pełne i duże, nie potrzeba ich upiększać szminką czy też błyszczykiem. Same w sobie są na tyle malinowe i ponętne, że do ideału nie brakuje im już niczego.

CHARAKTER
Widzisz ją jak się porusza, dostrzegasz jej poważne oczy, które mówią o bolesnych doświadczeniach. Uroda delikatna, dziewczęca, spowita niewinnością. Nic bardziej mylnego gdy przyjdzie jej walczyć o życie własne czy też bliskich. Na polu walki staje się kimś kto ma zwyciężyć i nie będzie odpuszczał.
Z dala od przemocy jest kimś rzekomo obojętnym. Bo taką przybiera maskę. Gdyby się miała poddać swym emocjom i uniesieniom byłaby zbyt banalna i słaba. Podziwia osoby stanowcze, zawzięte posiadające głowę na karku. Umiejętność organizacji jest czymś, co bardzo docenia.
Boi się bliższych relacji, obawia się zaangażowania, które kiedyś jej nie ugłaskało.
Stara się raczej nie zwracać na siebie uwagi, jednakże w momencie starcia, przestaje to mieć znaczenie. Jeśli przyjdzie jej szczekać, zrobi to, chociażby się miało patrzeć na nią pięć osób ( a dla niej to już tłum).
Zazwyczaj niewiele mówi, chyba.. że znajdzie się ktoś, kto zmotywuje ją do dłuższej rozmowy.
Haike to jeszcze dziewica, nigdy też nie przeżyła pocałunku ani dłuższych uścisków. Trzymała się z dala od tego typu relacji. Zresztą.. miała pewne obrzydzenie do mężczyzn. Z wiekiem zmalało, ale... jakieś tam pozostałości jeszcze dają o sobie znać.
Zwróciła uwagę, że najprawdopodobniej interesuje się zarówno mężczyznami jak i kobietami. Potrafi obejrzeć się za jednym i drugim. Jeśli ktoś sprosta jej wymaganiom wizualnym niech się nie dziwi, że jej wzrok po prostu go pożera, nie nachalnie. Broń Boże, ale po prostu.. "wyobraźnią musi być tuż obok Ciebie".


✎... Historia

Rozdział I
Było zimno, okna w kuchni były cienkie, z zewnątrz pokryte szronem. Na swój sposób było to urzekające ale nie na tyle bym zapomniała o swoich obowiązkach. Dzieci czekały na obiad i musiałam temu sprostać zawczasu zanim dostanę od dyrektora za spóźnienie się z jedzeniem.
Byłam w pracy i musiałam zapomnieć o swoich osobistych problemach. Nie ukrywam jednak, że lubiłam się katować ciągłym myśleniem.Zebrałam się. W ostatniej chwili chwytając w ręce jeszcze pełny worek na śmieci.
Opuściłam kuchnię wychodząc na zewnątrz tylnymi drzwiami. Na progu zebrała się zaspa ponadpółmetrowej wysokości - i nie był to wcale  już puszysty, mokry śnieg tak jak w poprzednie dni, lecz stwardniała na mrozie bryła. Westchnęłam ociężale przesuwając się nogami jakoś do przodu. Zamachnęłam się mocno by celować w kontener i w tym momencie worek śmieci nie wylądował tam gdzie miał, a przede mną. Rozlegał się głośny płacz, dziecka płacz. Spanikowałam gorzej niż przypuszczałam. Pal licho te śmieci, gdzie dziecko?!
Wparowałam do śmietnika poszukując maleństwa. Na workach przy przepełnionych już kontenerach leżało szare malowane kratą zawiniątko. Podeszłam powoli nie chcąc wystraszyć małej istoty jeszcze bardziej. Pochyliłam się nad nią ostrożnie. Odwinęłam część materiału, które było na licu małej. Spostrzegłam duże niebieskie oczy, pełne błysku od łez.
- Już maleństwo, już. Zabieram Cię stąd. -
Lament ustał. Wielkie oczyska wpatrywały się w moją twarz ze zdumioną miną.
Nie miałam pojęcia, kto ośmielił się wyrzucić niemowlę na śmietnik. Jednakże można się było doszukać tu ironicznego plusa. Śmietnik ten należał do naszego budynku, domu dziecka. Ten ktoś miał świadomość, że co rano wyrzucamy tutaj śmieci i wiedział, że maluch nie zamarznie, bo ktoś go usłyszy.
Chwyciłam zawiniątko wraz z małą istotą i podniosłam się kierując z powrotem do budynku. Rozejrzałam się wyłaniając zza ceglanych ścian śmietniska, spostrzegłam kruczoczarne włosy schowane pod szarym kapturem. Widziała, że ją zauważyłam i zaczęła uciekać. W pierwszej chwili ruszyłam w pogoń za nią. Odwracała się nerwowo za siebie , wyrzucając z gardła w końcu krzyk
- Zabierz ją sobie! Nie chcę jej!-
Zatrzymałam się. Nie było sensu biec. Nie dogoniłabym jej, a po drugie dziecko znów zaczynało płakać. Pozostały pytania; Jak ją karmić? Co teraz? Co ze mną? Co z nią?

Rozdział II
Znaleziono dziewczynce rodzinę zastępczą. Miała u nich wszystko, niczego jej nie brakowało. Rozpieszczali ją i kochali jak własne. Przyszywana jej matka po latach starań zaszła w ciążę. Nikt się tego nie spodziewał, w końcu lata mijały i nikt nie umiał im pomóc ani wytłumaczyć dlaczego lata mijają, a oni nie mogą mieć swojego dziecka. Stąd też pomysł adopcji i przygarnięcie Debbie pod swój dach. Byli w trakcie papierowej roboty starając się o adopcję drugiego dziecka, kiedy udało im się sprawić biologiczne. Szczęśliwi spakowali swoje rzeczy i postanowili jechać z nowiną do rodziców przybranego ojca.
Los bywa niesprawiedliwy. Za dobrze było wszystkim, za dużo było szczęścia. Nikt nie przeżył, poza małą Haike. Cud cudów.
Mała leżała na oddziale dziecięcym, wpatrywała się białe ściany i sufit. Nie odzywała się. Nie lubiła nikogo i nie chciała by ktokolwiek się do niej zbliżał. Szukano dla niej uparcie, nowej rodziny zastępczej.. Udało się.
Tylko szkoda, że tym razem szczęście nie uśmiechnęło się na dłużej.
Wszystko było kolorowe, choć dziewczynka nie umiała przywiązać się do swojej nowej rodziny. Świadomość jej była dobijająca. Stale płakała i nie chciała jeść. Długo nie mogli sobie z nią poradzić. Uspokoiła się dopiero w momencie, gdy zrozumiała, że zostaje z matką sama, bez ojca. Opuszcza ich, bo znalazł nową miłość. Od tamtej chwili wszystko zaczynało przybierać czarne barwy. Odebrano im dom, a jej kolejna matka - odebrała sobie już wszystko. Popełniła samobójstwo, a sześcioletnia Debbie widziała jej ciało zwisające z grubej dębowej gałęzi, którą widać było z sypialnianego okna.
 Kolejna rodzina zastępcza? Ta myśl ją przerosła, uciekła. Obwiniała się o śmierć drugiej matki, bo gdyby może nie była ich utrapieniem jakoś dalej by się wspierali i żyli razem, nierozłączni.
Odnalazła ją pijaczka wmawiająca każdemu, kto śmiał zapytać, że to jej córka. Małej Haike podobało się to jak zawzięcie i pewnie nazywała ją swoją córką. Nie było grama wątpliwości w jej głosie. Jednakże, nie było to życie idealne..
Wolała jednak choć cząstkę rodziny, tę zachwianą matkę, popaprane jej życie, co chwilę nowego jej partnera ale to jednak kobieta, dla której była córką. Była czyjaś.
Jeden z facetów matki, dobrał się do małej. Zaczął od obściskiwania jej, dziewczynka drżała.. zsiusiała się cicho łkając, a on perfidnie przyciskał ją do swego krocza i powoli obdzierał z ubranek. Na szczęście odbyła się interwencja samej pijaczki, która złoiła mu głowę butelką po spirytusie. Nieważne, że kawałki szkła były na podłodze, nieważne, że tłukła jego głowę kilkakrotnie i lała się krew. Nie umknęło nam jednak to, że widok krwi u Debbie wywołał ogromną euforię. Jej oczy pierwszy raz od lat zaiskrzyły czymś przyjemnym, czymś innym.. Pokochała swoją pijaną matkę.
Szkoda, że ta miłość nie wystarczyła, by zatrzymać ją trzeźwą, na dłużej.

Rodział III
Na uboczu w jednej z sąsiednich wiosek, stała sobie dość obskurna lepianka, jedyny tutaj slums w pełnym znaczeniu tego słowa. Budowlanka zapadnięta w ziemię, cuchnąca i brudna.
Zamieszkiwała ją młoda jeszcze kobieta z dzieckiem, dziewczynką lat około siedmiu. Tego, że kobieta jest młoda mogliśmy się jedynie domyślać, ponieważ jej wiek tak nie do końca był do odgadnięcia. Krępa, o trudnym do określenia kolorze przetłuszczonych włosów, spiętych niedbale w najbanalniejszy koczek. Czerwona i obrzmiała na twarzy, prawie zawsze pijana. O ile dało się ją zobaczyć. Bo kiedy nie było jej widać przez kilka dni, oznaczało że najprawdopodobniej odsypia kaca. Nigdzie nie pracowała, żyła raczej z zasiłków, które wydawała na wódkę. Czasami próbowała pożyczyć pieniądze od sąsiadów ale nikt nie dawał, bo wiedział z czym to się wiąże. Zdarzało się, że ktoś ją zatrudniał jednak u siebie, jednak zwykle nie dawała rady dokończyć swej pracy więc ludzie szybko rezygnowali z jej usług. Licznie za to odwiedzali ją panowie z sąsiednich miejscowości, a wtedy mała dziewczynka błąkała się samotnie po dworze bez względu na pogodę, bywało że i do później nocy.
Bieda była tam taka, że aż piszczało. Sąsiedzi przynosili dla dziecka mleko, owoce i ubrania, ale tak naprawdę nikt nie mógł pomóc i sytuacja wciąż nie ulegała zmianie.
Dzieciątko miała na imię Debbie i rzeczywiście nie mówiła, jedynie matce czasem coś odpowiadała, ale też nie zawsze. Wypełniała każde jej polecenia. Jak było trzeba to i żebrała od sąsiadów groszy kilka by matka na wódkę miała, a ona chowała te parę gorszy na mały bochenek chleba chociaż.
Debbie była drobna, chuda i mała jak na swój wiek. Miała ciemny warkoczyk opadający na jedno z jej ramion, wielkie niebieskie, poważne oczy. Drobna buzia była stale umorusana, a ręce i nogi nie były wcale w lepszym stanie. Przyciasne sweterki, opadające spódniczki i za duże buciki, prawdopodobnie po mamusi. Zresztą od wiosny do jesieni, to mała zwykle boso latała. Wiecznie błąkała się sama po łąkach, wsi i lesie Inne dzieci nie chciały się z nią bawić; zresztą nic w tym dziwnego skoro się do nich nie odzywała. Poza tym unikała ona ludzi. Przyjaźniła się jedynie z wiejskimi psami i kotami, a one do niej lgnęły.
Często kucała przy płocie i przez deski wsuwała chudą rączkę i głaskała godzinami wyliniałe kocury albo nawet te najbardziej złośliwe kundle.
Gdy próbowano do niej zagadać, sprawiała wrażenie jakby chciała uciec czym prędzej. Patrzyła nieufnie, wylękniona, szeroko otwartymi oczami, a w odpowiedzi jedynie przytaknęła głową lub pokręciła i to by było na tyle.

Rozdział IV
Upłynęło lat szesnaście. Obecnie Debbie jest atrakcyjną kobietą liczącą sobie dwadzieścia trzy lata.  Żyje sama od lat dziesięciu, pozbierała się dzięki sąsiadom, którzy po śmierci pijaczki z przepicia przygarnęli ją do siebie. Obecnie uczęszcza do szkoły policealnej w, której uczy się na zawód technika weterynarii. Niestety nie stać jej było na lepszą szkołę czy też studia. Środki finansowe były mocno okrojone. Wciąż jednak nie poddaje się i pracuje po zajęciach, a także w weekendy. Nie ma czasu zbytnio na znajomości poza szkołą czy też pracą. Robi wszystko by móc się jakoś utrzymać. Nie chce obciążać swych podopiecznych, którzy już dawno są emerytowanymi staruszkami. Mają małe renty i źle by się czuła będąc utrzymywana. Sama zatem przez cały czas stara im się wynagrodzić czas, który jej poświęcili i to, że dali jej dach nad głową. Pomaga im ze wszystkich sił.
Zdarzały się kradzieże, wiadomo. Nikt jej na tym nie przyłapał, ale "nowa rodzina" wiedziała, że "mała" wciąż to robi. Niestety, z niektórych rzeczy nie da się do końca wyrosnąć..
[....]

Rozdział V
Będzie pisany życiem, które dostało drugą szanse. Witamy na Desperacji.
  Byłam człowiekiem, dołączyłam do grupy Łowców. Nadszedł  dzień akcji Łowieckiej na terenach Desperacji, tuż przed rytuałem, który miałam przejść. W pierwszej fazie chcieli mieć pewność czy się nadam i miał odbyć się trening sprawdzający me możliwości w boju. Przeszłam test pozytywnie. Drugą fazą były badania, które miały upewnić się czy jestem w pełni zdrowa. Ku memu szczęściu wyszło na jaw, że jestem zarażona wirusem X. Informacja, która do mnie nie docierała. Grzecznie dałam do zrozumienia, że muszę pobyć sama. Musiałam zgryźć najgorszą prawdę. Od tamtej chwili, przepadłam. Nie wiem co się ze mną działo, nie pamiętam. Wyprano mi mózg.
Nie wiem ile to trwało, jak długo ani jak to przebiegło. Czekałam na tę chwilę, a zupełnie jakbym ją przespała. Z dnia na dzień czułam się jednak co raz gorzej. Bóle głowy, mdłości.. pióra na dłoniach i udach.
Miałam wrażenie, że biorę udział w najgorszym koszmarze.
Rozdzieranie pleców, jakby coś na nich rosło, zyskiwało potęgę tym samym mnie osłabiając. Miałam ponowne wrażenie, że najgorsze jednak przede mną. W chwili, w której miałam się poddać  łzy leciały strumieniami po policzkach reagując w ten sposób na ból.. zwróciłam uwagę na naszyjnik znajdujący się na mej szyi. Złoty, połyskiwał w świetle. Chwyciłam go delikatnie przejeżdżając palcami po obwódce. W tym ból pleców osiągnął chyba apogeum, a ja czułam, że powoli tracę przytomność. Zemdlałam, czerń dusiła mnie z każdej strony.
  Minęło kilka godzin, a przynajmniej tak mi się wydawało. Było mi jakoś ciężko, niedobrze.. poruszyłam się by wstać. Ku memu zdziwieniu ujrzałam przed sobą duże, puchate w kolorze perlistej bieli skrzydła.
Zostałam Aniołem. Odpokutowałam za swe grzechy i zostałam wynagrodzona. Czy mogłam przeżyć równie coś niepojętego?

DODATKOWE:
A n i o ł   na   n i b y
Dziewczynie się wydaje, że skoro ocknęła się na Desperacji ze skrzydłami to oznacza iż jest aniołem.
Ciężko będzie wybić jej to z głowy ale nie poddajmy się tak szybko.
Na dzień dzisiejszy niechętnie niesie pomoc, bo czuje się przymuszana przez świadomość bycia aniołem. Najchętniej by unikała potrzebujących.
Mało tego, dołącza się tu inny istotny problem. Nie pamięta okresu od chwili przechodzenia testu aby dostać się do Łowców. A zatem wciąż nie zna prawdy. Czy ktoś ośmieli się spojrzeć jej prosto w twarz i oznajmić "idiotko, jesteś wymordowanym, a nie żadnym aniołem"?

U p r z e d z e  n i e   do   a l k o h o l u
Historia dziewczyny nauczyła ją, że łatwo uzależnić się od alkoholu i lepiej trzymać się od niego z daleka. Boi się nawet dawkować choć odrobinę. Boi się samego uzależnienia.

B r o n t o f o b i a
Fobia przed nagłą zmianą pogody związaną z piorunami, błyskawicami i burzą. Strach przed burzą jest zespołem zaburzeń, któremu towarzyszy silny lęk pojawiających się tuż przed lub w trakcie burzy. W pierwszej fazie u Jasmien pojawiają się dreszcze i szczękościsk, które trwają do momentu ustania burzy.

K o n t a k t   w z r o k o w y
Łapiąc długi kontakt wzrokowy z drugą osobą ma wrażenie iż nawiązuje specyficzną relację, na której myśl, podnieca się. Ma poczucie nawiązania silniejszej więzi niż inne. Oczy u osób drugich mają dla niej ważne znaczenie, ponieważ czasem potrafią zdradzić prawdziwe emocje.

W o ń     k w i a t  o w a     lub    o w o c o w a  
Poczujesz piękny zapach Jaśminu, wiśni, czy też akacji? A może uznasz, że to maliny?
Nie mylisz się. Wymordowani zwykle uchodzą za mniej atrakcyjne istoty, które przesiąknięte są swoim potem. Jasmien chcąc zmienić ową ideę, ponieważ czuła się piekielnie niekomfortowo uznała, że trzeba temu jakoś zaradzić. Jeśli jest to tylko możliwe prosi anioły o owoce, gałązki owocowych drzew czy też płaty kwiatów. Pociera nimi swe miejsca w okolicy szyi i piersi. Stąd zapach słodyczy z nutą goryczki często ciągnie się za dziewczyną.
Ideały jednak nie istnieją. Minusem są lepkości tych miejsc.
Może kiedyś nastanie magia i Anioł sprowadzi jej wodę perfumowaną? Złudne nadzieje.

Czy ma jakiś talent? Chyba tak i jest tego świadoma. Ma niemożliwie hipnotyzujące spojrzenie, że rzadko kiedy idzie mu się oprzeć. Stara się go jednak nie nadużywać, ponieważ działa to również na nią, niekoniecznie w pożądany sposób..

Ps. Do rozegrania zostaje mi również fabularnie dołączenie do Łowców, co już mam ustalone z jedną z userek ( której bardzo dziękuję za chęci).


Ostatnio zmieniony przez Jasmien dnia 04.05.17 8:33, w całości zmieniany 6 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Obecnie uczęszcza do szkoły policealnej w, której uczy się na zawód technika weterynarii.
Przecinek powinien być przed w.
Niestety nie stać było na lepszą szkołę
Jej.

Co do toksycznych pocałunków – wystarczy, że użyje jednego, a przed kolejnym musi odczekać trzy posty. Przeciwnik także słabnie na 3 posty, jednak tutaj dałbym coś na wzór tego, że po prostu czuje się ociężały i ma nieco spowolnione reakcje. Taka wzmożona senność.
Brakuje mi jednak skutków ubocznych używania mocy przez postać i z czym będzie wiązało się jej nadużycie w krótkim czasie, gdy po odczekaniu 3 postów przerwy, znowu będzie używać mocy etc. To samo w przypadku skrzydeł, bo jednak sam ból to za mało. Poza tym wątpliwe, by sam Bóg przekazał jej naszyjnik, skoro zasadniczo nie daje oznak swojego istnienia.

Rozumiem też, że ta heterochromia ma jakieś powiązanie z biokinezą, bo inaczej nie powinna mieć miejsca.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wydaje mi się, że już powinno być w porządku^^
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nadal nie widzę większych skutków ubocznych nadużywania pierwszego artefaktu.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jasmien napisał:
no more, not this time, not again  Ip9b3vF
GODNOŚĆ
Zmieniła imię, papiery nie mają znaczenia, a wydźwięk? Owszem. Przedstawia się jako Jasmien Haike. Nie ujawnia dawnego imienia,Debbie.
PŁEĆ
bez cienia wątpliwości ta uznawana za bardziej atrakcyjną, kobieta
WIEK
zwykle odpowiada żartobliwie, że już przestała liczyć, ale spoglądając prawdzie w oczy- wizualnie 17,a rzeczywiście 23.
ZAWÓD
Obecnie brak. Poszukuje zleceń.
MIEJSCE ZAMIESZKANIA
Jako jedna z "przeklętych" tj. wymordowana - przynależy do Desperacji.
ORGANIZACJA
Łowcy
STANOWISKO
 Bez zleceń, bez próśb i życzeń nie mogłaby istnieć. Potrzebuje stałych wymagań. Stale musi dla kogoś pracować. Ona potrzebuje rzucić się w wir pracy by móc zakopywać w głowie, to co najbardziej ją katuje. Tonięcie w pracy jest naprawdę dobre, szczególnie że i ona staje się lepsza w wykonywaniu swych zadań. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. - Wtyka.
RASA
wymordowana, bo Ktoś tego chciał.
RANGA
Opętana, w przyszłości Wtyka

MOCE
b i o k i n e z a [ rasowa ]
Pełna możliwość przemiany w Sóweczkę (odmiana sowy drapieżnej).
Pod postacią sowy sylwetkę ma krępą, z krótkim ogonem i szeroką głową. Nad żółtymi, wręcz złocistymi oczami widoczne są białe brwi nadające sóweczce groźny wygląd. Mimo niewielkich rozmiarów jest prawdziwym postrachem ptaków, bowiem potrafi upolować zdobycz tak dużą, jak ona sama.
[liczba postów nieograniczona]

+ 2 artefakty [wedle schematu , aby było czytelnie]

Nazwa: Błogosławieństwo skrzydeł
Czas trwania (+ czas odnawiania energii): Jedno przywołanie skrzydeł sprawia, że dziewczyna zużywa sporą część swej energii, a to przyczynia się do jej osłabienia. Już po pierwszym użyciu tej mocy, Jasmien odczuwa silne bóle pleców, co utrudnia jej nieco poruszanie się i nie może ponownie użyć mocy przez kolejne 4 posty(przerwa). Przeciwnik zaś nie ma możliwości przez 4 posty zaatakowania ich dopóki po czterech postach nie zniknie ochronna bariera.
Ilość użyć: nieograniczona
Ilość przedmiotów:1
Wygląd (art): KLIK
Opis: Błogosławione skrzydła powinny być nieodłączną częścią aniołów. Widocznie uznano, że nie tylko na ich ciałach będą sprawować swe wybrane zadania. A skoro Jasmien przynależała za życia do tej  jednej  z najbardziej pokrzywdzonych jednostek, jeden z Aniołów postanowił obdarzyć ją czymś niezwykłym jakoby jej nieco to wynagrodzić. Otrzymała "mały" podarunek w postaci złotego naszyjnika z przywieszką na kształt aureoli. W momencie niebezpieczeństwa powinna potrzeć ową obręcz, aby przywołać skrzydła na swe plecy. Bariera ochronna wokół właściciela rozpościera się na odległość; wzwyż do dwóch metrów, w szerz na trzy metry. Pojawiają się zaraz po potarciu naszyjnika i działają na długość trzech postów.
Towarzyszy temu niezbyt przyjemne uczucie, dość bolesne ale w zamian, chroni lepiej jak nic innego.
Zastosowanie:
Ich zadaniem jest ochrona właściciela oraz dodatkowej jednej osoby, którą schroni on pod skrzydłami. Chronią  one swych "podopiecznych" przed wszelkimi, niepożądanymi atakami magicznymi.

Nazwa: Toksyczne pocałunki
Czas trwania (+ czas odnawiania energii): Wystarczy jeden wyrzut toksycznych pocałunków  aby potrzebowała odpoczynku. By odzyskać możliwość skorzystania z nich po raz kolejny, musi odczekać 3 posty. Przeciwnik również słabnie na 3 posty ( zaczyna czuć się ociężały i  występują u niego mocno spowolnione reakcje)
Ilość użyć: nieograniczona
Ilość przedmiotów: 1
Wygląd (art): klik
Opis: Jasmien nigdy nie należała do wzorowych dziewczynek. A za młodu, kiedy była sześcioletnim dzieckiem zwędziła sąsiadowi porządny, złoty sygnet. Nie przypuszczała jednak, że przypisana mu jest jakakolwiek moc.
Zastosowanie:
Poprzez ucałowanie dłoni, w sposób który całuje się rękę by podesłać "powietrznego"buziaka swej sympatii (w tym przypadku zaś wrogowi)posyłamy tzw. toksyczne pocałunki. Ich zadanie polega na oblepieniu skóry przeciwnika czymś na podobieństwo odbicia warg dziewczyny. Jednak, to coś..przysysa się przybierając niejaką postać tzw. malinki, gdzie zaczynają być widoczne  naczynia krwionośne. Spijają one krew oraz energię tym samym błyskawicznie osłabiając przeciwnika. Jednak by artefakt prawidłowo zadziałał, wargi dziewczyny muszą dotknąć tej części pierścionka, w której umiejscowiony jest rubin. Inaczej przywołanie, nie zadziała.
Wysyłane buziaki dotrą do przeciwnika, który znajduje się jedynie w odległości do pięciu metrów. Przywoływane działają od chwili ucałowania rubinu. Kiedy dojdzie to nadużycia mocy, przykładowo; wywoła "toksyczne pocałunki" trzy razy pod rząd, dziewczyna odczuje mocne osłabienie, może również dojść do tzw "mroczków" przed oczami. Na dłuższą chwilę musi spauzować. [na trzy posty]

UMIEJĘTNOŚCI
Rasowe plus:
- jest całkiem niezła w walce wręcz
- zielnictwo
- zręczna złodziejka, na 99% nie zauważysz kiedy coś Ci kradnie, bo robi to szybko i bezszelestnie



SŁABOŚCI
h e t e r o c h r o m i a     c z a s o w a
Bywa czasami tak, że w przypływie intensywnych emocji, jedno z jej oczu zmienia barwę. Staje się nadzwyczajnie żółte. Wpada w odcień złota, czy też miodu. Jak kto woli. Przyczyna? Najprawdopodobniej jest to skutek biokinezy.
Wzrok dziewczyny przyciąga uwagę z powodu nietypowego spojrzenia, które często wydaje się być zarazem puste ale i pełne czegoś, co chciałoby się dorwać za wszelką cenę. Wzrok Haike nabiera barw i głębszego znaczenia gdy dojrzy krew - to ją ewidentnie pobudza.

k l e p t o m a n k a
Niestety od czasu do czasu może coś zwędzić, czasami wręcz odczuwa taką potrzebę. Może kiedyś uda się ją z tego wyprowadzić.. Ale kto powiedział, że nie lubi błyskotek?

w y c o f a n i e
Może sprawiać wrażenie wycofanej społecznie, z tytułu niechęci podejmowania jakiekolwiek bliskości. Wewnętrznie ma świadomość, że bliskość w pewien sposób działa na nią intensywnie, ekscytująco i dlatego stara się tego unikać. Tak bardzo lubi dotyk  jednocześnie go nienawidząc, za jego silny wpływ na psychikę.
Pragnienie czegoś tak mocno, może sprawić, że będziemy słabi.

m i ł o ś ć  do   z w i e r z ą t
Czy jest coś, co można obdarzyć tak silnym uczuciem? Nie wiem..na dzień dzisiejszy od wszystkiego i wszystkich woli ona zwierzęta. Oby tylko nie zapominała zbyt często, że na pobliskich terenach zwierzętami mogą okazać się też wrogowie..  

WYGLĄD ZEWNĘTRZNY
Jasmien to dziewczę drobne, chude, znać jej wszelkie kości. Zaczynając od obojczyków, kończąc na biodrowych. Ma długie ciemne włosy sięgające do połowy pleców. Często zaplata z nich dwa warkocze opadające wzdłuż jej ramion. Posiada wielkie, poważne oczy barwy niebieskiej, wydobyte niczym skarb z dna oceanu.
Często miewa wypieki na policzkach, zwłaszcza kiedy robi jej się gorąco, zatem dość często można dostrzec na jej licu rumieńce. Chodzi lekko, delikatnie stąpając po ziemi, jakby się obawiała iż obudzi smoka. Ma melodyjny głos, który łatwo wpada w ucho. Skrzywdzony chrypką, która tym bardziej sprawia, że głosu nie da się pomylić czy też zapomnieć.
Szczupłe ręce zakończone chudymi paliczkami. Wiecznie zimne dłonie i stopy; małe 35,5.
Wąska w ramionach, wąska w talii. Kuper jedynie się odznacza, bo jest odstający bardziej niż wszystko inne. Krągły i jędrny. Piersi małe, więc nie ma się czym chwalić. Chociaż zwykle chodzi w białej, luźnej koszulce bez żadnego stanika i faktycznie da się zauważyć coś przy chłodniejszej temperaturze. No przecież na czymś było trzeba oszczędzać, a naturalne piersi są akurat piękne. Po co mają się gnieść w push'upach? Jasmien, nigdy nie była ich zwolenniczką.
Wąskie, obcisłe spodnie często okrywają jej szczupłe nogi, które gdyby nie krzywe kolana byłyby naprawdę zgrabne.
Buzia nieco podłużna, aczkolwiek rysy żuchwy nieco zaostrzone; wpasowujące się w niejaki trójkąt [ niemalże jak Jennifer Lopez ]. Usta pełne i duże, nie potrzeba ich upiększać szminką czy też błyszczykiem. Same w sobie są na tyle malinowe i ponętne, że do ideału nie brakuje im już niczego.

CHARAKTER
Widzisz ją jak się porusza, dostrzegasz jej poważne oczy, które mówią o bolesnych doświadczeniach. Uroda delikatna, dziewczęca, spowita niewinnością. Nic bardziej mylnego gdy przyjdzie jej walczyć o życie własne czy też bliskich. Na polu walki staje się kimś kto ma zwyciężyć i nie będzie odpuszczał.
Z dala od przemocy jest kimś rzekomo obojętnym. Bo taką przybiera maskę. Gdyby się miała poddać swym emocjom i uniesieniom byłaby zbyt banalna i słaba. Podziwia osoby stanowcze, zawzięte posiadające głowę na karku. Umiejętność organizacji jest czymś, co bardzo docenia.
Boi się bliższych relacji, obawia się zaangażowania, które kiedyś jej nie ugłaskało.
Stara się raczej nie zwracać na siebie uwagi, jednakże w momencie starcia, przestaje to mieć znaczenie. Jeśli przyjdzie jej szczekać, zrobi to, chociażby się miało patrzeć na nią pięć osób ( a dla niej to już tłum).
Zazwyczaj niewiele mówi, chyba.. że znajdzie się ktoś, kto zmotywuje ją do dłuższej rozmowy.
Haike to jeszcze dziewica, nigdy też nie przeżyła pocałunku ani dłuższych uścisków. Trzymała się z dala od tego typu relacji. Zresztą.. miała pewne obrzydzenie do mężczyzn. Z wiekiem zmalało, ale... jakieś tam pozostałości jeszcze dają o sobie znać.
Zwróciła uwagę, że najprawdopodobniej interesuje się zarówno mężczyznami jak i kobietami. Potrafi obejrzeć się za jednym i drugim. Jeśli ktoś sprosta jej wymaganiom wizualnym niech się nie dziwi, że jej wzrok po prostu go pożera, nie nachalnie. Broń Boże, ale po prostu.. "wyobraźnią musi być tuż obok Ciebie".


✎... Historia

Rozdział I
Było zimno, okna w kuchni były cienkie, z zewnątrz pokryte szronem. Na swój sposób było to urzekające ale nie na tyle bym zapomniała o swoich obowiązkach. Dzieci czekały na obiad i musiałam temu sprostać zawczasu zanim dostanę od dyrektora za spóźnienie się z jedzeniem.
Byłam w pracy i musiałam zapomnieć o swoich osobistych problemach. Nie ukrywam jednak, że lubiłam się katować ciągłym myśleniem.Zebrałam się. W ostatniej chwili chwytając w ręce jeszcze pełny worek na śmieci.
Opuściłam kuchnię wychodząc na zewnątrz tylnymi drzwiami. Na progu zebrała się zaspa ponadpółmetrowej wysokości - i nie był to wcale  już puszysty, mokry śnieg tak jak w poprzednie dni, lecz stwardniała na mrozie bryła. Westchnęłam ociężale przesuwając się nogami jakoś do przodu. Zamachnęłam się mocno by celować w kontener i w tym momencie worek śmieci nie wylądował tam gdzie miał, a przede mną. Rozlegał się głośny płacz, dziecka płacz. Spanikowałam gorzej niż przypuszczałam. Pal licho te śmieci, gdzie dziecko?!
Wparowałam do śmietnika poszukując maleństwa. Na workach przy przepełnionych już kontenerach leżało szare malowane kratą zawiniątko. Podeszłam powoli nie chcąc wystraszyć małej istoty jeszcze bardziej. Pochyliłam się nad nią ostrożnie. Odwinęłam część materiału, które było na licu małej. Spostrzegłam duże niebieskie oczy, pełne błysku od łez.
- Już maleństwo, już. Zabieram Cię stąd. -
Lament ustał. Wielkie oczyska wpatrywały się w moją twarz ze zdumioną miną.
Nie miałam pojęcia, kto ośmielił się wyrzucić niemowlę na śmietnik. Jednakże można się było doszukać tu ironicznego plusa. Śmietnik ten należał do naszego budynku, domu dziecka. Ten ktoś miał świadomość, że co rano wyrzucamy tutaj śmieci i wiedział, że maluch nie zamarznie, bo ktoś go usłyszy.
Chwyciłam zawiniątko wraz z małą istotą i podniosłam się kierując z powrotem do budynku. Rozejrzałam się wyłaniając zza ceglanych ścian śmietniska, spostrzegłam kruczoczarne włosy schowane pod szarym kapturem. Widziała, że ją zauważyłam i zaczęła uciekać. W pierwszej chwili ruszyłam w pogoń za nią. Odwracała się nerwowo za siebie , wyrzucając z gardła w końcu krzyk
- Zabierz ją sobie! Nie chcę jej!-
Zatrzymałam się. Nie było sensu biec. Nie dogoniłabym jej, a po drugie dziecko znów zaczynało płakać. Pozostały pytania; Jak ją karmić? Co teraz? Co ze mną? Co z nią?

Rozdział II
Znaleziono dziewczynce rodzinę zastępczą. Miała u nich wszystko, niczego jej nie brakowało. Rozpieszczali ją i kochali jak własne. Przyszywana jej matka po latach starań zaszła w ciążę. Nikt się tego nie spodziewał, w końcu lata mijały i nikt nie umiał im pomóc ani wytłumaczyć dlaczego lata mijają, a oni nie mogą mieć swojego dziecka. Stąd też pomysł adopcji i przygarnięcie Debbie pod swój dach. Byli w trakcie papierowej roboty starając się o adopcję drugiego dziecka, kiedy udało im się sprawić biologiczne. Szczęśliwi spakowali swoje rzeczy i postanowili jechać z nowiną do rodziców przybranego ojca.
Los bywa niesprawiedliwy. Za dobrze było wszystkim, za dużo było szczęścia. Nikt nie przeżył, poza małą Haike. Cud cudów.
Mała leżała na oddziale dziecięcym, wpatrywała się białe ściany i sufit. Nie odzywała się. Nie lubiła nikogo i nie chciała by ktokolwiek się do niej zbliżał. Szukano dla niej uparcie, nowej rodziny zastępczej.. Udało się.
Tylko szkoda, że tym razem szczęście nie uśmiechnęło się na dłużej.
Wszystko było kolorowe, choć dziewczynka nie umiała przywiązać się do swojej nowej rodziny. Świadomość jej była dobijająca. Stale płakała i nie chciała jeść. Długo nie mogli sobie z nią poradzić. Uspokoiła się dopiero w momencie, gdy zrozumiała, że zostaje z matką sama, bez ojca. Opuszcza ich, bo znalazł nową miłość. Od tamtej chwili wszystko zaczynało przybierać czarne barwy. Odebrano im dom, a jej kolejna matka - odebrała sobie już wszystko. Popełniła samobójstwo, a sześcioletnia Debbie widziała jej ciało zwisające z grubej dębowej gałęzi, którą widać było z sypialnianego okna.
 Kolejna rodzina zastępcza? Ta myśl ją przerosła, uciekła. Obwiniała się o śmierć drugiej matki, bo gdyby może nie była ich utrapieniem jakoś dalej by się wspierali i żyli razem, nierozłączni.
Odnalazła ją pijaczka wmawiająca każdemu, kto śmiał zapytać, że to jej córka. Małej Haike podobało się to jak zawzięcie i pewnie nazywała ją swoją córką. Nie było grama wątpliwości w jej głosie. Jednakże, nie było to życie idealne..
Wolała jednak choć cząstkę rodziny, tę zachwianą matkę, popaprane jej życie, co chwilę nowego jej partnera ale to jednak kobieta, dla której była córką. Była czyjaś.
Jeden z facetów matki, dobrał się do małej. Zaczął od obściskiwania jej, dziewczynka drżała.. zsiusiała się cicho łkając, a on perfidnie przyciskał ją do swego krocza i powoli obdzierał z ubranek. Na szczęście odbyła się interwencja samej pijaczki, która złoiła mu głowę butelką po spirytusie. Nieważne, że kawałki szkła były na podłodze, nieważne, że tłukła jego głowę kilkakrotnie i lała się krew. Nie umknęło nam jednak to, że widok krwi u Debbie wywołał ogromną euforię. Jej oczy pierwszy raz od lat zaiskrzyły czymś przyjemnym, czymś innym.. Pokochała swoją pijaną matkę.
Szkoda, że ta miłość nie wystarczyła, by zatrzymać ją trzeźwą, na dłużej.

Rodział III
Na uboczu w jednej z sąsiednich wiosek, stała sobie dość obskurna lepianka, jedyny tutaj slums w pełnym znaczeniu tego słowa. Budowlanka zapadnięta w ziemię, cuchnąca i brudna.
Zamieszkiwała ją młoda jeszcze kobieta z dzieckiem, dziewczynką lat około siedmiu. Tego, że kobieta jest młoda mogliśmy się jedynie domyślać, ponieważ jej wiek tak nie do końca był do odgadnięcia. Krępa, o trudnym do określenia kolorze przetłuszczonych włosów, spiętych niedbale w najbanalniejszy koczek. Czerwona i obrzmiała na twarzy, prawie zawsze pijana. O ile dało się ją zobaczyć. Bo kiedy nie było jej widać przez kilka dni, oznaczało że najprawdopodobniej odsypia kaca. Nigdzie nie pracowała, żyła raczej z zasiłków, które wydawała na wódkę. Czasami próbowała pożyczyć pieniądze od sąsiadów ale nikt nie dawał, bo wiedział z czym to się wiąże. Zdarzało się, że ktoś ją zatrudniał jednak u siebie, jednak zwykle nie dawała rady dokończyć swej pracy więc ludzie szybko rezygnowali z jej usług. Licznie za to odwiedzali ją panowie z sąsiednich miejscowości, a wtedy mała dziewczynka błąkała się samotnie po dworze bez względu na pogodę, bywało że i do później nocy.
Bieda była tam taka, że aż piszczało. Sąsiedzi przynosili dla dziecka mleko, owoce i ubrania, ale tak naprawdę nikt nie mógł pomóc i sytuacja wciąż nie ulegała zmianie.
Dzieciątko miała na imię Debbie i rzeczywiście nie mówiła, jedynie matce czasem coś odpowiadała, ale też nie zawsze. Wypełniała każde jej polecenia. Jak było trzeba to i żebrała od sąsiadów groszy kilka by matka na wódkę miała, a ona chowała te parę gorszy na mały bochenek chleba chociaż.
Debbie była drobna, chuda i mała jak na swój wiek. Miała ciemny warkoczyk opadający na jedno z jej ramion, wielkie niebieskie, poważne oczy. Drobna buzia była stale umorusana, a ręce i nogi nie były wcale w lepszym stanie. Przyciasne sweterki, opadające spódniczki i za duże buciki, prawdopodobnie po mamusi. Zresztą od wiosny do jesieni, to mała zwykle boso latała. Wiecznie błąkała się sama po łąkach, wsi i lesie Inne dzieci nie chciały się z nią bawić; zresztą nic w tym dziwnego skoro się do nich nie odzywała. Poza tym unikała ona ludzi. Przyjaźniła się jedynie z wiejskimi psami i kotami, a one do niej lgnęły.
Często kucała przy płocie i przez deski wsuwała chudą rączkę i głaskała godzinami wyliniałe kocury albo nawet te najbardziej złośliwe kundle.
Gdy próbowano do niej zagadać, sprawiała wrażenie jakby chciała uciec czym prędzej. Patrzyła nieufnie, wylękniona, szeroko otwartymi oczami, a w odpowiedzi jedynie przytaknęła głową lub pokręciła i to by było na tyle.

Rozdział IV
Upłynęło lat szesnaście. Obecnie Debbie jest atrakcyjną kobietą liczącą sobie dwadzieścia trzy lata.  Żyje sama od lat dziesięciu, pozbierała się dzięki sąsiadom, którzy po śmierci pijaczki z przepicia przygarnęli ją do siebie. Obecnie uczęszcza do szkoły policealnej w, której uczy się na zawód technika weterynarii. Niestety nie stać jej było na lepszą szkołę czy też studia. Środki finansowe były mocno okrojone. Wciąż jednak nie poddaje się i pracuje po zajęciach, a także w weekendy. Nie ma czasu zbytnio na znajomości poza szkołą czy też pracą. Robi wszystko by móc się jakoś utrzymać. Nie chce obciążać swych podopiecznych, którzy już dawno są emerytowanymi staruszkami. Mają małe renty i źle by się czuła będąc utrzymywana. Sama zatem przez cały czas stara im się wynagrodzić czas, który jej poświęcili i to, że dali jej dach nad głową. Pomaga im ze wszystkich sił.
Zdarzały się kradzieże, wiadomo. Nikt jej na tym nie przyłapał, ale "nowa rodzina" wiedziała, że "mała" wciąż to robi. Niestety, z niektórych rzeczy nie da się do końca wyrosnąć..
[....]

Rozdział V
Będzie pisany życiem, które dostało drugą szanse. Witamy na Desperacji.
  Byłam człowiekiem, dołączyłam do grupy Łowców. Nadszedł  dzień akcji Łowieckiej na terenach Desperacji, tuż przed rytuałem, który miałam przejść. W pierwszej fazie chcieli mieć pewność czy się nadam i miał odbyć się trening sprawdzający me możliwości w boju. Przeszłam test pozytywnie. Drugą fazą były badania, które miały upewnić się czy jestem w pełni zdrowa. Ku memu szczęściu wyszło na jaw, że jestem zarażona wirusem X. Informacja, która do mnie nie docierała. Grzecznie dałam do zrozumienia, że muszę pobyć sama. Musiałam zgryźć najgorszą prawdę. Od tamtej chwili, przepadłam. Nie wiem co się ze mną działo, nie pamiętam. Wyprano mi mózg.
Nie wiem ile to trwało, jak długo ani jak to przebiegło. Czekałam na tę chwilę, a zupełnie jakbym ją przespała. Z dnia na dzień czułam się jednak co raz gorzej. Bóle głowy, mdłości.. pióra na dłoniach i udach.
Miałam wrażenie, że biorę udział w najgorszym koszmarze.
Rozdzieranie pleców, jakby coś na nich rosło, zyskiwało potęgę tym samym mnie osłabiając. Miałam ponowne wrażenie, że najgorsze jednak przede mną. W chwili, w której miałam się poddać  łzy leciały strumieniami po policzkach reagując w ten sposób na ból.. zwróciłam uwagę na naszyjnik znajdujący się na mej szyi. Złoty, połyskiwał w świetle. Chwyciłam go delikatnie przejeżdżając palcami po obwódce. W tym ból pleców osiągnął chyba apogeum, a ja czułam, że powoli tracę przytomność. Zemdlałam, czerń dusiła mnie z każdej strony.
  Minęło kilka godzin, a przynajmniej tak mi się wydawało. Było mi jakoś ciężko, niedobrze.. poruszyłam się by wstać. Ku memu zdziwieniu ujrzałam przed sobą duże, puchate w kolorze perlistej bieli skrzydła.
Zostałam Aniołem. Odpokutowałam za swe grzechy i zostałam wynagrodzona. Czy mogłam przeżyć równie coś niepojętego?

DODATKOWE:
A n i o ł   na   n i b y
Dziewczynie się wydaje, że skoro ocknęła się na Desperacji ze skrzydłami to oznacza iż jest aniołem.
Ciężko będzie wybić jej to z głowy ale nie poddajmy się tak szybko.
Na dzień dzisiejszy niechętnie niesie pomoc, bo czuje się przymuszana przez świadomość bycia aniołem. Najchętniej by unikała potrzebujących.
Mało tego, dołącza się tu inny istotny problem. Nie pamięta okresu od chwili przechodzenia testu aby dostać się do Łowców. A zatem wciąż nie zna prawdy. Czy ktoś ośmieli się spojrzeć jej prosto w twarz i oznajmić "idiotko, jesteś wymordowanym, a nie żadnym aniołem"?

U p r z e d z e  n i e   do   a l k o h o l u
Historia dziewczyny nauczyła ją, że łatwo uzależnić się od alkoholu i lepiej trzymać się od niego z daleka. Boi się nawet dawkować choć odrobinę. Boi się samego uzależnienia.

B r o n t o f o b i a
Fobia przed nagłą zmianą pogody związaną z piorunami, błyskawicami i burzą. Strach przed burzą jest zespołem zaburzeń, któremu towarzyszy silny lęk pojawiających się tuż przed lub w trakcie burzy. W pierwszej fazie u Jasmien pojawiają się dreszcze i szczękościsk, które trwają do momentu ustania burzy.

K o n t a k t   w z r o k o w y
Łapiąc długi kontakt wzrokowy z drugą osobą ma wrażenie iż nawiązuje specyficzną relację, na której myśl, podnieca się. Ma poczucie nawiązania silniejszej więzi niż inne. Oczy u osób drugich mają dla niej ważne znaczenie, ponieważ czasem potrafią zdradzić prawdziwe emocje.

W o ń     k w i a t  o w a     lub    o w o c o w a  
Poczujesz piękny zapach Jaśminu, wiśni, czy też akacji? A może uznasz, że to maliny?
Nie mylisz się. Wymordowani zwykle uchodzą za mniej atrakcyjne istoty, które przesiąknięte są swoim potem. Jasmien chcąc zmienić ową ideę, ponieważ czuła się piekielnie niekomfortowo uznała, że trzeba temu jakoś zaradzić. Jeśli jest to tylko możliwe prosi anioły o owoce, gałązki owocowych drzew czy też płaty kwiatów. Pociera nimi swe miejsca w okolicy szyi i piersi. Stąd zapach słodyczy z nutą goryczki często ciągnie się za dziewczyną.
Ideały jednak nie istnieją. Minusem są lepkości tych miejsc.
Może kiedyś nastanie magia i Anioł sprowadzi jej wodę perfumowaną? Złudne nadzieje.

Czy ma jakiś talent? Chyba tak i jest tego świadoma. Ma niemożliwie hipnotyzujące spojrzenie, że rzadko kiedy idzie mu się oprzeć. Stara się go jednak nie nadużywać, ponieważ działa to również na nią, niekoniecznie w pożądany sposób..

Ps. Do rozegrania zostaje mi również fabularnie dołączenie do Łowców, co już mam ustalone z jedną z userek ( której bardzo dziękuję za chęci).
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

✕ AKCEPT.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach