Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 19.09.16 23:20  •  Mad Empty Mad
Spokój, jak chciała spokoju. Upadła po raz kolejny, nie jadła dwa dni, z każdą chwilą jej ciało było coraz słabsze, było jej coraz zimniej. Przed nią pół dnia drogi, ale może najpierw odpocznie, w tym stanie nie pokona pustyni, musi odpocząć, położyć się na ziemi, która zdawał się uginać pod ciężką, chociaż opustoszałą z myśli głową, wciąż ciepły piasek szumiał pod jej skórą, szeptał, by została, by zasnęła, by…

…wstań, Mad. Biegnij dalej, dalej wszystko stanie się lepsze, jak dorośniesz będziesz jak Heck, jak Gee, jak Taria. Silna, niebojąca się niczego, to ty będziesz ustalać zasady, wedle których będziesz żyć, nie tak jak teraz, gdy każde spojrzenie niesie za sobą groźbę, gdy każdy człowiek (martwy, żywy, skażony, czysty) jest śmiertelnym zagrożeniem…

…ale przecież oni też zginęli, oni też, więc po co się starać, skoro i tak wszystko sprowadza się do jednego, możesz biec, Mad, możesz biec, ale inni też biegną i któregoś dnia zaczną cię doganiać i tym razem nie będzie nikogo, kto wpadnie do rozwalonego budynku z karabinem i…

…i będzie cię niósł w noc, ignorując swoje rany, ignorując krew, która zasychała na jego skórze, czyniąc ją jeszcze ciemniejszą niż faktycznie była, Heck, Heck, dlaczego byłeś takim debilem, mogłeś żyć, mogłeś zapomnieć, ale może nie mógł, może właśnie na tym to polega, może stąd płynie ta siła, może dzięki niej byli, kim byli i może przez jej brak jesteś, kim jesteś…

…ale po co siła, od której giniesz, po co siła, która łamie ci kości, zmienia w cuchnące, spalone mięso, zapomniane na zapomnianym pustkowiu, nie chcesz tak skończyć, to przerażające, ale czy masz inne wyjście? Nie masz, ucieczka jest tylko chwilowa, ale jest, więc wstań, biegnij, póki możesz i nie myśl o spokoju, bo kiedyś przyjdzie i będzie gorszy niż głód, niż pragnienie, niż rany, niż zakażenie, niż wszystko, co znasz.

---

Jest nastolatką, wygłodzoną, walczącą o przetrwanie nastolatką. Nienawidzi wszystkiego i wszystkich, tęskni za ludźmi, nie potrafi im zaufać, chce marzyć o przyszłości, ale boi się, bo wie, że nic na nią nie czeka. Widziała śmierć zbyt wiele razy, każdy kolejny zostawiał ją coraz bardziej obojętną, ale myśl o własnej śmierci paraliżuje ją. Boi się głodu, boi się też najedzenia, bo wie, że zawsze trzeba zapłacić za nie cenę. Boi się hałasu, boi się spokoju, boi się pustki i boi się tłumów. Miota się na wszystkie strony, próbując stworzyć sobie jakąkolwiek szczątkową tożsamość, która byłaby jej własna, jednocześnie będąc pewna, że w ten sposób sprowadzi na siebie nieszczęście. Dostosowuje się; umie być cicha, jeśli musi, jeśli nie musi, wylewa cały swój żal i gniew dookoła. Ucieka przed wszystkim, co silniejsze od niej, jeśli ma nad kimś przewagę wykorzystuje ją momentalnie, bo wie, że nikt nie zawahałby się przed zgnojeniem jej samej, a po fakcie przypomina sobie ludzi, którzy zajmowali się nią bezinteresownie i czuje wtedy rzeczy, których nie potrafi wysłowić, dlatego pozostaje jej tylko wściekłość.

---

Brat i grupa. Brat tak naprawdę nie był jej bratem. Jej rodzice nie żyli od dawna, ojciec zginął w strzelaninie jeszcze zanim się urodziła, matkę zabrało zakażenie po porodzie. Mieli grupę: dwanaście osób, plus dwójkę nastolatków. Wszyscy zginęli nim Maddie ukończyła trzy lata, wszyscy oprócz niej i Brata. To on opiekował się nią, gdy była zbyt mała, by opiekować się sobą. Znalazł im nową grupę, w której Mad spędziła następne parę lat swojego życia. Brat nie. Zginął pierwszej zimy. Łowił ryby na cienkim lodzie. Wyciągnęli go, ale wychłodzenie go pokonało. Nauczył jej wszystkiego, co umiał, pech chciał, że sam nie umiał zbyt dużo, jedynie podstawy pisania, czytania, polowania, medycyny. Miał pewne dłonie, grupa chciała zrobić z niego drugiego medyka. Nie zdążyli. Zdążyli za to pokazać Maddie jak należy się bronić i jak uciekać. Szkoda, że te umiejętności nie pomogły im, gdy inna grupa postanowiła przejąć ich teren. Kazali jej biec i nie patrzeć w tył. Pobiegła i spojrzała. Wszyscy nie żyli.

Heck. Właściwie Hakkai, ale nikt go tak nie nazywał. Zawsze Heck. Mad Heck, tak na nich mówili. Myśleli, że to tylko o nim, ale to było o nich. Mad i Heck. Maddie i Hakkai. Niósł ją po tym, jak ją skrzywdzili, po tym, jak wszedł do budynku i wyszedł pokryty krwią, nie tylko swoją, ale i ich, niósł ją przez kilka kilometrów, nadal zapłakaną, nadal zakrwawioną, nadal nieobecną, aż poszarzały upadł na piasek, by nie podnieść się już nigdy. Nigdy się nie zaśmiać. Śmiał się często, niezwykle często. Śmiał się, kiedy pokazał jej, jak działa radio, a ona błyskawicznie zrozumiała. Urodzony radiowiec, powiedział z dumą. Tak jak on. Był z niej dumny, gdy po raz pierwszy udało jej się złapać częstotliwość Es Peców i wśród szumów podsłuchać ich rozmowy. Es Peców. Especów. Speców. Nigdy nie była pewna, a nie chciała pytać. Śmiałby się z niej, tym swoim głośnym, chrapliwym, zapijaczonym śmiechem, zapijaczonym nawet, gdy nie miał co pić. Zwykle śmierdział najgorszym bimbrem, jaki można dostać w Desperacji i jeśli kiedykolwiek czuła się bezpieczna, to właśnie czując ten smród. Bimber ze szczura, pustynia, proch strzelniczy i spalona słońcem skóra. Wzięła jego kapelusz, był na nią za duży, ale jeszcze przez parę miesięcy mogła czuć jego zapach, potem straciła nawet to.

George i Taria. Odnaleźli ją, gdy po śmierci Hecka próbowała wdrapać się na drzewo, by dostać się do gniazda jakiś ptaków. Byli parą, dość zgraną. Taria umiała strzelać nawet lepiej niż Heck. Nauczyła Maddie używać strzelby, wcześniej zawsze bała się odrzutu, nadal bywał dla niej zbyt silny, ale przynajmniej mogła oddać jeden, celny strzał. Gee nauczył ją zastawiać pułapki. Umiała już wcześniej, Brat ją nauczył, ale Gee był w nich mistrzem, bo żył dłużej niż Maddie i Taria razem, był jednym z tych dziwnych, którzy mają czerwone oczy, ale nie są martwi. Zabili go tacy jak on. Przyszli w nocy, w parę osób. Krzyczeli, śmiali się. Pobili go. Odcięli palce, wyrywali włosy. Taria płakała i błagała, ale tylko strzelili jej między oczy z jej własnego colta, wcześniej wybijając jej nim zęby. Potem wykończyli Georga, męczyli go chyba ponad godzinę, póki któryś z nich nie powiedział „dość”. Ciała podpalono, jeszcze przez cały następny tydzień czuła na sobie smród benzyny i palonego mięsa.
Żadne z nich nie wspomniało o Maddie, ukrywającej się pod liśćmi w okolicznym rowie, z trzęsącymi się palcami zaciśniętymi na nożu, którego wcześniej używała do oprawienia zająca. Obcy nawet nie przeszukali porządnie obozu, zniknęli tak szybko, jak się pojawili.

---

Idzie cicho, samotnie, wsłuchując się w otoczenie. Gdy znajdzie coś ciekawego, bierze to w ręce, jakby chciała się upewnić, że jest realne. Jej ruchy są szybkie, urywane, podobnie jej mowa, gdy decyduje się odezwać i użyć swojego przeciętnego, ani wysokiego, ani niskiego, głosu.

Ma czternaście lat, chociaż sama niespecjalnie zdaje sobie z tego sprawę. Powinna już dojrzewać, ale wygłodzone i zmęczone ciało nie jest w stanie rozwijać się odpowiednio; jak na razie jedynym znakiem dorastania jest delikatne wcięcie w talii, którego nie sposób wypatrzeć spod kilku warstw za dużych ubrań. Jest niska i wychudzona, jej ciało składa się z kości i mięśni, które musiała wyrobić walcząc o życie na pustkowiu. Krzywo obcięte, ciemne włosy po myciu okazują się zwijać w ciasne loczki, teraz, jak zwykle, zwisają smętnie dookoła jej twarzy, rozprostowane od ciężaru brudu.

Twarz sugeruje niejednolitą mieszankę genów i obiecuje, że za cztery-pięć lat Mad może stać się atrakcyjna, o ile tylko dożyje. Jej skóra ma śniady odcień, ciemniejszy i bardziej brązowy niż u większości Azjatów, ale może słońce Desperacji jest tu główną przyczyną. Oczy czarne, stosunkowo duże, charakterystycznie wykrojone, nos mały, raczej płaski, usta niezbyt szerokie, ale pełne, wiecznie przesuszone i poznaczone rankami. Ręce drobne, szorstkie, z połamanymi i brudnymi paznokciami. Na lewej dłoni blizna. Szeroka, ale ledwo widoczna, zagoiła się już dawno, młoda skóra regeneruje się szybko.

Idzie samotnie; nie został już nikt, kogo interesowałoby jej życie. Wszyscy zginęli, wszystkich zjadły ścierwojady, i tych złych, i dobrych, Desperacja nie rozróżnia, jest głodna krwi i mięsa, wyklęta, opuszczona przez Stwórcę ziemia przywołuje wszystkich. I ją też kiedyś przywoła. Kiedyś, gdy jej nogi przestaną ją nieść, gdy ręce nie będą w stanie unieść broni, gdy oczy nie zdążą jej ostrzec przed śniegiem a słuch przed potworem - albo gdy wszystkie te umiejętności okażą się niewystarczające, albo gdy przelicytuje, uzna, że może wygrać z dziczą, przeciwstawiając jej swoje nędzne, ludzkie talenty.

---

Umie uciekać. Pierwsza umiejętność, jaką nabywają Desperaci, nigdy nikt nie pochwali cię za zrobienie pierwszego kroku, bo od razu wymagają od ciebie jednego: biegnij. Biegnij, zanim ktokolwiek cię zobaczy, zanim sprowadzisz niebezpieczeństwo na siebie i innych, a jeśli nie dasz rady – biegnij jeszcze szybciej, bo zarażeni nie zatrzymają się w pół kroku by dać ci fory.

Umie przeżyć. Druga umiejętność, jaką nabywają Desperaci, bo kiedy już zgubisz zagrożenie i siebie, klucząc przez skały, martwe drzewa, spalone, przedwieczne resztki świata, którego już nie ma, co ci zostaje? Tylko ty i bezkresna pustka i głód i jadowite węże i trujące rośliny i brak wody i choroby i mróz i słońce, gangrena, zmęczenie, pokrwawione ręce, pokrwawione nogi, oparzenia, odmrożenia, tylko ty i twoje ciało, które przecież jest wszystkim, czym ty jesteś.

Umie być cicho. Trzecia umiejętność, jaką nabywają Desperaci, cztery dni bez jedzenia i widzisz przed sobą gryzonia, równie głodny, równie wychudły, równie zdesperowany co ty i teraz pozostaje tylko jedno, twoje kroki, twoje ruchy przeciwko jego czujności, cicho jak szum piasku, bez oddechu, bo oddech by cię zdradził, nie myśląc o niczym, tylko bojąc się, że twoje serce, wciąż walczące o życie, będzie za głośne, że cię usłyszy, że to będzie koniec i wtedy czujesz przerażone futerko pod podrapanymi dłońmi i już wiesz, że tym razem to ty jesteś górą, i że następnym razem pewnie tak nie będzie.

Umie strzelać. Celnie. Czwarta umiejętność, jaką nabywają Desperaci, ostatni stopień wtajemniczenia przed wstąpieniem w dojrzałość na tym pustym świecie, gdy już nie masz siły uciekać, gdy już nie masz gdzie się ukryć, traf mutanta ostatnim nabojem prosto między oczy, patrz, jak momentalnie wyciekają z niego siły wraz z lepką, ciemną, skażoną krwią, to twój chrzest, Desperatko, chrzcielnicą ci pustynia, wodą święconą wnętrze trupa, twym imieniem śmierć, bo nic innego tutaj nie spotkasz i nic innego na ciebie nie czeka.

Umie obsługiwać i naprawiać radia. Ma dobry słuch i gdy Heck pokazał jej, jak to działa, bez najmniejszego problemu zrozumiała i była w stanie wyłuskać słowa spośród szumu, który był dla niej i piękny, i straszny – piękny jak szum wody na pustkowiu, straszny jak nadlatujące owady, przynoszące choroby. Większości nie rozumiała i nie rozumie, ciągi liczb, które przekraczały jej wiedzę, słowa o świecie, którego nigdy nie zobaczy („Piąta ulica zabezpieczona dla transportu, ruch skierowany przez aleje Rewolucji 2566 roku”), ale o którym czasem marzyła, za każdym razem, gdy znajdowała ogołocone już ciała żołnierzy, tak inne od Desperatów, odżywione, bez blizn, bez oparzeń, czyste, póki pył i krew nie przykryły ich i nie upodobniły do wszystkiego dookoła.

---

Skrót:
Imię: Maddie, Mad
Płeć: kobieta
Wiek: czternaście lat
Zawód: brak
Miejsce zamieszkania: Desperacja

Organizacja: brak
Stanowisko: brak
Rasa: człowiek
Ranga: Desperatka

Moce (/artefakty/technologia): brak
Umiejętności:
- ucieczki, w tym: szybki bieg i wiedza o tym, jak najskuteczniej zgubić pogoń w dzikim terenie
- wie, jak skutecznie się ukryć, oraz jak nie zdradzić swojej obecności
- sztuka przetrwania, pojmowana bardzo ogólnie: od podstaw leczenia, przez wiedzę, jak nie odmrozić się w zimie, do zastawiania pułapek na zwierzęta
- obsługa broni palnej
- umiejętności radiooperatora: wie, jak działają radia, umie je naprawiać i składać, umie wyłapać używane częstotliwości i usłyszeć strzępki informacji mimo szumów
Słabości:
Jest niedożywionym, ludzkim dzieckiem żyjącym samotnie w nieprzyjaznej dziczy. To chyba wystarcza za wszystkie słabości.
Wygląd zewnętrzny:
- ciemna skóra
- ciemne, duże oczy
- ciemne włosy, oryginalnie kręcone, rozprostowane od braku mycia
- sylwetka zbyt drobna jak na wiek, niski wzrost
- nosi ślady ciężkiego życia: stwardniała skóra na rękach, blizny, ranki na ustach
Charakter:
Jeszcze się nie ukształtował, ale: taki, jakiego można się spodziewać od kogoś żyjącego na skraju śmierci z dodatkiem w postaci nastoletnich hormonów. Czyli beznadziejny, ujmując to krócej.
Historia:
Urodzona w Desperacji, rodziców nie znała. Przez trzy pierwsze lata żyła z jedną grupą Desperatów, przez kolejne trzy z inną; tylko Maddie przeżyła. Od szóstego roku życia zajmował się nią Heck, podwójny uciekinier, najpierw przed wojskiem, później przed DOGS. Zginął gdy miała dziesięć lat. Następny rok spędziła właściwie sama, potem przez rok wędrowała z Tarią (ludzką Desperatką) i Georgiem (Łowcą-dezerterem); zabici przez Łowców, którzy chcieli się odegrać za zdradę. Od tego momentu żyje sama, krążąc po pustkowiu, od czasu do czasu zahaczając o Apogeum w celu wymiany informacji i ewentualnej sprzedaży znalezionych rzeczy.
Inne:
- Quasi-kowbojski, skórzany kapelusz który nosi jest dla niej świętością. Nigdy się z nim nie rozstaje.
- Czasem próbuje nacierać go znalezionym alkoholem, chcąc przywołać zapach oryginalnego właściciela. To nigdy nie wychodzi, mimo tego wciąż próbuje.
- Jest skrajnie nieufna wobec kobiet.
- Korzysta ze strzelby m.in. dlatego, że potrafi samodzielnie zrobić do niej amunicję, jeśli tylko znajdzie odpowiednie składniki - zawsze zbiera łuski po strzale, potrafi rozebrać nieprzydatne dla niej naboje by odzyskać proch i spłonki, śrut wyrabia w odpowiednio przygotowanym palenisku. Improwizowana amunicja daje mniejszy zasięg i czasem zacina strzelbę, ale lepsze to, niż nie mieć jej w ogóle. Taria ją tego nauczyła.

---
przekopiowana słowo w słowo z wersji archiwalnej
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.16 18:00  •  Mad Empty Re: Mad
Łap akcept i miłej gry~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach