Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 19.02.15 21:47  •  Here I come! Empty Here I come!
Godność: Na imię od swoich rodzicieli otrzymała nieco egzotyczne jak na tereny dawnej Japonii miano Vivian. Nie jest to dziwne biorąc pod uwagę, fakt, że kobieta wywodzi się z rodziny o nazwisku Andersson, do którego japońskie wyrazy raczej by nie pasowały.
Pseudonim: Swego czasu została nazwana przez znajomych Akane, ze względu na swój kolor włosów i zamiłowanie do ognia. Oprócz tego spotyka się zdrobnienia zarówno od imienia jak i tegoż pseudonimu.
Płeć: Z tyłu wygląda raczej na kobietę. Z przodu wrażenie się nie zmienia. W akcie urodzenia jak byk stoi – płeć żeńska. Co więcej, narządy rozrodcze też właśnie na to wskazują. No jakkolwiek by nie kombinować, to za mężczyznę wziąć się jej nie da.
Wiek: Na świecie istnieje od mniej-więcej 114 lat, zaś pierwszą śmierć przeżyła w wieku lat 33 – i na tyle też wygląda.
Orientacja: Nie wybrzydza, pod względem seksualnym czy romantycznym zarówno mężczyzna jak i kobieta są dla niej satysfakcjonujący.
Zawód: Służba w Kościele.
Miejsce zamieszkania: Jej jedynym słusznym i prawdziwym domem jest świątynia w Górach Shi, gdzie zawsze z radością powraca.

Organizacja: Kościół Nowej Wiary
Stanowisko: Członkini Starszyzny
Rasa: Wymordowany
Ranga: Opętany

Moce/artefakty/technologia:
- Pełna biokineza – Potrafi przemienić się w niewielkie pustynne zwierzątko – fenka. Chyba każdy zna to urocze zwierzątko o dużych uszach i sierści w kolorze piasku. Zwierzątko, w które przemienia się Akane, ma 45 centymetrów długości i waży około 0,8 kg. Pod wszelkimi względami nie da się go odróżnić od zwyczajnego liska, chyba że okaże swoją rozumną stronę. W takiej formie bardzo łatwo jest się jej ukryć, jednak staje się bardziej narażona na ataki – w końcu co może istota tak małych rozmiarów wobec człowieka?
- Feniks – Tak, Vivian posiada swojego własnego płomiennego pupilka imieniem Fintan. Do pierwszego spotkania doszło niedługo po przemianie kobiety i od tej pory zarówno ona jak i feniks są najlepszymi kompanami. Nie potrzeba było słów, żeby zawiązać piękną, już ponad osiemdziesięcioletnią przyjaźń.
Umiejętności:
- Walka nożem – Trochę czasu na praktykę miała, nieprawdaż? Ruda doskonale radzi sobie z posługiwaniem się wszystkim tym, co ma krótkie ostrze. Czy trzeba rzucić, dźgnąć, ciąć czy pokroić marchew, możesz mieć pewność, że Viv rozprawi się z tym bez problemu.
- Farmaceutyka i inne ziółka – Bo siedziało się ze starszymi w aptece prawie każdego popołudnia, to i nałykała się podstaw jak cukierków. Później zainteresowała się sama, aż w końcu osiągnęła doprawdy świetny poziom, jeżeli chodzi o przyrządzanie lekarstw, znajomość roślin i ich właściwości.
- Gibkość – Szpagat? Łatwizna. Spakowanie się do pudełka? No, prawie, trochę by poćwiczyła i dałaby radę. Jest bardzo wygimnastykowana, jeszcze w dzieciństwie ćwiczyła balet oraz gimnastykę artystyczną – i tak już zostało.
+ bonusy rasowe: zwiększona tężyzna fizyczna, czujność, wyostrzone zmysły ;
Słabości:
- Zero tolerancji alkoholowej. Naprawdę, wystarczy niewielka porcja czegoś mocniejszego i od razu jej gorzej. Z tego powodu unika wszystkiego, co ma jakikolwiek procent.
- Łatwowierność, niestety. Mimo całego czasu, jaki spędziła na terenie Desperacji nadal nie nauczyła się, że do innych istot lepiej podejść z ograniczonym zaufaniem. Zazwyczaj jeżeli czyjeś kanciarstwo nie jest oczywiste, to da się nabrać na kłamstwa.
- Kompletny brak ambicji. Prawdopodobnie mogła w życiu daleko zajść z karierą, wiedzą i tym podobnymi, ale odkąd poznała wiarę w Ao oddała się w służbę bóstwu i kompletnie porzuciła wszelkie duże plany i marzenia. Chociażby miała szansę zamordować wszystkich dyktatorów M-3 i przejąć ich miejsce to… „Meh, nie chce mi się. Niech ktoś inny się tym zajmuje, ja idę się pomodlić”.
- Łatwość w robieniu sobie krzywdy wszelakiej, głównie przytrafiają jej się rozcięcia, zadrapania, stłuczenia i siniaki. Właściwie co poniektórzy mogliby ją wziąć za ofiarę przemocy domowej, ale słowo honoru, ona sobie to wszystko sama robi! I to zupełnie nieumyślnie.
- Piromania, taka leciutka, maleńka… która urosła do tego stopnia, że zyskała związany z nią przydomek. No dobrze, nie jest jakąś wariatką, jednak uwielbia patrzeć w ogień i się nim bawić, więc lepiej nie palcie przy niej świeczek, jeżeli nie chcecie, żeby spłonęły na was nawet gacie.
- Marna siła fizyczna, to mówi samo przez się. Może nie słabowita ponad miarę, jednak przywalić czy dźwigać po prostu nie umie i się do tego nie nadaje.

