Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 25.01.16 20:31  •  If u know, what I mean! Empty If u know, what I mean!
Godność:
Isei Ikeda
Pseudonim:
Hyacinth (z łac. hiacynt)
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
26 wiosen już minęło
Zawód:
Wojskowy spec od dywersji
Miejsce zamieszkania:
Mieszkanie w M-3

Organizacja:
S.SPEC
Stanowisko:
Skrzydlaty
Rasa:
Ponoć człowiek
Ranga:
Dywersant

Moce (/artefakty/technologia):
* Egzekutor - piękna nazwa dla tak śmiercionośnego narzędzia. Naukowcy się trochę natrudzili, jednakże udało im się stworzyć te ostrze. Dźwięczną nazwę otrzymało nie bez powodu, wszakże niewielu przeżyło z nim spotkanie. Egzekutor jest dwuręcznym, wielkim mieczem. Stworzony z niezwykłego, lekkiego materiału, a zarazem jednego z najwytrzymalszych jaki do tej pory znaleźli, stąd też ewentualne poprawki bywają dość rzadko. Przecina praktycznie wszystko co stanie mu na drodze, a jego niezwykłością jest zsynchronizowanie z właścicielem. Miecz na rękojeści posiada malutki, maciupeńki kolec, który przy złapaniu go w łapki zakłuwa dłoń, pobiera materiał genetyczny, a po błyskawicznym sprawdzeniu dzieją się dwie rzeczy. Gdy dobywa go Isei, miecz jest lekki niczym piórko, dzięki czemu władanie nim jest niezwykle ułatwione, natomiast gdy ktoś inny zechce z niego korzystać, to... Sorry memory... Miecz nagle przybiera na wadze, a podniesienie go jest niewykonalne nawet dla strong man'ów. Jak to się dzieje? Wszystko za sprawą unikalności materiału z którego został stworzony. Dla ciekawskich, ostrze mierzy około 160 centymetrów, zaś rękojeść około dwudziestu.
* Witakineza - malutki, malusieńki czip został wprowadzony w jego organizm. Okolice karku, rly! Cóż za oryginalność... Coby nie było, nie odrośnie mu znienacka ręka, nie! Nie potrafi odtworzyć nowych fragmentów ciała. Jednakże czip pobudza wszystko co jest w jego organizmie do tego stopnia, że rany, złamania, zwichnięcia, wszystko goi się w zastraszającym tempie. Jeśli można, niech admin sprawdzający kartę da jakiś sensowny według niego rozpis ile takie złamanie może się goić, bo nie chcę zbyt przesadzić i robić mega, pro, uber, op postaci. Potem dodam to tutaj, żeby było ładnie, dzięki miśki!
Umiejętności:
* Akrobatyka - lata ćwiczeń, treningów i wszystkiego spowodowały, że jest naprawdę gibki pomimo swojej budowy ciała. Salta, szpagaty, chodzenie po linie czy cholera wie tam co nie będzie problemem.
* Posługiwanie się bronią białą! A w szczególności mieczami dwuręcznymi, jest w nim mistrzem, dosłownie. Lubuje się właśnie w tych wielkich, potężnych ostrzach, nie sprawiają mu one trudności. Choć potrafi jeszcze machać katanami, niestety przyzwyczajenie daje to, że tak małe miecze nie są częstym gościem jego ekwipunku oraz nie jest dla niego to zbyt wygodne. Zmierzam ku temu, że ostrza w stylu katany nigdy nie będą tak świetnie współgrały z jego ciosami, co wielki Egzekutor.
* Złota rączka - coś się zepsuło? Dajta mu młotek, taśmę i parę minut! Naprawi wszystko, dosłownie wszystko na czas nieokreślony. Prowizorycznie, bo prowizorycznie, ale będzie działało chociaż przez chwilę.
* Dywersja - mistrz akcji dywersyjnych. Zakradnięcie się na tyły wroga, zrobienie wielkiej rozpierduchy, a następnie szybki odwrót? To nie będzie kłopot, żaden.
* Strategia - genialny umysł strategiczny, naprawdę. Potrafi oszacować szanse, znaleźć najlepsze rozwiązanie z cholernie kiepskiej sytuacji. Ponadto zajmuje mu to chwilę, błyskawiczne działanie to jego specjalność.
Słabości:
* Gamofobia - lęk przed wzięciem ślubu z innym osobnikiem, rly! Związanie na zawsze go odstrasza.
* Pirofobia - nie, nie będzie uciekał przed byle jakim płomykiem. Jednakże większy pożar zdecydowanie go wystraszy na tyle, by w panicznym strachu uciekać gdzie pieprz rośnie.
* Totalne, kompletne i w ogóle najgorsze beztalencie kuchenne jakie stąpało po tym ziemskim padole. Nic co się dzieje w kuchni nie jest bezpieczne przy nim, ten gość nawet wody sam zagotować na herbatę nie umie, więc korzysta z elektronicznego czajnika.
* Brak czucia w lewej ręce - zdążył się na tyle przyzwyczaić, że nie sprawia mu to problemu w funkcjonowaniu, ani w byciu wojskowym. Wcale! Z racji tego, że jedynie część nerwów ucierpiała, więc coś tam odczuwa, stąd też wie gdy coś dotyka, jak zaciskać dłoń et cetera. Jednakże wszystko jest nieźle przytłumione, więc jeśli chcesz go kaleczyć w to miejsce to raczej nie zrobi sobie nic z tego. (Odczuwa około 30% tego co faktycznie powinien, ot ciekawostka)

Wygląd zewnętrzny:
Wysoki. Tak, zdecydowanie tak! Isei należy do wysokich mężczyzn, ciężko przejść obojętnie obok jego stu osiemdziesięciu dziewięciu centymetrów! I od razu rozwieje wasze wątpliwości. Nie jest typowym karkiem jak to często w wojsku bywa. Posiada bardziej atletyczną budowę ciała. Lata treningu spowodowały, że nie wystaje mu bebzon pokroju typowego Janusza raczącego się dzień w dzień piwskiem, nie. Jest naprawdę umięśniony, parę w łapie chłopak posiada, ważąc już jakieś 95 kilogramów, coś w tym stylu, zależy czy ważymy go po obiedzie czy przed.(Kwestia posiadania odrobiny żelastwa na plecach, trochę dodało mu ciężaru) Ponadto zmaga się z dość bladą skórą i niezbyt dużą przychylnością do słońca, jeśli takowym można nazwać tą lampkę nad miastem. Nie opala się praktycznie wcale, nawet jeśli miałby chodzić do solarium, to się go nie czepia, kompletnie. Stąd też niektórzy myślą, że on jakiś nie teges jest i może zmartwychwstał niczym ten Mojżesz, czy jakoś tak. Niestety ta cała jego bladość opatrzona jest dużą ilością blizn po jakichś nożach, latających młotkach, kamieniach, czy postrzałach. Ot, zwykłe pamiątki po akcjach już jako wojskowy. Coś trzeba mieć z życia, co nie? Kiedyś sobie klapnie z wnukiem i będzie się przechwalał gdzie to on nie był, a potem zabierze malca na spacer i będzie pokazywał "O a tutaj jakiś debil rzucił we mnie młotkiem!".
Wszystko fajnie kolorowo, ale dosłodzę wam jeszcze bardziej, a niech się obudzi zazdrosna strona mężczyzn! Isei należy do facetów o niezwykłej urodzie. Wygląda momentami jak typowy pies na baby, jak ten podrywacz z filmów, czy coś tam. Pół długie blond włosy, wiecznie ułożone w artystycznym nieładzie, jedynie czasami związane jakąś gumką do włosów, a w szczególności kiedy siedzi w domu. Wtedy grzywa leci nieco do góry, związana z resztą kłaków, pozostawiając po bokach kilka kosmyków, które to nigdy nie chcą się dać złapać. Wygląda wtedy soł kjut i soł seksi. Ta cała blond grzywa delikatnie opada na genialne, hipnotyzujące oczy. Można się wręcz utopić w tym powalającym błękicie, wierzcie mi na słowo. Wiele kobiet na ich widok miały kolana jak z waty. A gdy się uśmiecha! Klękajcie narody! Na wierzch wychodzą prościutkie, śnieżnobiałe zębiska! Hehe.
Dłonie porządnych rozmiarów, z długimi, szczupłymi paluszkami. Wiadomo już, że jest dobrym gościem i można na niego lecieć. Czemu? Toć z takimi paluszkami na pewno świetnie gra na gitarze! A facet z gitarą jest bożyszczem wszystkich nastolatek, chyba. I zapamiętaj to sobie młody człowieku, nigdy, przenigdy nie zobaczysz go w poplamionym podkoszulku i luźnych dresach! Chyba, że jesteś u niego w mieszkaniu, albo na siłowni. Na mieście można go spotkać zawsze dobrze ubranego, w jakiejś koszuli, dopasowanych spodniach. Charakteryzuje go styl i elegancja, zdecydowane yes dla tego pana!
Nie można zapominać o wielu bliznach zdobiących jego plecy, ramiona, klatkę piersiową, czy nawet brzuszek.
Charakter:
Isei jest osobą pełną życia, wigoru, energii do życia. Przynajmniej tak przeważnie się go opisuje. Co powie tysiąc osób to pewnie ma w sobie ziarenko prawdy. Ten gość faktycznie wiecznie chodzi z delikatnym uśmiechem, uwielbia opowiadać kawały, nabijać się z innych, a nawet i z samego siebie. Podchodzi do tego z dystansem i uważa, że wszyscy powinni. Czasami nie miewa skrupułów wyśmiewając się z kogoś, taki typowy klasowy śmieszek. Tak, ma dość dziwne poczucie humoru.
Jednakże to nie wszystko! O nie! Isei ma wiele stron. Ten delikatny uśmiech to jedynie przykrywka, żeby nie odstraszać od razu. Jest on osobą naprawdę poważną, bywa spokojny, ułożony. Kiedy się zamyśli już nad czymś to chyba żadna siła go nie oderwie od rozmyślań. Niekiedy stojąc pod prysznicem zastanawia się nad sensem życia w tym powalonym świecie, serio mówię. Dokładnie rzecz ujmując, potrafi się dostosować do sytuacji. Kiedy jest przy piwie z kumplem to tak, będzie wesołkiem, jednakże gdy jest potrzeba potrafi być właśnie tym trzeźwo myślącym dupkiem, który to przywali każdemu w łeb jak będzie przeszkadzał. I tak też traktował swojego brata, typowego, oj typowego lekkoducha! Isei był właśnie od zawsze tym porządniejszym bliźniakiem.
Inteligencik jakich mało, dodatkowo świetny rozmówca. Jeśli trafisz na niego kiedyś jak siedzi w jakiejś knajpie i sączy drinka to podbijaj. Daję ci moje słowo, że się nie zanudzisz, a o tematy rozmów się nie martw. On na pewno coś znajdzie. Dlatego też facet ma powodzenie u kobiet, nie zanudza je, potrafi wysłuchać i doradzić. Tak, jest poniekąd kobieciarzem. Uwielbia towarzystwo płci pięknej, jednakże tutaj niespodzianka. Ceni je sobie bardzo, aż za bardzo. Nie krzywdzi, nie powie czegoś złego na ich temat, zawsze się zaopiekuje i nie odmówi jeśli potrzebna jest jego pomoc. Stąd też zwykle do związków podchodzi poważnie, tworzy sobie złudne nadzieje, a potem albo go któraś zostawia, albo on ucieka z przerażeniem, bo pomimo wielu chęci trapi go strach przed zaangażowaniem się na całe życie. Ot taka ironia losu, Boga już nie było kiedy się rodził.
I poza tym wszystkim. Jest genialnym żołnierzem, wypełnia sumiennie zadania jakie mu dano, nie narzeka, nie marudzi. Dość sumienny w swoich obowiązkach i pomimo dość niewyparzonej gęby, zwraca się z odpowiednim szacunkiem do przełożonych.

Historia:
Jeden z najważniejszych faktów jego żywota.
Sześć lat temu wybuchł pożar, w którym zginął jego brat, a on sam doznał uszczerbku na zdrowiu. Do dnia dzisiejszego nie potrafi pogodzić się z tą tragedią. Choć to ukrywa, pozostaje w ogromnym poczuciu winy. To był także powód, dla którego wstąpił do wojska - już nigdy nie chciał znaleźć się w sytuacji, w której nie potrafiłby pomóc.
Rok później umarła również jego matka, która nie umiała się pogodzić ze śmiercią Isao, nie była w stanie prowadzić normalnego życia. Ojciec? Co robił ojciec? Cholera wie tak naprawdę, więc Isei żyje w przekonaniu, że jest już ostatnim z rodu Ikeda, trochę smutne, nieprawdaż?
Jak on ucierpiał? Ma uszkodzone nerwy w jednej ręce? Było zagrożenie paraliżem, jednakże udało się lekarzom odratować. Jak to mawiają, szczęście w nieszczęściu.

Wstąpienie do wojska.
Jak już wcześniej było wspomniane, Isei dość szybko zaciągnął się do wojska. Siedzenie w domu? Zbijanie bąków? Udawanie, że nigdy nic się nie stało? To zupełnie nie było w jego stylu. On, on musiał po prostu działać, coś ze sobą zrobić. Coś musiało powodować puszczenie w niepamięć tych wszystkich złych przeżyć. Muzyka? Zespół? Odpadała ta opcja, bo przecież nie ma z nim już jego brata! Jedyną sensowną opcją na tamte czasy wydawało się wojsko. Możliwe, że dokonał dobrego wyboru, pokazał tam swoje talenty, coby nie było.
Zaczynał jak każdy żółtodziób, brał wszystko co mu dali, a nawet dopraszał się o więcej zadań. Nie minęło zbyt wiele czasu, aż przełożony stwierdził, że Ikeda jest już gotowy by wyruszyć poza miasto. Wiele osób z jego oddziału bało się tego, mieli rodziny, dzieci, dziadków, nie mogli ich ot tak zostawić. Jak już się domyślacie, tym który szedł przez siebie i nie oglądał się do tyłu był nikt inny niż Isei. Nie miał już nic do stracenia, mógł sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa w swoim życiu.
Jedna misja wyjazdowa, druga, trzecia. Widok śmierci kolejnych osób, przyjaciół. Trapiło go to niezmiernie dopóki pewien facet nie wyjaśnił mu jednej, ważnej rzeczy. Mianowicie wytłumaczył mu, że powinien patrzeć na to co jest teraz i nie rozpamiętywać przeszłości. Cóż za proste i do tego mądre słowa, co? Niby nic, a jednak pomogło mu przetrwać wszystko. Tak naprawdę nie ma co się tutaj zbytnio rozpisywać. Piął się coraz wyżej i wyżej na szczeblach wojskowej kariery. Zaczął być doceniany przez przełożonych, widzieli w nim wielki potencjał. Pokazywał swoje talenty majsterkowicza, które nieraz i nie dwa się przydały na polu walki, umysł strategiczny dzięki któremu błyszczał wśród typowych, wojskowych trepów.

Skrzydełka? Bo czemu nie?
Tam nieco wyżej już widać dlaczego zostało mu zaproponowane zostanie skrzydlatym. Członkiem nowego oddziału wojskowego, który to miał się składać z najlepszych wśród najlepszych, a sam Isei miał oficjalnie zostać ich terenowym dowódcą. Jednakże nie wszystko jest tak usłane różami, naprawdę. Musicie mi uwierzyć na słowo, droga do zostania zmechanizowanym aniołem była trudna, wręcz cholernie trudna.

Zaproponowano fuchę około dziesięciu żołnierzom, właśnie tylu wyłoniono. Każdy z nich był inny, rly! Każdy odzwierciedlał zupełnie inne umiejętności, tok rozumowania, wszystko. Na pierwszy rzut oka ciężko było ich zgrać, ale nie można było zapominać o jednym. Każdy z nich był zawodowcem, każdy z nich potrafił się dostosować do sytuacji, dzięki czemu podczas pierwszej fazy treningu pokazali prawdziwą klasę. Co prawda tylko piątka z nich przeszła to piekło. Czekajcie, piekło? Boicie się tego? To co przeszli było gorsze od domu diabła. Zostali rozesłani po różnych rejonach desperacji, ubrani w mundur. Każdy z nich otrzymał bukłak z wodą i tutaj niespodzianka! Jeden dostał zapałkę, inny draskę, kolejny dostał kawałek drewna, następny coś co miało przypominać kamienny grot strzały. W skrócie, każdy miał część czegoś co można było złożyć tylko po spotkaniu się wszystkich członków. I miesiąc czasu na przeżycie, dotarcie do miasta!
Było ciężko, nawet nie wiecie jak. Jedynie doświadczenie w walce pomogło im przetrwać. Niewielu ludzi jest w stanie przemierzać zniszczoną desperację, zwykli śmiertelnicy są tam pokarmem, niczym innym. Oni zaś się nie dali, każdy z nich miał wolę walki, wolę przeżycia. Choć pięciu poległo, to wynik i tak zaskoczył generałów, wszak 50% uszło z życiem. Medżik!

Następnie każdy z nich przechodził przez wiele treningów, szkolił to w czym się specjalizuje. W przypadku Isei'a... Spędzał on dni, noce, tygodnie, miesiące na doszlifowaniu dywersji, strategii, strzelania, akrobatyki. Nie posiadał zbyt dużej masy mięśniowej, więc jego atletyczna sylwetka i zdolność do wielu wygibasów umożliwiały z całą pewnością również wiele uników, akcji niczym wyciętych z filmów z Jackie Chan'em. Ile to już minęło? Stracił rachubę czasu, zdecydowanie. Może rok? Może dwa? Przyszła pora kiedy Ci żołnierze zostali zaproszeni na stół operacyjny. Nad każdym z nich pracowało kilkoro naukowców, inżynierów. Wszak wszystko musiało został idealnie dopasowane, proporcje musiały zostać zachowane. Każdy z żołnierzy niewiele pamięta z tego wszystkiego, a przynajmniej Isei. Uśpili go, znieczulili do takiego stopnia, że zanim się obudził minął spokojnie tydzień. Narkoza była tak silna, żeby nie musiał się męczyć z bólem podłączania tego wszystkiego do jego nerwów, do jego ciała. A o czym mowa? Zmechanizowane skrzydła, stał się aniołem tego miasta. Z początku dziwnie się czuł, bo coby nie było... Kawałek żelastwa i tak mu wystawał z pleców, nawet po odłączeniu skrzydeł. Trochę zajęło, ale udało się przyzwyczaić, nawet do nieco zwiększonej masy.

Cóż moi mili, to by było na tyle. Liczę, że nie zanudziłem was za bardzo oraz, że zainteresowałem swoją osobą.

Dodatkowe:
* Grywa sobie na gitarze, tak dla siebie.
* Świetnie tańczy, poczucie rytmu to on ma!
* Całkiem nieźle wychodzi mu rysowanie, a w szczególności portrety. Ot, całkiem artystyczna dusza z niego.
* Uwielbia swoje włosy, to ten typ człowieka który po porządnym czochraniu krzyknie do Ciebie "Ej! Tylko nie za włosy!"
* Ma brata bliźniaka i wciąż myśli, że on nie żyje. Surprise motherfucker!
* Wolny czas często spędza siedząc zamknięty w swoim mieszkaniu, grając na jakiejś konsoli. Chyba, że wtedy idzie na trening, to inna sprawa.
* Uwielbia kawę, czarną, mniam! Oraz fajki, tak. Ale tylko te smakowe! Waniliowe, albo czekoladowe! Oh yeah!
* Gdy się zastanawia nad czymś/myśli to często "strzela" z palców, niektórych to może irytować, innych nie. Na pewno tego nie zaprzestanie.
* Mówi po japońsku i angielsku.


Ostatnio zmieniony przez Isei dnia 27.01.16 12:57, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.16 2:31  •  If u know, what I mean! Empty Re: If u know, what I mean!
Ale chwila. Ma 15 kul, które paraliżują, tak? To daje... 15 użyć. Nie za dużo?
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.16 12:01  •  If u know, what I mean! Empty Re: If u know, what I mean!
Broń ta została zmieniona po głębokim przemyśleniu, a tym samym jedna z umiejętności. Mam nadzieję, że teraz wszystko jest w porządku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.16 13:12  •  If u know, what I mean! Empty Re: If u know, what I mean!
No i teraz wszystko gra. Akcept i miłej gry~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach