Temat się uzupełni, lel.

>> yeah, odebrał połączenie <<

- Jestem teraz zajęty. Serio musisz dzwonić za każdym razem, jak złapiesz jakiś syf?

- Ta twoja głupota to wrodzona czy coś bierzesz? - Wzdych. - Jakiej własności w ogóle? Nie, inaczej. Której? Lidka? Gabrielle? Ta ruda z długimi nogami? Shehera? Wróć. Ćpał? To chłopak? Hah, a tak się zapierałeś... Jak zahaczę o bazę, mogę zgarnąć Ourella i ci go wysłać. O ile będzie mu się chciało zachrzaniać przez pół Desperacji.

- Chyba cię... - nagle w słuchawce rozległa się cisza. Dopiero po dłuższej chwili po drugiej stronie połączenia Growlithe westchnął marudnie. Czuć było, że odpuszcza. - Dobra. Zrobię, co będę mógł. Najwyżej wyślę ci Sanę. - Krótka pauza. - I jeszcze jedno, Sheba. Miejsce, które zwolniłeś lata temu nadal jest puste. - Odchrząknął. - Przemyśl to jeszcze, dobra?

- Zaraz wyruszam do siedziby, więc do wieczora powinienem kogoś do ciebie podrzucić... I nie, Sheba. W dupie mam, czy zakryjesz mu oczy, czy od razu je wypalisz prętem. Nie przyjmę żadnych obcych. Wiesz gdzie jest czerwona skała na pustyni? Mogę dać medykowi wytyczne, żeby skierował się tam. To zawsze parę godzin mniej. Więcej dla ciebie nie zrobię.

- Mhm.

>> połączenie zostało przerwane <<

[ odebrane połączenie ]
― Nie. ― Nastąpiła dramatyczna chwila ciszy. ― Co jest?

― Wiedziałem, że twoje poczucie humoru z dnia na dzień boleśnie podupada. Jest jakiś konkretny powód, dla którego miałbym napaść na aptekę za rogiem? Ile tego potrzebujesz?

― Ourella? ― Po samym tonie można było wywnioskować, że właśnie się skrzywił. ― Mam nadzieję, że załatwiasz to na własne życzenie, bo jeśli mam się fatygować dla tego-- Nieważne. Sprawdzę, co da się zrobić. Oddzwonię za kilka minut.

[ połączenie zostało przerwane ]

*kilka dłużących się minut później*
[ Zero dzwoni ]
― Cytuję: „Jeżeli chcesz śledzionę, to sam upoluj tego tego plującego i gryzącego skurwiela”. Wisisz mi za wysłuchiwanie tych mało porywających historii jego życia. Musisz zadowolić się samą alteą i tym, że łatwo było go przekupić, ale uznajmy to za zapłatę za kolejną dostawę. Gdzie to przynieść?

Avery szczekała, aż uszy krwawiły. Przy obroży znaleźć można było doczepiony kawałek papieru. Na stronie z przestarzałej gazety, czarnym węglem, wypisano koślawe:

ZA TRZY DNI WIESZ GDZIE.