Wygląd zewnętrzny: Co zobaczymy, oglądając pannę Andersson? Ano z pewnością już z daleka widać, że wzrostu jest raczej przeciętnego. 169 centymetrów, czyli coś w rodzaju normy. Ani za wysoka, ani za niska – ot, taka w sam raz, chociaż też zależy kto patrzy. Przy tym waży sobie nieźle, między 60 a 63 kilogramami. Mimo trudnych warunków życia poza murami raczej nie chudnie, w końcu to już nie ten wiek, że je byle co i trzyma formę. Raczej nie opływa w tłuszcz, ale i na szczapę nie wygląda zdecydowanie. Po prostu istota normalnej budowy z odrobinką sadełka, tak żeby w nocy nie marznąć. Cerę ma lekko opaloną o ciepłym, brzoskwiniowym odcieniu. Na zimę nieco blednie, co jest chyba normalne, gdy słońce rzadziej wychyla się zza chmur. Z pewnością uwagę przyciągają włosy, a konkretnie ich czerwony kolor. Są proste i sięgają do połowy pleców kobiety – przynajmniej w teorii, ponieważ zazwyczaj wyglądają, jakby obcinał je ślepiec. Różnej długości pasma opadają na czoło i po bokach, tworząc bardzo dziwny twór, który o dziwo potrafi sprawiać wrażenie w miarę normalnej fryzury. Posiada jasnozielone, lekko szarawe oczy. Kiedy się bliżej przyjrzeć, można zobaczyć w zewnętrznych kącikach zaczątki zmarszczek mimicznych, które zaczęły się pojawiać jeszcze zanim umarła. Trudno za to nie zauważyć długiej blizny, która biegnie pionowo od czoła po policzek przez lewe oko Vivian. Nie można jej uznać za superseksowną, sama określa ją raczej jako szpecącą. Prawdę mówiąc już do niej przywykła i tylko dziękuje Ao, że oszczędzona jej była utrata wzroku, której była blisko. Stara się o siebie dbać na miarę panujących w Desperacji warunków, jednak wiadomo jak to jest, dodatkowo z jej zdolnościami – tu przygoda, tam przygoda i zaliczyła kilka pamiątek. Poza widocznym znamieniem na twarzy, ma również bliznę na prawym udzie po zewnętrznej stronie. Są to trzy szramy, biegnące od pośladka po kolano, pod lekkim ukosem. Łatwo się domyślić, że zarobiła je w starciu z jakimś zwierzem.
Charakter: Na początku był chaos… wielkie, nieokreślone… coś, z czego później wyłoniło się wszystko. A gdy już ukazali się tytani i bogowie, z tego, co pozostało, uformował się charakter Vivian. Ktoś może uznać ten opis za przesadzony, jednak to oznacza wyłącznie to, że miał do czynienia tylko z jedną z wielu stron osobowości tej panienki. Wystarczy poznać ze trzy lub cztery, żeby zrozumieć jak bardzo pokitraszony ma charakter. Zaczyna się zazwyczaj niewinnie, bo są mimo wszystko takie cechy, które towarzyszą jej najczęściej i to z nimi jest kojarzona. Lubi przebywać w towarzystwie innych istot i często się śmieje, gdy tylko ma ku temu odpowiednią okazję. Stara się zachowywać rozsądnie, chociaż w sytuacjach mniejszej wagi zdarza się, że jej to nie wychodzi. Wykazuje się niezliczonymi pokładami energii i zazwyczaj ogromnym entuzjazmem. Potrafi zachowywać się jak prawdziwe żywe srebro, przez co trudno jej usiedzieć na miejscu. Stereotypowo patrząc takie maniery to powinna mieć może z trzynaście lat, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Kiedy sytuacja tego wymaga, potrafi zachować spokój, opanować swoją niespożytą energię i zachowywać się jak na damę przystało. Kiedy tylko jednak ma okazję, pokazuje swoją radosną naturę. Trochę gorzej, jeżeli ktoś jej zajdzie za skórę. Chociaż raczej nie traci nad sobą panowania (za bardzo), to jednak nie przepuści okazji, żeby danej osobie dogryźć i uprzykrzyć życie. Bywa istotą mściwą, szczególnie jeżeli zostałaby zdradzona czy oszukana. Choć pierwszą szansę dość łatwo zdobyć, to druga graniczy z cudem i w relacjach z Vivian lepiej wziąć to pod uwagę.
Dodatkowe:
- Zna nie tylko język japoński, ale także angielski i migowy – tego ostatniego nauczyła się, ponieważ tylko w ten sposób mogła się porozumieć z bratem.
- Oddana fanka wszystkiego, co puchate, urocze i milusie. Każdy cudowny zwierzaczek jest u niej mile widziany.
- Lubi tańczyć. To niestety nie oznacza, że potrafi, ale przynajmniej poczucie rytmu ma i nie odstawia choreografii „na kombinację kurczaka z Egipcjaninem”.
- Ciągnie ją do rzeczy nowych i nieznanych.

Pisane zimniokiem, nie bijcie ;-;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 22:10  •  Here I come! Empty Re: Here I come!
W sumie nie mam nic do dodania. Akcept.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach