Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 03.05.15 19:54  •  Koss Empty Koss
Godność: Nekke Mizuyama
Pseudonim: Koss
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Ponad 30, ale wygląda na jakieś 20 - 22.
Orientacja: Heteroseksualny
Zawód: Transporter – najogólniej rzecz ujmując, Koss zajmuje się dostarczaniem przesyłek. Nie jest istotne od kogo, dla kogo i co to w ogóle jest. Zwykły list, bukiet kwiatów, broń chemiczna. Nie wnika w motywy lub przekonania. Jeśli tylko zapłata jest odpowiednia, posiada możliwości oraz nie naraża swojego życia w idiotyczny sposób, wykona zlecenie dostarczenia danej przesyłki. Aktualnie nie posiada jeszcze możliwości przedostania się do Miasta-3, ale pracuje nad tym.
Miejsce zamieszkania: Desperacja
Organizacja: Neutralny
Stanowisko: -
Rasa: Wymordowany
Ranga: Opętany

Moce (/artefakty/technologia):
- Krzyk – jako bestia, Koss wydaje z siebie przenikliwy orli krzyk, który rani uszy istot mających wątpliwą przyjemność być w pobliżu. Atak ten ma za zadanie ogłuszyć oraz zdezorientować ewentualnego przeciwnika lub też przełamać jego obronę, co daje idealną okazję do ataku. Oczywiście jest to tym skuteczniejsze, im bliżej Koss znajduje się ewentualnego celu. [Działa przez 3 posty, 4 posty odpoczynku.]
- Skok – dzięki tylnim tygrysim łapom, Koss jest w stanie wykonać długi, około dziesięciometrowy skok.
+ Biokineza na niskim poziomie – zamiana w gryfopodobne coś (ciało tygrysa, głowa oraz szyja orła).

Umiejętności:
- Walka wręcz – Koss umie się bardzo dobrze bić. Jego styl jest co prawda trochę dziki i nieokiełznany, ale to tylko dodaje mu nieprzewidywalności, dając tym samym pewną przewagę nad przeciwnikiem. Stara się zachować odpowiedni balans pomiędzy różnymi składowymi, największą rolę jednak zazwyczaj odgrywa siła. Dodatkowo nie wzdryga się on przed brudnymi zagrywkami, często chociażby gryząc swoich oponentów. Każdy sposób jest dobry, aby przeżyć.
- Perswazja – to już zaś cecha rodzinna. Nekke nie przebywa zbyt często wśród ludzi, potrafi się jednak odpowiednio wysławiać. Dzięki trzeźwemu spojrzeniu na świat umie dobrać odpowiednie argumenty i tym samym przekonać swojego rozmówcę do własnych racji. To znacząco ułatwia mu życie.
- Przetrwanie – najogólniej rzecz ujmując, lata spędzone poza murami nauczyły Kossa jak przetrwać w trudnych warunkach. Aby przeżyć w Desperacji trzeba się wykazać siłą, sprytem oraz mieć odrobinę szczęścia. Koss szybko to zrozumiał i pojął najważniejsze kwestie, niezbędne mu do przetrwania. Gdzie spać, co jeść, w które miejsca się udać, których unikać, jak rozpalić ognisko i upolować obiad. Zasady pozamiejskiego survivalu ma opanowane do perfekcji.
+ Zwiększona tężyzna, wyostrzone zmysły, zwiększona czujność.

Słabości:
- Ogień – jest niezbędny do przetrwania, więc niejako musi z nim obcować, jednak to nie oznacza, że czuje się komfortowo w pobliżu płomieni. Jego zwierzęce instynkty podpowiadają mu, że ma do czynienia z niebezpieczeństwem. Poza tym co innego małe, kontrolowane ognisko, służące do tego aby podpiec mięso, a co innego niekontrolowany płomień, którego nic nie jest w stanie powstrzymać. W takim wypadku Koss wpada w czystą, niczym nieskrępowaną panikę.
- Tłum – lata spędzone w samotności spowodowały, iż Nekke się do niej przyzwyczaił, a może nawet przywiązał. Dlatego w kontaktach z innymi czuje się nieswojo. Jeśli liczba osób w towarzystwie których przebywa przekracza pięć, wtedy już staje się nerwowy. Po pewnym czasie zaczyna tracić na sobą kontrolę, staje się agresywny, a jego jedynym celem jest jak najszybsze opuszczenie tego grona, wyswobodzenie się, nabranie oddechu w samotności i ciszy, z dala od tych wszystkich natrętnych dźwięków i osób.
- Miasto – nie chodzi tutaj o marne baraki w Desperacji. Miasto-3. Te wszystkie budynki, maszyny, tłumy ludzi, których nie cierpi. Wszystko to sprawia, że się dusi. Nie mógłby tam zamieszkać. Może i dałby radę przebywać przez jakiś czas, mając bardzo istotny powód jako rodzaj motywacji, ale byłby notorycznie nerwowy, czułby się nieswojo, niczym alkoholik w barze dla niepijących. I może to nawet nie jest strach. Albo nie tylko. Bardziej obrzydzenie. Awersja w stosunku do czegoś, co niszczy przyrodę, zabija ten świat. To nie jest miejsce dla Kossa.

Wygląd zewnętrzny:
Koss jest mężczyzną wysokim i dobrze zbudowanym (198 cm wzrostu, 95 kg), chociaż jednocześnie nie jakoś przesadnie umięśnionym. Jednak lata spędzone na trudnych do przeżycia terenach zmusiły go do wyhodowania odpowiednich mięśni. Tak więc nie okryłby się wstydem, zdejmując koszulkę przed dziewczyną. Ale my nie o tym. Jego twarz jest pociągła, oczy ma brązowe, po matce. Średniej długości włosy o kolorze takim samym jak tęczówki zazwyczaj są rozczochrane, mogąc tym samym stać się definicją tego, co zwiemy chaosem. Spojrzenie najczęściej jest obojętne lub chłodne, ogólnie rzecz ujmując twarz rzadko wyraża jakiekolwiek uczucia, a jeśli już, to raczej nie pozytywne. Koss potrafi bardzo zręcznie grać swoją mimiką, ukazując te emocje, które chce pokazać swojemu rozmówcy. Nie przykłada większej uwagi do stroju. Jest to bardzo problematyczne biorąc pod uwagę jego ewentualne transformacje, dlatego też zazwyczaj nosi to, co ma pod ręką. Aktualnie zaś są to pofatygowane, dziurawe dżinsy, jakaś stara, odrobinę za mała podkoszulka oraz biała (a właściwie to już szara…) bluza z kapturem. Zazwyczaj chodzi lekko przygarbiony, ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie wynika to jednak z jego nieśmiałości lub braku pewności siebie. Po prostu nie dostrzega wtedy nic interesującego. Gdy jednak dochodzi do wymiany zdań z inną osobą, potrafi się w nią wpatrywać bezustannie, często doprowadzając w ten sposób do dosyć krępujących sytuacji. Lub nawet wzbudzając agresję.
Biorąc pod uwagę całokształt, Koss jest raczej przystojny, chociaż sam nigdy nie lubi oceniać własnej urody. Nigdy nie robił również nic, aby w jakiś sposób prezentować się lepiej, wygląd zewnętrzny ma dla niego drugorzędne znaczenie. Może właśnie w tym kryje się tajemnica?
Wygląd bestii: Trzeba przyznać, że Nekke miał całkiem sporo szczęścia przy mutacji. Jako bestia jest bowiem czymś w rodzaju gryfa. Jak to więc wygląda? Tylnia część ciała jest tygrysia. Chodzi o tylne łapy, zad oraz większą część tułowia. Przednia część ciała już jest orla. Ma więc szyję pokrytą białymi piórami oraz wielki, orli łeb zakończony ostrym dziobem. Przednie łapy są zaś połączeniem obu gatunków, przypominają tygrysie łapy, ale ją już białe i zakończone orlimi szponami. Dodatkowo z jego grzbietu wyrasta para wielkich skrzydeł, pozwalająca mu szybować majestatycznie po niebie Skrzydła zakrywają niemal cały grzbiet, zaś pióra na nich są białe, lecz poprzecinane czarnymi pręgami co tworzy dosyć nietypowy, ale jednocześnie fascynujący wzór.

Charakter:
Przede wszystkim Koss jest samotnikiem. Najbardziej przypada za chwilami kiedy wędruje bez niczyjego towarzystwa, otoczony nieprzyjazną przyrodą i niezbyt pięknym krajobrazem. Jego to jednak napawa spokojem oraz pewnością, właśnie w takich sytuacjach czuje się najlepiej. W stosunku do innych jest zdystansowany, nie spoufala się i stara się nie pozwolić aby cokolwiek wyprowadziło go z równowagi. Najczęściej w rozmowie bywa szorstki, sarkastyczny, nieprzyjemny lub zwyczajnie chamski. Szczególnie widoczne jest to, kiedy przychodzi mu rozmawiać z ludźmi, co na szczęście nie zdarza się zbyt często. Co tu dużo mówić, Koss traktuje gatunek ludzki jako słabszą rasę, której jedynym przeznaczeniem jest wymarcie. Uważają się za panów świata, kogoś lepszego, patrzą na takich jak on z pogardą, a nawet na nich polują. A przecież to oni, Wymordowani są kolejnym krokiem w ewolucji. Przystosowali się do niekorzystnych warunków i potrafią w nich przeżyć, bez pomocy tych wszystkich mechanicznych cudeniek i cybernetycznych piesków. Przetrwali randkę ze śmiercią. Który człowiek może się tym pochwalić?
Chociaż jego przekonania są silne, można by wręcz powiedzieć, iż zajeżdżają anarchią, stara się raczej nie mieszać w wielką politykę. Uważa to wszystko za jedno wielkie gówno, na które tylko zmarnowałby czas i nerwy, bez większych zysków. Nie postawił sobie za cel wytępienie gatunku ludzkiego, ponieważ jest zdania, iż oni sami prędzej czy później wyginą. Pozabijają się nawzajem lub zadba o to matka natura. Chociaż z drugiej strony gdyby nadarzyła się dobra okazja…
Chociaż Nekke jest samotnikiem, paradoksalnie chętnie od czasu do czasu z kimś porozmawia. W jego głowie kłębi się wiele myśli, którymi lubi dzielić się z innymi rozmówcami, niekoniecznie oczekując od nich jakiejś sensownej odpowiedzi. Jest lekko zapatrzony w siebie, bardzo dumny. Jak już zostało wspomniane wcześniej, traktuje ludzi jako gorszy gatunek, ale uważa się również za inteligentniejszego od innych wymordowanych, którzy dali sobie wmówić, że są czymś gorszym i pozwolili zepchnąć się na boczne tory. A przecież to oni przetrwali, są silniejsi, lepiej przygotowani do życia w tych trudnych warunkach. Tak więc reasumując, większość jednostek Koss uważa za idiotów. Rzadko kto jest mu w stanie zaimponować. Nie dba o dobra materialne, nie interesuje go przepych, kupa pieniędzy albo niesamowitych gadżetów. Jeśli już obdarzy kogoś szacunkiem, to tylko ze względu na jego charakter lub prezentowane poglądy. Kiedy zauważy, iż rozmówca ma do zaoferowania coś ciekawego albo chociaż umie w sensowny sposób bronić swych przekonań, wtedy może uznać go za osobę wartą odrobinę głębszej relacji (hehe), niż tylko przelotna znajomość.
Pragmatyczny aż do bólu. Nie ma nikogo bliskiego i nikogo bliskiego mieć nie chce. Zależy mu tylko na tym, aby jak najwygodniej urządzić samego siebie. Nie dba o dobro innych, nie ma zamiaru również czynić im krzywdy, w tego typu kwestiach stara się zachowywać neutralność lub wybrnąć z sytuacji tak, aby było to jak najlepsze rozwiązanie dla niego. Cieszy go życie jakie teraz prowadzi – wolne od większości zmartwień, kiedy może sobie spokojnie pospacerować, pomyśleć o otaczającym go świecie i wyrobić zdanie na pewne sprawy. Nie lubi ograniczeń wszelkiego rodzaju, zarówno fizycznych, jak i mentalnych, z tego też powodu nie ładuje się aktualnie w żadną walkę o wyższe dobro czy inne takie pierdoły. Chociaż rozważa kiedyś zrobienie kroku w jedną ze stron, ale musiałby mieć ku temu bardzo istotny motyw. Albo sam założy swoją organizację? Wszak byłby świetnym przywódcą.
Raczej nie manipuluje innymi i bardzo nie lubi, kiedy ktoś próbuje manipulować nim. Jak już zostało to wcześniej podkreślone kilka razy, ceni własną swobodę, osobistość oraz samotność. Jest wolnym, nieskrępowanym duchem, który może robić co mu się żywnie wymarzy i bardzo nie przepada, kiedy ktoś stara się to zakłócić. Gdy zaś jakaś jednostka będzie to czynić natrętnie, potrafi stać się bardzo nieprzyjemny. W jego głowie kłębi się wiele pomysłów na to, jak uprzykrzać innym życie. Lecz jeszcze nigdy nie wprowadzał ich w życie. I prawdę mówiąc, wolałby tego nie robić. To by było okropnie czasochłonne i męczące.

Historia:
Długa, dosyć ciekawa, z zawartością fabularnych twistów i nawet odrobinę smutna. Jak więc to się stało, że Koss dotarł do tego momentu życia i dlaczego nie używa już swojego prawdziwego imienia? Usiądźcie głęboko w fotelach.
Wszystko zaczęło się około trzydzieści lat temu. Świat pogrążony był w chaosie, strachu i niepewności tego, co przyniesie jutro. Ale nawet w takich momentach zdarzają się chwile piękne, wzruszające, które zapamiętamy do końca swych dni. Taki moment nastał właśnie dla Ayune Mizuyamy, która w wieku 17 lat wydała na świat pierwszego syna. Musiała dużo przecierpieć aby tego dokonać, a dziecko w tamtych czasach budziło bardzo wiele niepokojów: jak przetrwa w takich czasach? Wychowa się już po tym wszystkim, w czasach kiedy Wirus X wciąż zbiera swoje żniwo, a ludzie stracili większość własnej planety? Mimo to rodzice Nekkego cieszyli się. Wreszcie dostali od losu chociaż promyk nadziei na lepsze jutro, motywację do działa, coś co sprawiało, że warto było walczyć.
Nekke był rozkosznym, małym berbeciem. W jego życiu, przynajmniej na początku nie działo się nic szczególnego. Wyrastał na zdrowego, silnego i inteligentnego chłopca. Może i był trochę leniwy, zdarzało mu się nie słuchać i generalnie już od małego chadzał swoimi ścieżkami. Ale jednocześnie miał pogodną naturę, piękny uśmiech i ogólnie był oczkiem w głowie swoich, być może na początku odrobinę nadopiekuńczych, rodziców. Gdy Nekke był młodym chłopcem, jego matka oraz ojciec stanowili parę obiecujących i niezwykle chętnych do pracy naukowców. Wspaniale przykładali się do wykonywanej roboty, niestety to równocześnie sprawiało, iż coraz mniej czasu mogli poświęcić własnemu domowi, a w efekcie synowi. Jemu to jednak nie przeszkadzało. Dzięki temu szybko uczył się niezależności i dbania o własną skórę. Chociaż jego rodzice dobrze zarabiali na swojej pracy, Nekke starał się za bardzo nie korzystać z ich bogactwa. Zawsze marzył o pieniądzach, do których dojdzie sam, zarobi własnym trudem i wtedy z radością je wyda.
Wszystko szło dobrze, aż do szesnastego roku życia, kiedy to wydarzył się mały incydent. Po kolei jednak. Nekke robił całkiem spore postępy w nauce, chociaż nie był też przesadnie pilnym uczniem. Bardziej wynikało to u niego z braku zapału, niż odpowiednich umiejętności. Posiadał jednak zgraną grupkę znajomych, z którymi spędzał większość wolnego czasu. Pewnego razu pojawił się wśród nich temat życia za murami. No bo co tam właściwie było? Niby wiedzieli, ale co innego słyszeć o tym, a co innego zobaczyć na własne oczy. Szczególnie Nekke był sceptyczny co do oficjalnej wersji. Nie miał żadnych argumentów, ale jednak uparcie przekonywał do swojego zdania. Jego znajomi tylko na to czekali i szybko wykorzystali okazję, aby go sprowokować. Jeden z kolegów przyznał, że zna sposób na to, aby przedostać się poza mur. Zaczęła się mała przepychanka i gra na ambicjach. „Taki pewny siebie, a boi się wyjść” – mówili. Nekke oczywiście wmawiał sobie, że wcale go to nie boli. Że chce się tam udać tylko ze zwykłej ciekawości, aby zobaczyć co też  może spotkać po drugiej stronie. Wszak zakazany owoc smakuje najlepiej. Chociaż nie chciał tego przyznać nawet przed samym sobą, również znaczą część jego motywacji stanowiły kpiny rówieśników.
Wyruszyli więc pewnej nocy. Przemknęli się między kamerami, strażnikami i dotarli do miejsca, gdzie dało się przedostać na drugą stronę. Wtedy też pojawiły się pierwsze wątpliwości. A co jeśli ich ktoś nakryje? Poza tym to przecież niebezpieczne. Wszak nie bez powodu ktoś postawił ten mur. Ciekawość walczyła z niepewnością i strachem. Wreszcie Nekke (przy sporym współudziale kolegów) przełamał się, zwyciężyła w nim ciekawość. Był ciekaw co zastanie za tą falą betonu. Odważył się i dokonał tego.
Gdy znalazł się po drugiej stronie, okazało się, że wersja oficjalna nie miała nic wspólnego z prawdą. Za murami istniało życie i to całkiem interesujące. Nekke miał wyjść tylko na chwilę, przekonać się co tam zastanie. Zamiast tego ruszył na wycieczkę krajoznawczą, kierowany ciekawością i fascynacją. Niestety miał pecha (zresztą jak się okaże kilka lat później, cała ta rodzina ma jakiegoś niezwykłego pecha do wypadów poza mury). Trafił bowiem na Wymordowaną. Wyglądała przerażająco. Miała kocie oczy oraz tygrysi ogon wyrastający z dolnej części pleców. Nosiła na sobie obszarpane ubrania i wyglądała na wygłodzoną, jakby nie miała nic w ustach co najmniej od kilku dni. Może i kiedyś była piękna, lecz teraz wyglądała jak chodzący koszmar. Widząc młodego chłopaka, wzięła go za jednego z żołnierzy S.SPEC-u. Wspominałem już, że miał pecha, prawda? W każdym razie nim Nekke zdążył cokolwiek zrobić, choćby wrzasnąć o pomoc, kobieta porwała go z zamiarem późniejszego skonsumowania. Chłopak nawet nie miał jak się bronić, mógł tylko krzyczeć i próbować się wyrwać, lecz po pewnym czasie znużona mutantka zwyczajnie go ogłuszyła.
Gdy się obudził, siedział w jakiejś norze. Śmierdziało w niej okrutnie, mieszał się tu mocz, rozkładające się części ciała oraz soczyste gówno. Wszystko, czego dusza zapragnie. Porywaczka stała nad chłopcem i przyglądała mu się w zainteresowaniu, co tylko potęgowało jego przerażenie. Wiedziała już, że popełniła błąd. To nie był żaden żołnierz. To było jedynie zwykłe, zbyt ciekawskie dziecko, które znalazło się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. Budziło w niej jednak niezdrową fascynację. Dawno nie miała do czynienia z czymś takim, jak ludzie dziecko. Trudno stwierdzić na ile zwichrowany był jej umysł i co chciała osiągnąć tym krokiem, lecz postanowiła przygarnąć niespodziewanego gościa, jako swego… wychowanka.
Początki, jak nie trudno się domyśleć, były trudne. Nekke znalazł się w samym centrum jakiegoś zadupia, zaś jego jedynym celem było jak najszybsze opuszczenie tego miejsca i powrócenie za bezpieczne mury Miasta-3. Niestety jego nowa opiekunka była bardzo czujna. Za każdym razem, kiedy próbował się wymykać, łapała go i karała za niesubordynację. Dodatkowo chciała uczyć go przetrwania. Jak polować, co jeść, jak walczyć, gdzie chodzić. Początkowo Nekke z wiadomych względów był oporny. W końcu jednak dotarło do niego, że na ucieczkę przynajmniej chwilowo brak mu perspektyw, zaś jeśli nic nie zrobi, umrze z głodu. Chcąc nie chcąc zaczął więc przyjmować jej nauki przetrwania w tym strasznym świecie. I tak oto dni zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a miesiące w lata. Nekke stracił rachubę tego, ile czasu znajdował się poza terenami miasta. Zresztą, to już nawet nie było jego imię. Kobieta imieniem Mira nadała mu imię Koss i traktowała właściwie jak własnego, adoptowanego siłą syna. Na początku trzymała go w zamknięciu, potem zaś zdecydowała się wypuszczać na tereny Desperacji, jednak nigdy nie odstępowała go na krok. Bała się, słusznie zresztą, że gdy tylko wyniucha taką okazję, chłopak czmychnie czym prędzej do miasta, nie tylko zdradzając ich, ale przede wszystkim opuszczając ją. Zresztą nie raz i nie dwa podejmował taką próbę. Niestety za każdym razem kończyło się to fiaskiem. Wreszcie dał sobie spokój. Postanowił, że zaczeka na ten jeden, odpowiedni moment. Który w końcu nadszedł.
Stało się to kilka lat po tym, jak Mira przygarnęła chłopaka. Doszła do wniosku, że nadszedł czas na „ostateczny test”, który miał być… walką z nią. Koss przyjął to jako zbawienie. Plan był prosty: zabić, a potem uciec. Niestety okazało się, że pomimo całego szkolenia, wciąż był słabszy od swej opiekunki. Walczyli długo i ranili się dotkliwie. Wreszcie jednak Nekke przegrał. Padł na kolana i spojrzał na kobietę. W jego oczach widniała rozpacz. Po co to wszystko, skoro teraz miał po prostu zginąć? Mira jednak jedynie uśmiechała się tajemniczo. „To jeszcze nie koniec, mój tygrysku” – powiedziała do niego. Następnie stracił przytomność. A tak w gwoli ścisłości, to umarł. Tylko sam o tym jeszcze nie wiedział.
Gdy kolejny raz otworzył oczy, coś było zdecydowanie nie w porządku. Na początku rozglądał się zdezorientowany. Znajdował się w norze Miry, ona przyglądała mu się z tym okropnym uśmieszkiem i… Boże, czy to są tygrysie łapy?! Nie, nawet nie tygrysie. Koss powrócił do życia jako dziwny rodzaj gryfa. Mira postanowiła uczynić mu pewien rodzaj niespodzianki i kiedy zarażała go swoim własnym, tygrysim genem, dodała do tego również orle pióro. Cóż, trzeba przyznać że wyszła z tego całkiem wspaniała mieszanka. Tylko dlaczego sam zainteresowany nie był tym zachwycony?
Chłopak wpadł we wściekłość. Po raz kolejny zaatakował swoją opiekunkę. Jednak tym razem to on miał przewagę. Szybko się z nią rozprawił, aż wreszcie zabił. Lecz Mira nie umierała w agonii, a w ekstazie. Jej dzieło zostało ukończone, to nad czym pracowała od tylu lat, wreszcie nabrało kształtu. Śmiało można było wysunąć tezę, że stworzyła potwora.
Koss okazał się bardziej odporny na wirusa, niż jego opiekunka. Umiał nad sobą panować, a przede wszystkim zamienić się w normalnego człowieka. Przynajmniej teoretycznie. Zajęło mu odrobinę czasu, zanim opanował tę sztukę, jednak wreszcie się udało. I wtedy wpadł na jeden z głupszych pomysłów w swoim życiu – postanowił wrócić do domu. Znalazł drogę do Miasta-3. Odnalazł lukę, którą niegdyś przedarł się na drugą stronę. Teraz tym samym sposobem powrócił. Miał jeszcze przy sobie swój stary identyfikator, który zawsze chował jako swój skarb, właśnie na tę chwilę. Wszystko pamiętał tak, jakby wydarzyło się wczoraj, więc bez problemu odnalazł drogę do własnego domu. Tak wiele lat czekał, aby to zrobić. Od tego czasu sporo się pozmieniało. Jego rodzice już byli sławnymi naukowcami, mieli kolejne dziecko, dawno zapomnieli o tragedii, która miała miejsce tak dawno temu. On jednak o tym nie wiedział. Zresztą, czy to miało jakieś znaczenie?
Wszedł do domu. Zastał matkę w kuchni. Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczyma i zapytała oskarżycielsko kim jest i co robi w jej rezydencji. Możecie sobie tylko wyobrazić jak niezręczna była ta sytuacja, gdy podawał się za syna, którego utraciła kilka lat temu. Nekke był zdenerwowany. Nie do końca panował nad sobą. Wtedy też „wymsknął” mu się tygrysi ogon. To był zaś gwóźdź do grobu jego rodzinnych relacji. Matka wpadła w przerażenie. Ojciec już wcześniej zaalarmowany intruzem, wpadł z bronią i zaczął atakować własnego syna. Na szczęście był bardzo kiepskim strzelcem. Poinformowali oni jednak wojsko o tym, że jest wśród nich Wymordowany. Kossowi nie pozostało nic innego, jak ucieczka. Po tych wszystkich latach, kiedy wreszcie udało mu się wrócić do domu, teraz musiał z niego uciec. Z perspektywą, że już nie wróci do niego nigdy. Cóż jednak mógł zrobić?
Po raz drugi pokonał drogę za mury. Uciekł, nim wojsko zdążyło go dopaść. Uciekł i skrył się w świecie Desperacji. W miejscu, z którego chciał się wydostać, a które teraz stało się jego domem. Zresztą jak później sam odkrył, czuł się w nim lepiej, niż w mechanicznym Mieście-3.
Potrzebował dłuższego czasu, aby się z tym wszystkim pogodzić. Utracił wszystko co miał. Już wcześniej odnosił takie wrażenie, kiedy miał chwile słabości i był przekonany, że nigdy więcej nie opuści tego przeklętego miejsca. Teraz jednak stało się to faktem. Stracił swoją rodzinę, swoich bliskich, swoje miejsce w społeczeństwie, swoje człowieczeństwo. Stał się jednym z wyrzutków poza miastem.
Tułał się po Desperacji, trwając przy życiu jedynie dzięki naukom Miry, chociaż tak naprawdę marzył tylko o tym, aby wreszcie coś go dopadło i zabiło. Najlepiej szybko i bezboleśnie. Jednak po jakimś czasie nastąpiła zmiana w jego rozumowaniu. On niczego nie stracił. On jedynie zyskał wolność! Aktualnie nie był niczym skrępowany, mógł robić co chciał, chodzić gdzie mu się tylko podobało, niemal cały świat stał przed nim otworem. Był wolny. Wyrzucił swój identyfikator, jako ostatnie co łączyło ze starym życiem. Teraz rodził się jako nowa istota. Silniejsza. Lepsza. Pełniejsza. Po tym wszystkim nagle poczuł wdzięczność do Miry. Wszak bez niej nic z tego nie miałoby miejsca, prawda?
Od tego momentu Koss rozpoczął w pełni swe życie Wymordowanego. Przetrwanie w Desperacji nie stanowiło dla niego problemu, chociaż oczywiście brak środków dawał mu się we znaki. Znalazł jednak robotę, która pomagała mu sobie z tym poradzić. Robił za swego rodzaju transportera. Wędrował po świecie i dostarczał różne rzeczy: listy, paczki, innego rodzaju przesyłki. Nie ingerował w kwestie tego co przenosi albo dla kogo. To się ceniło. Zawsze mógł dzięki temu na coś liczyć - pieniądze, jedzenie, wodę, ubrania. Spełniał się jako samotny wędrowiec, a jednocześnie dzięki temu dawał radę przetrwać. To wyrobiło mu dobrą reputację, chociaż oczywiście pewnych rzeczy nie mógł przeskoczyć – nie miał jak dostać się do Miasta-3, nie mógł też  przetransportować większych przesyłek, jedynie to, co sam dał radę unieść. To jednak nie stanowiło problemu. I nadal nie stanowi. Satysfakcjonuje go aktualnie prowadzone przez niego życie. I dopóki nie znajdzie taka potrzeba – nie miał zamiaru tego zmieniać.
Tak oto kończy się ta historia, pozostawiając na języku słodko-gorzki posmak.
Dodatkowe:
- Koss jest starszym bratem Rhylieh oraz Webbera, chociaż żadne z nich o tym nie wie.
- Rhylieh była świadkiem sceny, kiedy rodzice próbowali zabić Kossa, lecz była zbyt młoda, aby móc to zapamiętać. W jej umyśle zapisało się to więc jako koszmar senny.
- Uwielbia latać, lecz rzadko to robi, aby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.


Ostatnio zmieniony przez Koss dnia 03.05.15 23:49, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.15 23:33  •  Koss Empty Re: Koss
Co do krzyku, to możesz go używać przez 3 posty, potem łapie Cię chrypa i masz 4 posty przerwy. Wpisz w wyglądzie wzrost i wagę (albo w ciekawostkach) i napisz mi na pw, jak już wszystko poprawisz. A tak to Akcept. Świetna karta. Chcę relację |:
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach