Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 02.11.13 20:42  •  "Ganek" rezydencji Empty "Ganek" rezydencji
Nim jeszcze wejdziemy do samego budynku, to wkraczając po schodach ku górze, wejdziemy na teren do bólu przypominający "ganek" tej rezydencji, otaczający całość dosyć szerokim pierścieniem, na jakim można bez problemu poprawić swój strój, nieco poprawić makijaż, czy wymienić pierwsze zdania z osobami, jakie ledwie się widziało w oparach mgły, która nie dociera tu wyżej. Wreszcie też można się przyjrzeć samej konstrukcji. Budynek jest faktycznie monumentalną konstrukcją, przypominającą w pewnym sensie gotyckie katedry. Jakoby specjalnie na tą okazję, jest niemal matowo czarny, pochłaniający jakiekolwiek światło, a w dosyć częstych oknach na, łącznie dwu-piętrowej(plus parter) konstrukcji można ujrzeć delikatnie, ledwie jarzące się, zielonkawe światło, rzucające cień nieco... Niepokojących kształtów. Właśnie nieświadomość tego, co jest w oknie sprawia, iż można poczuć niepokój, gdyż te kształty są... Poprostu nieodgadnięte. Wiadomo tylko że "coś" tam jest, kij wie co. Z dołu można tej ujrzeć kilka balkonów, oświetlonych świecami z pomocą świeczników zawieszonych na ścianach. Zdmuchnąć to to łatwo, i ciemnica. Sam teren "ganka" otacza rezydencję, a na nim znajduje się kilka bujanych ław, a także stołów wraz z krzesłami, więc równie dobrze można usiąść tutaj i pobyć trochę, jeśli atmosfera w środku stanie się zbyt nieznośna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 19:09  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
Zasłyszane gdzieś wieści o halloweenowej zabawie we wschodniej części utopijnego miasteczka, nie przeleciały przez jego głowę, zostawiając po sobie tylko pustkę, acz trwale wbiły się w jego świadomość, popychając go do podjęcia decyzji o złożeniu wizyty w straszliwej rezydencji. Nie żeby fascynowały go upiory, stwory czy jakieś kolorowe wróżki zębuszki. Ai raczej stroni od tego typu rzeczy, często nazywając je po prostu idiotycznymi. Nie bawią go ogromne dynie z potwornymi grymasami, czy realistyczne kościotrupy wieszane na ścianach. Napatrzył się na lepsze okropności podczas swojego niekrótkiego życia. To co stanowiło siłę napędową dla jego nóg, usilnie próbując przemycić go na bogate ziemie Miasta-3, było czymś zupełnie innym. Je-dze-nie. Na każdej dobrej imprezie musi być jakiś bufet, prawda? A tam gdzie bufet, tam i Ailen ze swoim bezdennym żołądkiem.
Pomijając długi opis, jak to chłopak przeciskał swoje ciało przez minimalną wyrwę w murze, ledwo co kryjąc się przed wzrokiem rozleniwionych, acz dalej zabójczo niebezpiecznych strażników, w końcu wtopił się w tłum pędzących bez celu mas, obniżając ryzyko rozpoznania i likwidacji jego skromnej osoby o zadowalający procent. Przechadzał się przez bogato ozdobione uliczki, przepychając się przez najróżniejszych mieszkańców. Jak bardzo głupio zabrzmi, że przynajmniej jedną piątą z nich znał? Ano ma nieładny zwyczaj pakowania się do czyichś domów i kradzieży czego tylko popadnie, a ta dzielnica należała do jednej z najlepiej mu znanych i lubianych. Dzisiejsza wyprawa na tereny Miasta-3 również zaowocowała nieproszonym gościem w jakimś byczym domu i pożyczeniem kilku niebrzydkich rzeczy. Jak chce iść na zabawę to musi się jakoś ubrać, nieprawdaż?
Poprawiwszy swój nowy, zdecydowanie za duży płaszcz przyjrzał się uważniej Rezydencji, do której w końcu było mu dane dotrzeć. Spore to to.. i niebrzydkie. Musiał przyznać, że choć z reguły nie obchodzi go architektura to upiorny wygląd budynku całkiem mu się spodobał. Ostrożnie wspiął się na schodki i rozejrzał wokół. Ludzi na zewnątrz nie było dużo. Właściwie to poza nielicznymi przechodniami, których celem było natychmiastowe dotarcie do środka, Ai był sam. I miodzio. Normalnie sam pognałby na pierwszą lepszą salę z bufetem, ale przed jego nosem wyrosła jedna z bujanych ław. On nie mógł jej tak po prostu zostawić. Grzechem byłoby się nie pobujać, gdy ma się ku temu okazję. Usiadł ostrożnie i… no… tyle? Generalnie to głupio byłoby opisywać kontakty jego szanownego tyłka z ławą, bo jak mniemam nie byłoby to nazbyt ciekawe jak i w dobrym smaku.
Odpychając się wolno stopami od ziemi, wprawiając bujankę w ruch, zerknął na jedno z okien rezydencji. Stracił trochę na czujności przez to wpatrywanie, ale mógłby przysiąc, że przez chwilę wydawało mu się, że ktoś do niego macha.. ktoś albo coś. Cień niewyraźnie odzwierciedlony w lichym zielonym świetle, rozpłynął się po kolejnym mrugnięciu okiem i tyle go widziano. Nie mniej jednak to doświadczenie było interesujące i.. straszne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 20:56  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
"Ganek" rezydencji GbylGJej bliscy znajomi od dłuższego czasu rozmawiali o jakiejś wielkiej imprezie, wydarzeniu, który miał się skupiać na śmierci i ogólnym świętowaniu z upiorami. Nie powiem, żeby jej to nie zaciekawiło, ale raczej ignorowała takie gadanie - zwyczajnie wiedziała, że nie dostanie od rodziców pozwolenia, ani że będzie tam ktoś, kto by się nią zajął. Jakie zdziwienie odmalowało się na jej bladej twarzyczce, kiedy usłyszała potwierdzenie na luźno rzuconą propozycję wyjścia na jeden wieczór. Oczywiście usłyszała przydługie kazanie na temat nie puszczania się, nie spożywania alkoholu, narkotyków i innych śmieci, które mogli jej proponować podejrzani ludzie. Ogółem miała też nie ciągnąć tematów dotyczących tego, co jest poza Miastem, bo przecież (o czym doskonale wiedziała) to, co tam było zostało przeżarte przez zło do samego szpiku kości i nie powinna się tym interesować. Zresztą rezolutna Verne nie zamierzała się mieszać w sprawy wyrzutków, o których słyszała tylko gdzieś na mieście, ale dzielnie ignorowała ciekawość i nie próbowała nawet węszyć za informacjami. To, co niebezpieczne lepiej trzymać na odległość.
"Ganek" rezydencji GbylGWestchnęła cicho, przekraczając bramy wielkiej rezydencji i rozdziawiła drobne usteczka, podziwiając to wszystko, co zaczęło nagle ją otaczać - umalowane kobiety z czaszkami w rękach, mężczyźni o srebrnych oczach i wydłużonych kłach, dzieci z kapeluszami czarownic… i w całym tym gwarze i zaduchu maleńka Winnie, która wzięła się tu w sumie z nikąd i nagle poczuła, że nijak nie pasuje to przewijającego się wszędzie tłumu wielkoludów. Odgarnęła nerwowo włosy z oczu, wybijając się spomiędzy chmary dziwaków na bok i ruszając spokojnie po schodach w kierunku ganku, a raczej tarasu, który otaczał masywną willę. Spojrzała ku górze, pociągając cicho noskiem - czuła się jakaś zagubiona, zapragnęła nagle zawrócić i pobiec co tchu do wyjścia. Szybko, pędem - gdzieś, gdzie będzie jej cicho i spokojnie. Kręciło jej się w głowie, choroba najwyraźniej dawała o sobie DELIKATNIE znać, a dziewczyna odczuwała to dość dotkliwie.
"Ganek" rezydencji GbylGSkrzywiła się na widok chmary roześmianych ludzików ze sztuczną krwią na twarzach. Krew, duh. Nie lubiła jej widoku, zapachu i smaku. Nienawidziła nagłego krwawienia z nosa, które zazwyczaj tak czy inaczej kończyło się omdleniem. W sumie sama się dziwiła, czemu posoka - czy to czyjaś, czy to jej własna - tak okropnie ją obrzydzała i doprowadzała do irracjonalnej paniki. Odwróciła wzrok, wbijając go gdzieś w przestrzeń przed sobą i w myśleniu stała tak przez chwilę, nim nie minęła jej jakaś postać, a zaraz potem nie rozległo się skrzypnięcie zawiasów. Zamrugała gwałtownie, cofając się o kilka kroków i uważnie spojrzała na bujającego się na ławce chłopaka. Uśmiechnęła się delikatnie bardziej do siebie niż do niego i splótłszy dłonie za plecami szarpnęła ząbkami o wargę i w momencie, kiedy bujawka była blisko niej, usiadła szybko i z nieśmiałym grymasem na twarzy zapytała:
"Ganek" rezydencji GbylG- B-B-Będę ci tu przeszkadzać? - Po czym odwróciła głowę w drugą stronę, nieudolnie próbując ukryć czerwony i soczysty rumieniec; w sumie powiedziała cokolwiek z czystej uprzejmości i może dlatego, że jako jeden z niewielu, Ailen wyglądał dla niej dosyć normalnie. Potarła zmarzniętą dłonią policzek, próbując przywrócić go z powrotem do dawnego koloru, a gdy już ponownie zbladła, rzuciła kolejne zdanie, już dużo luźniej i pewniej:
"Ganek" rezydencji GbylG- Jak masz n-na imię? - Przechyliła łebek na bok, przełykając nerwowo ślinę i spokojnie mierząc go wzrokiem. Jakoś to się ułoży, nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 21:57  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
Ciemne smugi, wychylające się nieśmiało spod zielonych błysków w wąskich okienkach Rezydencji, skutecznie omotały wszelkie zmysły chłopaka, wyraźnie skupiając na sobie całą jego uwagę. Wypatrywał ich z takim skupieniem, że nie dziwota, iż najzwyczajniej w świecie nie zwrócił uwagi, że ktoś zmierza w jego stronę, ba, nawet chce się dosiąść i zamienić z nim kilka słówek.
Na początku najzwyczajniej w świecie się… dobra, nie można powiedzieć przestraszył, bo to uwłaczałoby jego męskiej dumie, którą ponoć jako-tako posiada. Uznajmy, że w wyniku nagłego, niespodziewanego ruchu ławki w tył, pod wpływem ciężaru Verne, Ai zaprezentował coś na wzór tiku nerwowego, przejawiającego się porządnym wzdrygnięciem i odchyleniem całego ciała w bok, idącego w parze z nieznacznym wytrzeszczeniem gał. Kłamstwem byłoby stwierdzić, że ten widok nie był śmieszny. Po krótkiej chwili, w której to zajarzył, że nikt nie próbuje go zabić, przejechał po dziewczynie wzrokiem i zdumiewająco szybko doszedł do wniosku, że trzynastolatka jest absolutnie niegroźna. I tu już nawet nie chodzi o delikatną budowę ciała jasnowłosej, choć istotnie Verne nie wyglądała jakby codziennie po południu ukręcała łby dryblasom spod marginesu społecznego. Są w Mieście-3, na imprezie, wśród zwykłych obywateli.. chyba nie będą tutaj próbowali go zastrzelić, więc mógłby się z łaski swojej ogarnąć, no nie?
Przechylił nieznacznie głowę, na nowo przybierając swój stary wyraz twarzy; lekko znudzony, z charakterystycznym błyskiem w oku i delikatnie zaciśniętymi wargami. W myślach karcił się takimi przekleństwami, że aż uszy więdną. Ano nie ulega wątpliwości, że dał się zaskoczyć jakością Biedronki byle jakiejś dziewczynce.
- To zależy. – mruknął mrużąc delikatnie oczy. Jego ton był trochę oschły, a wzrok aż wiał zimnem, ale poza tym nie wyglądał jakoś strasznie niebezpiecznie. Owszem, jeśli dziewczyna miałaby w jakikolwiek zrazić się do Ailena, to pewnie doczepiłaby się do jego dziwnego zachowania, zaniedbanego, zupełnie niedopasowanego kolorystycznie i rozmiarowo stroju, a nawet kłom, które mogły mignąć jej przed oczami, ale z drugiej strony mogłaby go uznać za swojego rówieśnika w… trochę dziwacznym, ubogim stroju, który na dobrą sprawę nie przedstawia żadnej konkretniej postaci z upiornych historii. Na próżno szukać u niego motywów Draculi, czy Frankenstein’a.
- Ailen. – fuknął uprzednio nie mogąc się nadziwić czerwonemu odcieniu na policzkach dziewczyny. Wzrok ma akurat doskonały, więc-… Poza tym jak odwracasz od kogoś twarz to chyba normalne, że ta druga osoba zmieni kąt patrzenia byleby tylko ujrzeć choć część buźki. Stąd też jego bystre, póki co posłusznie zachowane w piwnym odcieniu oko, wychwyciło karmazynowy odcień policzków Verne.  
Zimno Ci? Coś czerwonawa jesteś. – Nie, no sorry. On musiał. On zawsze musi. Na pocieszenie dodam, że ton w jaki tym razem ubrał swoje słowa był nieco milszy, niż na początku i nie miał w sobie ani krzty złośliwości! Ba, nawet można było w nim wyczuć lekkie, głupiutkie zaskoczenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 20:47  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
"Ganek" rezydencji GbylGCichutkie chrząknięcie wyrwało się z gardła dziewczyny, kiedy obserwowała z lekkim zdziwieniem i rozbawieniem odmalowanym na twarzy reakcję chłopaka na jej widok i samą obecność. No baz przesady, aż tak brzydka CHYBA nie była. A może? W każdym razie zamrugała nerwowo, czując się przez dosłownie krótką chwilę jakimś odrzucającym potworem. Kącik ust drgnął jej ku górze, kiedy spuściła łebek oczekując na uregulowanie się najwyraźniej dość niezrównoważonej pracy serca chłopaka. Czego tu się bać? Miała coś na twarzy? Przesunęła zmarzniętą dłonią po policzku, odpychając się z trudem od ziemi i wprawiając ławkę w dalszy, delikatny ruch (grubas Ailen hamował, wrr).
"Ganek" rezydencji GbylGZiewnąwszy cichutko, znów wróciła wzrokiem do chłopaka, mrużąc przy tym ślepia. Wyglądał dość normalnie, może sprawiał wrażenie bezdomnej sieroty, której nie było stać na ciuchy od (tu wstaw jakąś znaną markę ubrań, bo ja się nie znam). Ciemne włosy i oczy - nieszczególnie zaskakujący i oryginalny wygląd, ale może to dlatego Verne zwróciła na niego uwagę; mogła przecież z kimś pogadać na równi, a przynajmniej tak zakładała. W praktyce różnie to wychodziło. Zwłaszcza, że Winnie była osobą dosyć wyrachowaną i starała się nie nadużywać słów, opowiadać o sobie czy swojej rodzinie, co wyniosła z domu - im mniej o tobie wiedzą tym lepiej. No i, jak wszyscy wiemy, co za dużo to zdecydowanie niezdrowo. Tak też i teraz, choć lekko zrażona oschłą postawą oraz chłodnym tonem, blondynka gdzieś w serduszku ucieszyła się z jego podejścia do niej. Skoro nie chciał jakoś szczególnie rozmawiać - okej. Ona sobie będzie pytać, gadać, śmiać się i w wyniku uda jej się zwyczajnie dowiedzieć o nim wielu rzeczy, nie mówiąc nic o sobie samej. Prychnęła cichutko, przybierając na przekór sobie miły wyraz twarzy i barwę głosu. Jak zawsze słodka.
"Ganek" rezydencji GbylG- Od? - Zaśmiała się cicho, podciągając nogi na ławkę i z wykrzywioną w uśmiechu gębą wpatrując się w jego mimikę. Starała się tym samym wyłapać jak najwięcej szczegółów. W końcu listy gończe mogą dopaść każdego, nie? Mimo całej tej nieprzyjemnej z jego strony reakcji, niebieskooka była całkiem pozytywnie nastawiona i nic (jak zawsze) nie potrafiło jej zrazić do chłopaka. Ba, stała się jeszcze bardziej ciekawa, kim jest. Poklepała się lekko w policzki, z uśmiechem przyswajając sobie jego imię do wiadomości. I teraz ważna kwestia - przedstawiać się czy nie? Przesunęła wzrokiem po przemykającej obok postaci oblanej sztuczną krwią i z drżącym głosem odparła:
"Ganek" rezydencji GbylG- Jestem Win… Verne. - Poprawiła się szybko, mimo wszystko zachowując się bardzo uprzejmie i dzielnie ignorując jego niemiły ton. Żeby tego było mało, non stop się uśmiechała i już z pozostałościami po intensywnym kolorze jej polików w postaci delikatnego różu patrzyła mu prosto w oczy (w miarę możliwości, oczywiście). Była jakoś pozytywnie nastawiona, skoro miała taki lichy pretekst, żeby nie wchodzić do środka, gdzie znajdowało się zapewne od groma świrów i świrątek. Odchrząknęła ze śmiechem, podsuwając się do niego i delikatnie pstrykając go w nos z uroczym do porzygu jękiem:
"Ganek" rezydencji GbylG- Ciiiicho~ Tego nie było! - Wyszczerzyła się, cofając się z powrotem na swój koniec ławki i z zażenowaniem kontynuowała zlepianie konwersacji do jako takiej bryły STAŁEJ:
"Ganek" rezydencji GbylG- Co tu robisz? Znaczy poza tym, że jesteś i tak dalej… Masz tu jakichś znajomyych?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 22:28  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
Uniósł nieznacznie jedną brew dochodząc do wniosku, że ilekroć zerknie na twarz dziewczyny, zauważa, iż jest ona non stop wykrzywiona w życzliwym uśmiechu. Zupełnie jakby przylepiła sobie kąciki ust do góry na taśmę klejącą, byleby tylko cały czas sprawiać wrażenie pogodnej. Nie żeby w jakikolwiek sposób zraziło to Ailena do nowopoznanej dziewczyny, ale trzeba przyznać, że poczuł się nieswojo. Jakoś nie często zdarza mu się rozmawiać z personą, która tak desperacko próbuje załapać kontakt wzrokowy z jego biedną osobą. Z reguły większość nie zwraca zbytniej uwagi na jego istnienie, chyba, że ma w ręce jakieś żarcie czy odzież podebraną z miasta. Z drugiej strony to całkiem miłe, że ktoś tak solidnie przykłada się do rozmowy, nawet jeśli robi to w stosunku do każdego, będąc wyuczonym takiego zachowania od maleńkości.
- Od tego jak bardzo będziesz irytująca. – dodał ze spokojem, bez większego zaangażowania. Ano woli od razu uprzedzić, żeby potem nie było płaczu i lamentu, że Ai po prostu opuści placówkę, wrzucając panienkę do wora osób drażniących. Co prawda póki co się na to nie zapowiada, bo pomalutku, kroczek po kroczku, zaczyna się przyzwyczajać do rozmowy z blondynką.  
Przez przypadek wychwycił wzrokiem oblanego sztuczną posoką delikwenta, przebiegającego obok nich w pokracznym stroju, przypominającym Draculę. Wyczuł lekką zmianę w wypowiedzi rozmówczyni, po ujrzeniu wcześniej wspomnianego wampirka. Usłyszał bowiem delikatne drżenie w jej głosie i to zaczęło go zastanawiać. A siedzenie cicho nie jest w jego stylu.
- Miło mi Winverne. Co jest z tym kolesiem nie tak? – zapytał wskazując kciukiem na drzwi Rezydencji za którymi dopiero co zniknął pokrwawiony kuzynek Edwarda ze Zmierzchu. – Znasz go? Zrobił Ci coś kiedyś? – zasypał ją falą pytań, natychmiastowo małpując po niej usilne wgapianie się w oczy. Od Verne jednak różniło go to, że jego buźka nie była ozdobiona żadnym uśmiechem, a ton głosu nie ociekał przesadnymi uprzejmościami. Właściwie można by odnieść wrażenie, że zamiast najzwyczajniej w świecie okazywać zainteresowanie, on  domaga się odpowiedzi. Módlmy się tylko, aby nie zainteresował się za bardzo, bo wtedy musiałby się tłumaczyć, dlaczego tak zwyczajny, piwny odcień jego ślepi, nagle przeobraził się w bijącą po oczach żółć. Będzie musiał się pilnować, bo numer z magicznymi soczewkami pewnie nie przejdzie.
I pstryk~! Dostał w nosek, co zaskoczyło go o tyle, że aż wytrzeszczył gały i ponownie odchylił się nieco do tyłu, acz trzeba przyznać, że w nie tak efektowny sposób jak parę chwil temu.
- Owszem było, ale jak nie chcesz gadać, to nie. – burknął masując dłonią swój biedny nos. – Ale ładnie Ci z czerwienią, choć wolałbym nie być powodem jej zaistnienia na Twoich policzkach. – dodał w końcu okazując jakąkolwiek emocję, wyszczerzając się w całkiem przyjaznym, acz niezbyt ufnym uśmiechu.  I znowu kły zabłysły, tym razem w pełni ukazując rządek ostrych jak brzytwa zębów.
- Nie. Nie widzę tu znajomych twarzy…  poza tamtym gościem w przebraniu zombie, któremu kilka dni temu zabrałem okulary słoneczne z domu…  przyszedłem tu sam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.13 20:35  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
"Ganek" rezydencji GbylGA da się inaczej? Winnie szczerze mówiąc nie wierzyła, że mogłaby jakkolwiek być dla kogoś niemiła lub opryskliwa - raczej emanowała szczęściem, urokiem i innymi różowymi pierdołami, od których ludzi bolały głowy. Dlatego też obdarowała go kolejnym soczystym uśmiechem i z taką oto miną dalej patrzyła mu prosto w piwne ślepiska. Nawet, jeżeli dziewczyna miała zawsze gdzieś w podświadomości przestrogę, żeby nie ufać obcym i się ich nie czepiać, notorycznie ją łamała z przekonaniem, że przecież “wygląda niewinnie, co mi zrobi?”. Jeszcze jej taka znajomość nie ubodła, ale kto wie, kiedy przekroczy granicę dobrego smaku i zwyczajnie wpadnie w jakieś gówno bagienko? Rodzice blondynki jakoś nigdy nie popierali jej otwartości i niezwykłej nierozwagi w dobieraniu rozmówców, więc biedna korzystała z każdej okazji, żeby poznać kogoś, kto nie zostanie wybrany jej przez rodzicieli; tak i teraz bardzo chciała poznać Ailena bez pytań, które podyktowali jej ojciec i matka - tak było dużo przyjemniej, prawda?
"Ganek" rezydencji GbylGUniosła brwi ku górze, odgarniając grzywkę z oczu. Był bardzo bezpośredni i nawet, jeżeli poczuła się lekko urażona, odbierając to jako aluzję i sugestię “ODWAL SIĘ, DZIECKO”, uśmiechnęła się znowu, z śmiechem odparowując:
"Ganek" rezydencji GbylG- Dzięki. Postaram się, hm? - Odchrząknęła, odpychając się od ziemi chudymi nożynkami. Wolałaby siedzieć teraz w środku i jeść barwione na tęczowo słodycze niż marznąć i poznawać jakiegoś apatycznego kolesia, ale jak raz się zaczęło, to tak głupio jakoś przestać, nie? Dlatego też skupiła się w stu procentach na nim, zapominając o zimnie, głodzie i przechadzających się w tę i z powrotem osobach, które oblane czerwonym płynem wywoływały u niej drgawki i odruch wymiotny; naprawdy nie rozumiała, czemu takie obrzydlistwa wchodziły na teren Rezydencji. Pociągnęła czerwonym od chłodnego, wieczornego wiatru noskiem, zamykając kierując zażenowane spojrzenie w stronę drzwi, na które wskazał paluchem chłopak. W sumie nie chciało jej się nawet poprawiać swojego imienia. Niech mówi, jak chce - do wyboru, do koloru.
"Ganek" rezydencji GbylG- N-Nic. - Pokręciła głową, zwracając spojrzenie błękitnych oczysk w stronę Wymordowanego i ze zdziwieniem rozdziawiła usteczka, próbując coś z siebie wykrztusić. Po raz kolejny mignęły jej jego kły i aż miała nieprzemożoną chęć odsłonięcia mu tej wargi i przyjrzenia się wszystkiemu dokładnie. Zamiaste tego jednak postanowiła zmusić go do gadania:
"Ganek" rezydencji GbylG- Nooo, nawet nie wiesz, ile! Słuchaj, opowiem Ci! Bo to było tak: ciemno, no nie? Cieeemno jak cholercia. No i tam on. I on tak stoi i stoi, a nagle idzie! - Tu klepnęła dłońmi w kolana, na poczekaniu zmyślając dramę. - I on podszedł! I wziął mnie na ręce i podrzucił tak straaasznie wysoko! No i spadłam tutaj, a on przyszedł. Tak mi zrobił, skubaniec~! - Kreatywność przede wszystkim, co nie? Miała przynajmniej nadzieję, że zacznie to komentować - nieważne jak, ważne, żeby pokazał ząbki. Oczywiście, że mogła zrobić to bardziej… bezpośrednio, ale kto wie, czy posłucha? Różnie to bywa z tymi mężczyznami, och-ach. Odkaszlnęła cicho, zasłaniając się piąstką; tym samym jednak parsknęła perlistym śmiechem, widząc jego jakże zabawną reakcję na uprzedni gest dziewczyny. Jak taki kotek nie?
Bardzo byś się nie zdziwiła, heh.
Kolejny rumieniec zakwitł na jej policzkach, kiedy usłyszała jego irytujący w tej wypowiedzi głos.
"Ganek" rezydencji GbylG- Przestań, bo znowu dostaniesz, noo. Chcesz w nos? - Prychnęła, wydymając dolną wargę. Plusem było to, że się uśmiechnął. I że zobaczyła jego zęby. Fetyszystka od siedmiu boleści. - Rozumiem. To pójdziemy potem razem na słodyczee~? - Spytała z nadzieją w głosiku, ciągnąc go delikatnie za rękaw. OBY. Musi mieć towarzysza do jedzenia!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.13 23:19  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
Spośród wszystkich typów spoza Miasta-3 na jakich mogła trafić Verne, wybierając Ailena na rozmówcę, nie dokonała tragicznego wyboru, który sprawiłby, że w końcu potknęłaby się na swojej natrętnej otwartości. Owszem, chłopak był Wymordowanym, a na dodatek tym z górnej półki, jeśli wziąć pod uwagę niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z bezpośrednim kontaktem, ale nie oszukujmy się… przez większość czasu jest nieszkodliwy porównywalnie do puchatego baranka, hasającego po polance z radosny „bee” na pyszczku; spokojny, ostrożny, a nawet z wyglądu całkiem milusi, co chyba sama przyznasz? … no ej! Bez śmiechów na sali! Przynajmniej nie urosła mu trzecia, powykręcana ręka z pleców, ani nie dostał krowich kopyt na samą myśl o produktach mlecznych!
Gdyby Ai wiedział o szatańskich planach trzynastolatki, mających na celu cichaczem podpatrzeć jego wybitnie udziwnione uzębienie, chyba pobawiłby się w wróżkę i przepowiedział jej przyszłość; byłabyś idealną dentystką, złociutka.
Na chwilę obecną ma jednak nieco inne zdanie odnośnie Verne. Wgapiał się tępo w jej twarz, słuchając tej niezwykle barwnej i wciągającej historii odnośnie wcześniej wskazanego krwawego wampira, desperacko próbując załapać sens. Cóż… misja zakończona niepowodzeniem-
- Brzmi trochę jak próba gwałtu. – skomentował krótko, próbując nie okazać lekkiego zagubienia, które odczuł dochodząc do wniosku, że właściwie niczego nie zajarzył. – Bezsens. Choć w sumie to by wyjaśniało dlaczego tak nagle się tu pojawiłaś… hm. – zamyślił się przez chwilę, sprawiając wrażenie, jakby naprawdę kupił całą tą durnowatą opowieść blondynki. Nie wiem czy o taki rezultat chodziło Verne, ale przynajmniej mogła znowu przez jakiś czas napatrzeć się na jej ukochane kły. Czy to zaspokoiło jej ciekawość i nie będzie więcej się błaźnić, wymuszając na Ailenie jakiekolwiek komentarze? Huh, ciekawe co młoda jeszcze wymyśli.  
- Ale co mam przestać? Przecież nic nie robię.. – udał niewiniątko na chwilę odwracając od niej wzrok. Skierował swoje spojrzenie na srebrzystą klamrę, wczepioną w pasek nowego płaszczyka. Idealnie odbijały się w niej oczy Wymordowanego. Wolał kontrolować się w taki sposób, niż biegać co pięć minut do łazienki, rozpaczliwe szukając lustra. Lepiej zostać odebranym za maniaka poprawiania swojego ubioru, niż metro seksualną pipkę, bądź chłopca z biegunką, bo i taki powód jego ucieczek dziewczyna mogłaby sobie dopowiedzieć.
Wszystko w normie, więc nie trzeba panikować.
Okej.. trochę śmiesznie wyszło, ale tak jak dotychczas Ai sprawiał wrażenie oschłego, zimnego drania z niewyparzoną gębą, tak na wzmiankę o słodyczach oczy mu się rozświetliły w nieprawdopodobnym szczęściu, a nawet i ton trochę się ugrzecznił.
- Tak! Koniecznie! – mruknął i wyskoczył z delikatnie rozbujanej ławy, stając przed dziewczyną. Zaczął świdrować ją zniecierpliwionym wzrokiem. – Chodź teraz! Matko.. na śmierć zapomniałem, że dają tu jedzenie. – fuknął, sprawiając wrażenie, jakby sam siebie karcił. Ano, w sumie taki był główny powód jego wyprawy do Rezydencji, ale cel przysłoniła mu nowopoznana osóbka w postaci Verne i… chętka pobujania się na ławce? No.. też. Ale nieważne. Jego miłość do jedzenia, właśnie zaczęła rozpaczliwie wołać o wypielęgnowanie, a Ailen nigdy nie jest obojętny na jej krzyki~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 14:58  •  "Ganek" rezydencji Empty Re: "Ganek" rezydencji
"Ganek" rezydencji GbylGCo to kogo obchodzi? Szczerze mówić, Verne była dość osobliwym paradoksem, skoro uparcie łamała wszystkie nałożone na siebie zasady i nie chciała jakoś szczególnie dostosowywać się do reguł. Uważała się za małe dziecko - prawda. Ale była też na tyle pewna siebie, że z przekonaniem pakowała się w nowe znajomości z oczekiwaniem, aż w końcu się poślizgnie i uderzy w ten pusty łebek. Mimo to wciąż wierciła wzrokiem twarz Ailena, który (na razie) wytrzymywał z jej irytującym do granic możliwości charakterem. Cud, miód i orzeszki, choć prędzej cy później zaczepią o temat, który od jakiegoś czasu ciekawił dziewczynę; ta bowiem zaczynała mieć wrażenie, że coś jest nie tak w tym tłumie ludzi, gdzie się znalazło niewinne stworzenie o błękitnych oczętach aniołka. Sama Winnie prawdopodobnie zwróciła na niego uwagę między innymi przez to, że nie był jakiś szczególnie umazany posoką, która tak ją obrzydzała i wywoływała palpitację serca, hiperwentylację płuc i inne anomalie we wnętrzu zapadniętego brzuszka dziecka. Wielkie oczyska śledziły uważnie jego usta (choć przyznam, że musiało to wyglądać dziwnie), a twarz dziewczynki wykrzywiała się w szerokim uśmiechu, kiedy tylko błyskały jej w zasięgu wzroku wyostrzone kły chłopaka. Przypominał troszkę takiego spokojnego rozkosznego kociaczka, który aż prosił się o wymizianie go po brzuszku! Serduszka, serduszka~
"Ganek" rezydencji GbylGBlond łebek dziewczęcia przechyliła się na bok, a brwi powędrowały ku górze w wyrazie wielkiego zapytania, które zaraz opuściło jej gardełko przybrane w ciekawski ton głosu:
"Ganek" rezydencji GbylGA co to jest próba gwałtu? – uśmiechnęła się delikatnie, rumieniąc się na wzrok kilku przechodzących obok gotek, które na słowo “gwałt” w ustach takiego malucha jak ona obejrzały się ze zgorszeniem. A co ona poradzi na niewiedzę? Podróże kształcą, jak widać. Pociągnęła noskiem, kiwając ochoczo głową - zrozumiał jej nagłe pojawienie, to +69 do niesamowitości. Nie no. Była zażenowana swoją fobią do krwi i wolała, żeby uznał ją za zagłodzoną dziewczynkę z kuku na muniu niż słabeusza, który na widok czerwonego płynu mdleje i wymiotuje. No proszę państwa, bez przesady! Dzielny hiroł z niej i tego sie trzymajmy. Po prostu bardzo pokojowy, bez rozlewu płynów ustrojowych, o.
"Ganek" rezydencji GbylGMnie nie oszukaaasz~ – Zaśmiała się, po raz kolejny dając mu pstryczka w nos i po raz kolejny wpatrując mu się w usta jak zaczarowana, korzystając z każdej okazji, żeby zobaczyć, jakiego kleju do protez używa chłopak. Żartuję. Była po prostu bardzo, bardzo zafascynowana tym, co miał w swojej szanownej gębie. Dlatego też, zamiast rozmyślać nad jego uzębieniem, postanowiła zapytać bez skrupułów i wprost. Bezpośrednie dziecię, duh.
"Ganek" rezydencji GbylGTy masz jakieś dziwne zęby. Czemu takie ostre są? – Podsunęła się na czowrakach do niego, w pół drogi niebezpiecznie się chwiejąc, kiedy ten na jej uprzednią wzmiankę o słodyczach wyskoczył jak gumka z majtek, a bujana ławka mocno się zakołysała. Dziewczyna zeskoczyła z niej z przerażeniem i łzami w oczach po nagłym zachwianiu i naprawdę cudem utrzymała równowagę na ziemi. Zakasłała ze śmiechem, zaciskając mu dłoń na nadgarstku i z cichym mruknięciem pociągnęła go w stronę drzwi do Rezydencji.
"Ganek" rezydencji GbylGNo chodź, chodź! – Wyszczerzyła się, przekraczając tym samym próg.

z/t
zacznę wieczorem w Sali~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach