Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 28.02.15 22:58  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
To, że Slei szybko zadecydował za nią, sprawiło że miała ochotę się z nim trochę posprzeczać o drogę, pomimo tego, iż wiedziała, że ma rację. Jednakże, jeśli teraz zaczęłaby kłótnię to z pewnością nie zrobiłoby dobrze ani pościgowi, ani ich relacji - widziała to po reakcjach Marcusa, były błyskawiczne i stanowcze, co sprawiało, że tylko głupi by w tym momencie z nim dyskutował na jakikolwiek temat. Czasami bywał wybuchowy, nawet względem niej.
Mimo to, lekko zadziorny charakter anielicy nie mógł pozostać w tym momencie porzucony, a jej potrzeba robienia drobnych złośliwości nie powinna być niezaspokojona. Lili, widząc jak Marcus się produkuje szukając znaków, jakie pozostawili po sobie złodzieje. Przez chwilę trzymała się dosłownie kilka kroków za nim, po czym niepostrzeżenie wypuściła swojego szukającego ognika w las - wiedział on już, że ma szukać złodziei.
Lili spojrzała niepewnie na plecy Marcusa, obserwując tylko czy się nie zorientował, że właśnie za nim przeleciało błękitne skupisko energii. Na szczęście łowca był w tym momencie zbyt zaabsorbowany swoimi własnymi myślami i wydeptaną trawą. Albo myślami o trawie. Z resztą, kto go tam wie? A, no tak, przecież ona.
Dziewczyna wyrównała mu kroku i nawet pomimo poważnej miny Sleia nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Naprawdę ledwo, ale to ledwo powstrzymała się od chichotu - wiedziała, że w tym momencie byłoby to nie na miejscu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 17:57  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Slei wiedział, że wybrał dobrą ścieżkę. Mimo tego Lili wysłała ognika zwiadowcę, bo wiedziała, że nie ma czasu na kłótnie. Gdy Sleipnir skończył szukanie wskazówek, weszli do lasu, na nieuczęszczaną ścieżkę. Po przejściu kawałka droga trochę się rozszerzyła i było widać więcej połamanych gałęzi. Nawet można by zauważyć, że ktoś wylał wodę na ścieżkę. Kiedy to zobaczyliście przyspieszyliście do biegu.
Zwolniliście przy kolejnym rozwidleniu, gdzie jedna ścieżka skręcała w prawo pod kątem prostym, a druga lekko w lewo. Jednak tutaj decyzja była z pewnością mniej skomplikowana, ponieważ dało się słyszeć rozmowy, prawdopodobnie zbójców. W końcu rabunek miał miejsce niedawno, więc nie mogli uciec daleko. Po raz kolejny nastąpiła szybka decyzja ze strony Sle... Nie. Tym razem w tym samym momencie stwierdziliście, że trzeba iść w lewo. Ruszyliście w tamtym kierunku, a rozmowy były coraz to głośniejsze.
W pewnym momencie ujrzeliście malutką polanę otoczoną zewsząd lasem. Na jej środku znajdowali się zbóje siedzący przy łupie. Było dokładnie tak jak mówił kupiec, a to znaczy, że było ich pięciu i byli tak samo uzbrojeni jak twierdził. Żeby was nie zobaczyli cofnęliście się i schowaliście się za drzewem, gdzie kucnęliście i zaczęliście obmyślać plan walki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 21:26  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Sleipnir z bezpiecznej odległości obserwował zbirów próbując wychwycić jak najwięcej przydatnych informacji. Liczba zbirów się zgadzała, na dodatek byli bardzo przejęci łupem więc nie zwracali uwagi na nic wokół. Marcus zauważył jak złodzieje pakowali skradzione przedmioty na wóz, coś mu się nie zgadzało, coś wisiało w powietrzu. Przecież to byłoby za proste, w końcu są na terenie Edenu a nie Desperacji, tutaj Aniołowie są wszędzie, musieli mieć jakąś pomoc. Nie wierzył w to żeby piątka niezbyt rozgarniętych zbirów była w stanie zrabować już tyle przedmiotów i dalej nie zostać schwytana.
Pogrążony w myślach nie usłyszał nadchodzących kroków co było jego największym błędem. Najwyraźniej anielica także nie spostrzegła nadchodzącego przeciwnika bo padła pierwsza od uderzenia w tył głowy, kolejny błąd przeciwnika, Slei zdążył się odwrócić i wyciągnąć nóż na tyle szybko aby dźgnąć napastnika pod żebra.
Niestety to nie wystarczyło ponieważ bandytów było dwóch, a raczej jeden bandyta i jeden..Anioł. Najwyraźniej sądził, że dzięki grupce osiłków zdobędzie tyle skarbów ile dusza zapragnie. No cóż, jak na razie plan sprawdzał się świetnie i to on teraz miał przewagę nad Sleipnirem. Przewagę, którą szybko wykorzystał. Nie tracąc czasu, uderzył Łowcę w głowę kiedy ten jeszcze trzymał nóż w jego partnerze. Jedyne co Marcus zapamiętał to widok padającego na ziemie zbira, po czym sam zarył głową w trawę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 16:57  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Lili starała się poruszać bezszelestnie w ślad za Marcusem, choć miała wrażenie, że każdy uschnięty listek, na który nadepnęła butem wydawał z siebie niesamowicie głośny dźwięk, każdy oddech był roznoszony echem na cały las, a przełykanie śliny dawało coś na wzór hałasu wiertarki.
W momencie namierzenia piątki bandytów, Lili odczuła w kościach, że coś jest nie tak, ale wolała nie niepokoić Sleia bez powodu, najprawdopodobniej to wyobraźnia jak zwykle płatała jej figle.
Ognik po wykonaniu swojego "zadania" najzwyczajniej w świecie rozpłynął się w powietrzu, zupełnie niezauważony.
W momencie, w którym Marcus i anielica ukrywali się i bawili w obserwatorów, dziewczynę wciąż niepokoiły nawet najmniejsze ruchy krzewów, czy świsty wiatru. Mimo to, wiedziała, że przy swoim łowcy może czuć się bezpiecznie, Slei z pewnością wiedział co robi. Z resztą, w razie jakichkolwiek komplikacji zawsze mogła mu przecież pomóc. Nie miała co prawda niesamowicie rozwiniętej masy mięśniowej czy dwóch metrów wzrostu, ale w walce była skuteczna.
No, chyba że była nieprzytomna.
Bo właśnie przez rozmyślania nad bezpieczeństwem nawet nie zorientowała się, że ktoś za nią stoi. Jedyne co poczuła, to zaledwie kilka sekund przeszywającego bólu w potylicy, po czym jej obraz zaczął się stopniowo zamazywać, aż wreszcie wszystko stało się zupełnie czarne, a Lili upadła na ziemię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 23:25  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
//Przejęte.//


Tępy ból głowy i szum krwi przepływającej przez uszy, były pierwszymi odczuciami jakie towarzyszyły powrotowi do przytomności. Ciężko było określić, które z nich ocknęło się pierwsze. To nie było ważne. Przerdzewiałe, drapiące skórę ogniwa łańcuchów skutecznie krępowały ich ruchy. Skrzydła anielicy obwiązano z wyjątkową pieczołowitością, wyginając je nienaturalnie, tak by nawet najmniejsza próba poruszenia nimi sprawiała niewyobrażalny ból.
Wisieli tak z głowami w kierunku okurzonej, kamiennej posadzki, skrępowani jak dojrzewające w piwnicy szynki.

W pomieszczeniu było ciemno. Mrok rozświetlony zaledwie kilkoma mocno dymiącymi świecami o zapachu zwierzęcego łoju, wydawał się gęsty, nieprzenikniony, chłodny. Wgląd na pomieszczenie przesłaniał znajdujący się naokoło, kolisty parawan z czarnego, śliskiego streczu. Sama podłoga wyłożona była nierównymi wyglądającymi na dość sędziwe kafelkami. W centrum tego przedziwnego okręgu znajdował się otwór. Wyglądał jak zwykła dziura, w wiekowej podłodze, ale układ odrapanych, spiralnie otaczających ją płytek rozwiewał wrażenie przypadkowości. Całe to miejsce zdawało się podporządkowane właśnie tej niewielkiej wyrwie.

Przy stole stał człowiek. Ich nowy znajomy, poszkodowany przez łupieżców stary kupiec. Łatwo dało się go rozpoznać po łachmaniarskim stroju, choć on sam wyglądał inaczej, niż mogli go pamiętać, sprzed...

Jak długo wisieli tak, w błogich objęciach Morfeusza? Zarost na twarzy łowcy, wskazywałby, że co najmniej od kilku dni. Był szorstki i kujący.

Starzec, który krzątał się przy plastikowym blacie, szarozielonego stołu, będącego kiedyś częścią zestawu mebli ogrodowych nagle zastygł. Wyczuł, że jego niedoszli wybawcy odzyskali świadomość i odwrócił się. Twarz miał wykrzywioną w karykaturalnym, prześmiewczym grymasie. Z jego grdyki wyrastała teraz pomarszczona, krwisto czerwona, pulsująca narośl. Jego oczy skrzyły się bladożółtymi błyskami.
Pierdolony człowiek indyk, jebany truposz wywiódł ich w pole nie zostawiając na godności nawet suchej nitki.

Wymordowany zagulgał i poczynił krok w kierunku więźniów w dłoni trzymał nóż należący Sleipnira.

Gul, jucha, gul, gul. Jucha dla głębokiej świątyni, gul! Wymamrotał chroboczącym po uszach głosem.

Jucha, gul dla głębokiej świątyni! Powtórzył. Jego źrenice uciekały pod powieki, wydawał się być niespełna rozumu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.15 0:24  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Czyste skurwysyństwo. Patrząc na wymordowanego dokładnie to myślał Sleipnir. Oczywiście po chwili myślał także o tym w jaki sposób zabije tego cuchnącego zgnilizną gnoja. Miał ochotę wsadzić rękę prosto w jego grdykę i zmasakrować mu krtań, a to dopiero początek. Sadyzm Sleipnira był uśpiony przez lata, ale wisząc w tej szmacącej godność pozycji czuł jak budzą się w nim demony. Demony, które każdego porządnego obywatela przemieniłyby w skurwysyna bez zasad, skurwysyna dla którego liczy się tylko zemsta za upodlenie go. Marcus dosłownie pragnął żeby jego oprawca zbliżył się do niego, już w głowie obmyślał plany jak się wydostać ze swojej pozycji. A myślał szybko dzięki adrenalinie, która uderzyła mu do głowy.
Pomysłów miał wiele, ojjj wiele, ale większość nie uwzględniała faktu, że jest teraz jebanym mięsem na haku, nie może zrobić nic żeby się uwolnić. Musiał jakoś sprowokować wymordowanego żeby ten uwolnił chociaż część jego ciała. Myślał o użyciu swojego noża przeciwko staremu capowi, ale potrzebował dotknięcia ostrza, więc musiałby zostać pocięty, co mu zbytnio nie przeszkadzało, ale sprawienie że chodzące truchło padnie na ziemie pod własnym ciężarem nic nie zmieni.
Widząc dziurę w podłodze zastanawiał się do czego służy, obstawiał że służy ona do odpływu krwi do kanalizacji, pewnie polały się tędy już hektolitry. Nie widział żadnego sposobu na uwolnienie się, zwłaszcza, że prowokacja zapewne słabo by wypadła, w końcu ich oprawca zachowywał się jakby jego mózg zgnił szybciej niż ciało i nawet nie potrafił wypowiedzieć normalnego słowa.
Myśl kurwa, musisz coś wymyślić - To jedyne co chodziło mu po głowie. Ale jak znaleźć wyjście z tak chujowej sytuacji? Mógł próbować rozerwać pordzewiałe łańcuchy, pewnie w końcu by mu się to udało zważywszy na ich stan, ale nie mógł tego zrobić kiedy wymordowany był tak blisko, zapewne zdążyłby zareagować i Sleipnir sam uzupełniłby zapas krwi w pobliskich ściekach, a tego kurewsko nie chciał. Musiał cierpliwie czekać aż jebany indor się oddali. Czekać, albo sprawić że będzie musiał się oddalić, na przykład ujebać mu kawał skóry z twarzy, w końcu mógł operować głową. Może to zmusiłoby trupa do wyjścia z pokoju żeby ocenić stan do jakiego go Sleipnir doprowadził. Ewentualnie połączyłby oba pomysły w jeden. Tak, to wydawało się również dobrym rozwiązaniem, jedyne czego potrzebował to zetknięcia się z nożem i już trup leżałby na ziemi więc nie miałby jak zareagować na zrywanie łańcuchów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 19:33  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Po otworzeniu oczu Lilianne była przerażona. Czuła paskudny zapach napływający do jej nozdrzy, typowy dla lochów. Miała suche wargi, zdrętwiałe i obolałe ciało, a w dodatku... jej skrzydła.
Skrzydła są dla większości aniołów dość wrażliwą częścią ciała. Z jednej strony są dość mocne i silne, a z drugiej są też bardzo delikatne, szczególnie w przypadku Lili.
Dziewczyna próbowała się poruszyć, ale jedynie robiła sobie tym krzywdę, czuła się tak, jakby ktoś odrąbywał jej skrzydełka siekierą. Jednakże mimo sytuacji, w której się znajdowała, nie czuła bezsilności. Wręcz przeciwnie. Czuła narastającą w sobie złość, której poziom momentalnie podniósł się w momencie spojrzenia na Marcusa.
Jej łowca. Jej łowca wisiał w tak upokarzającej pozycji. Ona, pozornie słaba, w dodatku kobieta z powykręcanymi skrzydłami nie robiła sobie plamy na honorze, jedyne plamy jakie mogła zrobić to ewentualne sprawienie, że ten cholerny wymordowany popuści w spodnie. Ale on? Slei?
Anielica wyobrażała sobie co on musiał teraz czuć i nie chciała dłużej na to pozwolić.
W jej oczach zaczęły przeskakiwać błękitne iskierki, a przy łańcuchach pojawiały się chłodne, błękitne drobinki.
Teoretycznie Lili mogłaby użyć swoich ogników do tego, aby wykurzyć stąd tego śmierdziela. W ten sposób mogłaby to zrobić bez użycia jakiejkolwiek kończyny, aczkolwiek nie chciała decydować o tym sama, użycie ogników w złym momencie mogłoby się źle skończyć.
Dziewczyna spojrzała pytająco na Marcusa, dając mu znać chłodem na łańcuchach o swoim pomyśle. Oczywiście, Sleipnir nie czytał jej w myślach, ale znał ją dobrze. Mógł się dzięki temu domyślić, że dziewczyna ma jakiś plan, zastanawiała się tylko czy zostanie on zaakceptowany, czy nie.
W końcu nie byli w sytuacji bez wyjścia, a Lili dobrze o tym wiedziała. Potrzebowała tylko jednego konkretnego wariantu, co było ciężkie do uzgodnienia bez werbalnego porozumiewania się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.15 22:42  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Wymordowany przybliżał się, kroczył powoli szurając nogami po ziemi. Ramiona podrygiwały w rytm nienaturalnych spięć mięśni. Z wyschniętych od braku wody ust toczył gęstą, żółtawą pianę.
Malskał jebany i gulgał wlokąc się w ich kierunku. Może robił to wszystko na pokaz? Czerpał przyjemność z prężenia się i przeciągania przed ofiarami, tak jak indor prezentujący swoje wdzięki przed samicą? Może tak właśnie było, chuj wie.
Trupom z czasem odbijało, zaczynały być agresywne, bądź apatyczne, jedne głośnie, inne wyciszone, ale jedno było pewne - pierdolone mutki traciły zdolność myślenia w ludzkich standardach.

Robił krok do przodu, niemal wchodząc w zasięg szczęk łowcy i nagle odskakiwał do tyłu. Bawił się z nimi, czysta abstrakcja.
Gul, gul upuścić krwi, gul, dla świątyni, gul he, he, gul ,gul. Mamrotał jak w gorączce. Przeskakiwał z nogi na nogę, machał rękoma i przerzucał nóż w rękach. Zaciął się. Przez przypadek i z niezdarność w plątaninie chaotycznych ruchów i gulgania, ostrze przecięło wierzch jego lewej dłoni. Popłynęła krew, ale wymordowany zbyt był pochłonięty swoim tańcem, by zwrócić na to uwagę.

Dalej wymachiwał, krople ciepłej, jasno czerwonej posoki poleciały w powietrze zraszając skrzydła anielicy i plecy Sleipnira.
Wtedy to zastygł, niespodziewanie, całkiem nagle. Ostrze wysunęło się spomiędzy rozluźnionych palców i z brzdękiem upadło na posadzkę.
Narośl na jego szyi zabulgotała i pojaśniała, krew monotonie kapała na podłogę.
Kap.


Kap.

Kap.

Więcej gości, więcej gości. Wykrzyknął. Spoważniał, wyprostował się nasłuchiwał jakby jego uszu dobiegł jakiś niesłyszalny dla innych dźwięk, a jego ciało przebiegła obrzydliwa seria skurczy. Wyglądał jakby każdy jego mięsień napinał się i kurczył jednocześnie.
Po chwili wszystko się uspokoiło, narośl zniknęła, a przed nimi stał znów ten sam spokojny starzec, którego spotkali nad brzegiem lasu. Dwulicowy chuj.

Nie skończyłem z wami. Mówił znów jak zmęczony życiem, poszkodowany przez łupieżców kupiec, tonem pełnym życzliwości, proszącym wręcz o pomoc.
Obrócił się na pięcie i odszedł.
Wyszedł za szeleszczącą streczową zasłonę, zniknął tak się wydawało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.15 22:47  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Tego się nie spodziewał, problem sam się rozwiązał? No cóż, Sleipnir nie miał zamiaru marnować okazji i dał znak Lili, że czas zacząć działać. Ocenił, od którego miejsca najlepiej będzie zacząć rozrywanie ogniw, które nie będzie w stanie wytrzymać i mrozu jakim Lili chciała je potraktować i siły, którą Sleipnir chciał użyć. Widząc stan pordzewiałych ogniw długo się nie zastanawiał, zacznie od rąk. Potrzebował chwili aż Lili pokryje wybrane części łańcucha swoimi ognikami po czym naprężył muskuły na tyle na ile mógł i próbował wyrwać się z objęć cholernego żelastwa.
Cóż to był za wyczyn, niczym siłowanie się z niedźwiedziem w klatce, trzeba było do tego wiele siły i nie zważać na ból.
A ból dawał o sobie znać, Marcus aż za dobrze czuł jak mroźna stal wbija mu się w ramiona, kalecząc napiętą skórę. A żeby to chuj strzelił, jak tego nie zerwę to po nas - Pomyślał Slei po czym jeszcze bardziej uparcie dążył do rozerwania łańcucha. Noż skurwysyn się uparł, Łowca włożył w to tyle sił a on dalej uparty jak małe dziecko, które nie rozumie że nie może zjeść trzeciego lizaka z rzędu. No po prostu nie wytłumaczysz żeby puścił. Ale małe dziecko nie sprawiało że ręce stawały się sine i powoli upływała z nich krew w niektórych miejscach.
Nie miał już sił, słyszał jak łańcuch się kruszył, ale dalej nie odpuszczał. A przecież jeżeli go zerwie to się uwolni i bez problemu zabije tego skurwysyńskiego kupca. Ale teraz i tak nie dałby rady tego zrobić, potrzebował chwile odpocząć, więc wykorzystał ten moment na rozmowę z Lili.
- Przepraszam że cie w to wciągnąłem, nic ci nie zrobili? - Zapytał ze złością spowodowaną bezsilnością w głosie. Ileż to on by dał żeby chociaż uwolnić stąd swoją ukochaną anielicę, wtedy też mógłby się rozprawić z trupem na jaki tylko chciałby sposób i mieć pewność że nie spaczy przez to umysłu Lili.
A sposobów było wiele, czuł coraz bardziej wypełniający go gniew, miał ochotę zacząć się śmiać na samą myśl o tym co się stanie z wymordowanym jak tylko Slei będzie miał możliwość dostania go w swoje ręce. Był tak przepełniony myślą mordu że przypominały mu się czasy z pierdla, czasy w których mordował i katował innych ludzi w M-2. W starym dobrym M-2 z którego musiał spierdalać jak najszybciej właśnie tutaj, żeby zostać Łowcą i pomścić swojego starego.

A teraz co? Wisiał jak worek treningowy, owiązanymi łańcuchami jakby to był fetysz tego jebanego starucha i co? I gówno, nie miał jak się uwolnić. Wkurwił go ten fakt tak niezmiernie że znowu z całej siły zaczął napierać na ogniwa, nie zważał już na ból, w końcu w jego głowie buzował tylko gniew i chęć mordu. Nie myślał już o tym co Lili może zobaczyć, jest Aniołem do chuja pana, Aniołem w świecie jebanego armagedonu, pewnie widziała gorsze rzeczy niż to co planował Sleipnir. A jeżeli nie to zobaczy kiedy Marcus się uwolni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.15 22:41  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Dziewczynie trochę szumiało w głowie i bolały ją nadgarstki, które więzione przez ogniwa z pewnością już trochę posiniały. Lili nie mogła nawet sprawdzić stanu swoich dłoni, bo po pierwsze - łańcuchy nie były rękawkami jedwabnej sukienki i nie dało się ich z łatwością odsunąć, aby zobaczyć kawałek skóry, a poza tym - bolał ją kark. Anielica próbowała trochę poruszyć głową, ale słyszała tylko nieprzyjemny dźwięk przeskakujących stawów i chwilowe poczucie ulgi, oraz rozkurczających się mięśni.
Nie umknęło jej uwadze to, że Slei męczy się z łańcuchami. W jego krwi nie płynęła stal, więc zamiast zgrzytającego, ciężkiego materiału słyszała tylko stęknięcia łowcy, spowodowane jego wysiłkiem. Było jej szkoda, bo tak naprawdę mogła mu pomóc jedyne osłabiając ogniwa mrozem i lekko podniszczać ich włókna od wewnątrz.
Mimo to, cierpiący Marcus z twarzą wykrzywioną w bólu nie był tym co Lili chciała widzieć. Nie było to w ogóle czymś co chciała znosić, to zdecydowanie godziło w jej empatię. Postanowiła że wspomoże ukochanego jak tylko potrafi i delikatnie złagodziła jego ból kojącym chłodem, który wychodził spod jej palców, przechodził po łańcuchach i trafiał aż do popękanej i poranionej skóry łowcy.
Zaskoczyło ją trochę jego pytanie, a jednocześnie w całej tej dramatycznej sytuacji trochę rozbawiło. Brzmiało trochę jak "co tam?" podczas gdy tak naprawdę ich życie było narażone na dość poważne niebezpieczeństwo. To trochę absurdalne.
- Wiesz co, bywało lepiej, ale generalnie to się trzymam.
Właściwie to trzymały ją w tym momencie łańcuchy.
- To nie twoja wina. Chodziło o czyjeś bezpieczeństwo. Nie jest zbyt ciekawie, ale pamiętaj, że robimy dobrze.
Jakież to paradoksalne, prawda? Obydwoje wiszą, nie czują gruntu pod nogami, są brudni i spoceni, kapie z nich krew, a w dodatku są obolali. Mimo to, anielica uśmiechnęła się chłodem, ciepłem, oraz znaczącym bólem - mimo to jej uśmiech wskazywał tutaj na czystą życzliwość. Aż ciężko było uwierzyć, że jeszcze tak niedawno hasała sobie w najlepsze po łączce. Tak błogo. Tak beztrosko.
Ale mimo wszystko, nie była tu sama, była ze Sleiem. Nawet ból i niebezpieczeństwo przy nim przestawały mieć momentami znaczenie.
Lilianne nie obawiała się tego, że zostanie tu uwięziona na zawsze. Wierzyła w to, że Marcus rozerwie więzy - rozumiała i akceptowała to, że potrzebował teraz chwili odpoczynku, w końcu całe to zadanie wymagało od niego dużej siły, oraz naprężenia i tak wymęczonych już mięśni.
Jedyne czego się obawiała to tego, że nie będzie w stanie zapanować nad agresją łowcy. Wiedziała, że to, co ich uwięziło zostało zabite, jednakże miała cichą nadzieję, że nie będzie to śmierć ze szczególnym okrucieństwem.
To anielica. Widziała już tysiące śmierci, plagi, pieniące się twarze, spaloną skórę, zbuntowane anioły tańczące na zgliszczach (które były z pewnością bardziej majestatyczne niż obleśne gulgotanie człowieka-indora), a także czuła smród krwi, potu i osocza. Te wszystkie obrzydliwe okropieństwa jednakże były niczym w porównaniu z wściekłością Sleia. Nie lubiła jak był wściekły.
Generalnie nie lubiła tej sytuacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 20:58  •  Nie ekscytująca przygoda. - Page 2 Empty Re: Nie ekscytująca przygoda.
Człowiek indor zniknął, jego odejście mimo, że niemal wybłagane przez anielicę i łowcę, nie oznaczało końca ich kłopotów, wręcz przeciwnie.
Dalej byli skuci i wisieli głowami w dół nad niewielką, złowrogo zerkającą szczeliną w podłodze, niepozorna, a dominująca w całym pomieszczeniu.

Z otworu zaczęła sączyć się cieniuteńka strużka jasnoszarego dymu. Nie wyglądał groźnie, z pozoru rozlewał się po pokrytej spiralnym wzorem kafelkowej posadzce, pokrywając ją przypominającą śnieg warstwą. W jednym momencie strumień dymu zamienił się w prawdziwy gejzer, dziura wypluwała z siebie kolejne obłoki,  jeden za drugim, charkając i dławiąc się.

Coraz mniej widoczna podłoga zdawała się drżeć, dym zaczął dobiegać do nozdrzy, miał woń rozkładających się w ciemnościach morskich glonów i gazu ziemnego. Cuchnął, przyprawiał obolałe głowy o zawroty, a puste żołądki o nieprzyjemne skurcze, żółć napływała do ust pozostawiając w nich nieprzyjemny posmak.

W końcu szare jak zajęcze mleko opary zasłoniły całkowicie wszystko, nie było widać nic.
Oczy zaczynały łzawić, w gardle drapało, świadomość powoli odpływała gdzieś w dal, może za sprawą tajemniczego dymu, może jako skutek zbyt długiego wiszenia.
Łowca powoli zanurzał się w objęciach Morfeusza, wydawało mu się, że słyszy szczękanie łańcuchów, jakby krzyk, a potem nastał spokój, zasnął. Ocknie się na podłodze, w rozluźnionych łańcuchach, z nogą wewnątrz dziury. Anielicy nie będzie, tak samo człowieka indora, nie będzie nic, bo tajemniczy sen pełen niepokojących znaków, ponurych drzew i matki o tysiącu dzieci, trwał na tyle długo, że świece zdążyły się całkiem dopalić. Podłoga pod nim pokryta była lepką, jeszcze ciepławą cieczą, o metalicznym smaku, która z wolna spływała po jego nodze w głąb dziury.

Tiago nie miała szczęścia, niedoszły podstarzały klient okazał się jakimś perfidnym dewiantem lubującym się w niezbyt przyjemnych rzeczach, jak mordowanie niewinnych i trzymanie jej w klatce. Mała kurtyzana napotkała go kilka dni wcześniej i skuszona wizją zarobku i szalonej przygody zgodziła się na wejście do jego ponurej piwnicy. Cóż to był błąd. Ogłuszony młodzieniec obudził się w klatce, skrytej tuż za streczowym parawanem, nie wiedział czemu szaleniec go oszczędził, ale musiał mieć ku temu jakiś dobry powód.
Słyszała krzyki anielicy wciąganej do otwory, chrupot łamiących się kości i agonalny krzyk konającego ducha bożego. Teraz jej uszu dobiegł rozchodzące się w ciemności ciche pobrzękiwanie łańcuchów, jakby coś leżącego na posadzce zaczęło się ruszać.



W związku z nieobecnością Lili misja zostaje zakończona i trafia do pustki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach